piątek, 8 lutego 2019

Przedpremierowo: "Bezbronne" Taylor Adams.

Czasami Bóg posyła ludzi dokładnie tam, gdzie są potrzebni. Nawet kiedy oni sami o tym nie wiedzą.

Moi drodzy, nie wiem, czy Wam również, ale w moim życiu często zdarza się, że los bardzo mocno weryfikuje moje życiowe plany. Bywa tak, że mimo iż mam jakiś cel, do którego dążę nagle dzieje się coś, co staje mi na przeszkodzie do jego osiągnięcia. Oczywiście wówczas zastanawiam się, dlaczego tak właśnie się stało, ale po pewnym czasie zazwyczaj okazuje się, że nic nie dzieje się bez powodu.

Dziś przychodzę do Was z recenzją książki Taylor Adams „Bezbronne”, o bohaterce której los bardzo mocno pokrzyżował plany, ale czy na pewno bez powodu? O tym przekonacie się już za chwilę.

Darby jest młodą studentką. Kiedy, my czytelnicy, poznajemy jej perypetie opisane na kartach powieści, dziewczyna wraca właśnie z uniwersytetu do domu rodzinnego na ferie zimowe pełna obaw, bo właśnie otrzymała druzgocącą wiadomość o stanie zdrowia swojej matki. Oczywiście chce, jak najszybciej dotrzeć na miejsce, jednak niestety nie będzie to możliwe, ponieważ pech chciał, że rozszalała się śnieżyca, która uniemożliwia dalszą podróż. Chcąc nie chcąc nasza bohaterka zmuszona jest spędzić najbliższe godziny na kompletnym odludziu z czterema zupełnie obcymi osobami, którzy podobnie, jak ona zostali uziemieni przez śnieżycę. Jako że prognozy nie są optymistyczne, jej przymusowym przystankiem staje się postój przy autostradzie odcięta od świata, bez zasięgu w telefonie. Można by powiedzieć, że przecież to nic takiego, takie rzeczy przecież się zdarzają. Owszem, ale sprawa staje się o wiele poważniejsza, kiedy młoda dziewczyna, szukając zasięgu w telefonie na pobliskim parkingu, w jednym z zaparkowanych tam samochodów dostrzega uwięzione dziecko. Oczywiście porywaczem jest ktoś z czwórki osób w budynku. Co zrobi Darby? Czy uda jej się pomóc dziecku? Czy wśród jej towarzyszy jest, ktoś, komu może zaufać, a co się stanie, kiedy zaufa niewłaściwej osobie i wówczas jej życie również będzie zagrożone? Na te wszystkie nurtujące pytania, znajdziecie, odpowiedz, sięgając po książkę.

Muszę przyznać, że byłam pełna podziwu i uznania dla postawy głównej bohaterki. Dziewczyna, zdając sobie sprawę, że w obecnej sytuacji, kiedy tak naprawdę jest zdana tylko na siebie, jeśli podejmie próbę uratowania dziecka, a przestępca zorientuje się, że odkryła jego sekret, ryzykuje własnym życiem, a biorąc pod uwagę fakt, że nie ma możliwości wezwania pomocy, a tym bardziej wydostania się z postoju, wówczas znajdzie się w pułapce i będzie tak samo bezbronna, jak to porwane dziecko, bez wahania decyduje się pomóc. Tylko, czy aby na pewno była to słuszna decyzja? Przekonajcie się sami.

Bezbronne” to książka, z którą mam nie lada problem, a to dlatego, że coś mi w tej książce nie zagrało. Czytając opinię innych jej czytelników, widzimy, że zwracają oni uwagę na towarzyszące lekturze napięcie oraz dynamikę akcji, która nie pozwala odetchnąć. Tymczasem, jeśli chodzi o moje subiektywne odczucia, mogę zgodzić się, z tymi spostrzeżeniami, ale niestety dopiero od mniej więcej połowy książki. Pierwsza część książki strasznie mi się dłużyła i kompletnie nic się w niej nie działo. Później rzeczywiście akcja nabiera tępa i czujemy powiew strachu na plecach, ale moim zdaniem, przeczytać połowę książki, po to, aby wreszcie doczekać się czegoś, na co ja sama liczyłam od początku lektury, to trochę za mało.

Nie chcę, abyście pomyśleli, że książka jest zła, bo absolutnie tak nie jest. Bardzo podobał mi się intrygujący i ciekawy pomysł na fabułę, jej realistyczny charakter, który sprawił, że wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, co ja zrobiłabym, będąc na miejscu bohaterki, analizowałam jej każdą podjętą decyzję. Na uwagę zasługują również świetnie wykreowane portrety psychologiczne bohaterów. Czytelnik od początku do końca ma możliwość wiedzieć, co myśli i czuje w danym momencie ta młoda kobieta.

W słowie podsumowania powiem tak, jeśli chcecie przeczytać naprawdę ciekawą i wciągającą książkę, w której na dynamiczny rozwój akcji jednak będzie trzeba cierpliwie poczekać, to serdecznie polecam Wam ten tytuł. Na zakończenie, dla tych z Was, którzy nie wiedzą, powiem Wam, że autor książki jest reżyserem i scenarzystą i to doskonale widać podczas czytania książki. „Bezbronne” to wspaniały materiał na film, który ja chętnie bym obejrzała.

Jak widzicie, w myśl cytatu, który przytoczyłam na początku recenzji, Pan Bóg skierował główną bohaterkę powieści na ten odcięty od reszty świata postój nie bez powodu, bowiem tylko ona była ostatnią nadzieją i ratunkiem dla tego bezbronnego dziecka.

A Wy, jak postąpilibyście w podobnej sytuacji, czy zaryzykowalibyście własnym życiem, by ratować inne życie?

Premiera książki odbędzie się już 13 lutego 2019 roku.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Otwarte, za co bardzo dziękuję.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.