piątek, 25 listopada 2022

"Zanim mnie zabijesz" Paula Er.

Jeśli już choć trochę śledzicie moją działalność internetową i to, o jakich książkach wam opowiadam, to wiecie, że najczęściej mój wybór pada na te, które dotykają prawdziwych tematów. Często bardzo trudnych i bolesnych ludzkich problemów oraz przeżyć. Nie ukrywam, że już nie raz czytelnicy mojego bloga pisali do mnie z zapytaniem, dlaczego sięgam po tak trudne tematycznie książki, skoro, jak zawsze podkreślam, ich czytanie kosztuje mnie naprawdę wiele silnych emocji, które nierzadko zostają ze mną na długo po odłożeniu danej książki na półkę? Przecież mogłabym wybierać dla siebie takie powieści, przy których mogłabym poprawić sobie humor się pośmiać. Zawsze wtedy odpowiadam, że uważam, iż książki są świetną formą terapii dla osób, które je czytają i w jakikolwiek sposób utożsamiają się z przeżyciami ich bohaterów. Mogą być impulsem do tego, aby zawalczyć o to, co powinno być zawsze dla nas wartością nadrzędną, o siebie samych. Bo nawet jeśli fabuła czytanej przeze mnie książki, jest fikcją literacką, to najczęściej inspiracją dla autora, aby podjąć się trudnego tematu w swojej książce, jest samo życie. Te wszystkie straszne rzeczy, o których bardzo wielu z nas boi się, chociażby tylko czytać dzieją się naprawdę. Być może bardzo blisko nas. Za każdym razem, kiedy piszę recenzję takiej książki mam wielką nadzieję, że znajdzie się, chociażby jedna osoba, która ją przeczyta, i z chwilą, kiedy odnajdzie w niej cząstkę własnego życia, zadziała mechanizm łańcuchowy. Przeczyta tę książkę, a potem dzięki niej znajdzie w sobie siłę, aby zawalczyć o swoje lepsze jutro.

Dziś chciałaby porozmawiać z wami o toksycznych przemocowych związkach. A rozważań na ten trudny i niestety ponadczasowy temat podejmę się na podstawie przeczytanej przeze mnie w ostatnim czasie książki Pauli Er „Zanim mnie zabijesz”.

 Na jej kartach poznajemy Julię. Kobietę, której siedemnaście lat temu udało się wyrwać z rąk swojego oprawcy. Teraz już jej codzienność jest spokojna i bezpieczna, swoją przeszłość skryła w najgłębszych zakamarkach pamięci. Nie chce do niej wracać i nie pozwoli, by cokolwiek zburzyło jej obecne zbudowane na nowo życie. Kiedy przystępujemy do lektury powieści, Julia jawi się nam jako osoba, która jak sama twierdzi, nie jest już tą wystraszoną Julią z przeszłości. Metamorfoza, którą przeszła, nie wiąże się tylko z zupełną zmianą wyglądu, ale przede wszystkim osobowości. Teraz poznajemy silną, pewną siebie kobietę. Ale czy, na pewno, to, co widoczne dla ludzkich oczu jest stanem faktycznym, odpowiadającym temu, co czuje i kim jest, kiedy nikt nie patrzy?

Nasza bohaterka nie wie jeszcze, że już wkrótce przeszłość ponownie da o sobie znać i już wtedy nie będzie możliwości, by przed nią uciec. Zarówno my, czytelnicy, jak i ona sama przekonamy się, w jakim stopniu ta wewnętrzna przemiana jest prawdziwa i jakie decyzje oraz kroki podjęte przez Julię będą się z nią wiązały. A może rzeczywiście teraz to jej prześladowca powinien się bać? O tym musicie przekonać się już sami, do czego serdeczne was zachęcam.

„Zanim mnie zabijesz” to bardzo potrzebna i wartościowa książka, która pokazuje nam cały schemat zachowań i postępowania toksycznej osoby w związku, a także odpowiada na wiele pytań, które padają w gabinecie psychologa, czy terapeuty, kiedy ofiara przemocy domowej znajdzie w sobie siłę, aby poprosić o pomoc. A uwierzcie mi, że dla takich osób nie jest to łatwy krok, nie tylko ze względu na strach przed przemocowcem, ale także ze względu na wstyd odnośnie do tego, co pomyśli o niej społeczeństwo, kiedy prawda ujrzy światło dzienne. Bo jaka kobieta, godzi się na bycie z kimś, kto ją poniża, upokarza i bije. Otóż facet to nie kiełbasa, nie da się wyczuć, czy będzie dobry. A musicie wiedzieć, że osoby toksyczne są dobrymi aktorami i mają wiele twarzy. Ich plan schwytania ofiary jest realizowany bardzo skrupulatnie i metodycznie. I tu dochodzimy do pytania „Dlaczego ten, który był dla nas tak bardzo czuły, kochający, opiekuńczy i troskliwy, tak nagle stał się kimś zupełnie innym"? Właśnie dlatego, że w ten sposób rozpoczynał pierwszy punkt planu „przywiązanie i uzależnienie od siebie kobiety”. Kiedy to już się stanie, zyskuje nad nią władze, manipuluje nią, kontroluje, niszczy psychicznie i fizycznie. A my wpadamy w pułapkę lęku i strachu. Zapytacie zatem, dlaczego tak trudno jest się wyrwać z takiego związku? Otóż większość z nas będąc w podobnej sytuacji, stara się znaleźć usprawiedliwienie dla agresywnych zachowań swojej drugiej połówki. Trudne dzieciństwo, problemy w pracy, a co najgorsze winy szukamy w sobie, do czego właśnie dąży przemocowiec. Takie myślenie w połączeniu z pozbawieniem nas poczucia własnej wartości prowadzi do tego, że nasze życie zamienia się w koszmar. Mimo to ofiara ciągle wierzy w to, że jest w stanie pomóc swojemu mężczyźnie w tym, aby się zmienił i wszystko było tak, jak na początku. Tymczasem trzeba powiedzieć sobie wprost. Niezależnie od tego, jak bardzo będziemy się starać pomóc takiej osobie, jak wielkie pokłady miłości i wsparcia będziemy jej ofiarować, ona się nie zmieni, jeśli sama nie będzie tego chciała i dobrowolnie nie uda się po pomoc. Takie osoby są chore.

Przyznaję, że kiedy Krzysztof, były partner Juli po latach znowu pojawił się w jej życiu, był  bardzo przekonywający w swojej przemianie. Wszystko wskazywało na to, że zrozumiał swoje winy, wiele przepracował, żałuje swoich czynów i teraz jest zupełne innym człowiekiem. Czy tak w istocie jest, a może to tylko kolejny element jego perfekcyjnej gry? Koniecznie sprawdźcie to sami.

Jak widzicie, lektura tej książki skłoni was do wielu refleksji i przemyśleń. Choć jak możemy przeczytać w słowie „od autorki”, cała historia opisana na kartach książki jest fikcją literacką, a sama autorka nie jest psychologiem, to ja ze swojej strony chciałabym serdecznie podziękować za podjęcie trudu jej napisania. Na pewno nie było to łatwe zadane. Oddając ją w nasze ręce, autorka uświadamia nam, że choć byśmy nie wiem, jak bardzo tego chcieli od przeszłości, a przede wszystkim od siebie samych nie da się uciec. Nikt nie obiecuje nam, że będzie to łatwy proces, ale są osoby, które wiedzą, jak nam pomóc i na pewno to zrobią, jeśli tylko odważymy się powiedzieć dość i wyciągnąć rękę po pomoc. A im szybciej to zrobimy, tym lepiej dla nas samych, gdyż możemy zapobiec tragedii.

Nie muszę już chyba nikogo z was przekonywać, że po ten tytuł naprawdę warto sięgnąć. Ja książkę tę czytałam z ogromnym zainteresowaniem, analizując świetnie wykreowane portrety psychologiczne jej bohaterów. Choć starałam się przewidzieć ich zachowania i decyzje, wielokrotnie zostałam zaskoczona. Zaskoczyły mnie również zwroty akcji, a także sposób, w jaki autorka powiązała z dziejącymi się wydarzeniami postacie drugoplanowe. Mimo że książkę przeczytałam już jakiś czas temu, to nadal siedzi ona w mojej głowie i nie pozwala o sobie zapomnieć.

Bardzo zależy mi na tym, abyście przeczytali „Zanim mnie zabijesz” przemyśleli ją i rozejrzeli się wokół siebie, bo być może, gdzieś obok was jest ktoś, komu potrzebna jest wasza pomoc. Jestem ciekawa, jak wy odbierzecie tę książkę, gdyż uważam, że w dużej mierze będzie to uzależnione od waszych osobistych przeżyć i doświadczeń życiowych. Jednak jedno jest pewne, nikt nie powinien pozostać wobec tej książki obojętny.


[Materiał reklamowy] Autorka Paula Er.

Inne książki autorki, które recenzowałam na blogu:

"Wysłuchaj mnie"
 

sobota, 19 listopada 2022

"Wyrka. Utracony wołyński raj". Małgorzata Witko/ Prawdziwa historia kresowej wsi.

Urodziłam się, wychowałam i po dziś dzień mieszkam na wsi. Wiem, że tak zostanie już na zawsze, ponieważ nigdy z własnej woli nie opuściłaby tego swojego ukochanego miejsca na ziemi. Kocham bliskość natury, obcowanie z przyrodą, oraz tę wspaniałą aurę spokoju i harmonii, którą czuję każdego dnia. Codziennie dziękuję za to, że jest mi dane móc się tym wszystkim cieszyć. Nigdy nie zapominam o tym, iż lata historii naszego kraju i narodu pokazują, że abyśmy ja i moi najbliżsi mogli dziś, żyć w wolnym kraju wielu naszych rodaków musiało przejść przez piekło na ziemi. Byli świadkami okrucieństwa zadawanego ich rodzinom przez okupanta, by potem sami oddać życie w obronie tego, co najdroższe. 

Nie wolno nam zapomnieć, więc dla mnie bezcennym zapisem tamtejszych wydarzeń są książki, których lekturę bardzo sobie cenię. W ostatnim czasie przeczytałam jedną z takich właśnie publikacji i dziś chcę wam o niej opowiedzieć. A mówić będziemy o najnowszym literackim dziecku Małgorzaty Witko „Wyrka. Utracony wołyński raj”.

Na jej kartach przenosimy się na Kresy Wschodnie do niewielkiej wioski tytułowej Wyrki. Tam od pierwszych chwil lektury czujemy się dosłownie tak, jak wskazuje na to podtytuł książki, niczym w raju. Autorka na podstawie autentycznych wspomnień ludzi, którzy do tej pory opowiadają historię kresowej wsi, w sposób bardzo obrazowy opisuje nam życie jej mieszkańców, dla których praca w polu, religia i tradycja zawsze były największymi życiowymi wartościami. To właśnie rytm zmieniających się pór roku wyznaczał bieg toczącego się życia. Rodzice starali się od najmłodszych lat wpoić swoim dzieciom szacunek do wartości ciężkiej pracy, dlatego poza równie ważną nauką, oraz beztroską zabawą do obowiązków dzieci należała pomoc rodzicom w codziennych pracach gospodarskich. Życie płynęło spokojnym rytmem wśród wzajemnej sąsiedzkiej pomocy i życzliwości. Nikt nawet przez chwilę nie pomyślał, że już wkrótce nadejdą bardzo ciężkie chwile, które być może na zawsze odbiorą tym ludziom ten sielski, aczkolwiek nie pozbawiony codziennych trudów  kawałek ich małej ojczyzny.

Niestety tak właśnie się stało z chwilą wybuchu II wojny światowej, kiedy to bandy UPA rozpoczęły brutalne, a wręcz bestialskie polowania na Polaków. Ukraińcy bez najmniejszej nawet litości napadali na okoliczne wioski, które podpalali, a ludzi pozbawiali życia w okrutnych torturach. To okrucieństwo dotknęło również Wyrkę. Wyrczanie zmuszeni byli opuścić swoje domy i uciekać, by chronić życie swoich najbliższych.

Jeśli sięgniecie po ten tytuł, do czego serdecznie was zachęcam, w wasze ręce trafi ogromnie wartościowa i niezwykle potrzebna książka, która jest mocno poruszającym i przejmującym zapisem życia Polaków na wschodniej rubieży II RP w latach trzydziestych XX w. Już od pierwszej chwili spędzonej na czytaniu książki bardzo mocno zżyłam się z rodzinami, które są jej bohaterami, przez co niemalże czułam się częścią ich życia. Myślę, że duży wpływ na to, iż stali mi się oni bardzo bliscy, ma fakt, że niektóre opisywane na kartach książki tradycje są nadal kultywowane w moim domu rodzinnym, a nawet znam przytaczane w książce wiersze i piosenki. Tym bardziej trudno było mi czytać kolejne rozdziały, w których mamy opisane wydarzenia z ucieczki przed Ukraińcami a przede wszystkim barbarzyńskiej „Rzezi  wołyńskiej”. A potem po skończeniu wojny, tak bardzo mocno trzymałam kciuki za tych, którzy przetrwali, aby poradzili sobie w szukaniu dla siebie nowego miejsca na ziemi. Czy im się to udało? Musicie już przekonać się sami.

Mimo że jest to niezwykle wymagająca emocjonalnie książka, to uważam, że powinien ją przeczytać każdy, aby nie dopuścić do zapomnienia o tamtejszych wydarzeniach i ludziach, którzy swoją postawą w obliczu dramatycznych doświadczeń dali nam niezwykłą lekcję, z której my powinniśmy czerpać, by podobne tragedie nigdy więcej się nie powtórzyły.

Ludzka życzliwość i troska o drugiego człowieka. Wzajemna pomoc, wsparcie i współpraca w małej społeczności nie tylko w czasie pokoju, ale i wojny. Choć mieszkańcy Wyrki wiedzieli, że ich szanse w starciu z wrogiem są niewielkie, to jednak solidarnie zorganizowali Samoobronę, aby starać się odeprzeć podjęte na nich ataki. Mocno chwytające za serce były sceny pokazujące, że nie nawet po stronie wroga nie wszyscy byli źli. (ocalenie przez ukraińskiego nauczyciela rannej, dziewczynki, dobre traktowanie polskiej rodziny przez niemieckich gospodarzy...) W książce możemy też przeczytać o chęci niesienia pomocy lokalnej nie tylko wobec członków rodziny, ale także obcych ludzi (przygarnięcie osieroconej dziewczynki i utrzymywanie z nią bliskiego kontaktu przez rodzinę z Sarn...) Ponadto ci ludzie pokazali nam co, tak naprawdę jest ważne w życiu. Mianowicie to, aby bez względu na to, jak wiele złego w życiu doświadczymy i jak wielki ból trawi nasze serce nigdy się nie poddawać. Nie tracić nadziei na lepszą przyszłość i wiary w siebie. Uświadamiają nam, że nigdy nie jest za późno na to, by zacząć wszystko od nowa, jeśli uwierzymy we własne możliwości i nie będziemy zrażać się porażkami. Najważniejsze jednak jest to, żebyśmy nigdy nie zapomnieli tego, kim jesteśmy i skąd się wywodzimy. Naszym obowiązkiem jest dbanie o własną tożsamość.

Ta książka na zawsze pozostanie w moim sercu. Choć o „Rzezi wołyńskiej” czytałam już dość dużo, to za każdym razem tamtejsze wydarzenia bardzo mocno mną wstrząsają. Najmocniej w odniesieniu do bezbronnych dzieci, którym odebrały one beztroskie dzieciństwo i poczucie bezpieczeństwa. Żadne dziecko nie powinno doświadczać takiego strachu, przerażenia i bólu. Przyznam, że podczas czasu spędzonego z tą książką autentycznie współodczuwałam całą gamę emocji udzielających się czytelnikowi od jej bohaterów. A sam strach był spotęgowany poprzez świadomość dziejących się obecnie w Polsce i na świecie wydarzeń, które każdego dnia wywołują we mnie obawy, o to, aby historia się nie powtórzyła.

Bardzo chciałabym, aby ta książka trafiła do jak najszerszego grona odbiorców i by mówiono o niej głośno, dlatego swój egzemplarz książki oddam do biblioteki. Co więcej, uważam, że ta książka powinna być lekturą obowiązkową na lekcjach historii.

Na zakończenie chciałabym podziękować osobom, które znalazły w sobie siłę, aby jeszcze raz wrócić do trudnych i bolesnych dla nich wspomnień i podzielić się nimi z autorką, jak również samej Małgorzacie Witko za podjęcie się napisania tak trudnej tematycznie i emocjonalnie książki. Z pewnością było to niełatwe wyzwanie. Małgosiu, poradziłaś sobie wspaniale.

[Materiał reklamowy] Autorka Małgorzata Witko.

sobota, 12 listopada 2022

"Paranoja" Lisa Jackson

Wiek nastoletni wiąże się z tym, że młodzi ludzie wpadają na spontaniczne pomysły, które niestety nie zawsze są rozważne i bezpieczne. Oni sami często nie myślą o tym, jak poważne konsekwencje mogą mieć podejmowane przez nich działania. Wtedy priorytetem dla nich staje się tylko dobra zabawa i to, aby niepostrzeżenie wymknąć się spod czujnych oczu rodziców. Nierzadko później chcieliby cofnąć czas i nigdy nie dopuścić do tego, co zrobili, ale zazwyczaj wówczas poznają bardzo bolesną życiową prawdę. W życiu nie funkcjonuje „gumka”, którą możemy wymazać z niego wszystko to, czego żałujemy, co chcielibyśmy zmienić i naprawić. Co więcej, nasze czyny jeszcze jako młodych ludzi, mogą odcisnąć swoje piętno na przyszłości naszej i wielu innych osób.
Przekonała się o tym grupa przyjaciół, których poznajemy w powieści „Paranoja” Lisy Jackson.

Przystępując do lektury książki, przenosimy się do małego miasteczka Edgwater, którego mieszkańcami są dorośli teraz bohaterowie, którzy kiedyś uczęszczali do jednej klasy liceum. Są zupełne różnymi osobowościami, ale łączy ich wspomnienie strasznej tragedii, której byli świadkami. Otóż właśnie mija dokładnie dwadzieścia lat od pamiętnej nocy, w której w wyniku jak się wtedy wszystkim wydawało niewinnej zabawy, zginął przyrodni brat Rachel Gaston – Luke. Kobieta chciałaby zamknąć ten straszny okres swojego życia, ale trawiące ją poczucie winy już chyba nigdy jej na to nie pozwoli, bowiem to właśnie ją oskarżono o zastrzelenie chłopaka. Wydawać by się mogło, że nawet jeśli czas w takiej sytuacji nie leczy ran, to powinien, chociaż pomóc je zabliźnić. Niestety Rachel nie potrafi poradzić sobie z tym, co się wydarzyło, a jak się przekonacie, czytając książkę, wszystko wskazuje na to, że ta mała społeczność mimo minionych wielu lat, nadal nie wybaczyła jej tego, co zrobiła. A to dlatego, że nigdy nie została ukarana. Uniknęła odpowiedzialności z powodu niewystarczających dowodów jej winy.

Życie płynie dalej, ale naszą bohaterkę trawią codzienne koszmary, jest strzępkiem nerwów. Jedna ze szkolnych koleżanek organizuje właśnie zjazd szkolny, który dodatkowo wyniszcza ją nerwowo. Czuje się obserwowana. Nie jest pewna, co jest prawdą, a co tylko wytworem jej umęczonego umysłu. Strach przybiera na sile, kiedy dochodzi do kolejnej zbrodni. Czy ktokolwiek może czuć się tu jeszcze bezpieczny i czy to, co się teraz dzieje może mieć związek ze śmiercią w starej przetwórni konserw? Czas przyjrzeć się całej sprawie jeszcze raz. Rachel musi wreszcie stawić czoła przeszłości, przed którą nie da się uciec. 

Jeśli sięgniecie po „Paranoję”, do czego gorąco was zachęcam, otrzymacie pełen sekretów i tajemnic thriller psychologiczny, który wywołuje w czytelniku poczucie napięcia i niepokoju. Autorka bardzo mocno skomplikowała wzajemne powiązania pomiędzy wszystkimi bohaterami swojej książki, przez co ani przez chwile w obliczu dziejących się na jej kartach wydarzeń, nic nie jest oczywiste. My czytelnicy staramy się odkryć prawdę, ale nie jest to łatwe, gdyż Lisa Jackson doskonale wodzi nas za nos. Wielokrotnie budzi w nas przekonanie, że jesteśmy już blisko jej odkrycia, by za chwilę tak pokierować fabułą, aby nasze przypuszczenia legły w gruzach. Ponadto każda z kreacji bohaterów została poprowadzona tak, aby być potencjalnie tą, która chce uprzykrzyć życie Rachel i wymierzyć sprawiedliwość. Manipuluje jej emocjami przez co, my sami w pewnym momencie nie wiemy, w co możemy wierzyć.
To wszystko sprawia, że książkę czyta się z niezwykłym zaangażowaniem, nie mogąc się od niej oderwać. Lektura wciąga czytelnika bez reszty. Niejednokrotnie jesteśmy mocno zaskakiwani, a finalne odkrycie prawdy z pewnością jest nieprzewidywalne.

To, o czym warto wspomnieć i co również stanowi znaczną i bardzo istotną płaszczyznę utworu to relacje Rachel z dziećmi. Jest matką dwójki nastolatków i obserwując to, jak wygląda ich wspólne życie, widzimy, że trudna przeszłość matki, a także to, co dzieje się teraz w Edgewater odbija się na tym, jak kobieta traktuje dorastającą córkę i syna. Kocha ich bardzo, ale ciągły strach i obawy, które czuje, sprawiają, że staje się dla nich nadopiekuńcza. Skutkuje to tym, że dzieci oddalają się od niej. Mają swoje sekrety, do których jej nie dopuszczają. Czy matka Harper i Dylana jest paranoiczką, a może rzeczywiście jej obawy o siebie i rodzinę są słuszne? Koniecznie sięgnijcie po "Paranoję" i sprawdźcie to sami.
Ta książka to dowód na to, że jedno kłamstwo może pociągnąć za sobą lawinę nieszczęść.

Mam nadzieję, że po przeczytaniu mojej recenzji nie muszę już nikogo, kto ją przeczyta zachęcać do sięgnięcia po ten tytuł, a wy sami zyskaliście pewność, że warto po nią sięgnąć. Ja uwielbiam thrillery psychologiczne, a wzbogacenie go o wątek dramatu rodzinnego jest idealnym uzupełnieniem. Uważam, że mimo iż całość opisanej fabuły jest fikcją literacką, to jednak książka skłoni was do refleksji i przemyśleń, a mamy nastolatków z pewnością w pewien sposób utożsamią się z troskami Rachel o swoje dzieci.
Ja jestem bardzo usatysfakcjonowana lekturą tej książki i zapewniam was, że wy też będziecie. Było to moje pierwsze spotkanie czytelnicze z twórczością Lisy Jackson, ale zdecydowanie chcę więcej, więc na pewno już niebawem sięgnę po kolejną jej książkę.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska.

 

sobota, 5 listopada 2022

"Przyjdzie pogoda na ślub" Wioletta Piasecka./ Cytaty.


M
iło mi poinformować was, że pierwsza z jesiennych premier "Przyjdzie pogoda na ślub" autorstwa Wioletty Piaseckiej stała się bestsellerem. Mnie ta wiadomość bardzo cieszy, ale wcale nie dziwi, gdyż jest to wspaniałe zakończenie serii "Pogodna", którą pokochałam całym sercem, a której mój blog Kocie czytanie ma przyjemność patronować. Jakiś czas temu mieliście okazję przeczytać moją recenzję tej wyjątkowej powieści, a dziś przygotowałam dla was garść cytatów, które znajdziecie na jej stronach.

 


 
 
Jestem ciekawa, który z tych cytatów podoba wam się najbardziej? A jeśli czytaliście już książkę "Przyjdzie pogoda na ślub", to może macie jakiś inny swój ulubiony cytat. Napiszcie, proszę w komentarzach.
 
[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Szara Godzina.
 

 

 


 

 

 

 

wtorek, 1 listopada 2022

Zagłosuj na bloga Kocie czytanie w rankingu Opowiem Ci 2022.


Kochani właśnie dziś wystartowało głosowanie w rankingu plebiscytu „Opowiem Ci”, którego celem jest promowanie twórców internetowych. Ku mojej ogromnej radości mój blog Kocie czytanie również został zgłoszony w kategorii „Blog". Dlatego, jeśli cenicie moją działalność na łamach bloga oraz sposób, w jaki promuję czytelnictwo, będę bardzo wdzięczna za wasze głosy. Głosować możecie od dziś do 31.12.2022.

JAK GŁOSOWAĆ:

Klikamy w ten link.

https://l.facebook.com/l.php?u=https%3A%2F%2Franking.opowiemci.com%2Fglosuj%2F%3Ffbclid%3DIwAR1zxmXHFYLSSzY-HGzOCDnfrxW9UwfFC8ah3yLKdDq5kmc6esc5hW2sJOo&h=AT0JgbE2gvI88ffAV7RMHVB4X2x3HG3mALZwZCdxl5E6lzgGosxntvqNKAw3U0TpcmLMbvPG2L3r_ZyfAbqOp7rY5vfHW7wzST0HXFLNnh3gdaoTYv3K6KXmO33fqUPPl8khWg

Zaznaczamy blog Kocie czytanie na liście blogów



Schodzimy na dół strony i przechodzimy przez kolejne 16 stron przyciskiem Dalej. Na ostatniej 16 stronie w odpowiednim do tego miejscu wpisujemy swoje imię oraz mail, a także zaznaczamy trzy wymagane pola i klikamy Głosuj.
1 mail = 1 głos. Jeżeli ktoś posiada kilka maili może głosować kilka razy.


Każdy, kto weźmie udział w głosowaniu otrzyma ma swojego maila niespodziankę od głównego organizatora plebiscytu Audioteki.

Serdecznie dziękuję za każdy głos.<3 Będę wdzięczna również za udostępnianie tego posta i zachęcenie przyjaciół i rodziny, aby zechcieli oddać swój głos na Kocie czytanie. Wasza pomoc i wsparcie jest dla mnie bardzo ważna i nieoceniona.