wtorek, 30 września 2025

"Nowa dusza" Katarzyna Przybysz



Są powieści, które czyta się jednym tchem, i są takie, które zatrzymują nas w pół drogi, zmuszając do głębokiej refleksji. "Nowa Dusza" Katarzyny Przybysz należy do tej drugiej, rzadkiej kategorii. To nie jest lektura, którą się pochłania – to podróż, którą się odbywa. Lektura tej książki to swoiste emocjonalnie oświadczenie. To swego rodzaju brama do świata wewnętrznego bólu, walki i, ostatecznie, nadziei. Katarzyna Przybysz wplata w tę historię tyle emocji, że po lekturze czujemy się, jakbyśmy sami przeszli przez tę piekielną podróż wraz z głównym bohaterem, Pawłem.

Jeden dramatyczny moment na zawsze naznacza wówczas małego chłopca. Ta chwila jest jak pęknięcie w szkle – widoczne, bolesne i niemożliwe do naprawienia. Słowa tajemniczej staruszki, które chłopak podsłuchuje, wydają się rzucać klątwę na jego życie, prowadząc do tragicznego wypadku. Jako dorosły, Paweł staje się cieniem dawnego siebie. Próbuje skleić ten obraz, ale każdy kawałek jest obcy i nie pasuje do całości. Autorka z niezwykłą precyzją analizuje psychikę bohatera, pokazuje, jak trauma z dzieciństwa staje się cichym, ale wszechobecnym towarzyszem jego życia. Uzależnienia, samotność, poczucie winy – to wszystko jest konsekwencją tamtego wydarzenia. Mężczyzna żyje w poczuciu, że jego życie już nigdy nie będzie należało do niego.

Jednak "Nowa dusza" to nie jest tylko opowieść o cierpieniu. To jest historia o sile ducha, który odradza się z popiołów. W momencie, gdy Paweł jest na skraju przepaści, pojawiają się postacie, które dają mu szansę na zmianę. Nie są to anioły, które wyciągają do niego rękę znikąd. To zwykli ludzie, którzy widzą w nim coś więcej niż tylko wrak człowieka. To właśnie w tych relacjach, w tej niepewnej, ale szczerej więzi, zaczyna się rodzić nowa dusza.

Autorka maluje portret człowieka, który z mozołem, krok po kroku, próbuje odzyskać kontrolę nad swoim życiem. To nie jest łatwa droga. Jest pełna upadków, zwątpień i momentów, w których chcemy krzyczeć na bohatera, żeby się podniósł. Ale właśnie ta autentyczność sprawia, że ta historia jest tak poruszająca. Paweł jest wiarygodny w swoim bólu i w swoich próbach. Jego walka jest naszą walką, a jego nadzieja – naszą nadzieją.

Przybysz z niezwykłą empatią opisuje jego zmagania, nie oceniając, lecz pokazując, jak głęboko zakorzeniona trauma może wpływać na decyzje i zachowania. Czytelnik z łatwością utożsamia się z jego walką i czuje potrzebę, by przekonać się, czy Paweł odnajdzie w sobie siłę do przezwyciężenia przeszłości.

To, co sprawia, że ta powieść jest tak wyjątkowa, to promyk nadziei, który pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie. "Nowa Dusza" udowadnia, że nawet w największej ciemności istnieje szansa na nowy początek. Autorka z wielką wrażliwością pokazuje, że uzdrowienie i odnalezienie sensu życia są możliwe, nawet gdy wydaje się, że wszystko jest stracone. To książka, która dotyka trudnych tematów, ale robi to z wielką dozą pokrzepiającej serce i duszę energii.

"Nowa Dusza" to przede wszystkim historia o odkupieniu, miłości i odwadze, by zacząć wszystko od nowa. To powieść, która zostaje w pamięci na długo po odłożeniu jej na półkę, skłaniając do zadania pytania: co tak naprawdę oznacza mieć "nową duszę"? To lektura obowiązkowa dla każdego, kto szuka nadziei i wierzy w siłę ludzkiego ducha.

Największą siłą tej powieści jest jednak przesłanie o wierze w lepszą przyszłość i drugą szansę. Mimo mrocznej tematyki „Nowa Dusza” jest niczym promień słońca prześwitujący przez chmury. Moment, w którym Paweł zaczyna powoli odzyskiwać kontrolę nad swoim życiem, jest niesamowicie wzruszający. Jego relacja z tajemniczym siedmioletnim chłopcem staje się katalizatorem zmian. To właśnie w tym kontakcie, pełnym niewinności i szczerości, Paweł odnajduje siłę, by zmierzyć się z własnymi demonami. Autorka doskonale pokazuje, że leczenie ran często następuje w relacjach z drugim człowiekiem.

Niewątpliwie na tak bardzo głęboki odbiór książki wpływa również język i styl pisania autorki. Jest on delikatny, a zarazem przenikliwy. Piękne opisy mazurskiego krajobrazu stają się nie tylko tłem, ale też odzwierciedleniem stanów emocjonalnych bohatera. Przyroda zdaje się oddychać razem z Pawłem, raz jest spokojna, innym razem wzburzona. Język jest lekki i płynny, co sprawia, że książkę czytamy z ogromnym zaangażowaniem.

Czytając, czułam głębokie poczucie straty, które towarzyszyło bohaterowi od najmłodszych lat. Smutek po nagłej utracie beztroskiego dzieciństwa, poczucie odrzucenia i samotności w świecie, który wydaje się być wrogi. Paweł staje się symbolem każdego, kto kiedykolwiek czuł się zagubiony i niechciany. Ta powieść jest jak lustro, w którym możemy zobaczyć swoje własne lęki i pragnienia. To jest literacki majstersztyk, który chwyta za serce i nie puszcza. Z pewnością po przeczytaniu tej książki dostaniecie mentalnego kopa, który stanie się impulsem do tego, aby zadbać o to, co dla nas najważniejsze. Spokój, szczęście, potrzebę przynależności i odnalezienia własnego "ja".

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy chce czytać o traumie, bólu i cierpieniu, kiedy w otaczającym nas świecie jest go tak wiele. Jednak do sięgnięcia po "Nową duszę" będę namawiała Was całym sercem. A to dlatego, że w moim odczuciu, książka ta została napisana po to, abyśmy zrozumieli, żebyśmy poczuli. Żebyśmy uwierzyli, że nawet po najgłębszej nocy przychodzi świt. "Nowa dusza" to książka, która uczy empatii, uczy patrzenia na drugiego człowieka bez oceniania. Uczy, że każdy z nas nosi w sobie jakąś pękniętą część, ale każdy z nas ma też szansę, aby ją zaleczyć. Jeżeli szukacie książki, która wzruszy Was do łez i da Wam siłę, to "Nowa dusza" jest lekturą obowiązkową. Przygotujcie się na podróż, która zmieni Was na zawsze.

[Materiał reklamowy] Autorka Katarzyna Przybysz

piątek, 26 września 2025

„Głowa do góry, Matyldo!” Anna Stryjewska / Wznowienie wydawnicze

Książki dla młodzieży często pełnią funkcję lustra, w którym młodzi czytelnicy mogą się przejrzeć i odnaleźć swoje codzienne troski, ale też uniwersalne prawdy o życiu. Właśnie takim tytułem jest „Głowa do góry, Matyldo!” Anny Stryjewskiej – utwór, który z pozoru lekki i skierowany do nastoletniego odbiorcy, skrywa w sobie głęboką mądrość i siłę przekazu. Nie jest to jedynie historia o perypetiach młodej dziewczyny; to raczej wzruszająca i pokrzepiająca opowieść o sile charakteru, akceptacji samego siebie oraz o tym, jak podnieść się po życiowej stracie i nauczyć się żyć w nowej, niełatwej rzeczywistości.

Zanim zagłębimy się w szczegóły fabuły i literackie niuanse, warto podkreślić, że książka ta doskonale wpisuje się w nurt literatury młodzieżowej traktującej o dojrzewaniu i poszukiwaniu własnej tożsamości. Matylda Wróbel, główna bohaterka, staje się emblematem każdego młodego człowieka, który zmaga się z kompleksami, poczuciem odmienności i koniecznością odnalezienia swojego miejsca w świecie. Jej osobista podróż – zarówno fizyczna, związana z przeprowadzką, jak i emocjonalna, będąca mierzeniem się z żałobą i nowym otoczeniem – to metafora uniwersalnych wyzwań, przed którymi stajemy niezależnie od wieku.

​​Autorka, z wyczuciem i bez zbędnego dydaktyzmu, porusza tematykę różnicy, inności oraz konieczności samoakceptacji. "Głowa do góry, Matyldo!" to swoisty manifest przeciwko płytkiemu ocenianiu i hołd dla wewnętrznego piękna. Poprzez autentycznie nakreślone postacie i ciepłą narrację, książka subtelnie przekonuje, że największy sukces to życie w zgodzie ze sobą, a wady i niedoskonałości mogą stać się naszymi największymi atutami. Stanowi ona zatem idealny punkt wyjścia do dyskusji nie tylko o samej fabule, ale o głębszych, etycznych i psychologicznych aspektach dorastania. Lektura ta jest zaproszeniem do refleksji, które powinni podjąć nie tylko nastolatkowie, ale i dorośli.

To przede wszystkim głęboka podróż w głąb dojrzewającej duszy, naznaczonej stratą oraz poczuciem inności. Matylda, dziewczyna dźwigająca ciężar straty ojca i borykająca się z kompleksem fizycznym (jedna noga dziewczyny jest krótsza o kilka centymetrów), zmuszona jest do odbudowania swojego świata w nowym Czarnym Stawie. Nowe otoczenie staje się dla niej swoistym tyglem emocji. Pisarka z niezwykłą wrażliwością kreśli portret nastolatki, która musi zmierzyć się z okrucieństwem rówieśników i własnym poczuciem ułomności. Fabuła, choć z pozoru prosta, stawia fundamentalne pytania o istotę akceptacji: Czy to, co nas wyróżnia, musi nas wykluczać? Poprzez zmagania Matyldy, jej samotność i stopniowe odnajdywanie wsparcia w prawdziwej przyjaźni i pierwszym zauroczeniu, autorka ukazuje, że największą siłą jest odwaga, by podnieść głowę i dostrzec własną wartość, niezależnie od oceny innych. Książka staje się poruszającą lekcją, że kruchość może być początkiem siły, a marzenia i talent (Matylda gra na fortepianie) są najskuteczniejszą tarczą przeciwko życiowym ciosom. To historia o tym, że nawet po największym upadku, zawsze warto mieć "głowę do góry".

Historia Matyldy, skryta na kartach książki, rozbrzmiewa niczym cicha, lecz głęboka melodia fortepianu. To nie tylko historia nastolatki, która straciła ojca i zmaga się z kompleksami; to poemat o wewnętrznej metamorfozie, pisany piórem czułym na każde drgnienie młodej duszy. Sięgając po ten tytuł, wkraczamy do świata, gdzie strata (zarówno fizyczna, jak i utrata wiary w siebie) jest jedynie prologiem do odrodzenia. Przeprowadzka Matyldy do Czarnego Stawu staje się symbolicznym przejściem: z mroku żałoby i poczucia inności w jasność akceptacji i przyjaźni. Postać ta uczy nas, że największą odwagą jest podniesienie głowy po upadku, a najpiękniejszą harmonię buduje się z dysonansów. Nierówność nóg Matyldy jest metaforą naszych własnych, ukrytych niedoskonałości, które w świetle empatii i życzliwości nagle przestają być balastem, a stają się pieczęcią wyjątkowości.

Autorka, z rzadko spotykaną delikatnością, prowadzi narrację o tym, jak muzyka – dawniej zamknięta przez ból – staje się kluczem otwierającym serce na świat. Jest to wspaniała lekcja, że prawdziwe piękno rezyduje w naszej wewnętrznej sile, w zdolności do przebaczenia, a nade wszystko – w magicznej mocy przyjaźni, która daje skrzydła. To lektura niosąca ukojenie niczym ciepły promień słońca w chłodny poranek.

Powieść pokazuje, jak dziewczyna uczy się przeżywać ból, tęsknotę, ale także jak odnajduje ukojenie w nowych przyjaźniach i pasji. Wątek ten podkreśla znaczenie wsparcia bliskich w procesie leczenia ran emocjonalnych. Bezlitośnie obnaża także okrucieństwo dziecięcych światów, ale jednocześnie pokazuje, że akceptacja jest możliwa. Poprzez historię Matyldy, autorka uczy empatii i tolerancji, ukazując, że prawdziwa wartość człowieka nie zależy od jego fizycznych ograniczeń, lecz od serca, siły woli i talentu. To również swego rodzaju hołd dla siły przyjaźni. Relacje Matyldy z nowymi znajomymi, a także z matką, są kluczowe w jej transformacji. Wsparcie, jakie otrzymuje, pomaga jej podnieść głowę i uwierzyć w siebie. To właśnie dzięki przyjaciołom Matylda znajduje odwagę, by walczyć o swoje marzenia i pokazać światu, na co ją stać. Wątek miłości, zarówno tej platonicznej, jak i tej matczynej, jest w tej powieści niczym balsam, który leczy rany i daje nadzieję.

Dla mnie samej, jako osoby niepełnosprawnej od dziecka, lektura książki "Główna do góry Matyldo!" nabrała o wiele głębszego wymiaru, wykraczając daleko poza ramy zwykłej literatury. W zmaganiach bohaterki z prześladowaniem i upokorzeniem oraz ostracyzmem ze strony rówieśników dostrzegłam echo własnych doświadczeń. Sprawiło to, że ta książka stała się dla mnie czymś więcej niż tylko opowieścią – stała się osobistym lustrem i wsparciem. Bardzo mocno zżyłam się z tą dziewczyną. Doskonale rozumiałam jej emocje, zachowania i decyzje. Bez wątpienia nie tylko dla mnie, ale i dla wielu innych osób zmagających się z dyskryminacją, ta opowieść jest potężnym przesłaniem o odwadze bycia sobą i wierze w siebie. Niesie nadzieję i pocieszenie, pokazując, że każda trudność, każdy upadek, może prowadzić do wewnętrznego wzrostu i odnalezienia prawdziwej przyjaźni. Książka ta jest niczym pomocna dłoń. Uczy nas wszystkich, że niezależnie od tego, jak postrzegają nas inni, to my sami decydujemy o swojej wartości. Moje doświadczenie z tą lekturą jest dowodem na to, jak wielką siłę może mieć opowieść, która wlewa nadzieję i wiarę w serce.

Jak widzicie, Anna Stryjewska w swojej książce, z niezwykłą wrażliwością mierzy się z wieloma trudnymi tematami. Ta warstwa fabularna, choć głęboka i poruszająca, mogłaby przytłaczać, gdyby nie pewien uroczy, magiczny wręcz element, który rozładowuje ten emocjonalny ciężar i dodaje powieści niebywałej lekkości. Tym promykiem radości i katalizatorem dobrej energii jest szczurek Eustachy, rezydent odziedziczonego domu po cioci Wandzie. Eustachy to postać, która z pozoru wydaje się być tylko zabawnym dodatkiem, ale w istocie pełni funkcję antidotum na melancholię. Jest uosobieniem czystej, bezwarunkowej przyjaźni i symbolizuje nowy początek w życiu Matyldy. Jego obecność w domu, jego psotne zachowanie i nawiązywana z nim więź, działają na Matyldę terapeutycznie. ​Wątek Eustachego wprowadza do narracji element magicznego realizmu, łagodząc trudny klimat. Szczurek wnosi ciepło, komizm i poczucie bezpieczeństwa do chłodnych, opuszczonych pokoi, w których Matylda próbuje odnaleźć siebie. Poprzez tę niezwykłą przyjaźń Matylda uczy się ponownie otwierać na świat i dostrzegać piękno w małych rzeczach. To właśnie ten futrzany towarzysz, daleki od ludzkich osądów i uprzedzeń, pozwala Matyldzie na chwilę zapomnieć o utykaniu i po prostu się uśmiechnąć. Dzięki temu, mimo poruszania bolesnych kwestii, lektura nie jest przygnębiająca, lecz staje się budująca i pełna nadziei. Eustachy jest dowodem na to, że nawet w najtrudniejszym okresie życia czeka na nas coś wyjątkowego i rozczulającego.

Ten tytuł jest cennym darem dla każdego, kto szuka literackiego lustra dla swojej duszy, ale szczególnie polecam go:

🩷 ​Młodzieży w Wieku Poszukiwań (12+): To esencja mądrości dla każdego nastolatka, który czuje się "niepasujący" lub mierzy się z okrucieństwem rówieśników. Matylda uświadamia, że etykiety i osądy znikają, gdy odnajdziemy swoją pasję i otworzymy się na drugiego człowieka. Jest to balsam na zranioną samoocenę.

🩷​Dorosłym Ceniącym Subtelność: Dla tych, którzy w literaturze szukają przypomnienia o podstawowych wartościach: tolerancji, empatii i potędze miłości. Historia cioci Wandy dodaje powieści uniwersalnego wymiaru, pokazując, że każda epoka ma swoje sekrety i lekcje do przekazania.

🩷 ​Wszystkim Wierzącym w "Długie Cienie": Jeśli wierzycie w to, że nawet mały, niepozorny gest (jak uśmiech, czy pomocna dłoń) potrafi odmienić los, a dobro ma zdolność powrotu niczym bumerang, ta historia utwierdzi was w tym pięknym przekonaniu.

"Głowa do góry, Matyldo!" to opowieść o tym, jak na gruzach smutku zbudować dom pełen światła. Czy pozwolimy, by ten promień dotarł i do nas?

[ Materiał reklamowy] Autorka Anna Stryjewska

wtorek, 23 września 2025

"Zapisane w kwiatach" Bernardyna Darecka Władzimiruk

Książki potrafią być zwierciadłem, w którym odbija się nasze własne życie. Są jak cisi przyjaciele, którzy bez słów opowiadają o tym, co nas boli, co nas cieszy i co nas kształtuje. Powieść, którą trzymam w dłoniach, należy właśnie do tej kategorii. To nie tylko historia spisana na papierze, ale również emocjonalna podróż, która pozwala nam zajrzeć w głąb ludzkiego serca, dotykając strachu, nadziei i siły, która rodzi się z pozornie niemożliwych sytuacji.

​Opowieść o Ninie, kwiaciarce zmagającej się z życiową burzą, jest głęboko uniwersalna. W jej postaci każdy z nas może odnaleźć cząstkę siebie — kogoś, kto stracił grunt pod nogami i musi nauczyć się budować od nowa. Autorka, Bernardyna Darecka-Władzimiruk, prowadzi nas przez labirynty ludzkich uczuć, gdzie zdrada i ból przeplatają się z cichą siłą, jaką daje miłość i wsparcie bliskich. "Zapisane w kwiatach" to dowód na to, że nawet z największego gruzowiska można stworzyć piękny ogród, a przeszłość, choć bolesna, może stać się fundamentem dla nowego początku. ​To tekst, który przypomina, że prawdziwa siła nie leży w tym, by unikać upadków, ale w tym, by po każdym z nich podnieść się z jeszcze większą determinacją. To literacki kwiat, który kwitnie, nawet gdy wydaje się, że wszystko dookoła usycha.

To opowieść, która wciąga od pierwszej strony, malując historię Niny – kwiaciarki, której życie, niczym piękny bukiet, nagle rozsypuje się na kawałki. Pewien telefon staje się katalizatorem zmian, zmuszając ją do opuszczenia swojego dotychczasowego świata i powrotu do korzeni – do starego, pełnego wspomnień domu babci. To właśnie tam, pośród zapachu bzu i starych fotografii, Nina próbuje złożyć swoje życie na nowo. ​To nie jest tylko historia o trudnościach i bolesnych stratach. To przede wszystkim opowieść o nadziei, odwadze i sile, która drzemie w każdym z nas. Pisarka w mistrzowski sposób łączy motywy florystyczne z emocjonalnym krajobrazem bohaterki. Każdy kwiat, każda roślina staje się metaforą jej uczuć, lęków i marzeń. Róża symbolizuje miłość, ale i kolce, które ranią. Niezapominajka – pragnienie pamięci i trwałości.

Historia ta pachnie jak letni wieczór spędzony w babcinym ogrodzie. To historia Niny, która powraca do miejsca pełnego wspomnień, by znaleźć w nim ukojenie i siłę do rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Ta książka to coś więcej niż tylko zbiór stron. To podróż w głąb duszy, pełna delikatności, melancholii i nadziei. To opowieść o tym, jak bolesna strata może stać się początkiem nowego życia, a miłość do natury i piękna potrafi uleczyć nawet najgłębsze rany. Autorka tka słowa z taką wrażliwością, że czujesz, jakbyś sam siedział na werandzie, wdychając zapach róż. Jej styl jest jak jedwab – subtelny, ale niezapomniany.

Życie Niny, misternie splecione z pięknem i symboliką kwiatów, staje się w powieści niezwykłą metaforą ludzkiego losu. To opowieść o miłości, która potrafi zarówno rozkwitnąć w pełnej krasie, jak i zwiędnąć pod ciężarem straty. Autorka, Bernardyna Darecka-Władzimiruk, prowadzi nas przez emocjonalny pejzaż, w którym każda roślina ma swoje znaczenie, a język kwiatów staje się kluczem do serca bohaterki. Nina, po bolesnej tragedii, uczy się na nowo układać nie tylko bukiety, ale i własne życie. W jej walce o odnalezienie szczęścia towarzyszą jej wierni przyjaciele, których wsparcie staje się balsamem dla zranionej duszy. Powieść celebruje siłę kobiecej przyjaźni, pokazując, że w najtrudniejszych chwilach to właśnie inni ludzie pomagają nam odnaleźć światło w mroku.

"Zapisane w kwiatach" to wzruszająca historia o tym, że nawet po największej burzy można odnaleźć piękno i nadzieję. To uniwersalna opowieść o żałobie, sile przebaczenia i odwadze, by otworzyć się na nową miłość, która – niczym rzadki, egzotyczny kwiat – potrafi zakwitnąć w najmniej spodziewanym momencie.

Są książki, które czytamy, a są takie, które nas dotykają. Powieść "Zapisane w kwiatach" należy do tej drugiej kategorii. Już sam tytuł budzi w nas skojarzenia z poezją, z czymś ulotnym, a jednocześnie trwałym. Każdy rozdział, a może nawet każda strona, pachnie inną rośliną, a jej znaczenie odzwierciedla emocje i wydarzenia, których doświadczają postaci. Ta symbolika nie jest nachalna, lecz subtelnie wpleciona w tkankę narracji, co sprawia, że czytelnik nie tylko śledzi losy bohaterów, ale także uczy się języka natury. To nie jest książka o ogrodnictwie, lecz o ludzkich historiach, które są tak skomplikowane i piękne jak najpiękniejsze kwiaty.

Bernardyna nie boi się poruszać trudnych tematów. To opowieść o stracie, żałobie, a także o nadziei i poszukiwaniu sensu. Główna bohaterka, którą poznajemy wraz z jej marzeniami, pragnieniami, ale także z druzgocącymi przeciwnościami losu, to postać z krwi i kości, pełna sprzeczności i ludzkich słabości. Jej podróż nie jest usłana różami, a każda przeszkoda na jej drodze jest pretekstem do głębokiej introspekcji. Właśnie ta psychologiczna głębia sprawia, że książka staje się lustrem, w którym możemy przejrzeć własne lęki i pragnienia. Autorka wplata w fabułę elementy historii i kultury, tworząc bogate i wiarygodne tło dla wydarzeń. To nie jest zwykła powieść obyczajowa, lecz dzieło, które prowokuje do myślenia i zmusza do refleksji nad tym, co w życiu najważniejsze.

Lektura tej powieści wywołała we mnie całą gamę emocji i skłoniła do głębokiej refleksji. Jako czytelniczka czułam się wciągnięta w świat Niny od pierwszej strony, a jej historia, choć prosta, rezonowała ze mną na wielu poziomach. Pierwsze, co poczułam, to empatię dla Niny. Jej ból po stracie i rozstaniu był tak autentyczny, że trudno było się z nim nie utożsamić. Sam powrót do rodzinnego domu i widok pamiątek po babci wywołały we mnie wzruszenie i tęsknotę za tym, co ulotne. Czytając, czułam ten specyficzny, słodko-gorzki smak nostalgii, który towarzyszy powrotom do miejsc z dzieciństwa. Każdy opis wiejskiego krajobrazu, zapachu kwiatów, czy smaku domowego ciasta budził we mnie spokój i ciepło, jakby książka była dla mnie przytulnym kocem.

Były momenty, gdy czułam nadzieję i radość, widząc, jak Nina powoli podnosi się z kolan, ale też smutek, gdy na jej drodze pojawiały się kolejne przeszkody. ​​Powieść skłoniła mnie do wielu przemyśleń na temat życia i jego nieprzewidywalności. Zastanawiałam się, jak często sami zamykamy się na nowe możliwości, tkwiąc w przeszłości i bólu. Refleksja na temat straty, żałoby i odnajdywania siebie w nowej rzeczywistości jest w tej książce bardzo wyraźna. Zdałam sobie sprawę, jak ważne są korzenie, rodzina i bliscy, którzy dają siłę do walki z przeciwnościami losu. Powieść uświadomiła mi także, że prawdziwa siła tkwi w odwadze do bycia wrażliwym i otwartym na zmiany. Podobnie jak kwiat, który potrzebuje słońca, wody i odpowiedniej gleby, by rozkwitnąć, tak i my potrzebujemy odpowiedniego otoczenia i wsparcia, aby odnaleźć szczęście po burzy. „Zapisane w kwiatach” to przypomnienie, że życie, pomimo swoich trudności, jest pełne piękna i warto pielęgnować każdy moment.

Kiedy ostatnia strona powieści zostaje zamknięta, a jej świat wciąż pulsuje w myślach, wiemy, że mieliśmy do czynienia z dziełem, które pozostawiło w nas trwały ślad. A ja wiem, że ta książka nie pozwoli mi o sobie zapomnieć. Aż trudno uwierzyć, że jest to literacki debiut autorki. To literacka podróż do ogrodu pełnego wspomnień, gdzie smutek przeplata się z nadzieją, a cisza szepcze najgłośniejsze prawdy. Jeśli szukacie opowieści, która poruszy wasze serca, ukoi wasze dusze i przypomni o tym, co naprawdę ważne w życiu – to właśnie ta książka jest dla Was. To balsam dla duszy, który zostawia po sobie słodko-gorzki posmak, zmuszając do refleksji nad własnym życiem. Pozwólcie, by ta historia stała się waszą.

[Materiał reklamowy] Autorka Bernardyna Darecka -Władzimiruk

czwartek, 18 września 2025

"Słodko - gorzki smak miłości" Marta Maciejewska / Recenzja przedpremierowa

Zapomnijcie o bajkach z happy endem, w których księżniczka spotyka księcia, a ich życie zamienia się w sielankę. Prawdziwe życie, a co za tym idzie, prawdziwa miłość, są znacznie bardziej skomplikowane i fascynujące. "Słodko-gorzki smak miłości" to powieść, która bezkompromisowo obnaża tę prawdę, serwując czytelnikom historię pełną zwrotów akcji, humoru i wzruszeń. Marta Maciejewska z werwą i lekkością prowadzi nas przez życie trzech kobiet, zmagających się z wyzwaniami współczesnego świata – od szalonych randek online, przez rozczarowania, aż po poszukiwanie stabilizacji. To dynamiczna i wciągająca lektura, która pokazuje, że życie jest jak czekolada – raz słodkie, raz gorzkie, ale zawsze warte spróbowania. To książka, która bawi, wzrusza i skłania do refleksji, udowadniając, że miłość to nie cel, a ciągła podróż.

Literatura, będąca odzwierciedleniem ludzkiego ducha i skomplikowanej sieci emocji, od wieków służy jako lustro, w którym przeglądamy się my sami. W każdym zdaniu, w każdej starannie dobranej metaforze, odnajdujemy cząstkę prawdy o świecie, relacjach międzyludzkich i, co najważniejsze, o sobie. Powieści, zwłaszcza te, które odważnie poruszają temat miłości, nie są tylko opowieściami; są laboratoriami ludzkiego serca, gdzie testuje się granice namiętności, ból rozstania i złożoność uczuć. Analiza takiej literatury wymaga od nas nie tylko zrozumienia fabuły, ale także empatii i gotowości do zanurzenia się w głębiny ludzkiej psychiki. Taka właśnie jest ta powieść.

Pisarka oddała w ręce swoich czytelników opowieść o trzech przyjaciółkach, które, mimo różnic charakteru i życiowych ścieżek, łączy niezwykła więź i jedno pragnienie – odnalezienie prawdziwej miłości. Autorka zabiera czytelnika w podróż, w której niejednokrotnie rozum prowadzi nierówną walkę z niespodziewanie odżywającymi w naszych bohaterkach  pragnieniami, pokazując, że życie pisze własne, często zaskakujące scenariusze.

W centrum narracji znajduje się Agata, kobieta ułożona i pewna swoich planów na przyszłość. Tuż przed ślubem jej idealnie zaplanowany świat rozpada się na kawałki, pozostawiając ją ze złamanym sercem i koniecznością ponownego zdefiniowania, kim tak naprawdę jest i czego chce od życia. Jej historia to symbol bolesnego, ale też oczyszczającego końca, który otwiera drzwi do nowych, nieoczekiwanych możliwości. Obok niej poznajemy Elizę, która tkwi w rutynie małżeńskiej, czując narastającą pustkę i brak bliskości. Jej życie jest dowodem na to, że nawet w pozornie idealnych związkach może brakować prawdziwego ciepła i namiętności. Eliza staje przed dylematem: poddać się apatii, czy podjąć ryzyko i walczyć o odzyskanie szczęścia, które gdzieś po drodze zaginęło. Trzecią z bohaterek jest Dorota, pozornie twardo stąpająca po ziemi i spełniona. Jednak jej historia pokazuje, że nawet najbardziej poukładane życie może skrywać tęsknotę za czymś, co nigdy się nie wydarzyło. Dorota uczy się, że prawdziwe spełnienie nie leży w materialnych dobrach, ale w odwadze do podążania za głosem serca i odkrywania nowych pasji, które dają radość.

Powieść Maciejewskiej to misternie tkana mozaika ludzkich przeżyć. Przeplatając wątki każdej z przyjaciółek, autorka tworzy spójny obraz kobiecej siły i solidarności. Pokazuje, że miłość może przybierać różne formy: bywa słodka jak pierwszy pocałunek, ale też gorzka jak rozczarowanie. Jednak to właśnie te przeciwności czynią ją wartościową i uczą, że prawdziwe szczęście to nie cel, a droga pełna wzlotów i upadków.

"Słodko-gorzki Smak Miłości" to wciągająca lektura, która zmusza do refleksji nad własnym życiem. To opowieść o tym, jak w obliczu trudności można odnaleźć w sobie siłę, by zacząć od nowa, a także o tym, że przyjaźń jest najcenniejszym skarbem, który pomaga przetrwać nawet najgorsze burze. Sięgając po ten tytuł, poznacie wielowarstwową opowieść o nadziei, przyjaźni i poszukiwaniu szczęścia. To nie jest typowy romans, lecz mądra, życiowa historia, która trafia w sedno uniwersalnych ludzkich dylematów.

Powieść jest nasycona emocjonalną głębią. Autorka nie boi się poruszać trudnych tematów: zdrady, samotności, braku pewności siebie. Jednocześnie robi to z wyczuciem, nie popadając w sentymentalizm. Uczucia bohaterek są wyrażane w sposób subtelny i wiarygodny, dzięki czemu czytelnik bez trudu wczuwa się w ich sytuacje. "Słodko-gorzki smak miłości" to nie tylko opowieść o szukaniu miłości romantycznej, ale przede wszystkim o odkrywaniu miłości do samego siebie i o sile przyjaźni. Relacja między Agatą, Elizą i Dorotą jest fundamentem książki. Wspierają się nawzajem, dają sobie siłę i motywację do zmian. Ich przyjaźń jest dowodem na to, że nawet w największym kryzysie nie jest się samemu. Ta historia niesie silne, pozytywne przesłanie: po każdym upadku można się podnieść, a prawdziwe szczęście czeka tuż za rogiem, często tam, gdzie najmniej się go spodziewamy. Jest to książka, która uczy, że błędy są częścią życia i że najważniejsze to wyciągnąć z nich wnioski i iść dalej z podniesioną głową. To lekcja mądrości życiowej opakowana w fascynującą lekturę.

A wszystko, o czym czytamy, zostało opisane lekkim, ale jednocześnie bardzo plastycznym językiem, którym posługuje się Marta Maciejewska. Jej styl jest pozbawiony patosu, co sprawia, że historie bohaterek są bliskie czytelnikowi. Autorka płynnie przechodzi od narracji każdej z kobiet, dając pełniejszy obraz ich wewnętrznego świata i wzajemnych relacji. Dialogi są naturalne, często przesiąknięte humorem i ironią, co rozładowuje napięcie i czyni lekturę przyjemną i angażującą.

Opowiadając wam o tej książce, warto również zaznaczyć, że jest ona trafnym komentarzem do współczesnego świata randek. Autorka zarysowuje w niej schematy, które rządzą relacjami, pokazując, jak często oczekiwania kobiet i mężczyzn rozmijają się. Kobiety w książce poszukują autentyczności i emocjonalnej głębi, natomiast mężczyźni zdają się uciekać od zobowiązań i koncentrować na powierzchownych aspektach relacji. ​Maciejewska wplata w fabułę temat aplikacji randkowych, które stają się głównym polem poszukiwań. Ukazuje, jak wpływają one na sposób, w jaki ludzie się poznają, i jak promują kulturę "jednorazowych spotkań". "Słodko-gorzki smak miłości" to swoiste echo, w którym odbijają się problemy dzisiejszego społeczeństwa — samotność w tłumie, strach przed zaangażowaniem i pogoń za iluzorycznym szczęściem. Książka nie daje gotowych rozwiązań, ale zachęca do refleksji nad tym, czy pogoń za idealnym partnerem nie odbiera nam szansy na prawdziwe, aczkolwiek niedoskonałe, szczęście.

Jeśli szukacie lektury, która Was poruszy, rozbawi, a czasem zasmuci, ale przede wszystkim da nadzieję, ta książka jest dla Was. To historia o tym, że nawet po największych rozczarowaniach miłość jest możliwa – ale tylko wtedy, gdy zaczniemy kochać samych siebie. Jako że jest to książka inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, pomyślcie o niej jak o szczerej rozmowie z przyjaciółkami przy kawie. Marta Maciejewska opowiada o miłości w sposób autentyczny, bez tabu, pokazując jej jasne i ciemne strony. Jej bohaterki szukają miłości, popełniają błędy i podnoszą się po upadkach. Uczą się, że klucz do szczęścia leży w odnalezieniu siebie i zbudowaniu życia na własnych zasadach. Najmłodsze literackie dziecko autorki jest idealną lekturą na chwile zwątpienia, inspirując do odważnego stawiania czoła wyzwaniom. To literacki balsam dla duszy, który przypomina, że prawdziwe szczęście to często wynik pracy nad sobą i docenienia tego, co już mamy.

PREMIERA 19.09.2025.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Świat Kobiet.

poniedziałek, 15 września 2025

ZAPOWIEDŹ PREMIERY i PATRONATU BLOGA KOCIE CZYTANIE: "PRZYJACIÓŁKI Z WIRTUALNEGO PODWÓRKA" WANDA SIUBIELA




❤️‍🔥Premiera już 27 października❤️‍🔥

W świecie, gdzie książki czekają na każdego z nas jak najwierniejsi przyjaciele, czasami trudno jest znaleźć te, które skradną serce i pozostaną w pamięci na zawsze. Ale jestem ja. Jestem tu po to kochani, by wyławiać czytelnicze perełki i polecać je Wam. Mam zaszczyt poinformować, że Kocie Czytanie, wasz ulubiony zakątek literackich odkryć, rozpoczyna nową, ekscytującą przygodę. Z radością ogłaszam patronat medialny we współpracy z wydawnictwem Gaja-miejscem, w którym powstają książki tak piękne i mądre, jak my sobie to wymarzyliśmy. Z wielkim zaszczytem pod swoje opiekuńcze blogerskie skrzydła biorę powieść Wandy Siubieli "Przyjaciółki z wirtualnego podwórka". Przygotujcie się na podróż przez świat słów, obrazów i inspiracji, które będą koić, uczyć i zachwycać. Przedstawiam wam wspólną lekturę, która, mam nadzieję, skradnie wasze serca.

A TERAZ KILKA SŁÓW O SAMEJ KSIĄŻCE OD WYDAWCY

"Przyjaciółki z wirtualnego podwórka" – opowieść, która poruszy Twoje serce i umysł.

Wirtualne podwórko to nasz świat. Miejsce, gdzie słowa mają smak, a cisza – barwę. Beatka zawsze powtarzała, że tutaj możemy być sobą. Ale teraz jej nie ma. Zostały tylko pytania, które wypełniają każdy zakamarek mojego życia. Czy naprawdę znałam Beatkę? Czy to, co widziałam na ekranie, było prawdą, czy tylko iluzją? Szukam odpowiedzi, choć wiem, że może mnie zranić.

"Przyjaciółki z wirtualnego podwórka" to literacki thriller psychologiczny, który wciąga czytelnika w świat pełen emocji, tajemnic i refleksji. To opowieść o przyjaźni, która zaczęła się w dzieciństwie, ale z czasem została wystawiona na próbę przez wirtualny świat, gdzie nic nie jest takie, jak się wydaje.

Zosia i Beatka – przyjaciółki z dzieciństwa, które dzieliły wszystko. Ich relacja była jak nić pajęcza – delikatna, ale zdolna przetrwać największe burze. Wspólne zabawy, rozmowy i spotkania w Kępnie były fundamentem ich przyjaźni. Jednak z czasem, paradoksalnie, wirtualny świat, który miał zbliżać, zaczął je od siebie oddalać. Spotykały się coraz rzadziej, a lawina wiadomości, choć pełna emocji, wspomnień i słów, zapomniała, że nic nie jest w stanie zastąpić fizycznej bliskości drugiej osoby.

Aż pewnego dnia Beatka po prostu zniknęła. Bez słowa, bez pożegnania. Została tylko cisza i wspomnienia, które nie dawały Zosi spokoju.

Jak nie szukać kogoś, kto był Twoim cieniem, Twoim światłem, Twoim odbiciem w lustrze? Jak nie szukać prawdy, nawet jeśli ta prawda może zniszczyć wszystko, co znasz?

Tokio – miasto, które oddycha emocjami.

Tokio w tej książce nie jest tylko tłem – to żywy organizm, oddychający, pulsujący i zmieniający się wraz z emocjami bohaterów. Miasto kontrastów, gdzie neonowe światła odbijają się w kałużach deszczu, a wąskie uliczki kryją tajemnice mogące zmienić życie. Tokio staje się lustrem dla Zosi – pełnym piękna, ale i cieni, które trzeba zrozumieć, by odnaleźć prawdę.

Kępno – miejsce, które kryje korzenie i wspomnienia.

Kępno, małe miasteczko, w tej historii symbolizuje przeszłość, do której bohaterka musi wrócić, by zrozumieć teraźniejszość. To tutaj wszystko się zaczęło – dzieciństwo, pierwsze rozmowy, pierwsze tajemnice. Kępno jest jak cichy świadek – pełne wspomnień, które Zosia musi na nowo odkryć, by zrozumieć, kim jest i co tak naprawdę wydarzyło się w jej relacji z Beatką. To miejsce, które wydaje się spokojne, ale pod powierzchnią kryje emocje i wydarzenia odciskające piętno na życiu bohaterek.

W tej książce Kępno i Tokio tworzą kontrast między tym, co lokalne i globalne, między tym, co znane i nieodgadnione, między przeszłością a teraźniejszością.

Dlaczego powstała ta książka?

Bo wierzymy, że literatura ma moc dotykania tego, co najgłębsze w nas samych. Chcieliśmy stworzyć dzieło, które nie tylko opowiada historię, ale staje się lustrem, w którym każdy czytelnik może dostrzec cząstkę siebie. To książka o tym, jak wirtualność – często postrzegana jako coś powierzchownego – może stać się przestrzenią dla najprawdziwszych emocji.

W świecie, w którym coraz częściej rozmawiamy przez ekrany, a nasze relacje są filtrowane przez algorytmy, ta książka przypomina, że prawdziwe emocje nie znają granic – ani tych fizycznych, ani tych wirtualnych.

Czego możecie się spodziewać?

- Języka, który pulsuje życiem – pełnego metafor, obrazów i dźwięków, które wciągną Was w świat bohaterów. Każde zdanie zostało napisane z dbałością o szczegóły, by oddać emocje towarzyszące Zosi w jej podróży przez tajemnice i wspomnienia. To język, który nie tylko opowiada historię, ale maluje obrazy pozostające w pamięci na długo.

- Bohaterów, którzy są jak my -- pełni sprzeczności, lęków i nadziei, ale jednocześnie wyjątkowi w swojej autentyczności. Zosia zmaga się z poczuciem straty i tęsknotą, ale także z odwagą, by odkryć prawdę, nawet jeśli ta prawda może ją zranić. Beatka, choć nieobecna, jest obecna w każdym wspomnieniu, w każdej emocji prowadzącej Zosię przez tę historię.

- Tajemnicy rozwijającej się jak misternie tkana sieć – prowadzącej do finału, który pozostawi Was w zadumie. Każdy szczegół, każde wspomnienie i każda rozmowa odkrywają kolejne warstwy prawdy, bardziej złożonej, niż można było przypuszczać. To opowieść trzymająca w napięciu, ale jednocześnie zmuszająca do refleksji nad tym, co naprawdę wiemy o ludziach, których kochamy.

- Tokio jako bohatera – miasta tętniącego emocjami, kontrastami i tajemnicami, stającego się niemym świadkiem dramatycznych wydarzeń. Tokio w tej książce to nie tylko miejsce akcji, ale także przestrzeń odbijająca emocje bohaterów. Neonowe światła, zatłoczone ulice i ciche zaułki tworzą atmosferę, która wciąga czytelnika w świat Zosi i Beatki.

- Kępna – miejsca, które kryje korzenie i wspomnienia – małego miasteczka, które w tej historii staje się symbolem przeszłości, do której bohaterka musi wrócić, by zrozumieć teraźniejszość.

Zapamiętajcie ten tytuł: "Przyjaciółki z wirtualnego podwórka"

To nie jest tylko książka – to literacka symfonia, poruszająca najgłębsze struny duszy. To opowieść o przyjaźni, która przekracza granice czasu i przestrzeni, o tajemnicach, które zmieniają wszystko, i o prawdzie, która potrafi zarówno ranić, jak i wyzwalać. Niech ta historia stanie się częścią Waszego świata. Niech jej słowa wypełnią ciszę, a emocje, które w sobie kryje, pozostaną z Wami na długo po przeczytaniu ostatniej strony.

czwartek, 11 września 2025

"Perunowy kwiat" Andrzej Konefał



Współczesna literatura dla dzieci i młodzieży to obszar, który coraz śmielej sięga do korzeni kultury i mitologii, aby opowiedzieć o uniwersalnych wartościach w nowatorski sposób. W dobie, gdy młodzi czytelnicy mają dostęp do niezliczonych opowieści, autorzy stają przed wyzwaniem stworzenia dzieła, które nie tylko wciągnie w świat wyobraźni, ale także skłoni do refleksji. Andrzej Konefał w swoim audiobooku "Perunowy kwiat" podejmuje się tego zadania, zręcznie łącząc starosłowiańską legendę z problematyką współczesności. To opowieść, która, choć osadzona w baśniowym świecie, stawia pytania bliskie każdemu, niezależnie od wieku. W swojej recenzji postaram się zbadać, w jaki sposób autorowi udało się stworzyć dzieło, które jest zarówno magiczne, jak i głęboko ludzkie.

"Perunowy kwiat" to baśń dla dzieci i młodzieży, która przenosi czytelnika do magicznego świata, inspirowanego słowiańskimi legendami. Wraz z czwórką spokrewniony ze sobą bohaterów: Zosią, Hanią, Mają i Alanem, wyruszamy na poszukiwanie legendarnego kwiatu paproci. W trakcie swojej podróży dzieci spotykają fantastyczne stworzenia i przeżywają niesamowite przygody.

Jednym z największych atutów "Perunowego Kwiatu" jest osadzenie fabuły w polskim folklorze. Konefał sięga do źródeł bliskich polskiej kulturze. Legenda o kwiecie paproci, w tej historii przekształcona w "Perunowy Kwiat", staje się osią, wokół której budowana jest cała akcja. Cień, będący uosobieniem zła i zagrożenia, jest wykreowany na wzór słowiańskiego demona, co nadaje mu unikalny, mroczny charakter. Autor z dużą wrażliwością opisuje las i jego tajemnice, sprawiając, że staje się on niemalże kolejnym bohaterem. To właśnie w nim tkwi moc, zarówno ta dobra, jak i zła. Świat fantastyczny nie jest tu oderwany od rzeczywistości – jest integralną częścią miejsca, w którym żyją bohaterowie, co buduje wiarygodność tej opowieści.

Na uwagę i uznanie zasługują również kreacja postaci dzieci. Każde z nich ma własną, wyraźnie zarysowaną osobowość. Zosia i Hania to rodzeństwo, których relacja opiera się na bliskości i wzajemnym wsparciu. Maja i Alan, jako kuzyni, wprowadzają do grupy inną dynamikę, co prowadzi do zabawnych i wzruszających interakcji.

Konefał sprawnie pokazuje, jak w obliczu zagrożenia dzieci uczą się współpracować, przezwyciężać swoje lęki i dążyć do wspólnego celu. To klasyczna historia inicjacyjna, w której bohaterowie z dzieci stają się odważnymi młodymi ludźmi. Ich relacje nie są idealne – zdarzają się sprzeczki i nieporozumienia, co czyni je bardziej realistycznymi. Autor wspaniale ukazuje głębię psychologiczną postaci.

Warto również nadmienić, iż "Perunowy kwiat" to nie tylko fascynująca opowieść przygodowa, ale także wzruszająca historia o sile rodziny. Autor z dużą wrażliwością ukazuje relację między kuzynami, ich wzajemne wsparcie. W miarę rozwoju akcji dzieci uczą się, że prawdziwa magia tkwi w umiejętności współpracy i wzajemnym zaufaniu. Wszystko, o czym słuchamy, w piękny sposób opowiada także o sile przyjaźni, odwadze i wierze w siebie.

Pisarzowi udaje się pokazać, że magia niekoniecznie musi być czymś odległym i niedostępnym. To opowieść, która przekonuje, że cudowność można znaleźć nawet w otaczającej nas naturze, w starych opowieściach przekazywanych z pokolenia na pokolenie, a przede wszystkim w sile ludzkiego ducha. To baśń, która w subtelny sposób zachęca do refleksji nad tym, co jest w życiu najważniejsze i do poszukiwania piękna w tym, co nas otacza. To mądra i cenna lekcja o szacunku dla natury.

Wyjątkowości, a przy tym niezwykłości nadaje tej książce również język, jakim posługuje się autor. Jest on naprawdę piękny i bogaty. Pisarz używa wielu barwnych opisów i porównań, dzięki czemu świat przedstawiony w książce staje się bardzo realistyczny. Słuchając "Perunowego kwiat", można poczuć się tak, jakbyśmy my sami brali udział w tej magicznej przygodzie. Bez wątpienia, do takiego wręcz odczuwania tej historii w dużej mierze przyczyniła się wspaniała interpretacja lektorki Karoliny Kaliny. Sprawia ona, że tej historii słucha się z ogromną ciekawością i zaangażowaniem.

Jestem przekonana, że "Perunowy kwiat" spodoba się zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom, którzy lubią baśniowe historie i chcą poznać słowiańską mitologię. I chodź na początku mojej recenzji pisałam, że jest to opowieść dla dzieci, to jednak teraz mogę zapewnić was kochani, że ma ona charakter mocno uniwersalny. To także świetna propozycja dla dorosłych, którzy cenią piękną opowieść z mądrym przesłaniem. Gorąco polecam tę książkę każdemu, kto szuka magicznej i pouczającej przygody.

Mam nadzieję, że po przeczytaniu mojej recenzji już wiecie, że polecam wam, coś naprawdę wartościowego i godnego uwagi. Gdyby jednak znalazł się ktoś niezdecydowany, to z pewnością ostatecznym argumentem przekonującym jest fakt, iż "Perunowy kwiat" to opowieść, którą ojciec stworzył jako osobisty dar dla swojej córki, pierwowzoru postaci Hani. To historia, która miała być dziedzictwem ojca dla córki i towarzyszyć jej na zawsze. Wierzę, że ten osobisty wymiar skłoni Was do spędzenia czasu z tą baśnią wspólnie z dziećmi. Ta unikalna więź, odzwierciedlona w książce, czyni ją nie tylko piękną fantastyczną opowieścią, ale także głębokim, poruszającym świadectwem miłości i więzi rodzinnych.

[Materiał reklamowy] Autor Andrzej Konefał, Wydawnictwo Postępu.


MOŻNA SŁUCAĆ NA

 LEGIMI

piątek, 5 września 2025

"Niebieskie motyle" Anna Sakowicz

Zaginięcie bliskiej osoby to doświadczenie, które wstrząsa fundamentami naszego świata. Nagle wszystko, co znane i pewne, rozpływa się w niepewności. Zaczynamy kwestionować własne relacje, wspomnienia i to, co dotąd uważaliśmy za prawdę. W poszukiwaniu odpowiedzi zagłębiamy się w przeszłość, odkrywając sekrety i tajemnice, które na zawsze zmieniają nasze postrzeganie rzeczywistości. To podróż w głąb ludzkiej psychiki, konfrontacja z własnymi lękami i słabościami. Czy jesteśmy gotowi na to, co odkryjemy? Czy prawda przyniesie ukojenie, czy stanie się kolejnym ciężarem? Do tak ważnych rozważań na pewno skłoni was lektura powieści Anny Sakowicz "Niebieskie motyle", która ku uciesze czytelników, niedawno zyskała swoje drugie życie. A teraz ja opowiem wam o niej nieco więcej.

Fabularnie książka skupia się na trzech siostrach: Ani, Gosi i Matyldzie. Kiedy Gosia, malarka, nagle znika, jej siostry rozpoczynają poszukiwania, które odkrywają, jak mało o sobie wiedziały. Śledztwo jest pełne tajemnic i prowadzi do zagadek, w których kluczową rolę odgrywają namalowane przez Gosię niebieskie motyle. Ta powieść to nie tylko kryminalna zagadka, ale też głębokie studium siostrzanych relacji. Autorka z niezwykłą wrażliwością ukazuje, jak skomplikowane mogą być więzi rodzinne, pełne miłości, ale też rywalizacji i skrywanych żalów. Warto podkreślić, że "Niebieskie motyle" to opowieść o odkrywaniu prawdy o sobie i swoich bliskich, o konfrontacji z przeszłością i o tym, jak ważne jest, by w trudnych chwilach móc liczyć na wsparcie rodziny. To powieść, która niczym delikatny, ale mocny wiatr, wdziera się w zakamarki duszy czytelnika. Utkana z nici tajemnic, skrywanych latami sekretów i siły, która drzemie w kobiecej solidarności. Autorka z niezwykłą precyzją maluje portret trzech sióstr, z których każda nosi w sobie bagaż doświadczeń, a ich losy splatają się w nieoczekiwany sposób.

Gosia, niczym artystka, próbuje uchwycić ulotne piękno świata, ale jej zniknięcie odsłania mroczne strony rodzinnej historii. Ania, racjonalna i poukładana, musi zmierzyć się z chaosem, jaki wkracza w jej życie, a Matylda, najmłodsza, odkrywa w sobie siłę, o którą się nie podejrzewała. "Niebieskie motyle" to nie tylko kryminalna zagadka, ale przede wszystkim głęboka opowieść o relacjach międzyludzkich, o poszukiwaniu prawdy i o tym, że nawet w najciemniejszych zakamarkach ludzkiej duszy można odnaleźć tytułowe motyle – symbol nadziei i odrodzenia To, co początkowo miało być rutynowym odnalezieniem siostry, szybko przeradza się w głęboką podróż w głąb jej życia. Z każdym kolejnym krokiem, z każdym odkrytym tropem, siostry zdają sobie sprawę, że osoba, którą uważały za swoją najbliższą, była w dużej mierze nieznajomą. Próbując odtworzyć ostatnie dni Gosi, natrafiają na ślady, które prowadzą je w zupełnie nieoczekiwane miejsca i konfrontują z prawdą, o której nie miały pojęcia. Stopniowo, niczym detektywi składający skomplikowaną układankę, odkrywają, że Gosia prowadziła podwójne życie, pełne sekretów i ukrytych motywów.

Powieść Sakowicz to także refleksja nad samotnością w obliczu bliskości. Mimo że siostry zawsze były razem, każda z nich nosiła w sobie własny bagaż doświadczeń i niewypowiedzianych pragnień. Zaginięcie Gosi unaocznia, jak bardzo mogła czuć się niezrozumiana i samotna w swojej własnej rodzinie. Tytułowe "niebieskie motyle" symbolizują tutaj ulotność i piękno ukrytych marzeń, ale także niewyrażoną tęsknotę za wolnością i ucieczką od ograniczeń. To właśnie te marzenia, niczym ulotne motyle, Gosia próbowała dogonić. Każdy napotkany ślad, każdy nowo odkryty sekret Gosi, zmusza je do rewizji dotychczasowych przekonań o siostrze, a także o sobie samych. Ten wątek symbolizuje proces odkrywania niewygodnej prawdy i zrzucania masek, za którymi każdy z nas ukrywa swoje lęki i słabości.

"Niebieskie motyle" to poruszająca opowieść o tym, że nigdy nie wiemy do końca, co dzieje się w sercach i umysłach najbliższych nam osób. Jest to historia o poszukiwaniu prawdy, która leży głębiej niż na powierzchni, a także o trudnej sztuce akceptacji, że czasem jedyną rzeczą, jaką możemy zrobić, jest pogodzenie się z nieznanym. Ta warstwa fabuły podkreśla, że ludzie, których wydaje nam się, że znamy, mogą skrywać przed nami całe, nieznane światy. Pozory, które stwarzamy, aby chronić siebie i innych, są w powieści Sakowicz obnażone, ukazując skomplikowaną naturę ludzkiej psychiki i relacji międzyludzkich. Ostatecznie, to opowieść o uporczywej walce o szczęście. Niezależnie od tego, czy to walka Gosi o artystyczne spełnienie, czy Anny i Matyldy o odzyskanie siostry, powieść przypomina, że prawdziwe szczęście wymaga poświęceń i nieustannego wysiłku. Jest to historia o tym, że nawet w obliczu najtrudniejszych wyzwań, nie można się poddawać i przestawać wierzyć w to, co dla nas najważniejsze.

To książka, która wciąga od pierwszych stron. Sakowicz zgrabnie lawiruje między obyczajową historią a elementami kryminału, budując napięcie, które nie pozwala się oderwać. To, na co warto zwrócić uwagę, opowiadając o tej książce, to kreacje psychologiczne postaci, które są mocnym punktem powieści. Autorka z dużą wrażliwością opisuje relacje między siostrami, ich emocje i dylematy. Chełmno, w którym rozgrywa się akcja powieści, staje się niemalże kolejnym bohaterem powieści. Jego malownicze zakątki i specyficzny klimat dodają historii autentyczności i głębi. Sakowicz udowadnia, że potrafi pisać o trudnych sprawach w sposób subtelny i wciągający. Na uwagę czytelnika zasługuje również styl i język, jakim posługuje się pisarka. To płynący strumień myśli i wspomnień, malowany z czułością i wnikliwością. Nie jest to narracja, która pędzi na oślep, lecz taka, która zatrzymuje się, by przyjrzeć się detalom, poczuć zapach przeszłości i dotknąć starych ran. Autorka posługuje się symboliką, która wplata się w tkankę opowieści niczym delikatna nić. Niebieskie motyle, powracający motyw, stają się tu metaforą ulotności życia, zagubienia, a jednocześnie nieuchwytnego piękna. Są niczym duchy, które unosiły się nad siostrami, świadkowie ich tajemnic i niewypowiedzianych słów. Styl Sakowicz można określić jako oniryczny, pełen niedopowiedzeń i subtelności. Liryzm przeplata się z surowością kryminalnej intrygi, a psychologiczny portret bohaterów jest rysowany z niezwykłą precyzją, bez zbędnych, dosłownych opisów. Język jest tu narzędziem do budowania nastroju, a nie tylko do przekazywania faktów. Każde słowo ma swoją wagę, tworząc gęstą atmosferę melancholii i oczekiwania.

Lektura "Niebieskich motyli" to emocjonalna podróż, która pozostawia czytelnika z paletą głębokich refleksji. Zanurzając się w tej opowieści, doświadczyłem gamy uczuć – od niepokoju i smutku, po nadzieję i wzruszenie. Autorka z niezwykłą wrażliwością ukazuje złożoność ludzkich relacji, a tajemnice, które odkrywają bohaterki, stają się pretekstem do rozważań nad własnym życiem i relacjami z bliskimi. To książka, która skłania do refleksji nad tym, jak przeszłość wpływa na teraźniejszość i jak ważny jest czas spędzony w tymi, których kochamy. A przy tym otwartość i moc szczerych rozmów. To literacka uczta dla tych, którzy cenią sobie subtelność i głębię. To opowieść, która nie daje łatwych odpowiedzi, ale skłania do refleksji i pozostawia w sercu trwały ślad. Autorka nie spieszy się z odkrywaniem kart, pozwalając nam smakować każdy szczegół, każdą ulotną chwilę. Ta historia wymaga od czytelnika skupienia i wrażliwości, ale w zamian oferuje bogate doświadczenie literackie. To subtelna, choć mocna, eksploracja ludzkiej psychiki i skomplikowanych relacji, które nas kształtują. Autorka z wprawą malarza operuje słowem, tworząc obrazy pełne niedopowiedzeń i symboli, które długo pozostają w pamięci. Po skończonej lekturze czytelnik pozostaje z poczuciem, że właśnie skończył lekturę czegoś wyjątkowego i poruszającego. 🦋

[ Materiał reklamowy] Autorka Anna Sakowicz.

środa, 3 września 2025

"Pianistka" Aneta Krasińska / Kontynuacja powieści "Sanitariuszka"

Napięcie wciąż wibruje w powietrzu, a echa wojny nie milkną. Aneta Krasińska, mistrzyni pióra, ponownie zabiera nas w podróż do świata, gdzie sztuka i miłość zderzają się z brutalnością historii. W "Pianistce" kontynuacji "Sanitariuszki" autorka maluje portret kobiety, która, choć ocalała, wciąż walczy o odnalezienie siebie na gruzach dawnego życia. To poruszająca opowieść o sile ducha, dylematach moralnych i niełatwej próbie stworzenia przyszłości w świecie, który na zawsze zmienił się w popiół. Przygotujcie się na lekturę, która chwyta za serce i nie wypuszcza aż do ostatniej nuty.

Amelia to kobieta, której historia nie kończy się na wojnie. Wręcz przeciwnie, po upadku Powstania Warszawskiego jej walka dopiero się zaczyna. Przetrwała piekło, ale nosi je w sobie. Jest samotna, zagubiona i zmuszona do opuszczenia wszystkiego, co znała. Londyn jest dla niej miejscem paradoksalnym – bezpiecznym, a jednocześnie obcym i zimnym. Amelia nie może znaleźć sobie miejsca, a trauma manifestuje się na różne sposoby – od bezsenności, przez poczucie winy, po niemożność nawiązania głębszych relacji. To właśnie w tej nowej rzeczywistości musi od nowa uczyć się żyć.

Jedynym elementem, który połączył Amelię z jej dawnym życiem, jest Fortepian. To właśnie przy nim bohaterka czuje się sobą. Kiedy gra, wracają wspomnienia – te bolesne i te piękne. Muzyka staje się jej językiem, którym wyraża to, czego nie potrafi ubrać w słowa. To przez klawisze opowiada o swoim strachu, tęsknocie za utraconym domem i bliskimi, a także o rodzącej się nadziei. Autorka pokazuje, że fortepian to nie tylko źródło pięknych dźwięków, ale narzędzie leczenia duszy i powolnego godzenia się z przeszłością.

Chociaż Amelia początkowo izoluje się od świata, jej historia nie jest opowieścią o całkowitej samotności. W Londynie poznaje inne postacie, które mają wpływ na jej los. Są to Polacy, którzy, podobnie jak ona, zostali zmuszeni do emigracji. Wśród nich znajdują się zarówno weterani wojenni, jak i cywile. Tworzą oni małą, polską społeczność, która w obcym kraju próbuje stworzyć namiastkę domu. Te interakcje są bardzo ważne, ponieważ to właśnie dzięki nim Amelia powoli zaczyna otwierać się na innych i szukać swojego miejsca w świecie.

W miarę jak nasza bohaterka wychodzi ze swojej izolacji, w jej życiu pojawia się możliwość nawiązania nowej, głębokiej relacji. To jedna z najdelikatniejszych części fabuły. Autorka z wielką wrażliwością ukazuje proces, w którym osoba straumatyzowana powoli uczy się ponownie ufać i kochać. Ten wątek miłosny nie jest romantyczny w typowy, przesłodzony sposób. Jest raczej opowieścią o zmaganiu się z bliznami przeszłości i odważnym patrzeniu w przyszłość. To właśnie to uczucie daje Amelii siłę, żeby zacząć leczyć swoje rany i uwierzyć, że życie po wojnie ma jeszcze sens.

Czy można uciec od wojny, jeśli nosi się ją w sercu? Krasińska z mistrzowską precyzją maluje portret kobiety, która jest niczym strzaskane lustro – każdy jej fragment odbija ból, traumę i strach. W Londynie, w cieniu obcych katedr i na tle obcych twarzy, Amelia próbuje na nowo złożyć siebie w całość. Jej fortepian staje się spowiednikiem, świadkiem cichej rozpaczy i jedynym miejscem, gdzie jej dusza może znaleźć ukojenie. Klawisze to nie tylko czarne i białe kości, ale most, po którym bohaterka przechodzi od przeszłości do – miejmy nadzieję – przyszłości.

Krasińska z niezwykłą wrażliwością ukazuje, jak muzyka staje się dla Amelii schronieniem, tarczą i lekarstwem. Kiedy dotyka klawiszy, nie gra tylko nut – gra swoje życie, swoje wspomnienia, swoje marzenia. Jej palce wędrują po klawiaturze, a każda zagrana melodia jest jak list do tych, którzy odeszli, jak rozmowa z utraconymi bliskimi. Ale cisza, która zapada po skończonej grze, jest jak uderzenie obuchem – przypomina jej o pustce, samotności i niemożności powrotu do domu.

Powieść jest też pięknym, a zarazem bolesnym portretem pokolenia Polaków, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojej ojczyzny. Krasińska z empatią oddaje ich dylematy, tęsknoty i wysiłki, by zachować swoją tożsamość. To opowieść o wsparciu, o przyjaźni, ale też o cichym cierpieniu i samotności w obcym świecie. Autorka bez zbędnego patosu pokazuje, że bycie emigrantem to wieczne życie na granicy dwóch światów – tego, który był, i tego, który dopiero się tworzy.

Tę książkę nie tyle się czyta, ile przeżywa. To jest opowieść, która łapie za serce od pierwszej strony, bo Aneta Krasińska nie opisuje historii, ona ją czuje, a potem pozwala nam ją poczuć. Nie jest to sucha relacja z przeszłości, ale żywy, pulsujący emocjami pamiętnik duszy. Przez karty tej powieści przechodzi się z bijącym sercem, czując na własnej skórze ból, tęsknotę i tę straszliwą, powojenną pustkę.

Amelia Bogdańska, nie jest superbohaterką. Jest człowiekiem takim jak my. Kiedy czytamy o jej udziale w Powstaniu Warszawskim, nie widzimy bohatera z marmuru, ale dziewczynę pełną strachu, nadziei i woli walki, która musiała przetrwać, by móc grać. Każdy dźwięk fortepianu, każde naciśnięcie klawisza, jest echem jej wspomnień. W jej muzyce słychać huk bomb, płacz utraconych bliskich, ale też upartą nadzieję na nowy początek. Język tej powieści to poezja. Krasińska maluje słowami obrazy tak plastyczne, że niemal czuć zapach spalonej Warszawy i słyszeć kroki na londyńskich ulicach. Ale to emocje są tu na pierwszym planie. To jest opowieść o miłości, która musiała ustąpić miejsca wojnie, o przyjaźniach, które przetrwały najcięższe próby, i o samotności, którą niesie ze sobą trauma.

"Pianistka" to nie tylko historia, to lustro, w którym każdy z nas może odnaleźć kawałek siebie – strachu przed utratą, marzeń, które trzeba chronić, i siły, która pozwala iść naprzód, nawet gdy serce krwawi. Pianistka” to głębokie zanurzenie w psychikę człowieka po przejściach. Pokazuje, jak muzyka może być terapią, sposobem na oswojenie demonów przeszłości. Zamiast użalać się nad losem, Amelia gra. W jej grze jest rozpacz, ale też piękno. Krasińska sprawia, że czujemy każdą nutę, która dla Amelii jest jak oddech.

Ta książka jest hołdem dla tych, którzy musieli uciekać, by żyć, ale nigdy nie zapomnieli, skąd pochodzą. To przypomnienie, że nawet w najgłębszej ciemności jest światełko nadziei, a nasza siła nie leży w tym, ile znieśliśmy, ale w tym, jak umiemy się podnieść i grać dalej. To obowiązkowa lektura dla każdego, kto wierzy w moc ludzkiego ducha.

Ten tytuł to książka niezwykła, która przekracza granice gatunków. To poruszająca powieść psychologiczna, historyczna i obyczajowa w jednym. Autorka z chirurgiczną precyzją buduje świat, w którym każdy szczegół ma znaczenie. To opowieść o nadziei, sile człowieka i ludzkiej potrzebie przynależności. Powieść Krasińskiej to obowiązkowa lektura dla wszystkich, którzy szukają w literaturze autentycznych, głębokich emocji. Lektura, która zostaje w sercu na długo po tym, jak zamknie się ostatnią stronę. To głęboka, psychologiczna proza, która skłania do refleksji nad tym, co to znaczy być człowiekiem w obliczu traumy. Aneta Krasińska stworzyła dzieło pełne emocji, subtelności i piękna, które zasługuje na uwagę każdego, kto po przeczytaniu książki  chce odłożyć ją na półkę w poczuciu naprawdę wartościowo spędzonego czasu. To literacki hymn ku pamięci ocalałych, którzy musieli znaleźć w sobie siłę, by grać dalej, nawet gdy orkiestra życia ucichła.

[ Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska.