czwartek, 8 grudnia 2022

"Brakujący obrazek" Anna Ziobro



W
mojej rodzinie ja i moja siostra byłyśmy wychowywane w przeświadczeniu, że nasi rodzice to również nasi przyjaciele. Ich rolą było dbanie o nasze dobro, poczucie bezpieczeństwa i decydowanie o rzeczach, w których my jako dzieci nie mogłyśmy decydować za siebie. Zawsze jednak powtarzali nam, że niezależnie od tego, co się w naszym życiu wydarzy, zawsze możemy do nich przyjść i o wszystkim z nimi porozmawiać. Dzięki temu obie wiedziałyśmy, że zarówno mama, jak i tata liczą się z naszym zdaniem, zawsze nas wysłuchają i są gotowi wspierać w najtrudniejszej nawet sytuacji, mając na uwadze to, co myślimy i czujemy. Życzyłabym sobie, aby każde dziecko było wychowywane w takiej właśnie rodzinie, ale niestety wiem, że nie zawsze wygląda to tak dobrze, choć to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami domów wielu rodzin często na zewnątrz skrywane jest za kurtyną pozorów.

Dziś chciałabym porozmawiać z wami o nadużywaniu władzy rodzicielskiej w poczuciu źle pojętego czynienia dobra, które zamienia dzieciństwo w koszmar. A co za tym idzie, w perspektywie czasowej mocno odciska swoje piętno na życiu dorosłego już człowieka. Swoje rozważanie i przemyślenia opierać będę na historii, którą skrywają karty przeczytanej przeze mnie w ostatnim czasie książki Anny Ziobro „Brakujący obrazek”, o której chcę wam opowiedzieć kilka słów.

Mówi się, że wspomnienia są czymś najpiękniejszym, co każdy z nas powinien pielęgnować w swoim sercu, bo to jedyny aspekt naszego życia, którego nikt nam nie może zabrać. Jednak Ola, główna bohaterka powieści oddałaby wiele, aby większość jej wspomnień z przeszłości można było  wymazać, albo przynajmniej zamknąć w najgłębszych zakamarkach swojej świadomości i nigdy do nich nie wracać. Dziś jest dorosłą kobietą wychowującą nastoletnią córkę. Czuje się spełniona i wszystko wskazuje na to, że mogłaby powiedzieć, że jest szczęśliwa. Mogłaby, ale to szczęście nie jest pełne, gdyż tłumi je ogromna tęsknota za najbliższą jej sercu osobą, a także przekonane, że to właśnie ją Ola zawiodła najbardziej. Natalia, bo to o niej mowa jest rodzoną siostrą Oli, z którą ta nie widziała się już kilkanaście lat.

To właśnie za przyczyną nawracających myśli o młodszej siostrze wspólne z Olą my czytelnicy wracamy do bolesnych i traumatycznych przeżyć z domu rodzinnego obu dziewczyn, w którym niepodzielną władzę sprawował ich despotyczny ojciec. Mężczyzna był osobą o dwóch twarzach. Dla mieszkańców społeczności, której rodzina Radomskich była częścią, jawił się jako szanowany stróż prawa miejskiej policji. Wzorowy mąż i ojciec, którego każdej niedzieli wspólnie z żoną i córkami można było spotkać w kościele zajmującego jedną z pierwszych ławek. Tymczasem tylko Ola, Natalia i ich matka znały jego prawdziwe oblicze tyrana, który wychowywał córki twardą ręką, a swoje racje zaznaczał przemocą fizyczną i psychiczną, mając za nic emocje i uczucia swoich dzieci. Bicie i upokarzanie było częścią ich codzienności. A dostać można było dosłownie za wszystko. Dziewczyny nigdy nie były dość dobre, aby zadowolić ojca. Życie w ciągłym strachu, niepewności dnia kolejnego uwarunkowanej nastrojami ojca nauczyło Natalię i Aleksandrę, że tak naprawdę mają tylko siebie, gdyż na to, że w ich obronie stanie zastraszona matka nie mogły liczyć. To właśnie osiemnastoletnia wówczas Ola była dla swojej siostry jedyną osobą, która koiła jej ból, niepokój oraz  dawała jej dużo ciepłych uczuć. Była jej pocieszeniem i wsparciem.

Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy nastoletnia Ola zaszła w ciążę. Rozwścieczony ojciec wyrzucił ją z domu, a Natalia pozostała sama w swojej niedoli, żyjąc w poczuciu żalu wobec siostry. Ola musiała zacząć wszystko od nowa, a dorosłe życie, które zbyt wcześnie wyciągnęło rękę do niej i ojca jej dziecka naprawdę wiele ją kosztowało, o czym przekonacie się sami, czytając książkę, do czego serdecznie was zachęcam.

Dziś Ola ma już 34 lata i wspólnie z córką Mają przygotowuje się do nadchodzących świąt Bożego Narodzenia. Nie wie jednak jeszcze, że los właśnie w tę Wigilię da jej szansę na spełnienie jej największego marzenia. Bo oto przypadek sprawia, że najważniejszym gościem przy  wigilijnym stole ma być Natalia. Koniecznie musicie przekonać się, czy zerwane rodzinne więzy przetrwały lata rozłąki, niewypowiedzianego żalu. A także, czy to spotkanie pomoże siostrom uporać się z demonami przeszłości, które przez cały czas niczym imadło ściskają serca obu kobiet. Ja nic więcej wam nie zdradzę, ponadto, że może być to naprawdę bardzo trudne, gdyż Natalia nadal nie potrafi wyciszyć traumatycznych przeżyć z dzieciństwa.

„Brakujący obrazek” to bardzo przejmująca, boleśnie prawdziwa i niezwykle potrzebna społecznie książka, w której autorka uświadamia nam, że ulegając magi świąt, nie możemy zapominać o tym, iż wszystko to, o czym czytamy w książce to nie tylko wymyślona na potrzeby powieści fikcja literacka. Bo takie rzeczy niestety dzieją się gdzieś obok nas. A nam nie wolno odwracać oczu od  ofiar przemocy domowej i udając, że tego nie dostrzegamy. Nie możemy być obojętnym na ludzką krzywdę. Warto pomagać nie tylko w święta. Ania dzięki swojej książce daje również czytelnikom nadzieję na lepsze jutro, które, dopóki żyjemy, zawsze jest możliwe, nawet jeśli my sami nie możemy jej dostrzec w mroku otaczającym nasze życie. Niemalże namacalnie możemy poczuć także wyjątkowość siły miłości rodzeństwa i moc więzi je łączących, których nie jest w stanie zniszczyć najdłuższa nawet rozłąka, czy najtrudniejsze życiowe doświadczenia. To, co bez wątpienia warto podkreślić to fakt, iż dzięki lekturze tego wyjątkowego tytułu wszyscy, którzy zdecydują się po niego sięgnąć, otrzymają bardzo wartościową lekcję. Otóż przykro przyznać, że coraz częściej czas przeżywania świąt Bożego Narodzenia sprowadzamy do rzeczy namacalnych, czyli choinki, prezentów, czy pierniczków, zapominając o tym, co powinno stanowić dla nas największą wartość tych wyjątkowych chwil.  Ich głębia tkwi bowiem w chęci pojednania i wybaczenia sobie i innym. Jest to czas refleksji i uporządkowania wszystkiego, co ciąży naszej duszy, po to byśmy mogli dać sobie jeszcze jedną szansę na szczęście.

Gorąco polecam wam przeczytać „Brakujący obrazek". Jest to książka, która trafia wprost do naszych serc, a jej niestety trudna ponadczasowość na pewno sprawi, że wiele osób, które po nią sięgną, utożsami się z przeżyciami jej bohaterek i znajdzie w ich losach cząstkę siebie. W takim przypadku powieść ta może mieć dla tych osób wymiar terapeutyczny, stając się impulsem do skonfrontowania się z emocjami, które być może od lat je niszczą. Od przeszłości nie da się uciec, gdyż jest ona częścią nas, ale można ją przepracować i znaleźć wyjście z najbardziej wydawałoby się beznadziejnej sytuacji.

Na zakończenie chciałabym podziękować autorce za trud podjęcia się napisania tak ciężkiej tematycznie książki. Na pewno nie było to łatwe, czego my czytelnicy także doświadczamy. Autentyczność dziejących się na kartach książki wydarzeń, a także kreacji jej bohaterów sprawia, że lektura wzbudza w nas całą gamę silnych targających nami emocji. Wzrusza, chwyta za serce i wyciska łzy. Jestem przekonana, że nikt wobec tej książki nie pozostanie obojętnym. Co więcej, nie unikniemy przeniesienia własnych przemyśleń po jej lekturze na płaszczyznę swojego życia. Ja jeszcze długo o niej nie zapomnę i na pewno do niej wrócę. Chciałabym bardzo, aby „Brakujący obrazek” trafił do jak najszerszego grona odbiorców, gdyż jestem pewna, że może komuś pomóc i nawet jeśli miałaby być to tylko jedna osoba, to i tak warto mówić o tej książce dużo i głośno. Jeżeli jeszcze nie poznaliście kolei losów Oli i Natalii sięgnijcie po tę piękną zimową opowieść, która skradnie wasze serca właśnie teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.