piątek, 5 grudnia 2025

Złota klatka z widokiem na siebie: Recenzja "Na wyciągnięcie ręki" Jadwigi Czajkowskiej. O cenie niezależności

Istnieją w życiu uniwersalne momenty, w których złudne poczucie bezpieczeństwa zastępuje nam kompas i kierunek, a iluzja luksusu wydaje się bardziej kusząca niż surowa wolność. Właśnie na tym dramatycznym przecięciu pragnienia i rzeczywistości Jadwiga Czajkowska umieszcza swoją powieść "Na wyciągnięcie ręki", która jest czymś więcej niż tylko obyczajową historią. To chirurgicznie precyzyjna analiza ceny, jaką płaci się za materialne spełnienie i bolesnej prawdy, że posiadanie "wszystkiego" materialnego jest często synonimem całkowitej utraty siebie. Ta proza zmusza do głębokiej refleksji nad tym, co tak naprawdę jest na wyciągnięcie ręki: czy powierzchowny blask bogactwa, czy może wewnętrzna siła niezbędna do odzyskania podmiotowości.

Osią utworu jest związek Kaliny z majętnym Pawłem, który początkowo jawi się jako bajkowe połączenie młodości i stabilizacji. Jadwiga Czajkowska jednak wkrótce obnaża ten związek jako toksyczny kontrakt, w którym miłość jest jedynie fasadą dla chłodnej transakcji. Pieniądze Pawła to twarda waluta, którą opłaca się uległość i wyzbycie się własnego ja. Kalina, uwiedziona luksusem, wkrótce odkrywa, że splendor blednie, ustępując miejsca narastającemu poczuciu izolacji i alienacji. Paweł, skrojony na miarę antagonisty w aksamitnych rękawiczkach, nie jest romantycznym wybawcą, lecz mistrzowskim manipulatorem, który pod maską troski i hojności pragnie totalnej kontroli. Przemiana Kaliny, od naiwnej marzycielki do kobiety przechodzącej gorzkie przebudzenie, staje się główną linią obrony jej godności.

Prawdziwy ciężar gatunkowy książka zyskuje w momencie kryzysu, który bezlitośnie kruszy fasadę pozornego szczęścia. W obliczu okrucieństwa i egoizmu Pawła, Kalina, dotychczas uśpiona beneficjentka odnajduje w sobie zaskakujące pokłady determinacji. Walka o niepodległość, którą podejmuje, przestaje być tylko kwestią rozwodu. Staje się egzystencjalną bitwą o prawo do własnej historii i tożsamości, którą pochłonęły warstwy luksusu i cudzych oczekiwań. Jadwiga Czajkowska z dużą wrażliwością ukazuje mozolny proces odnajdywania drogi powrotnej do siebie, udowadniając, że czasem największą odwagą jest zrezygnowanie z wygody na rzecz bolesnej, lecz autentycznej wolności.

Bardzo istotnym dopełnieniem tej chirurgicznie precyzyjnej analizy kryzysu jest wątek ciężkiej choroby, który autorka z dużą wrażliwością wplata w tkankę opowieści. W kontekście walki Kaliny o odzyskanie siebie ten motyw nabiera wymiaru egzystencjalnej lekcji. Nie jest to tani chwyt fabularny, lecz brutalne przypomnienie, że choć łatwo zgubić się w luksusie i iluzji kontroli, są granice, których nie da się przekroczyć ani kupić.

Czajkowska, ukazując złożoność mierzenia się z tym wyzwaniem, jednocześnie kieruje do czytelniczek bezpośredni apel: to wezwanie do samoświadomości w sferze, która jest najważniejsza – do dbałości o własne ciało, konieczności profilaktyki i regularnych badań. W ten sposób powieść wykracza poza obyczaj, stając się uniwersalnym świadectwem tego, że prawdziwa niezależność zaczyna się od troski o własne zdrowie, a wczesna diagnoza jest równie ważnym aktem odwagi, co walka o godność w toksycznym związku.

W warstwie psychologicznej pisarka z mistrzostwem obnaża uniwersalną prawdę o naturze ludzkiej – to, jak często funkcjonujemy pod maską społeczną. Paweł, symbolizujący status i niezawodność, jest idealnym przykładem tej hipokryzji. Dopiero w chwili największego kryzysu i życiowej próby, kiedy znikają bezpieczne zasłony i luksus przestaje być amortyzatorem, Czajkowska pozwala mu zrzucić maskę i ukazać swoje okrutne, bezwzględne i egoistyczne oblicze. To bolesna refleksja nad tym, że prawdziwy charakter człowieka objawia się nie w chwilach dostatku, ale w momencie, gdy stawka jest najwyższa. Powieść brutalnie przypomina, że prawdziwe zło często jest subtelne, nosi drogie ubrania i jest "na wyciągnięcie ręki" do momentu, gdy przestaje być potrzebne.

Jadwiga Czajkowska posługuje się językiem pozornie prostym, lecz kryjącym zaskakującą głębię psychologiczną. Styl jest oszczędny, ale pełen smutnych metafor: luksusowe, puste wnętrza domu stanowią odzwierciedlenie stanu duszy bohaterki. Utwór czyta się z narastającym napięciem, niewynikającym z tempa akcji, lecz z erodującego poczucia bezpieczeństwa Kaliny. Ta dynamika sprawia, że czytelnik natychmiast angażuje się w los bohaterki, odczuwając początkowo niepokój i dyskomfort, przechodząc przez głębokie współczucie i frustrację, aż po narastającą złość na Pawła. Kulminacja emocjonalna przynosi nadzieję i satysfakcję, ugruntowując ostateczne poczucie oczyszczenia i wzmocnienia po zakończeniu lektury.

Utwór "Na wyciągnięcie ręki" wpisuje się w nurt współczesnej polskiej prozy kobiecej, który odważnie porusza tematy tabu związane z małżeństwem i finansową zależnością. Powieść Czajkowskiej wyróżnia się jednak powściągliwością i psychologiczną subtelnością w demaskowaniu zła. O ile wiele współczesnych historii ucieka się do sensacji, ta książka bliższa jest tradycji klasycznej powieści obyczajowej – czerpiąc z jej wnikliwości, ale aplikując ją do problemów współczesności. Tym samym, pisarka udowadnia, że by opisać dramat i walkę o wolność, nie trzeba krzyczeć, wystarczy dokładnie obserwować.

Powieść jest bogata w motywy, takie jak toksyczne relacje małżeńskie, przemoc psychiczna oraz złota klatka, gdzie materialny dostatek jest narzędziem uwięzienia. Jadwiga Czajkowska serwuje głębokie przesłanie: autentyczność jest cenniejsza niż bogactwo, a miłość nie może być formą kontroli. Lektura skłania do refleksji nad granicami kompromisu i definicją prawdziwej niezależności. Jest to potężna zachęta do samoświadomości – do odnalezienia siły do opuszczenia niszczącej pułapki, bez względu na jej "wygodę" 

Tytuł ten to obowiązkowa lektura dla tych, którzy cenią literaturę obyczajową o głębokim dnie psychologicznym i mocnym, życiowym przesłaniu. Polecam ją osobom poszukującym silnych kobiecych historii o przemianie, ale także tym, którzy chcą zrozumieć mechanizmy toksycznych relacji i przemocy psychicznej ukrytej za zasłoną statusu społecznego. Ta książka jest lustrem, w którym każdy odnajdzie cząstkę siebie i swojego dylematu między komfortem a godnością.

To powieść, która rezygnuje z prostych odpowiedzi, stając się literackim świadectwem bolesnego, ale koniecznego procesu samostanowienia. Nie jest to lektura, którą odkłada się obojętnie. Czajkowska serwuje czytelnikom prozę, która uwiera, niepokoi i zmusza do głębokiej introspekcji, udowadniając, że nawet w najbardziej komfortowej niewoli kryje się potencjał do rewolucji osobistej. Ostatecznie, ta powieść jest potężną lekcją samoświadomości – przypomnieniem o ogromnej odwadze, jakiej wymaga świadome odrzucenie pozorów i rezygnacja z wygodnej iluzji. To mistrzowsko poprowadzona historia udowadniająca, że największe życiowe zwycięstwo to odzyskanie własnej prawdy, a wolność, choć okupiona stratą, jest bezcenna.

[Materiał reklamowy] Autorka Jadwiga Czajkowska.

niedziela, 30 listopada 2025

Łzy i Adwent: Czy można znaleźć Dom, gdy gaśnie Ostatnia Pamięć? ​Powieść Jolanty Kosowskiej i Marty Jednachowskiej "Kalendarz adwentowy 2. Dwanaście dróg do domu"

Powieść Jolanty Kosowskiej i Marty Jednachowskiej "Kalendarz adwentowy 2. Dwanaście dróg do domu", będąca kontynuacją wydanej przez autorki w 2024 roku powieści "Kalendarz adwentowy", to coś więcej niż ciepła opowieść na Boże Narodzenie. To głęboka, literacka ekspedycja do źródeł tożsamości, znaczenia wspólnoty i refleksja nad kruchą definicją "domu". Czy jest to fizyczna przestrzeń, czy też miejsce, które nosimy w sercu? Zestawiając dwanaście różnych ścieżek życiowych, prowadzących z jednego, tymczasowego schronienia, autorki zmuszają do zadania sobie kluczowego pytania: czy istnieje droga powrotna do utraconego korzenia? W tej opowieści Adwent staje się potężną metaforą oczekiwania: na cud pojednania, na szansę zadośćuczynienia i na odkrycie, że nawet najbardziej pogubione dusze mogą odnaleźć kierunek, gdy wspierają się nawzajem.

Fabuła chwyta za serce, dotykając uniwersalnego lęku przed stratą. Dwanaścioro dorosłych wychowanków dawnego domu dziecka, rozsianych od lat po świecie, musi się spotkać. Powód jest bolesny: ukochana opiekunka, pani Grażyna – jedyna osoba, która stworzyła dla nich namiastkę rodziny – trafia do domu opieki, a jej pamięć nieubłaganie gaśnie. To już nie prośba, lecz ostatni dzwonek wdzięczności. Przyjaciółki, Maria i Jagoda, organizują bożonarodzeniowe spotkanie, by podarować Grażynie radość i zjednoczyć jej "dzieci" po dwudziestu latach rozłąki. Sceneria, dom opieki, gdzie chyli się ku zapomnieniu ich jedyna matczyna figura, szybko przeradza się w emocjonalną terapię dusz. Dawne urazy mieszają się ze wspomnieniami, prowadząc do gorzkich rozliczeń, ale ostatecznie – do odnalezienia prawdziwego poczucia rodzinnej wspólnoty. To poruszająca lekcja, jak trudny jest powrót, gdy jedynym celem jest odwdzięczenie się za ciepło dane w najzimniejszym okresie życia. Siłą powieści jest portret psychologiczny dwunastu protagonistów, stanowiących niemal encyklopedię ludzkich reakcji na traumę i odrzucenie. Autorki mistrzowsko unikają schematów: wychowankowie nie są jedynie ofiarami losu. Wręcz przeciwnie – przedstawiają ich jako skomplikowane jednostki, które, mimo wspólnego początku, obrały skrajnie różne drogi. Każda z postaci symbolizuje inną formę radzenia sobie z przeszłością: od ucieczki i samotności pod fasadą sukcesu, przez lojalność i pocieszenie w pamięci o wspólnocie, aż po bunt i żal, który wciąż zatruwa dorosłe życie. Postacie nie są idealizowane, mają wady, popełniają błędy, ale właśnie ta autentyczność i wielowymiarowość wciągają czytelnika w ich los bez reszty.

Ponad warstwą obyczajową i skomplikowaną siecią relacji, "Kalendarz adwentowy 2" oferuje głębokie, życiowe przesłanie, które wykracza poza świąteczny kontekst. Powieść stawia fundamentalne pytania, które są jej największą literacką wartością:

❄️​Odkupienie i Przebaczenie: Proces leczenia ran jest możliwy tylko we wspólnocie. Odkupienie nie następuje dzięki magicznemu wydarzeniu, lecz poprzez żmudne, trudne przebaczenie, które bohaterowie muszą wypracować.

❄️ ​Prawdziwy Dom: Mądrość powieści tkwi w stwierdzeniu, że domem nie są mury. Domem są ludzie, którzy widzieli nas w najsłabszym momencie i mimo wszystko postanowili zostać.

❄️ ​Znaczenie Korzeni: Pełna akceptacja własnych, nawet bolesnych, korzeni – miejsca i okoliczności, z których się wywodzimy – jest kluczem do pełnej i dojrzałej tożsamości. Nie da się odciąć od swojego początku.

Konstrukcja powieści jest równie przemyślana, co jej przesłanie. Autorki posługują się językiem prostym, a jednocześnie głęboko refleksyjnym, który pozwala z łatwością wejść w świat emocji bohaterów. Struktura książki, podzielona na krótkie, intensywne rozdziały, sprzyja utrzymaniu tempa, mimo dużej liczby postaci. Co najważniejsze, tytuł sugeruje wyjątkowy sposób lektury. Choć książkę można pochłonąć jednym tchem, intrygującą propozycją jest potraktowanie jej jako literackiego kalendarza adwentowego. Czytanie jednego rozdziału od 1 grudnia do Wigilii staje się rytuałem – codziennym "otwieraniem okienka", które odsłania kolejną warstwę historii, nową emocję i refleksję. Ta konstrukcja wzmacnia świąteczny nastrój oczekiwania i pozwala na głębszą, medytacyjną analizę przemian, jakie zachodzą w bohaterach.

Podczas lektury czytelnik zostanie wciągnięty w wir emocjonalnych skrajności. Obok ciepła i poczucia świątecznej bliskości, towarzyszy nam smutek i poczucie niesprawiedliwości losu. Jednocześnie jednak ta refleksyjna proza budzi silną empatię i niegasnącą nadzieję – wiarę w drugą szansę, na pojednanie i odnalezienie zagubionego sensu.

Warto sięgnąć po tę powieść, ponieważ stanowi ona mądry i dojrzały komentarz do współczesnej kondycji emocjonalnej. Autorki oferują przestrzeń do refleksji nad tym, co w sobie nosimy z dzieciństwa i jak te dawne doświadczenia rzutują na dorosłe relacje. To idealna lektura dla każdego, kto szuka literatury obyczajowej z duszą – która wzrusza, ale jednocześnie skłania do przemyśleń o cenie sukcesu i koszcie samotności. "Kalendarz adwentowy 2. Dwanaście dróg do domu" to literacki triumf nad osamotnieniem. Udowadnia, że nawet jeśli nasza droga do domu była długa i kręta, w grupie odnalezionych serc zawsze jest szansa na nową, wspólną przyszłość. Gorąco polecam tę mądrą i głęboko ludzką opowieść.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Novae Res

piątek, 28 listopada 2025

Dołącz do mnie w Wyzwaniu Czytelniczym 2026!



Hej książkoholicy! Mam ekscytującą nowinę: właśnie ruszam z ambitnym celem na 2026 rok – chcę przeczytać 52 książki (lub więcej!)! To średnio jedna książka tygodniowo, niesamowita podróż przez nowe światy, wiedzę i emocje. Czy jest lepszy sposób na spędzenie roku niż z nosem w nowej historii? Jeśli kochasz czytanie tak samo, jak ja, dołącz do wyzwania! Niezależnie od tego, czy Twój cel to 12,52 czy 100 książek, liczy się wspólna pasja i wzajemne motywowanie się. ​Razem odkryjmy literackie perełki i sprawmy, by 2026 był naszym najbardziej zaczytanym rokiem! 💪 Pokażmy, że czytanie to super moc!

📚 TAK! JUŻ JEST! 📚

Grupa na 2026 rok wystartowała! 🥳

➡️ Kliknij, aby dołączyć!

Dlaczego już teraz? Bo chcę, by nasza czytelnicza ekipa była jeszcze większa niż dotychczas – a jak wiadomo, na dobre rzeczy warto chwilkę poczekać! ❤️

Nie chodzi o wyścig.

Nie chodzi o rywalizację.

Nie chodzi o liczby.

🧠 Chodzi o radość z czytania.

O książki, które poruszają, bawią, uczą, inspirują.

O wspólne dzielenie się pasją, tytułami, cytatami i wrażeniami.

📅 52 książki to symbol – tyle, ile tygodni ma rok. Ale nikt nie sprawdza listy. Możesz przeczytać 5, 12, 100… ważne, że czytasz! 💬📖

W grupie znajdziesz:

🎁 rozdania

🧩 quizy i krzyżówki

🏆 konkursy z nagrodami

📚 polecajki książkowe

🤝 i przede wszystkim – świetną atmosferę!

📌 W zakładce “Polecane” znajdziesz ważne informacje – już teraz możesz zapisać swoje pierwsze postanowienia na 2026 📓✍️.

📣 Dołącz do nas i zaproś znajomych – razem pokażmy, że Polacy czytają! 

Bo każda przeczytana książka to krok dalej – w wiedzy, w empatii, w marzeniach.

👉 Dołącz do grupy „Przeczytam 52 książki lub więcej w 2026 roku”

Kto się przyłącza? Daj znać i udostępnij ten post!

Zaczytanego dnia! 💕

poniedziałek, 24 listopada 2025

Recenzja: Klucz do grudnia Andrzeja Konefała – Milczenie, które boli. Opowieść o uwięzionej pamięci

*Zdjęcie pochodzi z prywatnych zbiorów autora. Zostało użyte do publikacji za Jego wiedzą i zgodą.

*Są historie, które nie pozwalają o sobie zapomnieć; które wpełzają pod skórę, by tam, w mrocznym zakamarku świadomości, czekać na chwilę obudzenia. "Klucz do grudnia" Andrzeja Konefała jest właśnie taką opowieścią – gęstą, niepokojącą prozą, która stawia czytelnika przed lustrem pękniętej pamięci. Wkraczamy w świat Leona Nowaka, człowieka, którego dorosłe życie jest zaledwie cieniem jego tragicznej przeszłości. To historia o powrocie, ale nie do domu, lecz do przerażającej pustki, jaką pozostawiło dwuletnie zniknięcie i nieuchwytna trauma z mroźnej grudniowej nocy. Konefał z chirurgiczną precyzją rozbiera mechanizmy wypierania i milczenia, zapraszając nas do klaustrofobicznego świata, i to właśnie mistrzowskie połączenie thrillera psychologicznego z głęboką analizą posttraumatycznego stresu czyni tę książkę jednym z najbardziej wstrząsających i godnych uwagi tytułów ostatnich lat.

W centrum tej mrocznej opowieści stoi Leon Nowak, którego psychika jest poligonem doświadczalnym dla nierozwiązanej traumy. Pisarz z niezwykłą wrażliwością, a jednocześnie bezwzględnością, przedstawia milczenie Leona nie jako brak słów, ale jako najgłębszą formę mechanizmu obronnego. Dorosły Leon to człowiek, który funkcjonuje na marginesie własnego życia, odcięty emocjonalnie od świata. Autor zmusza nas do obserwowania, jak nieprzepracowana przeszłość rzutuje cień na każdą relację i każdy wybór bohatera. Wewnętrzne pęknięcia Nowaka – drżące dłonie, puste spojrzenie i nocne koszmary – są dla czytelnika bardziej wstrząsające niż niejeden krwawy element thrillera. Konefał unika pułapki melodramatu, stawiając na realizm bólu, a fragmentaryczne, subiektywne wspomnienia zaginionej siostry i owej "grudniowej nocy" służą jako idealne narzędzie do pogłębiania jego psychologicznej wiarygodności.

​​Konstrukcja powieści jest celowo niejednorodna i fragmentaryczna, stanowiąc doskonałe odzwierciedlenie uszkodzonej pamięci głównego bohatera. Konefał zrezygnował z liniowej chronologii na rzecz stopniowego odsłaniania strzępów wspomnień, które pojawiają się w umyśle Leona w sposób chaotyczny i nieuporządkowany, zupełnie jak flashbacki wywołane traumą. Częste przeskoki między teraźniejszością a mroczną przeszłością, płynne przejścia od monologu wewnętrznego do dialogu, tworzą u czytelnika poczucie dezorientacji i ciągłego napięcia, wymuszając aktywne "składanie" historii. Taka nielinearna narracja nie tylko pogłębia zagadkę, ale przede wszystkim pozwala wczuć się w stan psychiczny Leona, uwięzionego w labiryncie własnego umysłu.

Książka jest majstersztykiem w zakresie dozowania napięcia. Zamiast szybkich zwrotów akcji i pogoni, autor stosuje wolne, psychologiczne duszenie. Akcja nie gna, lecz sączy się, budując poczucie niepokoju oparte na tym, co niedopowiedziane i ukryte. Pisarz celowo utrzymuje klaustrofobiczny klimat poprzez ograniczoną przestrzeń i ciągłą obecność wewnętrznych monologów Leona, które stają się labiryntem, z którego ani bohater, ani czytelnik nie mogą się wydostać. Ten mrok jest wszechobecny: od szaroburych opisów otoczenia, po nieufność, jaką Leon budzi w innych. To napięcie nie pochodzi od strachu przed nieznanym zabójcą, ale od lęku przed poznaniem prawdy o samym sobie, co jest dla thrillera psychologicznego rozwiązaniem o wiele bardziej satysfakcjonującym.

Proza Konefała jest gęsta, pełna metafor i ciężkiego, atmosferycznego języka, co idealnie współgra z mroczną tematyką. Autor nie bawi się w upiększenia; jego styl jest ostry i precyzyjny, ale jednocześnie hipnotyczny. Zdania często są długie i złożone, odzwierciedlając skomplikowane i chaotyczne procesy myślowe targanego traumą Leona. Wykorzystanie języka do budowania poczucia zagrożenia, gdzie każdy szczegół może być kluczem, jest godne podziwu. Ta "proza niepokoju" sprawia, że czytelnik czuje się obciążony emocjonalnie w ten sam sposób, co główny bohater, w efekcie czego lektura jest wymagająca, ale niezwykle satysfakcjonująca.

​Największym wyzwaniem w tego typu powieściach jest zawsze zakończenie. W przypadku "Klucza do grudnia" rozwiązanie zagadki jest spójne z psychologicznym wymiarem historii. Konefał nie serwuje prostego i szybkiego zwrotu akcji, a raczej domknięcie wątku traumy. Prawda okazuje się bolesna i skomplikowana, rezonując z cierpieniem Leona przez całą powieść. Choć finał nie każdemu może dać poczucie tradycyjnego katharsis, to jego emocjonalna i logiczna wiarygodność z punktu widzenia psychologii postaci jest bezdyskusyjna, co świadczy o wysokim poziomie kunsztu pisarza.

"Klucz do grudnia" to wybitny i duszny thriller psychologiczny, który zdecydowanie wykracza poza ramy gatunku. To głębokie studium ludzkiej psychiki złamanej traumą, gdzie kluczem do rozwiązania zagadki jest nie śledztwo, lecz proces akceptacji i pamięci. To propozycja dla czytelników ceniących sobie gęstą atmosferę, złożone postacie i literaturę, która zmusza do myślenia długo po odłożeniu książki. Andrzej Konefał stworzył historię, która zostawia trwały ślad. Książkę tę polecam fanom mrocznej prozy psychologicznej, dzieł Freuda i tym, którzy szukają w thrillerach głębi, a nie tylko akcji.*Jednak Jest to zdecydowanie lektura dla czytelnika 18+

[Zakup własny].

piątek, 21 listopada 2025

Gdy przeszłość wysyła list polecony - "Tajemnica bibliotekarki Wioletta Piasecka

Istnieje powszechne, pokrzepiające przekonanie, że każdy zasługuje na drugą szansę. Lecz prawdziwa mądrość i największy egzystencjalny dylemat kryją się w pytaniu: co dzieje się, gdy ta druga szansa staje się polem bitwy ze „starym ja” i niezałatwionymi sprawami losu? Czy istnieje jakikolwiek mur na tyle wysoki, by skutecznie oddzielić nas od własnej, obciążającej historii? Czy człowiek ma moc anulowania przeszłości, czy jedynie zmuszony jest dźwigać ją na barkach? Ile kosztuje spokój, który buduje się na kruchych fundamentach kłamstwa? To pytania, które z nową siłą wybrzmiewają w "Tajemnicy bibliotekarki" Wioletty Piaseckiej, będącej bardzo udaną kontynuacją powieści "Sekret bibliotekarki". Z ogromną ciekawością przystąpiłam do lektury, aby sprawdzić, co dzieje się u Dagmary Brewki, która myślała, że odnalazła azyl – cichą przystań w małej bibliotece, mającą zmazać piętno bezdomności i walki z nałogiem. Ale Wioletta Piasecka brutalnie udowadnia, że przeszłość to list polecony, który zawsze znajdzie adresata, nawet jeśli skrywa się on za regałami wypełnionymi najpiękniejszymi fikcjami.

Książka ta to głębokie studium drugiej szansy, ale nie w jej idyllicznej wersji, lecz w realnym, brudnym wydaniu, gdzie każdy dzień to walka z echem dawnych upadków. Kiedy do Dagmary dociera jeden, z pozoru niewinny list, misternie tkana teraźniejszość rozpada się jak domek z kart. W jednej chwili na jaw wychodzą ukryte wspomnienia, zdrady i błędy, które teraz domagają się wysokiej ceny. Autorka z wielką wrażliwością, ale i bezwzględnością, prowadzi nas przez labirynt lęków Dagmary, stawiając pytanie: czy miłość może przetrwać konfrontację z prawdą, która ma moc destrukcji?

Największą siłą powieści jest właśnie Dagmara – postać pełna sprzeczności, której kruchość jest równie widoczna, co jej desperacka siła woli. To nie jest bohaterka z idealnego świata, a kobieta, która za każdym uśmiechem kryje lęk przed ujawnieniem prawdy i codzienną walkę z demonami nałogu. Autorka mistrzowsko oddaje terror życia w ciągłym kamuflażu. Obserwujemy Dagmarę rozdartą między potrzebą intymności i szczerości wobec ukochanego mężczyzny a paraliżującym strachem przed tym, że prawda o jej bezdomności, uzależnieniu i błędach młodości ostatecznie zniszczy jej obecne szczęście. Ten wewnętrzny tygiel jest siłą napędową całej fabuły.

​I właśnie w ten tygiel uderza list, który nie jest tylko kartką papieru, ale narzędziem z przeszłości – spustem, który na nowo uruchamia spiralę lęku i zmusza Dagmarę do podjęcia dramatycznych wyborów. List ten, niczym Pandora otwierająca puszkę, jest katalizatorem akcji, sprawiając, że historia błyskawicznie nabiera tempa i staje się zaciętą walką o utrzymanie wywalczonej stabilności.

To o czym bezsprzecznie trzeba powiedzieć, mówiąc o tej książce, to fakt, że Wioletta Piasecka z chirurgiczną precyzją odsłania przed czytelnikiem rzadko poruszany, lecz fundamentalny dylemat etyczny, który staje się emocjonalnym jądrem narracji: Czy biologiczna więź, utożsamiana z nienaruszalnym nakazem miłości i opieki, może w istocie być źródłem moralnego przymusu? Czy dorosłe dziecko, któremu rodzice zgotowali patologiczne dzieciństwo, odmawiając mu zarówno ciepła, jak i podstawowego poczucia bezpieczeństwa, jest wciąż zobligowane do niesienia im pomocy czy jakiegokolwiek wsparcia? Autorka mistrzowsko unika pułapki łatwego osądu, prowadząc nas przez meandry psychiki bohaterki, która musi dokonać wyboru pomiędzy narzuconym poczuciem winy a prawem do własnego, ocalałego życia. Tym samym, Piasecka nie tylko opowiada historię, ale zmusza do głębokiej introspekcji nad prawdziwą definicją rodziny, obowiązku i wyzwolenia, pozostawiając czytelnika z brzemieniem pytania o granice przebaczenia i odpowiedzialności.

Znając ciężki bagaż przeżyć Dagmary, nie da się również pozostać obojętnym wobec niezwykle istotnej roli, jaką w książce odgrywa wątek relacji z partnerem Dagmary -Michałem. Autorka skłania czytelnika do zadania sobie pytania o granice bezwarunkowej miłości i zaufania. Czy miłość, która rozkwitła w nowym życiu, może przetrwać trzęsienie ziemi wywołane przez sekrety z poprzedniego? Partner Dagmary nie jest tu jedynie tłem – staje się on lustrem jej lęków i jednocześnie wielką niewiadomą. Pisarka unika lukrowanego happy endu, zamiast tego koncentrując się na trudnym procesie akceptacji i budowania zaufania na nowo, co czyni ten związek niesamowicie realistycznym. To właśnie ta dynamika: lęk Dagmary kontra próba zrozumienia jej partnera stanowi emocjonalny rdzeń "Tajemnicy bibliotekarki", czyniąc ją opowieścią nie tylko o wyjściu z nałogu, ale przede wszystkim o dojrzałej, wymagającej pracy miłości.

"Tajemnica bibliotekarki" to lektura, która nie pozwala na obojętność – pochłania czytelnika emocjonalnie i wymusza intensywne refleksje. Podczas lektury odczujemy napięcie, frustrację i głębokie współczucie. Piasecka zmusza nas do przemyślenia własnego podejścia do błędów, stawiając niewygodne pytanie: Czy faktycznie zasługujemy na drugą szansę, jeśli nie potrafimy być w pełni szczerzy? Lektura ta staje się inspirującym i terapeutycznym doświadczeniem, udowadniając, że bohaterstwo nie polega na idealności, ale na uporczywej woli podnoszenia się i mierzenia się z konsekwencjami własnych wyborów.

Sam Frombork, w którym dzieje się akcja powieści staje się dla naszej bohaterki scenerią do samopoznawania. Wykorzystanie tego miasta, z jego ciężarem historii, mrokiem zimowej scenerii i kopernikańską aurą, nie jest przypadkowe. To tło, pełne starych murów i tajemniczych zakamarków, potęguje wrażenie, że w każdej społeczności kryją się sekrety i że prawda, raz odkryta, może zniszczyć spokojną fasadę. Powieść skłania do myślenia o tym, jak definiujemy „dom” i „bezpieczeństwo” w świecie, gdzie zaufanie jest rzadkim i kosztownym luksusem. Czy dla Dagmary to miejsce okaże się ostatecznym azylem, czy kolejnym polem życiowej walki? O tym już, koniecznie musicie przekonać się sami.

Wioletta Piasecka doskonale potrafi utrzymać w nas czytelnikach wysoki poziom zaangażowania dzięki swojemu czystemu, płynnemu stylowi pisania. Język, którym się posługuje, jest jednocześnie prosty i głęboki, wolny od niepotrzebnych ozdobników, ale niezwykle trafny w oddawaniu emocji. To sprawia, że narracja jest przejrzysta i wciągająca. Klimat książki jest celowo utrzymany w tonacji pozornie spokojnej, małomiasteczkowej egzystencji, której pod powierzchnią pulsuje narastające poczucie zagrożenia – to kontrast między biblioteką (azylem wiedzy i porządku) a chaosem przeszłości. Autorka dba o to, by każda scena wzmacniała poczucie, że katastrofa jest tuż za rogiem, co podnosi obyczajowy wątek do rangi niemal thrillera psychologicznego.

Jestem przekonana, że nie muszę dodawać nic więcej, abyście Wy sięgnęli po tę niezwykle wartościową, mądrą i bezsprzecznie potrzebną społecznie powieść. Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione przeze mnie jej walory lekturę, z czystym sumieniem polecam:

❄️ ​Miłośnikom dobrze napisanej literatury obyczajowej z elementami psychologicznymi.

❄️ ​Czytelnikom, którzy cenią poruszające historie o sile ludzkiego ducha i możliwości przemiany.

❄️ ​Fanom Wioletty Piaseckiej, zwłaszcza tym, którzy polubili "Sekret bibliotekarki" i chcą poznać dalsze losy Dagmary.

❄️ ​Każdemu, kto szuka powieści o drugiej szansie i zastanawia się, jak dużą cenę płacimy za ukrywanie prawdy przed najbliższymi.

​Książka jest dowodem na to, że nawet w najciemniejszym regale życia można znaleźć światło, a opowieść ta zostaje z czytelnikiem na długo po odłożeniu jej na półkę.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska