sobota, 21 grudnia 2019

Ile jesteś w stanie poświęcić dla dobra tych, których kochasz?

Kochani dziś poruszymy bardzo ważny temat, o którym w obecnych czasach nie powinno już być mowy, a niestety nadal się o nim słyszy, a mianowicie o małżeństwach aranżowanych. I nie mam tu na myśli aranżowania małżeństw wynikających ze zwyczajów kulturowych, których, nawiasem mówiąc, również nie popieram, ale zawieranie fikcyjnych związków dla papierka, którego posiadanie niesie za sobą wiele korzyści. Niestety na takim układzie zyskuje zazwyczaj tylko jedna strona. Oczywiście na początku wszystko wydaje się łatwe i proste, jednak życie i czas wiele aspektów takiej „umowy” weryfikuje i często żąda bardzo wysokiej ceny za chwilowe poczucie, że udało nam się złapać Pana Boga za nogi.

Przekonała się o tym główna bohaterka powieści Zuzanny Arczyńskiej Dziewczyna bez makijażu”, o której chcę Wam dziś opowiedzieć.

Tytułową „Dziewczyną bez makijażu” jest nastoletnia Angelika. W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy poznawać życie nie tylko jej samej, ale również jej rodziny dziewczyna jest w klasie maturalnej, lecz mimo młodego wieku jest o wiele dojrzalsza od swoich rówieśniczek. Nie w głowie jej typowe w tym wieku makijaże, ciuchy, chłopcy i zabawa. Od najmłodszych lat zaznała goryczy życia i doskonale wie, że nie to jest w nim najważniejsze. Dorastając w domu gdzie bieda i alkoholizm ojca są nieodłącznym elementem każdego dnia, pragnie lepszego życia dla swoich trzech młodszych sióstr i matki, która w oczach córki jest najlepszą matką na świecie. Wiem, że teraz pewnie pomyślicie sobie, że większość dzieci tak właśnie myśli o swojej mamie, ale uwierzcie mi ta kobieta naprawdę, jak nikt inny zasługuje na to miano. Mając w domu łajdaka, bo inaczej nazwać ojca Angeliki nie można, który za wódkę jest w stanie pozbawić własne dzieci jedzenia, robi wszystko, aby dziewczynki miały wszystkie podstawowe potrzebne im do życia warunki. Angelika, widząc ile wysiłku i trudu kosztuje matkę ta codzienna walka, pragnie, aby jej najbliżsi zaznali wreszcie poczucia bezpieczeństwa i spokoju.
Niespodziewanie dla Wszystkich pewnego dnia nasza bohaterka otrzymuje propozycję, która wydaje się niczym wygrany los na loterii. Musi tylko zgodzić się na fikcyjne małżeństwo, a wtedy druga strona zapewni całej szóstce życie, o jakim do tej pory mogły tylko marzyć. I tu nasuwa się pytanie: Kim jest przyszły mąż dziewczyny i dlaczego tak bardzo zależy mu na nazwisku żony, że godzi się na wszystkie jej twardo stawiane warunki? Ja już znam odpowiedzi na te pytania, a Wam nie pozostaje nic innego, jak tylko sięgnąć po książkę i poszukać ich na jej kartach.

I tak oto płynnie przechodzimy do wynikającego z decyzji, którą podjęła Angelika kolejnego aspektu, który autorka zostawia swoim czytelnikom do indywidualnego przemyślenia. Poświęcenia i jego granic. Ile my sami bylibyśmy w stanie zaryzykować i poświęcić dla marzeń własnych i dobra tych, których kochamy? Czytając książkę, można by śmiało powiedzieć, że dziewczyna jest bohaterką. Ale czy rzeczywiście ona sama chce, aby widziano w niej bohaterkę. Czy poświęcenie w imię dobra rodziny to bohaterstwo, a może raczej naturalny odruch? Czytając jedną z recenzji tej książki, natrafiłam na stwierdzenie, że osoba ją pisząca mogłaby pójść o wiele dalej w swoim poświęceniu. Jeśli chodzi o mnie, ja nie mogę złożyć takiej deklaracji z całą stanowczością. A Wy moi kochani, co zrobilibyście, będąc w podobnej sytuacji?

Muszę przyznać, że na początku byłam przekonana, że będzie to bajkowa historia, przez co mało realna. Tymczasem, jak widzicie, autorka wykreowała fabułę tak, aby poruszyć w niej bardzo ważne i życiowe problemy, które ciągle dzieją się na świecie, a o których się nie mówi, a jeśli już mówi się nie wiele. Mamy bowiem problem uzależnienia od alkoholu i jego destrukcyjny wpływ na rodzinę. Mamy obraz życia w biedzie i tytaniczny wysiłek w dążeniu do lepszej przyszłości, jak również refleksję odnośnie do tego, czy w istocie ten, kto ma pieniądze, ma władze i może kupić dosłownie wszystko. To tylko część tego, co czeka na Was podczas lektury „Dziewczyny bez makijażu". Oczywiście nie zdradzę Wam niczego więcej, abyście poznając historię, którą oddała w nasze ręce Zuzanna Arczyńska. Jednak aby podsycić Waszą chęć przeczytania tego tytułu, zdradzę tylko, że nie jest to tylko powieść obyczajowa i na pewno wielbiciele romansu, wątków sensacji, czy kryminału również coś dla siebie w tej książce znajdą.

Reasumując, Polecam Wam poznać perypetie dwóch silnych kobiet, które każdego dnia toczą nierówny bój z życiem, ale nigdy się nie poddają. Podejmując tak radykalne decyzję, wiele ryzykują. Jakie będą tego skutki i czy gra była warta świeczki? Sprawdźcie to sami, a na pewno nie będziecie żałować.
Książkę czyta się naprawdę szybko i lekko dzięki prostemu językowi, jakim posługuje się autorka. Język ów może wydawać się nawet zbyt prosty, ale do kreacji fabuły pasuje on doskonale.
Jeśli chodzi o samych bohaterów tej opowieści, to najbardziej podziwiam matkę Angeliki, której życie jest odzwierciedleniem wielu kobiet żyjących u boku alkoholików, które często cierpią w milczeniu, nie mogąc liczyć na niczyją pomoc i wsparcie.

Na zakończenie chciałabym prosić Was, abyśmy wszyscy rozejrzeli się wokół siebie, bo być może gdzieś obok nas jest ktoś, kto nie ma siły sam wydostać się z pułapki współuzależnienia, przemocy i cierpienia. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, a więc czas dobrych uczynków, a przecież nie ma nic lepszego ponad podanie pomocnej dłoni drugiemu człowiekowi.

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale już wiem, że będą kolejne.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Szara godzina, za co bardzo dziękuję



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.