piątek, 27 października 2023

Magia Świąt Bożego Narodzenia Marek Marcinowski - Zapowiedź patronacka


M
oi drodzy nadszedł moment, kiedy mogę zaprezentować wam kolejny wspaniały patronat medialny bloga Kocie czytanie. Tym razem, wspólnie z autorem Markiem Marcinowskim przychodzimy ze wspaniałą książeczką dla najmłodszych czytelników w wyjątkowym klimacie magii świąt Bożego narodzenia. "Magią świąt Bożego narodzenia" będziemy mogli cieszyć się już 1 grudnia 2023 roku. Tymczasem zostawiam wam kilka ciekawostek na temat tej wyjątkowej dziecięcej literatury. 

Opis okładkowy:
Ta pełna ciepła, bogato ilustrowana bajka z uroczymi rymowankami to dla przedszkolaków skarbnica bożonarodzeniowych tradycji i zwyczajów. Dzięki niej przygotowania do Świąt będą pełne magii.

Recenzje okładkowe:

Święta Bożego Narodzenia to czas bardzo wyjątkowy. Dzięki tradycji znamy swoje korzenie i wiemy kim jesteśmy, dlatego bardzo ważne jest, żeby przekazywać je dzieciom już od najmłodszych lat. Niniejsza książeczka z rymowankami idealnie się do tego nada, a przy okazji będzie świetnym prezentem. Umili także czas spędzony przy choince.

Marcelina Ziętek, mgr pedagogiki

„Magia Świąt Bożego Narodzenia” Marka Marcinowskiego to urocza książeczka stworzona specjalnie dla dzieci. Rymowanki nie tylko przynoszą uśmiech, ale również przekazują małym czytelnikom ważne wartości i świąteczne tradycje. Dzięki nim dzieci mogą dostrzec magię Świąt Bożego Narodzenia, odkrywając jednocześnie piękno i znaczenie tego wyjątkowego okresu.

Adrianna Andrzejewska, nawysokimobcasiePL

 


 

Jednak to nie koniec niespodzianek i dobrych wiadomości od autora, bowiem właśnie ruszyła wyjątkowa przedsprzedaż, dzięki której tylko do 20 listopada macie niepowtarzalną okazję zakupu bajki z autografem autora w zestawie z naklejką oraz  dziewięcioma kolorowankami w formacie PDF. (wysyłka do 30 listopada).

 https://diagram.pl/produkt/zestaw-swiateczny-1-kolorowe-pianino-kosmoliski-magia-swiat/ 

[Materiał reklamowy] Autor Marek Marcinowski.

 

 

 



poniedziałek, 23 października 2023

"Proszę, pokochaj mnie, mamo!" Marta Maciejewska/ Patronat medialny

Los ma to do siebie, że doświadcza nas bardzo mocno, kiedy najmniej się tego spodziewamy, a najczęściej nie spodziewamy się tego w ogóle. Nasze trudne przeżycia i emocje nie pozostają bez wpływu na nas samych, ale mogą też ukierunkować ważne aspekty naszego życia, a z biegiem czasu zaowocować, czymś wyjątkowym, co może pomóc wielu osobom. Dokładnie tak stało się w przypadku twórczości Marty Maciejewskiej w momencie, kiedy autorka została mamą. Marta i jej maleńka córeczka przeszły cieżką drogę w walce o życie i zdrowie. Pisarka podzieliła się z nami swoją trudną i poruszającą historią na kartach powieści „1200 gramów szczęścia”, którą już dla was recenzowałam. Dziś, chociażby na spotkaniach autorskich Marta mówi o tym, że po tym, co przeszła, w swoich książkach chce być bliżej kobiet, ich problemów i emocji, które przeżywają w trudnych chwilach, często musząc zmagać się z nimi w osamotnieniu. Piszę wam o tym, gdyż teraz chciałabym opowiedzieć wam o najnowszej książce Marty „Proszę, pokochaj mnie, mamo!”, która, choć jest zupełnie odrębną historią, to w pewien sposób jest niejako konsekwencją tego, co wydarzyło się w tym trudnym dla Marty czasie. Przy czym, już na wstępie chcę zaznaczyć, że tak, jak wszystko, o czym przeczytamy w „1200 gramów szczęścia”, napisało samo życie, tak najnowsze literackie dziecko autorki jest fikcją literacką.

Książkę rozpoczyna bardzo trudny i emocjonalny prolog, w którym młoda niespełna osiemnastoletnia dziewczyna będąca główną bohaterką powieści mówi matce, że jest w ciąży. Anka Zwolenkiewicz, bo to o niej mowa jest wzorową uczennicą. Wspólnie z matką wiele w życiu przeszły, co sprawiło, że nasza bohaterka musiała bardzo szybko wydorośleć. Teraz mają tylko siebie, a życie ich nie rozpieszcza. Obie wiedzą, czym jest skromna egzystencja i ciężka praca. Dla nich obu to właśnie matura Anki i jej studia miały być nadzieją na lepszą przyszłość. No właśnie miały być, bo teraz te wszystkie plany i marzenia legły w gruzach. Jedna nieprzemyślana decyzja podjęta pod wpływem młodzieńczego uczucia sprawia, że dziewczyna jest przekonana, iż jej życie się skończyło. Targana strachem, niepewnością, obawami i poczuciem winy zagubiona pozostaje ze swoim problemem zupełnie sama. Koniecznie sięgnijcie po książkę i przekonajcie się, jak sobie w tej sytuacji poradzi i czy znajdzie się ktoś, kto będzie chciał jej pomóc. Ja nic więcej nie zdradzę ponadto, że łatwo nie będzie, gdyż czarę goryczy przelewa tajemnica, którą ta młoda kobieta w sobie nosi.

Mogę natomiast zapewnić was, że lektura tej powieści dostarczy wam wielu silnych i często skrajnie różnych emocji, a to dlatego, że autorka pozwoliła czytelnikowi spojrzeć na problem nastoletniej ciąży z kilku różnych perspektyw. Poznamy tu bowiem wpływ tej szokującej wiadomości na relacje matki z córką, reakcje społeczne w małej zamkniętej społeczności niewielkiego miasteczka, którego częścią jest Anka, ale także przekonamy się, jak wielką pożywką dla okrucieństwa niedojrzałych rówieśników Anki okazała się sensacja o ciąży koleżanki. Dowiemy się także, czy szkoła stanie na wysokości zadania względem swojej uczennicy.

Jestem pewna, że większości czytelnikom nie uda się ustrzec oceniania reakcji na ciążę Ani wielu osób z jej otoczenia. Chociażby jej matki. Ulegamy przekonaniu, że doskonale wiemy, jak ta matka powinna postąpić, jak się zachować i jak zareagować, na to, co usłyszała od córki. Naszej oceny nie uniknie również sama Anka. Pamiętajcie jednak, że życie nie jest tylko czarne albo białe i tak naprawdę, nie możemy wiedzieć na pewno, jak my sami byśmy się zachowali w tożsamej sytuacji, dopóki nie stanie się ona częścią naszego życia. Właśnie to, że autorce udało się przedstawić cała historię Anki w sposób niezwykle autentyczny oraz daleki od oceniania decyzji i wyborów kogokolwiek sprawia, że osoby, które zechcą po tę książkę sięgnąć, bardzo mocno uwierzą w tę opowieść i będą czytać ją z zapartym tchem i duszą na ramieniu. Co najważniejsze wiele kobiet odnajdzie w perypetiach Anki cząstkę siebie, ponieważ to przez co ta dziewczyna przechodzi, zdarza się bardzo często, gdzieś obok nas. Ja bardzo mocno trzymałam kciuki za to, aby Ania odzyskała utracony spokój, poczucie własnej wartości, jak również za to, aby w jej sercu zrodziła się ta bezwarunkowa miłość matki do dziecka. Niewinnego dziecka, które swoim spojrzeniem chce powiedzieć „Proszę, pokochaj mnie, mamo!”

Pomimo że jest to książka trudna i na pewno tak, jak było to w moim przypadku, u was również wywoła łzy, to chcę, aby wybrzmiał także jej pozytywny przekaz. Tak, jak pisałam na początku recenzji, ta książka niesie ze sobą dobro. Przywraca nam kobietom siłę i nadzieję na to, że nawet jeśli teraz myślimy, że już nic dobrego nas w życiu nie czeka, to jednak mamy w sobie to światło, które jest w stanie rozproszyć każdy mrok. Bardzo ważne jest jednak, abyśmy mieli obok siebie kogoś, kto nas wesprze i spojrzy na nasz problem z boku. Wówczas bowiem może się okazać, że już nie jest on taki straszny i bez wyjścia, jak myśleliśmy. Wiem jednak, że nie każdy ma to szczęście mieć taką osobę w swoim życiu, dlatego właśnie powstała ta książka. Aby stać się takowym wsparciem i przywrócić wiarę w lepszą przyszłość i to, że damy radę zbudować nasz zdruzgotany świat na nowo.

W książce jednak nasza uwaga nie jest skupiona tylko na kwestii niechcianej nastoletniej ciąży, ale również macierzyństwa w ogólnym ujęciu. Mamy mają to do siebie, że często porównują się do innych mam i niestety najczęściej w swoim mniemaniu uważają, że inne mamy są lepsze od nich. Bo ich dzieci są zawsze czyste, one same zadbane, a ich domy lśnią czystością. Tymczasem Marta jako mama za sprawą bohaterki swojej książki uświadamia nam, że każdy z nas ma dwa oblicza. To piękne, wręcz perfekcyjne, które pokazujemy na zewnątrz i to ukazujące nasze słabości, naszą niedoskonałość, ale także marzenia i pragnienia, którym dzielimy się tylko z najbliższymi nam osobami. I prawda jest taka, że te dwa oblicza są od siebie zupełnie różne. Marta zostawia nam w książce cenną lekcję. O byciu dobrą matką nie przesądzają popełnione błędy, czy gorszy czas w życiu, a nasza obecność przy naszym kochanym skarbie. Miłość i oddanie, które mu ofiarujemy.

Nie jest to jednak książka, której grupą docelową są wyłącznie kobiety, które wiedzą, czym jest i z czym wiąże się zbyt wczesna ciąża zmuszająca nas do przewartościowania swojego życia. To książka dla każdego, gdyż poczucie końca naszego życia jest bardzo uniwersalne i każdy może przeżywać swój osobisty koniec świata na wiele sposobów. Jednak niezależnie od tego, co jest jego powodem, zawsze niezmiennie potrzebujemy wsparcia, akceptacji i zrozumienia.

Myślę, że nikogo nie muszę już zachęcać i przekonywać do tego, że warto spędzić czas z tą wspaniałą i niezwykle potrzebną społecznie książką. Zdecydowanie jest to jeden z tych tytułów, obok którego nie da się przejść obojętnie i który zostanie z czytelnikiem już na zawsze. Z pewnością trafi wprost do waszych serc i nie pozwoli o sobie zapomnieć już nigdy. Nawet jeśli po skończonej lekturze odłożycie książkę na półkę, to wszystko, co w niej przeczytacie, ciągle pozostanie w was żywe. Ja sama chciałabym, aby ta powieść trafiła do jak najszerszego grona odbiorców  bo jestem pewna, że ma w sobie ogromną siłę sprawczą i naprawdę może pomóc wielu kobietom. Muszę przyznać, że jest to historia o wiele mocniejsza, niż myślałam, jednak mimo to, a może właśnie dlatego uważam, że powinna trafić do szkół średnich, jako lektura na zajęciach Wychowania Do Życia W Rodzinie, a także gabinetów terapeutycznych. Pamiętajcie, nikt nie ma prawa nas gnębić, upokarzać i niszczyć, Nie bójmy się prosić o pomoc.

Z pełnym przekonaniem mogę napisać, że jest to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w tym roku.

PATRONAT MEDIALNY BLOGA KOCIE CZYTANIE.


[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Świat Kobiet, Autorka Marta Maciejewska.

wtorek, 17 października 2023

"Zaklęta w ciszy" Urszula Gajdowska

Często mówi się, że do odważnych świat należy. Zastanówmy się zatem, czym jest odwaga. Bo, czy odważny jest ten, kto niczego się nie boi, czy ten, kto stara się pokonywać swoje lęki i słabości? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć na podstawie książki „Zaklęta w ciszy” Urszuli Gajdowskiej. Dzięki tej autorce pokochałam romanse historyczne, ale „Zaklęta w ciszy”, choć jak najbardziej wyczerpuje znamiona tego gatunku, to jest zdecydowanie czymś więcej, niż tylko romansem. O tym jednak przekonacie się już za chwilę.

Na kartach powieści przenosimy się do roku 1823. Przystępując do lektury książki, stajemy się obserwatorami życia Fryderyka, najstarszego z synów zmarłego hrabiego Foglara. Po śmierci ojca to właśnie on dziedziczy hrabiowski tytuł, a wspólnie z pozostałymi braćmi dzieli pokaźny majątek. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że to nie wszystko, co stanowi spuściznę po hrabim. Teraz zobowiązany jest także do sprawowania opieki nad małą Evie, siostrą, o której istnieniu dowiedział się na krótko przed śmiercią ojca. Dziewczynka każdego dnia zmaga się z nieznaną wówczas przypadłością, która objawia się niemożnością mówienia przy obcych i lękiem przed nimi. Jedyną osobą, przy której dziecko czuje się swobodnie, jest guwernantka panna Florence Thompson. To sprawia, że również ona wspólnie ze swoją podopieczną trafia pod dach posiadłości Fryderyka. Obojgu ta sytuacja nie jest na rękę, gdyż mają w pamięci pewne zdarzenie, które zrodziło w nich wzajemną niechęć do siebie. Jednak jest to niczym w obliczu wspólnego celu, który ich łączy. Oboje chcą dobra Evangeline.

Dziś medycyna już wie, że zachowania dziewczynki charakteryzują zaburzenia lękowe m.in. mutyzm wybiórczy. Autorka we współpracy ze specjalistami w dziedzinie tej jednostki chorobowej, a także na podstawie własnych obserwacji i doświadczeń poprzez postać małej bohaterki swojej powieści bardzo dokładnie obrazuje czytelnikowi, z czym wiąże się ta choroba. Ukazuje trudne emocje, uczucia, a także przeciwności, z jakimi zmagają się osoby nią dotknięte. To, co trzeba i warto zaznaczyć, to fakt, że zaburzenia lękowe nie pozostają bez wpływu na członków ich rodzin. I ten aspekt również został w książce mocno podkreślony. Tylko wspólne działania metodą małych kroczków bez presji i nacisku mogą przynieść naprawdę wymierne i zaskakująco dobre efekty. Bardzo mocno kibicowałam Evie i cieszył mnie każdy najmniejszy jej sukces w otwieraniu się na innych ludzi, tym bardziej że podczas czytania książki mamy świadomość traumatycznych przeżyć dziewczynki, których była świadkiem, a o których nie mają pojęcia jej najbliżsi. Wydarzenia z przeszłości nasiliły lęki dziewczynki i wzmogły jej nieufność wobec obcych. Mało tego, bezpieczeństwo dziecka może być zagrożone, o czym przekonacie się, czytając książkę.

Jak na romans historyczny przystało, nie zabrakło tu również miejsca na miłość. Jednak będzie to uczucie naznaczone wieloma wątpliwościami, uprzedzeniami oraz konwenansami tamtejszych czasów. Aby mogło rozkwitnąć zarówno Fryderyk, jak i Florence muszą przede wszystkim przyznać się do tego, co skrywają w sercu sami przed sobą, a ponadto pokonać dzielącą ich przepaść społeczną. Na pewno jesteście ciekawi, czy los połączy ich drogi na resztę życia, więc koniecznie musicie sięgnąć po tę wspaniałą powieść.

Z pełnym przekonaniem uważam, że ta książka powinna trafić do jak najszerszego grona odbiorców, a szczególnie do osób, które utożsamiają się z postacią Evie i jej problemami. Jestem bardzo wdzięczna Uli, że ten właśnie jej wątek uczyniła jednym z głównych w powieści, gdyż na pewno w ten sposób pomoże wielu osobom. Niestety mutyzm wybiórczy ciągle jest chorobą, której poświęca się bardzo mało uwagi, przez co wielu z nas nie wie, czym jest i z czym się on wiąże. Co więcej, wiele osób, które wykazują symptomy takowych zaburzeń, nadal nie zostało prawidłowo zdiagnozowanych. Pisarka w bardzo prosty i praktyczny sposób stawiając Evie w codziennych sytuacjach, niemalże naocznie pokazuje czytelnikowi, jak wygląda życie z tą chorobą. Co więcej, w przystępny i zrozumiały sposób został nam czytelnikom przybliżony mechanizm radzenia sobie z lękami oraz odpowiedni rodzaj terapii. W sposób otwarty i bezkompromisowy jesteśmy również uświadamiani, jak takie osoby są odbierane przez społeczeństwo i co wówczas czują. Dzięki tej wyjątkowej i niezwykle wartościowej książce na pewno zrozumiemy, jak wiele w tym trudnym procesie leczenia terapeutycznego zależy od nas samych otaczających osobę z zaburzeniami lękowymi. Warto mówić o tej książce głośno właśnie po to, aby podnosić świadomość społeczną.

Cóż więcej mogę napisać. Jak przez każdą książkę Urszuli Gajdowskiej, przez tę również dosłownie się płynie, a to dzięki od początku do końca mocno angażującej czytelnika fabule i lekkiemu stylowi pisania autorki. To wszystko w połączeniu z niezmiernie ważną tematyką, jak również bohaterami, którzy stali mi się bardzo bliscy, sprawiło, że książkę wręcz pochłonęłam. I jestem pewna, że w waszym przypadku również tak będzie.

[Materiał reklamowy] Autorka Urszula Gadowska

wtorek, 10 października 2023

6 urodziny bloga Kocie czytanie + książkowe rozdanie na Facebooku.



Drodzy przyjaciele, sympatycy i goście bloga Kocie czytanie, dziś moje serce i duszę wypełnia ogromna radość, szczęście i wdzięczność. Mam nadzieję, że będziecie cieszyć się razem ze mną, bo właśnie dziś nasz blog Kocie czytanie obchodzi swoje 6 urodziny. Tak, nie bez powodu napisałam, że jest to nasz blog, gdyż bez was nie mógłby on istnieć. Razem tworzymy tę wspaniałą społeczność. 💖 Nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałam, że ten mój mały zakątek internetu przetrwa aż tyle lat i zgromadzi wokół siebie tak wiele ciepłych i życzliwych mu osób, Nie ukrywam, że już wiele razy myślałam o tym, aby zakończyć swoją blogerską działalność, ale za każdym razem wasze liczne serdeczne komentarze pełne uznania dla wszystkiego, co robię oraz wsparcie, które mi ofiarujecie, skutecznie odwodzą mnie od tego ostatecznego kroku.

Nie wolno mi jednak przypisywać sobie wyłącznej zasługi dla wszelkich sukcesów Kociego czytania, gdyż blog ma swoje dwa ciche anioły stróże, które pomagają mi zawsze, kiedy z nieśmiałością o to poproszę. To dwie wspaniałe blogerki Irena Bujak autorka bloga Zapatrzona w książki i Magda Zimna autorka bloga Czytamy, bo kochamy. To one w dużej mierze są autorkami grafik i materiałów multimedialnych pojawiających się na blogu. Moje kochane z całego serca dziękuję wam za waszą bezcenną pomoc. ❤️❤️Mam nadzieję, że nie macie mnie jeszcze dosyć.🙂


Kochani z całego serca dziękuję wam wszystkim i każdemu z osobna. A że nie jestem najlepsza w podziękowaniach, wspólnie z Magdą przygotowałyśmy krótki filmik, który wyraża wszystko, co czuję i chcę powiedzieć zarówno czytelnikom bloga, jak i wydawnictwom oraz autorom, z którymi mam zaszczyt i przyjemność współpracować, aby móc czytać i polecać wam ich wspaniałe książki. Wszystkie współprace bardzo sobie cenię i za każdą z głębi serca dziękuję.

A teraz zapraszam do oglądania.



Jednak to nie wszystko, co dla was przygotowałam. Na Facebooku czeka na was  rozdanie książkowe, w którym wygrywa aż 13 osób. Jego zorganizowanie jest możliwe dzięki znanym i lubianym polskim pisarkom, z którymi miałam zaszczyt współpracować w tym roku. Każda z nich wyraziła chęć przekazania swoich powieści na rzecz tego rozdania i to one są sponsorkami nagród. Zapraszam do udziału w zabawie.

❗Link do rozdania na Facebooku (tylko tam w komentarzach możecie zgłaszać się do udziału w rozdaniu, odpowiedzieć na pytanie, które tam znajdziecie, zapraszać znajomych i udostępniać rozdanie w sieci. Zgłoszenia pozostawione na blogu nie będą brane pod uwagę)❗



Życzę wszystkim powodzenia i jeszcze raz




 

niedziela, 8 października 2023

"Święta w miasteczku Anielin" Iwona Mejza - Recenzja przedpremierowa/ Patronat medialny


K
ażdy z nas ma swoje tajemnice. Bywają takie, o których wolelibyśmy zapomnieć i nigdy do nich nie wracać. A najlepiej udawać, że pewne wydarzenia w naszym życiu nigdy nie miały miejsca. Jednak zapewne wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to niemożliwe. Nawet jeśli my pewne rzeczy przemilczymy, to nasza pamięć, której wystarczy niewielki impuls, skojarzenie, aby pobudzić niechciane wspomnienia, nie pozwoli nam zaznać spokoju. Jedyne co możemy wtedy zrobić, to zmierzyć się z przeszłością i oddać sprawiedliwość prawdzie. Wie o tym doskonale autorka Iwona Mejza, która już po raz ostatni zaprasza nas do odwiedzenia urokliwego miasteczka Anielin znanego nam czytelnikom ze wspaniałego cyklu Miasteczko Anielin. To ciepłe i klimatyczne miejsce będziecie mieli okazję odwiedzić na kartach finalnej jego częściŚwięta w miasteczku Anielin” 11 października 2023 roku, kiedy to powieść ta będzie miała swoją premierę pod opieką wydawnictwa Dragon. Jednak ja jako patronka medialna powieści już dziś mam przyjemność opowiedzieć wam o wydarzeniach rozgrywających się na jej kartach, a tym samym mam nadzieję jeszcze bardziej podsycić waszą ciekawość i chęć jej przeczytania.

Posłuchajcie zatem. Wszystko, o czym tym razem przeczytamy, ma swój początek w okresie przedświątecznym i rozpoczyna się przykrym wypadkiem Marianny Stawskiej, wskutek którego starsza elegancka pani trafia do szpitala. To właśnie to zdarzenie budzi w kobiecie pragnienie przeżycia jak najlepiej jesieni swojego życia w poczuciu spełnienia i wewnętrznego spokoju. Marianna wie jednak, że nie będzie to możliwe, dopóki całej prawdy o sekretach jej rodziny nie poznają ci, którzy mają do tego prawo, choć oni sami jeszcze nie mają o niczym pojęcia. Tylko Marianna zna prawdę, od której wolałaby uciec, a która niczym bumerang wraca do niej każdego roku w okresie świąt Bożego Narodzenia. Nadszedł czas, aby zmierzyć się z tym, co trudne i bolesne, by móc zamknąć na zawsze drzwi przeszłości i cieszyć się teraźniejszością. Aby tak się stało, konieczny jest powrót do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło. Dlatego też Marianna musi wrócić do Anielina, do którego wolałaby nie wracać już nigdy. Jednak nie tylko o nią tutaj chodzi. Prawdę o tym, co przez wiele lat było przed nimi ukrywane, bądź przedstawiane w nie do końca prawdziwym świetle musi poznać kilka młodych osób, które jeszcze nie wiedzą, że niespodziewany telefon od notariusza może zmienić naprawdę wiele w ich życiu. Jestem pewna, że jesteście ciekawi, jakie tajemnice wyjdą na jaw, więc już teraz gorąco zachęcam was do sięgnięcia po książkę.

Dzięki sprowadzeniu do Anielina Malwiny i Krzysztofa, bo to o nich mowa autorka tym razem pokazuje nam to miasteczko z zupełnie innej perspektywy. Widzimy je bowiem oczami ludzi, którzy nie są częścią tej zamkniętej i zżytej ze sobą małej społeczności, a przyjeżdżają tu z zewnątrz, nie będąc zupełnie związani z tym miejscem emocjonalnie. Co więcej, decydują się przyjechać do Anielina niechętnie. W ich domu o tym miejscu się nie mówiło i nie wiedzą, co ich tu spotka. Oczywiście nie zdradzę wam, czego się dowiedzą, ale mogę was zapewnić, że ta podróż w nieznane wpłynie znacząco na każdego z nich.

Od autorki wiem, że ona sama nie planowała wracać do miasteczka Anielin, ale ja jako czytelniczka bardzo się cieszę, że jednak się na to zdecydowała, gdyż w moim odczuciu jest to bardzo ważna część cyklu, która zrodziła we mnie przekonanie, że dopiero teraz, kiedy światło prawdy rozjaśniło mrok demonów przeszłości, wszystko jest dokładnie tak, jak być powinno. To właśnie w tej części Iwona Mejza kładzie duży nacisk na więzi rodzinne, nawet te, o których istnieniu dotychczas nie mieliśmy pojęcia. Pisarka uświadamia nam, że rodzina to nie tylko ta, z którą łączą nas więzy krwi. Rodzina to także te osoby, które sprawiają, że przy nich czujemy się szczęśliwi, którzy wyciągają do nas pomocną dłoń, akceptują nas takimi, jakimi jesteśmy i dostrzegają w nas to, co dobre. Rodzina może być również świadomym wyborem.

Oczywiście spotkamy tutaj również starych i lubianych przez nas stałych mieszkańców miasteczka pogrążonych w ferworze przygotowań do świąt Bożego Narodzenia. Anielin otula niezwykłą atmosferą tego wyjątkowego czasu, który każdy chce spędzić z osobami bliskimi naszemu sercu. Przekonajcie się koniecznie dla kogo ten najbardziej rodzinny okres w roku stanie się początkiem życiowych zmian i postanowień, a może ktoś właśnie w Anielinie znajdzie tak bardzo poszukiwane przez każdego z nas swoje miejsce na ziemi. Tego oczywiście dowiecie się spędzając święta w Anielinie, do czego gorąco każdego namawiam. Możecie mi wierzyć, że lektura tej książki pozostanie nie bez wpływu na nas samych. Tych z was, którzy spędzą swój czas z tą książką skłoni do wielu refleksji i przemyśleń  także o życiu waszym i waszej rodziny. No i oczywiście poczujecie tę niepowtarzalną, niezwykłą świąteczną atmosferę. 

Całość czyta się niezwykle łatwo i przyjemnie, co w połączeniu z bardzo ważnymi i życiowymi aspektami, jakie zostały w książce zawarte sprawia, że mocno poruszony przez bieg dziejących się wydarzeń czytelnik niepostrzeżenie dociera do końca wspaniałej historii. Bardzo żałuję, że to już ostateczne pożegnanie z miasteczkiem Anielin i jego mieszkańcami, gdyż wszyscy oni stali mi się bardzo bliscy, ale opuszczam ich ze spokojem w sercu. Każdy koniec jest początkiem czegoś nowego, dlatego jestem ciekawa, czym już wkrótce Iwona Mejza zaskoczy swoich czytelników.


WCZEŚNIEJSZE CZĘŚCI CYKLU MIASTECZKO ANIELIN:


(Materiał reklamowy) Wydawnictwo Dragon.

czwartek, 5 października 2023

"W objęciach mroku" - Aneta Krasińska/ Fragment powieści - przedpremierowo


P
aździernik to zdecydowanie miesiąc obfitujący w wiele godnych uwagi i lektury premier książkowych, które pojawiają się na polskim rynku wydawniczym. Wszyscy chcemy przeczytać każdą z nich, ale doskonale zdajemy sobie sprawę, że niestety nie jest to możliwe. Dlatego blog Kocie czytanie stara się pomóc wam w wyborze książkowych perełek. Taką perełką jest na pewno trzecia część Trylogii gdańskiej "W objęciach mroku" Anety Krasińskiej, której premiera będzie miała miejsce 11 października 2023 roku nakładem wydawnictwa Skarpa Warszawska. Oczywiście wkrótce na blogu pojawi się recenzja tej powieści, a już dziś zapraszam do przeczytania krótkiego, ale bardzo emocjonalnego jej fragmentu.


Kiedy przedwczoraj wyczytano jego nazwisko i kazano mu razem z kilkunastoma innymi jeńcami iść do lasu, nie miała pojęcia, co ich czeka. Przez chwilę przemknęła mu myśl, że może mają powalić kilka drzew, by wreszcie zbić jakieś prycze do spania. Kiedy jednak oprócz kilku siekier dostali szpadle, nie był już taki pewien swojego pomysłu. Później szybko pojął, że przyszło im wykopać dół. Głęboki dół. To, dlatego zajęło im to tyle godzin. Z każdym uderzeniem siekiery w zmarzniętą ziemię nabierał pewności, że tym razem to nie będzie zwyczajna robota dla zabicia czasu. Nieraz tak właśnie pracowali. Tym razem czuł podskórnie, że to coś więcej. Gdy jeden z esesmanów uznał, że wykop w ziemi jest wystarczający, rozkazał powrót do obozu. To utwierdziło Iwa w przekonaniu, że coś się szykuje. Wtedy jeszcze nie śmiał podejrzewać, co przyniesie kolejny dzień.
Pobudka i jak zwykle poranny apel. Do tej chwili wczoraj wszystko przebiegało bez najmniejszych zmian. Nawet później, gdy dowódca warty odczytał dwadzieścia trzy nazwiska, żaden więzień nie miał pewności, z czym to się wiąże. Iwo nawet się zdziwił, że tylko jego nazwisko nie padło. Nie bardzo rozumiał, dlaczego tak się stało. Nie odważył się o to zapytać. Wolał się nie wychylać. Gdy grupę wyprowadzono z obozu, on wraz z pozostałymi jeńcami poszedł na śniadanie. Mętna kawa ze zmielonych żołędzi i przydzielona każdemu pajda suchego chleba zniknęła, zanim większość wygłodniałych więźniów dotarła do swojego baraku. Weszli więc do środka i usiedli jeden obok drugiego, by ogrzać się ciepłem własnych ciał. Wówczas usłyszeli wystrzały. Dochodziły z daleka. Wszyscy więc poczęli się wiercić, to licząc, ile ich było, to wyczekując kolejnych. Kolejna fala jednak nie nastąpiła. Odetchnęli i aż do obiadu nie zajmowali sobie tym głowy.
Kiedy jednak usiedli z miskami, w których trudno było znaleźć coś więcej oprócz chłodnej wody z kilkoma nieobranymi ziemniakami i kawałkami cebuli, ktoś zapytał o to, gdzie są ci, którzy wyszli do lasu. Zimowa aura nie sprzyjała wielogodzinnej pracy na świeżym powietrzu. Pojawiły się więc współczujące głosy. Po zmroku niektórzy zaczęli łączyć wystrzały z brakiem kilku więźniów. Wówczas posypały się pytania i spojrzenia, które Iwo poczuł na sobie. To zmusiło go do zastanowienia się nad faktem, że wciąż siedział w baraku. Alfred zainteresował się tym, co naprawdę robili w lesie dzień wcześniej. Dopiero wtedy Iwo uświadomił sobie, że ich zadaniem było wykopanie grobu. Nie rozumiał, jak to się stało, że on nie podzielił losu współwięźniów. To pytanie nurtowało go całą noc. 

Warto wiedzieć, że wszystkie trzy części Trylogii gdańskiej są zapisem ściśle powiązanych ze sobą kolei losów jej głównych bohaterów Neli i Iwa inspirowanymi prawdziwymi wydarzeniami w Wolnym Mieście Gdańsku w czasie II wojny światowej. Dlatego, aby lepiej zrozumieć to wszystko, o czym przeczytamy w "W objęciach mroku", książki należy czytać w kolejności ich wydawania tj. "W OBJĘCIACH NAZISTY", "W OBJĘCIACH NIEWOLI", "W OBJĘCIACH MROKU".

 


 

[Materiał reklamowy] Autorka Aneta Krasińska

poniedziałek, 2 października 2023

Zapowiedź patronacka: "Święta w miasteczku Anielin" Iwona Mejza



W
iększość z nas kocha święta Bożego Narodzenia i dla wielu mogłyby one trwać przez cały rok. Uwielbiamy tę niezwykłą wręcz magiczną atmosferę unoszącą się wówczas w powietrzu, spotkania z najbliższymi i przyjaciółmi. Na szczęście mamy, książki i to one pozwalają nam poczuć świąteczny klimat, kiedy tylko przyjdzie nam na to ochota. Już dziś chcę zwrócić waszą uwagę na jedną z nich. A jest to czwarta część serii obyczajowej Miasteczko Anielin autorstwa Iwony Mejzy "Święta w Miasteczku Anielin", która na naszym rynku wydawniczym pojawi się 11.10.2023 pod opieką wydawnictwa Dragon. Należę do grona czytelników, którym ta seria skradła serce, dlatego bardzo się cieszę, że blog Kocie czytanie ma przyjemność objąć ten tytuł swoim patronalnym medialnym.

U naszych książkowych przyjaciół dzieje się naprawdę dużo, więc tym bardziej cieszę się, że będę mogła spędzić z nimi święta, do czego również i was serdecznie zachęcam.

OPIS WYDAWCY:

Marianna upada na schodach i trafia do szpitala. Starsza pani nie tak planowała spędzić te święta… Stefania nie lubi Bożego Narodzenia, odkąd zmarł jej tata, dlatego kobieta przesypia większość świątecznego czasu. Krzysztof, zwany Makówą, mimo że prowadzi bujne życie towarzyskie, od lat spędza święta samotnie. Czy jeden telefon od notariusza może wszystko zmienić?

Malwina, wypalona i zmęczona pracą w korporacji, najchętniej spędziłaby ten czas na bezludnej wyspie, z drinkiem w ręku. Jednak i do niej dzwoni tajemniczy notariusz. Jego telefon sprawia, że kobieta przyjeżdża do Anielina, choć niechętnie.

Dachy miasteczka oprószone są pierwszym śniegiem, w oknach pizzerii u Romano migają ciepło światełka, a z cukierni Stefanii unosi się kuszący aromat wypieków. Wszędzie czuć atmosferę świątecznego oczekiwania. Czy Malwinie i Krzysztofowi uda się powrót do miejsca, o którym w rodzinach się nie mówiło? Jakie rodzinne tajemnice wyjdą na jaw po latach? Kto odnajdzie swoje miejsce na ziemi w Anielinie?

„Święta w miasteczku Anielin” to otulona świąteczną atmosferą opowieść o otwieraniu drzwi do tajemnic z przeszłości i odkrywaniu sekretów miasteczka, nieznanego nawet z rodzinnych anegdot.

Kto z was wybiera się na święta do urokliwego Anielina?



[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Dragon.