Moi drodzy z pewnością wielu z nas przynajmniej raz w życiu było zakochanymi i wie, jak piękne jest to uczucie. Kiedy mamy obok siebie kogoś, kogo kochamy, czujemy się szczęśliwi i chcemy to szczęście zatrzymać przy sobie już na zawsze, budując z tą osobą wspólną przyszłość. To naturalna i piękna kolej rzeczy. Jednak, jak wszystko w życiu, miłość ma również dwie strony medalu. Musimy bowiem zdawać sobie sprawę z tego, że decydując się na wejście w związek, nie powinniśmy zapominać o tym, że nie każdy kończy się przed ołtarzem z obrączką na ręku i sakramentalnym tak, które wypowiadamy, patrząc w oczy ukochanej osobie. Niestety, nawet szczęśliwe związki często się rozpadają, dlatego tak samo, jak cudownie jest się zakochać, równe trudno pogodzić się z poczuciem odrzucenia po rozstaniu. Jest to trudny i często długotrwały proces, ale na szczęście większość z nas potrafi zamknąć etap zakończonego związku i iść dalej przez życie nie patrząc wstecz. Nie bez powodu użyłam stwierdzenia większość z nas, ponieważ nie wszyscy. I właśnie o sytuacji, kiedy nie możemy zapomnieć o naszym byłym już partnerze i o chwilach, które wspólne z nim przeżyliśmy, chciałabym tym razem z Wami porozmawiać. A pomoże nam w rozważaniu tego bez wątpienia trudnego problemu historia Patricka, głównego bohatera powieści „Miłość i inne obsesje” Liane Moriarty, z której recenzją dziś do Was przychodzę.
Patrick jest wdowcem samotnie wychowującym ośmioletniego syna. Choć bardzo kochał żonę, którą zabrała mu ciężka choroba, chce zbudować sobie życie na nowo u boku kobiety, która pokocha jego i jego dziecko. Jest to, jak najbardziej normalne, lecz jak się przekonacie podczas lektury książki, w jego przypadku niełatwe zadanie. Pewnie myślicie sobie teraz, że problem leży w tym, iż mężczyzna ma dziecko i nie każda kobieta chce decydować się na wchodzenie w podobną relację. Otóż nic bardziej mylnego. Przeszkodą na drodze do szczęścia mężczyzny jest Saskia, była dziewczyna Patricka, dla której miłość stała się obsesją. Choć od ich rozstania minęło już kilka lat, kobieta nieustannie, go nęka i prześladuje. Zna każdy jego krok i wie o wszystkim, co dzieje się w życiu byłego chłopaka. Nieustanie go śledzi stając się jego cieniem. Taka sytuacja, czemu nie ma się co dziwić, odstrasza kobiety, które poznaje nasz bohater. Kiedy więc poznaje Ellen, pełen obaw wyznaje jej: „Ktoś mnie nęka” i pokrótce opowiada jej, jak wygląda jego życie z nieodłącznym balastem w postaci nieustępliwej stalkerki.
Sama Ellen nie czuje się jednak przerażona, czy zniechęcona związkiem, gdzie siłą rzeczy stanie się częścią swego rodzaju trójkąta, a co więcej nie ma pewności, czy nie grozi jej niebezpieczeństwo ze strony prześladowczyni swojego mężczyzny, o której przecież nic nie wie. Wręcz przeciwnie, czuje się zaintrygowana jej osobą.
I tak przechodzimy do kolejnego wątku, na który autorka zwróciła uwagę swoich czytelników na kartach książki. Zapewne zastanawiające jest, dlaczego Ellen tak szybko i łatwo godzi się na bycie z Patrickiem, wiedząc, z czym będzie musiała się zmierzyć. Większość kobiet potrzebowałaby czasu, aby przemyśleć to, o czym dosłownie przed chwilą się dowiedziały i zastanowić się, czy są gotowe na to, jak może teraz wyglądać ich życie. Tymczasem ona podejmuje decyzje natychmiast, bez mrugnięcia okiem. Otóż już wyjaśniam, w czym rzecz. Elen z zawodu i pasji jest hipnoterapeutką, a więc zgłębianie tajemnic ludzkiego umysłu za pomocą hipnozy jest jej codziennością. Stąd też wynika zainteresowanie osobą Saski. Nowa partnerka Patricka stara się dowiedzieć, jak najwięcej o jego byłej, lecz on nie jest skory do zwierzeń. I tak rodzi się pytanie, czy po prostu nie chce wracać do przeszłości, czy może coś ukrywa? O tym jednak musicie przekonać się już sami.
„Miłość i inne obsesje” to książka ze świetnym pomysłem na fabułę. Autorka bowiem porusza kilka ważnych i ciekawych kwestii, na które warto zwrócić uwagę i które na pewno budzą zainteresowanie wielu osób. Po pierwsze i najważniejsze, mamy możliwość dowiedzieć się, co dzieje się w głowie osoby, która nie potrafi odciąć się od przeszłości i emocjonalnie, oraz mentalnie zakończyć dawno już nieistniejącego związku. Widzimy, jak bardzo duży i niszczący wpływ na człowieka ma obsesja spowodowana odrzuceniem. Niszczy życie nie tylko osoby prześladowanej, ale również prześladującej. Saskia poświęcając cały swój czas na obserwowanie i niejako ciągłe bycie częścią życia Patricka odcina się od przyjaciół, znajomych i życia towarzyskiego, a tym samym traci swoją szansę na to, aby poznać i pokochać kogoś innego. Aby żyć pełnią życia i na nowo poczuć się szczęśliwą.
Kolejny ważny aspekt, na który została zwrócona nasza uwaga to fakt, że przemocą nie nazywamy tylko fizycznej napaści na drugą osobę, ale prześladowanie psychiczne także nią jest. Nie będę oczywiście zdradzała Wam szczegółów, aby nie spoilerować, ale w jednej z opisywanych w książce scen Saskia mówi „Nigdy nie zrobiłam mu krzywdy”, co dowodzi temu, że wiele osób nie jest w pełni świadomych powagi i szkód prześladowania psychicznego.
No i wreszcie dochodzimy do wątku hipnoterapii. Fakt, że hipnoza może pomóc wielu osobom nie tylko uporać się z wieloma problemami natury psychicznej, emocjonalnej i fizycznej, ale także dotrzeć do naszej podświadomości, w której często kryje się wiele blokad niepozwalających nam cieszyć się satysfakcjonującym nas życiem. Poznajemy wiele technik hipnozy.
Zapewne zgodzicie się ze mną, że pomysł na fabułę oraz wplecione w nią wątki pozwalają nam czytelnikom spodziewać się ciekawej i wciągającej lektury, ze złożonymi portretami postaci, jak również dreszczyku emocji, a nawet niepokoju wynikającego z faktu, że nigdy nie wiemy, czego możemy spodziewać się po osobie owładniętej obsesją, która żyje w poczuciu straty i przekonaniu, że ktoś odebrał jej szczęśliwe życie.
Dokładnie tego oczekiwałam, biorąc do ręki książkę. Niestety bardzo szybko okazało się, że moje oczekiwania nie zostaną spełnione, gdyż ku mojemu ogromnemu smutkowi niewątpliwie tkwiący potencjał w całej historii, która została oddana w ręce nas czytelników, został zmarnowany. Podczas czytania nie odczułam żadnych głębszych emocji. Tempo akcji było mocno jednostajne. Nie doczekałam się, żadnych zwrotów akcji, a co więcej przez całe ponad pięćset stron, które liczy sobie ten tytuł, miałam wrażenie, że ciągle czytam o tym samym. Sami bohaterowie okazali się mało wyraziści, co w rezultacie zaowocowało tym, że czułam się mocno znużona. Plusem książki jest na pewno bardzo przyjemny w odbiorze styl pisania autorki i język, którym się posługuje.
Tym razem nie będę Wam polecała ani odradzała sięgnięcie po tę pozycję. Wiem, że są osoby, którym spodobała się ona dużo bardziej niż mnie, co dowodzi temu, że jej odbiór zależy od tego, czego od niej oczekujemy oraz od naszych preferencji czytelniczych. Pamiętajcie, że są to tylko moje subiektywne odczucia i Wasze odczucia po lekturze mogą być zupełnie odmienne. Dlatego najlepiej zrobicie, jeśli poznacie tę historię i wyrobicie sobie o niej własne zdanie.
Recenzja powstała we współpracy z księgarnią Tania książka, za co bardzo dziękuję.
Zachęcam Was również do zapoznania się z całą ofertą literatury obyczajowej przygotowanej dla nas przez księgarnię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.