sobota, 30 marca 2024
czwartek, 28 marca 2024
"Dbam o ząbki" Marek Marcinowski - recenzja patronacka przedpremierowa
Możecie mi wierzyć, że po zapoznaniu się z tą książeczką mycie ząbków dla każdego dziecka, które nie lubi tego robić, z przykrego obowiązku stanie się czystą przyjemnością, a wszystkie dzieci szczotkując zęby, na pewno również będą się świetnie bawić. A to dzięki ciekawym rymowankom, które znajdziemy wewnątrz książeczki. Każda z rymowanek pomaga dziecku przyswoić wiedzę dotyczącą tego, jak dbać o ząbki, ale także tego, co dzieje się w momencie, kiedy myjemy je niedokładnie. Dowiadujemy się również, jakie jedzenie sprzyja temu, aby władzę nad naszymi ząbkami przejęły próchniaki. Ponadto autor zostawia dzieciom niezbędne wskazówki odnośnie do tego, co warto jeść, aby zęby były mocne i zdrowe. I co również bardzo istotne, kto na pewno nam pomoże, jeśli nie uda nam się uchronić przed próchniakami i zadba o to, by na naszą buzię ponownie wrócił piękny uśmiech.
To jeszcze nie wszystkie atuty tej wspaniałej książeczki, gdyż cała ważna treść, jaką w sobie kryje, wzbogacona została w piękne, niezwykle barwne ilustracje, które z pewnością wzbudzą ciekawość i zainteresowanie dziecka i co najważniejsze skupią jego uwagę na czytanej treści. Dzięki temu, że rymowanki są krótkie i napisane prostym językiem, dziecko na pewno bardzo łatwo je zapamięta, a może nawet przy pomocy rodziców nauczy się ich na pamięć. Warto wspomnieć, że wszystko, o czym przeczytamy na stronach książki, konsultowane było z panem doktorem dentystą, dzięki czemu rodzic ma pewność, że przekazywana jego dziecku wiedza jest rzetelna.
Myślę, że już wiecie, iż warto wzbogacić dziecięcą biblioteczkę w waszym domu o tę książeczkę, ale, żeby jeszcze bardziej was do tego zachęcić, zajrzymy do jej środka. Mogę was zapewnić, że zostanie ona z wami na długo, gdyż jej grube strony są przyjazne dziecięcym rączkom i na pewno szybko się nie zniszczy.
[Materiał reklamowy] Autor Marek Marcinowski
poniedziałek, 25 marca 2024
"Ostatnia Tajemnica" Anna Ziobro
Zanim jednak skupię się na samej książce, chciałabym, żebyśmy zwrócili uwagę na jej okładkę. Jestem bowiem przekonana, że patrząc na tę iście wiosenną jej odsłonę, my czytelnicy nie spodziewaliśmy się, że decydując się na jej przeczytanie, zostaniemy skonfrontowani z tak trudną tematyką. Już teraz jednak chcę uspokoić każdego, kto czyta tę recenzję i myśli sobie, że nie jest w stanie podołać emocjonalnie jej lekturze. Bez obaw, opisana na kartach książki opowieść w żaden sposób nie przytłacza, a wzrusza czytelnika i porusza najczulsze zakamarki jego serca i duszy. Poza silnym ładunkiem emocjonalnym powieść ta skrywa w sobie ogromną życiową mądrość, a śmierć nie jest w niej jedynym poruszanym problemem. Przeczytamy również o tym, jak ważną rolę w naszym życiu odgrywają relacje międzyludzkie, a jednocześnie jak łatwo je zniszczyć, kiedy zabraknie w nich szczerej rozmowy, w której będziemy otwarci na to, co czują i czego chcą osoby nam bliskie.
No ale nie uprzedzajmy biegu opisanych w książce wydarzeń i zacznijmy od początku. Decydując się na spędzenie czasu z tą niezwykle życiową i refleksyjną powieścią, stajemy się częścią życia Sabiny, a dołączamy do niego na ostatniej prostej jej ziemskiej drogi. Starsza kobieta ma tego świadomość, a zapomnieć o tym nie pozwala choroba i samotność, dwie nieodłączne towarzyszki jej starości. Już sam początek tej wciągającej i zajmującej opowieści chwyta czytelnika za serce, gdyż wspólnie z bohaterką wsiadamy do taksówki i odbywamy ostatni dla niej sentymentalny kurs po Przemyślu. Kierowcą taksówki jest Artur, mężczyzna, który nie wie jeszcze, że spotkanie z tą kobietą, która jak twierdzi, spakowała swoje całe życie do jednej walizki, a jej obecnym domem będzie teraz hospicjum, odmieni jego życie. Do tego jednak wrócimy za chwilę.
Zapewne zgodzicie się ze mną, że czymś bardzo częstym i oczywiście zupełnie naturalnym u osób starszych jest fakt, iż wracają oni do swoich wspomnień, które skrywają bagaż ich życiowych przeżyć, doświadczeń, jak również podjętych wyborów i decyzji. Do przeszłości wraca również Sabina, a zastosowany przez autorkę zabieg retrospekcji sprawia, że cofamy się w czasie do lat 60. i 90., gdzie szybko przekonujemy się, że tak naprawdę nigdy nie miała łatwego życia. Już jako dziecko zaznała bolesnej straty, a będąc zakochaną młodą kobietą, przekonała się, że piękne obietnice i roztaczane przez męża wizje ich wspaniałej przyszłości rozpłynęły się niczym bańka mydlana. Los nie szczędził jej trudów codzienności. Jej szczęściem był syn, który kochał matkę, jednak pewien rodzinny sekret, a także uprzedzenia, a nawet nienawiść rozdzieliły tę dwójkę. Dziś nasza seniorka pragnie już tylko jednego, by spotkać się ze swoją wnuczką i wreszcie stanąć w prawdzie, do której prowadzić może tylko szczera rozmowa. Czy wnuczka i babcia zdążą się spotkać i czy dojdzie do upragnionego pojednania? Tego już musicie dowiedzieć się sami, czytając książkę, do czego oczywiście z całego serca wszystkich zachęcam.
Teraz natomiast wróćmy do Artura i jego rodziny. Mężczyzna jest kochającym mężem i ojcem. Jednak od dłuższego czasu w solidnym fundamencie, na którym wspólnie z żoną Elizą zbudowali swój związek i rodzinę, pojawiają się pęknięcia. Nie znaczy to, że już się nie kochają. Po prostu gdzieś się pogubili i zapomnieli o tym, że żadna relacja, nawet ta nam najbliższa nie jest nam dana na zawsze i jeśli nie będziemy jej pielęgnować i o nią dbać zacznie słabnąć. A podłożem wszystkiego staje się po raz kolejny brak rozmowy i tajemnice, których w tej rodzinie podobnie, jak w życiu Sabiny również nie brakuje. Sytuacji nie ułatwiają także problemy z nastoletnią córką, która buduje wokół siebie mur, odgradzając się od rodziców. Chciałoby się powiedzieć, że to normalne, typowe zachowania zbuntowanej nastolatki. Nie bądźcie, jednak zbyt pewni w ferowanych osądach, bo może się okazać, że bardzo się mylicie.
Jak wspomniałam już wcześniej, Sabina odmieni życie Artura, ale też jego żony. Musicie jednak wiedzieć, że małżeństwo to również ubogaci ostanie policzone dni kobiety. Pomogą sobie wzajemnie, a wyjątkowa relacja, a nawet więź, która zrodziła się między nimi niemalże na naszych oczach, sprawia, że dochodzimy do bardzo ważnych przemyśleń, do których skłania nas Ania. To nie długość relacji świadczy o jej wartości, a to, co w tę relację wnosimy. Los połączył ich drogi na zaledwie dwa miesiące, a uwierzcie mi dali sobie wzajemnie naprawdę wiele.
W zasadzie w tym miejscu mogłabym zakończyć swoją recenzję, gdyż jestem przekonana, że już wiecie, że warto i chcecie przeczytać „Ostatnią tajemnicę”, ale nie mogłabym nie zwrócić waszej uwagi na jeszcze jeden ogromnie ważny aspekt tej książki. Mianowicie fakt, iż autorka w sposób mocno poruszający zadała kłam sposobowi, w jaki postrzegamy hospicja. Większości z nas kojarzą się one z umieralnią i poniekąd tak, jest, gdyż często dla osób, które są ich podopiecznymi, pobyt tutaj jest biletem w jedną stronę, lecz Anna Ziobro pięknie ociepliła wizerunek tego miejsca, uświadamiając nam, że tworzą je ludzie, którzy wciąż żyją i mogą wiele dobrego wnieść. Personel i wolontariusze stają się im bardzo bliscy i niestety często bywa, że mają tylko ich i to oni towarzyszą im w momencie ostatniego tchnienia, trzymając ich za rękę. I jeśli myślicie, że taka śmierć przecież w gruncie rzeczy obcych ludzi może tak zwyczajnie spłynąć bez emocji dla pracownika, czy wolontariusza, to ta książka pokaże wam, że jest to niemożliwe.
„Ostatnia tajemnica” to bez wątpienia powieść trudna, ale piękna, po przeczytaniu której na pewno wszystko, co w niej przeczytaliście, będziecie przenosić na płaszczyznę własnego życia, waszych stosunków i relacji nie tylko rodzinnych. I to świadczy o niezaprzeczalnej wartości tego tytułu. Bo każdy, kto przeczyta tę książkę, ma jeszcze czas, aby naprawić to, co zostało zniszczone, docenić wartość szczerości i rozmowy. Bo dopóki żyjemy, zawsze jest szansa na to, by powiedzieć „PRZEPRASZAM” i „WYBACZAM”. Tylko wtedy będziemy mogli spać spokojnie, pewni, że w godzinie naszej śmierci przy naszym łóżku stać będzie krewny, a nie obca osoba.
Znam twórczość Anny Ziobro i wiem, nie boi się trudnych tematów i jak sama mówi, nigdy nie gwarantuje szczęśliwych zakończeń. Macie natomiast moje słowo, że gwarantowane są silne emocje podczas czytania jej książek, wynikające z autentyczności zarówno kreacji samej fabuły, jak i jej bohaterów. Tutaj w przeciwieństwie do poprzednich literackich dzieci pisarki mamy ich dość duże nagromadzenie, ale każdy, kogo poznajemy na kartach książki, nie pojawia się w niej bez powodu. Wszyscy odgrywają bardzo ważną rolę i tworzą historię, od której czytelnik nie może się oderwać i o której z pewnością nigdy nie zapomni. Muszę również docenić fakt, że autorka po raz pierwszy w tej powieści cofnęła nas w tak daleką przeszłość i doskonale oddała realia i klimat tamtych czasów. Mało tego dziejące się wydarzenia dzielone są na trzy miejsca akcji, to jednak zupełnie nie utrudniło nam lektury, gdyż przenosimy się między nimi bardzo płynnie. Cóż więcej mogę napisać. Uwielbiam powieści Anny Ziobro. Dla mnie są one pewnikiem wspaniałych chwil z książką i takie właśnie zapewniła mi „Ostatnia tajemnica”.
[Zakup własny].
niedziela, 24 marca 2024
"Dbam o ząbki" Marek Marcinowski - Zapowiedź patronacka
Dbanie o zęby powinno być nawykiem wpajanym dzieciom od najmłodszych lat. Jednak my rodzice i opiekunowie doskonale wiemy, jak trudnym wyzwaniem bywa nakłonienie ich do mycia ząbków. Na szczęście z pomocą przychodzi nam, jak zawsze niezastąpiony przyjaciel wszystkich dzieci Marek Marcinowski ze swoją bajką „Dbam o ząbki”, której premiera odbędzie się już 3.04.2024 roku. Kocie czytanie wspiera promowanie tak wartościowej literatury dziecięcej, dlatego objęło tę książeczkę swoim patronatem medialnym. Wkrótce opowiem wam o niej nieco więcej, a tymczasem rąbka tajemnicy uchyla wydawnictwo Anatta.
Opis:
Ta rymowana bajeczka w prosty sposób przekazuje wiedzę i wprowadza dzieci w świat pielęgnacji jamy ustnej. Dzięki przyciągającym wzrok barwnym ilustracjom pomaga wyrobić u najmłodszych nawyk częstego mycia ząbków.
Recenzja okładkowa:
To obowiązkowa lektura, dzięki której dzieci odkryją tajniki zdrowego uśmiechu, a rodzice zyskają cennego sojusznika we wpajaniu pociechom zasad prawidłowej higieny jamy ustnej. Wierszowana, bajkowa opowieść o „próchniakach” zawiera praktyczne wskazówki, jak dbać o ząbki, a przy tym edukuje poprzez zabawę.
Lek. dent. Dariusz Najbar
środa, 20 marca 2024
" Znajdź mnie " Anne Frasier
Choć teraz jest dorosła, to tak naprawdę nigdy nie była w pełni sobą. Piętno nazwiska i poczucie winy zakorzenione w niej bardzo głęboko odcisnęły się na jej całym życiu, a wszystko dlatego, że jest córką swojego ojca. Bena Fishera, seryjnego mordercy, który zamordował wiele kobiet, a swojej wówczas pięcioletniej córeczki, używał, jako przynęty, aby zagrać na emocjach ofiar i zwabić je w zastawioną na każdą z nich pułapkę. Swego czasu, cała Kalifornia, w której dzieje się akcja tej powieści, żyła sprawą brutalnych morderstw. W momencie, kiedy my czytelnicy przystępujemy do lektury książki, oprawca już od trzydziestu lat odbywa karę pozbawienia wolności, skazany na śmierć. Sprawa jednak do tej pory nie została doprowadzona do końca, ponieważ Ben Fisher nigdy nie wskazał miejsca porzucenia ciał zamordowanych kobiet. Mężczyzna zwodzi policję już bardzo długo, jednak jest nadzieja, że tym razem może wyjawić całą prawdę. Czy tak się stanie? O tym musicie już przekonać się sami, sięgając po tę książkę.
Sprawą zajmuje się detektyw Daniel Ellis, który jest gotów spełnić wszystkie wystosowane przez skazańca warunki, byle tylko ten zaczął wreszcie mówić. Problem jednak polega na tym, że Ben stawia warunek, na którego realizację sam detektyw nie ma wpływu. Chce spotkać się z córką, z którą utracił kontakt w dniu aresztowania. Reni nie utrzymuje kontaktów z ojcem i odcina się od niego zupełnie. Czy wobec zaistniałej sytuacji da się przekonać do spotkania z ojcem? Tego oczywiście wam nie zdradzę, powiem tylko, że Reni stoczy ze sobą wewnętrzny bój na szali, którego stać będzie powrót do bolesnej, trudnej przeszłości i poczucie powinności wobec osób, które nie zaznają spokoju, dopóki ich krewni nie wrócą do domu i nie zostaną godnie pochowani.
Muszę przyznać, że fabularnie książka bardzo mnie zaciekawiła, gdyż autorka podeszła do podjętego w niej tematu w dużej mierze w aspekcie psychologicznym. Skłania swoich czytelników do dwóch istotnych rozważań. Po pierwsze, morderca nie ma wypisane na twarzy, że jest mordercą. Może mieć dwa zupełnie różne oblicza. Ben był kochającym ojcem, który uwielbiał swoją córeczkę. To właśnie z nim dziecko miało silną więź. Dlaczego więc wciągnął je w swoją chorą grę? Ponadto pisarka wykazała, że badania wskazują, iż badając ludzki mózg, możemy określić, czy dana osoba ma predyspozycje do stania się mordercą. Świadczą o tym trzy czynniki, które muszą zostać spełnione. Jeśli jesteście ciekawi, o jakich czynnikach mowa, nie pozostaje wam nic innego, jak przeczytać książkę.
W momencie, kiedy w opisie książki przeczytałam, że decydując się na spędzenie czasu z tym tytułem, dostanę mrożący krew w żyłach thriller, od którego nie będę mogła się oderwać, wiedziałam, że nadejdzie moment, kiedy trafi w moje ręce. I teraz gdy wreszcie to się stało, z przykrością muszę przyznać, że czuję się zawiedziona konfrontacją obietnic z rzeczywistością. A to dlatego, że całość jest bardzo nierówna, jeśli chodzi o napięcie i znaczna część opisywanych na jej kartach wydarzeń była dla mnie nużąca. Owszem czeka na nas kilka zwrotów akcji, które zaskakują. Oczywiście nie napiszę zbyt wiele, ale uchylając rąbka tajemnicy, powiem tylko, że umysł dziecka ma tę niesamowitą zdolność, że w sytuacji, kiedy w jego życiu dochodzi do wydarzeń, z którymi nie byłoby sobie w stanie poradzić, umysł po prostu je blokuje. Prawda jednak prędzej, czy później do niego wróci, a wtedy wszystko, co przeżyliśmy, możemy zobaczyć w zupełnie innym świetle, odkrywając mroczne rodzinne tajemnice, o czym przekona się Reni.
Myślę, że przyznacie mi rację, iż tematycznie książka kryje w sobie ogromny potencjał na świetny thriller. W moim odczuciu jednak nie został on zupełnie wykorzystany. Choć początek był obiecujący, a zakończenie bardzo ciekawe i zaskakujące, to w środku coś nie zagrało. Zabrakło mi obiecanego napięcia, poczucia niepokoju i niepewności tego, co wydarzy się za chwilę, a na to właśnie liczę, sięgając po thriller. Jest jednak jeszcze jeden bardzo ważny wątek, który rodzi w nas czytelnikach pytanie: Jak bardzo to, co nas spotyka w dzieciństwie, może zdominować resztę naszego życia. Na ile dążenie do odkrycia prawdy może stać się niemalże naszą misją?
A powstaną one w momencie, kiedy razem z Reni dowiadujemy się, że Daniel, który przewodniczy wznowionej sprawie seryjnego mordercy z Inland Empire, jest w nią zaangażowany nie tylko służbowo, ale przede wszystkim prywatnie i emocjonalnie. Jak to możliwe, sprawdźcie już sami. To, czy warto przeczytać tę książkę, zostawiam indywidualnej rozwadze każdego, kto czyta moją recenzję. Ja mimo wszystko nie żałuję spędzonego z nią czasu, jednak zdecydowanie „Znajdź mnie” nie zostanie długo w mojej pamięci.
[Zakup własny]
niedziela, 17 marca 2024
"Zranione serca" Urszula Gajdowska.
Już w pierwszych słowach mojej recenzji mogę was zapewnić, że jest to niezwykle prawdziwa w swojej wymowie, a przez to mocno chwytająca za serce powieść historyczna, która angażuje nas w bieg toczących się na jej kartach wydarzeń od pierwszej do ostatniej strony. Przystępując do lektury, zostajemy przeniesieni na Podlasie 1869 roku, a więc czasy po powstaniu styczniowym, kiedy mimo utraconych majątków i carskich prześladowań ludzie nie tracą nadziei na odzyskanie przez Polskę niepodległości.
Wspólnie z główną bohaterką najmłodszego literackiego dziecka autorki Luizą Lubieniecką, trafiamy do posiadłości jej dziadków. Młoda kobieta w majątku baronostwa spędzi wakacje i przerwę w pracy nauczycielki w warszawskiej pensji dla dziewcząt. Ten czas, o czym nasza bohaterka jeszcze nie wie, wpłynie znacząco na sposób postrzegania osób, które kocha i ich życia, a także zupełnie odmieni jej własne życie. Zrozumie bowiem, że prawda o człowieku i jego, życiu najczęściej schowana jest głęboko w sercu, a przekona się o tym, odkrywając sekrety i tajemnice swojej rodziny, a ściślej rzecz ujmując nestorki rodu babci Liwi, która chcąc ustrzec wnuczkę przed nieświadomym powieleniem jej błędów z przeszłości, odkrywa przed nią bardzo bolesną historię swojego życia u boku bezwzględnego męża. Teraz już wie, że decyzje i wybory, których dokonujemy w życiu, znacząco wpływają na naszą przyszłość i jeśli wybierzemy źle, możemy ściągnąć na nasze barki krzyż, który będziemy dźwigać latami, a nie rzadko nawet przez całe życie. A ponadto, piętno naszej decyzji może odcisnąć się dotkliwie na życiu innych, niczemu niezawinionych osób.
Sama Luiza być może nigdy nie poznałaby tych mocno przejmujących kolei losów życia małżeńskiego swojej krewnej, gdyby nie pewna noc, kiedy to zastaje swoją babcię czytającą list, na który kapią jej łzy. Mało tego posłańcem, który dostarczył list kobiecie, okazuje się hrabia Edwin Horodyński, członek sąsiadującego z dworem Lubienieckich, aczkolwiek od lat zwaśnionego z nimi dworu Horodyńskich właśnie. Pod wpływem tej sceny Luiza postanawia znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania i obawy. Co stoi za konfliktem, który poróżnił oba rody, jak również, czy ona sama może czuć się bezpieczna, przebywając blisko Edwina Horodyńskiego, który ze względu na swoje uwielbienie do płci pięknej nie cieszy się zbyt dobrą opinią? Jeśli i wy jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania, a jestem przekonana, że tak właśnie jest, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Ja niczego więcej nie zdradzę ponadto, że Urszula Gajdowska podjęła się poruszenia naprawdę trudnych tematów, które poruszą każdego, kto spędzi czas z tą wspaniałą książką. Przeczytamy tu o przemocy, zazdrości poświęceniu dla dobra innych, samotności, tęsknocie za prawdziwą miłością i pragnieniem nigdy niezaznanego szczęścia, ale także o stracie, śmierci i największym cierpieniu, jakiego może doświadczyć kobieta i matka. To, co dodatkowo mocno ujęło mnie za serce to uwaga, jaką autorka poświęca problemom zdrowotnym osób starszych, takim jak demencja starcza i opiece nad nimi.
Zapewne domyślacie się już, że podczas czytania tej książki w sercu każdego z nas zrodzi się bardzo wiele silnych emocji, a nawet wyciśnie ona łzy z naszych oczu. Stanie się tak za sprawą dojmującego autentyzmu wszystkiego, o czym czytamy, jak również ponadczasowości podjętych w niej tematów, Doskonale wiedziała o tym również Ula, dlatego, aby pozwolić swoim czytelnikom odetchnąć i ochłonąć zrównoważyła całość, wplatając w kreowaną przez siebie opowieść wątek romansu opartego na swego rodzaju grze oplecionej w konwenanse, w której nie brakuje humoru sytuacyjnego. Wydawać, by się mogło, że jest to powieść typowo kobieca. Myślę jednak, że z uwagi na bardzo ciekawy wątek w pewnej mierze zagadki kryminalnej, która może rzucić zupełnie nowe światło na tragiczne zdarzenia mające swój początek jeszcze w powstaniu, a której rozwiązania podjął się duet idealny, mężczyźni również doskonale odnajdą się w tej historii.
Nie są to jednak jeszcze wszystkie atuty tej książki. Jak przystało na powieść historyczną, autorka wspaniale oddała klimat i realia tamtych czasów, a także wzbogaciła ją o bardzo istotne fakty historyczne, jak również ciekawostki dotyczące wiejskich obyczajów. Oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o wspaniałej kreacji bohaterów powieści, zarówno tych pierwszoplanowych, jak i drugoplanowych. W parze z wielowątkowością powieści idą również jej wielowymiarowi bohaterowie. Tak jak samo życie nigdy nie jest tylko czarne albo tylko białe, tak samo oni są barwni i niejednoznaczni. Natomiast ich postawy, zachowania i decyzje wzbudzają w nas czytelnikach często skrajnie różne odczucia. Przy czym samej autorce udało się uniknąć ich oceniania i tego samego uczy nas. Pamiętajmy o tym, że nie mamy prawa nikogo oceniać, ponieważ nigdy nie założymy tych samych butów, w których ten ktoś kroczy przez życie.
Myślę, że już wiecie, iż warto przeczytać „Zranione serca”, ale niech wybrzmi to, że ja z całego serca każdemu tę książkę polecam. Możecie mi wierzyć, że pochłonie was ona bez reszty i odłożycie ją na półkę z poczuciem wielkiej satysfakcji czytelniczej. Jeszcze długo po skończonej lekturze będziecie o niej myśleć w odniesieniu do własnego życia, by wreszcie zrozumieć, że wszystko, co nas spotyka ma swój początek i koniec w miłości.
[Materiał reklamowy] Autorka Urszula Gajdowska, Wydawnictwo Szara Godzina.
środa, 13 marca 2024
"Dama w kapeluszu" Anna Stryjewska / recenzja premierowa
Tym razem akcja powieści osadzona została w dwudziestoleciu międzywojennym i w przeważającej części dzieje się w Łodzi, która jak wiemy, jest bardzo bliska sercu Ani. Zanim jednak przeniesiemy się do tego miasta, najpierw rozpoczynając lekturę książki, trafiamy do niewielkiej wioski pod Rzgowem, gdzie wspólnie z rodziną mieszka jej główna bohaterka, młodziutka Apolonia Marchew. Już z chwilą rozpoczęcia lektury książki silne emocje chwytają nas za serce, bo oto stajemy się obserwatorami bardzo poruszającej sceny, w której dziewczyna zmuszona jest uciekać z domu z zaledwie kilkoma groszami przy duszy otrzymanymi od matki zatroskanej o bezpieczeństwo córki. I tak zaczynamy towarzyszyć Poli w trudnej drodze w nieznane, ku niepewnej przyszłości.
Jak wiadomo, Łódź tamtego okresu w historii Polski to miasto niezwykle różnorodne, stanowiące zlepek czterech kultur, a także, o czym przeczytamy w książce miejsce wielu zmian kulturowych i artystycznych. To właśnie wtedy zaczęły powstawać kabarety i teatry. Wówczas organizowano wystawy obrazów. Nie da się jednak nie wspomnieć, iż tamtejsza Łódź to miejsce wielu kontrastów, co wspaniale udało się autorce ukazać w książce. Nie tylko tych wewnętrznych wynikających z różnic i odmienność między życiem ówczesnej bohemy a tym, jakie wiedli ludzie nisko urodzonych, o których nasza Pola przekona się z czasem, ale także tych będących niemalże przepaścią pomiędzy wsią a miastem, które dla dziewczyny, jawi się jako wielki świat pełen luksusu i przepychu.
Dzięki temu, że pisarka tak wspaniale oddała klimat i atmosferę tamtejszej epoki, my czytelnicy czujemy się częścią owych realiów, a sama Pola i jej los staje nam się bardzo bliska. Wspólnie z nią przemierzamy ulice miasta. Dziewczyna wynajmuje maleńki pokój w jego części zamieszkałej przez biedną część społeczeństwa. Teraz w niewielkiej przestrzeń, którą dzieli z czwórką współlokatorów, którzy podobnie jak ona sama wiedzą czym jest i jak smakuje bieda, staraa się przetrwać w tej trudnej dla nich codzienności. Oczywiście nie chcę zdradzać zbyt wiele, abyście sami mogli odkrywać tę niezwykle życiową i zajmującą opowieść. Napiszę tylko, iż relacje międzyludzkie mające w tej powieści swój początek właśnie dzięki spotkaniu się w tej życiowej niedoli piątki wyrazistych postaci mają dla czytanej przez nas historii duże znaczenie. Dowodzą temu, że na to, jak potoczy się nasze życie, bardzo często istotny wpływ mają osoby, które spotykamy na jego drodze, o czym sama Apolonia jeszcze niejednokrotnie się przekona.
Nie będzie natomiast spojlerem, jeśli napiszę, że początki życia w nowym i zupełnie nieznanym dotychczas Poli środowisku nie były dla niej łatwe. Na szczęście mimo młodego wieku była ona osobą bardzo dojrzałą, pracowitą, odpowiedzialną i zdeterminowaną. Te wszystkie przymioty sprawiły, że udaje jej się znaleźć pracę w pracowni kapeluszy, w której klientkami są wytworne damy. Bardzo szybko okazuje się, że umiejętności zdobyte w domu rodzinnym przydają się naszej Poli i już wkrótce tworzone przez nią kapelusze zdobią głowy dam. W tym miejscu chciałabym zwrócić waszą uwagę właśnie na kapelusz. Jak również tytułową damę w kapeluszu. Otóż, kiedy bierzemy książkę do rąk i czytamy jej tytuł, z pewnością żywimy przekonanie, że to właśnie owa dama będzie główną jej bohaterką, Tymczasem autorka mocno nas zaskakuje i tak się nie dzieje. Jednak musicie wiedzieć, że dama w kapeluszu pojawia się w życiu Poli kilkakrotnie i za każdym razem mocno je odmienia. Sam kapelusz będący wówczas symbolem statusu społecznego, kobiecości i elegancji w życiu Poli odegra również znaczącą rolę.
Jeśli sięgniecie po ten tytuł, do czego oczywiście gorąco każdego zachęcam i namawiam, zapewniam was, że wszystko, o czym przeczytacie, zostawi trwały ślad w waszych sercach. Wyrazisty autentyzm kolei losów nie tylko Apolonii, ale także jej przyjaciół na dobre i na złe wywoła w czytelniku poruszenie, jak również refleksję nad przewrotnością losu. Tego, który niespodziewanie może odmienić nasze życie na lepsze, ale również tego, który czasem bardzo boleśnie uczy nas, aby doceniać to, co mamy i cieszyć się tym, gdyż w każdej chwili możemy to wszystko stracić, o czym świadczy zaskakujące, a wręcz szokujące zakończenia, z którym zostawia nas autorka, a uwierzcie mi takich niespodziewanych zwrotów, akcji w całości fabuły czeka na nas co najmniej kilka, ale o tym musicie przekonać się już sami.
W ostatnich słowach mojej recenzji chcę serdecznie pogratulować Tobie Aniu kolejnej wspaniałej powieści w twoim dorobku twórczym, a wydawnictwo Skarpa Warszawska nieśmiało, aczkolwiek bardzo serdecznie prosić o kontynuację, perypetii Poli, gdyż otwarte zakończenie „Damy w kapeluszu” wręcz się o nią prosi.
[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska]
wtorek, 12 marca 2024
" Dama w kapeluszu" Anna Stryjewska / Fragment przedpremierowy/ Spotkanie online
Już tylko jeden dzień dzieli nas od premiery najnowszej książki Anny Stryjewskiej "Dama w Kapeluszu" wydanej pod opieką wydawnictwa Skarpa Warszawska. Jest to niezwykle klimatyczna i życiowa powieść, w której autorka przenosi swoich czytelników do Łodzi okresu dwudziestolecia międzywojennego. Tętniącego życiem miasta stanowiącego wówczas zlepek wielu narodowości i kultur. Kontrastów biedy i bogactwa. Miasta nadziei, ale także trudów życia i niepewnej przyszłości. Już niebawem opowiem wam o historii, którą skrywają karty tego tytułu nieco więcej, a tymczasem zachęcam do przeczytania fragmentu przedpremierowego, który mam nadzieję, podsyci waszą ciekawość i zachęci do sięgnięcia po książkę. Ja jestem już po lekturze i na ten moment uchylając rąbka tajemnicy, napiszę tylko jedno słowo WSPANIAŁA!
Uśmiechnął się delikatnie. Coraz bardziej podobała mu się Apolonia. Wiedziała, czego chce, jednocześnie nie była natarczywa jak niektóre kobiety, które w swoim życiu spotykał.
Tylnymi drzwiami wyszli na zaplecze, gdzie mieściła się skromna pracownia z jednym niedużym oknem. Pomieszczenie było mało nasłonecznione, posiadało niewielki stół, na którym leżały wielkie nożyce i szablony. Pola dostrzegła obok nóż do krojenia, maszynę do szycia i przybory do kreślenia. Na drugim stole leżały kawałki filcu, aksamitu i tektury. Panował tu spory bałagan, w dodatku, w porównaniu z wyposażeniem u pani Miry, było bardzo ubogo.
– Najpierw muszę tu posprzątać, uporządkować rzeczy, a potem koniecznie stworzyć nowy model. O ile się pan Ksawery zgodzi. Te, które pan posiada w sklepie – zatrzymała się, nie chcąc urazić właściciela pracowni – z całym szacunkiem… – chrząknęła wymownie – są już dawno niemodne.
Spojrzała na mężczyznę, który uśmiechnął się tylko z przekąsem, chwycił końcówkę wąsa i okręcił wokół palca.
– Niemodne? – powtórzył. – A co pani zdaniem jest modne?
– Szyk i prostota! – wypaliła. – Teraz kobiety stawiają na funkcjonalność i wygodę! Duże kapelusze noszą stare dewotki!
A już dziś o 19:00 na Facebookowym profilu Autorzy książek w obiektywie odbędzie się spotkanie autorskie online, podczas którego Anna Stryjewska opowie nam o swoim najmłodszym literackim dziecku. Gorąco zachęcamy do dołączenia do wydarzenia.
https://www.facebook.com/events/367089656146154/?acontext=%7B%22event_action_history%22%3A[]%7D
Serdecznie zapraszamy.
[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska.
niedziela, 10 marca 2024
" Wiele do stracenia. Cienie przeszłości" Marek Marcinowski / Zapowiedź patronacka
Mam dla was moi kochani wspaniałe wieści. Już 16 kwietnia 2024 roku swoją premierę będzie miała książka Marka Marcinowskiego „Wiele do stracenia. Cienie przeszłości". Jest to bardzo wyczekiwana przeze mnie kontynuacja wspaniałej powieści „Wiele do stracenia". A to nie koniec dobrych informacji, gdyż blog Kocie czytanie z wielką radością i przyjemnością objął ten tytuł swoim patronatem medialnym. Wkrótce opowiem nieco więcej o tym, co tym razem przygotował dla nas autor, a tymczasem rąbka tajemnicy uchyli wydawnictwo Anatta.
OPIS OKŁADKOWY:
Andrew Freshet, ścigany przez cienie przeszłości nowojorski finansista, próbuje odnaleźć się w chaosie własnego życia. Po krótkiej bezczynności powraca do bezwzględnego świata wielkich pieniędzy. Kto okaże się sojusznikiem, a kto wrogiem? Czy uda mu się zwyciężyć w partii biznesowych szachów, gdzie najmniejszy błąd może kosztować fortunę?
RECENZJE OKŁADKOWE:
„Świat grubych ryb i rekinów biznesu, codzienność, w którą zostało wpisane ryzyko oraz ważne decyzje. Te, od których może zależeć życiowy sukces albo spektakularna porażka. Nieczyste zagrywki, tajemnice i pieniądze, wokół których obraca się prawie wszystko. Autor zabiera Czytelnika w surową rzeczywistość dyktowaną przez wyrachowanych graczy i ich negocjacyjne sztuczki. Kiedy oddech wroga wciąż czuć na plecach, niczego nie można być pewnym. Czy w takim świecie jest miejsce na miłość, sentymenty i czysto ludzkie gesty? Polecam. Niezapomniana przygoda”.
Weronika Tomala, pisarka, twórczyni strony ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com
„Tę książkę czyta się z wielką przyjemnością i pewną zachłannością. Świat wielkiego biznesu spotyka się z intrygą, a nierozwiązane problemy przeszłości odbijają się czkawką. W całej tej przygodzie przeplatają się zarówno wątki słodkie, jak i okrutne. Zręcznie wplecione treści skłaniają czytelnika do przemyśleń, pokazując, jak ważne jest planowanie w przód, aby efektami naszych wyborów móc się cieszyć, a nie martwić. W końcu to, o co nie dbamy, obraca się przeciwko nam”.
Grażyna Mendrych, certyfikowany europejski doradca finansowy i inwestorka obracająca się w świecie wielkich pieniędzy. Reprezentantka funduszy inwestycyjnych i emerytalnych na walnych zgromadzeniach. Prywatnie siatkarka.
[Materiał reklamowy] Autor Marek Marcinowski.
czwartek, 7 marca 2024
" Czerwony pamiętnik" Ewelina Klimko
wtorek, 5 marca 2024
" Matylda. Droga ku przyszłości" Aneta Krasińska
Matylda Daszkowska, bo to o niej mowa, jest dziesięcioletnią dziewczynką dorastającą w okresie dwudziestolecia międzywojennego, do którego tym razem przeniosła swoich czytelników autorka. To bardzo mądre i rezolutne dziecko, które mimo młodego wielu wykazujące się ogromną dojrzałością Życie nigdy jej nie rozpieszczało. Matylda wspólnie z rodziną mieszka w niewielkiej wiosce. Wie, czym jest ciężka praca i skromne życie. Pragnie dla siebie lepszej przyszłości i ma świadomość, że przepustką do niej jest nauka, którą uwielbia. Jej głód wiedzy i miłość do książek jest imponujące i sprawia, że Matyldzia bardzo szybko zjednuje sobie nas czytelników, budząc naszą sympatię. W momencie, kiedy przystępujemy do czytania książki, widzimy, jak wielką pociechą i wsparciem jest dla swojej rodzicielki, która została sama z czwórką dzieci na gospodarstwie, kiedy mąż Antoni wyruszył na Wielką Wojnę. Teraz nastał kres tej wojennej tułaczki. Ojciec po dwóch latach wraca do domu i najbliższych. Zgodnie z decyzją niemieckich władz okupacyjnych wioska zostaje przyłączona do Łodzi. Ludzie próbują odbudować swoje życie na nowo. Ta rodzina nie wie jednak jeszcze, że ich spokój nie potrwa długo, gdyż los ześle na ich dom śmierć. A tych, którzy będą ją przeżywać, ogarnie marazm i otępienie. Wraz z tym traumatycznym przeżyciem skończy się dzieciństwo Matyldy. Samo życie wymusi na niej konieczność szybkiego dorastania. Przez cały czas mocno trzymamy kciuki za szczęście naszej bohaterki, ale możecie mi wierzyć, że to dopiero początek jej trudnej drogi.
To, co bardzo ważne i o czym warto wspomnieć, to niezwykle ciekawy, wręcz obrazowy sposób ukazania przez autorkę rozwoju Łodzi. Zmian zachodzących w tym przemysłowym mieście, w odniesieniu do tych następujących w życiu samej Matyldy. Mamy tutaj wspaniale naświetloną sytuację społeczno-polityczną miasta, gdzie Polacy żyją obok Niemców, Żydów i Rosjan. Jak możecie się domyślać, taka mozaika narodowości i kultur, a co się z tym wiąże, także wielu różnic narodowościowych rodzi rywalizację. Jednak czytając książkę, przekonacie się, że mimo tego, ludzie ci mogli sobie wzajemnie pomóc i tak też czynili. Namacalnych przejawów takowej pomocy doświadcza także Matylda, czego dowiadujemy się już z opisu na okładce książki. Przeczytamy tutaj o relacjach międzyludzkich, które wedle przyjętych podziałów nigdy nie powinny zaistnieć, a także przyjaźni ponad wszelkimi podziałami, która staje się wyjątkowym wsparciem w chwilach, kiedy serce już młodej kobiety wypełniają strach i obawy.
Mocno wyrazisty autentyzm fabuły książki w połączeniu z kreacją bohaterów z krwi i kości sprawia, że wchodzimy w tę historię całym sobą. Chłoniemy ją. Dobro Matyldy leży nam na sercu. Jesteśmy pełni podziwu dla jej siły i determinacji, a także tego, że we wszystkim, czego doświadcza, potrafi dostrzec szansę na to, by nauczyć się czegoś nowego, a co najważniejsze umie tę szansę wykorzystać. Mimo, że, jak wiemy, jest to dopiero początek serii, a więc autorka przedstawia nam tylko jej zarys, a tym samym nie może pokazać zbyt wiele z całości realizacji swojego pomysłu na tę trylogię, to mnie już bardzo poruszyła i wzruszyła.
Dzięki tej części historii poczułam wielką siłę więzi rodzinnych, ból straty, samotność, ale także to właśnie ta historia przywraca wiarę w ludzi i to, że pomocną dłoń możemy otrzymać, od kogoś po kim byśmy się tego zupełnie nie spodziewali. Ponadto zyskałam książkową przyjaciółkę, do której chcę, jak najszybciej wrócić. Jestem bardzo ciekawa, co szykuje dla niej życie, a ściślej rzecz ujmując sama autorka. I przyznam otwarcie, że drżę z niepokoju, gdyż wiem, że Aneta jest jedną z tych pisarek, które nie oszczędzają swoich bohaterów. Zapewne więc Matylda na swojej drodze ku przyszłości napotka jeszcze wiele przeciwności.
[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska
poniedziałek, 4 marca 2024
Zapowiedź patronacka: "Lucyna, zerwana nić" Anna Stryjewska
piątek, 1 marca 2024
"Zamieć" Karolina Wójciak
Wraz z rozpoczęciem lektury powieści przenosimy się do Kanady 1988 roku i trafiamy na stację paliw w Zapkios. Stacja, jak i wszystkie okoliczne miejscowości została sparaliżowana przez szalejącą zamieć, odcinając jej pracowników od reszty świata. Właśnie nastała pora nocnej zmiany, którą pełnić będzie Callie wspólnie ze swoim współpracownikiem Griffinem. Młoda kobieta nie pała entuzjazmem na myśl o swoim towarzystwie podczas tej zmiany, gdyż nigdy nie żywiła do swojego kolegi z pracy zbytniej sympatii. Mężczyzna jest upośledzony umysłowo, przez co porozumienie się z nim oraz współżycie społeczne jest mocno utrudnione. Dziewczyna ma jednak nadzieję, że z uwagi na tragiczne warunki pogodowe, nikt nie przyjedzie na stację i będzie to tylko nudny dyżur. Ku jej zaskoczeniu jednak na stacji pojawiają się mężczyźni, którzy potrzebują pomocy. Nasza bohaterka oczywiście udziela schronienia przybyszom. Nie wie jeszcze, że właśnie rozpoczął się największy koszmar w jej życiu, a ona będzie musiała walczyć o przetrwanie. Zdradzę wam, że książka rozpoczyna się swego rodzaju wycinkiem prasowym informującym czytelników, że na stacji zginęły cztery osoby. Nie wiadomo jednak, kto i dlaczego zabił.
Każdy, kto zdecyduje się sięgnąć po tę powieść, do czego już teraz serdecznie wszystkich zachęcam, od pierwszych jej stron zostanie wciągnięty niezwykle emocjonującą trzymającą swojego czytelnika w nieustannie rosnącym napięciu historię. Nasza bohaterka bardzo szybko zdaje sobie sprawę, że chcąc pomóc, sprowadziła na siebie i Griffina śmiertelne niebezpieczeństwo, a śnieżyca stała się dla nich pułapką. Fabuła pochłonęła mnie bez reszty i nie mogłam oderwać się od czytania książki. Strach i niepewność tego, co wydarzy się za chwilę, wypełniły każdą komórkę mojego ciała. Nawet przez moment nie przypuszczałam, że to, co najbardziej przerażające i szokujące, a jednocześnie mocno chwytające za serce dopiero przede mną.
A to za sprawą podzielenia opisanych w książce wydarzeń na dwie perspektywy czasowe. Tym razem przenosimy się w czasie do roku 1969 i obserwujemy piekło pacjentów szpitala psychiatrycznego Riverview. To właśnie tutaj stosuje się nieludzkie metody leczenia. Osoby, które tu trafiają, cierpią i choć przebywają wśród ludzi, są pozostawione samym sobie. Oczywiście nie będę zdradzała zbyt wiele, gdyż to bardzo ważne, abyście sami niemalże na własnej skórze poczuli okrucieństwo, ból i bezsilność, jakiej doświadczali podopieczni tej placówki. Zapewniam was, że to, o czym przeczytacie, poruszy nawet najtwardsze serce, a tych silnych przeżyć, dopełni fakt, że ten szpital naprawdę istniał i działał. Autorka w mocno przejmujący sposób skonfrontowała nas z tamtejszymi realiami początków leczenia psychiatrycznego. Jesteśmy mocno przejęci tragedią, którą przeżywali ci ludzie i ich rodziny. Zastanawiamy się także, czy po tak traumatycznych przeżyciach i doświadczeniach da się zbudować normalne i szczęśliwe życie? Odpowiedź na to i wiele innych pytań, intrygujących zagadek i niewyjaśnionych tajemnic oczywiście czeka na was na kartach książki, więc niezwłocznie spędźcie swój wolny czas z tą wstrząsającą, niepokojącą, ale jednocześnie mocno zajmującą opowieścią.
Jak się zapewne domyślacie, obie płaszczyzny czasowe zastosowane w książce w pewnym momencie zazębiają się ze sobą i uwierzcie mi, tworzą zaskakującą, nieoczywistą całość, która jeszcze długo po odłożeniu książki na półkę siedzi w naszej głowie. Skłania nas do trudnych refleksji i przemyśleń. Zanim zaczniecie czytać „Zamieć” zarezerwujcie sobie dużo wolnego czasu, gdyż na pewno odetnie was ona od otaczającej rzeczywistości. Klimat tej powieści jest tak mocno wyrazisty i odczuwalny, że nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że czytając ją, czułam przejmujące zimno na ciele. To z kolei sprawiało, że miałam wrażenie, iż jestem częścią wszystkiego, o czym czytam i wspólnie z Callie robię wszystko, co w mojej mocy, by przeżyć. Przy czym, obie czujemy się bardzo osamotnione w tej walce, nie wiedząc, czy jest jeszcze, ktoś, komu możemy zaufać. A mogę wam zdradzić, że tutaj do końca nie można być niczego pewnym. Nie wszystko jest takie, jakim wydaje się na początku, więc nie ufaj nawet samemu sobie.
Karolina Wójciak oddała w nasze ręce nieprzewidywalną, dopracowaną w każdym calu historię, która na pewno wywoła silne emocje. Nie tylko, ze względu na zagadkę kryminalną, ale także, a może przede wszystkim ze względu na jej bardzo życiowy i boleśnie prawdziwy wymiar. Uświadamia nam, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko jest konsekwencją czegoś. Bagaż życiowych doświadczeń i przeżyć budujący naszą przeszłość, bez wątpienia wpływa na naszą teraźniejszość. A tym samym na nasze wybory, decyzje i podejmowane działania. Autorka nie pozostawia nas jednak bez nadziei, zostawiając z bardzo ważną myślą. Nigdy nie trać nadziei na lepsze jutro. Nie każdy z nas miał szansę na dobry życiowy start, ale jeśli tylko będziemy chcieli i się postaramy, mamy szansę na piękną przyszłość. Z tą pozytywną myślą was zostawiam i życzę zaczytanego weekendu. Mam nadzieję, że spędzicie go na lekturze „Zamieci”.
[Zakup własny].
-
K ochani moi, jeszcze chwila i rok 2024 stanie się zamkniętym rozdziałem przyszłości. Dla większości z nas jest to czas podsumowań oraz tw...
-
M iłość to piękne uczucie, którego siła może pokonać wszelkie przeciwności losu, ale może także okazać się dla nas zgubna, gdyż, jak mówi pr...
-
Książka Pani Lisy Genova w pełni zasługuje na zdobyte miano bestsellera światowego. Czytając „Motyla”, nie odbierałam go wyłącznie, jako ...