sobota, 28 lipca 2018

To, jak zostaliśmy wychowani, ma znaczenie.

Kochani, a może raczej kochane, bo to właśnie głównie do kobiet dziś kieruję swoje słowa. Tym razem zapraszam Was na chwilę przemyśleń na temat tego, jak duży wpływ na nasze samodzielne, dorosłe życie mogą mieć poglądy i przekonania wpajane nam w dzieciństwie. Ileż to razy powtarzamy na przykład „W moim domu zawsze mówiło się, że…”. „Moja babcia zawsze mi powtarzała...”. Takie wspomnienia zawsze budzą w nas wiele sentymentu i staramy się te dobre rady wcielać również w naszym życiu. Niestety, o czym boleśnie przekonały się bohaterki powieści Anny H. Niemczynow pt. „Bluszcz” są takie przekonania wyniesione z domu rodzinnego, które powielane w naszym życiu mogą przynieść więcej szkody, niż pożytku.
Poznajcie Julitę i Elę, dwie kobiety znajdujące się na zupełnie różnych biegunach życia, które łączy dzieciństwo i wieloletnia przyjaźń, która zrodziła się w czasie spotkań w kościele, do którego obie dziewczynki prowadzane były regularnie przez swoje babcie. Babcie Juli i Eli dokładały wszelkich starań, aby ich wnuczki zostały wychowane w poczuciu bojaźni bożej. Nieustannie powtarzano im, że jeśli nie będą żyły zgodnie z boskim prawem, powinny bać się Boga.
Wiadomo, że babcie chciały dobrze, ale niestety, takie, a nie inne wychowanie zaowocowało błędnymi decyzjami i jeszcze gorszymi wyborami, których konsekwencje nasze bohaterki ponoszą do dziś.

Julita żyje w nieudanym małżeństwie z Gerardem, który był jej pierwszym i jedynym mężczyzną. Choć nie jest szczęśliwa w związku, wierzy, że jeśli poświęci się rodzinie, wszystko się ułoży i zazna szczęścia i miłości, której jej tak bardzo brakuje. Jednak mąż nie docenia starań małżonki, nieustannie powtarzając jej, że do niczego w życiu się nie nadaje, i niczego nie umie zrobić dobrze. Gerard wmawia żonie, że gdyby nie on, ta nigdy nie poradziłaby sobie w życiu. Pozbawiona poczucia własnej wartości Julita cierpliwie i z pokorą znosi upokorzenia i poniżania, ze strony męża tyrana. Jej jedyną pociechą są dorastające dzieci, z którymi Gerard nigdy nawet nie próbował nawiązać rodzicielskiej więzi. Niezależnie od tego, co robią i jak kierują swoim życiem, dla ojca nigdy nie są powodem do dumy. Pewnego dnia podczas wakacyjnego wyjazdu w rodzinne strony Gerarda dochodzi do bardzo przykrego zdarzenia, które przelewa czarę goryczy i Julita wpierana przez córkę i syna postanawia odejść od męża. Pomocną dłoń ofiaruje jej niezastąpiona i niezawodna przyjaciółka Ela. Samotna, atrakcyjna pani doktor ofiaruje całej trójce gościnę we własnym domu. Julita i jej dzieci podziwiają Elę, ponieważ jest to bardzo otwarta, emanująca ciepłem i pozytywną energią osoba. To właśnie w domu Eli, która jest dla Julity niczym anioł, który ciągnie ją ku górze, kiedy ta upada, nasza bohaterka będzie musiała na nowo poukładać swoje życie i zacząć wszystko od początku co jak się przekonacie, nie jest proste. Czy w wieku czterdziestu lat nie jest za późno na tak radykalne zmiany, musicie dowiedzieć się, sięgając po książkę?
Wróćmy jednak na chwilę do postaci Elżbiety, bowiem ta zawsze uśmiechnięta i pełna życia kobieta również skrzętnie ukrywa pewien sekret, który w jej oczach urasta do rangi wielkiego problemu i nie pozwala jej zaznać pełni szczęścia? Jaki to problem i czy uda go się rozwiązać, przekonacie się oczywiście, podczas lektury. 

Bluszcz” to niezwykle życiowa historia, która może spotkać każdego z nas, albo dziać się gdzieś obok. Jej autentyzm i niezwykle plastyczny język, którym posługuje się autorka, sprawia, że przez książkę niemalże się płynie, a emocje jej bohaterów stają się niemal namacalne, co sprawia, że oni sami stają nam się bardzo bliscy i mocno się z nimi zżywamy. Chciałabym, uprzedzając obawy tych z Was, którzy będą obawiali się sięgnąć po tę książkę z uwagi na poruszany w niej wątek Boga i wiary zapewnić Was, że całość tego wątku w żadnej mierze nie opiera się na stricte religijnym jego wymiarze, a na wymiarze duchowym.

Autorka za sprawą perypetii i przeżyć bohaterek swojej powieści pozostawia swoim czytelniczkom piękną prawdę.

Bóg nie jest tym, który karze i potępia. Jest naszym przyjacielem, który pragnie naszego dobra i który nas wspiera. Nie powinniśmy się Go bać. On zawsze wysłucha naszych próśb i pomoże w potrzebie.

W tym miejscu muszę zaznaczyć coś według mnie bardzo istotnego dla odbioru tej książki przez czytelnika. Choć serdecznie polecam ją każdemu z Was, to jednak uważam, że bardziej trafi ona do nieco starszych czytelniczek, które w swoim żuciu przeżyły już zarówno te dobre, jak i te złe chwile, ponieważ doświadczenie życiowe pozwoli głębiej i mocniej odczuć całą niezaprzeczalnie ogromną wartość tej książki.

Na jej kartach odnajdziecie walkę oddanej matki i żony o szczęście i dobro rodziny, wiele cierpienia znoszonego w pokorze i milczeniu bez słowa skargi, ale również walkę o lepsze jutro, o prawo do szczęścia i miłości, Świadectwo pięknej przyjaźni i rodzicielskiej miłości. Autorka porusza też bardzo ważny problem odmienności. Uświadamia nam, jak trudno jest żyć, będąc „innym” niż wszyscy. Jak ciężko jest walczyć o prawo do życia w zgodzie z samym sobą i akceptację społeczeństwa. To wszystko i wiele więcej czeka na wszystkich czytelników najnowszej książki Pani Ani. Nie zdradzę nic więcej, więc nie pozostaje Wam nic innego, jak biec do księgarni, biblioteki po „Bluszcz” i czytać.

W słowie od autorki Pani Ania pisze, że czas jest bezzwrotny, dlatego dziękuje nam Blogerom za czas, jaki poświęcamy na czytanie Jej książki, bo jest to dla niej najcenniejszy prezent. Ze swej strony pragnę zapewnić Was, jak i samą Panią Anię, że czas, który spędziłam na lekturze „Bluszczu”, był dla mnie czasem wspaniale wykorzystanym, ponieważ historia opisana na kartach tej niezwykłej powieści skłoniła mnie do wielu przemyśleń i refleksji, także o moim życiu zapewniając mi niezwykle cenną podróż w głąb własnej duszy, za co serdecznie dziękuję.
Musicie wiedzieć, że „Bluszcz” był moim pierwszym spotkaniem z twórczością Anny H. Niemczynow, ale już teraz wiem, że na pewno nie ostatnim, a i do „Bluszczu” zapewne wrócę jeszcze nie raz.

Za możliwość niezapomnianej dla mnie lektury, która pozostanie w mojej pamięci na bardzo długo, serdecznie dziękuję wydawnictwu Videeograf.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.