poniedziałek, 29 marca 2021

"Zamień mnie w krzyk" Anna Dąbrowska.

J
eśli myślicie, że to wyłącznie Wy jesteście architektami własnego życia i tylko od Was zależy, jak będzie ono wyglądało, to niestety muszę Was rozczarować. Tylko tak Wam się wydaje. Takie przekonane jest w dużej mierze domeną ludzi młodych, bo właśnie dorosłość i próba zbudowania szczęśliwego pełnego miłości i spokoju życia bardzo szybko weryfikuje nasz tok myślenia. Przekonujemy się, że życie to proces nieustających zmian, na które wpływ ma wiele czynników. Jest niczym nurt rwącej rzeki, który porywa nas i nigdy nie możemy być pewni, jaki kierunek obierze. Raz płyniemy z prądem, a raz pod prąd. Co za tym idzie, nierzadko podejmujemy decyzje, których byśmy się po sobie nie spodziewali. Jedyne, co możemy zrobić, to wcielić w życie dwie maksymy „nigdy nie mów nigdy” i „spodziewaj się niespodziewanego”, a czas pokaże, dokąd poprowadzą nas ścieżki przyszłości. Aby nie być gołosłowną i przekonać Was, że nie są to, tylko moje filozoficzne wywody bez pokrycia, dziś przychodzę do Was z recenzją książki Anny Dąbrowskiej „Zamień mnie w krzyk”, w której perypetie  głównej bohaterki, jak się przekonacie, są idealnym potwierdzeniem słuszności wszystkiego, o czym do tej pory pisałam. Gabrielę, bo to o niej właśnie mowa mogliście już poznać, sięgając po książkę „Kochaj mnie szeptem”, który to tytuł jest pierwszą częścią dylogii o tym samym tytule. Jeśli jeszcze nie znacie poprzedniej odsłony wspomnianego cyklu, to gorąco zachęcam Was do nadrobienia zaległości, ponieważ macie moje słowo, że to, przez co przeszła Gabrysia, zmiażdży Was emocjonalnie.

Tymczasem po tragicznych wydarzeniach, jakie zaparły dech w piersiach czytelników wraz z ostatnim zdaniem pierwszej części, Gab próbuje odciąć się od przeszłości i zacząć żyć na nowo. Będzie musiała wiele przemyśleć i podjąć trudne decyzje, kierując się nie tylko własnym dobrem. Kiedy zaczyna powoli wychodzić na prostą u boku ukochanego, nagle w ich związku pojawiają się tajemnice i sekrety, które oddalają od siebie naszą dwójkę. Nasza bohaterka czuje się coraz bardziej samotna i zagubiona. Sytuacji nie ułatwia fakt, że Eryk stara się udowodnić swojej żonie, że dzięki ciężkiej pracy nad sobą jest już innym człowiekiem i  ona  może mu na nowo zaufać. Pragnie odzyskać jej miłość. Sama Gabrysia czuje się rozdarta wewnętrznie. Nie potrafi zdecydować, do kogo należy jej serce. Co prawda, nie jest już tą samą osobą, jaką poznaliśmy na początku całej historii, ale nigdy nie spodziewała się tego, że jej życie wywróci się do góry nogami i rozgości się w nim paradoks.

Zamień mnie w krzyk” jest obrazem niezwykłej przemiany bohaterki z nieśmiałej dziewczyny w silną kobietę, która pod wpływem niezwykłego mężczyzny o zielonych oczach poczuła się wolna. Nauczyła się czerpać przyjemność z bliskości z mężczyzną i cichy szept zamieniać w wyzwalający, niczym nieskrępowany krzyk. Nie miała jednak pojęcia, jak bardzo wiele zaskakujących zwrotów w życiu jeszcze ją czeka. Będzie musiała wreszcie dokonać wyboru i uciszyć rozchwiane emocjonalnie serce. Pamiętajmy jednak, że życie to nie tylko uczucia, ale także rozum. W tej sferze również łatwo nie będzie. Gabrysia musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy potrafi wybaczyć i zaufać na nowo temu, z którego ręki doświadczyła tyle krzywd, upokorzeń i bólu. Czy uwierzy w to, że człowiek potrafi się tak bardzo zmienić, a najważniejsze, czy nie będzie żałowała podjętych przez siebie wyborów? O tym musicie już przekonać się sami. Ja nie zdradzę ani słowa więcej.

O rany! Takiego obrotu wydarzeń, jaki zaserwowała bohaterce swojej książki Anna Dąbrowska, nikt z nas nie mógł się spodziewać. Przyznaję, że po odłożeniu, książki na półkę przez chwilę pomyślałam sobie, że przecież to niemożliwe, aby po tak trudnych przejściach można było pokierować swoim życiem właśnie tak, jak zrobiła to Gabrysia. Z pełnym przekonaniem stwierdziłam, że ja bym tak nie postąpiła. Co więcej, przez cały czas, czytania książki wszystko we mnie krzyczało „Co ty robisz kobieto, opamiętaj się”. Kiedy jednak wszystkie silne emocje wywołane lekturą książki, których jest tu naprawdę cała masa opadły, pomyślałam sobie, że przecież nikt z nas, podobnie, jak Gab nie może być pewny, jak zachowałby się w takiej, czy innej sytuacji, dopóki sam nie stanie się jej główną postacią. Tak więc nigdy nie mówmy nigdy.

Wszystko, o czym przeczytamy na kartach tej książki to dosłowny rollercoaster przeżyć i emocji. To genialne połączenie trudnych dylematów życiowych z pełną seksualności i namiętności sferą naszych potrzeb, które są przecież częścią każdego z nas. Jeśli ktoś kiedyś powie Wam, że seks w życiu nie jest ważny, to nie wierzcie tej osobie. Anna Dąbrowska poprzez swoją najnowszą dylogię w bardzo przejmujący, a wręcz wstrząsający i wyrazisty sposób uświadomiła nam, iż jest on bardzo silną bronią, która niewłaściwie wykorzystywana może uczynić nasze życie piekłem i zniszczyć nas. Natomiast jeśli wydobędziemy z tego niezwykłego aktu całe jego piękno, będzie ono siłą, która nas wyzwoli i uleczy.

Dla mnie zarówno ta książka, jak i jej poprzedniczka to, bez najmniejszych wątpliwości najlepsze tytuły roku w swoim gatunku. Przeczytacie w nich o walce z trudnymi przeżyciami z przeszłości i staraniach o to, aby stać się lepszym człowiekiem, A także o chorobie, wybaczeniu, dylematach serca i obawach rozumu. Ponadto, możecie mi wierzyć, że bardzo gorące i przemawiające do wyobraźni sceny erotyczne przyprawią Was o dreszcze. Te wszystkie elementy wzbogacone o wspaniałe kreacje bohaterów, liczne zwroty akcji i wciągającą fabułę, połączone w jedną całość sprawiają, że książkę wręcz się pochłania i nie sposób się od niej oderwać, a tym bardziej nie sposób o niej zapomnieć jeszcze na długo po skończonej lekturze. Na szczęście zakończenie umożliwia powstanie kontynuacji, na co nie ukrywam, bardzo liczę.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Amare, za co bardzo dziękuję.




czwartek, 25 marca 2021

"Słodki smak marzeń" Aneta Krasińska. Patronat medialny/ Informacja o przedsprzedaży.



Witajcie kochani.

Dziś jest dla mnie bardzo szczęśliwy dzień, ponieważ dostałam zielone światło, abym mogła pochwalić się Wam, że już 14 kwietnia 2021 roku swoją premierę będzie miała najnowsza książka Aneta Krasińska "Słodki smak marzeń". Wydawnictwo Jaguar Dzielę się z Wami tą informacją, czując niezwykłą radość i dumę, ponieważ mój blog Kocie czytanie ma ogromny zaszczyt objąć tę wspaniałą książkę swoją opieką patronacką

O szczegółach opowiem Wam oczywiście bliżej premiery, ale już dziś śpieszę z wiadomością, że właśnie ruszyła przedsprzedaż książki. Możecie zamówić ją w bardzo atrakcyjnych cenach, do czego gorąco zachęcam.
Poniżej zostawiam Wam listę miejsc, w których macie możliwość przedpremierowego zakupu.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę pięknego dnia.





















poniedziałek, 22 marca 2021

"Kochaj mnie szeptem" Anna Dąbrowska. / Recenzja przedpremierowa.

W
życiu każdego z nas nadchodzi moment, kiedy chcemy się usamodzielnić i zacząć samemu budować naszą przyszłość. Wówczas bardzo ważne jest, abyśmy wkraczając w ten nowy dla nas etap, mogli zabrać ze sobą walizkę wypełnioną po brzegi pewnością siebie i niezłomnym poczuciem własnej wartości Świadomością, że nawet jeśli, coś nam w życiu nie wyjdzie, zawsze będziemy mogli liczyć na wsparcie i bezwarunkową miłość naszych najbliższych, którzy kochają nas i akceptują takimi, jakimi jesteśmy. Takiego cennego bagażu nie da się jednak kupić w sklepie. To właśnie lata dzieciństwa, które spędzamy w domu rodzinnym, są najważniejszym czasem, kiedy ta pusta walizka otrzymana w momencie naszych narodzin powinna być sukcesywnie wypełniana tak cennymi wartościami, a tymi, którzy najbardziej powinni się starać, aby wyposażyć ją dla nas, jak najbardziej bogato winni być nasi rodzice. Niestety taki stan rzeczy nie jest w życiu normą, a tym samym czymś oczywistym. Nie każdy z nas ma szczęście dorastać w szczęśliwej i kochającej rodzinie, a co za tym idzie, swoją dorosłość często rozpoczynamy niczym żebrak łaknący prawdziwej miłości i bycia dla kogoś ważnym. Dziś opowiem Wam o najnowszej książce Anny Dąbrowskiej „Kochaj mnie szeptem”, opisującą historię młodej dziewczyny, której koleje losu uświadomią Wam, jak daleko idące i dramatyczne mogą okazać się konsekwencje w momencie, kiedy nigdy nawet nie próbowano nam wpoić podobnych wartości.

Kiedy my czytelnicy zaczynamy obserwować życie Gabrysi, dziewczyna studiuje polonistykę. Mieszka na stancji, co jest dla niej sposobem na wyrwanie się spod krytycznego oka despotycznej matki, która od zawsze sprawowała niepodzielną władzę w domu rodzinnym naszej bohaterki. Zdominowana przez matkę córka nigdy nie zaznała jej miłości. Jedyne, na co mogła liczyć, to  wymuszona tolerancja, lecz tylko wtedy, jeśli poddaje się woli rodzicielki i spełnia jej oczekiwania. Dziewczyna pragnie być kochana. Wierzy w to uczucie, ale nie daje wiary temu, że ktoś może pokochać właśnie ją. Wszystko zmienia się w momencie, gdy Gabi poznaje Eryka, żołnierza służącego na misjach w Afganistanie.

To jest dla niej pierwszy przełomowy moment w  życiu, a to dlatego, że po raz pierwszy zdobywa się na odwagę, by jawnie sprzeciwić się matce i związać się z nowo poznanym mężczyzną.
Kobieta wierzyła, że jest to ten, przy którym wreszcie dostanie wszystko to, czego tak bardzo pragnie, a na co nigdy nie zasłużyła w oczach innych. On ją kochał, doceniał i obiecał, że zawsze będzie ją chronił nawet przed matką, która nigdy jej nie szanowała. Potem już wszystko potoczyło się bardzo szybko. Została panią Milewicz. Tylko czy oby nie za szybko? Już wkrótce Gabrysia uświadamia sobie, jak mało wie o swoim mężu. Eryk jest żołnierzem służącym na misjach, a ona niestety nie jest w pełni świadoma tego, z czym to się wiąże. Bardzo szybko po uznaniu i poczuciu wyjątkowości w oczach ukochanego nie pozostaje nawet najmniejszy ślad. Ich miejsce zastępuje agresja i przedmiotowe traktowanie Gabi, a szczęście zamienia się w strach, upokorzenie i ból. Nie tylko ten psychiczny, ale także fizyczny. Codzienność u boku wybranka serca staje się wegetacją i piekłem na ziemi. On sam zaczyna wykazywać zachowanie, które przerażają kobietę. Czuje, że w przeszłości Eryka, do której ten nie dopuszcza żony, musiało wydarzyć się coś, z czym on sobie nie radzi. Miłość wygasła, a ona sama czuje, że tkwi w labiryncie bez wyjścia. Kiedy wydaje się, że niestety do końca życia będzie musiała pokornie znosić brudną, chorą miłość męża, lękać się jego nastrojów drżąc o własne życie i zdrowie, a nawet pragnąc śmierci, która położy kres jej cierpieniu, swoje wsparcie ofiaruje jej Jeremi. Sąsiad z naprzeciwka staje się dla Gabrysi ukojeniem. Przy nim czuje się wreszcie wolna. Ten mężczyzna przywraca jej siły do tego, aby zawalczyć o to, co piękne. To on pokazuje jej jak piękna i subtelna powinna być miłość fizyczna. Rodzące się między naszą dwójką uczucie wyzwala w nich żar namiętności i pożądania. Jeremi uczy swoją kobietę dostrzegać piękno własnego ciała i nie wstydzić się własnej kobiecości. To dzięki niemu Gabrysia zdobywa się na odwagę, by wyrwać się z więzienia, jakim uczynił jej życie książę, który zdarł maskę pozorów i ukazał jej swoje prawdziwe oblicze potwora i tyrana. Wszystko wydaje się móc skończyć pozytywnie, ale nie zapominajmy, o tym, że Gabrysia jest nadal mężatką. Jak wiele będzie kosztował ją ten romans, musicie koniecznie przekonać się sami.

Wielu z Was na pewno wie, że uwielbiam książki Ani Dąbrowskiej. Czytam je zawsze z niezmienną ciekawością. Przyznaję jednak, że na tę książkę czekałam chyba najbardziej. Wiedziałam, że będzie to zupełnie nowa odsłona, a zapewne nikogo z czytelników książek Ani nie trzeba przekonywać, że  potrafi ona zaskoczyć. I to się autorce udało fenomenalnie. O matko kochana, co to była za książka! Jak czytamy w słowie od autorki, w życiu pisarza nastaje taki moment, kiedy przestaje bać się pisać odważnie, bardziej drapieżnie. W moim odczuciu ta książka jest idealnym dowodem na to, że dla Ani był to idealny moment na zmianę gatunku. Oddała w nasze ręce wywołującą mnóstwo silnych i skrajnych emocji wielowątkową powieść. Ukazała nam dwa oblicza miłości i seksu. To brudne i upokarzające wywołujące ból i obrzydzenie oraz to piękne pozwalające wyzwolić naszą kobiecość, otworzyć się na doznania i osiągać szczyty przyjemności. Miłość, która może zranić i uleczyć.

Zapewne jednak dostrzegliście już, że nie jest to jedyny wątek, któremu autorka poświęciła uwagę w swojej książce. Mamy tu bowiem także poruszony problem trudnych relacji na płaszczyźnie matka- córka. Czułam ogromną złość na matkę Gabi za to, jak traktowała córkę. Obwiniałam ją za to, co spotkało Gabrysię. Jestem pewna, że gdyby dziewczyna czuła się szanowana i kochana przez matkę, co siłą rzeczy wiązałoby się z poczuciem bezpieczeństwa i akceptacji, nie spieszyłaby się tak bardzo z wyrwaniem się spod jej kontroli.  Mogłaby uniknąć wielu podejmowanych w pośpiechu decyzji, co w dłuższej perspektywie czasowej pozwoliłoby jej dostrzec prawdziwe oblicze Eryka.

Kolejnym bardzo ważnym aspektem tej książki jest ukazanie przemocy rodzinnej, zespół stresu pourazowego, a także zmierzenie się z najbardziej bolesną i niszczącą stratą, jakiej może doświadczyć kobieta. Najbardziej bolesna i trudna dla nas czytelników jest świadomość, że niestety wszystko, o czym czytamy, ma bardzo realny wymiar i wiele z nas może odnaleźć w tej książę cząstkę własnych przeżyć.

„Kochaj mnie szeptem” to książka, która wstrząsa, porusza i szokuje. Od początku do końca jesteśmy przepełnieni mieszanką emocji, które nie pozwalają nam oderwać się od niej choćby na chwilę. Podczas czytania byłam pełna podziwu i uznania dla autorki, gdyż nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie, w jaki sposób radziła sobie z ujarzmieniem tych wszystkich skrajnych odczuć. Mnie było bardzo trudno. Po przeczytaniu książki czułam się zmęczona emocjonalnie. Tym bardziej, że samo zakończenie wywołało we mnie niedowierzanie i złość. Muszę jak najszybciej sięgnąć po kontynuację Na szczęście mam ją już na swojej półce.

Kochani premiera książki już jutro 23.03.2021 i z pełną mocą i świadomością tych słów stwierdzam, że będzie to jedna z najlepszych premier wydawniczych roku, którą musicie przeczytać.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Amare, za co bardzo dziękuję




środa, 17 marca 2021

Kiedy nie masz wyboru i aby przetrwać musisz zaufać zupełnie obcym ludziom.

N
ie od dziś wiadomo, że życie, a często także nasze przyzwyczajenia wprowadzają w naszą codzienność pewnego rodzaju schematy, które stają się nieodłącznym elementem każdego dnia. Często latami pokonujemy tę samą drogę do pracy, chodzimy do tych samych ulubionych sklepów, czy pubów. Co za tym idzie, nierzadko pokonując utarte trasy, spotykamy te same osoby. Choć nie znamy mijanych na ulicy ludzi osobiście, to po pewnym czasie jesteśmy w stanie skojarzyć i rozpoznać ich twarze. W pędzie codziennego życia, własnych trosk i problemów nie zastanawiamy się kim są te osoby i jak wygląda ich życie, ale jak się przekonacie za sprawą książki C.L. Taylor „Nieznajomi”, o której chciałabym Wam dziś opowiedzieć kilka słów, los potrafi postawić na naszej drodze zupełnie obce nam osoby w naprawdę przeróżnych sytuacjach. Co więcej, często nie mając wyboru, musimy zaufać im w ciemno po to, aby mieć szansę przetrwać.
No ale nie wybiegajmy zbyt mocno naprzód.

Najpierw bowiem pozwolę sobie powiedzieć kilka słów o postaciach tytułowych nieznajomych. Jest ich troje. Ursula, Gareth i Alice. My czytelnicy wiemy, że każdy z nich wiele przeszedł i zmaga się ze swoimi osobistymi problemami. Jednak oni sami nie wiedzą o sobie wzajemnie zbyt wiele ponadto, że właśnie kojarzą się z widzenia. W trakcie czytania książki możemy od początku do końca obserwować każdą z postaci w obliczu życia takiego, jakie wiedzie każdy z nas. Wiemy, co ich martwi i niepokoi, a co cieszy i sprawia przyjemność. Znamy ich zajęcia i upodobania. I tak:

Ursula jest dziewczyną, która żyje w poczuciu winy za ogromną stratę, której doświadczyła. Zdarzenia z przeszłości odcisnęły na niej piętno w postaci pewnej skłonności, przez którą często wpada w kłopoty i zraża do siebie ludzi. Często czuje się bardzo samotna i tylko ta jedna rzecz, a wręcz krótka chwila pozwala jej poczuć się nieco lepiej. Wkrótce znajdzie się w sytuacji, w której będzie musiała myśleć nie tylko o sobie, ale o kimś dla kogo może okazać się jedyną szansą i ratunkiem.

Gareth - samotny mężczyzna, który swoje życie podporządkował pracy i opiece nad najbliższą sobie osobą. Kobietą, która od dnia tragedii, jaka spotkała ich rodzinę, stała się niczym zagubione we własnym świecie dziecko. Nasz bohater zadaje sobie wiele pytań dotyczących tego, co się wtedy stało. A co najważniejsze, ciągle pozostają one bez odpowiedzi. Kiedy nasz bohater zdaje się już pogodzić z faktem, że pewne zdarzenia są już nie odwracalne, a prawda nigdy nie zostanie odkryta, nagle dzieją się rzeczy, które pozwalają  mieć nadzieję i przypuszczać, że nie wszystko mogło potoczyć się tak, jak sobie to od zawsze zakładaliśmy.

No i wreszcie Alice. Ulegając pierwszemu wrażeniu, możemy założyć, że to właśnie ona z całej trójki ma najwięcej szczęścia. Co prawda wie, jak bardzo boli i jak gorzko smakuje zdrada, ale ma przy sobie kochaną córkę, która wspiera matkę od początku oraz świetną przyjaciółkę, na którą zawsze może liczyć. Ostatnio wszystko wskazuje na to, że nowy mężczyzna, który pojawił się w jej życiu, odwróci złą passę w życiu uczuciowym. Jej szczęście jest jednak tylko chwilowe, bo już wkrótce zaczyna je burzyć nękanie anonimowego prześladowcy. Czy nowo poznany mężczyzna nie jest tym, za kogo się podaje i ktoś chce ją ostrzec, czy też oboje są w niebezpieczeństwie? A może to Simon jest psychopatą, który chce zamienić jej życie w koszmar? O tym musicie już przekonać się sami. Sprawdźcie koniecznie, czy kobiecie grozi realne niebezpieczeństwo.

Już po tych krótkich opisach każdej z postaci widzimy, że są one od siebie zupełnie różne. Niemalże od początku lektury książki zadajemy sobie więc pytanie, co może być punktem, w którym przetną się ich losy. Odpowiedź oczywiście znajduje się na kartach książki i przyznaję, że samo rozwiązanie zagadki, przed którą staną nasi bohaterowie, dostarczyło mi emocji, lecz niestety zbyt długo musiałam na nie czekać, co odebrało mi dużo przyjemności z czytania. Co prawda, przez cały czas czujemy, że coś się wydarzy, ale kiedy już mamy nadzieję, że za chwilę coś konkretnego się wyjaśni, nagle po raz kolejny wszystko się rozmywa i tak naprawdę kręcimy się w kółko. Jeśli chodzi o samo zakończenie, to domyśliłam się go, ale nie zmienia to faktu, że obok bardzo dobrych kreacji postaci bohaterów był to najmocniejszy element całości fabuły. Autorka uświadomiła nam, że losy ludzkie mogą skrzyżować się w obliczu najmniej spodziewanych przez nas okoliczności. Mało tego, nasze życie może leżeć w rękach zupełnie obcych ludzi i tylko jeśli odważymy się zaufać sobie wzajemnie w ciemno i zgodnie współpracować, mamy szansę przetrwać. Tylko, czy mamy w sobie wystarczająco dużo odwagi.

Jak wspomniałam wcześniej, „Nieznajomi” to thriller psychologiczny, którego najmocniejszymi stronami są kreacje postaci oraz ich portrety psychologiczne, jak również samo zakończenie. Każdy z bohaterów jest bardzo wyrazisty, dlatego nie sposób ich pomylić. Poprzez ich perypetie Pani Taylor porusza bardzo ważne tematy życiowe takie jak: zdrada, strata, poczucie winy, starania, by zasłużyć na uznanie rodzica, choroba, zastraszanie, prześladowanie, a także przemoc domowa.

W tych wszystkich ciekawych składowych oraz pomyśle na fabułę tkwił potencjał, ale niestety w moim odczuciu nie został on do końca wykorzystany. Książkę czyta się bardzo szybko i z ciekawością, lecz zabrakło mi mocniejszego nacisku na emocje. Chciałam poczuć strach i napięcie, a tymczasem, od początku do końca trwałam w oczekiwaniu na to, że za chwilę stanie się coś naprawdę mocnego i na tymże oczekiwaniu się skończyło. Mimo to, ostatecznie nie żałuję, że dane mi było poznać tę historię i Wam także z czystym sumieniem  ją polecam. Ja oczywiście już czekam na kolejne książki autorki.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.

Inne książki autorki, które recenzowałam:





piątek, 12 marca 2021

„Nie boję się śmierci. Życie jest znacznie trudniejsze”.

B
ycie lekarzem wiąże się z wielkim prestiżem i uznaniem, ale przede wszystkim z ogromną presją i odpowiedzialnością. To w rękach lekarzy leży ludzkie życie i to w nich chorzy pokładają wszelką ufność i nadzieję w walce o swoje zdrowie i życie. Wierząc w zdobytą przez nich wiedzę, jesteśmy przekonani, że zrobią wszystko, co w ich mocy, aby przywrócić nas do pełni zdrowia i sił. Niestety nikt z nas nie jest nieomylny. Lekarze również. Przypuszczam, że każdy z nas choć raz słyszał na przykład w mediach o przypadkach błędów lekarskich, które skutkowały trwałą utratą zdrowia, a nawet życia pacjenta. Takie sytuacje niewątpliwie są ogromną traumą zarówno dla rodziny ofiary błędu lekarskiego, jak i dla samego medyka. Nierzadko nigdy nie jesteśmy w stanie pogodzić się z tym, co się stało. W rezultacie tak straszna tragedia może mieć swoje daleko idące konsekwencje, nawet wówczas, kiedy jesteśmy przekonani, że zdarzenia te są już tylko przeszłością, z której obciążeniem musimy nauczyć się żyć. Choćbyśmy nie wiem, jak chcieli, czasu nie da się cofnąć, a życie toczy się dalej. My musimy spróbować ułożyć je sobie na nowo. Tylko czy jest to możliwe?

Wkraczając w życie Charlotte Knopfler głównej bohaterki książki E.G. Scott „Dlaczego właśnie ja”, z której recenzją dziś do Was przychodzę, możemy śmiało powiedzieć, że tak. Jednak, abyście mogli dowiedzieć się, co takiego spowodowało, że to właśnie ona zmuszona była uzyskać odpowiedź na to pytanie, opierając się na własnych przeżyciach, musimy cofnąć się nieco w czasie do dnia, który zmienił w jej życiu niemalże wszystko.

Nasza bohaterka jest doskonałą kandydatką na wziętego neurochirurga. Jeszcze niedawno wszystko wskazywało na to, że  dzięki swojemu zaangażowaniu i umiejętnościom czeka ją wielka kariera w zawodzie. Niewykluczone, że o jej osobę w zespole swoich lekarzy zabiegałoby wiele szpitali. Nie bez powodu użyłam czasu przeszłego, bowiem dzień, w którym na stole operacyjnym straciła młodą pacjentkę, nie tylko przekreślił wszelkie wizje kariery, ale przede wszystkim mocno odbił się na niej samej. Na szczęście, choć nie było łatwo, kobiecie udało się stanąć na nogi. Bardzo pomocna w całym procesie budowania siebie na nowo dla Charlotte okazała się internetowa grupa wsparcia gromadząca osoby zmagające się z życiowymi traumami. Kiedy my czytelnicy stajemy się obserwatorami jej obecnego życia, widzimy, że udało jej się wyjść na prostą. Obecnie jej codzienność jest stabilna i uporządkowana. Wspólnie z najlepszą przyjaciółką Rachel prowadzi gabinet akupunktury, a i w jej życiu prywatnym pojawił się mężczyzna, dla którego serce zabiło mocniej. Co prawda Peter jest bardzo tajemniczy i nie mówi o sobie zbyt wiele, ale to, co podaje jako powód jego skrytości, uspokaja Charlotte na tyle, że godzi się, aby zachowali swój związek w sekrecie. Czy to bezgraniczne zaufanie będzie słuszną decyzją? O tym musicie przekonać się sami.

Niestety los nie pozwala Charlotte zbyt długo cieszyć się spokojem i stabilizacją. Peter od dłuższego czasu nie daje znaku życia, a już wkrótce nasza bohaterka, o czym jeszcze nie wie, będzie bardzo potrzebowała jego wsparcia. Otrzymuje bowiem telefon z policji z prośbą o identyfikację zwłok młodej dziewczyny. Strach przed tym, czemu będzie musiała stawić czoła po dotarciu na miejsce, ustępuje miejsca konsternacji, ponieważ ku jej ogromnej uldze nigdy wcześniej nie poznała zmarłej, a śledczy informują ją, że ofiara wskazała właśnie ją jako osobę, którą należy powiadomić w razie nagłego wypadku.
Przerażona i zagubiona nie wie, co robić, gdyż dla policji jest jedną z podejrzanych o zbrodnię. Charlotte musi, jak najszybciej odkryć kim jest nieznajoma i co je połączyło. U swojego boku ma tylko przyjaciółkę, gdyż Petera nie ma zawsze wtedy, kiedy go najbardziej potrzebuje. Rachel od zawsze jest nieufna wobec nowego mężczyzny swojej przyjaciółki. Czy słusznie? Musicie to koniecznie sprawdzić.

„Dlaczego właśnie ja” to pełen tajemnic i intryg wyścig z czasem o prawdę i udowodnienie swojej niewinności. Ta historia pokazuje, że to, co dla jednych jest już zamkniętym etapem z przeszłości, dla innych nigdy takowe nie było. To opowieść o życiu w poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości oraz chorym pragnieniu sprawiedliwości. Cała historia opisana na kartach książki od początku do końca będzie trzymała Was w napięciu i chęci jak najszybszego poznania zakończenia. Co więcej, jestem pewna, że w momencie kiedy wielowątkowość fabuły zacznie łączyć się w logiczną całość, nie będziecie mogli oderwać się od książki, będąc przekonanymi, że jej finał jest już dla Was oczywisty. Nie bądźcie jednak zbyt pewni swego, gdyż autorzy postarali się o takie zakończenie, jakiego z pewnością nie będziecie w stanie przewidzieć.

Tytuł ten to naprawdę świetnie skonstruowana, wciągająca i zaskakująca pozycja, którą serdecznie każdemu polecam. Ten niezwykły klimat tajemniczości, a także wielu sekretów w połączeniu ze świetnie wykreowanymi postaciami drugoplanowymi zapewni Wam naprawdę zajmującą lekturę. Dlaczego wspomniałam tylko o postaciach drugoplanowych? A no dlatego, że postaci głównej bohaterki nie udało mi się polubić, ani zrozumieć. Biorąc pod uwagę to, co ją spotkało w praktyce lekarskiej, uważam, że powinna być bardziej dojrzała i ostrożna. Tymczasem zachowywała się jak zagubiona, naiwna nastolatka, której można wszystko wmówić i wodzić ją za nos, a ona łyknie wszystko, co usłyszy bez chwili przemyślenia. Gdyby nie była taka ślepa na wszystko, co się wokół niej dzieje cała historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Macie moje słowo, że Wy również wiele razy poczujecie się zirytowani jej postacią, ale to nie zmienia faktu, że książka jest naprawdę świetnym thrillerem psychologicznym, który musicie przeczytać. Ostrzegam tylko, zarezerwujcie sobie dużo wolnego czasu, gdyż nie ulega wątpliwości, że zostaniecie pochłonięci bez reszty. A może wcale nie tak dużo, bo przecież książkę z uwagi na bardzo przystępny styl i język, którym została napisana, a przede wszystkim na duże zaangażowanie czytelnika w lekturę czyta się naprawdę błyskawicznie.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Muza, za co bardzo dziękuję.

Inne książki autorów, które recenzowałam:

niedziela, 7 marca 2021

"Bardziej kochać siebie" Aleksandra Sztorc.

W
szyscy wiemy, że to, w jakiej rodzinie dorastamy, ma ogromny wpływ na to, jak będzie wyglądało nasze życie w przyszłości, kiedy już sami wkroczymy w dorosłość. Większość rodziców stara się, aby dzieciństwo ich dzieci upływało w poczuciu miłości, bezpieczeństwa i radości. Rodzic dokłada wszelkich starań, by jego latorośl czuła się w pełni akceptowana, pewna siebie, jak również by potrafiła otwarcie wyrażać siebie i mówić o swoich uczuciach. Jest to bardzo ważne, ponieważ to właśnie będąc dziećmi, jesteśmy najbardziej chłonni na świat, który tworzą dla nas dorośli. I to wszystko, czego doświadczymy, z biegiem czasu zaowocuje wieloma schematami, które się w nas zakorzenią, a tym samym przeniesiemy je na płaszczyznę samodzielnego dorosłego życia. Wiele razy osobom, które nie radzą sobie w budowaniu własnej teraźniejszości i przyszłości, powtarza się, że powinny wziąć się w garść, bo przecież to, jak teraz będą żyć, zależy tylko od nich i leży tylko w ich rękach. Poniekąd mogłabym się z tym zgodzić, lecz nie do końca. A to dlatego, że nie każdy z nas ma szczęście dorastać w normalnej zdrowej rodzinie. Zapewne nikomu nie muszę uświadamiać, jak wiele dzieci pochodzi z rodzin dysfunkcyjnych. W rodzinach takich codziennością jest alkohol, przemoc psychiczna i niestety bardzo często także fizyczna. W takich przypadkach rady typu „Weź się w garść”, „Zapomnij, to już tylko przeszłość” nie na wiele się zdadzą. Od przeszłości nie da się uciec. Jedynym sposobem na to, by nauczyć się z nią żyć i znaleźć w sobie siłę, która pomoże nam wyrwać się z bagna, w którym tkwiliśmy wiele lat, jest przepracowanie tego, przez co przeszliśmy. Terapia to nie wstyd, a może naprawdę pomóc. 

Na pewno teraz zastanawiacie się, dlaczego poruszam dziś tak bez wątpienia trudny i złożony temat. Otóż przychodzę do Was z recenzją książki Aleksandry Sztorc „Bardziej kochać siebie”, w której autorka podjęła się niełatwego zadania przybliżenia nam czytelnikom istoty Syndromu DDA. 

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, czym jest ów syndrom, wyjaśnię tylko pokrótce, że skrót DDA oznacza Dorosłe Dziecko Alkoholika. Jest to zespół schematów działania, jakie dziecko wynosi z domu, w którym pojawił się problem alkoholowy. Wiąże się z wieloma zaburzeniami natury psychologicznej i emocjonalnej wynikających z doświadczeń wyniesionych z domu i sposobu radzenia sobie z nimi. 

Na kartach powieści „Bardziej kochać siebie” poznajemy Zuzannę. Kobietę cierpiącą na wspomniany wcześniej syndrom. Jak czytamy na okładce książki, możemy ją scharakteryzować jako osobę będącą emocjonalnym pogorzeliskiem o poranionym ciele. Mimo że wiedzie już samodzielne życie, to nie może znaleźć ujścia dla niszczącego ją poczucia odrzucenia i samotności. W konsekwencji to nasza bohaterka jest dla siebie największym wrogiem, gdyż pozornej, chwilowej ulgi szuka w destrukcyjnych działaniach. Nie jest w stanie nazwać tego co czuje, ani czego najbardziej dla siebie potrzebuje. Fabuła książki została oparta na terapii, której kolejne sesje mają pomóc pacjentce uporządkować to, co teraz wydaje się niemożliwe do uporządkowania. Czytając książkę, czujemy się niemalże towarzyszami Zuzanny w tej niełatwej przeprawie przez zgliszcza jej przeszłości. Cały ten proces budzi w nas wiele emocji i wzruszeń. 

Nie możemy bowiem zapominać, że alkohol to dopiero początek lawiny nieszczęść, które niszczą coś, co dla dziecka jest najważniejsze, relacje rodzinne. W książce został nam ukazany bardzo przykry obraz relacji na płaszczyźnie matka – córka, który wzbudził we mnie, wręcz złość. Jak sama bohaterka książki mówi podczas jednej z sesji terapeutycznych, jej matka zawsze była obecna w jej życiu, ale nigdy nie zrobiła nic, by chronić ją przed upokorzeniami ze strony ojca. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, abyście sami mogli odebrać ją na własny sposób. Jestem pewna, że nikogo z Was to, co przeczytacie i czego doświadczycie, sięgając po książkę, nie pozostawi obojętnym. 

Niewątpliwie jest to książka trudna, ale bardzo ważna, gdyż w bardzo dosadny i bezkompromisowy sposób pokazuje jak daleko idące i bolesne są konsekwencje nadużywania alkoholu, których najczęstszymi ofiarami są bezbronne, pozostawione samym sobie dzieci. Bardzo się cieszę, że mogłam poznać historię Zuzanny i Wam o niej opowiedzieć, gdyż jestem pewna, że ku mojemu ogromnemu smutkowi wiele osób, które również zdecydują się poznać jej perypetie, odnajdzie w nich cząstkę siebie, a nawet mocno się z nimi utożsami. Jednak mocno wierzę w to, że ta książka da tym osobom nadzieję i siłę do walki o siebie samych. Mając to na uwadze, chciałabym bardzo, aby trafiła ona w ręce jak największej liczby osób i aby jak najdłużej dużo się o niej mówiło, bo jest naprawdę tego warta. 

Na zakończenie chciałabym podziękować samej autorce za podjęcie się tak trudnego, ale niestety życiowego i bardzo ważnego tematu. Z pewnością było to bardzo trudne wyzwanie, z którym jednak Pani Aleksandra poradziła sobie doskonale. Ja na pewno długo o tej książce nie zapomnę i wrócę do niej z pewnością jeszcze wiele razy. Was gorąco zachęcam do lektury. Zapewniam Was, że będzie to bardzo udana terapia dla każdego z nas, po której wyciągniemy bardzo mądrą lekcję. Kluczem do szczęścia jest to, by wybaczyć sobie i innym, a w słowie przepraszam widzieć oznakę siły, a nie słabości. Tylko wtedy będziemy mogli bardziej kochać siebie, a przecież na tym powinno nam zależeć najbardziej. 

Recenzja powstała we współpracy z Autorką, za co bardzo dziękuję.

środa, 3 marca 2021

Akcja: Dzień Kobiet z MEGAN HART



D
rodzy Panowie wiem, że wielu z Was ma problem z tym, co podarować swoim kobietom w dniu ich święta, jakim jest Dzień Kobiet. 8 marca zbliża się już wielkimi krokami. Mój blog śpieszy Wam z pomocą i biorąc udział w akcji Dzień kobiet z Mogan Hart mam dla Was świetną promocję na zakup książek, z których na pewno ucieszą się Wasze żony, dziewczyny, narzeczone. 

Przyznaję, że ja niezbyt często sięgam po książki z gatunku romansu erotycznego, ale myślę, że tego dnia będzie to idealny wybór, aby poczuć te gorące emocje. 

Przejdźmy zatem do szczegółów akcji. 

Księgarnia Tania książka przygotowała dla nas kod zniżkowy, który upoważnia nas do zakupu 3 książki biorących udział w akcji autorstwa Megan Hart: „Trzy oblicza pożądania”, „Otchłań pożądania” oraz „Barwy pożądania” z 5% zniżką. 

TK5HART

Zostawiam dla Was bezpośredni link do wszystkich z wymienionych tytułów. 


Kochane kobietki, nawet jeśli panowie zaplanowali już dla Was inne prezenty, to zawsze wspaniałym pomysłem jest zrobienie prezentu od siebie dla siebie. 

Promocja obowiązuje od 2 do 03.2021 r. do 31.03.2021 r., działa tylko po zalogowaniu. Każdy z nas może skorzystać z niego tylko raz. 

Skusicie się?