poniedziałek, 24 czerwca 2019

Zapowiedź: Walcząc z cieniami Aly Martinez


Moi drodzy, dziś  wspólnie z wydawnictwem NieZwykłe chciałabym zaprezentować Wam zapowiedź książki Walcząc z cieniami Aly Martinez.

Seria: On the Ropes
Autor: Martinez Aly
Wydawnictwo: NieZwykłe
Numer wydania: I
Data premiery: 2019-07-03

Opis:
Pochodzę z rodziny wojowników. Od zawsze myślałem, że podążę za ich cieniami, stając się niepowstrzymany na ringu. Zmieniło się to w dniu, kiedy uratowałem życie kobiecie, którą kochałem, ale której nigdy nie mógłbym mieć.

Brat okrzyknął mnie bohaterem, a moją nagrodą stał się wózek.

Kiedy zostałem sparaliżowany, moje życie zamieniło się w koszmar.

Dopóki nie spotkałem jej.

Ash Mabie miała zapierający dech w piersiach uśmiech, który poskramiał moją wściekłość i żal. Pokazała mi, że nawet w najciemniejsze noce istnieją gwiazdy, chociaż czasami trzeba było leżeć w chwastach, żeby je zobaczyć.

Byłem zgorzkniałym dupkiem, który zakochał się w dziewczynie skłonnej do uciekania. Nie mogłem nawet chodzić, ale byłem gotowy spędzić całe życie, goniąc za nią.

A teraz prowadzę najcięższą walkę swojego życia i znalazłem się na skraju porażki.
Walczę z cieniami naszej przeszłości.
Walczę o odzyskanie swojej przyszłości.
Walczę dla niej.

Aby jeszcze bardziej zachęcić Was do sięgnięcia po książkę zapraszam  do zapoznania się z jej Prologiem.

Prolog
Ash

– GDZIEŚ TY, KURWA, była? – usłyszałam oschły męski głos, gdy tylko weszłam do sali konferencyjnej.
Spojrzałam w jego oczy tylko na sekundę, ale od razu je rozpoznałam. Chociaż drzwi dopiero co się za mną zamknęły, niczego nie chciałam tak bardzo, jak tego, by czmychnąć. Serce biło mi szybko.
Muszę się stąd wydostać.
– Ee… – Zwlekałam, próbując dać sobie trochę czasu na obmyślenie planu.
– Siadaj – rozkazał, popychając do przodu krzesło znajdujące się obok niego, lecz za żadne skarby świata nie zamierzałam zbliżyć się do niego na taką odległość.
– Nie trzeba – powiedziałam, cofając się o krok w stronę drzwi.
– Nawet o tym nie myśl – powiedział szybko. – Jak Boga kocham, nie próbuj nawet otwierać tych drzwi, bo… – Może i nie dokończył zdania, ale jasno wyraził swoją groźbę.
Przełknąwszy z trudem ślinę, powoli podeszłam do krzesła stojącego najdalej od niego i przysiadłam na skraju. Czekałam na odpowiednią chwilę, by uciec.
Spojrzał w dół, na plakietkę z imieniem zawieszoną na mojej szyi, i uniósł brew.
– Victoria?
– Możesz mówić mi Tori, jeśli chcesz. – Próbowałam uśmiechnąć się sztucznie, ale to chyba wkurzyło go jeszcze bardziej.
Odetchnął kilka razy, próbując się uspokoić, jednak nie ostudziło to płomieni żarzących się w jego wyrażających zdenerwowanie oczach.
– Szukałem cię, Ash – warknął, wymawiając moje imię.
– Ach tak? No to rozwiązałeś zagadkę. Znalazłeś mnie. – Wstałam, ale zatrzymał mnie dźwięk jego pięści uderzającej w stół. Wzdrygnęłam się, słysząc ten nagły hałas.
Gdy w pokoju zapadła cisza, powoli spojrzałam w górę i zobaczyłam, jak wpatruje się we mnie morderczym wzrokiem. Chociaż siedział, wiedziałam, że był ogromny. Kiedy patrzył mi w oczy, jego napięte mięśnie szyi oraz ramion zarysowywały się pod szarą bawełną jego koszulki. Przez kilka sekund mrugał, po czym znowu się odezwał.
– Mieszkasz w schronisku dla bezdomnych – oznajmił zdecydowanie, jakby jego słowa opowiadały własną historię.
I może tak było.
– Pracuję w schronisku dla bezdomnych. – Prędko go poprawiłam.
Jednak on poprawił mnie równie szybko.
– I w zamian za to możesz tam mieszkać. W. Schronisku. Dla. Bezdomnych – wypowiedział każde słowo osobno.
Odwróciłam wzrok, ponieważ mówił prawdę.
Prawdę, której nienawidziłam.
A jednak najświętszą prawdę.
Do oczu napłynęły mi łzy. Walczyłam z nimi, starając się, by nie popłynęły.
Miałam ciężkie życie, lecz przez obecność tego mężczyzny w tym miejscu stało się ono nieskończenie trudniejsze. Gdybym tylko mogła uciec z tego pokoju, mogłabym znowu zniknąć. Moje życie nie było idealne, ale to, że on się tu zjawił, wszystko jeszcze bardziej komplikowało.
– Chcę, żebyś sobie poszedł – skłamałam z całą udawaną odwagą, na jaką udało mi się zebrać.
– Nie mogę. Ukradłaś mi coś.
– Słuchaj, nie mam już twojej książki.
Jeden kącik jego ust uniósł się, tworząc chytry uśmiech.
– Kłamiesz – wyszeptał, sięgając w stronę krzesła znajdującego się za nim. Wyciągnął zniszczoną książkę i bezceremonialnie rzucił ją na stół.
Otworzywszy szeroko oczy, nie myśląc, rzuciłam się po nią.
Była moja. Nawet on nie mógł mi jej odebrać.
Równie szybko co się pojawiła, zniknęła. Złapał mnie za nadgarstek.
Ześlizgnęłam się ze stołu, próbując wyrwać się z jego uścisku. Lecz była to bezowocna próba, ponieważ nawet jeśli wypuściłby mnie, zostałam już zamrożona jego jasnoniebieskimi oczami i nie mogłam się ruszyć.
– Ponad trzy pieprzone lata – powiedział wściekły.
– Musiałam – zapiszczałam, a łzy zaczęły płynąć mi po policzkach.
– Ponad. Trzy. Pieprzone. Lata, Ash. Ukradłaś mi coś. – Puścił moją rękę i wstał.
Otworzyłam usta, z których wydobyło się głośne westchnienie, a on zrobił dwa kroki w przód.
Przygważdżając mnie do ściany swoim twardym ciałem, złapał dłonią moje gardło, po czym przesunął ją w górę, gładząc kciukiem moją dolną wargę. Naciskając na podbródek, przesunął moją głowę w bok.
Wziął głęboki oddech, po czym zrobił wydech, żądając:
– Chcę ją odzyskać.
Zabrakło mi tchu.
Czekałam ponad trzy lata, by usłyszeć te słowa.
Gdybym tylko mogła mu wierzyć.
– Flint, proszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.