poniedziałek, 6 maja 2019

Historia napisana przez życie w samym środku piekła na ziemi.

Już wielokrotnie na łamach mojego bloga pisałam, że bardzo cenię sobie literaturę obozową, dlatego zawsze podchodzę do niej z ogromnym zainteresowaniem i niezmienną czcią oraz szacunkiem. Za każdym razem sięgając po  tego rodzaju książki, dziękuję Bogu za to, że mnie i moim najbliższym dane jest żyć w dzisiejszych czasach i modlę się, o to, by tamte czasy, w których niepodzielną i wszechmocną królową była nienawiść i chęć zagłady człowieka przez człowieka, już nigdy nie powróciły.

Dziś przychodzę do Was z recenzją książki niezwykłej, która, mimo że przesiąknięta jest bólem i cierpieniem ogromnej liczby bezbronnych ludzi, to jednak w ostatecznym rozrachunku przywraca czytelnikowi wiarę w Boga i człowieka.
Zapewne każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu zetknął się z tematyką wojny i holokaustu, chociażby na lekcjach historii, ale zazwyczaj były to suche fakty, które, choć bez wątpienia poruszające, to jednak dla nas osób, które żyją w wolnej Polsce i nie doświadczyły ich  na własnej skórze, trudne do pojęcia i wyobrażenia.

Wojciech Dutka, oddając w nasze ręce swoją najnowszą książkę Czerń i purpura, o której chcę Wam dziś opowiedzieć, opisuje historię dwójki bohaterów Mileny Zinger dwudziestoletniej sowieckiej Żydówki i Franza Weimar-ta austriackiego faszysty, których losy, choć nigdy nie powinny się spleść, dopełnią się w czeluściach ich wspólnego piekła, choć oboje nie są świadomi tego, co ich czeka.

W momencie, kiedy poznajemy tego młodego dwudziestodwuletniego chłopak, chce on odnaleźć swoją ufność w Bogu. Niestety wskutek zawodu, którego  doświadcza ze strony kościoła oraz bolesnych przeżyć związanych z najbliższą rodziną, Franz doznaje załamania wiary i postanawia poświęcić swoje życie służbie Rzeszy Niemieckiej. Dobrowolnie staje się członkiem SS i w 1942 r. decyduje się na pracę w obozie koncentracyjnym, w Auschwitz, w którym jego zadaniem jest nadzorowanie zagłady.
Wkrótce trafia tam również Milena, której życie w szanowanej żydowskiej rodzinie prawniczej brutalnie odeszło w zapomnienie, a jej jedyną przyszłością i przeznaczeniem jest śmierć.

„...Auschwitz było jedynym miejscem na ziemi, do którego Pan Bóg nie zagląda z nieba”.

Kiedy my czytelnicy bierzemy do ręki „Czerń i purpurę” i decydujemy się wkroczyć do tego piekła, możecie mi wierzyć, że to, czego doświadczamy podczas lektury, emocje nam towarzyszące oraz silnie autentyczny obraz bólu, cierpienia, upokorzenia i wszechobecnej śmierci jest tak  przejmujący, że z ulgą przyjmujemy fakt, iż w każdej chwili możemy odłożyć książkę i choć na chwilę uciec z tego okrutnego miejsca. Milena, jednak takiej możliwości nie miała. Auschwitz stało się jej więzieniem, z którego nie ma ucieczki, a wydostać się można stamtąd tylko przez piec krematoryjny.
Na szczęście dla dziewczyny ten, który stał się jej katem i oprawcą, może stać się również jej wybawieniem. Pełna obaw i wewnętrznych sprzeczności Milena wie, że choć Franz ma na rękach ludzką krew, to jednak zdaje sobie sprawę, że tylko dzięki niemu ma szansę przeżyć.
Esesman z każdą chwilą czuje, że Żydówka staje się mu coraz bliższa. Jesteśmy świadkami miłości, która nigdy nie miała prawa zaistnieć .

W tym miejscu chcę zwrócić Waszą uwagę na kreację bohaterów oraz zachodzące w nich wewnętrzne przemiany ich osobowosci, dzięki którym, cała historia mimo ogromu okrucieństwa, które ukazuje, uświadamia nam, że nie wszystko, co białe jest białe, a czarne, nie zawsze jest czarne.
Zacznijmy od postaci młodego esesmana, u którego  możemy zaobserwować dwie takie przemiany.

„Stawał się jego częścią, małym trybikiem w machinie niszczenia człowieka przez innego człowieka".

Pierwsza z nich dokonała się w momencie, kiedy Franz odchodzi od wiary i z ministranta, którym był przed wojną, staje się słynącym w obozie ze swojej bezwzględności katem, którego ból i bezgraniczna samotność pozbawiają ludzkich odruchów. Staje się oprawcą, dla którego życie jednostki nie ma żadnego znaczenia.
Kolejna natomiast odsłona jego prawdziwej osobowości zostaje nam ukazana w momencie, kiedy zdaje sobie sprawę z uczuć, które rodzą się w jego sercu do walczącej o przetrwanie Żydówki, a przypieczętowana  podczas według mnie bardzo istotnej sceny, kiedy to Weimert odprowadza do komory gazowej grupę ludzi i zaczyna rozmawiać z dwiema zakonnicami.
Miłość do Mileny uświadomiła mu, że jednak wojnie nie udało się zabić w nim resztek człowieczeństwa, których ta pozbawia niemal każdego. Zarówno jej sprawców, jak i ofiary.
Jeśli chodzi o postać Mileny, to tym razem widzimy doskonale, jak po pierwsze młoda kobieta mimo tego, że boi się o swoje życie, to jednak ma w sobie wewnętrzną siłę, która nie pozwala jej się poddać. Dzięki niej i pomocy jednej z więźniarek funkcyjnych w obozowym szpitalu, w jej sercu nie gaśnie nadzieja. To właśnie ta wewnętrzna siła zwróciła uwagę członka SS na jej osobę.

„Ktoś, kto jest zdolny do miłości, nie może być zły".

Kiedy kobieta dowiaduje się o uczuciach Fraza, choć obawia się konsekwencji i tego, dokąd to uczucie ich zaprowadzi, pełna lęku zaczyna jednak dostrzegać w nim człowieka. Mimo że czuje, iż ona córka Izraela nie ma prawa żywić pozytywnych uczuć do tego, który przyczynił się do zagłady jej narodu, wie, że w nim kryje się cała jej nadzieja. I oto stoją przed sobą kobieta i mężczyzna, różni jak ogień i woda, a jednak miłość czyni to, co niemożliwe możliwym, tylko czy na pewno to uczucie jest w stanie przezwyciężyć śmierć i ocalić życie?
Koniecznie przekonajcie się sami, sięgając po książkę.

„Czerń i purpura” to historia o miłości rodzącej się na przekór bezwzględnej mocy śmierci i zniszczenia. To świadectwo tego, że nigdy nie jest za późno, by uzyskać przebaczenie i czynić dobro, nawet jeśli wymaga to od nas największego ryzyka i poświęceń. Każdy z nas zasługuje na drugą szansę, jeśli tylko szczerze pragnie się zmienić.
Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę niezwykle piękną refleksyjną powieść pisaną emocjami, które przepełniają czytelnika od początku do końca. Autor ma niezwykły dar sprawiania, że podczas poznawania całej historii, czujemy się niemalże jej częścią. A to wszystko dzięki bardzo mocno rozbudowanym stadium psychiki bohaterów. Mamy wręcz możliwość zajrzeć w ich myśli i dowiedzieć się tego, czego im samym w obawie przed zgubą i straceniem nie wolno ujawnić nikomu.

Gwarantuje Wam moi kochani, że po zamknięciu książki, długo nie opuszczą Was nie tylko emocje, ale przede wszystkim wdzięczność za to, jak dziś wygląda Wasze życie.
Po przeczytaniu tej książki docenicie jego wartość.
Jeśli jeszcze macie wątpliwości, czy sięgnąć po ten tytuł, to niech ostatecznie pozbawi ich Was fakt, że książka jest najlepszą książką, jaką do tej pory przeczytałam w tym roku.

Na zakończenie przytoczę cytat, który, w moim odczuciu jest doskonałą puentą dla tej historii, a jednocześnie wlewa w nasze serca spokój, ufność i nadzieję.

„Bóg jest miłością i wszystko, co zostanie uczynione z miłości, jest zawsze ponad złem”.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.