Tytuł ten jest swego rodzaju wehikułem czasu, który przenosi nas do przedwojennej Łodzi, gdzie poznamy Reginę Majer. Kobietę, która za fasadą luksusu i obfitości wynikającego z przynależności do tamtejszych elit, przeżywa swój osobisty dramat. Jest żoną surowego wojskowego, u którego boku nigdy nie zaznała prawdziwej miłości i szczęścia, bynajmniej nie takiego, jakiego ona pragnie. Dla socjety bowiem jest ono definiowane wyłącznie zajmowaną pozycją i posiadanym majątkiem. Ona dzięki wpajanym jej przez ojca wartościom, aby nigdy nie pozostawać obojętnym na krzywdę ludzką i być uważnym na potrzeby innych, wyraźnie dostrzega wspaniale ukazane przez autorkę kontrasty społeczne. Z jednej strony gwar i tętniące życiem miasto w jego fabrycznej części. Umęczeni pracą ludzie, żebracy, lichwiarze, obdarte dzieci, złodzieje. Z drugiej strony zaś wytworne domy, strojne toalety dam, wytworna zabawa. A wszystko to przepełnione zawiścią i pychą.
Gina jest inna. Jej serce wypełnia chęć niesienia pomocy tym najbardziej potrzebującym. A święta to taki czas, kiedy stajemy się wrażliwsi, bardziej empatyczni i otwarci na potrzeby drugiego człowieka, co staje się ważnym aspektem całej historii. Podążając za naszą bohaterką, trafiamy do sióstr honoratek prowadzących ochronkę dla dzieci. Ich los, leży Reginie mocno na sercu, dlatego prężnie wspiera działalność zakonnic charytatywną pomocą. Chce dać tym bezbronnym istotom, które w swoim krótkim życiu przeszły już naprawdę bardzo wiele, choć odrobinę radości. Jej postawa budzi sprzeciw i krytykę męża, który gardzi biedotą. Jego stosunek do ludzi nisko urodzonych ma swoje wymierne odbicie w relacjach z żoną, którą spotyka wiele niesprawiedliwości i krzywd. O tym jednak mam nadzieję, zechcecie przeczytać sami. Do czego bardzo gorąco każdego, kto teraz czyta moją recenzję, zachęcam.
Przeżywając swój codzienny dramat za zamkniętymi drzwiami, Regina zadaje sobie pytanie, czym tak naprawdę jest szczęście? Czy w istocie tkwi ono w bezwzględnym posłuszeństwie i oddaniu temu, któremu przysięgała oraz życiu za maską pozorów kochającego małżeństwa? Choć jeszcze tego nie wie, los już wkrótce pozwoli jej zasmakować piękna tego uczucia, które dotychczas, pozostawało w sferze jej niespełnionych pragnień. Ku zaskoczeniu kobiety, da jej na to szansę środowisko sztuki, która dla uprzywilejowanej części miasta odgrywała bardzo znaczącą rolę, będąc niejako wyznacznikiem statusu. Jednak jak się przekonacie, czytając książkę, za te chwile słabości, której nie potrafiła się oprzeć, zapłaci wysoką cenę. A my czytający książkę, staniemy się obserwatorami dramatycznych wydarzeń.
Myślę, że każdy z nas dostrzeże i doceni fakt, że „Noc cudów” do zdecydowanie coś więcej, niż typowa książka świąteczna. Anna Stryjewska, łącząc magię świąt, która sprawia, że podczas tej jednej jedynej nocy w roku wszystko jest możliwe z przejmującą, trudną i poruszającą nas do głębi opowieścią uświadamia nam, że życie potrafi być zawiłe, zaskakujące i okrutne zarazem, ale ta magiczna noc ma w sobie niezwykłą moc sprawczą, pod której wpływem w nas ludziach dzieje się cud największy. Cud wewnętrznej przemiany oraz przebaczenia. Nie tylko innym, ale przede wszystkim samemu sobie. Dojmujący autentyzm kolei losów Reginy sprawia, że w naszych sercach rodzi się mnóstwo silnych emocji, przemyśleń i refleksji. Nie zabraknie również wzruszeń, a wyjątkowości tego tytułu dopełni nieoczywiste zakończenie, które pokazuje nam, jak niespodziewanie dla nas samych przeszłość łączy się z teraźniejszością. To właśnie ono uświadamia nam, jak bardzo ważna dla każdego człowieka jest wiedza odnośnie do naszych korzeni. Świadomość własnej tożsamości i historii swojej rodziny. Bo zdecydowanie trudniej jest znieść najtrudniejszą nawet prawdę, aniżeli udrękę i smutek niepewności swojej przeszłości.
Moi drodzy uwierzcie mi, że to wszystko i o wiele więcej, co czeka na was na kartach najmłodszego literackiego dziecka pisarki, a o czym ja nie mogę i nie chcę wam tutaj napisać, sprawi, że lektura pochłonie was bez reszty. Wywoła mnóstwo często skrajnych emocji i zostawi nas z poczuciem, że wszystko dzieje się po coś. I choć dla nas bywa to trudne, to warto we wszystkim odnajdować dobre strony. Jeśli odbierzecie „Noc cudów” sercem, to jestem przekonana, że książka ta pozostawi w nim po sobie trwały ślad.
[Materiał reklamowy] Autorka Anna Stryjewska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.