sobota, 26 sierpnia 2023

"Kochankowie z deszczu" Małgorzata Czapczyńska

Mamy tylko jedno życie i nikt nie ma prawa decydować za nas o tym, jak je przeżyjemy. Wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Dlaczego więc ta znana nam prawda w życiu dla tak wielu z nas jest niestety tylko teorią? Dlaczego to nasze życie staje się często życiem dla innych? Życiem wbrew sobie, w którym my sami jesteśmy tylko cieniem. Nasze uczucie, potrzeby i pragnienia przestają mieć znaczenie. Odpowiedzi na te wszystkie pytania i rozważania poszukamy dziś wspólnie na podstawie przeczytanej przeze mnie w ostatnim czasie powieść Małgorzaty Czapczyńskiej „Kochankowie z deszczu”, z której recenzją dziś do was przychodzę.

Poznajcie Hankę Łagowską, kobietę tkwiącą w toksycznym małżeństwie w cieniu despotycznego męża, przy którym czuje się nikim. Pan i władca nie szczędzi żonie obelg, poniżania i upokarzania, a ona podporządkowuje się jego woli, by uniknąć coraz częściej zdarzającej się z jego strony agresji słownej i fizycznej. Nasza bohaterka, mając w sercu wzorce wyniesione z domu rodzinnego, wie, że nie tak powinno wyglądać małżeńskie życie. Jej relacje z mężem naznaczyła obojętność. Choć są razem, to jednak osobno. Hania pragnie zmian, ale jak wiadomo, każdy życiowy przełom wymaga odwagi, której jej brakuje.

W momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury książki, Hania z mężem wyjeżdżają na urlop do Kołobrzegu, który, choć ona jeszcze tego nie wie, bardzo zmieni jej i nie tylko jej życie. Zmęczona ciągłymi kłótniami i pretensjami nie oczekuje od tego wyjazdu zbyt wiele. Chce po prostu przestać myśleć i odpocząć. Bardzo szybko okazuje się, że ten wspólny wyjazd małżonków tylko pozornie jest wspólny, gdyż Huberta ciągle nie ma. Hani jednak to zupełnie nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie jego nieobecność budzi w niej radość i poczucie ulgi. Tylko w takich chwilach może poczuć się wolna. Nasza bohaterka już wkrótce przekona się, że los, a może przeznaczenie bardzo mocno ją zaskoczy i wywróci jej życie do góry nogami. A początek daleko idących życiowych przemian da przypadkowa, a może właśnie im obojgu przeznaczona nawiązana w Kołobrzegu znajomość z intrygującym mężczyzną. Przeradza się ona w piękne, subtelne, ale też dojrzałe i odpowiedzialne uczucie. To przy tym mężczyźnie Hania czuje się bezpieczna i powoli odzyskuje poczucie własnej wartości.

Jednak nie myślcie sobie, że teraz będzie już tylko sielanka. Nic podobnego, bowiem czytelnik na kartach tej niezwykle życiowej i wartościowej książki jest niemalże świadkiem tego, jak splatają się losy dwojga ludzi po przejściach. Oboje są na życiowym zakręcie, a na swoich barkach dźwigają ciężki bagaż życiowych doświadczeń. Miłosz, bo tak właśnie ma na imię, mężczyzna, który na nowo wzbudził w Hani uczucia, o których istnieniu dawno już zapomniała, chce się rozwieść i zakończyć trudny etap swojego życia, ale niestety ma świadomość tego, że zanim stanie się wolny, czeka go ciężka przeprawa. Była żona nie potrafi zrozumieć i pogodzić się z tym, że to już koniec. Nie odpuści tak łatwo i nie cofnie się przed niczym, by zatrzymać przy sobie mężczyznę, który w jej przekonaniu należy tylko do niej.

„Kochankowie z deszczu” to wielowymiarowa i wielowątkowa bardzo mądra powieść będąca wspaniałą motywacją do tego, aby wreszcie zacząć żyć w zgodzie ze sobą i dla siebie. Na to, by zmienić swoje życie na lepsze, a także otworzyć swoje serce na prawdziwą miłość nigdy nie jest za późno. I choć nikt nie może obiecać nam i zapewnić nas, że te zmiany będą łatwe, to warto o nie zawalczy, gdyż we dwoje nawet najtrudniejsze przeżycia stają się łatwiejsze do przejścia.

Małgorzata Czapczyńska oddała w ręce swoich czytelników bardzo wartościową książkę, która, o czym jestem przekonana, dla wielu z nich stanie się wspaniałym motywatorem do tego, aby wreszcie przestać myśleć o dobru innych, przestać się poświęcać dla innych i zacząć być dobrym dla siebie. Ponadto dzięki temu, że poza warstwą obyczajową w książce znajdziemy również wątki psychologiczne, jej lektura skłoni nas do wielu refleksji i przemyśleń, jak również niejako zmusi nas do postawienia sobie ważnych pytań, na które odpowiedzi mogą zaważyć na naszych późniejszych wyborach i decyzjach. Między innymi: Czy naprawdę znam człowieka, z którym dzielę życie? Czy życie, które budujemy wspólnie, jest jedynym, które on/ona wiedzie? Czy mogę być pewna, że kiedyś mnie nie zawiedzie?

To na co również warto zwrócić uwagę to fakt, że autorka pokazała nam różne oblicza miłości. Poza tą piękną, która sprawia, że serce bije szybciej i mocniej, pozwala nam uwierzyć w siebie i dodaje nam pewności siebie. Na kartach książki spotkamy się również z miłością rodzicielską, która pozostaje niezmienna bez względu na to, co się w naszym życiu dzieje, ale doświadczamy również mrożącej krew w żyłach chorej miłości, która przesiąknięta żądzą zemsty, jest niebezpieczna i wzbudza strach. Nie zabraknie tu również różnych obliczy przyjaźni.

Gorąco polecam tę książkę każdemu z was i serdecznie zachęcam do spędzenia z nią czasu. Na pewno wiele osób, które po nią sięgną, niestety utożsami się z przeżyciami jej głównych bohaterów. Piszę niestety, gdyż jak się przekonacie podczas czytania, przeżyli oni naprawdę wiele bolesnych i trudnych chwil, ale ich historia jednocześnie wzbudzi w was nadzieję na lepsze jutro. Dopóki żyjemy, nic nie jest stracone i nic nie jest przesądzone. Podobnie jak życie potrafi niespodziewanie zaskoczyć, tak samo wielokrotnie swoich czytelników zaskakiwała autorka. Pisarka serwuje nam w całej opisywanej przez siebie historii wiele plot twistów, dzięki czemu książkę czyta się z dużą ciekawością tego, co  może się jeszcze wydarzyć. A uwierzcie mi, dzieje się  tu naprawdę dużo. Ja z tą książką spędziłam  świetny i wartościowy czas, żałując, że tak szybko się skończyła. Zdecydowanie chcę więcej i jestem pewna, że w waszym przypadku również tak będzie.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Pascal

wtorek, 22 sierpnia 2023

Wygraj książkę! Rozdanie patronackie na Facebooku / Sprawy rodzinne Iwona Mejza

 


Kochani przygotowałam dla was rozdanie patronackie, w którym do wygrania jest egzemplarz książki "Sprawy rodzinne" Iwony Mejzy. Jednak z racji tego, że dostaję od was sygnały, iż blogger nie zawsze pozwala wam zostawiać komentarze pod postami na blogu, tym razem odbędzie się ono wyłącznie  na moim profilu  Facebookowym i tylko zgłoszenie tam pozostawione będą brane pod uwagę.

 

Link do rozdania 

Zapraszam serdecznie do udziału w rozdaniu.




 https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid06YqdmfKRZQQP5Jv2WyaopjpMpzoihVXjzYEsER4q23SzowauhrESih97G7Jzo4Qnl&id=100052520093487&sfnsn=mo

sobota, 19 sierpnia 2023

"Zanim wystygnie kawa" Toshikazu Kawaguchi

Autor zdjęcia Krzysztof  Chmielarski


K
iedy dotykają nas nasze osobiste ludzkie dramaty wówczas często się za nie obwiniamy. Mamy poczucie, że nie zrobiliśmy nic, albo zbyt mało, aby być może wszystko potoczyło się inaczej. Żyjemy w przeświadczeniu, że być może zabrakło kilku niewypowiedzianych słów, szczerości, otwartości, a dziś już na wszystko jest za późno. Wtedy bardzo często w naszej głowie pojawia się myśl „gdybym tylko mogła/mógł cofnąć czas to...” No właśnie, co wtedy by się stało? My niestety obecnie nie mamy możliwości, aby to sprawdzić, ale taką szansę otrzymali bohaterowie książki Toshikazu Kawaguchi „Zanim wystygnie kawa”, będącej pierwszą częścią cyklu o tym samym tytule, z której recenzją dziś do was przychodzę.

Zapraszam was zatem do kraju kwitnącej wiśni, na pyszną kawę do maleńkiej, klimatycznej kawiarni, która, choć nie rzuca się w oczy potencjalnych klientów, to jednak jest bardzo znana przez tamtejszą społeczność. Swoją popularność zyskała dzięki krążącej na jej temat miejskiej legendzie, jakoby tym, którzy ją odwiedzą, dawała ona możliwość przeniesienia się w czasie do wybranego przez nich momentu w ich życiu.

Na kartach książki poznajemy historię czterech osób, które zaryzykowały i zdecydowały się na taką podróż w czasie. Nie bez powodu użyłam zwrotu zaryzykowały, gdyż każdy, kto zdecyduje się na ten krok musi wykazać się dużą cierpliwością i determinacją, dlaczego przekonacie się sami. A także spełnić kilka zasad, które mogą budzić strach i zniechęcać. Abyście mogli dokładniej zrozumieć, w czym tkwi istota tej niezwykłej podróży, pozwólcie, że wspomnę o dwóch z nich:

„Choćby nie wiem, jak się starać w przeszłości, nie można zmienić teraźniejszości”.

„Obowiązuje limit czasu. Wróć, zanim wystygnie twoja kawa”.

W przeciwnym razie... Tego, co stanie się w przeciwnym razie musicie już dowiedzieć się sami, czytając książkę, do czego serdecznie każdego z was zachęcam.

W tym miejscu rodzi się pytanie, jaki zatem sens ma taka podróż skoro bez względu na to, jak będzie ona wyglądała, nie zmieni niczego co dzieje się tu i teraz. Ja wam oczywiście tego nie zdradzę, ale pamiętajcie o jednym, najważniejsze zmiany zawsze dokonują się tam, gdzie nie docierają oczy.

Nasi bohaterowie stanęli w obliczu bolesnych przeżyć i trudnych wyborów, z którymi musieli się zmierzyć. Choć każdy z nich czuł, że stoi pod ścianą, to zrozumieli, że wiele zależy od tego, w jaki sposób postrzegamy sytuację, w której się znaleźliśmy, ponieważ nigdy nie jest za późno na to, by odmienić swoje serce. Jeśli tylko zaczniemy patrzeć na to, co nas spotyka sercem, ono doda nam sił, abyśmy poradzili sobie ze wszystkim, co szykuje dla nas życie.

„Zanim wystygnie kawa” to mocno poruszająca historia spleciona z trudnych przeżyć i doświadczeń pracowników oraz stałych klientów ponad stuletniej podziemnej kawiarni w klimacie retro. Choć są zupełnie różne, to jednak splatają się ze sobą w niezwykle ciekawy sposób, tworząc zajmującą i wciągającą lekturę. Taką, w której czytelnik, jeśli tylko da się jej pochłonąć, odnajdzie głębię niedostrzegalną po pobieżnym przeczytaniu książki. Autor pozwala nam doświadczyć czegoś niezwykłego, bo choć owe podróże w czasie nie są w stanie zmienić tego, co już się wydarzyło, to my czytelnicy jesteśmy niemalże namacalnymi świadkami przemian zachodzących w ludzkich sercach. A one mogą być początkiem czegoś nowego, nieść spokój i ukojenie odczuwanego bólu, trosk i niepokojów.

Choć, jak widzicie, jest to książka oparta na motywie fantastycznym, to stanowi on jej drugorzędny aspekt. Wcale nie musimy mieć swego rodzaju wehikułu czasu, aby odbyć tę najważniejszą być może podróż w naszym życiu. Powinna być nią dla nas podróż w głąb siebie. To tam wszystko ma swój początek i swój koniec. Tylko od nas zależy czy jesteśmy na nią gotowi.

Oczywiście serdecznie zachęcam was do sięgnięcia po tę wspaniałą książkę. Jednak uważam, że jest to tytuł dla nieco starszego czytelnika. Aby docenić jej wartość i dostrzec wyjątkowość, trzeba posiadać pewną dojrzałość emocjonalną. Tylko wówczas czas spędzony na jej czytaniu będzie nas ubogacał wewnętrznie, wzbudzi silne emocje, a także skłoni do głębokich refleksji i przemyśleń na płaszczyźnie naszego życia. Jest to powieść mocno angażująca, dlatego można przeczytać ją bardzo szybko, ale myślę, że warto nie spieszyć się z czytaniem, a dawkować po trochu, właśnie po to, żeby dać sobie czas i przestrzeń dla własnych rozważań. Pamiętajcie, tylko aby zakończyć jej czytanie, zanim wystygnie wasza kawa.

[Zakup własny]

sobota, 12 sierpnia 2023

"Sprawy Rodzinne" Iwona Mejza / Patronat medialny

Dziś porozmawiamy sobie między innymi o tym, jak bardzo złudne może okazać się przeświadczenie, że na pewno znamy osobę, z którą dzielimy życie, nawet jeśli łączą nas lata przeżyte w małżeństwie. Wszyscy wiemy, że zaufanie jest podstawą związku, ale powinniśmy również zdawać sobie sprawę z tego, że w połączeniu z uczuciem, jakim darzymy naszą drugą połówkę, może okazać się ono dla nas bardzo zwodnicze. Kiedy kochamy, wyzbywamy się podejrzliwości, a nawet jeśli, w związku dzieje się coś, co nas niepokoi, często sami staramy się znaleźć dla wielu rzeczy usprawiedliwienie. Tymczasem, taka bezwarunkowa ufność z naszej strony może nas wiele kosztować, o czym przekonacie się, poznając Monikę Olszewską, główną bohaterkę najnowszej powieści Iwony Mejzy „Sprawy rodzinne”, o której teraz trochę wam opowiem. Zapraszam was do wysłuchania jej historii.

Monika jest mężatką z sześcioletnim stażem małżeńskim. Wiedzie ustabilizowane i spokojne życie współprowadząc agencję finansowo-ubezpieczeniową. Kiedy przystępujemy do lektury książki, nie wiemy jeszcze, że ten spokój, który kobieta sobie ceni, już wkrótce zostanie jej na bardzo długo, o ile nie na zawsze odebrany, czego sprawcą okaże się nikt inny, jak sam małżonek Moniki – Aleksander. To właśnie on bez słowa wyjaśnienia, jak tchórz pod nieobecność żony wyprowadza się z domu i składa pozew rozwodowy. Odchodzi do innej kobiety. Zapewne teraz myślicie sobie, że nie ma w tym nic zaskakującego, bo przecież zdrady w życiu często się zdarzają, ale możecie mi wierzyć, w tym przypadku problemy rodzinne Moniki okażą się dużo bardziej skomplikowane.

Jednak abyście mogli dokładniej zobrazować sobie ich złożoność, musicie poznać bliżej samego Olka. W moim odczuciu jego postać przywodzi na myśl skojarzenia z tytułowym bohaterem znanego polskiego serialu *„Tulipan”. Aleksander ma bardzo pojemne serce i podobnie, jak wspomniany serialowy Tulipan wykorzystując swój urok osobisty, mami i zwodzi zakochane w nim kobiety dla osiągnięcia własnych korzyści. Monika i obecna partnerka Aleksandra, nie są jedynymi, które dały się nabrać na piękne słówka mężczyzny. Choć nawet trudno nazwać go mężczyzną. To raczej duże dziecko, które nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje postępowanie.

Jak sama Monika przyznaje sytuacja, w jakiej się znalazła, jest dla niej przełomem w życiu. Teraz będzie musiała zacząć wszystko od nowa. Na szczęście nie jest pozostawiona w tym wszystkim sama sobie. Może liczyć na wsparcie rodziny, a największe przychodzi od osoby, z której strony nie spodziewalibyśmy się go w ogóle, bo od teściowej Moniki – Ewy. To właśnie ta postać i jej przeżycia bardzo mnie poruszyły, wzruszyły, a nawet sprawiły, że popłynęły łzy. Oczywiście nie mogę i nie chcę wam zbyt wiele zdradzać, więc powiem tylko, że dla swojej synowej  sama Ewa - jej charyzma, osobowość, jak również małżeństwo były obiektem podziwu i uznania. To, w jakiej sytuacji z powodu postępowania Olka znalazła się Monika, ku zapewne zaskoczeniu czytelników zbliżyło obie kobiety, a tym samym uświadomiło Monice, że prawda najczęściej jest niewidoczna dla oczu, gdyż maskuje ją warstwa pozorów. O tym jednak musicie przeczytać już sami, do czego serdecznie każdego z was zachęcam. Uwierzcie mi, że będziecie mocno zaskoczeni.

To jednak nie koniec zaskoczeń, jakie czekają na czytelników na kartach tej wspaniałej książki.

Autorka bowiem pokierowała biegiem rozgrywających się wydarzeń w sposób nieoczywisty, ukazując rodzącą się niemalże na naszych oczach kobiecą przyjaźń, która  wydawałoby się w naszych realiach, nie ma racji bytu. Przyjaźń kobiet, które łączy miłość do jednego mężczyzny. Natychmiast rodzi się pytanie, ale jak to możliwe? Przecież one powinny się nienawidzić, są dla siebie rywalkami. A w najlepszym wypadku być sobie wzajemnie obojętne i nie chcieć  ze sobą rozmawiać. A teraz zatrzymajmy się na chwilę w swoich osądach sytuacji i zastanówmy się, dlaczego to one mają być do siebie wrogo nastawione? Przecież patrząc na całość sytuacji obiektywnie, one same nie są niczemu winne. Poza tym, że uwierzyły mężczyźnie, którego pokochały. To Aleksander powinien wypić piwo, którego sam sobie nawarzył. Koniecznie musicie przeczytać książkę i przekonać się, że ta niecodzienna relacja między kobietami przyniesie dobre owoce. No a co z mężczyzną? Czy sam Aleksander wreszcie dorośnie, a może trafi kosa na kamień?

„Sprawy rodzinne” to bardzo mądra, głęboko refleksyjna książka, którą każdy z nas odbierze na swój własny odrębny sposób. Zależny od tego, jak wiele sami już przeżyliśmy i jaki bagaż życiowych doświadczeń posiadamy. Jestem pewna, że wiele czytelniczek książki, utożsami się ze wszystkim, o czym w niej przeczyta, a same bohaterki staną im się bardzo bliskie. Mocno wierzę w to, książka uświadomi kobietom, iż nadszedł czas żeby wreszcie pomyśleć o sobie i zmienić swoje życie na lepsze. Bo na co również autorka  zwraca w książce naszą uwagę, my kobiety mamy tendencję do życia dla innych i według ich wyobrażeń pisanego dla nas scenariusza. To, co jest bardzo ważne, to kwestia niezależności kobiety w małżeństwie. Nigdy nie wiadomo, jak to życie się ułoży, więc  powinnyśmy zadbać o to, aby w przypadku, gdy ta rodzina się rozpada nie pozostać z niczym. Mieć własne środki na ten start w lepsze życia.

Z książki płynie do nas przesłanie, dodające siły i otuchy. Owszem takie nagłe życiowe rewolucje nie są łatwe, ale w myśl znanego powiedzonka, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Takie zmiany pozwalają spojrzeć na nasze życie z zupełnie innej perspektywy i dać nam szansę na otwarcie jego lepszego rozdziału. Otworzyć nam oczy na to, czego do tej pory nie dostrzegaliśmy, a tym samym odebrać ważną życiową lekcję. Iwona Mejza pokazuje nam, że szansa na ten nowy początek może nadejść z najmniej spodziewanej przez nas strony, jeśli tylko nie będziemy zacietrzewiać się i trwać we wzajemnych pretensjach i żalach, a będziemy chcieli rozmawiać i słuchać. Tylko od nas zależy, czy się na tę szansę otworzymy.

Już chyba nikogo z was nie muszę zapewniać, że jest to książka warta uwagi i poświęconego na jej przeczytanie czasu. Na pewno będzie to czas niezwykle wartościowy, a zarazem emocjonalny, bo dotyczy ważnego tematu, jakim są relacje międzyludzkie w obliczu rozpadu rodziny i doznania krzywdy ze strony osoby, którą kochamy, a która ma za nic nasze uczucia i pozwala nam żyć w zakłamaniu. Jest to powieść niełatwa, ale taka, która na długo pozostaje w sercu i pamięci czytelnika. Nie obawiajcie się jednak emocjonalnego przytłoczenia podczas czytania, ponieważ autorka dla zachowania balansu wzbogaciła całość także dawką świetnego humoru. Jest to powieść, która nie pozwala się odłożyć, zanim nie doczytamy jej do końca, przy czym nie da się uniknąć przeniesienia tego, o czym przeczytaliśmy na płaszczyznę własnego życia. Dlatego po jej przeczytaniu, przygotujcie się na konfrontację z prawdą o sobie i swoim życiu.

Jestem dumna z tego, że książka została wydana pod patronatem bloga Kocie czytanie, za co bardzo dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Dragon.

*"Tulipan" Polski serial telewizyjny z roku 1987. Scenariusz Andrzej Swat. W roli głównej Jan Monczka.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Dragon

sobota, 5 sierpnia 2023

"Dziewczyny z agencji" Hanka V. Mody



W
naszym społeczeństwie tak wiele mówi się o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn. Jednak, kiedy przyjrzymy się temu, jak w praktyce wygląda wcielanie tego procesu w życie, to niestety bardzo szybko zauważymy, że nie zawsze i nie wszędzie jest ono w pełni respektowane. Mimo mijającego czasu nadal są takie płaszczyzny życia codziennego, które w mniemaniu społecznym są zarezerwowane tylko dla mężczyzn, bądź tylko dla kobiet. Jedną z nich jest z pewnością praca zawodowa. Mimo podnoszenia świadomości ludzi i starań mających na celu zmianę naszej mentalności nadal wykazujemy się skłonnością do kategoryzowania rodzajów wykonywanej pracy na te typowo kobiece i typowo męskie. Dziś za sprawą najnowszej książki Hanki V. Mody „Dziewczyny z agencji”, o której chcę wam teraz opowiedzieć, odpowiemy sobie między innymi na pytanie, jak to jest być kobietą w środowisku zdominowanym przez mężczyzn. Zajrzymy także za kulisy życia, do którego dostęp mają tylko wybrani. I jestem przekonana, że po lekturze powieści, zaczniemy postrzegać to środowisko w zupełnie inny sposób. Na pewno mocno skorygujemy nasze dotychczasowe o nim wyobrażenia.

Tym razem autorka pozwala nam, chciałoby się powiedzieć przez dziurkę od klucza podglądać, odkryte tajemnicą, życie pracowników Agencji Bezpieczeństwa Państwa. A wszystko za sprawą czterech przyjaciółek, które, połączyła właśnie praca w służbach. I tu z pewnością wielu czytelników będzie zaskoczonych. No bo jak kobieta i praca w ABW, przecież to świat twardzieli, i kobieta na pewno sobie w nim nie poradzi. Otóż nic bardziej mylnego. Główne bohaterki powieści Berenika, Kalina, Mirosława i Marta udowadniają, że są właściwymi osobami we właściwym miejscu i to nie przypadek, że się tu znalazły. To sami mężczyźni nieustannie usilnie umniejszają ich umiejętnościom, przez co ciągle muszą walczyć o swoją pozycję, pokazując, że są naprawdę dobre w tym, co robią.

Choć osią powieści jest praca zawodowa dziewczyn, to równolegle z nią poznajemy je również w życiu prywatnym. Przekonujemy się, że choć są pewnego rodzaju wybrańcami, gdyż w szeregi służb specjalnych oczywiście nie każdy może trafić, to w życiu poza pracą są zupełnie podobne do nas zwykłych śmiertelników. Postrzegamy ludzi pracujących w tym środowisku jako niezłomnych. Tymczasem autorka pokazuje nam bardziej ludzkie ich oblicza. Jak my wszyscy, ci ludzie mają swoje pragnienia, marzenia i słabości. Życie wielu z nich obciążone jest bagażem trudnych doświadczeń, które często odbijają się na ich emocjach. Takie też są właśnie nasze dziewczyny. Choć są zupełnie różne pod względem osobowości i charakteru, to każda z nich chce kochać i być kochana. Choć, jak się przekonacie, podczas czytania książki, miłości tej często szukają na bardzo krętych drogach, wiele ryzykując i narażając się na to, że spłoną w jej ogniu.

I tutaj dochodzimy do bardzo gorącego tematu, jakim jest seks. Hanka Mody jest autorką, która w swoich książkach o seksie pisze sposób bardzo otwarty i wyrazisty, przy czym, co trzeba zaznaczyć, nigdy nie jest to pisanie dla samego pisana. Wplecenie w fabułę, wątków seksu zawsze czemuś służy i z czegoś wynika. W przypadku „Dziewczyn z agencji” wynikał on w dużej mierze z sytuacji i sprzyjających okoliczności, ale przede wszystkim ze sfery psychologicznej. Każda z czterech przyjaciółek ma za sobą trudne doświadczenia życiowe, które skutkują poczuciem wielu emocjonalnych uczuciowych braków. Dziś chcą mieć u swojego boku kogoś, dla kogo będą najważniejsze, przy kim będą mogły czuć się bezpiecznie i kto będzie je kochał, w pełni akceptując takimi, jakimi są. Jednak to, w jaki sposób tej miłości szukają, pozostawia wiele do życzenia i budzi w czytelniku niepokój o dobro dziewczyn, bowiem ten szczelnie zamknięty świat niedostępny dla „zwykłych śmiertelników” to swego rodzaju puszka pandory, w której zdrady, romanse, kłamstwa są czymś normalnym. A trzeba powiedzieć, że w służbach wszechobecna świadomość tajemnicy i tego, że to, co dzieje się w jej strukturach, nie może wyjść na zewnątrz, sprzyja tego rodzaju zachowaniom i postępowaniom.

Towarzysząc dziewczynom w ich codziennym życiu, jesteśmy świadkami tego, jak muszą zmagać się z jego przeciwnościami, problemami i troskami. Doskonale wiemy, że każda z nich zasługuje na to, aby być szczęśliwą. Musimy mieć jednak świadomość, że ktoś, kto szuka miłości, nie zawsze dokonuje właściwych wyborów, przez co komplikuje sobie życie, dlatego to dążenie do szczęścia i miłości może okazać się o wiele trudniejsze.

Dziewczyny jednak mają to szczęście, że mają siebie i swoją przyjaźń. Mogą na siebie liczyć, ale nie znaczy to, że przyjaźń ta jest bez skazy i nie przeżywa gorszych chwil. To jednak sprawia, że dla czytelnika staje bardzo wiarygodna i autentyczna.

Cóż tu więcej pisać, jest to świetna książka, której lektura wciąga od pierwszej strony. Poznajemy w niej bohaterki, które, choć pracują w miejscu niedostępnym dla wszystkich, to jednak są zupełnie normalne. Jak w życiu każdego z nas w ich również raz zaświeci słońce, by za chwilę musiały zmierzyć się ze swoim osobistym dramatem. Czytanie dostarczy nam wspaniałej rozrywki, wielu emocji i refleksji, a także pobudzi nasze uczucia i wyobraźnię. Czego chcieć więcej? Gorąco polecam i zachęcam do spędzenia czasu z tą świetną książkę, jednak trzeba zaznaczyć, że jest ona dedykowana dla dorosłych czytelników.

[Materiał reklamowy] Autorka Hanka V. Mody