czwartek, 19 listopada 2020

Wierna dręczycielka.

K
ochani dziś zabieram Was w niezwykłą podróż do dziewiętnastowiecznej Anglii. Drogie panie chcę, abyśmy wspólnie choć przez chwilę poczuły, jak wspaniale byłoby móc wówczas bywać na odbywających się wtedy wspaniałych balach organizowanych przez zamożne panie z towarzystwa. Być damą w pięknej sukni, za którą tęsknie wodziliby wzrokiem szlachetnie urodzeni dżentelmeni. Nie ukrywam, że jestem romantyczką i często, czuję, że nie pasuję do czasów, w których przyszło mi żyć. Teraz więc pozostaje pytanie, czy odnalazłabym się w wieku dziewiętnastym? Oczywiście sama nie mam możliwości tego sprawdzić, ale na szczęście dzięki książkom wszystko jest możliwe. Dlatego też tym razem na to pytanie postaram się odpowiedzieć sobie i Wam dzięki najnowszej książce Melisy Bel „W paszczy lwa”, z której recenzją dziś do Was przychodzę.

Już teraz mogę Wam zdradzić, że owa odpowiedź nie będzie tak oczywista, jak może się to wydawać, bowiem bycie kobietą tamtych czasów wcale nie jest łatwe. Ograniczane przez konwenanse oraz obowiązującą etykietę zmuszone są znieść naprawdę wiele, aby móc zaznać szczęścia i prawdziwej miłości. Bardzo dobitnie przekonała się główna bohaterka powieści - Catherine Williams.
Młoda dziewczyna od zawsze żyje w cieniu swojej starszej siostry Helen, która jest oczkiem w głowie swojej matki. To właśnie do niej lady Amelia nieustannie porównuje młodszą córkę. To właśnie Helen jest tą piękną i dystyngowaną młodą damą, która wzbudza zainteresowanie wielu panów na salonach. Tymczasem Catherine z ust rodzicielki słyszy tylko kąśliwe reprymendy i ubolewania nad jej dziecięcą nieporadnością, mimo że właśnie debiutuje na balu. W budowaniu wizerunku idealnej kandydatki na żonę nie pomagają również bujne kształty naszej bohaterki, które żadną miarą nie wpisują się w obowiązujące kanony urody. Los nie obchodzi się z dziewczyną łaskawie, dając jej także niepożądany dar wpadania w kłopoty i krępujące sytuacje. Ona sama jednak marzy o dobrym i miłym mężu.

Pewnego dnia na drodze dziewczyny staje mężczyzna, dla którego jej serce zabiło mocniej. Nicolas Devon właśnie wrócił z frontu i jest uznany za bohatera. Niestety zdobycie serca mężczyzny nie jest łatwe, ponieważ jest on lwem salonowym rozchwytywanym przez wiele pań, które zabiegają o jego uwagę i względy. Taka szara myszka, jak panna Williams nie ma u takiego mężczyzny najmniejszych szans. Można by przypuszczać, że odpuści i zrezygnuje ze swojej szansy na miłość, gdyby nie pewne upokarzające ją zdarzenie, które paradoksalnie stało się początkiem jej spektakularnej metamorfozy i determinacji w walce o tego, na którym jej zależy.

Samemu Nicolasowi skrycie Catherine podobała się od dawna, ale dzieli ich znaczna różnica wieku i przecież ona jest tylko dzieckiem. Nie wie jednak jeszcze, że ta słodka jaskółeczka, jak zwykł o niej mówić i myśleć ma już przygotowany swój plan zapolowania na salonowego lwa. Podejmie z nim grę, która udowodni, że po tamtym dziecku, którego widział w niej wybranek jej serca, nie ma już śladu. Grę, na którą nie będzie przygotowany. Sprawdźcie koniecznie, czy da się usidlić, a może pozostanie odporny na uroki swojej wiernej dręczycielki.

Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę, do czego gorąco Was zachęcam, otrzymacie pełen namiętności i humoru romans historyczny, od którego nie będziecie mogli się oderwać. Niesamowity londyński klimat oraz różnorodność i barwność każdego z bohaterów tej historii sprawi, że zapomnicie o otaczającej Was rzeczywistości, chcąc jak najdłużej pozostać pod jej urokiem. Niemalże na własnej skórze poczujecie subtelność, ale także pasję rozkwitającego uczucia, okraszonego zabawnymi utarczkami słownymi.

Miłość to jednak nie jedyny aspekt, na którym opiera się fabuła książki. Poznajemy również trudną historię rodzinną Nicolasa, który żyje w poczuciu winy za tragedię, która zniszczyła jego rodzinę, a także siłę plotki i starania, aby odbudować majątek rodzinny.
Ponadto jesteśmy świadkami tego, jak główna bohaterka robi wszystko, aby wyrwać się z ucisku wywołanego rolą matki i żony przypisywanej kobiecie. Pragnie mieć u swojego boku mężczyznę, który będzie traktował ją jak równą sobie i przy którym będzie mogła czuć się wolna.

Nie mogłabym również nie wspomnieć o wątku wyjątkowej przyjaźni między Catherine i jej damą do towarzystwa. Charlotte pochodzi z zupełnie innego z perspektywy życia nowej przyjaciółki świata. Wychowywana w przytułku, wie, czym jest bieda i uciemiężenie. Dzięki niej Catherine pozna trudy prawdziwego życia, o którym dotychczas nie miała pojęcia, żyjąc pod kloszem.

Myślę, że już teraz sami widzicie, iż naprawdę warto spędzić czas z tą pozycją. Czyta się ją z niezwykłą lekkością i swobodą. Melisa Bel ma wspaniałą umiejętność odzwierciedlania realiów tamtejszych czasów, jak również kreślenia słowem wspaniałych obrazów, które czytelnik może niemalże widzieć, zamykając oczy.
To wszystko i o wiele więcej, czego ja Wam oczywiście nie zdradzę, sprawia, że już nie mogę doczekać się trzeciej części cyklu Niepokorni”. A Wy dacie się namówić?

Recenzja powstała we współpracy z Autorką, za co bardzo dziękuję.

Moja recenzja pierwszej części cyklu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.