Moi kochani, jeśli od dłuższego czasu jesteście w miarę regularnymi gośćmi na moim blogu, to zapewne wiecie, że z wykształcenia jestem psychologiem dziecięcym. Wybierając ten zawód, kierowałam się chęcią niesienia pomocy tym najbardziej bezbronnym, czyli właśnie dzieciom. Nie piszę Wam tego, aby w jakikolwiek sposób „urosnąć” w Waszych oczach, ale dlatego, abyście mieli świadomość, że ten piękny, ale i trudny zawód niejako wymógł na mnie konfrontację z ogromem bólu i cierpienia, którego doświadczają dzieci i młodzież niestety także we własnych domach. Większości z nas dom rodzinny, kojarzy się z poczuciem ciepła i bezpieczeństwa, tymczasem w tych młodych ludziach słowo dom budziło strach i lęk, bo właśnie tam doznały największego cierpienia i upokorzenia. Teraz, mimo że na szczęście w wielu przypadkach, ktoś podał im pomocną dłoń, aby mogły zaznać choć trochę lepszego życia, to jednak piekło wszystkiego, co przeżyły w przeszłości, trwa nadal w ich wspomnieniach, z którymi często nie mogą sobie poradzić.
Zdecydowałam się poruszyć ten temat ze względu na przeczytaną przeze mnie w ostatnim czasie książkę Małgorzaty Brodzik „Walcząc z przeszłością”. Niektórzy z Was mogą już kojarzyć autorkę z bloga Mama na obcasach, którego jest twórczynią.
„Walcząc z przeszłością” to debiutancka powieść Pani Małgosi i muszę przyznać, że jestem pełna podziwu, iż znalazła w sobie siłę i odwagę, aby od razu na początku swojej przygody z pisaniem podzielić się z nami tak trudną i bolesną historią, jaką znajdziemy na kartach książki. Tym bardziej że jak dowiadujemy się z samej jej okładki, wydarzenia, o których w niej przeczytamy, są inspirowane przeżyciami z dzieciństwa autorki. A temat, któremu zdecydowała się stawić czoła to dorastanie w rodzinie, w które alkohol, przemoc i bieda są stałymi elementami życia.
Poznajcie Emmę nastoletnią dziewczynę, która, od kiedy tylko sięga pamięcią wspólnie z matką żyła w piekle zgotowanym im przez ojca alkoholika. Dziewczyna przez wiele lat była świadkiem tego, jak ojciec pił i bił matkę, a ta znosiła wszystko w pokorze i ciszy. Krzysztof, bo to o nim mowa, jest potworem w ludzkiej skórze. Aby zdobyć pieniądze na picie, ograbi rodzinę z ostatniego grosza. A kiedy trunek przejmie nad nim władzę, nie szczędzi żonie i córce razów zarówno tych psychicznych, jak i fizycznych. Nasza bohaterka często jest pozostawiona samej sobie, bo mimo tego, że to ona jest dzieckiem, a jej matka rodzicem, to niestety bierność kobiety wobec tego, co dzieje się w ich domu, której córka nie może zrozumieć, sprawia, że jest ona zmuszona bardzo szybko dorosnąć i przejąć opiekę nad matką. Paula pragnie lepszego życia dla swojej Emmy, ale nie podejmuje żadnych działań, by zrobić cokolwiek w tym kierunku. Emma ma o to żal do swojej rodzicielki, ponieważ wie, że istnieje wiele instytucji, które mogłyby im pomóc, gdyby tylko ta zechciała opowiedzieć całą prawdę o ich koszmarnym życiu. Ich codzienność to gra pozorów i życie w ciągłym lęku o to, co przyniesie kolejny dzień.
W tym miejscu muszę przyznać się Wam, że poznając tę historię, przez cały czas zadawałam sobie pytanie, co też jeszcze musi się stać, aby Paula się opamiętała i zawalczyła o siebie i swoje dziecko? I stało się. Jak to zazwyczaj w takich sytuacjach bywa, musiało dojść do tragedii, aby zrozumieć, że wielu krzywdom można było zapobiec. Ale o tym musicie przeczytać już sami.
Podczas niedawnej rozmowy z moją koleżanką na temat tej książki ona powiedziała mi, że nie może zrozumieć, dlaczego ludzie, którzy w swoim życiu doznali krzywdy, chcą się nią dzielić publicznie, na przykład pisząc książki, czy też występując w programach telewizyjnych. Otóż czasem wspomnienia przeszłości są tak trudne, że nie jesteśmy w stanie z nimi dalej żyć i zamknąć tak bolesnego rozdziału naszej przeszłości. Aby móc iść dalej potrzebujemy wyrzucić z siebie cały trawiący nas od środka ból i go przepracować. Przelanie swoich emocji na papier, czy też opowiedzenie komuś o tym, co nas spotkało, może stać się dla nas swego rodzaju terapią i oczyszczeniem z tego, co niszczy nas każdego dnia, powracając, chociażby w ciągle bardzo realistycznych mimo upływu czasu snach. Oczywiście prawdopodobnie nigdy nie da się wymazać tych okrutnych przeżyć z pamięci, ale takie otwarcie się przed ludźmi może sprawić, że ból stanie się choć trochę łatwiejszy do zniesienia. Przestaniemy uciekać w poczucie winy, którym często ofiary przemocy się dręczą i nauczymy się żyć z tym, co już zawsze będzie częścią nas samych, a przede wszystkim pozwoli nam uwierzyć w to, że mamy prawo do normalnego, spokojnego życia bez strachu, przemocy i poniżania.
Według mnie, choć, jak sama autorka pisze, tylko niektóre opisane w książce sytuacje są prawdziwe, to właśnie ta książka może być dla niej swego rodzaju katharsis.
Małgorzata Brodzik apeluje również do nas wszystkich, abyśmy nie pozostawali obojętni na ludzkie cierpienie. Zjawisko przemocy domowej jest niestety bardzo częste w naszym społeczeństwie, dlatego bardzo ważne jest, abyśmy reagowali natychmiast, kiedy jesteśmy świadkami przemocy, bądź jeśli wiemy, że komuś za zamkniętymi drzwiami własnego domu dzieje się krzywda. Przykład głównej bohaterki książki pokazuje, że gdyby ktoś odważył się jej pomóc, życie tej rodziny mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej.
Zazwyczaj, kiedy czytam książki, które są opisem gehenny, jaką z różnych powodów stało się czyjeś życie, nie decyduję się na ich ocenę, ponieważ uważam, że po prostu nie mam do tego prawa. Tym razem jednak ze względu na to, że część przedstawionej nam opowieści jest fikcją literacką, a także mając na uwadze swoje wykształcenie zawodowe, pokuszę się o pewne uwagi po lekturze.
„Walcząc z przeszłością” to bardzo trudna i wstrząsająca historia, która na pewno nikogo, kto sięgnie po książkę, nie pozostawi obojętnym na to, o czym w niej przeczyta. Biorąc do ręki ten tytuł, musicie mieć świadomość, że jej lektura może okazać się dla Was trudną emocjonalną przeprawą, choć trzeba przyznać, że swobodny i przystępny styl pisania, którym posługuje się autorka zdecydowanie, ułatwia nam skonfrontowanie się z całym syfem, jak, jak określa to Ona sama. Tytuł ten to zdecydowanie bardzo udany debiut i serdecznie zachęcam Was do jego przeczytania, ale jednak, jako psycholog nie mogę zgodzić się z kreacją sfery emocjonalnej samej Emmy.
Z doświadczenia wiem, że dzieci, które stały się ofiarami przemocy, nie prezentują takiej postawy, jaką możemy zaobserwować u tej postaci. Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, aby nie narzucać Wam, jak macie odbierać jej osobę. Dzieci te są wystraszone, nieśmiałe i zamknięte w sobie. Emma natomiast mocno kontrastuje z tymi faktami. Dlatego, jeśli miałabym oceniać realizm tej postaci, to nie do końca został on odzwierciedlony.
Przejdźmy zatem do kilku słów podsumowania. „Walcząc z przeszłością” to książka, po którą zdecydowanie warto sięgnąć, jeśli tylko jesteście gotowi zmierzyć się z bólem, cierpieniem i ciężarem krzywdy, której jest tu naprawdę wiele. Książka wstrząsa czytelnikiem, porusza do głębi, daje do myślenia i otwiera nasze oczy na piekło. Na to, co dzieje się w patologicznych rodzinach, a czego my często nie zauważamy, albo mówiąc wprost, od czego umywamy ręce, tłumacząc to tym, że nie chcemy się wtrącać w nie nasze sprawy. Kochani pamiętajmy o jednym, jeśli krzywda dzieje się dziecku, to zawsze jest nasza sprawa i nie wolno nam po prostu nie reagować.
Poza głównym wątkiem przemocy odnajdziemy tu również kilka innych bardzo ważnych kwestii, na które została zwrócona nasza uwaga. Jednym z nich jest prześladowanie, Emmy przez rówieśników w szkole. Dziewczyna była uważana za gorszą właśnie dlatego, że koledzy postrzegali ją przez pryzmat ojca alkoholika i prześladowali tylko ze względu na to, że była biedna. Uczulam Was moi kochani, abyście rozmawiali ze swoimi dziećmi na tak ważne tematy w domach i uświadamiali im, że dzieci nie odpowiadają za czyny swoich rodziców i nie powinno się ich w taki sposób oceniać. A to, że są biedni, nie znaczy, że są gorsi. Emma nie miała przyjaciół, choć bardzo tego potrzebowała. Wtedy na pewno byłoby jej łatwiej przejść przez tę trudną drogę, którą wybrało dla niej życie.
Kolejny aspekt to kwestia żalu, poczucia winy, przebaczenia i wyznania całej prawdy. Emma wielu zachowań i wyborów swojej matki nie rozumiała, dlatego to właśnie ją w dużej mierze obwiniała za to, jak potoczyło się ich życie. Miała do niej żal i obarczała ją winą za wiele zaistniałych sytuacji. Obie kobiety natomiast zmagały się z poczuciem własnej winny, bo każda z nich miała sobie coś do zarzucenia. W tej sytuacji tylko otwartość i szczerość często aż do bólu może przynieść ukojenie i szansę na wybaczenie. Sprawdźcie koniecznie, czy w przypadku Emmy i Pauli doszło do takiej rozmowy i czy padły słowa przebaczenia.
Cóż więcej mogę napisać. Autorce serdecznie gratuluję tak wartościowego debiutu i dziękuj, że zechciała podzielić się z nami tak bolesnymi życiowymi doświadczeniami, co z pewnością nie było łatwe. Was jeszcze raz zachęcam do poznania tej historii, a przede wszystkim do głębokich i ważnych refleksji, których zapewniam, nie da się uniknąć. Sama z niecierpliwością czekam na kontynuację, ponieważ zakończenie sugeruje, że takowa może się pojawić, na co bardzo liczę i mam nadzieję, że będziemy mogli ją poznać już niedługo.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem WasPos, za co bardzo dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.