piątek, 12 maja 2023

"Jeszcze jeden rok" Sylwia Markiewicz


Mówi się, że jeśli rozmawiasz z pisarzem, musisz uważać na to, co mówisz, ponieważ to, o czym mu opowiesz, może stać się dla niego inspiracją do napisania książki. Jak niejednokrotnie w rozmowach z autorami możemy usłyszeć, coś w tym jest, gdyż sami przyznają, że ludzkie życie pisze najlepsze scenariusze. Dziś opowiem wam, o najnowszej powieści Sylwii Markiewicz „Jeszcze jeden rok”, po której przeczytaniu miałam nieodparte wrażenie, że przed jej napisaniem, autorka zaprosiła swoich czytelników na kawę, otworzyła na nas swoje serce, uważnie słuchając naszych opowieści o trapiących nas każdego dnia troskach, problemach, zmartwieniach, ale także o skrywanych w głębi naszych serc marzeniach i pragnieniach, by po tym spotkaniu wszystko, to przelać na papier i stworzyć, książkę w pewnym stopniu o każdym z nas.

Przystępując do lektury książki, przenosimy się do Wrocławia, gdzie mieszka i pracuje jej główna bohaterka Beata. Niespełna czterdziestoletnia kobieta jest pracownikiem banku na stanowisku kierownika działu finansowego. Już teraz moglibyśmy pomyśleć, że mamy jej czego zazdrościć, bo przecież taka praca na pewno gwarantuje stabilizację i bezpieczeństwo finansowe, a co za tym idzie wygodną i zapewniającą poczucie bezpieczeństwa codzienność. Jednak, jak się za chwilę przekonacie, jest to przeświadczenie bardzo mylące, gdyż los nie oszczędza naszej bohaterki na żadnej płaszczyźnie jej życia, a każdy dzień to niemalże walka o przetrwanie. Praca w bankowości, nigdy nie była marzeniem Beaty, a teraz jest koniecznością, gdyż na jej barkach ciąży zaciągnięty przez rodziców kredyt, którego spłacania się podjęła. Jakby tego było mało, zarządzając zespołem składającym się z wyłącznie z kobiet i sama będąc kobietą w świecie mężczyzn, doświadcza mobbingu ze strony szefa.

Życie prywatne także nie jest tą sferą, która przynosi naszej bohaterce wytchnienie i ukojenie. Ono również nie ułożyło się najlepiej. Beata od trzech lat jest sama. Rozwiodła się z mężem, który rozstał się z nią w bardzo szczeniacki sposób. Jak nie trudno się domyślić po rozwodzie nie jest łatwo nawiązywać nowe relacje i wyjść do ludzi. W przypadku Beaty nie ułatwia tego również nerwica, z którą się zmaga. Teraz swój czas dzieli pomiędzy pracę, dom i potęgujące jej stres spotkania w domu rodzinnym. I tutaj dochodzimy do kolejnego wątku poruszonego przez autorkę, a mianowicie trudnych relacji rodzinnych. Otóż najbliżsi ewidentnie wykorzystują Beatę. Nikt nawet nie wspomina o tym, aby pomóc jej w spłaceniu rat kredytu. A nawet kiedy, temat zostanie poruszony, to wówczas stawia się, jako tę, która może bez problemu spłacać należność bankowi, bo przecież dobrze zarabia, nie ma dzieci, jest sama, więc koszty jej życia nie są duże. To zawsze młodsza siostra jest tą, którą trzeba wesprzeć i której trzeba pomóc. Beata wie, że prawda o jej bezproblemowym życiu jest zupełnie inna i musi wreszcie wyłożyć kawę na ławę, ale brakuje jej siły, przebicia. Musicie koniecznie przeczytać książkę i przekonać się, czy znajdzie się, ktoś, kto będzie służył jej tak potrzebnym teraz wsparciem.

Beata jest szefową, która uważa, że dobra atmosfera w pracy jest niezbędna. W swoim zespole ma trzy zupełnie różne od siebie kobiety. Choć dziewczyny są podwładnymi Beaty, to ta granica szefowa – pracownica  w ich przypadku bardzo mocno się zatarła i przerodziła się w przyjacielskie relacje. Przyjaciółki wiedzą, że szefowa zasługuje na to, aby mieć u swojego boku kogoś, kto ja pokocha i sprawi, że będzie szczęśliwa. Po nieudanej imprezie walentynkowej zawierają z Beatą swego rodzaju umowę. Każda z nich znajdzie dla niej faceta, z którym ta zobowiązuje się pójść na trzy randki. Jeśli coś zaiskrzy to świetnie, a jeśli do następnych walentynek nie znajdzie swojej drugiej połówki, dadzą jej spokój.

Tak w życiu Beaty pojawia się Mikołaj. Niestety wraz z nim nie pojawiają się spodziewane przez Beatę motyle w brzuchu. Natomiast rodzi się piękna przyjaźń. My czytelnicy niemalże czujemy, jak ta piękna relacja wręcz odmienia Beatę, ale czy to wystarczy, by przyjaźń przerodziła się w miłość? Tego już musicie dowiedzieć się sami, czytając książkę, do czego serdecznie was zachęcam. A może to ktoś zupełnie inny skradnie jej serce? Sprawdźcie sami.

Jak widzicie, jest to bardzo wielowątkowa i bardzo życiowa powieść, w której każdy odnajdzie cząstkę siebie, a to jak ją odbierzemy i jaki wątek najbardziej przykuje naszą uwagę i najmocniej nas zainteresuje, zależne jest od naszych własnych doświadczeń i przeżyć życiowych. Śmiało mogę napisać, że Sylwia Markiewicz jest autorką, która w tematach poruszanych w swoich książkach, zawsze chce być blisko ludzi. Przy tym, co bardzo istotne i godne podziwu nikogo nie skreśla i nie ocenia, pamiętając o tym, że na to, jacy jesteśmy, jak postępujemy i jak żyjemy, często wpływa wiele czynników i uwarunkowań. Jednocześnie zwraca uwagę swoich czytelników na bardzo ważne kwestie i nierzadko uświadamia.

Tak też jest i tym razem. Sylwia Markiewicz zwraca naszą uwagę na bardzo powszechne w dzisiejszych czasach zjawisko samotności wśród ludzi. Beata ma rodzinę, przyjaciół, a jednak czuje się samotna. Jak to możliwe? Często niestety na zewnątrz pokazujemy tylko te dobre rzeczy, które dzieją się w naszym życiu, w pojedynkę zmagając się z problemami finansowymi, życiem na kredyt, przez który praca traci sens, chorobą, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Przez to Beata ma poczucie, że nic jej się w życiu nie udaje, a samotność zaczyna ciążyć. I tak płynnie przechodzimy, do kolejnego bardzo ważnego tematu. Mianowicie, bardzo często patrzymy na życie innych i myślimy sobie, że im układa się ono jakoś lepiej, łatwiej, są szczęśliwi. Tymczasem, pamiętajmy, nie wszyscy są z nami zawsze do końca szczerzy i to, co nam pokazują, nie jest całą prawdą o ich życiu. Dopiero, jeśli zdobędą się na szczerość, często okazuje się, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma, o czym przekonała się Beata, w szczerej rozmowie z koleżankami. Ja jednak nic więcej nie zdradzę, więc bez chwili wahania zabierajcie się za czytanie książki.

Macie moje słowo, że czas spędzony na czytaniu książki „Jeszcze jeden rok” będzie najlepiej spożytkowany, jak to tylko możliwe. Przeżycia nie tylko głównej bohaterki, ale także bohaterów drugoplanowych dostarczą wam wielu emocji, a także głębokich refleksji. Na pewno nie każdy z nich wzbudzi waszą sympatię, ale nie oceniajcie ich z góry. Nie wolno nam zapomnieć, że nie jesteśmy źli z natury. To życie, brak odpowiednich wzorców kształtuje nas tak, a nie inaczej.

Ta książka pozwoli wam zajrzeć w głąb siebie i być może znaleźć w sobie siłę, by uporządkować swoje życie, zawalczyć o siebie, o to, czego my chcemy, nie oglądając się na innych. Mocno wierzę w to, że pomoże także naprawić trudne relacje i da nadzieję, tam, gdzie tej nadziei zabrakło. Ja mocno zżyłam się z główną bohaterką i utożsamiłam z jej zmaganiami z chorobą, bo sama choruję na nerwicę lękową i wiem, jak bywa trudno.

To, co bardzo ważne i o czym trzeba wspomnieć, to fakt, że, mimo iż autorka w tej książce porusza naprawdę niełatwe tematy, to jednocześnie robi to w sposób tak bardzo wyważony, że w żaden sposób nie przytłacza czytelnika. Lekkość stylu pisania, jakim się posługuje, czyni lekturę książki bardzo przyjemną. Jednocześnie Sylwia ma wspaniałą umiejętność angażowania nas we wszystko, o czym czytamy, co sprawia, że od początku do końca nie możemy się od książki oderwać.

Czytajcie tę książkę i mówcie o niej głośno. Polecajcie ją innym, niech trafi do wielu czytelników, bo naprawdę może komuś pomóc. 

[ Materiał reklamowy] Wydawnictwo Pascal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.