Dziś chciałaby porozmawiać z wami o toksycznych przemocowych związkach. A rozważań na ten trudny i niestety ponadczasowy temat podejmę się na podstawie przeczytanej przeze mnie w ostatnim czasie książki Pauli Er „Zanim mnie zabijesz”.
Na jej kartach
poznajemy Julię. Kobietę, której siedemnaście lat temu udało się wyrwać z
rąk swojego oprawcy. Teraz już jej codzienność jest spokojna i
bezpieczna, swoją przeszłość skryła w najgłębszych zakamarkach pamięci.
Nie chce do niej wracać i nie pozwoli, by cokolwiek zburzyło jej obecne zbudowane na nowo życie. Kiedy przystępujemy do lektury powieści, Julia
jawi się nam jako osoba, która jak sama twierdzi, nie jest już tą
wystraszoną Julią z przeszłości. Metamorfoza, którą przeszła, nie wiąże
się tylko z zupełną zmianą wyglądu, ale przede wszystkim osobowości.
Teraz poznajemy silną, pewną siebie kobietę. Ale czy, na pewno, to, co
widoczne dla ludzkich oczu jest stanem faktycznym, odpowiadającym temu,
co czuje i kim jest, kiedy nikt nie patrzy?
Nasza bohaterka nie
wie jeszcze, że już wkrótce przeszłość ponownie da o sobie znać i już
wtedy nie będzie możliwości, by przed nią uciec. Zarówno my, czytelnicy,
jak i ona sama przekonamy się, w jakim stopniu ta wewnętrzna przemiana
jest prawdziwa i jakie decyzje oraz kroki podjęte przez Julię będą się z
nią wiązały. A może rzeczywiście teraz to jej prześladowca powinien się
bać? O tym musicie przekonać się już sami, do czego serdeczne was
zachęcam.
„Zanim mnie zabijesz” to bardzo potrzebna i wartościowa
książka, która pokazuje nam cały schemat zachowań i postępowania
toksycznej osoby w związku, a także odpowiada na wiele pytań, które
padają w gabinecie psychologa, czy terapeuty, kiedy ofiara przemocy
domowej znajdzie w sobie siłę, aby poprosić o pomoc. A uwierzcie mi, że
dla takich osób nie jest to łatwy krok, nie tylko ze względu na strach
przed przemocowcem, ale także ze względu na wstyd odnośnie do tego, co
pomyśli o niej społeczeństwo, kiedy prawda ujrzy światło dzienne. Bo
jaka kobieta, godzi się na bycie z kimś, kto ją poniża, upokarza i bije.
Otóż facet to nie kiełbasa, nie da się wyczuć, czy będzie dobry. A
musicie wiedzieć, że osoby toksyczne są dobrymi aktorami i mają wiele
twarzy. Ich plan schwytania ofiary jest realizowany bardzo skrupulatnie i
metodycznie. I tu dochodzimy do pytania „Dlaczego ten, który był dla
nas tak bardzo czuły, kochający, opiekuńczy i troskliwy, tak nagle stał
się kimś zupełnie innym"? Właśnie dlatego, że w ten sposób rozpoczynał
pierwszy punkt planu „przywiązanie i uzależnienie od siebie kobiety”.
Kiedy to już się stanie, zyskuje nad nią władze, manipuluje nią,
kontroluje, niszczy psychicznie i fizycznie. A my wpadamy w pułapkę lęku
i strachu. Zapytacie zatem, dlaczego tak trudno jest się wyrwać z
takiego związku? Otóż większość z nas będąc w podobnej sytuacji, stara
się znaleźć usprawiedliwienie dla agresywnych zachowań swojej drugiej
połówki. Trudne dzieciństwo, problemy w pracy, a co najgorsze winy
szukamy w sobie, do czego właśnie dąży przemocowiec. Takie myślenie w
połączeniu z pozbawieniem nas poczucia własnej wartości prowadzi do
tego, że nasze życie zamienia się w koszmar. Mimo to ofiara ciągle
wierzy w to, że jest w stanie pomóc swojemu mężczyźnie w tym, aby się
zmienił i wszystko było tak, jak na początku. Tymczasem trzeba
powiedzieć sobie wprost. Niezależnie od tego, jak bardzo będziemy się
starać pomóc takiej osobie, jak wielkie pokłady miłości i wsparcia
będziemy jej ofiarować, ona się nie zmieni, jeśli sama nie będzie tego
chciała i dobrowolnie nie uda się po pomoc. Takie osoby są chore.
Przyznaję,
że kiedy Krzysztof, były partner Juli po latach znowu pojawił się w jej
życiu, był bardzo przekonywający w swojej przemianie. Wszystko
wskazywało na to, że zrozumiał swoje winy, wiele przepracował, żałuje
swoich czynów i teraz jest zupełne innym człowiekiem. Czy tak w istocie
jest, a może to tylko kolejny element jego perfekcyjnej gry? Koniecznie
sprawdźcie to sami.
Jak widzicie, lektura tej książki skłoni was
do wielu refleksji i przemyśleń. Choć jak możemy przeczytać w słowie „od
autorki”, cała historia opisana na kartach książki jest fikcją
literacką, a sama autorka nie jest psychologiem, to ja ze swojej strony chciałabym serdecznie podziękować za podjęcie trudu jej
napisania. Na pewno nie było to łatwe zadane. Oddając ją w nasze ręce,
autorka uświadamia nam, że choć byśmy nie wiem, jak bardzo tego chcieli
od przeszłości, a przede wszystkim od siebie samych nie da się uciec.
Nikt nie obiecuje nam, że będzie to łatwy proces, ale są osoby, które
wiedzą, jak nam pomóc i na pewno to zrobią, jeśli tylko odważymy się
powiedzieć dość i wyciągnąć rękę po pomoc. A im szybciej to zrobimy, tym
lepiej dla nas samych, gdyż możemy zapobiec tragedii.
Nie muszę
już chyba nikogo z was przekonywać, że po ten tytuł naprawdę warto
sięgnąć. Ja książkę tę czytałam z ogromnym zainteresowaniem, analizując
świetnie wykreowane portrety psychologiczne jej bohaterów. Choć starałam
się przewidzieć ich zachowania i decyzje, wielokrotnie zostałam
zaskoczona. Zaskoczyły mnie również zwroty akcji, a także sposób, w jaki autorka powiązała z dziejącymi się wydarzeniami postacie drugoplanowe. Mimo że książkę przeczytałam już jakiś czas temu, to nadal siedzi ona w mojej głowie i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Bardzo
zależy mi na tym, abyście przeczytali „Zanim mnie zabijesz” przemyśleli
ją i rozejrzeli się wokół siebie, bo być może, gdzieś obok was jest
ktoś, komu potrzebna jest wasza pomoc. Jestem ciekawa, jak wy
odbierzecie tę książkę, gdyż uważam, że w dużej mierze będzie to
uzależnione od waszych osobistych przeżyć i doświadczeń życiowych.
Jednak jedno jest pewne, nikt nie powinien pozostać wobec tej książki
obojętny.
[Materiał reklamowy] Autorka Paula Er.
Inne książki autorki, które recenzowałam na blogu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.