Urodziłam się, wychowałam i po dziś dzień mieszkam na wsi. Wiem, że tak
zostanie już na zawsze, ponieważ nigdy z własnej woli nie opuściłaby
tego swojego ukochanego miejsca na ziemi. Kocham bliskość natury,
obcowanie z przyrodą, oraz tę wspaniałą aurę spokoju i harmonii, którą
czuję każdego dnia. Codziennie dziękuję za to, że jest mi dane móc się
tym wszystkim cieszyć. Nigdy nie zapominam o tym, iż lata historii
naszego kraju i narodu pokazują, że abyśmy ja i moi najbliżsi mogli
dziś, żyć w wolnym kraju wielu naszych rodaków musiało przejść przez
piekło na ziemi. Byli świadkami okrucieństwa zadawanego ich rodzinom
przez okupanta, by potem sami oddać życie w obronie tego, co najdroższe.
Nie wolno nam zapomnieć, więc dla mnie bezcennym zapisem tamtejszych
wydarzeń są książki, których lekturę bardzo sobie cenię. W ostatnim
czasie przeczytałam jedną z takich właśnie publikacji i dziś chcę wam o
niej opowiedzieć. A mówić będziemy o najnowszym literackim dziecku
Małgorzaty Witko „Wyrka. Utracony wołyński raj”.
Na jej kartach
przenosimy się na Kresy Wschodnie do niewielkiej wioski tytułowej Wyrki.
Tam od pierwszych chwil lektury czujemy się dosłownie tak, jak wskazuje na
to podtytuł książki, niczym w raju. Autorka na podstawie autentycznych
wspomnień ludzi, którzy do tej pory opowiadają historię kresowej wsi, w
sposób bardzo obrazowy opisuje nam życie jej mieszkańców, dla których
praca w polu, religia i tradycja zawsze były największymi życiowymi
wartościami. To właśnie rytm zmieniających się pór roku wyznaczał bieg
toczącego się życia. Rodzice starali się od najmłodszych lat wpoić swoim
dzieciom szacunek do wartości ciężkiej pracy, dlatego poza równie ważną
nauką, oraz beztroską zabawą do obowiązków dzieci należała pomoc
rodzicom w codziennych pracach gospodarskich. Życie płynęło spokojnym
rytmem wśród wzajemnej sąsiedzkiej pomocy i życzliwości. Nikt nawet
przez chwilę nie pomyślał, że już wkrótce nadejdą bardzo ciężkie chwile, które
być może na zawsze odbiorą tym ludziom ten sielski, aczkolwiek nie pozbawiony codziennych trudów kawałek ich małej
ojczyzny.
Niestety tak właśnie się stało z chwilą wybuchu II
wojny światowej, kiedy to bandy UPA rozpoczęły brutalne, a wręcz
bestialskie polowania na Polaków. Ukraińcy bez najmniejszej nawet
litości napadali na okoliczne wioski, które podpalali, a ludzi
pozbawiali życia w okrutnych torturach. To okrucieństwo dotknęło również Wyrkę. Wyrczanie zmuszeni byli opuścić swoje domy i uciekać, by chronić
życie swoich najbliższych.
Jeśli sięgniecie po ten tytuł, do
czego serdecznie was zachęcam, w wasze ręce trafi ogromnie wartościowa i
niezwykle potrzebna książka, która jest mocno poruszającym i
przejmującym zapisem życia Polaków na wschodniej rubieży II RP w latach
trzydziestych XX w. Już od pierwszej chwili spędzonej na czytaniu
książki bardzo mocno zżyłam się z rodzinami, które są jej bohaterami,
przez co niemalże czułam się częścią ich życia. Myślę, że duży wpływ na
to, iż stali mi się oni bardzo bliscy, ma fakt, że niektóre opisywane na
kartach książki tradycje są nadal kultywowane w moim domu rodzinnym, a
nawet znam przytaczane w książce wiersze i piosenki. Tym bardziej trudno
było mi czytać kolejne rozdziały, w których mamy opisane wydarzenia z
ucieczki przed Ukraińcami a przede wszystkim barbarzyńskiej „Rzezi wołyńskiej”. A potem po skończeniu wojny, tak bardzo mocno trzymałam
kciuki za tych, którzy przetrwali, aby poradzili sobie w szukaniu dla
siebie nowego miejsca na ziemi. Czy im się to udało? Musicie już
przekonać się sami.
Mimo że jest to niezwykle wymagająca
emocjonalnie książka, to uważam, że powinien ją przeczytać każdy, aby
nie dopuścić do zapomnienia o tamtejszych wydarzeniach i ludziach,
którzy swoją postawą w obliczu dramatycznych doświadczeń dali nam
niezwykłą lekcję, z której my powinniśmy czerpać, by podobne tragedie
nigdy więcej się nie powtórzyły.
Ludzka życzliwość i troska o
drugiego człowieka. Wzajemna pomoc, wsparcie i współpraca w małej
społeczności nie tylko w czasie pokoju, ale i wojny. Choć mieszkańcy
Wyrki wiedzieli, że ich szanse w starciu z wrogiem są niewielkie, to
jednak solidarnie zorganizowali Samoobronę, aby starać się odeprzeć
podjęte na nich ataki. Mocno chwytające za serce były sceny pokazujące,
że nie nawet po stronie wroga nie wszyscy byli źli. (ocalenie przez
ukraińskiego nauczyciela rannej, dziewczynki, dobre traktowanie polskiej
rodziny przez niemieckich gospodarzy...) W książce możemy też
przeczytać o chęci niesienia pomocy lokalnej nie tylko wobec członków
rodziny, ale także obcych ludzi (przygarnięcie osieroconej dziewczynki i
utrzymywanie z nią bliskiego kontaktu przez rodzinę z Sarn...) Ponadto
ci ludzie pokazali nam co, tak naprawdę jest ważne w życiu. Mianowicie
to, aby bez względu na to, jak wiele złego w życiu doświadczymy i jak
wielki ból trawi nasze serce nigdy się nie poddawać. Nie tracić nadziei
na lepszą przyszłość i wiary w siebie. Uświadamiają nam, że nigdy nie
jest za późno na to, by zacząć wszystko od nowa, jeśli uwierzymy we
własne możliwości i nie będziemy zrażać się porażkami. Najważniejsze
jednak jest to, żebyśmy nigdy nie zapomnieli tego, kim jesteśmy i skąd
się wywodzimy. Naszym obowiązkiem jest dbanie o własną tożsamość.
Ta
książka na zawsze pozostanie w moim sercu. Choć o „Rzezi wołyńskiej”
czytałam już dość dużo, to za każdym razem tamtejsze wydarzenia bardzo
mocno mną wstrząsają. Najmocniej w odniesieniu do bezbronnych dzieci,
którym odebrały one beztroskie dzieciństwo i poczucie bezpieczeństwa.
Żadne dziecko nie powinno doświadczać takiego strachu, przerażenia i bólu.
Przyznam, że podczas czasu spędzonego z tą książką autentycznie
współodczuwałam całą gamę emocji udzielających się czytelnikowi od jej
bohaterów. A sam strach był spotęgowany poprzez świadomość dziejących
się obecnie w Polsce i na świecie wydarzeń, które każdego dnia wywołują
we mnie obawy, o to, aby historia się nie powtórzyła.
Na zakończenie chciałabym
podziękować osobom, które znalazły w sobie siłę, aby jeszcze raz wrócić
do trudnych i bolesnych dla nich wspomnień i podzielić się nimi z
autorką, jak również samej Małgorzacie Witko za podjęcie się napisania tak trudnej
tematycznie i emocjonalnie książki. Z pewnością było to niełatwe
wyzwanie. Małgosiu, poradziłaś sobie wspaniale.
[Materiał reklamowy] Autorka Małgorzata Witko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.