piątek, 17 lutego 2023

"Sen przychodzi nad ranem" Ewelina Miśkiewicz - Recenzja patronacka/ Przedpremierowa

Poznajcie Luizę. Niespełna czterdziestoletnią kobietę, o której można powiedzieć naprawdę wiele, ale na pewno nie to, że jest taka, jak wszyscy. Choć ona bardzo się stara, aby na zewnątrz tak to właśnie wyglądało. Zbudowała sobie życie, które w pierwszej chwili może nam się wydawać bardzo podobne do naszego. Pracuje, ma dorosłą córkę i przyjaciela, który rozumie ją, jak nikt inny. Jednak jak się za chwilę przekonacie, jest to tylko fasada pozorów skrywająca naprawdę złożone i skomplikowane oblicze jej codziennej walki o to, aby pozostać na powierzchni i nie zostać wessaną przez pułapki własnego umysłu. Umysłu, w którym panuje chaos generujący strach i lęk, który jest nieodłącznym towarzyszem Luizy. Kobieta zdecydowała się opowiedzieć mi swoją historię, aby uporządkować swój świat. Poszukać w nim prawdy i miłości, której, tak bardzo pragnie. Opowie ją również wam, jeśli tylko sięgniecie po najnowszą książkę Eweliny Miśkiewicz „Sen przychodzi nad ranem”, której premiera odbędzie się już 10 marca 2023 roku nakładem wydawnictwa Szara Godzina, a której Kocie czytanie ma zaszczyt patronować medialnie. Oczywiście już teraz gorąco was do tego zachęcam.

Zacznijmy jednak od początku. Luiza jest osobą, która myśli zbyt dużo i czuje zbyt mocno. W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy poznawać jej opowieść, ona sama czuje, że stoi nad przepaścią i obawia się, że nadchodzi jej ostateczny rozpad, którego proces rozpoczął się już dawno temu. Od zawsze czuła, że jest inna. Nie ufa ludziom, stroni od wszystkiego, co może pobudzić jej silne emocje i jeszcze bardziej zmącić jej umysł. Nie może ufać też samej sobie, gdyż, jak sama przyznaje, jej głowa to dziwne miejsce. Już sama nie wie, czy jest jej sprzymierzeńcem, czy wrogiem. Jest jeszcze jedna niewiadoma powracająca do niej nad ranem. Fragmenty tajemniczego snu, który odbiera jej spokój. Nie potrafi z niczym ich powiązać, ale wiedziona impulsem postanawia po dwudziestu latach udać się do domu rodzinnego, mając nadzieję, że tam uda jej się dotrzeć do prawdy i wypełnić luki w pamięci, która teraz jest niczym labirynt. Pełna dróg wiodących na manowce i ślepych zaułków.

Podążając w ślad za naszą bohaterką, poznajemy jej trudne relacje z matką, która nigdy nie potrafiła dać jej miłości. Lu ma ciągłe wrażenie, że ich relacje są zaburzone. Ona ciągle potrzebuje matki, podczas gdy ta oczekuje, by to właśnie Luiza wykazywała inicjatywę dla podtrzymania ich relacji, które przez tak wiele lat przejawiają się tylko w sporadycznych rozmowach telefonicznych. Kobieta ma poczucie odwrócenia ról. Tak, jakby to ona musiała jej matkować. Podobne odczucie towarzyszy jej w odniesieniu do swoich relacji z córką. Zoja, bo to o niej mowa zawsze wszystko wie, podejmuje właściwe decyzje. A Lu czuje, że ciągle ją rozczarowuje.

To właśnie w Werbkowicach poszczególne elementy układanki nawiedzającej ją we śnie zaczynają układać się w jedną całość. Lu ulegając popychającemu ją impulsowi, coraz bardziej świadomie odkrywa tajemnice, przed którymi dotychczas chronił ją umysł. Teraz wraca do wspomnień, które coraz częściej podają w wątpliwość to, czy istotnie to umysł jest jej wrogiem, a może wróg pochodzi z zewnątrz. Dla Luizy dotarcie do prawdy nie jest łatwe, gdyż ona nie potrafi odróżnić prawdy od fałszu. Rzeczywistości od iluzji. Przeczytajcie koniecznie tę niezwykle wciągającą książkę i przekonajcie się, czy wam uda się odnaleźć tę właściwą ścieżkę, którą będziecie podążać.

Autorka poprzez to, co obecnie dzieje się z Luizą i jej życiem uświadamia nam, jak bardzo znaczący wpływ na przyszłość człowieka ma jego dzieciństwo i to, czego w nim doświadczamy. My towarzyszymy kobiecie w momencie, kiedy  musi na nowo stać się małą dziewczynką i wrócić tam, gdzie wszystko się zaczęło. By jej historia była pełna, musi poznać jej bieg przyczynowo skutkowy. Tylko czy będzie to możliwe, w sytuacji, kiedy sama Lu nie może mieć pewności, czy świat, w którym obecnie się znajduje, jest tym prawdziwym, czy może tylko jednym z wielu wykreowanym przez jej umysł? O tym musicie przekonać się już sami, bo ja oczywiście nic nie zdradzę.

Nawet gdybym chciała to nie mogę, ponieważ Ewelina Miśkiewicz tak perfekcyjnie zatarła granice pomiędzy tym, co jest rzeczywistością, a co tylko projekcją chorego umysłu, że sam czytelnik do końca nie wie, czy może ufać swojemu odbiorowi tego, o czym czyta na kartach książki. Z biegiem fabuły, coraz częściej zadajemy sobie pytanie, kto tak naprawdę chce pomóc Luizie i stoi po jej stronie, a kto tylko świetnie nią manipuluje. A prawda mocno szokuje i zaskakuje.

Nic więcej nie napiszę ponadto, że musicie zapamiętać datę 10 marca, ponieważ będzie to dzień premiery książki, o której na pewno będzie głośno. „Sen przychodzi nad ranem” to powieść, która pokazuje nam najgłębsze meandry udręczonego chorobą umysłu sterującego człowiekiem, jak bezwolną marionetką. Zostaniecie dosłownie pochłonięci i nie będziecie mogli oderwać się od czytania, aż do ostatniego zdania zapisanego przez autorkę, by ostatecznie zadać sobie pytanie, ale czy rzeczywiście Luiza opowiedziała całą prawdę? Sprawdźcie to sami.

Na zakończenie chcę serdecznie podziękować autorce oraz wydawnictwu Szara Godzina za zaufanie i możliwość patronowania tak wspaniałej książce, o której, mimo że skończyłam ją czytać już jakiś czas temu, ciągle myślę i do której z pewnością wrócę jeszcze nie raz. 

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Szara Godzina.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.