czwartek, 13 grudnia 2018

Czas poznać całą prawdę odartą z iluzji.

Kochani dziś przychodzę do Was z przedpremierową recenzją książki Pani Wandy Szymanowskiej „Latte z Walerianą”. Ci z Was, którzy znają twórczość Pani Wandy, na pewno zgodzą się ze mną, że jest to pisarka, którą charakteryzuje niezwykła umiejętność obserwacji życia i ludzi. Autorka pisze książki adresowane głównie do dzieci i młodzieży, jednak możecie mi wierzyć, że życiowość i autentyczność historii wychodzących spod Jej pióra trafia również do dorosłego czytelnika.

Ja sama jestem wierną wielbicielką twórczości autorki, gdyż niejednokrotnie przekonałam się, że pisarka nie boi się zmierzyć się z tematami tabu, które często pomijane są milczeniem. Na każdy kolejny tytuł oczekuję z niecierpliwością, ciekawa, co tym razem przygotuje dla swoich czytelników.

Kochani, niech podniesie rękę do góry, każdy z Was, kto już w dzieciństwie marzył o tym, by zostać nauczycielką. Ja i moja siostra zdecydowanie należałyśmy do grona wielbicielek tego zawodu. Pamiętam, że już jako małe dziewczynki uwielbiałyśmy bawić się w szkołę. Każda z nas miała własnoręcznie zrobiony dziennik i uczyłyśmy dzieci, robiąc im klasówki, stawiając oceny i sprawdzając listę obecności. Nasza fascynacja tym zawodem wynikała w dużej mierze z tego, że nasza ciocia jest nauczycielką nauczania początkowego, a my zawsze jej tego zazdrościłyśmy.

Oczywiście z biegiem czasu, nasze marzenia zawodowe zmieniły się wielokrotnie, ale do dziś nie raz byłam światkiem rozmów na temat tej profesji. No bo przecież bycie nauczycielem, wiąże się z samymi profitami. Nauczyciel to ma dobrze. Odpracuje swoje kilka godzin dziennie, praktycznie nie musi się wysilać, bo więcej wymaga, niż uczy, zadaje dużo prac domowych. Ma więcej wolnego niż pracy. Każdy weekend, ferie wakacje, święta. Żyć nie umierać. Niestety, prawda nie wygląda już tak kolorowo, o czym przekonujemy się, sięgając właśnie po „Latte z walerianą”. Na jej kartach Wanda Szymanowska zdecydowała się zabrać swoich czytelników w szkolne mury, po to, by w sposób pozbawiony lukru i cukru uświadomić nam, że praca nauczyciela to naprawdę ciężki kawałek chleba, a nasza wizja tego zawodu, ma się nijak do realiów.

Anna, główna bohaterka powieści jest nauczycielką historii w pobliskim gimnazjum. Kocha swoją pracę i chce, jak najwięcej wiedzy przekazać swoim uczniom, jednak nie jest to łatwe, ponieważ dzisiejsza młodzież zdaje się nie wykazywać należnej temu przedmiotowi uwagi, nie będąc zupełnie zainteresowanymi niczym, poza tym, co dotyczy bezpośrednio ich samych i życia współczesnego. Ania nie potrafi również spokojnie przyglądać się temu, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami pokoju nauczycielskiego. Podziały panujące wśród ciała pedagogicznego i boje, jakie toczą ze sobą dwa powstałe obozy, przyprawiają naszą bohaterkę o nerwicę, którą w niewielkim stopniu łagodzi kawa z dodatkiem dużej ilości kropel waleriany, od której nauczycielka jest uzależniona. Bohaterka nie może patrzeć obojętnie na zachowania i postępowanie tzw. biura wzajemnej adoracji, jak również zachowanie i absurdalne rozporządzenia dyrektora szkoły, z których doskonale widać, że dzieli on swoich pracowników na tych mniej i bardziej uprzywilejowanych.

Mało tego, oliwy do ognia dolewają rodzice uczniów, którzy zamiast współpracować z nauczycielami dla dobra swoich dzieci, potrafią tylko oczekiwać i wymagać od szkoły, pozostając bezkrytycznymi wobec swoich latorośli, będąc ślepo przekonanymi o wyjątkowości i niewinności nastolatków. Co z tego wyniknie, przekonajcie się sami.

Bardzo ważnym aspektem książki jest dostrzegalny realizm zarówno opisanych w niej wydarzeń, jak i kreacji bohaterów, przez co trafia ona z całą swoją mocą zawartego w niej przekazu do każdego odbiorcy. Pani Wanda w sposób bezkompromisowy i otwarty odziera zawód nauczyciela z iluzji, jaką został on otoczony. Zaglądając za kurtynę cieni tego zawodu, w sposób wręcz szokujący przekonujemy się, że bycie pedagogiem to często stres, wyrzeczenia i łzy.

Jak twierdzi sama autorka - „Latte z Walerianą” to książka, podczas czytania której można zawrzeć i ja się z tym zgadzam w stu procentach. Śledząc zachowania i postawy niektórych jej bohaterów, czytelnik doprowadzony jest do emocjonalnego wrzenia. Zapewniam Was, że nie jest to książka, która podziała na Was jak waleriana, wręcz przeciwnie, waleriana może być Wam potrzebna, byście mogli uspokoić się po lekturze. Jestem pełna podziwu i uznania dla Pani Wandy za odwagę w podjęciu walki ze stereotypami i bezkompromisowe podejście do tak ważnego tematu.

Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę nietuzinkową i bardzo mądrą książkę, która otworzy Wam oczy na często przemilczaną prawdę, a także, mam nadzieję, sprawi, że spojrzycie z większym uznaniem i szacunkiem na zawód nauczyciela.

Na zakończenie mam pytanie do tych z Was, którzy jesteście rodzicami dzieci uczęszczających do szkoły. Czy Wy sami staracie się współpracować z nauczycielami dla dobra waszych dzieci, czy może uważacie, że Wasze dzieci są niedoceniane, bądź niesłusznie oceniane przez swoich nauczycieli?

Recenzja powstała we współpracy z Autorką, za co bardzo dziękuję.

Zostawiam Wam również linki do innych recenzowanych przeze mnie do tej pory książek Pani Wandy Szymanowskiej:

Lardżelka”.
Zaina”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.