W większości poradników motywacyjnych czytamy:
„Weź swoje życie we własne ręce. Nie pozwól, aby przeciekało ci przez palce. Spełniaj marzenia”.
Są to piękne słowa, ale tylko słowa, które w konfrontacji z prawdziwym życiem często stają się pustymi sloganami. Niestety bowiem, w życiu każdego z nas zdarzają się trudne momenty, kiedy mamy wrażenie, że straciliśmy kontrolę nad tym, co się w nim dzieje, a los traktuje nas, jak marionetki.
To on dyktuje warunki, a my zdani na jego łaskę i niełaskę, jedyne co możemy zrobić, to mu się podporządkować. Jedną z takich sytuacji jest na przykład choroba. Nie mam tu na myśli przeziębienia, a poważną diagnozę zagrażającą zdrowiu i życiu.
Dziś przybliżę Wam historię Stelli i Willa dwójki młodych bohaterów książki „Trzy kroki od siebie” będącej pracą zbiorową Rachael Lippincott, Mikki Dauchtry i Tobiasa Iaconis. Życie tej dwójki od wielu lat determinują zmagania z mukowiscydozą. Kiedy przystępujemy do lektury książki, zaczynamy towarzyszyć Stelli. Dziewczyna trafia do szpitala St. Grance's, który od szóstego roku życia stał się jej drugim domem. Zna niemalże każdy zakamarek tego miejsca, a personel traktuje poniekąd, jak rodzinę. Tym razem do szpitala sprowadza ją infekcja i gorączka, które w połączeniu z niskim poziomem wydolności płuc mogą w każdej chwili stać się zagrożeniem dla jej życia. Na co dzień Stella stara się żyć jak większość nastolatków. Ma swoje plany i marzenia. Wie jednak, że życie z mukowiscydozą nie pozwala niczego zaplanować i traktować jako pewnik, ponieważ w każdym momencie zaostrzenie objawów choroby może zupełnie wykluczyć ją z życia poza szpitalem.
Ten pobyt w szpitalu będzie dla naszej bohaterki wyjątkowy, choć ona sama jeszcze o tym nie wie. A to wszystko za sprawą nowego pacjenta, który pojawia się na oddziale. Will, bo to właśnie o nim mowa jest w o wiele trudniejszej sytuacji niż Stella, ponieważ w pakiecie z mukowiscydozą dostał bakterię, która odebrała mu szansę na przeszczep płuc.
Pewnie już się domyślacie, że między chłopakiem i dziewczyną zaczyna iskrzyć, a wkrótce rodzi się między nimi uczucie.
W tym miejscu chciałoby się powiedzieć, że los wreszcie się do nich uśmiechnął, ale uwierzcie mi, w ich sytuacji miłość jest w równej mierze darem, jak i karą.
Nie wiem, czy wiecie, ale osoby z mukowiscydozą muszą liczyć się z wieloma bezwzględnymi zasadami, które zmuszone są przestrzegać po to, by nie narażać się na śmierć. Jedną z takich zasad jest zasada „trzech kroków od siebie”. Dwa metry to bezwzględna granica, której pod żadnym pozorem nie wolno im przekroczyć w kontaktach między sobą.
„Nie możemy się do siebie za bardzo zbliżać. Jedną z najbardziej ryzykownych rzeczy dla pacjentów z muko jest zarażenie się niektórymi bakteriami od innych pacjentów. Wystarczy jeden dotyk, który może dosłownie zabić nas oboje”.
Kochani, czy wyobrażacie sobie kochać kogoś i nie móc go dotknąć, poczuć jego ciepła, bliskości, nie móc go pocałować? Przecież to musi być torturą. A nasi zakochani, muszą znosić ją cały czas.
Czy ta miłość ma szansę przetrwać mimo zakazów? Czy bliskość może być wyrokiem śmierci?
Przekonajcie się sami, sięgając po książkę.
„Jedyną rzeczą gorszą niż brak możliwości bycia z nią albo w pobliżu niej byłoby życie w świecie, w którym by jej zabrakło. Szczególnie jeśli stałoby się tak z mojej winy".
Teraz poświęćmy chwilę na kreację postaci Willa i Stelli, bo według mnie zostały one nakreślone tak, aby pokazać nam czytelnikom, że każdy z nas inaczej radzi sobie z życiem w chorobie.
Stella to pacjentka, jakiej życzyłby sobie każdy lekarz i personel medyczny. Zdyscyplinowana, doskonale wypełnia wszelkie zalecenia, chcąc być przez cały czas gotową do przeszczepu, gdyby pojawiła się taka możliwość. Jak się przekonacie podczas czytania książki, wręcz nadgorliwość dziewczyny w przestrzeganiu reżimu leczenia, nie wynika tylko z troski o siebie, a niestety kryją się za tym demony przeszłości. Kiedy już je odkryjecie, przekonacie się, jak bardzo prawdziwy jest fakt, że tak naprawdę osoba chora, bardziej niż o siebie martwi się o wszystkich wkoło, co może stać się ogromnym dla niej obciążeniem.
Will natomiast jest jej zupełnym przeciwieństwem. Buntuje się przeciwko leczeniu. Jest przekonany, że kolejne eksperymentalne leczenie, któremu został poddany, nie przyniesie rezultatów, a on umrze.
Sprawdźcie koniecznie, jak dwie tak różne osobowości mogą wpłynąć na siebie wzajemnie i co dobrego mogą sobie ofiarować.
Jest jeszcze coś, na co zdecydowanie należy zwrócić uwagę, poznając tę opowieść.
Autorzy doskonale nakreślili problem tego, jak lęk o życie dziecka i strata dziecka może wpłynąć na jego rodzinę. Często bowiem rodzice zatraceni w swoim cierpieniu zapominają o tym, na czym powinni się skupić, a w rezultacie prowadzi to do destrukcji rodziny i samotności dziecka w chorobie.
Jak widzicie „Trzy kroki od siebie” to bardzo wartościowa książka, dzięki której autorzy w przystępny, bardzo wciągający i poruszający sposób przybliżają czytelnikom świat osób chorujących na mukowiscydozę. Możemy nie tylko dowiedzieć się czegoś więcej o samej chorobie, ale także przekonać się, iż może ona odcisnąć swoje piętno na wielu płaszczyznach życia naszego i naszych najbliższych.
Nie zapominajmy jednak, że jest to również historia o przyjaźni i miłości trudnej, ale pięknej, która poruszy Was nie raz.
Z całego serca polecam „Trzy kroki od siebie” każdemu z Was. Książka skłoni do wielu refleksji i przemyśleń. Nie pozwoli Wam się od siebie oderwać, a po skończonej lekturze, długo nie pozwoli o sobie zapomnieć. Mimo trudnego tematu czyta się ją bardzo lekko i szybko, więc możecie przeczytać ją w jeden wieczór.
Mimo że jest to książka adresowana dla młodzieży, to ja jako osoba chorująca na nowotwór uważam, że powinni ją przeczytać bliscy osób chorujących na wszelkie inne choroby, które wiążą się z lękiem o ich życie oraz wieloma ograniczeniami na co dzień. Dzięki niej dowiecie się jakich błędów nie popełniać, by dodatkowo nie dokładać chorej osobie stresów i zmartwień i nie patrzeć na nią tylko przez pryzmat choroby.
Bo przecież jest wiele chorób, w których mackach podobnie, jak w przypadku mukowiscydozy stajemy się marionetkami, którymi one sterują.
Recenzja powstała we współpracy z portalem Papierowe Motyle, za co bardzo dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.