sobota, 8 grudnia 2018

Każdy przed czymś ucieka.


Życie to bardzo trudny przeciwnik, z którym każdy z nas zmuszony jest toczyć nierówną walkę każdego dnia od nowa i bez końca. Abyśmy mogli zaznać odrobiny szczęścia, musimy bardzo mocno się starać, tak naprawdę nigdy nie mając pewności wygranej, bowiem jeden nagły cios od losu, może odebrać nam nie tylko poczucie szczęścia, ale również stabilizacji, pewności siebie, bezpieczeństwa. W takich chwilach często jedynym, czego pragniemy, to ucieczka przed przytłaczającą nas rzeczywistością i zaszycie się gdzieś, gdzie będziemy mogli odpocząć i być może spojrzeć na swoje problemy z dystansem.

Zapewne wielu z nas w takich chwilach ma wrażenie, że jest jedyną osobą, która ma w życiu tak bardzo pod górkę, a inni na pewno mają o wiele lepiej. Moi drodzy nic bardziej mylnego. Za chwilę za sprawą książki Magdaleny KubasiewiczJesienny Bluszcz”, przedstawię Wam historię kobiet takich, jak my wszyscy, których życie nie rozpieszcza, choć na pierwszy rzut oka w przypadku niektórych z nich, tak właśnie mogłoby się wydawać.

Poznajcie Kaśkę, Wiolę, Karinę i Annę, bohaterki życiowej, słodko – gorzkiej powieści o kobietach dla kobiet. Każda z nich jest zupełnie różna, niczym ogień i woda, ale jest coś, co je łączy. Każda z nich przed czymś ucieka.

Kaśka jest żywiołową dwudziestosiedmioletnią, której postępowanie i zachowanie zupełnie nie potwierdza jej dorosłości. W momencie, kiedy my czytelnicy poznajemy jej postać, dziewczyna niesiona swym temperamentem spektakularnie kończy związek ze swoim szefem. Jak się okazuje już byłym szefem, ponieważ konsekwencją rozstania jest również utrata pracy i dachu nad głową. Przyznacie, że sytuacja nie wygląda kolorowo. Niestety, jak to w życiu bywa, nieszczęścia chodzą parami. Niespodziewanie do Kaśki odzywa się przyjaciółka, z którą od ponad roku nie miała kontaktu – Wiolka. Zrozpaczona kobieta padła ofiarą przemocy domowej. Kiedy uciekła od swojego oprawcy, to właśnie Kaśka jest jedyną osobą, do której mogła zwrócić się z prośbą o pomoc. Kaśka potrzebuje odciąć się od wszelkich problemów, dlatego z entuzjazmem przyjmuje zaproszenie swojej przyjaciółki Anny na wieś do Bluszczowego Dworku. Ma nadzieje, że zarówno jej, jak i wystraszonej, zamkniętej w sobie Wiolce pobyt z dala od gwaru wielkich miast „na odludziu” dobrze zrobi.
Anna jest przybraną córką Elżbiety i Marka Bluszczów. Właściciel dworku po śmierci żony stał się zupełnie innym człowiekiem. Z racji problemów zdrowotnych Anna, choć mieszka w Krakowie podjęła się opieki nad Markiem. Wkrótce do gości i mieszkańców dworku dołącza Karina Bluszcz, synowa Marka, Kobieta jest zdradzoną żoną i matką trójki dzieci. Nie bez powodu zaczęłam przedstawiać Wam jej osobę od informacji o zdradzie, bowiem, to właśnie zdrada, której dopuścił się mąż Kariny – Marek, mimo że małżeństwo przetrwało, każdego dnia odciska swoje piętno na życiu Bluszczów. Kobieta żyje w przekonaniu, że mąż został z nią tylko ze względu na niespodziewaną ciążę, w którą zaszła w tym samym czasie.
Karina Bluszcz to osoba, której nazwisko doskonale odzwierciedla jej charakter i osobowość. Kobieta całe swoje życie poświęca na wychowanie i edukację dzieci. Jednak ewidentnie widać, że jest niczym bluszcz, który oplata swoich bliskich, Wymaga od siebie, ale i od swoich latorośli. Niestety, wyraźnie dostrzegamy, że życie wymknęło jej się spod kontroli, którą tak bardzo sobie ceni. Zatruwa życie nie tylko sobie, ale także swoim bliskim.

„Jesteś jak bluszcz, powiedziała jej kiedyś podpita Anna, i Karina obraziła się o to na dwa tygodnie. Potrzebujesz opleść coś i nie umiesz sama przyjąć żadnego kształtu. Sploty bluszczu nie poradzą sobie bez podpory, a mogą ją zadusić…”

Przyznaję, że ta bohaterka nie wzbudziła mojej sympatii. Wzbudzała moją złość i irytację. Były momenty, że miałam nieodpartą ochotę potrząsnąć nią i krzyknąć „Kobieto ogarnij się! Czy nie widzisz, że sama niszczysz wszystko, na czym ci zależy i ranisz tych, których kochasz?”.

„Jesienny bluszcz” to bardzo realistyczna historia, w której każdy z nas może znaleźć pierwiastek własnego życia. Jak widzicie, autorka porusza na kartach powieści bardzo poważne tematy takie, jak problemy damsko-męskie, życie w związku po zdradzie, przemoc domową, czy problemy wychowawcze.

Dzięki temu, że zarówno wszystkie bohaterki, jak i ich perypetie są możliwe do zaistnienia także w naszym realnym życiu, dziewczyny szybko stają nam się bardzo bliskie i zastanawiamy się, jak my same zachowałybyśmy się w podobnym położeniu. Wszystko to sprawia, że podczas lektury książki czytelnikowi towarzyszy wiele emocji. Wzruszamy się, chwilami czujemy złość, ale nie brakuje także uśmiechu i radości.

Autorka uświadamia nam, że czasami potrzebujemy po prostu odpuścić, aby dostrzec wyjście z sytuacji pozornie bez wyjścia, a jeśli mamy obok siebie osoby, które dobrze nam życzą i ofiarują pomocną dłoń, wówczas na pewno uda nam się zacząć nowe, lepsze życie, wszak na zmiany nigdy nie jest za późno.

Jeśli lubicie ciekawe książki, przy których możecie zapomnieć o wszystkim, co Was otacza, a jedynie oddać się relaksującej lekturze o czymś ważnym, to „Jesienny Bluszcz” sprawdzi się w tej roli idealnie. Lekki i swobodny styl pisania autorki sprawi, że książkę przeczytacie w mgnieniu oka. Na pewno nie jest to książka, której przeczytanie zmieni coś w waszym życiu, czy też pozostawi po sobie w Was trwały ślad, ale z pewnością  będziecie ją miło wspominać.

Recenzja powstałą we współpracy z wydawnictwem Replika, za co bardzo dziękuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.