wtorek, 31 stycznia 2023

"Sobie pisani" Jolanta Kosowska./ Recenzja przedpremierowa.

Myślę, że zgodzicie się ze mną, iż najtrudniejszym przeżyciem, jakiego doświadczamy w życiu, jest patrzenie na cierpienie osób nam bliskich. Wiedząc o tym, że nasz krewny bądź przyjaciel przeżywa trudne chwile w swoim życiu, większość z nas w naturalny sposób odczuwa potrzebę tego, aby tej osobie pomóc. Chcemy chronić ją przed bólem i cierpieniem, a najlepiej sprawić, aby, jak najszybciej zapomniała o tym, co ją spotkało. Przyznacie, że wydaje się to być bardzo piękny i szlachetny odruch serca i rzeczywiście taki jest, bowiem w istocie warto pomagać. Jednak nie wolno nam w takiej sytuacji zapomnieć  o jednej najważniejszej kwestii. Mianowicie o tym, że są pewne granice, których nie wolno nam przekraczać nawet mimo tego, że kierują nami dobre intencje. Dziś za sprawą książki Jolanty Kosowskiej „Sobie pisani”, z której przedpremierową recenzją do was przychodzę, przekonacie się, że w życiu niestety bywają sytuacje, kiedy źle pojęta chęć niesienia pomocy może zniszczyć komuś życie.

Tym razem autorka zabiera nas w podróż do Pragi, gdzie poznajemy główną bohaterkę powieści Martę Dobrzyńską. Młoda kobieta jest właścicielką bardzo dobrze prosperującego biura podróży i przewodniczką wycieczek po tym niezwykle urokliwym i malowniczym czeskim miasteczku. Niestety  prywatnie  nie układa się jej już tak dobrze. Co prawda w jej życiu jest mężczyzna, któremu oddała swoje serce, ale Hubert, prowadzi swoje bliźniacze z biurem Marty biuro w Polsce. Odległość i natłok obowiązków nie sprzyjają związkowi tej pary. Wkrótce jednak okazuje się, że to nie praca i dzielące ich kilometry są przyczyną problemów naszej dwójki. Świat dziewczyny drży w posadach, kiedy jej ukochany jawnie romansuje z inną kobietą. Burzliwa kłótnia kończy wszystko. Plany i marzenia Marty legły w gruzach.

Marta nie jest sama ze wszystkim, co ją spotkało. Może liczyć na wsparcie i pomoc swojej przyjaciółki Aleny  i jej nieco despotycznej babci Sofii. Jak możemy przeczytać już na okładce książki, starsza pani zajmuje się „prostowaniem ludzkich dróg i korygowaniem niesprawiedliwości losu”. I już układa swój własny plan pomocy przyjaciółce wnuczki. Nie wiem, czy macie podobne odczucia, ale ja czytając tylko to jedno zdanie, czułam, że zwiastuje ono poważne problemy. Bo przecież nikt nie ma prawa decydować o tym, jak mamy żyć.

„Każdy człowiek ma prawo żyć po swojemu. Ma prawo przeżywać własne porażki, niepowodzenia, katastrofy i nieszczęścia. To jest jego życie. On ma je przeżyć. Nikt nie powinien robić tego za niego. Nie możesz układać życia innym”.

Na pewno jesteście ciekawi, jakie następstwa i konsekwencje będą miały działania podjęte przez Sofii i jej sprzymierzeńców, ale ja oczywiście nic nie zdradzę, więc musicie przeczytać tę wspaniałą książkę, do czego już teraz serdecznie was zachęcam.

Tymczasem przejdźmy płynnie do kolejnego bardzo ważnego aspektu rozważań, których na kartach swojej powieści podjęła się Jolanta Kosowska. Otóż kiedy cierpimy, tracimy jasność postrzegania tego, co się w naszym życiu dzieje oraz umiejętność dostrzeżenia prawdy w świecie iluzji, który ktoś dla nas stworzył, aby odizolować nas od tego, co trudne i bolesne. Osoba, która cierpi, bardzo szybko jest w stanie uwierzyć niemalże we wszystko, byle tylko sobie w pewien sposób ulżyć. Poznając tę niezwykle wciągającą i piękną historię, niemalże na własnej skórze poczujecie, jak niewiele trzeba, aby nasze drobne manipulacje i z pozoru mało znaczące działania sprawiły, że osoba, w stosunku do której są one podejmowane, nie będzie potrafiła zorientować się, że jej życie stało się fikcją.

Pisarka zostawiła dla nas cenną lekcję. Otóż zanim zdecydujecie się komuś pomóc, pamiętajcie, że prawda o życiu tej osoby, którą my dostrzegamy, może być tylko pozorna. Choć powinna być wartością samą w sobie, to niestety najczęściej ma drugie, a może trzecie i kolejne dno. Często to, co przyjmujemy za jasne i oczywiste nie oddaje rzeczywistości. Jednak nam wydaje się, że wiemy lepiej. Brniemy w stworzoną w naszej głowie nieprawdę i podejmujemy działania, które mogą kogoś bardzo skrzywdzić.

Co jednak należy zaznaczyć to wnioski, do których doszedł Hubert, gdyż są one bardzo trafne i warto, abyśmy wszyscy wzięli je sobie do serca, gdyż dotyczą każdego z nas. Winę za to, że coś złego dzieje się w naszym związku przede wszystkim ponosimy my sami. Niestety w dzisiejszych czasach życie prywatne i miłość stawiamy na drugim miejscu w konfrontacji z pracą i obowiązkami służbowymi. Nie potrafimy cieszyć się i docenić tego, co mamy, ciągle chcąc coraz więcej, ale na co również uczula nas Jola, w momencie, kiedy zrozumiemy, że zawaliliśmy sprawę i straciliśmy wszystko, pamiętajcie, że alkohol, po który wówczas najczęściej sięgamy, nie jest żadnym wyjściem. To tylko metoda na chwilowe pozorne zapomnienie, a nie na rozwiązanie naszych problemów. Na pewno nie pomoże, a może nas tylko pogrążyć.

Kochani chyba już dłużej nie muszę przekonywać was, że warto sięgnąć po tę bardzo wartościową i mądrą książkę. Jednak to nie koniec jej atutów, gdyż wszystkie te życiowe i poważne tematy zostały otulone płaszczykiem ciepłej i bardzo romantycznej historii. Takiej, która roznieci ciepło w waszych sercach. Wszyscy wiemy, że Jolanta Kosowska ma cudowny dar malowania słowami obrazów pięknych zakątków miejsc, w których osadza fabułę swoich powieści. Tak też jest i tym razem. Nigdy nie byłam w Pradze, ale w książce została ona ukazana tak pięknie i malowniczo, że dosłownie zamykałam oczy i mogłam zobaczyć urokliwe zakątki tego magicznego miasteczka. To miejsce z piękną historią, wieloma tajemnicami i niezwykłym klimatem miłości unoszącej się w powietrzu. Praga to miasto zakochanych, które chciałabym kiedyś odwiedzić.

Wiem, że się rozpisałam, ale jest to jedna z tych książek, o której mogłabym pisać bez końca. Z całego serca zachęcam was do poznania tej niezwykle poruszającej, wzruszającej i refleksyjnej książki. Zapewniam was, że każdy znajdzie w postaciach jej bohaterów i ich perypetiach cząstkę siebie. Będziecie mocno trzymać kciuki za to, aby wszystko, o czym przeczytacie, dobrze się skończyło, czytając z zapartym tchem, a jednocześnie chcąc pozostać z tą historią, jak najdłużej. A przemyślenia towarzyszące jej lekturze z pewnością przeniesiecie na płaszczyznę własnego życia, myśląc o niej jeszcze długo po odłożeniu na półkę biblioteczki.

Na zakończenie chciałabym serdecznie podziękować Autorce oraz wydawnictwu Zaczytani za możliwość przedpremierowej lektury książki, a was moi drodzy zostawić z bardzo ważnym przesłaniem, które również skrywa powieść „Sobie pisani”.

Nie pozwólcie, aby ktoś inny pisał za was scenariusz waszego życia. Tylko wy jesteście jego autorami i nikt nie ma prawa go korygować według własnego uznania.

PREMIERA KSIĄŻKI JUŻ 10.02. 2023


[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Zaczytani.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.