czwartek, 28 marca 2024

"Dbam o ząbki" Marek Marcinowski - recenzja patronacka przedpremierowa



Każdy rodzic wie, jak bardzo ważne jest, aby nasze dzieci nauczyły się, prawidłowej higieny jamy ustnej i aby dbanie o nią stało się dla nich codziennym nawykiem. Jednak także rodzic wie najlepiej, jak trudnym wyzwaniem bywa nakłonienie dziecka do mycia ząbków. Wiele razy, kiedy mówimy do naszego maluszka „Kochanie czas umyć ząbki” słyszymy „Mamo, nie teraz, teraz chcę bajkę”. Nietrudno się domyślić, że w obliczu takiego argumentu ze strony naszej latorośli stoimy na przegranej pozycji. Nie martwcie się jednak moi kochani, gdyż jak zawsze, z pomocą przychodzi nam promotor wartościowej literatury dziecięcej o walorze edukacyjnym Marek Marcinowski. Tym razem, autor postanowił połączyć to, co dzieci lubią najbardziej, czyli bajkę, z tym, co ważne dla nas rodziców, czyli nauką dbania o zęby i już 3.04.2024 roku odda w ręce swoich małych czytelników bajkę „Dbam o ząbki”, którą blog Kocie czytanie objął swoją medialną opieką.

Możecie mi wierzyć, że po zapoznaniu się z tą książeczką mycie ząbków dla każdego dziecka, które nie lubi tego robić, z przykrego obowiązku stanie się czystą przyjemnością, a wszystkie dzieci szczotkując zęby, na pewno również będą się świetnie bawić. A to dzięki ciekawym rymowankom, które znajdziemy wewnątrz książeczki. Każda z rymowanek pomaga dziecku przyswoić wiedzę dotyczącą tego, jak dbać o ząbki, ale także tego, co dzieje się w momencie, kiedy myjemy je niedokładnie. Dowiadujemy się również, jakie jedzenie sprzyja temu, aby władzę nad naszymi ząbkami przejęły próchniaki. Ponadto autor zostawia dzieciom niezbędne wskazówki odnośnie do tego, co warto jeść, aby zęby były mocne i zdrowe. I co również bardzo istotne, kto na pewno nam pomoże, jeśli nie uda nam się uchronić przed próchniakami i zadba o to, by na naszą buzię ponownie wrócił piękny uśmiech.

To jeszcze nie wszystkie atuty tej wspaniałej książeczki, gdyż cała ważna treść, jaką w sobie kryje, wzbogacona została w piękne, niezwykle barwne ilustracje, które z pewnością wzbudzą ciekawość i zainteresowanie dziecka i co najważniejsze skupią jego uwagę na czytanej treści. Dzięki temu, że rymowanki są krótkie i napisane prostym językiem, dziecko na pewno bardzo łatwo je zapamięta, a może nawet przy pomocy rodziców nauczy się ich na pamięć. Warto wspomnieć, że wszystko, o czym przeczytamy na stronach książki, konsultowane było z panem doktorem dentystą, dzięki czemu rodzic ma pewność, że przekazywana jego dziecku wiedza jest rzetelna.

Myślę, że już wiecie, iż warto wzbogacić dziecięcą biblioteczkę w waszym domu o tę książeczkę, ale, żeby jeszcze bardziej was do tego zachęcić, zajrzymy do jej środka. Mogę was zapewnić, że zostanie ona z wami na długo, gdyż jej grube strony są przyjazne dziecięcym rączkom i na pewno szybko się nie zniszczy.




[Materiał reklamowy] Autor Marek Marcinowski

poniedziałek, 25 marca 2024

"Ostatnia Tajemnica" Anna Ziobro

W życiu każdego z nas są takie tematy i kwestie, o których nigdy wolelibyśmy nie myśleć i nigdy o nich nie rozmawiać. Dotyczą one różnych aspektów naszej życiowej historii, które w dużej mierze uzależnione są od tego, jak to swoje życie przeżyliśmy. Niezależnie jednak, jakie ono było, nadejdzie w nim taki moment, kiedy wszyscy będziemy musieli zmierzyć się z tym, co nieuniknione i ostateczne, ze śmiercią. Niewielu z nas umie i jest gotowym na to, aby o śmierci myśleć i o niej rozmawiać. W większości z nas wzbudza ona strach i choć jesteśmy świadomi tego, że każdy człowiek prędzej, czy później doświadczy jej na różnych etapach swojego życia, a kiedyś przyjdzie ona także po nas samych, to jednak rozważania o śmierci spychamy gdzieś w najdalsze zakamarki naszego umysłu. Tymczasem trzeba i warto na tyle, na ile się da oswajać się ze śmiercią, po to, aby kiedy już jej bliskość i obecność stanie się dla nas namacalna i dojmująca, mieć poczucie, że pozamykaliśmy wszystkie swoje ziemskie sprawy i odchodzimy spokojni. Taką właśnie próbę niejako pokazania nam śmierci w zupełnie innym świetle podjęła w swojej najnowszej książce „Ostatnia tajemnica” Anna Ziobro”, a ja teraz chcę wam opowiedzieć o niej kilka słów.

Zanim jednak skupię się na samej książce, chciałabym, żebyśmy zwrócili uwagę na jej okładkę. Jestem bowiem przekonana, że patrząc na tę iście wiosenną jej odsłonę, my czytelnicy nie spodziewaliśmy się, że decydując się na jej przeczytanie, zostaniemy skonfrontowani z tak trudną tematyką. Już teraz jednak chcę uspokoić każdego, kto czyta tę recenzję i myśli sobie, że nie jest w stanie podołać emocjonalnie jej lekturze. Bez obaw, opisana na kartach książki opowieść w żaden sposób nie przytłacza, a wzrusza czytelnika i porusza najczulsze zakamarki jego serca i duszy. Poza silnym ładunkiem emocjonalnym powieść ta skrywa w sobie ogromną życiową mądrość, a śmierć nie jest w niej jedynym poruszanym problemem. Przeczytamy również o tym, jak ważną rolę w naszym życiu odgrywają relacje międzyludzkie, a jednocześnie jak łatwo je zniszczyć, kiedy zabraknie w nich szczerej rozmowy, w której będziemy otwarci na to, co czują i czego chcą osoby nam bliskie.

No ale nie uprzedzajmy biegu opisanych w książce wydarzeń i zacznijmy od początku. Decydując się na spędzenie czasu z tą niezwykle życiową i refleksyjną powieścią, stajemy się częścią życia Sabiny, a dołączamy do niego na ostatniej prostej jej ziemskiej drogi. Starsza kobieta ma tego świadomość, a zapomnieć o tym nie pozwala choroba i samotność, dwie nieodłączne towarzyszki jej starości. Już sam początek tej wciągającej i zajmującej opowieści chwyta czytelnika za serce, gdyż wspólnie z bohaterką wsiadamy do taksówki i odbywamy ostatni dla niej sentymentalny kurs po Przemyślu. Kierowcą taksówki jest Artur, mężczyzna, który nie wie jeszcze, że spotkanie z tą kobietą, która jak twierdzi, spakowała swoje całe życie do jednej walizki, a jej obecnym domem będzie teraz hospicjum, odmieni jego życie. Do tego jednak wrócimy za chwilę.

Zapewne zgodzicie się ze mną, że czymś bardzo częstym i oczywiście zupełnie naturalnym u osób starszych jest fakt, iż wracają oni do swoich wspomnień, które skrywają bagaż ich życiowych przeżyć, doświadczeń, jak również podjętych wyborów i decyzji. Do przeszłości wraca również Sabina, a zastosowany przez autorkę zabieg retrospekcji sprawia, że cofamy się w czasie do lat 60. i 90., gdzie szybko przekonujemy się, że tak naprawdę nigdy nie miała łatwego życia. Już jako dziecko zaznała bolesnej straty, a będąc zakochaną młodą kobietą, przekonała się, że piękne obietnice i roztaczane przez męża wizje ich wspaniałej przyszłości rozpłynęły się niczym bańka mydlana. Los nie szczędził jej trudów codzienności. Jej szczęściem był syn, który kochał matkę, jednak pewien rodzinny sekret, a także uprzedzenia, a nawet nienawiść rozdzieliły tę dwójkę. Dziś nasza seniorka pragnie już tylko jednego, by spotkać się ze swoją wnuczką i wreszcie stanąć w prawdzie, do której prowadzić może tylko szczera rozmowa. Czy wnuczka i babcia zdążą się spotkać i czy dojdzie do upragnionego pojednania? Tego już musicie dowiedzieć się sami, czytając książkę, do czego oczywiście z całego serca wszystkich zachęcam.

Teraz natomiast wróćmy do Artura i jego rodziny. Mężczyzna jest kochającym mężem i ojcem. Jednak od dłuższego czasu w solidnym fundamencie, na którym wspólnie z żoną Elizą zbudowali swój związek i rodzinę, pojawiają się pęknięcia. Nie znaczy to, że już się nie kochają. Po prostu gdzieś się pogubili i zapomnieli o tym, że żadna relacja, nawet ta nam najbliższa nie jest nam dana na zawsze i jeśli nie będziemy jej pielęgnować i o nią dbać zacznie słabnąć. A podłożem wszystkiego staje się po raz kolejny brak rozmowy i tajemnice, których w tej rodzinie podobnie, jak w życiu Sabiny również nie brakuje. Sytuacji nie ułatwiają także problemy z nastoletnią córką, która buduje wokół siebie mur, odgradzając się od rodziców. Chciałoby się powiedzieć, że to normalne, typowe zachowania zbuntowanej nastolatki. Nie bądźcie, jednak zbyt pewni w ferowanych osądach, bo może się okazać, że bardzo się mylicie.

Jak wspomniałam już wcześniej, Sabina odmieni życie Artura, ale też jego żony. Musicie jednak wiedzieć, że małżeństwo to również ubogaci ostanie policzone dni kobiety. Pomogą sobie wzajemnie, a wyjątkowa relacja, a nawet więź, która zrodziła się między nimi niemalże na naszych oczach, sprawia, że dochodzimy do bardzo ważnych przemyśleń, do których skłania nas Ania. To nie długość relacji świadczy o jej wartości, a to, co w tę relację wnosimy. Los połączył ich drogi na zaledwie dwa miesiące, a uwierzcie mi dali sobie wzajemnie naprawdę wiele.

W zasadzie w tym miejscu mogłabym zakończyć swoją recenzję, gdyż jestem przekonana, że już wiecie, że warto i chcecie przeczytać „Ostatnią tajemnicę”, ale nie mogłabym nie zwrócić waszej uwagi na jeszcze jeden ogromnie ważny aspekt tej książki. Mianowicie fakt, iż autorka w sposób mocno poruszający zadała kłam sposobowi, w jaki postrzegamy hospicja. Większości z nas kojarzą się one z umieralnią i poniekąd tak, jest, gdyż często dla osób, które są ich podopiecznymi, pobyt tutaj jest biletem w jedną stronę, lecz Anna Ziobro pięknie ociepliła wizerunek tego miejsca, uświadamiając nam, że tworzą je ludzie, którzy wciąż żyją i mogą wiele dobrego wnieść. Personel i wolontariusze stają się im bardzo bliscy i niestety często bywa, że mają tylko ich i to oni towarzyszą im w momencie ostatniego tchnienia, trzymając ich za rękę. I jeśli myślicie, że taka śmierć przecież w gruncie rzeczy obcych ludzi może tak zwyczajnie spłynąć bez emocji dla pracownika, czy wolontariusza, to ta książka pokaże wam, że jest to niemożliwe.

„Ostatnia tajemnica” to bez wątpienia powieść trudna, ale piękna, po przeczytaniu której na pewno wszystko, co w niej przeczytaliście, będziecie przenosić na płaszczyznę własnego życia, waszych stosunków i relacji nie tylko rodzinnych. I to świadczy o niezaprzeczalnej wartości tego tytułu. Bo każdy, kto przeczyta tę książkę, ma jeszcze czas, aby naprawić to, co zostało zniszczone, docenić wartość szczerości i rozmowy. Bo dopóki żyjemy, zawsze jest szansa na to, by powiedzieć „PRZEPRASZAM” i „WYBACZAM”. Tylko wtedy będziemy mogli spać spokojnie, pewni, że w godzinie naszej śmierci przy naszym łóżku stać będzie krewny, a nie obca osoba.

Znam twórczość Anny Ziobro i wiem, nie boi się trudnych tematów i jak sama mówi, nigdy nie gwarantuje szczęśliwych zakończeń. Macie natomiast moje słowo, że gwarantowane są silne emocje podczas czytania jej książek, wynikające z autentyczności zarówno kreacji samej fabuły, jak i jej bohaterów. Tutaj w przeciwieństwie do poprzednich literackich dzieci pisarki mamy ich dość duże nagromadzenie, ale każdy, kogo poznajemy na kartach książki, nie pojawia się w niej bez powodu. Wszyscy odgrywają bardzo ważną rolę i tworzą historię, od której czytelnik nie może się oderwać i o której z pewnością nigdy nie zapomni. Muszę również docenić fakt, że autorka po raz pierwszy w tej powieści cofnęła nas w tak daleką przeszłość i doskonale oddała realia i klimat tamtych czasów. Mało tego dziejące się wydarzenia dzielone są na trzy miejsca akcji, to jednak zupełnie nie utrudniło nam lektury, gdyż przenosimy się między nimi bardzo płynnie. Cóż więcej mogę napisać. Uwielbiam powieści Anny Ziobro. Dla mnie są one pewnikiem wspaniałych chwil z książką i takie właśnie zapewniła mi „Ostatnia tajemnica”.

[Zakup własny].

niedziela, 24 marca 2024

"Dbam o ząbki" Marek Marcinowski - Zapowiedź patronacka


D
banie o zęby powinno być nawykiem wpajanym dzieciom od najmłodszych lat. Jednak my rodzice i opiekunowie doskonale wiemy, jak trudnym wyzwaniem bywa nakłonienie ich do mycia ząbków. Na szczęście z pomocą przychodzi nam, jak zawsze niezastąpiony przyjaciel wszystkich dzieci Marek Marcinowski ze swoją bajką „Dbam o ząbki”, której premiera odbędzie się już 3.04.2024 roku. Kocie czytanie wspiera promowanie tak wartościowej literatury dziecięcej, dlatego objęło tę książeczkę swoim patronatem medialnym. Wkrótce opowiem wam o niej nieco więcej, a tymczasem rąbka tajemnicy uchyla wydawnictwo Anatta.

Opis:

Ta rymowana bajeczka w prosty sposób przekazuje wiedzę i wprowadza dzieci w świat pielęgnacji jamy ustnej. Dzięki przyciągającym wzrok barwnym ilustracjom pomaga wyrobić u najmłodszych nawyk częstego mycia ząbków.

Recenzja okładkowa:

To obowiązkowa lektura, dzięki której dzieci odkryją tajniki zdrowego uśmiechu, a rodzice zyskają cennego sojusznika we wpajaniu pociechom zasad prawidłowej higieny jamy ustnej. Wierszowana, bajkowa opowieść o „próchniakach” zawiera praktyczne wskazówki, jak dbać o ząbki, a przy tym edukuje poprzez zabawę.

Lek. dent. Dariusz Najbar

[Materiał reklamowy] Autor Marek Marcinowski

środa, 20 marca 2024

" Znajdź mnie " Anne Frasier

Poznajcie Reni Fischer, bohaterkę książki Anne Frasier „Znajdź mnie”, z której recenzją dziś do was przychodzę. Jest to młoda kobieta, która przez całe swoje życie podąża śladami innych osób. Jeszcze do niedawna była agentką FBI. Swoją codzienność podporządkowała temu, aby zrozumieć, naprawić i odpokutować grzechy innych, a przy tym spróbować zbudować swoją własną tożsamość, którą odebrano jej już jako zaledwie kilkuletniej dziewczynce. Posłuchajcie zatem jej historii.

Choć teraz jest dorosła, to tak naprawdę nigdy nie była w pełni sobą. Piętno nazwiska i poczucie winy zakorzenione w niej bardzo głęboko odcisnęły się na jej całym życiu, a wszystko dlatego, że jest córką swojego ojca. Bena Fishera, seryjnego mordercy, który zamordował wiele kobiet, a swojej wówczas pięcioletniej córeczki, używał, jako przynęty, aby zagrać na emocjach ofiar i zwabić je w zastawioną na każdą z nich pułapkę. Swego czasu, cała Kalifornia, w której dzieje się akcja tej powieści, żyła sprawą brutalnych morderstw. W momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury książki, oprawca już od trzydziestu lat odbywa karę pozbawienia wolności, skazany na  śmierć. Sprawa jednak do tej pory nie została doprowadzona do końca, ponieważ Ben Fisher nigdy nie wskazał miejsca porzucenia ciał zamordowanych kobiet. Mężczyzna zwodzi policję już bardzo długo, jednak jest nadzieja, że tym razem może wyjawić całą prawdę. Czy tak się stanie? O tym musicie już przekonać się sami, sięgając po tę książkę.

Sprawą zajmuje się detektyw Daniel Ellis, który jest gotów spełnić wszystkie wystosowane przez skazańca warunki, byle tylko ten zaczął wreszcie mówić. Problem jednak polega na tym, że Ben stawia warunek, na którego realizację sam detektyw nie ma wpływu. Chce spotkać się z córką, z którą utracił kontakt w dniu aresztowania. Reni nie utrzymuje kontaktów z ojcem i odcina się od niego zupełnie. Czy wobec zaistniałej sytuacji da się przekonać do spotkania z ojcem? Tego oczywiście wam nie zdradzę, powiem tylko, że Reni stoczy ze sobą wewnętrzny bój na szali, którego stać będzie powrót do bolesnej, trudnej przeszłości i poczucie powinności wobec osób, które nie zaznają spokoju, dopóki ich krewni nie wrócą do domu i nie zostaną godnie pochowani.

Muszę przyznać, że fabularnie książka bardzo mnie zaciekawiła, gdyż autorka podeszła do podjętego w niej tematu w dużej mierze w aspekcie psychologicznym. Skłania swoich czytelników do dwóch istotnych rozważań. Po pierwsze, morderca nie ma wypisane na twarzy, że jest mordercą. Może mieć dwa zupełnie różne oblicza. Ben był kochającym ojcem, który uwielbiał swoją córeczkę. To właśnie z nim dziecko miało silną więź. Dlaczego więc wciągnął je w swoją chorą grę? Ponadto pisarka wykazała, że badania wskazują, iż badając ludzki mózg, możemy określić, czy dana osoba ma predyspozycje do stania się mordercą. Świadczą o tym trzy czynniki, które muszą zostać spełnione. Jeśli jesteście ciekawi, o jakich czynnikach mowa, nie pozostaje wam nic innego, jak przeczytać książkę.

W momencie, kiedy w opisie książki przeczytałam, że decydując się na spędzenie czasu z tym tytułem, dostanę mrożący krew w żyłach thriller, od którego nie będę mogła się oderwać, wiedziałam, że nadejdzie moment, kiedy trafi w moje ręce. I teraz gdy wreszcie to się stało, z przykrością muszę przyznać, że czuję się zawiedziona konfrontacją obietnic z rzeczywistością. A to dlatego, że całość jest bardzo nierówna, jeśli chodzi o napięcie i znaczna część opisywanych na jej kartach wydarzeń była dla mnie nużąca. Owszem czeka na nas kilka zwrotów akcji, które zaskakują. Oczywiście nie napiszę zbyt wiele, ale uchylając rąbka tajemnicy, powiem tylko, że umysł dziecka ma tę niesamowitą zdolność, że w sytuacji, kiedy w jego życiu dochodzi do wydarzeń, z którymi nie byłoby sobie w stanie poradzić, umysł po prostu je blokuje. Prawda jednak prędzej, czy później do niego wróci, a wtedy wszystko, co przeżyliśmy, możemy zobaczyć w zupełnie innym świetle, odkrywając mroczne rodzinne tajemnice, o czym przekona się Reni.

Myślę, że przyznacie mi rację, iż tematycznie książka kryje w sobie ogromny potencjał na świetny thriller. W moim odczuciu jednak nie został on zupełnie wykorzystany. Choć początek był obiecujący, a zakończenie bardzo ciekawe i zaskakujące, to w środku coś nie zagrało. Zabrakło mi obiecanego napięcia, poczucia niepokoju i niepewności tego, co wydarzy się za chwilę, a na to właśnie liczę, sięgając po thriller. Jest jednak jeszcze jeden bardzo ważny wątek, który rodzi w nas czytelnikach pytanie: Jak bardzo to, co nas spotyka w dzieciństwie, może zdominować resztę naszego życia. Na ile dążenie do odkrycia prawdy może stać się niemalże naszą misją?

A powstaną one w momencie, kiedy razem z Reni dowiadujemy się, że Daniel, który przewodniczy wznowionej sprawie seryjnego mordercy z Inland Empire, jest w nią zaangażowany nie tylko służbowo, ale przede wszystkim prywatnie i emocjonalnie. Jak to możliwe, sprawdźcie już sami. To, czy warto przeczytać tę książkę, zostawiam indywidualnej rozwadze każdego, kto czyta moją recenzję. Ja mimo wszystko nie żałuję spędzonego z nią czasu, jednak zdecydowanie „Znajdź mnie” nie zostanie długo w mojej pamięci.

[Zakup własny]

niedziela, 17 marca 2024

"Zranione serca" Urszula Gajdowska.

Dzielimy życie z bliskimi nam osobami i żyjemy w przeświadczeniu, że bardzo dobrze je znamy i wiemy o nich niemalże wszystko. Tymczasem, często ku naszemu zaskoczeniu okazuje się, że owo przeświadczenie bywa bardzo złudne i mylące, gdyż jedyną prawdą jest to, że każdą osobę, nawet tę nam najbliższą poznajemy na tyle, na ile ona sama nam na to pozwoli. Zapominamy bowiem o tym, że poznać kogoś to nie znaczy, dostrzec tylko to, co na co dzień widoczne dla ludzkich oczu, ale zajrzeć znacznie głębiej. Wysłuchać historii życia tej osoby, ponieważ wtedy możemy zdać sobie sprawę, że jej powierzchowność, prezentowana wszystkim wokół każdego dnia, jest tylko maską pozorów, noszoną przez całe życie w imię wyższego dobra. Maską, za którą skrywane są bolesne przeżycia, trudne doświadczenia, niespełnione marzenia, utracone szanse na szczęście i prawdziwą miłość. Do tych oraz, jak za chwilę się przekonacie wielu innych bardzo życiowych i niezwykle wartościowych przemyśleń, skłania swoich czytelników Urszula Gajdowska dzięki swojej najnowszej książce „Zranione serca”, o której chcę wam teraz pokrótce opowiedzieć.

Już w pierwszych słowach mojej recenzji mogę was zapewnić, że jest to niezwykle prawdziwa w swojej wymowie, a przez to mocno chwytająca za serce powieść historyczna, która angażuje nas w bieg toczących się na jej kartach wydarzeń od pierwszej do ostatniej strony. Przystępując do lektury, zostajemy przeniesieni na Podlasie 1869 roku, a więc czasy po powstaniu styczniowym, kiedy mimo utraconych majątków i carskich prześladowań ludzie nie tracą nadziei na odzyskanie przez Polskę niepodległości.

Wspólnie z główną bohaterką najmłodszego literackiego dziecka autorki Luizą Lubieniecką, trafiamy do posiadłości jej dziadków. Młoda kobieta w majątku baronostwa spędzi wakacje i przerwę w pracy nauczycielki w warszawskiej pensji dla dziewcząt. Ten czas, o czym nasza bohaterka jeszcze nie wie, wpłynie znacząco na sposób postrzegania osób, które kocha i ich życia, a także zupełnie odmieni jej własne życie. Zrozumie bowiem, że prawda o człowieku i jego, życiu najczęściej schowana jest głęboko w sercu, a przekona się o tym, odkrywając sekrety i tajemnice swojej rodziny, a ściślej rzecz ujmując nestorki rodu babci Liwi, która chcąc ustrzec wnuczkę przed nieświadomym powieleniem jej błędów z przeszłości, odkrywa przed nią bardzo bolesną historię swojego życia u boku bezwzględnego męża. Teraz już wie, że decyzje i wybory, których dokonujemy w życiu, znacząco wpływają na naszą przyszłość i jeśli wybierzemy źle, możemy ściągnąć na nasze barki krzyż, który będziemy dźwigać latami, a nie rzadko nawet przez całe życie. A ponadto, piętno naszej decyzji może odcisnąć się dotkliwie na życiu innych, niczemu niezawinionych osób.

Sama Luiza być może nigdy nie poznałaby tych mocno przejmujących kolei losów życia małżeńskiego swojej krewnej, gdyby nie pewna noc, kiedy to zastaje swoją babcię czytającą list, na który kapią jej łzy. Mało tego posłańcem, który dostarczył list kobiecie, okazuje się hrabia Edwin Horodyński, członek sąsiadującego z dworem Lubienieckich, aczkolwiek od lat zwaśnionego z nimi dworu Horodyńskich właśnie. Pod wpływem tej sceny Luiza postanawia znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania i obawy. Co stoi za konfliktem, który poróżnił oba rody, jak również, czy ona sama może czuć się bezpieczna, przebywając blisko Edwina Horodyńskiego, który ze względu na swoje uwielbienie do płci pięknej nie cieszy się zbyt dobrą opinią? Jeśli i wy jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania, a jestem przekonana, że tak właśnie jest, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Ja niczego więcej nie zdradzę ponadto, że Urszula Gajdowska podjęła się poruszenia naprawdę trudnych tematów, które poruszą każdego, kto spędzi czas z tą wspaniałą książką. Przeczytamy tu o przemocy, zazdrości poświęceniu dla dobra innych, samotności, tęsknocie za prawdziwą miłością i pragnieniem nigdy niezaznanego szczęścia, ale także o stracie, śmierci i największym cierpieniu, jakiego może doświadczyć kobieta i matka. To, co dodatkowo mocno ujęło mnie za serce to uwaga, jaką autorka poświęca problemom zdrowotnym osób starszych, takim jak demencja starcza i opiece nad nimi.

Zapewne domyślacie się już, że podczas czytania tej książki w sercu każdego z nas zrodzi się bardzo wiele silnych emocji, a nawet wyciśnie ona łzy z naszych oczu. Stanie się tak za sprawą dojmującego autentyzmu wszystkiego, o czym czytamy, jak również ponadczasowości podjętych w niej tematów, Doskonale wiedziała o tym również Ula, dlatego, aby pozwolić swoim czytelnikom odetchnąć i ochłonąć zrównoważyła całość, wplatając w kreowaną przez siebie opowieść wątek romansu opartego na swego rodzaju grze oplecionej w konwenanse, w której nie brakuje humoru sytuacyjnego. Wydawać, by się mogło, że jest to powieść typowo kobieca. Myślę jednak, że z uwagi na bardzo ciekawy wątek w pewnej mierze zagadki kryminalnej, która może rzucić zupełnie nowe światło na tragiczne zdarzenia mające swój początek jeszcze w powstaniu, a której rozwiązania podjął się duet idealny, mężczyźni również doskonale odnajdą się w tej historii.

Nie są to jednak jeszcze wszystkie atuty tej książki. Jak przystało na powieść historyczną, autorka wspaniale oddała klimat i realia tamtych czasów, a także wzbogaciła ją o bardzo istotne fakty historyczne, jak również ciekawostki dotyczące wiejskich obyczajów. Oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o wspaniałej kreacji bohaterów powieści, zarówno tych pierwszoplanowych, jak i drugoplanowych. W parze z wielowątkowością powieści idą również jej wielowymiarowi bohaterowie. Tak jak samo życie nigdy nie jest tylko czarne albo tylko białe, tak samo oni są barwni i niejednoznaczni. Natomiast ich postawy, zachowania i decyzje wzbudzają w nas czytelnikach często skrajnie różne odczucia. Przy czym samej autorce udało się uniknąć ich oceniania i tego samego uczy nas. Pamiętajmy o tym, że nie mamy prawa nikogo oceniać, ponieważ nigdy nie założymy tych samych butów, w których ten ktoś kroczy przez życie.

Myślę, że już wiecie, iż warto przeczytać „Zranione serca”, ale niech wybrzmi to, że ja z całego serca każdemu tę książkę polecam. Możecie mi wierzyć, że pochłonie was ona  bez reszty i odłożycie ją na półkę z poczuciem wielkiej satysfakcji czytelniczej. Jeszcze długo po skończonej lekturze  będziecie o niej myśleć w odniesieniu do własnego życia, by wreszcie zrozumieć, że wszystko, co nas spotyka ma swój początek i koniec w miłości.

[Materiał reklamowy] Autorka Urszula Gajdowska, Wydawnictwo Szara Godzina.