sobota, 28 września 2024

"Zagubiony w mroku" Urszula Gajdowska / Fragmenty książki



Kiedy jedna z twoich ulubionych pisarek napisała świetną książkę, a ty chcesz, żeby przeczytało ją jak najwięcej książkoholików, robisz wszystko, aby ich do tego namówić. Ja przychodzę do was moi kochani właśnie po to, żeby skusić was do sięgnięcia po powieść Urszuli Gajdowskiej "Zagubiony w mroku". Już wkrótce opowiem o niej trochę więcej w recenzji, a dziś w myśl powiedzenia, że wszystko, co dobre samo się obroni, zostawiam wam dwa  krótkie fragmenty z książki.

Fragment I

– Wracasz z niczym? – spytała oskarżycielskim tonem wysoka kobieta o pięknej twarzy i srogim spojrzeniu.

Chłopiec nie odpowiedział. Pokręcił delikatnie głową, pochylił ją i wyciągnął przed siebie dłonie w oczekiwaniu na karę.

– I co ja mam z tobą zrobić, Will? Nie stać mnie na to, żeby cię karmić i ubierać – powiedziała ze spokojem, więc dziecko natychmiast zrozumiało, że nie była sama. Do ich domu, czy raczej wynajmowanego pokoju w kamienicy czynszowej, zawitał na kilka dni marynarz, który od kilku lat spotykał się z matką chłopca. Nie był jego ojcem, co mu wielokrotnie wypomniał, ale William wcale się tym nie martwił, bo nigdy nie chciałby mieć takiego ojca. Podejrzewał, że nie był on uczciwie pracującym człowiekiem, lecz parał się piractwem, za które groziła kara śmierci.

– To nie jego wina. – Szczerbaty mężczyzna wstawił się za nim, unosząc złowieszczo brew. – Nie wzbudza już takiej litości, jak powinien. Ile on ma lat?

– Ze trzy albo cztery – odrzekła kobieta.

– Sześć. Mam sześć lat, mamo. Za tydzień są moje urodziny – przypomniał chłopiec.

– Szczeniak umie liczyć – zarechotał mężczyzna. – A to ci dopiero!

– Nauczyłam, żeby nie dał się oszukać na forsę – stwierdziła kobieta, wzruszając ramionami, jakby to była jedyna rzecz, którą zrobiła dla niego. – Rzeczywiście może mieć sześć. Chociaż nie wygląda. – Spojrzała na dziecko, przechylając głowę na bok. – Ależ ten czas leci.

– Wygląda. Wysoki jest, dlatego nic nie wyżebrał. Ale ja znam dobry sposób na to, żeby go trochę przerobić – oznajmił mężczyzna z zadowoleniem, patrząc na chłopca jak na kawałek mięsa.


Fragment II


Madeline nie zgadzała się z porzekadłem, że wszystko, co nas nie zabije, to nas wzmocni, bo uważała, że jeśli coś nas nie zabije, a działa przeciwko nam, to nas porządnie pokiereszuje. Jednak choć dostrzegała rany, jakich doznała, to potrafiła dostrzec także korzyści.

Od samego początku, dzięki purytańskiemu wychowaniu, rozumiała, że jej zadaniem jest podporządkować się woli męża, dbać o jego dobro i dostosować własne potrzeby do jego potrzeb. Jeśli mąż chciał, by uczestniczyła w przyjęciach, to musiała być duszą towarzystwa, jeśli pragnął, by podróżowała, to spełniała się w roli nienarzekającej podróżniczki, jeśli wymagał ciszy, milczała. Z biegiem lat jednak zaczynała rozumieć, że kobiety też mają coś do powiedzenia, pewnego rodzaju władzę i swoje potrzeby. To dlatego, będąc pozornie nienaganną żoną, szukała sposobności, by poczuć odrobinę kontroli. Takie poczucie dawało jej przyciąganie pochlebnych spojrzeń, ale i pomoc ubogim. Tak jakby mieszkały w niej dwie albo i trzy zupełnie inne osoby…


No i jak, czujecie się zachęceni do lektury "Zagubionego w mroku"? Ja zapewniam, że naprawdę wato.


[Materiał reklamowy] Autorka Urszula Gajdowska. 


środa, 25 września 2024

"Weranda pachnąca jaśminem" Katarzyna Przybysz

Dziś moi drodzy będę dzielić się z wami wrażeniami po lekturze książki Katarzyny Przybysz „Weranda pachnąca jaśminem”. Jednak według mnie, zanim opowie się o książkach Kasi, trzeba opowiedzieć kilka słów o niej samej, gdyż w każdej powieści, którą autorka oddaje w nasze ręce, czytelnik odnajdzie bardzo wiele z tego, co zrodziło się w jej sercu i duszy. Pozna jej emocje, myśli i uczucia. Kasia jest osobą, która kocha życie. Dostrzega jego piękno i wartość, ale jednocześnie wie, że nie jest ono łatwe i często bywa niesprawiedliwe. Najmocniej doświadcza bowiem ludzi dobrych, którzy zasługują na to, aby być szczęśliwymi. To właśnie człowiek, jego decyzje i wybory, a także szeroko pojęte relacje międzyludzkie są pisarce najbliższe, czemu daje wyraz w swojej twórczości, o czym przekonacie się już za chwilę, poznając losy Ani, głównej bohaterki tytułu, o którym chcę pokrótce wam opowiedzieć.

Ta kobieta, jak każdy z nas chce kochać i być kochana. Sześć lat temu wiążąc się z Mateuszem, wierzyła, że wykorzysta on swoją szansę i tak jak obiecywał, pokaże jej, jak piękny jest świat z perspektywy żony. Teraz wszystkie składane wówczas przez niego obietnice tkwią tylko w pamięci Ani, gdyż po chłopaku, w którym się zakochała, nie pozostał już najmniejszy ślad. Ich małżeństwo się rozpada, a ją ze strony męża, który coraz częściej wpada we wściekłość, spotykają jedynie obelgi i upokorzenia. Mężczyzna jest właścicielem dobrze prosperującej firmy, i to właśnie firma pozwala mu żyć w świecie iluzji, w którym czuje się kimś ważnym, a już na pewno lepszym od żony, która jest tylko pielęgniarką. Bolesna prawda jest jednak taka, że za zamkniętymi drzwiami to przemocowiec znęcający się nad Anią fizycznie i psychicznie, który ukojenia dla swojej agresji szuka w alkoholu. Nasza bohaterka jest w stanie naprawdę wiele znieść, jednak najbardziej boli ją całkowita obojętność w sprawach intymnych, która poniża ją jako kobietę oraz zupełny brak zainteresowania ojca czteroletnią córką Jagodą. Anna chce walczyć o ten związek, ma bowiem nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone i odzyska swojego dawnego ukochanego. Niestety życie chwieje się w posadach, kiedy nakrywa Mateusza na zdradzie. Na szczęście może liczyć na wsparcie swoich bliskich, którzy wiedząc, że teraz będzie potrzebowała odosobnienia i czasu, aby na nowo przemyśleć swoje życie, a przede wszystkim porozmawiać z samą sobą, namawiają ją na wyjazd do pięknej urokliwej wioski nad Narwią. To klimatyczne miejsce pozwala odpocząć od biegu miejskiego życia, z czego chętnie korzystają osoby na co dzień mieszkające w mieście. Ani i jej córeczce gościny w swoim domku udzieliła znana pisarka Michalina Korzeniewska. Ania nie wie, jednak jeszcze, że ten urlop znacząco wpłynie na przyszłość jej i jej dziecka.

A stanie się to za sprawą przypadkowego spotkania z Łukaszem. Cenionym informatykiem pracującym w korporacji, któremu natura introwertyka pozwala w zupełności skupić się na najważniejszej dla niego pracy, ale za to znacząco utrudnia kontakty z ludźmi i nawiązywanie głębszych relacji. Zamknięty we własnym świecie niemalże izoluje się od toczącego się obok niego życia. Taki stan rzeczy bardzo odpowiada Dagmarze. Młodej kobiecie, którą z Łukaszem łączy układ oparty wyłącznie na cielesności. Jak możecie się domyślać, między dwójką naszych bohaterów zacznie mocno iskrzyć. Razem odkrywają uczucia, na które tak bardzo zasługują, a których głębi tak naprawdę nigdy nie zaznali. Boją się nazwać to, co powoli wypełnia ich serca i myśleć o tym, co czeka na nich w prawdziwym życiu, kiedy ich wspólna bajka utkana z namiętności, spełnienia uśpionych pragnień i skradzionych chwil niczym niezmąconego szczęścia dobiegnie końca.

Autorka w sposób mocno kontrowersyjny pokazała nam, jak bardzo kręte są ścieżki, które prowadzą nas do upragnionego szczęścia. Nie chcę oczywiście zbyt wiele zdradzać, abyście sami mogli przekonać się, w jakim aspekcie książki tkwi owa kontrowersyjność, więc napiszę tylko, że dzięki niemu Kasia daje nam jedną z co najmniej kilku pozostawionych w książce cennych życiowych lekcji, aby nigdy, nawet jeśli nie zgadzamy się z czyimiś wyborami i postępowaniem nikogo nie oceniać. Życie bowiem mamy tylko jedno i wszyscy chcemy zaznać w nim istoty szczęścia, a przewrotny los daje nam na to szansę często w najmniej oczekiwanych momentach, i popycha do postawienia wszystkiego na jedną kartę nierzadko wbrew rozsądkowi.

To na co również warto zwrócić uwagę, czytając tę niezwykle wartościową, życiową i mądrą powieść to fakt, że pojawienie się w naszym życiu dobrego człowieka może pokazać nam nasze życie i nas samych w zupełnie innym świetle, otwierając oczy na prawdę, której my sami do tej pory nie dostrzegaliśmy. Przekonał się o tym Łukasz, który dopiero przy Ani zrozumiał, że nie wszystko, co się świeci, jest złotem. Piękno kobiety skrywa się bowiem w jej wnętrzu, a ulegając powierzchowności, mężczyzna może bardzo łatwo wpaść w pułapkę manipulacji i niepostrzeżenie dla siebie być bez skrupułów wykorzystywanym.

Jednak to jeszcze nie wszystko, co przygotowała dla nas Kasia, gdyż, jak na autorkę książek przystało, wplatając w bieg toczących się na kartach „Werandy pachnącej jaśminem” wydarzeń wątek bestsellerowej pisarki i jej twórczości, w ręce Ani trafia swego rodzaju pamiętnik, z którego wspólnie z nią poznajemy trudną historię kobiety, która, choć jest tak różna od tego, co przeżywa Ania, to jednak w pewnej mierze obie mają ze sobą coś wspólnego. To właśnie te fragmenty książki poruszyły mnie do łez i to one trafiły wprost do mojego serca. A i sama pani Michalina przeżyła naprawdę bardzo wiele. Doświadczenie życiowe sprawiło, że teraz dzieli się z Anią mądrością życiową świadczącą o ogromnej znajomości świata i ludzi. My czytelnicy mamy możliwość z niej czerpać, co zaowocuje wieloma przemyśleniami i refleksjami, które z pewnością, każdy, kto zechce spędzić czas z tą poruszającą i chwytającą za serce książką, przeniesie na płaszczyznę swojego życia.

To literackie dziecko autorki, konfrontuje nas z prawdziwym życiem, co sprawia, iż jestem pewna, że wiele kobiet znajdzie w nim cząstkę siebie i to, o czym przeczyta, przełoży na własną codzienność, ale również na pragnienie zaspokojenie własnych potrzeb na każdym ich poziomie. To trudna, ale i piękna powieść, która niejako zmusza nas do konfrontacji z prawdą o naszym życiu, ale jednocześnie jest impulsem do tego, aby przywrócić nam nadzieję na szczęście i dobro, które stanie się naszym udziałem, kiedy wreszcie przestaniemy myśleć o innych, a zawalczymy o siebie i o to, co jest dla nas ważne. Autorka zaskakuje nas od samego początku, gdyż patrząc na piękną romantyczną okładkę książki w połączeniu z klimatycznym tytułem, moglibyśmy przypuszczać, że czeka na nas lekka romantyczna opowieść miłosna, która będzie bajkowym romansem. Tymczasem jest zupełnie inaczej, bo jak już wspominałam wcześniej, przeczytacie tu o przemocy domowej, alkoholizmie, poniżeniu, manipulacji, ale także o przyjaźni, wartości wsparcia osób nam najbliższych, oraz szczęściu, które niestety bywa ulotne, lecz nawet jeśli jest nam dane tylko na chwilę, zawsze pozostają wspomnienia i nauka, jaką z każdego doświadczenia wyciągamy. To jedna z tych książek, o której na pewno długo się nie zapomina, a odkładając ją na półkę trudno powstrzymać łzy, bo samo zakończenie roztrzaskuje serce czytelnika na miliony maleńkich kawałeczków. O tym jednak musicie przekonać się już sami, do czego gorąco zachęcam.

[Zakup własny]

piątek, 20 września 2024

"Zaułek spełnionych marzeń" Elżbieta Stępień

Na świecie istnieje dobro i zło. Choć wszyscy życzylibyśmy sobie, aby to właśnie dobro zwyciężało nad złem, to nie zawsze niestety tak się dzieje. Bo choć my ludzie zawsze mamy wybór i sami decydujemy, po której stronie chcemy stanąć, to zło niestety bywa bardzo podstępne. Otacza nas i kusi. Wabi iluzją życia, o jakim każdy z nas marzy. Mami ułudą bogactwa i sukcesu, tylko po to, by wyciągnąć po nas swoje macki i spowić nasze życie mrokiem, a kiedy przyjdzie odpowiedni moment, uświadomić nam, że w życiu za wszystko trzeba zapłacić. Często bardzo wysoką cenę. Na szczęście, w co mocno wierzę, nawet w najtrudniejszych momentach naszego życia, a może szczególnie właśnie wtedy nie jesteśmy pozostawieni samym sobie. Ktoś tam na górze nad nami czuwa. Anioły, to one szepczą nam do ucha bądź podstawiają nam nogę, aby wskazać właściwą drogę, którą powinniśmy kroczyć. Obecności jednego z nich w swoim życiu już wkrótce doświadczy Szymon, główny bohater trzeciej już odsłony cyklu Czego nie wiesz o aniołach autorstwa Elżbiety Stępień „Zaułek spełnionych marzeń”, o której chcę wam trochę poopowiadać.

Tym razem anioł do zadań specjalnych spotyka swojego podopiecznego czuwającego przy łóżku nieprzytomnej żony. Dla mężczyzny to bardzo trudny czas, tym bardziej że ma świadomość tego, że w dużej mierze to właśnie on jest winien temu, co spotkało Gosię. Anioł jest tu po to, żeby opiekować się Szymonem i pomóc mu wyciągnąć lekcję z przeszłości, której niestety nie da się wymazać. Choć bardzo chciałby móc na nią wpłynąć, wie, że jej zmienić nie może, bowiem niezależnie od tego, jak bardzo jest ona trudna i złożona nasz bohater musi ją przeżyć. Staje się więc wyłącznie jej obserwatorem, dzięki czemu my czytelnicy również mamy możliwość poprzez retrospekcję wydarzeń poznać życie Szymona, kiedy jeszcze był ambitnym, uczciwym chłopakiem z głową wypełnioną marzeniami.

Ten chłopak wiedział, czym jest bieda, ale w studiach i ciężkiej pracy widział nadzieję na lepszą przyszłość dla siebie i swoich bliskich. Miał jednak to nieszczęście, że zwrócił na siebie uwagę nieodpowiednich ludzi, dla których jego pragnienia stały się podatnym gruntem do tego, aby wciągnąć go do bezwzględnego świata szybkich pieniędzy i dać poczucie, że może stać się w nim kimś ważnym. Podczas gdy w istocie stał się wyłącznie bezwolną marionetką dla innych. Tych, dla których on sam nie ma żadnego znaczenia, ponad tę, że jest zabawką w czyiś rękach, dopóki się nie znudzi i nie przestanie być potrzebny. Sam za to chwilowe poczucie luksusu i władzy zapłacił cenę najwyższą. Poświęcił swoją uczciwość. Wszak to wszystko bardzo zmienia człowieka.

Teraz kiedy ta piękna, ale nietrwała bańka iluzji pękła, a nasz bohater poniósł karę za swoją naiwność i łatwowierność, ma szansę dokonać tym razem właściwego wyboru, opowiadając się po stronie dobra. Przeszłość jednak nie daje o sobie łatwo zapomnieć i uderza tam, gdzie najbardziej zaboli. Sięgając po tę, co już teraz mogę zdradzić piękną, mądrą i niezwykle poruszającą powieść stajemy się świadkami wielu starań mężczyzny zmierzających do tego, aby zwalczyć demony przeszłości, zamknąć za nią drzwi i zacząć nowe lepsze życie. Dla niego jednak ten nowy rozdział życia nie będzie takim, jakim jawi się w jego marzeniach bez ukochanej kobiety, którą stracił na własne życzenie. Tej, która przez niego przeszła przez piekło. Każdy, kto spędzi czas z tą zajmującą powieścią, będzie niemalże na własnej skórze czuł, iż jest blisko Szymona i trzymając kciuki za jego szczęście, wspólnie z nim walczy o marzenia i miłość, która jest w stanie rozproszyć nawet największy mrok. To w niej tkwi siła przebaczenia sobie i innym, choć jest to nierzadko bardzo trudny proces, który wymaga czasu i odbudowy utraconego zaufania. Koniecznie przeczytajcie tę wyjątkową i mocno refleksyjną powieść, aby przekonać się, czy Gosia będzie w stanie jeszcze raz uwierzyć w swojego męża i odnaleźć w nim tego młodego chłopaka, w którym się zakochała.

Musicie bowiem wiedzieć, że choć tym, nad którym swoje opiekuńcze skrzydła roztacza anioł, jest Szymon, to wobec Gosi również nie pozostaje obojętny. I miałby pełne ręce roboty, gdyby nie pomoc ziemskich aniołów w ludzkiej skórze, którzy wyciągają do naszej dwójki pomocną dłoń i nie pozwalają im się poddać. Bo to nie tylko książka o miłości między kobietą i mężczyzną, ale także człowieka do człowieka w ogóle. Dzięki niej doświadczamy ogromnej mocy przyjaźni, pomocy i wsparcia. Przekonujemy się, jak wiele dobrego zyskujemy, pomagając innym spełniać ich marzenia, bo to dobro powraca do nas w dwójnasób.

Czytając „Zaułek spełnionych marzeń", od początku bardzo mocno zżyłam się z postacią głównego bohatera i choć wielokrotnie byłam zła na jego zachowania i postępowanie, to jednak wiedziałam, że w głębi serca jest on dobrym człowiekiem, którego ktoś wykorzystał dla własnych manipulacji i korzyści. Chciałam bardzo, aby wreszcie zaznał upragnionego szczęścia. Z drugiej jednak strony rozumiałam też postawę Gosi, która owładnięta strachem przeżytych wręcz mrożących krew w żyłach wydarzeń, toczyła wewnętrzną walkę serca z rozumem. A wszystkie te emocje towarzyszące mi podczas lektury tego tytułu potęgował fakt autentycznego wymiaru wszystkiego, o czym przeczytamy na jego kartach. Bo niestety w dzisiejszych czasach, kiedy w pędzie codzienności jesteśmy tak bardzo mocno nastawieni na zysk, osiągnięcia, robienie kariery bardzo łatwo każdy z nas może podzielić los Szymona. Mając tę bolesną świadomość, cieszę się, że Elżbieta Stępień oddała w nasze ręce tę właśnie książkę. Niech będzie ona dla nas wszystkich przestrogą, dzięki której nie zapomnimy, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze i co stanowi największą jego wartość.

[Zakup własny]

wtorek, 17 września 2024

Zapowiedź wydawnicza: "Matylda. Droga ku miłości" Aneta Krasińska


Moje czytelnicze serce wypełnia ogromna radość, gdyż już niebawem będę mogła poznać dalsze losy Matyldy Daszkowskiej, bohaterki cyklu "Matylda" autorstwa Anety Krasińskiej wydanego we współpracy z wydawnictwem Skarpa Warszawska. Tę dziewczynę, a później młodą kobietę pokochało wielu z nas, którzy jesteśmy już po lekturze pierwszych dwóch jego części tj. „Droga ku przyszłości" i "Droga ku marzeniom".

Czytając te wciągające i chwytające za serce powieści, w których historia jest tłem dla prawdziwych emocji, wszyscy bardzo chcieliśmy, aby ich główna bohaterka zaznała szczęścia, na które bez wątpienia zasługuje. Aneta Krasińska jednak jej nie oszczędza, bo takie właśnie jest życie. Ono zsyła wiele przeciwności i przeszkód na drodze do upragnionego spokoju, szczęścia i miłości. Czy naszej Matyldzie uda się wreszcie doświadczyć tych pięknych uczuć? O tym przekonamy się już 9 października 2024 roku, kiedy to na nasz rynek wydawniczy trafi trzecia odsłona wspomnianego cyklu "Matylda. Droga do miłości". Sprawdźmy zatem, co tym razem przygotowała dla nas pisarka.

Opis wydawcy;

Ucieczka z Łodzi miała stanowić dla Matyldy i Wojtka przepustkę do nowego życia. Tymczasem nic nie układa się po myśli Daszkowskich i w nowym miejscu napotykają na liczne przeszkody. Brak zatrudnienia, niezrozumiała polityka władz i wrogość Klinsmanów powodują, że Matylda wątpi w słuszność podjętej decyzji. Upór Wojtka sprawia, że Matylda krok po kroku pokonuje kolejne przeszkody i uczy się żyć w Berlinie. Wreszcie obydwoje znajdują zatrudnienie i starają się uporządkować swoje sprawy. Wtedy też pojawiają się porywy serca i nadzieja na prawdziwy związek. Los jednak bywa przewrotny i lubi zaskakiwać w najmniej odpowiednich momentach…


Kto z was, tak jak ja, nie może doczekać się tej premiery wydawniczej?

(Materiał reklamowy) Wydawnictwo Skarpa Warszawska

piątek, 13 września 2024

"Owocowa czy czarna" Kamila Mytyk



My czytelnicy, chociażby podczas spotkań autorskich ze swoimi ulubionymi pisarzami, chcąc poznać zakulisowe ciekawostki dotyczące samego procesu pisania książek, niejednokrotnie dowiadujemy się, że nie wszystko wyszło tak, jak zakładał pierwotny pomysł i plan autora. Zdarza się bowiem, że już podczas samego pisania pomysł ewaluuje, a bieg toczących się wydarzeń przybiera zupełnie inny od zamierzonego kierunek. Piszę wam o tym moi kochani, ponieważ dziś przychodzę do was z recenzją najnowszej powieści Kamili Mytyk „Owocowa czy czarna”, w przypadku której tak właśnie się stało. Jak przyznaję sama Kamila, początkowo powieść ta miała być komedią. Ostatecznie, jednak, co mogę już teraz wam zdradzić, w nasze ręce trafiła zdecydowanie bardziej poważna tematycznie historia, która, choć nie pozbawiona warstwy humorystycznej, została wzbogacona o ważny aspekt psychologiczny, o czym przekonacie się już za chwilę. 

Bohaterkami tego zajmującego i wciągającego od pierwszej do ostatniej strony tytułu są trzy siostry, choć, bez wątpienia można powiedzieć, że w głównej mierze nasza uwaga zostaje zwrócona na historię najstarszej z nich - Joanny. Ta dziewczyna nigdy nie miała łatwo i niestety, choć może liczyć na wsparcie rodziny, tak pozostało do dziś. Dziewczyn los nie oszczędzał. Bardzo wcześnie doświadczyły ogromnego bólu straty, a Joanna, jako najstarsza z sióstr czuła się w obowiązku opiekować Anią i Natalką. Teraz, choć są już dorosłe i każda z nich ma swoje życie, to tak naprawdę Joasia nigdy nie zaznała w nim szczęścia. Kiedyś wierzyła, że znajdzie je u boku Marcina. Jak każde zakochana kobieta, oddała mu całą siebie. Dziś, choć jeszcze nie ma odwagi tego przed sobą przyznać, podświadomie wie, że obraz mężczyzny, w którym się zakochała, zachował się już tylko w jej pamięci. Od dawna dzieli życie z manipulatorem, który bardzo szybko pokazał swoje prawdziwe oblicze. Wszyscy wokół to wiedzą, tylko nie sama zainteresowana. Jak wiadomo pod latarnią zawsze najciemniej. Czasem trzeba, aby ktoś spojrzał na nasze życie z boku i pokazał nam ten niedostrzegalny przez nas samych prawdziwy jego obraz. Dla naszej Joasi początkiem stawania w prawdzie, a tym samym uwierzcie mi rewolucyjnych zmian, które wywrócą jej życie do góry nogami, jest niespodziewana wizyta babci Rozalii. Kobieta przylatuje z Australii, aby odwiedzić wnuczki, przekonać się, jakie życie wiodą i sprawdzić, czy nie potrzebują jej pomocy. 

W tym miejscu zatrzymajmy się na chwilę i skupmy właśnie na postaci seniorki. A to dlatego, w żaden sposób nie wpisuje się ona  w schemat spokojnej starszej pani. Co to, to nie. Mimo swoich 75 lat to pełna życia, elegancka, dystyngowana dama, która mówi to, co myśli. A co najważniejsze, jest doskonałą obserwatorką, której nie da się zamydlić oczu. Za sprawą jej naturalnej bezpośredniości czytelnik dostaje dawkę fantastycznego humoru, który jest balansem dla wspaniale ukazanej narcystycznej osobowości Marcina. Koniecznie przeczytajcie tę niezwykle wartościową i potrzebną społecznie opowieść i przekonajcie się, czy Asia przy wsparciu rodziny znajdzie w sobie siłę, aby zakończyć toksyczny związek i zacząć wreszcie żyć dla siebie i z myślą o sobie. 

Jako psycholog mogę was zapewnić, że wielu czytelników właśnie po lekturze „Owocowej czy czarnej" zrozumie, że żyje z narcyzem, bądź ma w swoim otoczeniu osobę wykazującą znamiona zachowań narcystycznych. Kamila Mytyk w bardzo obrazowy sposób pokazała nam, jak wygląda życie w cieniu narcyza, dla którego liczy się wyłącznie on sam. Nie znosi krytyki, a wszystko to, co nie dzieje się nie po jego myśli, wywołuje niekontrolowane ataki złości, wymierzone w jego ofiarę. Co z kolei ją samą wpędza w poczucie winy i obniża własną wartość. Narcyz nie odczuwa empatii, ale potrafi być czarujący, jeśli w danej chwili właśnie takie zachowanie zaowocuje wymiernymi dla niego korzyściami. 

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że samodzielne wyjście z takiej relacji jest bardzo trudne. Dlatego niezbędne jest wsparcie osób nam bliskich i tych, którym na naszym dobru zależy. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że nie każdy ma w swoim życiu kogoś takiego. Nie martwcie się jednak. Macie  moje słowo, że dla wielu z was motywacją do zmian na lepsze na pewno będzie ta książka. Mamy tutaj nie tylko wspaniale nakreśloną charakterystykę osoby narcystycznej, ale co najbardziej istotne, w pewnym sensie jest ona swego rodzaju poradnikiem, z którego dowiadujemy się, jak taką osobę traktować. Jak sobie z nią poradzić i najważniejsze, jak się od niej odciąć. A wszystko, o czym przeczytacie, spędzając z nią czas, do czego gorąco zachęcam, zostało napisane na podstawie konsultacji z psychologami. Warto również wspomnieć, że to właśnie psycholodzy, są tymi, którzy w takich sytuacjach służą swoją fachową pomocą. Terapia nie jest niczym niezwykłym, czego należy się obawiać, a tym bardziej wstydzić. 

Mam nadzieję, że udało mi się przekonać was, iż warto poznać tę powieść i oczywiście mówić o niej dużo i głośno. Jestem przekonana, iż może pomóc wielu osobom. Mając ten fakt na uwadze, chciałabym, aby dotarła ona do jak najszerszego grona odbiorców. Dlatego na pewno będę ją polecać każdemu. Ja sama przeczytałam ją w mgnieniu oka z wielką przyjemnością. Autorce wspaniale udało się połączyć powagę tematu z lekkością lektury, fantastyczną dawką humoru, a także garścią refleksji i przemyśleń, dotyczących nie tylko toksycznych relacji w szerokim tego pojęcia znaczeniu, ale również nas samych. Bo, jak się okazuje, w każdym z nas jest pewien pierwiastek narcyzmu.

Jeśli szukacie książki z niezwykle ważnym przesłaniem w bardzo przystępnej formie, od której nie sposób się oderwać, to „Owocowa czy czarna” będzie idealnym wyborem. Autorka ma niesamowitą umiejętność angażowania czytelnika. Lektura pochłonie was bez reszty nie tylko ze względu na wątek psychologiczny. Nie jest to bowiem jedyny ważny problem poruszany w powieści. Dowodzi ona także że choć w rodzinie tkwi siła, to jednocześnie relacje rodzinne mogą być naprawdę złożone i skomplikowane. Ponadto doświadczycie ciężaru trudnych przeżyć z przeszłości i ich wpływu na dalsze życie. W książce nie zabraknie również tajemnic, które podsycają naszą ciekawość tego, co wydarzy się za chwilę i jakie będzie ich rozwiązanie. A możecie mi wierzyć, że będziecie zaskoczeni. I właśnie ta chęć odkrycia owych tajemnic spowodowała, że czułam się rozdarta wewnętrznie, zbliżając się do końca lektury. Z jednej strony ciekawość nie dawała mi spokoju, a z drugiej nie chciałam rozstawać się z bohaterami książki, którzy stali mi się bardzo bliscy, i za których szczęście mocno trzymałam kciuki. Ach te odwieczne dylematy książkoholika. 

[Materiał reklamowy] Autorka Kamila Mytyk

poniedziałek, 9 września 2024

Fragmenty z dylogii Córki botanika. "Zielarki"


Zaledwie kilka tygodni temu Urszula Gajdowska oraz wydawnictwo Szara Godzina wzbogacili nasz rodzimy rynek wydawniczy o wspaniałą dylogię „Córki botanika. „Zielarki". Tym razem poznajemy Jaśminę i Rozalię, młodsze siostry Hortensji i Hiacynty, o których przygodach czytaliśmy na kartach dylogii Córki botanika. "Bliźniaczki". Wkrótce opowiem wam o swoich wrażeniach po lekturze obu tytułów, ale już dziś mam dla was fragmenty z książek, które mam nadzieję, wzbudzą waszą ciekawość i chęć ich przeczytania.




W życiu każdego człowieka może zdarzyć się taki moment, który przewróci do góry nogami wszystko, co ten traktował jako ustabilizowane i pewne, i zmieni sposób postrzegania przez niego zarówno świata, jak i siebie samego. Jaśminie takich momentów przytrafiło się kilka, a ostatni z nich sprawił, że nic, co do tej pory
udało jej się osiągnąć, nie ostało się na swoim miejscu.
Po wielomiesięcznych przygotowaniach młoda kobieta w przebraniu chłopca o drobnej budowie miała sprowadzić z terenów imperium osmańskiego konie czystej krwi arabskiej i uratować majątek przed ruiną. Fakt, że piękna blond włosa dama, Europejka, zdecydowała się na takie przedsięwzięcie, budził co najmniej zdziwienie. Jej to zupełnie nie przeszkadzało. Znalazła się w tak trudnym położeniu, że gotowa była odwiedzić
czeluści piekielne, byleby zapewnić swojej rodzinie bezpieczną przyszłość.



"Jakby nagle wkroczyła do zupełnie innego świata. Świata na pograniczu snu i jawy, gdzieś na najwyższym poziomie jej wyobraźni, a jednocześnie świata, którego nie potrafiła w żaden sposób kontrolować. Znów jakby była w ogrodzie przed domem. Jak? Kiedy? Nie potrafiła skoncentrować się na niczym. Okrążały ją upiorne cienie, przyciszone dźwięki. Znalazła się w ciasnej celi, otoczonej z trzech stron ścianą z białej mgły, próbującej otulić ją i zamknąć w ciasnym uścisku. Nic dziwnego, że mieszkańcy tego majątku opowiadali o starych legendach i duchach odwiedzających to miejsce. Aura grozy i tajemniczości, jaką było przesiąknięte wszystko wokół, wnikała do jej umysłu. Zarysy i odgłosy prawdziwego świata były zniekształcone, zmienione przez mgłę. Zrobiło jej się nieprzyjemnie zimno. Nigdy nie marzłam we śnie, dlatego nie mogę śnić, przyszło jej do głowy."

Napiszcie, proszę w komentarzach, czy macie w planach spędzić czas z tą dylogią? A może już wiecie, jaką historię skrywają jej karty? Jeśli tak, jestem bardzo ciekawa, czy to, co przygotowała dla nas autorka, przypadło wam do gustu.

[Materiał reklamowy] Autorka Urszula Gajdowska.



czwartek, 5 września 2024

📖 Ulubiona książka ze szkolnych czasów📚🎒


Dzieci i młodzież postawiły pierwsze kroki w nowym roku szkolnym, a we mnie, chodź do szkoły już nie chodzę, ten moment zawsze wzbudza wspomnienia i refleksje. Nie wszystkie są miłe, ale nie o tym  chcę dziś pisać. Wręcz przeciwnie, chciałabym zapytać was o coś bardzo miłego. A mianowicie, jaka jest wasza ulubiona książka z czasów szkoły właśnie? Być może taka, dla której zarywaliście noce i czytaliście ją z latarką pod kołdrą, aby dorośli nie zorientowali się, że jeszcze nie śpicie. Czy wracacie do nich po latach?

Ja mam kilka takich książek. Między innymi: "Dzieci z Bullerbyn", "Ten obcy, "Przypadki Robinsona Crusoeo " oraz "W pustyni i w puszczy","Awantura o Basię"i oczywiście "Ania z Zielonego wzgórza". Każdą z nich czytałam co najmniej dwukrotnie,  już po zakończeniu edukacji.

Zachęcam do  aktywności w komentarzach i życzę wszystkim miłego popołudnia🙂


Źródło grafiki: Pixabay

wtorek, 3 września 2024

"Niezapominajka" Ewelina Klimko


My kobiety na przestrzeni wieków nieustannie pokazujemy, że jesteśmy niezwykle silne i gotowe na to, aby walczyć o to, co jest dla nas najważniejsze. Mimo tego, że płynie czas i zmieniają się okoliczności, w jakich żyjemy, to nasze pragnienia, potrzeby i marzenia pozostają niezmienne. W piękny i niezwykle przejmujący sposób na kartach swojej najnowszej książki „Niezapominajka tę prawdę ukazuje nam Ewelina Klimko.

Autorka bohaterkami swojego wydanego kilka dni temu pod opiekuńczymi skrzydłami wydawnictwa Dragon literackiego dziecka uczyniła trzy wyjątkowe kobiety, które wydawać, by się mogło, dzieli wszystko, ale jak przekonacie się podczas lektury, życie potrafi spleść ludzkie losy w naprawdę zaskakujący dla nich samych sposób. Jedną ze wspomnianych kobiet jest Matylda, którą poznajemy w dniu jej 35 urodzin. Jak wiemy urodziny to bardzo refleksyjny moment w życiu wielu z nas. W naszej Matyldzie ten dzień wzbudza poczucie wewnętrznej samotności. Choć na co dzień jest przebojową i pewną siebie osobą to, tylko ona wie, że tak naprawdę jest to wyłącznie maska kogoś, kto pokazuje innym, czym jest szczęście, podczas gdy tak naprawdę nigdy go nie doświadczył. Wie natomiast, czym jest poczucie pustki.

Choć Matylda nie ma jeszcze świadomości tego, co już wkrótce wydarzy się w jej życiu, wam mogę zdradzić, że przed nią wiele emocjonalnych przeżyć i doświadczeń, które staną się początkiem wielu zmian przede wszystkim w niej samej. A wszystko za sprawą tajemniczego listu, który znalazła w murach zwiedzanego wspólnie z przyjaciółką średniowiecznego klasztoru. Niestety żadna z nich nie jest w stanie odczytać jego treści, gdyż został on napisany w nieznanym dla nich języku. Dlatego też musi prosić kogoś o pomoc w jego przetłumaczeniu. Wybór pada na profesora Jakuba Antosiewicza. Spotkanie to nie przebiegło tak, jak spodziewała się tego Matylda, a jej roztargnienie sprawiło, że zyskało ono dość osobliwy charakter. Nie to jednak jest w tym momencie istotne, a fakt, że przez przypadek Matyś zabiera z gabinetu Antosiewicza jego pracę badawczą, o Nawojce, której lektura wciąga ją bez reszty. Historia Nawojki jest swego rodzaju wehikułem czasu, który przenosi nas do XV wieku, gdzie trafiamy do klasztoru, do którego oddała ją matka, ofiarując swoją maleńką córeczkę Bogu. Dorastając czuła, że chce doświadczać tego, co dzieje się za murami klasztoru i żyć pełnią życia. Jak się możemy domyślać, takie pragnienie dla kobiety żyjącej w tamtych czasach jest bardzo trudne, a wręcz niemożliwe. Dziewczyna jednak podejmuje ryzyko i buntuje się, co pozwala jej wkrótce poznać smak miłości. Jednak jej szczęście nie trwa długo, gdyż za te piękne chwile będzie musiała zapłacić gorzkimi łzami. O tym jednak musicie przekonać się sami, sięgając po tę poruszającą do głębi opowieść.

Tymczasem wróćmy do wspomnianego wcześniej listu, którego próby rozszyfrowania zaowocowały niezwykłym spotkaniem Matyldy z panią Zosią. Ta wyjątkowa kobieta, wykazując się wielką otwartością wobec nowo poznanej, poczuła potrzebę podzielenia się z nią swoją skrywaną gdzieś na dnie serca bolesną przeszłością, którą ukształtowała wojenna rzeczywistość. Ta będąc wówczas młodą dziewczyną, której duszę przepełniało poczucie patriotyzmu i oddania dla ojczyzny ryzykowała własnym życiem. Każdego dnia swoim postępowaniem i zachowaniem pokazywała, czym jest najwyższy wymiar poświęcenia w imię dobra wyższego. To ona zna znaczenie słów „wyrzeknij się siebie” i stań kimś, kim nigdy nie chciałaś być. Żyjąc w ciągłym strachu i mając dotkliwą świadomość niepewności jutra, niejednokrotnie zmuszona była dokonywać trudnych wyborów, często wbrew sobie. Imponująca odwaga i determinacja, by zrobić wszystko, co w jej mocy, aby pomóc Polakom w walce z bezwzględnym okupantem, kosztowała ją naprawdę wiele. Śmiało można powiedzieć, że weszła do paszczy lwa, aby uśpić jego czujność, a przede wszystkim zrobić wszystko, co tylko możliwe, aby udaremnić jego działania dążące do zagłady narodu polskiego. Za ten bohaterski czyn, o czym przekonacie się poznając koleje losów Zosi, zapłaciła naprawdę wysoką cenę. Zdana na łaskę i niełaskę potwora w ludzkiej skórze doznała wiele krzywd także tych naznaczonych przemocą fizyczną. Nie obcy stał się dla niej również ból straty tego, co dla niej, jako kobiety stało się sensem w świecie pełnym cierpienia i nadzieją na to, że jeszcze może być pięknie.

„Niezapominajka” to przykład książki, o której można by mówić bez końca, ale jednocześnie opowiadając o niej ciągle towarzyszy nam poczucie, że nie ma takich słów, które w odpowiedni sposób oddadzą jej wyjątkowość. A to dlatego, że owa wyjątkowość tkwi w silnych emocjach, które budzą się w każdym, kto zechce spędzić z nią swój wolny cenny czas. Ewelina Klimko jest rewelacyjnym wirtuozem emocji. Gra na najczulszych strunach ludzkich dusz. Dlatego tej książki się nie czyta, a chłonie i przeżywa całym sobą. Wszystko wokół przestaje istnieć, a ty czytelniku czujesz się częścią wydarzeń, o których czytasz. Mało tego, tracisz kontakt z otaczającą cię rzeczywistością, gdyż jesteś przekonany, że to właśnie ta książkowa rzeczywistość jest twoją. Wszystkie uczucia budzące się w nas podczas czytania od pierwszych stron książki są bardzo silne i pozostają takie do ostatniego zapisanego w niej zdania. Wzruszenie ściska za gardło, a łzy cisną się do oczu. No i oczywiście ani na chwilę nie opuszcza nas ciekawość tego, jak splotą się nici losów Matyldy, Nawojki i Zosi. A samo zakończenie rozkruszyło moje serce na miliony kawałków i na pewno jeszcze bardzo długo nie będę w stanie poskładać ich w jedną całość. Ten tytuł to gwarancja zachwycającej lektury o próbie zrzucenia ze swoich barków ciężaru poczucia winy i wybaczeniu przede wszystkim samemu sobie, której nigdy nie zapomnicie i na pewno tak jak było to w moim przypadku, odłożycie na półkę, czując, że była to jedna z najlepszych książek, jaką przeczytaliście w tym roku. Jestem pod ogromnym wrażeniem twórczości Eweliny Klimko. Zadebiutowała wspaniale przyjętym przez książkowe środowisko „Czerwonym pamiętnikiem”, a „Niezapominajka” jest równie piękna. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak napisać, że zdecydowanie chcę więcej i z niecierpliwością czekam na kolejną zapowiedź książki, która wyjdzie spod jej pióra.


[Materiał reklamowy]
Wydawnictwo Dragon