piątek, 14 maja 2021

Bądźcie ostrożni, to co wydaje się idealne, bywa podejrzane.

I
leż to razy słyszymy, aby nie bać się zmian, bowiem są one naturalnym i potrzebnym wynikiem biegu życia. Jesteśmy przekonywani o tym, że są one początkiem czegoś nowego i dobrego, co gdzieś tam na nas czeka. Musimy się tylko na nie otworzyć. Dziś spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie ile w takim podejściu, jest prawdy i słuszności. Z drugiej bowiem strony mówi się, że lepsze jest wrogiem dobrego i należy uważać, o czym się marzy, bo jeszcze się spełni. Jestem ciekawa, po której stronie Wy byście się opowiedzieli. Jednak nie odpowiadajcie na to pytanie, zanim nie poznacie historii Alice, bohaterki najnowszej książki B. A. Paris „Terapeutka”, z którą do Was przychodzę. Śmiem przypuszczać, że kiedy poznacie ją nieco bliżej, wówczas Wasza odpowiedź może okazać się zupełnie inna, aniżeli ta, której udzielilibyście w tej chwili. 

Musicie wiedzieć, że nasza bohaterka ma za sobą bardzo trudne przeżycia. Tragedia, którą przeżyła i ogromna strata, jaką poniosła, sprawiły, że jej życie już nigdy nie będzie takie, jak dawniej. Ona sama również bardzo się zmieniła, a pewne aspekty przeszłości przerodziły się niemalże w jej obsesję. Na szczęście spotkała na swojej drodze człowieka, który rozumie jej ból i chce stworzyć z nią nową wspólną przyszłość. Dużym utrudnieniem dla związku jest dzieląca ich odległość. Dotychczas tworzyli tzw. weekendowy związek. W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy towarzyszyć im na ich wspólnej drodze, para postanawia zamieszkać razem. Szczęście zdaje się im sprzyjać. Otrzymują niezwykle atrakcyjną ofertę kupna domu w ekskluzywnej dzielnicy zamkniętego osiedla. Marzenia wreszcie zaczynają się urzeczywistniać. Nie mogą uwierzyć, że stać ich na kupno domu, o jakim nigdy nawet nie śnili.

Alice stara się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Poznaje sąsiadów i chce zyskać ich akceptację w niewielkiej społeczności, której wspólnie z Leo stali się częścią. Co prawda mieszkańcy są dla niej mili, ale Alice wyczuwa dystans z ich strony. Szepty, które milkną, kiedy tylko ją dostrzegają, wkrótce znajdują swoje wyjaśnienie, lecz są jednocześnie początkiem koszmaru, który wywróci życie kobiety do góry nogami. Jej codzienność naznaczona będzie ogromnym strachem, niepewnością. A wszystko za sprawą przerażających sekretów, które skrywają ściany jej obecnego domu. Chce dociec prawdy, ale niestety nikt nie chce zdradzić zbyt wiele. Da się wyczuć panującą zmowę milczenia. Alice jednak nie ustaje w swoich staraniach. Co więcej, czuje się w pewien sposób związana z tytułową terapeutką, która była poprzednią właścicielką jej domu. Jaka więź połączyła obie kobiety? Tego już musicie dowiedzieć się sami, sięgając po książkę.

Nie wiem, czy też tak macie, ale zawsze kiedy, ktoś mi mówi, że coś jest idealne, bądź ekskluzywne podchodzę do tego określenia bardzo ostrożnie. Nie wierzę w ideały. Jeśli coś jawi się jako idealne, to zazwyczaj jest złudne i podejrzane. Musicie koniecznie sięgnąć po tę książkę i sami przekonać się, jak szokująca rzeczywistość ujrzy światło dzienne, kiedy tylko opadnie zasłona pozorów. Nie zdradzę oczywiście zbyt wiele, ale powiem tylko tyle, że tutaj nie można ufać nikomu, nawet samemu sobie.

„Terapeutka” to niespieszny, ale od początku do końca utrzymujący czytelnika w napięciu i poczuciu niepokoju thriller psychologiczny, który czyta się z rosnącym zaangażowaniem i ciekawością tego, co wydarzy się za chwilę. Co prawda nie doświadczycie tutaj dynamiki akcji i wydarzeń, ale według mnie, nie to było celem autorki. Pani Paris postawiła na złożone kreacje bohaterów i genialne dialogi z mnóstwem niedopowiedzeń, które dodatkowo podsycają ciekawość czytelnika i wzbudzają w nas zmysł dedukcji i chęć rozwiązania, zagadki, zanim zrobi to Ona sama. W bardzo szokujący, a zarazem przerażający sposób uświadomiła nam, że nigdy nie możemy, być pewni, kim są ludzie, których los postawi na naszej drodze. Nawet kiedy patrzą nam w oczy, nie znaczy to, że są szczerzy w tym, co mówią, ale czy my jesteśmy do końca szczerzy w stosunku do innych...? Z tym pytaniem Was zostawiam i gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję.

Jestem wielbicielką twórczości B.A. Paris i zawsze z niecierpliwością czekam na Jej kolejne książki. Choć w każdej z nich można zaobserwować pewne schematy, to jednak sam pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Nigdy nie poczułam się zawiedziona lekturą i tym razem również, nic podobnego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie, książka czyta się niemal sama, a ja wielokrotnie podczas lektury czułam wielką satysfakcję z tego, jak wielokrotnie autorce udało się mnie zaskoczyć, szczególnie zakończeniem historii.

Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Was do spędzenia czasu z tą książką, bo możecie mi wierzyć, będzie to czas bardzo dobrze spożytkowany. Jej lektura dostarczy Wam nie tylko przyjemności czytania, ale co najważniejsze refleksji, które z pewnością skłonią Was do spojrzenia na środowisko, w którym żyjecie w zupełnie innym świetle. Mało tego, nieuniknione będą także przemyślenia dotyczące osób nam najbliższych, jak również własny rachunek sumienia.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.