środa, 30 października 2024

" Noc cudów" Anna Stryjewska

Jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy, na który wielu z nas czeka z utęsknieniem przez cały rok. Szczególny wieczór poprzedzający Boże Narodzenie pragniemy spędzać w otoczeniu bliskich i przyjaciół. Ten czas odkąd tylko sięga pamięcią, jest wyjątkowy dla bohaterki najnowszej świątecznej powieści Anny Stryjewskiej „Noc cudów” - Małgorzaty Skupińskiej. Już w domu dziecka, gdzie się wychowała, a później z mężem i córką Joasią celebrowali wspólnie wieczór wigilijny. Tak ma być również tego roku, kiedy my czytelnicy, przystępując do lektury książki, zaczynamy towarzyszyć Małgorzacie. Mimo że od czasu, kiedy byli we troje wiele się zmieniło, to jedno pozostaje niezmienne. Choć Joasia jest już dorosłą kobietą i ma swoje życie, to wigilię zawsze spędza z matką. Dlatego Małgosia w atmosferze dającego się już odczuć świątecznego nastroju z niecierpliwością oczekuje przyjazdu dziewczyny do domu rodzinnego. Niestety ku niedowierzaniu matki nagły telefon od córki sprawia, że będzie musiała spędzić te święta samotnie, a przynajmniej początkowo wszystko na to wskazuje. Ogarnia ją otępienie, rozczarowanie i smutek. I zapewne trwałaby w tym stanie jeszcze długo, gdyby nie nagły dzwonek do drzwi i wizyta niespodziewanego gościa. Nieznajoma kobieta i barwna opowieść, którą Małgorzata od niej usłyszy, sprawi, że tradycja dodatkowego nakrycia dla zbłąkanego wędrowca nabierze głębszego znaczenia. Usiądźcie zatem wygodnie i oddajcie się lekturze, by poznać piękną, życiową i mocno chwytającą za serce historię, która każdego, kto zechce jej wysłuchać, zabierze w niezwykłą podróż w czasie.

Tytuł ten jest swego rodzaju wehikułem czasu, który przenosi nas do przedwojennej Łodzi, gdzie poznamy Reginę Majer. Kobietę, która za fasadą luksusu i obfitości wynikającego z przynależności do tamtejszych elit, przeżywa swój osobisty dramat. Jest żoną surowego wojskowego, u którego boku nigdy nie zaznała prawdziwej miłości i szczęścia, bynajmniej nie takiego, jakiego ona pragnie. Dla socjety bowiem jest ono definiowane wyłącznie zajmowaną pozycją i posiadanym majątkiem. Ona dzięki wpajanym jej przez ojca wartościom, aby nigdy nie pozostawać obojętnym na krzywdę ludzką i być uważnym na potrzeby innych, wyraźnie dostrzega wspaniale ukazane przez autorkę kontrasty społeczne. Z jednej strony gwar i tętniące życiem miasto w jego fabrycznej części. Umęczeni pracą ludzie, żebracy, lichwiarze, obdarte dzieci, złodzieje. Z drugiej strony zaś wytworne domy, strojne toalety dam, wytworna zabawa. A wszystko to przepełnione zawiścią i pychą.

Gina jest inna. Jej serce wypełnia chęć niesienia pomocy tym najbardziej potrzebującym. A święta to taki czas, kiedy stajemy się wrażliwsi, bardziej empatyczni i otwarci na potrzeby drugiego człowieka, co staje się ważnym aspektem całej historii. Podążając za naszą bohaterką, trafiamy do sióstr honoratek prowadzących ochronkę dla dzieci. Ich los, leży Reginie mocno na sercu, dlatego prężnie wspiera działalność zakonnic charytatywną pomocą. Chce dać tym bezbronnym istotom, które w swoim krótkim życiu przeszły już naprawdę bardzo wiele, choć odrobinę radości. Jej postawa budzi sprzeciw i krytykę męża, który gardzi biedotą. Jego stosunek do ludzi nisko urodzonych ma swoje wymierne odbicie w relacjach z żoną, którą spotyka wiele niesprawiedliwości i krzywd. O tym jednak mam nadzieję, zechcecie przeczytać sami. Do czego bardzo gorąco każdego, kto teraz czyta moją recenzję, zachęcam.

Przeżywając swój codzienny dramat za zamkniętymi drzwiami, Regina zadaje sobie pytanie, czym tak naprawdę jest szczęście? Czy w istocie tkwi ono w bezwzględnym posłuszeństwie i oddaniu temu, któremu przysięgała oraz życiu za maską pozorów kochającego małżeństwa? Choć jeszcze tego nie wie, los już wkrótce pozwoli jej zasmakować piękna tego uczucia, które dotychczas, pozostawało w sferze jej niespełnionych pragnień. Ku zaskoczeniu kobiety, da jej na to szansę środowisko sztuki, która dla uprzywilejowanej części miasta odgrywała bardzo znaczącą rolę, będąc niejako wyznacznikiem statusu. Jednak jak się przekonacie, czytając książkę, za te chwile słabości, której nie potrafiła się oprzeć, zapłaci wysoką cenę. A my czytający książkę, staniemy się obserwatorami dramatycznych wydarzeń.

Myślę, że każdy z nas dostrzeże i doceni fakt, że „Noc cudów” do zdecydowanie coś więcej, niż typowa książka świąteczna. Anna Stryjewska, łącząc magię świąt, która sprawia, że podczas tej jednej jedynej nocy w roku wszystko jest możliwe z przejmującą, trudną i poruszającą nas do głębi opowieścią uświadamia nam, że życie potrafi być zawiłe, zaskakujące i okrutne zarazem, ale ta magiczna noc ma w sobie niezwykłą moc sprawczą, pod której wpływem w nas ludziach dzieje się cud największy. Cud wewnętrznej przemiany oraz przebaczenia. Nie tylko innym, ale przede wszystkim samemu sobie. Dojmujący autentyzm kolei losów Reginy sprawia, że w naszych sercach rodzi się mnóstwo silnych emocji, przemyśleń i refleksji. Nie zabraknie również wzruszeń, a wyjątkowości tego tytułu dopełni nieoczywiste zakończenie, które pokazuje nam, jak niespodziewanie dla nas samych przeszłość łączy się z teraźniejszością. To właśnie ono uświadamia nam, jak bardzo ważna dla każdego człowieka jest wiedza odnośnie do naszych korzeni. Świadomość własnej tożsamości i historii swojej rodziny. Bo zdecydowanie łatwiej jest znieść najtrudniejszą nawet prawdę, aniżeli udrękę i smutek niepewności swojej przeszłości.

Moi drodzy uwierzcie mi, że to wszystko i o wiele więcej, co czeka na was na kartach najmłodszego literackiego dziecka pisarki, a o czym ja nie mogę i nie chcę wam tutaj napisać, sprawi, że lektura pochłonie was bez reszty. Wywoła mnóstwo często skrajnych emocji i zostawi nas z poczuciem, że wszystko dzieje się po coś. I choć dla nas bywa to trudne, to warto we wszystkim odnajdować dobre strony. Jeśli odbierzecie „Noc cudów” sercem, to jestem przekonana, że książka ta pozostawi w nim po sobie trwały ślad.

[Materiał reklamowy] Autorka Anna Stryjewska.

niedziela, 27 października 2024

Kiedy ktoś sprawia, że ślad po tobie nigdy nie zaginie ❤️ Post specjalny ❤️

Moi drodzy, dziś chciałabym podzielić się z Wami wspaniałą wiadomością, która sprawiła, że wzruszenie ścisnęło mnie za gardło, z oczu popłynęły łzy, a serce zalała ogromna radość i wdzięczność.

27. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie 2024 trwają w najlepsze i na pewno wielu z Was spotkało się ze wspaniałą pisarką Danką Braun, aby wyściskać się z autorką, a także zdobyć autograf do Jej najnowszej książki „Egzamin na ojca". Jeśli macie już tę wspaniałą powieść w swoich biblioteczkach, to doskonale wiecie, dlaczego piszę o niej w kontekście tak silnych emocji. To właśnie ona i dedykacja, jaką w niej znajdziecie, emocje te we mnie wywołała.

Pani Danusiu, jeszcze raz z całego serca dziękuję za tak wspaniałe wyróżnienie i cudowną niespodziankę w postaci zadedykowania książki właśnie mnie: "Dla Agnieszki Kaniuk za hart ducha i wolę walki". Los stawiania na naszej drodze anioły, które dodają nam skrzydeł i Pani jest dla mnie właśnie takim aniołem. Wierzę jednak, że dobro powraca i tego całym sercem Pani życzę.

Zachęcam was kochani do tego, abyście sięgnęli po książkę i poznali niezwykle mądrą, refleksyjną, życiową i wzruszającą historię, którą skrywają jej karty.

Tymczasem zostawiam dla was opis wydawniczy.

Monika Szostak, samotna matka dwóch synów, wreszcie znajduje odrobinę szczęścia, gdy w jej życie wkracza Marcin Karski – skromny czyściciel dywanów. Mężczyzna szybko staje się częścią rodziny, budując silną więź z jej sześcioletnim synkiem, Grzesiem. Gdy wydaje się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, Monika odkrywa szokującą prawdę – Marcin nie jest tym, za kogo się podaje. Zraniona, zrywa z nim kontakt, ale jej koszmar dopiero się zaczyna. Kobieta zostaje aresztowana pod zarzutem morderstwa, a niedługo potem w niejasnych okolicznościach znika jej synek. Prywatny detektyw Mirek Filer stara się oczyścić ją z zarzutów i trafić na trop dziecka, lecz dochodzenie utrudniają mu własne problemy rodzinne. Czy Monika zdoła udowodnić swoją niewinność i czy uda się odnaleźć zaginionego chłopca?

Musicie przyznać, że opis brzmi niezwykle ciekawie i przejmująco, co sprawia, że książka budzi nasze zainteresowanie i chcemy ją przeczytać. Ja już wkrótce opowiem o niej nieco więcej.

[Materiał reklamowy] Autorka Danka Braun.

sobota, 26 października 2024

"Już nie żyjesz" Krzysztof Koziołek - Zapowiedź recenzencka



Dzień dobry kochani, a żeby dzień był dobry, potrzebujemy dobrych wiadomości. I tak się fantastycznie składa, że ja mam dla was wiadomość rewelacyjną! A mianowicie 19.112024., swoją premierę będzie miała najnowsza książka Krzysztofa Koziołka "Już nie żyjesz", a blog Kocie czytanie będzie miał przyjemność wam o niej opowiedzieć. Moja radość i ekscytacja jest ogromna, gdyż śmiało mogę powiedzieć, że twórczość tego autora jest moim odkryciem roku. Zaledwie kilka miesięcy temu przeczytałam powieść "Jej ostatnia prośba" i przepadłam. Zdecydowanie chcę więcej, dlatego z niecierpliwością czekam na moment, kiedy będę mogła przeczytać "Już nie żyjesz". A to, co tym razem przygotował dla nas pisarz, zapowiada się naprawdę świetnie. 


Powieść obyczajowa (dramat obyczajowy) "Już nie żyjesz" podejmujący ważny społecznie temat mobbingu.


Opis okładkowy:

Jeden podpis życie pewnej psycholożki zamienia w piekło. Świat instruktora muzyki obraca się w gruzy przez brak jednego podpisu.

Oboje dzień po dniu są odzierani z godności, aż w końcu stają na krawędzi szaleństwa. Jeszcze żyją, choć tak naprawdę są już martwi.





Musicie przyznać, że całość prezentuje się bardzo intrygująco. Mało tego, autor ostrzega, że jest to opowieść dla ludzi o mocnych nerwach. Ja już zacieram ręce w oczekiwaniu na czas spędzony z tym tytułem. A Wy, skusicie się? Jestem również ciekawa, czy podobnie jak ja, macie swoje literackie odkrycia tego roku, który tak szybko dobiega końca.

[Materiał reklamowy] Manufaktura Tekstów.





poniedziałek, 21 października 2024

"Matylda". Droga ku miłości" Aneta Krasińska

Kochani, mam przyjaciółkę, która, choć nigdy nie spotkałyśmy się w realnym życiu, stała mi się bardzo bliska. Poznałam ją, kiedy była jeszcze dzieckiem i już wtedy ujęła mnie za serce, wzbudzając podziw i uznanie za swoją determinację i ambicje w dążeniu do tego, aby walczyć o to, czego pragnie i o czym marzy. Życie nigdy jej nie oszczędzało, ale ona potrafiła dostrzec i jak najlepiej wykorzystywać każdą szansę, jaką jej dawało na to, by mogła się uczyć, rozwijać i wzrastać. Wspólnie przeżywałyśmy jej każdy upadek i cieszyłyśmy ze wszystkich wzlotów. Dziś jest już dorosłą kobietą, a ja nieustannie mocno trzymam kciuki za jej szczęście, na które tak bardzo zasługuje. Piszę wam, o tym, gdyż jestem pewna, że niektórzy z was również poznali i podobnie, jak ja pokochali Matyldę. Jest ona bowiem bohaterką trylogii „Matylda” Anety Krasińskiej, a jej perypetie oraz mocno złożone koleje losów śledzić mogliśmy na kartach oddanych już w nasze ręce przez autorkę oraz wydawnictwo Skarpa Warszawska dwóch odsłon wspomnianej trylogii tj. „Matylda. Droga ku przyszłości” oraz „Matylda. Droga ku marzeniom”. Mocno zżyłam się z tą wspaniałą ciepłą i niezwykle mądrą bohaterką i chciałabym, aby jeszcze długo była częścią mojej książkowej sfery życia, ale niestety w życiu już tak jest, że zawsze, kiedy poznajemy drugiego człowieka, musimy mieć świadomość, że kiedyś nadejdzie również moment ostatniego spotkania, rozstania i pożegnania. Dla mnie taki moment nastąpił wczoraj, ponieważ dzień spędziłam na lekturze trzeciej, zamykającej całą opowieść o Matyldzie, ale też o innych bliskich jej osobach części trylogii „Matylda. Droga ku miłości" z której recenzją do was przychodzę.

Mając w pamięci to, w jakich okolicznościach rozstaliśmy się z naszą bohaterką, odkładając na półkę poprzednią część, teraz do czytania przystąpiłam z ogromną ciekawością, ale również w moim sercu zagościły obawy i niepokój. I jak się przekonacie, sięgając po ten tytuł, do czego gorąco zachęcam, nie były to obawy bezpodstawne. Matylda, dla której rodzina zawsze jest najważniejsza, właśnie dla niej jest skłonna do największych poświęceń. Co i tym razem pokazuje. Pewne wydarzenia sprawiły, że wspólnie z bratem musi uciekać z ojczyzny do Berlina. Choć ten zwrot kolei jej życia był dla niej zupełnie niespodziewany, to jednak czuje, że jest gotowa na to, by w nowym miejscu rozpocząć nowe życie. Zarówno to zawodowe, jak i prywatne. W jej wyobrażeniach i niegasnącej nadziei będzie ono lepsze i otworzy przed nimi nowe możliwości. Wszak my Polacy od zawsze często żywimy przekonanie, iż wszystko, co jest poza granicami naszego kraju, jest lepsze. Tymczasem po dotarciu na miejsce bardzo szybko i niestety także na własnej skórze przekonuje się, że tutejsza rzeczywistość i prawda jest zupełnie inna.

Autorka w sposób niezwykle obrazowy i sugestywny, a przy tym przystępny ukazuje nam realia życia okresu Dwudziestolecia międzywojennego od momentu przejęcia władzy przez Hitlera, który stawiał naród niemiecki na piedestale, podkreślając jego wyższość i siłę, aby podnieść się po przegranej I wojnie światowej. Matylda to wszystko dostrzega i chce o tym mówić. Sposobność ku temu daje jej podjęta praca. Niestety nie wszystkim to odpowiada i nie wszystkim to się podoba. Co skutkuje tym, że kobieta znajdzie się niebezpieczeństwie. O tym jednak przeczytajcie już sami. Naprawdę warto, gdyż tło historyczne tej powieści pozwala lepiej poznać i zrozumieć tamte czasy. Wyciągnąć istotne wnioski oraz skłonić czytelnika do ważnych refleksji.

A na tle wydarzeń zapisanych na kartach historii dzieje się codzienne życie pełne obaw i niepewności. Matylda już po raz kolejny będzie musiała stawić czoła wielu przeciwnościom losu, a także nieprzychylnym jej ludziom, po to, by otrzymać to, co jej należne, a także znieść bycie ignorowaną tylko dlatego, że jest kobietą. To samo życie, z którym musi mierzyć się każdego dnia, potrafi ją i zapewne każdego, kto zechce spędzić swój wolny czas z tą przejmującą i mocno poruszającą powieścią mocno zaskoczyć. Jak sam tytuł książki wskazuje, teraz towarzyszymy młodej kobiecie na drodze ku miłości. I mogę wam zdradzić, że ta miłość pojawi się w jej życiu. Jednak szczerze przyznam, że biorąc książkę do rąk, nawet przez chwilę nie przypuszczałam, że będzie ona tak nieoczywista. Nie chcę i nie mogę zbyt wiele zdradzić, więc napiszę tylko, że dla miłości nie istnieją żadne przeszkody. Ona ma za nic podziały i różnice. Pod jej wpływem można się jednak bardzo zmienić i zupełnie inaczej spojrzeć na to, co dzieje się wokół nas.

W moim odczuciu to właśnie ta finałowa odsłona cyklu jest tą najlepszą, najbardziej dojrzałą. To ona pokazuje nam wielowymiarowość całej historii, chociażby przez to, że dostarcza nam mnóstwa wzruszeń, a nawet wyciska łzy w wielu jej aspektach. Aneta Krasińska przyzwyczaiła nas do tego, że czytając jej książki, zanim nie dotrzemy do ostatniego zapisanego w nich zdania, niczego nie możemy być pewni. Tak też było tym razem. Kiedy czytelnik jest przekonany, że teraz już wszystko będzie dobrze i może wreszcie odetchnąć z poczuciem ulgi i spokoju o szczęście Matyldy, nagle ona dostaje kolejny bolesny cios od życia, który przypomina nam, że szczęście nie jest wartością stałą w naszym życiu. Jego kruchość sprawia, że może być ono z nami tylko na chwilę. Płakałam razem z Matyldą, a jednocześnie czułam złość na samą autorkę. No bo ile cierpienia może znieść jeden człowiek? Ta książka zostawiła mnie z poczuciem pewności, że możemy znieść naprawdę wiele, jeśli mamy wokół siebie ludzi, którym na nas zależy i którzy bez względu na wszystko, co przyniesie życie, będą naszym wsparciem. Bo to właśnie oni tworzą nasze szczęście. A miłość zawsze jest z nami. Często bardzo blisko, choć my sami nie umiemy, a może nie jesteśmy gotowi na to, aby ją dostrzec. Jednak miłość cierpliwa jest i poczeka tyle, ile będzie trzeba, by zagościć w spragnionych jej sercach.



[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska.

piątek, 18 października 2024

"Serce na piasku" Monika Michalik / Zapowiedź patronacka



Kiedy wybieram książki, które chcę czytać, zawsze zależy mi na tym, aby poza przyjemnością płynącą z lektury, zostawiały we mnie trwały ślad w postaci głębokich refleksji i przemyśleń płynących z życiowej tematyki w nich podjętej. Takie też powieści chcę wam polecać. Dziś mam ku temu wspaniałą okazję, gdyż chcę zaprezentować najnowsze literackie dziecko Moniki Michalik „Serce na piasku”, które zdecydowanie do takich właśnie książek należy. Tytuł ten swoją premierę wydawniczą będzie miał już 22.10 2024. pod opieką wydawnictwa Videograf, a blog Kocie czytanie ma ogromny zaszczyt i przyjemność objąć tę wspaniałą nowość wydawniczą swoim patronatem medialnym. Już wkrótce opowiem wam o historii, którą skrywają karty książki nieco więcej, a tymczasem poznajcie jej opis przygotowany przez wydawcę.

OPS WYDAWNICZY:

Jagoda i Konrad są zgodnym małżeństwem. Do pełni szczęścia brakuje im dziecka, które rozświetliłoby ich życie najpiękniejszym blaskiem. Pragnienie to szczególnie dotkliwie boli Jagodę, która kilka lat wcześniej została poddana operacji ratującej jej zdrowie, ale niweczącej możliwość zajścia w ciążę.

W dziesiątą rocznicę ślubu małżonków odwiedza Ania-kobieta, która twierdzi, że jej sześcioletni syn jest dzieckiem Konrada. Ania wyznaje, że jest ciężko chora i prosi Konrada, by zajął się Piotrusiem, kiedy ona już nie będzie mogła się nim opiekować.

Jagoda wyjeżdża do Kołobrzegu. Musi oswoić się z nową sytuacją, spojrzeć na swoje życie z dystansu. Czy morskie fale ukołyszą jej rozedrganą duszę? Czy będzie potrafiła wybaczyć mężowi zdradę? Czy dzięki Piotrusiowi będzie mogła częściowo spełnić swoje największe marzenie zostania mamą? A może szerokie plaże pokażą jej zupełnie inną drogę?

„Serce na piasku” ukazuje różne oblicza samotności. Udowadnia, że nawet kiedy pragniemy uciec przed całym światem-nigdy nie chcemy być sami.

„Serce na piasku” jest powieścią obyczajową o niespełnionym pragnieniu macierzyństwa i miłości, którą potrafi zniszczyć jedna noc z przypadkową kobietą. To ciepła historia o szukaniu nowych dróg i zamykaniu za sobą emocjonalnych drzwi w malowniczych nadmorskich krajobrazach.

Mam nadzieję, że już czujecie się zachęceni do spędzenia czasu z tą książką i wspólnie będziemy świętować jej premierę. Nie musicie jednak czekać dłużej, aby znalazła się w waszych biblioteczkach. Kupcie już dziś swój egzemplarz.

PRZEDSPRZEDAŻ

Blog Kocie czytanie wspólnie z autorką oraz wydawcą zachęca do sięgnięcia po książkę.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Videograf.




wtorek, 15 października 2024

"Jestem przy tobie" Elżbieta Stępień - Cykl Czego nie wiesz o Aniołach

Należę do tych osób, które wierzą w anielską moc sprawczą w życiu ludzi tu na ziemi. Choć często zagubieni w świecie pełnym cierpienia i zła przybierającego różne fałszywe maski, zamykamy się na znaki świadczące o tym, że anioły są wśród nas, to one roztaczają nad nami swoje opiekuńcze skrzydła. Szepczą do ucha słowa pocieszenia. A co najważniejsze podpowiadają nam, jaką drogą podążyć, aby zaznać piękna miłości i upragnionego szczęścia, do którego każdy z nas ma prawo. Takiej podpowiedzi zdecydowanie potrzebuje główna bohaterka czwartej części cenionego przez wielu czytelników cyklu Czego nie wiesz o Aniołach autorstwa Elżbiety Stępień "Jestem przy tobie" - Aleksandra. Stwórca nigdy nie zostawia swoich dzieci w potrzebie, dlatego już po raz kolejny wysyła swojego anioła do zadań specjalnych z misją niesienia pomocy, tej kobiecie, która stoi na życiowym rozdrożu.

Każdy, kto sięgnie po tę powieść, do czego już teraz gorąco zachęcam, podążając w ślad za aniołem, trafi do Wenecji. To właśnie w tym pięknym mieście miłości spotykamy kobietę o smutnych oczach, która po latach wraca do miejsca, gdzie zaczęło się wszystko to, co pozwoliło jej uwierzyć w piękną, szczęśliwą przyszłość u boku ukochanej osoby, która pokazała jej, czym jest prawdziwa miłość. Miłość, która tak bardzo odmieniła jej życie. Dlaczego więc dziś oczy Oli przepełnione są smutkiem i jak anioł może jej pomóc? On podobnie, jak my sami bardzo chce poznać odpowiedź na to nurtujące nas pytanie. A odpowiedź kryje się w przeszłości, którą poznajemy wspólnie z aniołem w retrospekcji, na którą on, choć, jak się przekonacie, czytając książkę, bardzo by chciał, nie może w żaden sposób wpłynąć.

Obserwując to, co już się wydarzyło, poznajemy młodą dziewczynę, która jest dopiero na początku drogi w dorosłe życie, ale mimo to, ktoś inny napisał za nią cały jego scenariusz. Jako córka wysoko postawionych rodziców przez całe swoje życie była posłuszna ich wizji jej przyszłości. Jak sama przyznaje, czasami nie wie już, co jest jej życiem, a co wyłącznie oglądanym przez nią filmem, w którym role są obsadzone i nic już nie da się zmienić. Boleśnie przekonała się, że dla rodziców stała się narzędziem do osiągnięcia wyznaczonego przez nich celu. I pewnie tak by się stało, gdyby nie wyjątkowy człowiek, dla którego serce dziewczyny zabiło mocniej. To właśnie to uczucie dodało jej odwagi, aby przeciwstawić się rodzicom i zerwać relację, która mogłaby skazać ją na życie bez miłości. To Kajetan, pokazał jej, że nie jest ważne to, co mamy, a to, jakimi ludźmi jesteśmy, i co od siebie dajemy innym. Szczęście i uczucie, jakie ci dwoje sobie wzajemnie ofiarowali, zwiastowało piękne wspólne życie. Zło jednak nie znosi porażek i nie odpuszcza tak łatwo. To właśnie jego podstępne działania sprawiły, że dziś serce naszej bohaterki wypełnia pustka i żal po stracie, wszystkiego, co stało się sensem jej życia.

Anioł otula ciepłem swoich skrzydeł kobietę, która zamknięta w swoim bólu po dramatycznych przeżyciach nie potrafi znaleźć w sobie siły na to, aby zostawić za sobą ten trudny etap i dać sobie przyzwolenie, by otworzyć swoje serce na nową miłość. Dla niego, choć nie wie tego od początku, będzie to misja szczególna. Ku jego zaskoczeniu stwórca pozwoli mu dowiedzieć się czegoś ważnego o sobie samym, co uczyni jego zadanie trudnym do wypełnienia. Natomiast w nas, którzy poznamy całość tej chwytającej za serce historii, wzbudzi poczucie wspaniałego dopełnienia całości cyklu, gdzie wszystkie części układanki trafiają na swoje miejsce i zamykają go piękną klamrą.

Uwierzcie mi, że tak wiele chciałabym opowiedzieć wam, o tym, co czeka na was na kartach tej pięknej, pełnej życiowej mądrości i refleksji książki, ale nie mogę i nie chcę tego zrobić, gdyż jej niezwykłą głębię każdy powinien odkryć sam, a tym samym doświadczyć jej ogromnej wartości. Dzięki lekturze tego tytułu poczujecie wielką siłę miłości i mocy dobra, które człowiek może ofiarować drugiemu człowiekowi, ale także przekonacie się jak podstępne i bezwzględne jest zło, które manipuluje nami dla własnych korzyści. Bez wątpienia wpływ anielskiego wsparcia poczują czytelnicy, którzy podobnie jak Ola przeżywają ból straty i uznają za niewłaściwe zrobić krok w przód i dać sobie szansę na zbudowanie życia na nowo. Życia, do którego wpuścimy nową miłość, bowiem kochać raz jeszcze, to nie znaczy zapomnieć. Wszak do tego jednego miejsca w sercu pasuje tylko ta jedyna osoba. Nawet jeśli jej już nie ma, pozostawiła po sobie ślad na zawsze.

Elżbieta Stępień wie jednak doskonale, że najlepszym lekarstwem na to, aby odrodzić się na nowo i poczuć prawdziwie wolnym od traumatycznych doświadczeń przeszłości jest przebaczenie. To właśnie ono czyni nas silniejszymi i bardziej świadomymi tego, jak złożone, nieprzewidywalne, ale przede wszystkim piękne jest życie. Ola przeszła bardzo trudną drogę, ale na szczęście miała wokół siebie ludzi, którzy nie pozwolili jej kroczyć nią w samotności. Bo to także opowieść o pięknie przyjaźni.

„Jestem przy tobie” to książka, którą podobnie, jak poprzednie części cyklu charakteryzuje niezwykły autentyzm wszystkiego, o czym w niej czytamy. To sprawia, że Ola i jej losy stają nam się bardzo bliskie. Bardzo chcemy, aby wreszcie zaczęła być dla siebie dobra i łaskawa. Czy tak się stanie? O tym musicie przekonać się już sami, co mam nadzieję, uczynicie niezwłocznie. To wszystko i o wiele więcej, o czym nie mogę wam tutaj napisać, sprawia, że od czytania nie można się oderwać, a jednocześnie mając świadomość, że czas, aby pożegnać się z anielskim cyklem, nie chcemy dotrzeć do ostatniego zdania zapisanego w książce. Szczerze mogę przyznać, że był to jeden z najlepszych cykli, jakie czytałam. Nigdy go nie zapomnę i na pewno jeszcze do niego wrócę.

[Materiał reklamowy] Autorka Elżbieta Stępień.


PATRONAT MEDIALNY BLOGA KOCIE CZYTANIE.

sobota, 12 października 2024

Plany czytelnicze na długie jesienne wieczory

*

Drodzy moi, często piszecie do mnie  wiadomości z pytaniem, jakie są moje  najbliższe plany czytelnicze. Najczęściej, zgodnie z prawdą odpowiadam, że rzadko z wyprzedzeniem wiem, co będę czytała. Zazwyczaj wybór książek, po które sięgam, jest mocno spontaniczny. Tym razem będzie jednak inaczej, gdyż właśnie dotarły do mnie paczuszki, w których znajdowały się wspaniałe powieści i to właśnie na ich lekturze upłynie mi kilka najbliższych długich jesiennych wieczorów. Już nie mogę doczekać się tych zaczytanych chwil.




"Będę przy tobie" Elżbieta Stępień

OPISY OKŁADKOWE:

I znów podążamy wraz z Aniołem za osobą, która stoi na życiowym rozdrożu. Tym razem przenosimy się do Wenecji. To tu, pośród urokliwych uliczek i mostów, Aleksandrę otula najpiękniejsze z uczuć, a po latach skrzydło zatroskanego Anioła. Co takiego się wydarzyło, że serce kobiety zasklepiło się w bólu i pogubiło w uczuciach? By zgłębić przyczynę i ruszyć z pomocą, niebiański opiekun znów udaje się w retrospekcyjną podróż po życiu bohaterki. Co odkryje? Czy gdy już pozna prawdę, zdoła zatrzymać zacieśniające się wokół niej zło? I czy uda mu się umiejętnie podłożyć nogę, by znów połączyć dwoje przeznaczonych sobie ludzi? Nieoczekiwanie dla siebie (i czytelnika!) Anioł dowiaduje się czegoś zaskakującego i o sobie. Wędrując z nim poprzez czas, odwiedzimy barwne Trójmiasto, podążymy do urokliwej Kuźnicy. Jakie sekrety skrywają te miejsca?

Ostatnia część z serii Czego nie wiesz o Aniołach porusza i daje do myślenia, przywołuje uśmiech, ale i wyciska łzę. To po prostu piękna opowieść o miłości, o jakiej marzy każdy z nas, i o złu, które próbuje ją zniszczyć. Czy bezskutecznie? Koniecznie sprawdźcie sami. Ja się nie zawiodłam.
Agnieszka Kazała, pisarka, graficzka, ilustratorka.



Matylda. Droga ku Miłości - Aneta Krasińska

Trzecia część cyklu Matylda

Ucieczka z Łodzi miała stanowić dla Matyldy i Wojtka przepustkę do nowego życia. Tymczasem nic nie układa się po myśli Daszkowskich i w nowym miejscu napotykają na liczne przeszkody. Brak zatrudnienia, niezrozumiała polityka władz i wrogość Klinsmanów powodują, że Matylda wątpi w słuszność podjętej decyzji. Upór Wojtka sprawia, że Matylda krok po kroku pokonuje kolejne przeszkody i uczy się żyć w Berlinie. Wreszcie obydwoje znajdują zatrudnienie i starają się uporządkować swoje sprawy. Wtedy też pojawiają się porywy serca i nadzieja na prawdziwy związek. Los jednak bywa przewrotny i lubi zaskakiwać w najmniej odpowiednich momentach…



Moja asteroida - Elżbieta Ceglarek 


Wznowienie, nowe wydanie.

Trzydziestokilkuletnia Zosia, piękna stewardessa, jest w udanym związku z przystojnym pilotem. Gdy pojawia się zdrada, obojgu załamuje się świat. Mężczyzna niestrudzenie walczy o serce kobiety, lecz o względy Zosi zaczyna ubiegać się także intrygujący lekarz kardiolog. Utrata zaufania do mężczyzn i lęk powodują, że jej serce pozostaje niewzruszone.


Dom z Kryształu - Elżbieta Ceglarek



Elżbieta Ceglarek w swojej najnowszej powieści zgłębia niezwykle ważny, a jednocześnie trudny problem, jakim jest życie kobiety u boku męża tyrana. Na świecie jest miliony kobiet takich jak nasza bohaterka, Dagmara, które są bite, upokarzane i wykorzystywane, a które mimo wszystko trwają u boku takich partnerów, gdyż boją się odejść, bądź nie wiedzą, jak to zrobić. Autorka w dobitny sposób ukazuje nam, że takie życie nie jest przyjemne. Dom z kryształu to historia, która ukazuje z początku kobietę słabą i uległą, ale z każdym kolejnym dniem zbierającą siły na to, aby w końcu powiedzieć temu wszystkiemu dość. Myślę, że to książka, którą powinna przeczytać każda kobieta, może nie tyle z ciekawości, co ku przestrodze. Gorąco polecam!

Grażyna Wróbel, Czytaninka.blogspot.com


Kiedy czytałam Dom z kryształu czułam na sercu przytłaczające główną bohaterkę problemy i przeżycia. Zaszczuta przez osobę, którą kochała, szukała winy w sobie. Do jakiej ściany musiała dojść, by wreszcie się przebudzić? To powieść, w której fabule przejrzy się zapewne wiele Czytelniczek. Mam jednak nadzieję, że znajdą siłę, by zamienić rozgrywający się w czterech ścianach dramat na zwyczajne radości, odzyskanie poczucia bezpieczeństwa, i że jeszcze dużo dobrego przed nimi. Napisana życiem powieść otwiera naszą świadomość na problem przemocy, której często świadkami są dzieci. Bohaterka zabiera nas w rzeczywistość pełną bólu i cierpienia, ale też w poszukiwania właściwej ścieżki, siły i odwagi do pokonania słabości, by zawalczyć o siebie. Polecam!

Agnieszka Krizel (Recenzje Agi - www.nietypowerecenzje.blogspot.com


Do tego zestawu książek dołączy jeszcze jedna powieść, której zapowiedź już niebawem dla was przygotuję. Teraz ja chciałabym zapytać was o to, co będziecie czytać. No i oczywiście, czy znacie lub planujecie poznać którąś z zaprezentowanych przeze mnie pozycji książkowych?  


Niech to będzie dla nas wszystkich jesień pełna emocji, przygód i wzruszeń literackich.


*Źródło zdjęcia głównego: Internet

[Materiał reklamowy] Autorki książek, o których mowa w poście.

















czwartek, 10 października 2024

7 URODZINY BLOGA KOCIE CZYTANIE! A Z TEJ OKAZJI KSIĄŻKOWE ROZDANIE


To już dziś! Choć samej trudno mi w to uwierzyć, minął kolejny rok działalności mojego bloga. Tym samym Kocie czytanie skończyło 7 lat. Te wszystkie lata sprawiły, że każdego dnia towarzyszy mi poczucie, że  robię coś naprawdę wartościowego. Co niezmiennie od początku mojej działalności w przestrzeni internetowej sprawia mi ogromną radość (choć bywają również chwile zwątpienia). Poczucie to zrodziło się w moim sercu dzięki całej rzeszy ludzi, którzy mi zaufali i nieustannie pokazują mi, że tego nie żałują. Z całego serca dziękuję Wam drodzy wydawcy, autorzy, czytelnicy, przyjaciele bloga. Wspólnie zbudowaliśmy wspaniałą, życzliwą sobie społeczność, którą łączy miłość do książek i mam nadzieję, że tak zostanie jeszcze na długo. 

A teraz zapraszam Was do obejrzenia krótkiego filmiku, który powstał we współpracy z autorką bloga Czytamy bo kochamy. Jest on wyrazem moich podziękowań i ogromnej wdzięczności. 





Na zakończenie mam wspaniałą niespodziankę. Już około południa na moim Facebookowym profilu wystartuje naprawdę duże rozdanie książkowe.
Zachęcam, więc do odwiedzania mnie też tam.




 Zapraszam do wspólnego świętowania.

środa, 9 października 2024

🪽"Zapowiedź patronacka: " Jestem przy tobie" Elżbieta Stępień/ Cykl Czego nie wiesz o Aniołach🪽


Świadomość, że nigdy nie jesteśmy sami sprawia, że każdego dnia łatwiej jest radzić sobie z tym, co dla nas trudne i bolesne. Ja mocno wierzę, że swoje opiekuńcze skrzydła roztaczają nad nami anioły. Jednego z nich, takiego do zadań specjalnych poznamy na kartach cyklu Czego nie wiesz o Aniołach  Elżbiety Stępień. Każda jego część skradła moje serce, dlatego bardzo się cieszę, że już 11 października 2024 roku w nasze ręce trafi jego czwarta i tym samym ostatnia odsłona "Jestem przy tobie". Moją radość, a zarazem dumę z powodu premiery tej pięknej powieści potęguje fakt, że jest to wspaniały patronat medialny bloga Kocie czytanie. Sprawdźmy  zatem, komu tym razem będzie pomagał anioł.


🪽OPIS OKŁADKOWY:

I znów podążamy wraz z Aniołem za osobą, która stoi na życiowym rozdrożu. Tym razem przenosimy się do Wenecji. To tu, pośród urokliwych uliczek i mostów, Aleksandrę otula najpiękniejsze z uczuć, a po latach skrzydło zatroskanego Anioła. Co takiego się wydarzyło, że serce kobiety zasklepiło się w bólu i pogubiło w uczuciach? By zgłębić przyczynę i ruszyć z pomocą, niebiański opiekun znów udaje się w retrospekcyjną podróż po życiu bohaterki. Co odkryje? Czy gdy już pozna prawdę, zdoła zatrzymać zacieśniające się wokół niej zło? I czy uda mu się umiejętnie podłożyć nogę, by znów połączyć dwoje przeznaczonych sobie ludzi? Nieoczekiwanie dla siebie (i czytelnika!) Anioł dowiaduje się czegoś zaskakującego i o sobie. Wędrując z nim poprzez czas, odwiedzimy barwne Trójmiasto, podążymy do urokliwej Kuźnicy. Jakie sekrety skrywają te miejsca?🪽


Ostatnia część z serii Czego nie wiesz o Aniołach porusza i daje do myślenia, przywołuje uśmiech, ale i wyciska łzę. To po prostu piękna opowieść o miłości, o jakiej marzy każdy z nas, i o złu, które próbuje ją zniszczyć. Czy bezskutecznie? Koniecznie sprawdźcie sami. Ja się nie zawiodłam.
Agnieszka Kazała, pisarka, graficzka, ilustratorka.


🪽Mam nadzieję, że będziemy razem świętować tę wyjątkową premierę🪽


[Materiał reklamowy] Autorka Elżbieta Stępień.



poniedziałek, 7 października 2024

"Zagubiony w Mroku" Urszula Gajdowska

Kochani chciałabym zaprosić każdego z was na niezapomnianą, pełną przygód podróż w czasie. Jednak, abyście mogli w niej uczestniczyć musicie usiąść wygodnie i dać się wciągnąć w lekturę książki Urszuli Gajdowskiej „Zagubiony w mroku”. To właśnie ta powieść, o której teraz będę wam opowiadać przenosi swojego czytelnika do Londynu 1824 roku. Miasta wówczas pełnego kontrastów i różnorodności kulturowej, gdzie z jednej strony doświadczyć można luksusu i barwności życia, z drugiej natomiast biedy, brudu, chorób i chaosu. Już na pierwszych stronach powieści poznajemy małego chłopca, któremu niestety przyszło żyć po tej „gorszej stronie” społeczeństwa. William, bo to o nim mowa, choć jest tylko dzieckiem, zdążył już doświadczyć najdotkliwszego okrucieństwa ze strony tych, którzy powinni się nim opiekować i dbać o jego dobro. Tymczasem stał się wyłącznie przedmiotem w rękach dorosłych, którzy nie cofną się przed niczym, aby chłopiec generował dla nich korzyści. Do Willa jednak wrócimy trochę później, gdyż Londyn to dopiero preludium fascynujących, ale i niebezpiecznych przeżyć, które czekają nas na kartach książki.

A wszystko za sprawą jednego z braci Foglar, których mieliśmy już okazję poznać czytając książkę „Zaklęta w ciszy”. Mężczyzna ten jest człowiekiem morza. Kocha je i właśnie wspólnie z załogą przygotowuje się do wypłynięcia w rejs, który ma na celu odnalezienie pewnego skarbu, o którym on i jego bracia dowiedzieli się od nieżyjącego już ojca. Ta odsłona historii przybliża nam również postać Madeline Mackenzie. Tej, która przez innych postrzegana jest jako wyrachowana, bogata kobieta, po śmierci męża poszukująca równie bogatego jego następcy. Tymczasem, o czym przekonacie się, jeśli tylko zechcecie spędzić czas z tym świetnym obyczajowo – historycznym romansem, jest to osoba o bardzo złożonej, niejednoznacznej osobowości, której życie naznaczone było cierpieniem, bólem i pogardą. Dziś, po dwunastu latach małżeństwa, które okazało się pułapką narzucanych na młode panienki przekonań i powinności wobec mężczyzn, miała nadzieję, że wreszcie uwolni się od przeżytych traum. Odzyska upragnioną wolność i spokój, którego tak bardzo potrzebuje. Niestety, nadal pragnienia te muszą pozostać jedynie w sferze jej marzeń, gdyż zmarły małżonek zostawił w spadku długi, za które jej teraz grozi więzienie. Kobieta popada w tarapaty i musi się ukrywać. Chcąc wziąć swój los we własne ręce decyduje się podjąć ryzykownej maskarady. Ukrywając swoją tożsamość, dostaje się na statek Zadara. Wydaje się to najlepszy sposób, by uciec od upominającego się o nią świata. Czy jednak w istocie tak będzie, a co najważniejsze, czy kapitan uznawany za dzikiego barbarzyńcę zdemaskuje fortel Madeline? O tym musicie dowiedzieć się sami.

Tak długa podróż nie tylko dla naszej bohaterki jest swego rodzaju sposobem na ucieczkę przed problemami, które sprowadził na nią mąż. Również Zadar na morzu chce znaleźć zapomnienie. Jednak ku swojemu zaskoczeniu, coraz częściej pogrąża się w rozmyślaniach nad bolesnymi przeżyciami przeszłości, które niczym zadra niewidoczna dla ludzkich oczu tkwią w jego sercu. Jest zły i zawiedziony sobą i światem. Zna gorzki smak porzucenia. Nie ma nic, co stanowiłoby cenną wartość jego życia. Czuł się samotny i pusty. A teraz przeczytajcie, proszę jeszcze raz to wszystko, co napisałam wam o tej dwójce bohaterów i wyciągnijcie wartościowe wnioski, które niech będą cenną lekcją dla nas wszystkich. Pozory bowiem mogą być bardzo mylące, a zachowania i postawy, które dostrzegamy u ludzi mogą stanowić wyłącznie grą mającą ukryć mrok, który spowija ich serca. Każdy z nas przecież zmaga ze swoimi własnymi demonami, które chce ukryć za maską mającą uchronić nas przed ponownym zranieniem i dać choćby pozorne poczucie kontroli nad własnym życiem.

Podczas gdy życie na statku toczy się swoim rytmem, nad niczego nieświadomą jego załogą wisi poważne niebezpieczeństwo. Jest ktoś, komu zaszli za skórę i kto teraz domaga się wyrównania rachunków. Na pewno jesteście ciekawi, kto wyjdzie z tej pirackiej potyczki cało. Ja jednak oczywiście niczego nie zdradzę, więc nie pozostaje wam nic innego jak samemu to sprawdzić, do czego gorąco zachęcam.

Zapewne zgodzicie się ze mną, że nie da się przez całe życie uciekać przed tym, co wzbudza nasze obawy, lęki i niepewności. Urszula Gajdowska dodaje nam odwagi do tego, abyśmy stawili im czoła i spróbowali znaleźć sposób na ich rozwiązanie. Ludzie, choć często sami nie zdają sobie z tego sprawy są bardzo silni i potrafią wiele znieść. Co nas nie zabije, nas pokiereszuje, ale na pewno też uczyni silniejszymi w doświadczenia życiowe, które o tę siłę nas wzbogacą. Tylko od nas zależy, jaką drogę rozwiązania problemów wybierzemy, Musimy jednak pamiętać, że ta łatwiejsza, może okazać się dla nas bardzo zgubna.

Sami widzicie, że pisarka jak w każdej swojej wcześniejszej książce, tak i tym razem zwróciła naszą uwagę na bardzo ważne, życiowe aspekty, które możemy przenieść na płaszczyznę naszego życia i postrzegania osób wokół nas. Bo choć czasy, w których żyjemy się zmieniły, to jednak pewne prawdy pozostają niezmienne. Książka skłania nas do ważnych refleksji i przemyśleń, pośród których możemy obserwować rodzącą się niepostrzeżenie piękną i subtelną miłość, w której nie brakuje niepewności i zmieszania, ale też nieśmiałego otwierania się na siebie i swoje pragnienia, które tak ciężko stłumić. Nie możemy oczywiście zapomnieć o wspomnianym na początku chłopcu, który walczy ze swoimi potworami. Nie mogę zbyt wiele zdradzić, więc napiszę tylko, że jego osoba zapoczątkuje bardzo ciekawy i zaskakujący zwrot akcji toczących się wydarzeń.

„Zagubiony w mroku” ma w sobie wszystko to, co powinna zawierać bardzo dobra książka wyczerpująca znamiona gatunku, który reprezentuje. Klimat epoki, przygodę, miłość. A nawet o wiele więcej, gdyż po skończonej lekturze, książkę na półkę odkładamy z przekonaniem, że nigdy nie należy się poddawać. Zawsze warto walczyć o siebie, gdyż w życiu wszystko się może zdarzyć, a bywa, że cel uświęca środki. Autorka uczula nas również, abyśmy nikogo, nie oceniali z góry. Za każdym człowiekiem kryje się nieznana nikomu jego historia, która ma swoje konsekwencje. Całość czyta się z poczuciem przeżycia wspaniałej przygody, która, choć zupełnie się tego nie spodziewamy, w pewnej mierze nas odmienia.

[Materiał reklamowy] Autorka Urszula Gajdowska

piątek, 4 października 2024

"Zdejmij z nieba księżyc" Kristan Higgins

Dzień zawarcia związku małżeńskiego to jeden z najpiękniejszych dni w życiu dwójki zakochanych w sobie osób. To właśnie wtedy składają sobie przed ołtarzem przysięgę bycia ze sobą w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Jednocześnie wypełnieni szczęściem i miłością mocno wierzą w to, że czeka ich długie i piękne wspólne życie. Z takim właśnie przekonaniem te wyjątkowe słowa wypowiadali Lauren i Joshua, główni bohaterowie książki Kristan Higgins „Zdejmij z nieba księżyc”, z której recenzją do was przychodzę. Wtedy jeszcze nikt nawet przez moment nie pomyślał o tym, że życie bywa okrutnie niesprawiedliwe i już wkrótce zada im bolesny cios, w którego obliczu namacalnie doświadczą głębi znaczenia słów kościelnej przysięgi. Zacznijmy jednak od początku.

Jak sami młodzi małżonkowie przyznają, połączyła ich miłość od drugiego wejrzenia. Jednak, kiedy wypełniła ich serca, stali się dla siebie wszystkim. Jeśli o czyimś związku można powiedzieć, że są oni w nim dla siebie całym światem, to właśnie o ich. W momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury powieści i zaczynamy poznawać historię ich pięknej drogi we dwoje na nowym etapie życia małżeńskiego już od pierwszych stron książki mamy świadomość, że dziś tworzą ją już tylko piękne, ale jednocześnie trudne i bolesne wspomnienia, gdyż Lauren nie ma już z nami. Odeszła, przegrywając trudną walkę z nieuleczalną chorobą. Zaledwie trzy słowa druzgocącej diagnozy sprawiły, że Parksowie nie tylko musieli nauczyć się żyć na nowo, licząc się z ograniczeniami i skutkami idiopatycznego włóknienia płuc, ale także pogodzić się z tym, co nieuchronne. W moim odczuciu nie jest to jednak opowieść o śmierci, a chwytająca za serce historia miłości w obliczu choroby, która sprawia, że nasi bohaterowie chcą wykorzystać czas, który im pozostał, tak by nie liczyć dni, a postarać się, by każdy dzień się liczył.

Tytuł ten to przejmujące świadectwo świadomego odchodzenia, w którym Lauren podobnie jak jej zmarły kilka lat wcześniej tata chce pozostawić po sobie ślad i pomóc tym, których kocha przejść przez najtrudniejszy czas straty i żałoby, kiedy ona dołączy do ojca, w co mocno wierzy. Wie doskonale, że najbardziej ta pomoc potrzebna będzie jej ukochanemu mężowi, który, choć jest zawodowym geniuszem w dziedzinie inżynierii biochemicznej, to w życiu codziennym, jako osoba ze spektrum ma problemy z relacjami międzyludzkimi. To w połączeniu z zaangażowaniem w pracę zawodową sprawia, że często zapomina dbać o siebie i swoje potrzeby. Musicie wiedzieć kochani, że dla osoby świadomej nieuchronności swojej śmierci, to nie ten fakt jest najbardziej bolesny, a właśnie nieuniknione cierpienie i poczucie pustki w sercach tych, którzy zostają. Lauren zdaje sobie sprawę, że bez niej Joshua będzie zmagał się z życiem, bo jak sam twierdzi, to właśnie ona uczyła go, jak żyć. Chcąc, aby te zmagania nie były zbyt trudne, postanowiła zrobić coś, co jej samej bardzo pomogło po śmierci taty. Wtedy pisała do niego listy pełne ciepła i miłości. To właśnie z nich my czytelnicy dowiadujemy się, jak wyglądało, życie młodej wówczas dziewczyny, która wkraczała w dorosłe życie wypełnione marzeniami i pragnieniami w otoczeniu kochającej rodziny i przyjaciół. Teraz, o czym sam Joshua dowiaduje się krótko po pogrzebie żony, w którym każdy, kto zechce spędzić czas z tą książką, będzie mu towarzyszył, Lauren zostawiła dla niego dwanaście listów na każdy miesiąc pierwszego roku po jej śmierci.

Jak możecie się domyślać, listy te przepełnione są wyrazami niekończącej się miłości, która przezwycięży nawet śmierć. Nie jest to jednak jedyny ich cel. W każdym z nich mężczyzna znajduje bowiem jedno wyznaczone dla niego przez żonę zadanie do wykonania. Jedne z nich są łatwiejsze, a inne wymagają od Joshui wyjścia ze swojej strefy komfortu. Wszystkie one ostatecznie prowadzą do tego, aby nasz bohater uświadomił sobie, że życie toczy się dalej i on sam musi żyć i postarać się być szczęśliwym, co nie znaczy, że zapomni o ukochanej kobiecie i przestanie ją kochać. Koniecznie przeczytajcie tę zajmującą książkę i sprawdźcie, czy Joshua znajdą w sobie siłę i odwagę, by poskładać swoje zdruzgotane życie na nowo.

Bez względu na to, co przyniesie przyszłość, ta książka wspaniale pokazuje, że przejście przez tak trudne doświadczenia życiowe byłoby o wiele trudniejsze, gdyby nie wsparcie rodziny i przyjaciół, którym nasze dobro leży na sercu i którzy wspólnie z nami płaczą, czy też śmieją się przez łzy, wracając do tego, co było piękne i czego nikt nam nie odbierze. Na kartach powieści, każdy, kto ją przeczyta, z pewnością poczuje otulające ciepło miłości kobiety i mężczyzny, wypełnionej oddaniem i żarem namiętności. Takiej, w której małżonkowie są także przyjaciółmi, którzy, kiedy jedno z nich odchodzi, czują, że stracili część siebie, bo do tej pory wspaniale się uzupełniali. Czy da się dalej żyć, kiedy na wszystko, co robimy, patrzymy przez pryzmat zmarłej osoby, a nasze życie zostało podzielone na dwie części, które dzieli czarna wyrwa w naszym sercu? O tym musicie przekonać się już sami.

Choć tak bardzo nie chciałabym tego napisać, to muszę przyznać, że niestety tę książkę odebrałam bardzo osobiście i mocno utożsamiłam się z postacią Lauren. Jej odczuciami lękami, obawami, kiedy choć masz świadomość, że przecież kiedyś każdy z nas umrze, to twoja śmierć jest bardziej rzeczywista. Czytając „Zdejmij z nieba księżyc” nie mogłam powstrzymać łez. Nie da się ukryć, że jest to bardzo trudna emocjonalnie książka, ale dzięki niej dostajemy cenną lekcję, by doceniać życie i jego piękno do ostatniej jego chwili, bo zdecydowanie lepiej jest zająć się życiem, niż tracić czas na umieranie.

[Zakup własny]