„Kiedyś, gdy byłam dzieckiem, myślałam, że miłość jest na zawsze. Każda
bajka kończy się ślubem i słowami: " żyli długo i szczęśliwie”, a ja
myślę, że ślub jest końcem bajki i początkiem realnego życia".
Cytat
ten znajdziecie w najnowszej książce Wioletty Piaseckiej „Dotyk twoich
dłoni”, z której recenzją dziś do was przychodzę. Zanim jednak opowiem
wam o tej powieści, zatrzymajmy się nieco dłużej nad samym cytatem i
dostrzeżmy jego głębię oraz tkwiącą w nim bardzo ważną życiową prawdę. W
istocie to dopiero samo życie i wspólne przechodzenie małżonków przez
trudy tego, co nas w nim czeka, jest prawdziwym sprawdzianem dla
trwałości i siły uczuć między mężem i żoną. Łatwo bowiem jest być ze
sobą, kiedy wszystko układa się po naszej myśli, a los nam sprzyja.
Zupełnie inaczej wygląda to w sytuacji, kiedy związek zostanie
wystawiony na ciężką i bolesną próbę. Wówczas albo wyjdziemy z niej
zwycięsko, albo wręcz przeciwnie, wszystko, co dotychczas stanowiło o
naszym szczęściu, zostanie mocno zachwiane, a być może rozpadnie się
bezpowrotnie. Wiedzą o tym doskonale bohaterowie najmłodszego
literackiego dziecka autorki Barbara i Mariusz Ulatowscy.
Oboje
tworzą szczęśliwy związek. Są kochającym się małżeństwem. Wspólnie
wychowują dwóch wspaniałych, bardzo rezolutnych synów. Pragną jednak
jeszcze mieć córeczkę, o której marzeniami dzielą się ze światem. Ku ich
ogromnej radości marzenie to nabiera coraz bardziej realnych kształtów,
gdyż już od sześciu miesięcy Basia nosi pod sercem swoją upragnioną
kruszynkę Zosię. Serce matki nie dało jednak kobiecie znaku, który choć
przez chwilę mogłoby wzbudzić przeczucie, iż już wkrótce tę rodzinę
dotknie jedna z najdotkliwszych postaci straty, jakiej można
doświadczyć. Zosia odeszła na zawsze. Zniknęła nawet z pięknych snach
swojej mamy, która do tej pory mogła ją tam właśnie zobaczyć. Już nigdy
nic nie będzie takie samo. Zosia stała się małym aniołkiem, ale jej
rodzina i bliscy muszą żyć dalej i poradzić sobie z tą straszną
tragedią.
Autorka w bardzo obrazowy, a jednocześnie poruszający i
mocno przejmujący sposób pokazała nam różne sposoby radzenia sobie z
utratą nienarodzonego dziecka. Rodzina, która bardzo mocno się kocha i
wspiera, traci grunt pod nogami. W poczuciu ogromnego bólu między Basią i
Mariuszem tworzy się przepaść milczenia wypełniana jedynie wzajemnymi
żalami, pretensjami i oskarżeniami. Kobieta nie kryje się ze swoją
rozpaczą i przeżywaną żałobą, podczas gdy Mariusz swoje cierpienie
przeżywa głęboko w sercu. Brak porozumienia i rozmowy prowadzi do
rozpadu rodziny. W momencie, kiedy czara goryczy przelewa się, mężczyzna
odchodzi do innej kobiety, porzucając żonę i dzieci.
Świadkami
tego, jak bardzo tych dwoje szamocze się w swoich emocjach, nie mając
siły, aby udźwignąć ciężar, jaki spadł na ich barki, są ich rodzice. W
tym momencie muszę zwrócić uwagę na ich piękną postawę, którą się
wykazują. Taką, która winna być dla nas wzorem tego, jak należy zachować
się w obliczu podobnych zdarzeń, bo niestety, choć opisane perypetie
bohaterów są tylko fikcją, to jednak wielu czytelników się z nimi
utożsami. Wioletta Piasecka ubrała w słowa emocje i uczucia wielu matek,
ojców, który niestety znają ten trudny temat z autopsji. Rodzice i
teściowie Basi nie narzucają się, są niezwykle taktowni. Zawsze są obok,
gotowi nieść pomoc i wsparcie, ale kiedy trzeba, potrafią też otwarcie
powiedzieć co myślą, tym samym dając zainteresowanym do myślenia i
wstrząsając nimi.
Nie mogłabym nie wspomnieć o jeszcze jednym
aspekcie psychologicznym, na który została zwrócona uwaga czytelników
powieści. Mianowicie wpływ tak druzgocących doświadczeń życiowych na
dzieci. Pogrążona w swoim cierpieniu Basia do pewnego momentu nie zdaje
sobie sprawy z tego, że Julek i Sebastian również cierpią. Ich spokojny i
bezpieczny świat chwieje się w posadach. Mama, którą bardzo kochają
płacze, oddala się od nich, podczas gdy oni tak bardzo jej potrzebują.
Tata już z nimi nie mieszka. Oni także czują się niekochani i porzuceni,
a winy szukają w sobie.
Często my dorośli uważamy, że dzieci są zbyt
małe, aby zrozumieć i odnaleźć się w tak trudnych przeżyciach
dotykających ich rodzinę. Tymczasem one rozumieją, widzą i słyszą
więcej, niż nam się wydaje. To właśnie my dokładamy im trosk, nie będąc z
nimi szczerzy i maskując prawdę. Wówczas dzieci zostają same ze swoimi
emocjami i myślami, czując się samotne i odtrącone.
Wszystko
wskazuje na to, że małżeństwa Basi i Mariusza nie da się już uratować.
Padło za dużo gorzkich słów. Za wiele bolesnych ciosów zostało zadanych.
Jednak nie wiedzą jeszcze, że to nie koniec tego, tego, co przygotował
dla nich los. A to, co dla nich szykuje, będzie wstrząsające, ale
jednocześnie da im szanse na nowo docenić to, co zawsze powinno być dla
nich najważniejsze. Tylko od nich zależy, czy tę szansę wykorzystają.
Musicie koniecznie sami przekonać się, czy między tą dwójką jest jeszcze
miejsce na wybaczenie i skrycie ostatnich trzech ciężkich miesięcy ich
życia za kurtyną zapomnienia.
Wioletta Piasecka podjęła się
poruszenia na kartach swojej powieści bardzo trudnych tematów. Mamy tu
bowiem stratę ciąży, żałobę, zdradę, samotność pragnienie bliskości,
uczucia. Wszyscy zgodzimy się zapewne z tym, że są to kwestie bardzo
delikatne i należy podejść do nich z dużym wyczuciem, taktem i
wrażliwością. Już teraz mogę was zapewnić, że autorce udało się to
doskonale. Opisane w książce wydarzenia, wybory i decyzje jej bohaterów
nacechowane są wiarygodnością, co sprawia, że nie tylko mocno angażujemy
się emocjonalnie we wszystko, o czym czytamy, ale też zadajemy sobie
pytanie: Jak ja poradził/a bym sobie, gdyby spotkało coś tak
traumatycznego? I choć oczywiście nie ma na to pytanie jednoznacznej
odpowiedzi, to książka daje do myślenia. Bardzo cenną wartością dodaną
do książki są wplecione w nią autentyczne wydarzenia, które miały
miejsce na wyspie Phuket w Tajlandii w 2004 roku.
Nie mogę
napisać, że jest to łatwa książka, którą czyta się lekko, prosto i
przyjemnie, gdyż z uwagi na podjęte w niej problemy, jest to wręcz
niemożliwe, ale jest to utwór niezwykle wartościowy i potrzebny
społecznie. Książkę tę czyta się z ogromnym zaangażowaniem, czując w
sercu całą gamę silnych emocji. Jestem pewna, że wielu jej czytelników
pokusi się o ocenianie zachowań i postępowania Basi i Mateusza. Ja
jednak jestem daleka od osądzania kogokolwiek w odniesieniu do tego, co
ich spotkało, bowiem dopóki sami nie przeżyjemy czegoś podobnego, nigdy
nie możemy ręczyć nawet za samych siebie.
Oczywiście gorąco
zachęcam każdego do przeczytania tej wyjątkowej książki. „Dotyk twoich
dłoni” poruszy wasze serca i zostanie w nich na zawsze. Wyciśnie łzy i
nie pozwoli o sobie zapomnieć. Uświadomi, że życie to nie bajka, ale
nawet jeśli boleśnie nas doświadcza, to jednocześnie właśnie w
konfrontacji z tym, co trudne pozwala nam zrozumieć, co stanowi jego
największą wartość.
[Materiał reklamowy] Autorka Wioletta Piasecka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.