sobota, 27 listopada 2021

Moje skarby Jesieni. 🦊 🦉 🐿 🦔 🦌


Wiem, że niektórzy z was widzą już za oknem pierwszy śnieg i ten post powinien pojawić się na blogu dużo wcześniej, ale ja jestem typową jesieniarą i jesień zawsze chcę zatrzymać jak najdłużej. Pomagają mi w tym jesienne dekoracje i moje małe "umilacze" długich wieczorów. Dziś chciałabym pokazać wam, co nowego w tym roku udało mi się upolować. Być może coś was zainspiruje na przyszłość. Wszystkie pokazane tu rzeczy zostały zakupione na Allegro.


Jesienne drzewko - W całości wykonane z drewna. Niewielka ilość kolorowych liści  na drzewie jest ewidentną oznaką jesieni. Na gałęziach siedzą ptaszki, a pod drzewem wiewiórka z orzechem robiąca zapasy na zimę. Całość ozdoby przymocowana jest do drewnianej podstawki, która zapewnia jej stabilność.



Drewniany płotek, na którym rozgościły się dwa jeżyki. Płotek porośnięty jest leśnym runem, z którego wyrósł muchomor. Wygląda to świetnie. Ozdoba jest bezpieczna dla dzieci, ponieważ futerko jeży, wykonane jest z miłej w dotyku włóczki. 




Śliczny, bardzo realistycznie wyglądający jeżyk. W porównaniu do poprzednich ozdób jest odrobinę cięższy. Również wykonany z drewna. Kolce są twarde, przez co  można wyczuć w dotyku coś podobnego do ukucia, ale na pewno nie zrobią nam krzywdy.




Duża figurka jelenia trzymającego na grzbiecie swoich leśnych przyjaciół: zająca, lisa, sowę i wiewiórkę.  Praca wykonana z drewna. 




Naszych leśnych mieszkańców ciąg dalszy. Śliczna wiewiórka wykonana z gipsu przymocowana na obladrze drzewa, gdzie ułożone są jej zapasy: muchomory kolorowe liście, szyszka, żołędzie, dynia. Za wiewiórką widzimy piękne drzewo w typowo jesiennych barwach. 



Z tej samej serii w podobnej odsłonie mamy jeżyka.

Jestem oczarowana każdą z tych ozdób. Wszystkie są wykonane z niezwykłą starannością i dbałością o detale, dzięki czemu nadają wnętrzu niepowtarzalny klimat. Ich ceny oscylowały od 18 do 30 zł. +koszt wysyłki. 



NA JESIENNE CHWILE TYLKO DLA MNIE.


Już niejednokrotnie pisałam Wam, że bardzo lubię kubki i mam ich już całkiem sporą kolekcję. Nie mogło się jednak obyć bez takiego z motywem jesiennym. Kubek ten jest specjalnie dla mnie personalizowany. Pita w nim  herbatka z pomarańczą, miodem i goździkami smakuje przepysznie.



Pan sowa, jak nazywam ten kubek, towarzyszy mi natomiast zawsze podczas picia kakao, które uwielbiam i w coraz chłodniejsze poranki piję bardzo często. Koszt obu kubków, to 30 zł  za sztukę+ koszt wysyłki.




I na koniec najdroższy, ale bez wątpienia wart swojej ceny zakup. Duże świece o zapachu kawy. Jak większość z nas bardzo lubię kawę i piję ją codziennie. Muszę jednak przyznać, że bardziej od samego  jej smaku uwielbiam jej aromat unoszący się w całym mieszkaniu. Pobudza to moje zmysły. Dlatego też kupiłam sobie dwie duże świece, właśnie o zapachu kawy. Jest on bardzo intensywny i mocno wyczuwalny, nawet bez odpalania świecy, Bardzo mnie to cieszy. Jestem również bardzo zadowolona z ich świetnej wydajności i równomiernego wypalania się. Koszt takiej świecy to 79 zł za sztukę + koszt wysyłki. Na pewno długo będę mogła się nimi cieszyć.

To by było na tyle. Napiszcie, proszę w komentarzach, co z moich zakupów podoba wam się najbardziej, a także jakie jesienne zdobycze wam udało się upolować? Wszystkie te dekoracje świetnie prezentują się w towarzystwie książek na zdjęciach.






























czwartek, 25 listopada 2021

„Wszystko, czego nie miała" Dawid Waszak.

J
ak powszechnie wiadomo wszystko, co powtarzalne i znane zapewnia dziecku poczucie bezpieczeństwa. Każdy psycholog i terapeuta dziecięcy na pewno zgodzi się z tym, że wypracowanie codziennej rutyny i wprowadzenie w życiu młodego człowieka pewnego rodzaju przewidywalności zagwarantuje mu tak bardzo ważny spokój i harmonię. Stałe elementy dnia takie jak pójście do szkoły, odrabianie lekcji, wspólny obiad z rodziną, czy spotkania z przyjaciółmi są dla naszej latorośli potwierdzeniem tego, że w życiu jego i jego najbliższych nic złego się nie dzieje i nie musi się niczym martwić. Natomiast gdy w domu dzieje się coś złego, to niezależnie od tego, jak bardzo my dorośli chcielibyśmy ten fakt przed nim ukryć, ono wyczuje nasz niepokój i napiętą atmosferę. Wówczas najgorsza dla dziecka jest niewiedza i niepewność tego, co się może wydarzyć.

Chciałabym, abyśmy dzisiaj spojrzeli na ów problem w kontekście pandemii. Dla nas wszystkich jej początki były bardzo trudne. Żyjąc w lęku o zdrowie i życie swoje i swoich najbliższych, śledziliśmy niepokojące doniesienia medialne, ucząc się żyć z nakładanymi na obywateli naszego kraju zakazami i obostrzeniami. Wirus był dla nas zupełnie nieznanym, groźnym przeciwnikiem i nikt nie był w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądał rozwój tych przerażających wydarzeń za kilka dni, tygodni, a jak się później okazało miesięcy. Zostaliśmy zamknięci we własnych domach, nie mając pojęcia, jak długo to wszystko będzie trwało i w jakiej mierze to, co się dzieje, wpłynie na naszą przyszłość. Strach unosił się niemal w powietrzu i udzielał się każdemu. A teraz zadajmy sobie pytanie. Skoro nas dorosłych paraliżował strach, to jak czuły się dzieci, kiedy z dnia na dzień odebrano im wszystko, co lubiły, do czego były przyzwyczajone i co dawało im stabilizację emocjonalną? Szkoły przeszły na tryb zdalnego nauczania, a co za tym idzie, zdezorientowane i zagubione dzieci zostały pozostawione zupełnie samym sobie. Nauki było, coraz więcej, a sił coraz mniej. Przemęczone nie miały czasu dla siebie. Mało tego, ucierpiały również ich relacje koleżeńskie i przyjacielskie. Wszelkie kontakty z kolegami i koleżankami ograniczały się do małego wyświetlacza telefonu i okienka komunikatora. Czary goryczy dopełniały informacje o ciągle rosnącej liczbie osób zarażonych i zmarłych.
Wirus ciągle nas nie opuszcza i zbiera tragiczne żniwo, dlatego tym bardziej z ogromną ulgą przyjmuję fakt, iż nie poruszam tego tematu na podstawie przeżycia kogoś mi znanego, czy też bliskiego, a w odniesieniu do książki Dawida Waszaka „Wszystko, czego nie miała”, z której recenzją do was przychodzę.

Na jej kartach poznajemy dwunastoletnią Anię i jej rodzinę, która wiedzie spokojne życie. Jak wszystkie dzieci w jej wieku chodzi do szkoły, ma przyjaciół. Dobrze się uczy i jest przykładną córką kochających ją rodziców. Ma też starszą siostrę Natalię, z którą jak to w przypadku rodzeństwa się zdarza, relacje bywają różne. Jest jeszcze ktoś, bardzo bliski sercu dziewczynki. Wujek Roman, z którym Ania bardzo lubi spędzać czas. Jak widzicie, jest to niczym niewyróżniająca się typowa polska rodzina, która jak my wszyscy w marcu 2020 roku stała się częścią przerażającej covidowej rzeczywistości. Najgorsze jednak nadeszło dopiero podczas drugiej fali. Wówczas rodzice i siostra Ani musieli zostać hospitalizowani. Sama Ania, pozostając pod opieką wujka, spędzała całe dnie odcięta od świata zamknięta w piwnicy. Nie wiedząc, co dzieje się z jej bliskimi, wszelką ufność pokłada w wujku. Jedyne co jej teraz zostało, to właśnie on i wspomnienia z czasu, kiedy życie było jeszcze normalne. Czasu, który teraz wydaje się tak odległy. Oczywiście o tym, jak wygląda teraz życie dziewczynki w tej uwięzionej w klatce splątanej więzami tęsknoty i lęku musicie już przeczytać sami, sięgając po książkę.

Ja natomiast chciałabym zwrócić waszą uwagę na inny jej bardzo ważny aspekt. Jak się bowiem przekonacie, pozostając w izolacji, Ania zacznie zupełnie inaczej, niż dotychczas patrzeć na wiele aspektów życia. Jeśli komuś bezgranicznie ufacie, przestajecie być obiektywni i stajecie się łatwym celem. Patrzycie na tę osobę przez różowe okulary, a tym samym tracicie czujność i ktoś może wykorzystać to przeciwko wam. Zaufanie może zostać bez skrupułów wykorzystane do tego, aby zadać nam najbardziej bolesny cios, po którym już nigdy nic nie będzie takie samo.

Tak bardzo chciałabym wykrzyczeć teraz swój ból i niemoc, którą czuję po przeczytaniu tej książki, ale oczywiście nie chcę zdradzać zbyt wiele, żebyście mogli sami poczuć wszystkie te poruszające do głębi emocje towarzyszące tej lekturze. Duża część tego, o czym w niej przeczytacie, jest historią nas samych. Bo to wszystko nadal się dzieje. Macie moje słowo, że znajdziecie w niej odbicie własnych obaw. I wiecie co, kiedy już przeczytacie „Wszystko, czego nie miała”, dotrze do was, że to nie samego zarażenia wirusem i doniesień z nim związanych powinniśmy bać się najbardziej, a okrucieństwa, które dzieje się być może gdzieś obok nas za zamkniętymi drzwiami.

Autor oddał w nasze ręce, książkę, którą powinien przeczytać każdy. Taką, wobec której nikomu z nas nie wolno pozostać obojętnym. Nawet jeśli czujecie się zmęczeni i przytłoczeni tematem pandemii, czemu się nie dziwię, proszę was, abyście ją przeczytali. Na pewno otworzy ona wasze oczy na o wiele ważniejsze kwestie, aniżeli pandemia, które przez nią zdominowane nie są dostrzegane. Co w konsekwencji może doprowadzić do tragedii i zniszczyć życie niewinnej, bezbronnej osobie. Ja czytałam całą historię z ogromnym przejęciem i smutkiem z powodu zagubienia i osamotnienia Ani. Dziewczynka chciała tylko znowu czuć się bezpieczna, a w zamian została oszukana i pozbawiona niewinności. Jeśli sięgniesz po ten tytuł, na zawsze pozostawi on ślad w waszym sercu i umyśle.

Na zakończenie chciałabym podziękować Panu Dawidowi, za to, że znalazł w sobie siłę, by nie pozwolić na to, aby karygodne czyny zostały przemilczane.

Recenzja powstała we współpracy z autorem.

piątek, 19 listopada 2021

"Wysłuchaj mnie" Paula Er./ Depresja zabija.

M
oje drogie panie, czy pamiętacie moment, kiedy dowiedziałyście się, że nosicie pod sercem nowe życie. Dla większości z nas wieść o dziecku to wielkie szczęście i radość. Od pierwszych chwil dajemy się ponieść marzeniom o tym, jak wspaniale będzie trzymać nasze słodkie maleństwo w ramionach, czuć dotyk jego maleńkiego ciałka oraz cudowny zapach jego skóry. Przyszłe mamy kompletują wyprawkę i wyobrażają sobie, jak pięknie ich dzieciątko będzie wyglądało w tych słodkich, maleńkich ubrankach, które dla niego kupują. Musicie przyznać, że kiedy tak teraz czytacie moje słowa, macierzyństwo jawi się w nich jako coś najwspanialszego, czego może doświadczyć kobieta. I tak bez wątpienia jest, ale niestety dla coraz większej liczby kobiet cieniem na ten wyjątkowy okres w ich życiu kładzie się depresja poporodowa. Matki nią dotknięte przeżywają bardzo ciężkie chwile, nie mogąc poczuć ciepłych uczuć i emocji do swojego nowo narodzonego dziecka. Mało tego nie mają siły, aby zająć się dzieckiem, a kiedy nawet próbują się nim opiekować, ogarnia je lęk, przed zrobieniem mu krzywdy. Wszystko to wiąże się z poczuciem bycia złą matką i ogromnymi wyrzutami sumienia, co w konsekwencji prowadzić może nawet do samobójstwa. Tak musimy zdawać sobie z tego, że depresja zabija. 

Zazwyczaj, kiedy widzimy matkę z dzieckiem, najczęściej zachwycamy się samym dzieckiem, pytamy, jak maluch rośnie, jak się rozwija. Natomiast niestety bardzo rzadko pytamy o samopoczucie mamy i to, jak ona sobie radzi. Tymczasem, jak się za chwilę się przekonacie, często ich macierzyństwo naznaczone jest grą pozorów, sztucznych uśmiechów i do perfekcji wyćwiczonych ról matki, która doskonale odnajduje się w zaistniałej sytuacji. Prawda skrywa bowiem samotną, wystraszoną kobietę, która pozostawiona samej sobie chce zniknąć z tego świata, będąc przekonaną, że jej dziecku będzie bez niej lepiej. A nawet jeśli zauważamy, że z mamą dzieje się coś niepokojącego, to najczęściej padają wówczas najgorsze słowa, jakie możemy w takiej chwili powiedzieć: „Ogarnij się, musisz wziąć się w garść”. Możecie być pewni, że słowa te na pewno żadnej kobiecie nie pomogą, a wywołają jedynie jeszcze większe poczucie winy.

Bardzo ważne jest, aby podnosić świadomość społeczną odnośnie do tego, czym jest depresja i z jak poważnymi konsekwencjami zagrażającymi nie tylko zdrowiu, ale i życiu kobiety się wiąże w przypadku, kiedy zmagająca się z nią kobieta nie otrzyma niezbędnego jej wsparcia i fachowej pomocy. Warto także dołożyć wszelkich starań, aby kobiety wiedziały, że nie są ze swoją chorobą same. Jest wiele miejsc i specjalistów, którzy pomogą nam kobietom przejść przez ten trudny etap w naszym życiu i na nowo odnaleźć jego radość, będąc tak wspaniałymi mamami, którymi przecież bez względu na okoliczności pragniemy być.
Bez wątpienia jednym z narzędzi, które na szeroką skalę trafia w ręce kobiet i ma na nie bardzo uświadamiający i motywujący wpływ w walce o siebie, jest książka. Dlatego też cieszę się ogromnie, że coraz większe grono autorów decyduje się podjąć temat depresji poporodowej w swoich książkach. A ja właśnie dziś, przychodzę do was z recenzją jednej z nich. Mianowicie opowiem Wam o powieści Pauli Er „Wysłuchaj mnie”.

Na jej kartach poznajemy Anetę. Szczęśliwą matkę i żonę, która właśnie przygotowuje się do przyjścia na świat drugiego dziecka. Wspólnie z mężem Bartkiem i synkiem Mikołajem przeprowadza się do swojego  miasta rodzinnego, gdzie mieszkając blisko  rodziców, będzie mogła liczyć na ich pomoc. Mając w pamięci piękne chwile, które przeżywała po narodzinach Mikołaja, cieszy się na myśl o tym, że będzie mogła doświadczyć ich ponownie. Dzień narodzin córeczki oraz wszystko to, co dzieje się później odbiega zupełnie od jej wyobrażeń. Córka wcale nie jest słodka i pachnąca, a wręcz przeciwnie jest dla niej obca, zimna i oślizgła. Kiedy bierze ją na ręce, czuje strach i wymiotuje. Najchętniej całe dnie spędziłaby w łóżku, nie chcąc słuchać płaczu dziecka. Apodyktyczna matka, owszem chce pomóc przy wnuczętach, ale na swoich warunkach. Nie bierze pod uwagę tego, co czuje i czego chce jej córka. Nasza bohaterka czuje, się coraz gorzej, ale aby nie pokazać tego po sobie, popada w stan zobojętnienia i wykonuje wszelkie czynności mechanicznie. Bliscy kobiety widzą, że coś się z Anetą dzieje, ale jedyne, co robią, to dają swoje „złote rady”, o których wspomniałam na początku recenzji. Słyszy również, że jest niewdzięczna, spędzając tyle czasu w łóżku, podczas gdy matka zajmuje się jej dzieckiem. Aneta nie mogąc liczyć na zrozumienie ze strony najbliższych, w samotności walczy ze swoimi demonami. Własne problemy, to jednak nie wszystko, co niepokoi Anetę. Z biegiem czasu docierają do niej strzępki rozmów, z których wynika, że jej rodzina ma przed nią tajemnicę. Oczywiście, jaka jest to tajemnica, musicie dowiedzieć się sami, czytając książkę.
Zdradzę tylko, że odkrywając ją, poznacie poruszającą, ale i tragiczną historię, która mocno chwyci za serce, ale też wstrząśnie i da do myślenia. Sięgnijcie koniecznie po książkę i przekonajcie się, czy historia zatoczy koło i tak jak dawniej, tak i teraz nad rodziną Anety wisi tragedia.

„Wysłuchaj mnie” to bardzo życiowa i autentyczna historia, którą powinien przeczytać każdy. Nawet jeśli was ani nikogo wam bliskiego problem depresji poporodowej nie dotyczy, to mocno wierzę w to, że po lekturze tej książki, będziecie bardziej uważni i wyczuleni spotykając matkę z dzieckiem. Będziecie wiedzieli jak się zachować, a przede wszystkim, jak pomóc. Tytuł książki jest jak najbardziej adekwatny do historii, którą skrywają jej karty, gdyż często, kobiety cierpiące na depresję poporodową, a nawet pójdźmy o krok dalej, każdy, kto cierpi na depresję, najbardziej potrzebują właśnie tego, aby zostać wysłuchanym. Jedna rozmowa i pytanie Jak sobie radzisz? Nie jesteś sama, moja codzienność również nie jest kolorowa”, może uratować komuś życie. To, co warto podkreślić to fakt, że mężczyźni również padają ofiarami tej podstępnej choroby, o czym również przeczytacie w powieści.

Chyba nikt z was nie ma wątpliwości, że warto spędzić z tą książką czas. Możecie być pewni, że będzie to czas bardzo wartościowy i mocno przemawiający do świadomości czytelnika. Ja będę polecała i promowała ją, jak najbardziej się da i was również o to proszę, ponieważ jestem przekonana, że kiedy trafi ona w ręce osoby utożsamiającej się z przeżyciami jej głównej bohaterki, stanie się światełkiem nadziei rozpraszającym mrok, który spowija jej życie. Na zakończenie chcę serdecznie podziękować autorce za to, że zdecydowała się napisać tę książkę. Pani Paulo, jeśli pomoże ona choć jednej osobie, a wiem, że tak będzie, to było warto. Ja przeczytałam ją z ogromnym zaangażowaniem i całą gamą emocji, które ciągle są we mnie żywe. Było wzruszenie, łzy, współczucie, smutek, ale także złość, na wiele zachowań rodziny bohaterki książki, ale również nadzieja. Jak widzicie, samo życie. Ja na pewno jeszcze długo nieprzestane o tej powieści myśleć.

Recenzja powstała we współpracy z portalem Czytajmy polskich autorów.




poniedziałek, 15 listopada 2021

Autorka Wanda Szymanowska potrzebuje naszej pomocy i wsparcia.



Kochani, wspaniała kobieta i autorka Pani Wanda Szymanowska potrzebuję naszej pomocy i wsparcia, aby mogła wrócić do zdrowia i pisać dla nas kolejne wartościowe ksiazki. Pani Wanda potrzebuję specjalistycznego leczenia, aby mogła wybudzić się ze śpiączki farmakologicznej. Leczenie to jednak jest  kosztowne, dlatego w imieniu rodziny Pani Wandy, proszę o udział w organizowanej na SiePomaga zbiórce pieniędzy. Każda złotówka się liczy, a dobro powraca.

https://www.siepomaga.pl/wanda-szymanowska?fbclid=IwAR2rlS-L0pI_dXtfkV0OyVKkeAHJubHHtEMy5oEcW4Fq07MDQy5LIF7DLuE

niedziela, 14 listopada 2021

"Uwikłana" Alicja Sinicka

Niestety życie ma to do siebie, że potrafi nas mocno przytłoczyć i doświadczyć. Na pewno nie będzie nadużyciem, jeśli pokuszę się o stwierdzenie, że każdy z nas chociaż raz doszedł w nim do takiego momentu, kiedy marzył o tym, aby znaleźć się w jakimś urokliwym miejscu odosobnienia, gdzie będzie mógł odnaleźć wewnętrzny spokój. Ukoić skołatane nerwy i nabrać siły do realizacji powierzonych mu obowiązków, zadań i zobowiązań. Takie odcięcie się od świata może być dla nas zbawienne, ale też pociągnąć za sobą szereg zdarzeń, które obudzą wspomnienia i przeżycia, o których chcielibyśmy zapomnieć. Uważajcie więc, bo demony przeszłości nigdy nie odpuszczają i budzą się w najmniej oczekiwanym momencie. 

Bardzo często mówi się nam, że nie powinniśmy żyć tym co, już było i minęło, a skupić się na tym, co tu i teraz mając na uwadze własne dobro. Zadajmy sobie jednak pytanie: "Jak dalej żyć, jeśli przeszłość skrywa wiele pytań bez odpowiedzi, a jej piętnem jest bolesna trauma, z którą nie potrafimy sobie poradzić?". Boję się nawet pomyśleć, jak wówczas musi być trudno przetrwać choćby jeden dzień, a co dopiero tygodnie, miesiące, a nawet lata. Dziś przychodzę do was, aby opowiedzieć wam przyprawiającą o szybsze bicie serca i ciarki na ciele przerażającą historię Zuzy. Młodej dziewczyny, której życie, jak się za chwilę przekonacie, przerodziło się koszmar, a ona sama stała się ofiarą tkwiącą w pułapce własnego umysłu. Na szczęście i piszę to z poczuciem ogromnej ulgi, Zuza Wilk jest tylko fikcyjną bohaterką najnowszej książki Alicji Sinickiej „Uwikłana”, o której chcę Wam dziś opowiedzieć. Autorka jej nie oszczędza i już teraz mogę was zapewnić, że najgorszemu wrogowi nie życzylibyście tego, przez co na kartach powieści przechodzi ta młoda kobieta.

Kiedy my czytelnicy wkraczamy w jej życie, w pierwszej chwili moglibyśmy odnieść wrażenie, że mamy jej czego zazdrościć. Jest młodą poetką, której twórczość zyskuje dużą popularność i uznanie na Instagramie. Pomimo młodego wieku jest już autorką bestsellerowego tomiku poezji i właśnie pracuje nad wydaniem kolejnego. A wszystko, dzięki siostrze, która przez przypadek opublikowała jej wiersz w mediach społecznościowych. Zuzia jednak nie potrafi cieszyć się swoim sukcesem i skupić na pracy. Tragedia, która dotknęła jej rodzinę, mimo mijającego czasu nadal sprawia ból, ale najgorsza jest niepewność tego, co tak naprawdę stało się tej nocy, która zmieniła ich życie bezpowrotnie. Strzępki wspomnień rozbijają się o kurtynę ciemności w głowie dziewczyny. Zuza czemu nie trudno się dziwić, chce zaznać choć chwili spokoju od targających nią emocji, dlatego przyjmuje od swojego chłopaka Michała zaproszenie wyjazdu do jego rodzinnego domu w lesie. Młodzi nie są jednak jedynymi mieszkańcami domu. Towarzyszyć im będzie brat Michała oraz wspólna przyjaciółka obu mężczyzn. Nie mogę oczywiście zdradzić zbyt wiele, ale możecie mi wierzyć, że gdyby Zuzia wiedziała, co czeka ją po przekroczeniu progu tego domu, chciałaby z niego, jak najszybciej uciec.

Niemalże od początku czujemy niezwykły klimat domu, który niestety nie wpływa uspokajająco na samą Zuzię. Sytuacji nie poprawia także pozornie życzliwa, ale napięta atmosfera między jego domownikami. Wbrew nadziejom dziewczyny to właśnie tutaj wspomnienia poprzedzające zniknięcie jej siostry Zosi wracają do Zuzy ze zdwojoną siłą. A precyzyjniej mówiąc tylko mgliste ich wizje, ponieważ ona sama niewiele pamięta z imprezy, na której widziała ją po raz ostatni. Ucieczką od tego, co trudne i bolesne jest dla dziewczyny właśnie pisanie wierszy. Ku jej ogromnemu zaskoczeniu konto na Instagramie, gdzie je publikuje ma już duże grono obserwatorów, ale młoda poetka nie wie jeszcze, że już wkrótce, to właśnie ten portal społecznościowy stanie się początkiem przeżyć, które mogą ją zniszczyć, a nawet zagrażać jej życiu. Wszystko przybiera przerażający wymiar w momencie, kiedy następujący po sobie bieg wydarzeń, o których wy kochani musicie oczywiście przeczytać sami, sięgając po książkę, wskazuje na to, że ktoś może znać prawdę. Prawdę, która może rozsypać ten i tak chwiejący się bardzo mocno świat poetki na tysiące kawałków, których już nigdy nie da się poskładać.

Jestem przekonana, że czytając tę książkę, na początku będziecie pewni, że tu przecież wszystko wiadomo i wszystko jest jasne. Właśnie taki jest cel autorki. Chce, abyśmy uwierzyli w pozorną prawdę, podczas gdy tak naprawdę nic nie jest takim, jakim to postrzegamy. Zdradzę Wam, że główna bohaterka obawia się, iż dostrzega u siebie obawy schizofrenii, na którą cierpiała jej matka. Opierając się na wątku tej choroby, Alicja Sinicka wprowadza w życie naszej bohaterki niepewność i lęk. Zuzia staje się kłębkiem nerwów. Nie może być pewna, czy sposób, w jaki odbiera świat i dziejące się wokół niej wydarzenia są tymi rzeczywistymi, czy może tylko wytworem jej wyobraźni tkwiącym w alternatywnym świecie Zarówno ona sama, jak i my czytelnicy czujemy się zagubieni i nie wiemy komu ufać. A samo zakończenie... Ono jest tak zaskakujące, że po przeczytaniu książki zadacie sobie pytanie ”Jak to możliwe? Co przeoczyłam/em” i natychmiast będziecie chcieli przeczytać tę historię jeszcze raz.

„Uwikłana” To mocno wciągająca i angażująca czytelnika książka, od której nie można się oderwać. Czytając ją, poznacie rewelacyjną sztukę manipulacji ludzkimi emocjami. Przestaniecie ufać nie tylko jej bohaterom, ale także samemu sobie. Przez długi czas po jej przeczytaniu będziecie inaczej, niż dotychczas patrzeć na waszych bliskich i przyjaciół. Jest to genialny thriller, podczas którego zostaniecie uwikłani w masę intryg spowitych mgłą wszechobecnej psychozy, którą poczujecie na własnej skórze. Całym sercem polecam Wam tę książkę. Królowa polskiego domestic noir, oddała w nasze ręce powieść, którą po raz kolejny udowodniła, że w pełni zasługuje na ten tytuł.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiecym, za co bardzo dziękuję.



Inne książki autorki, które recenzowałam na blogu:







wtorek, 9 listopada 2021

Nowości w mojej elektronicznej biblioteczce.



W
szyscy wiemy, że nic nie zastąpi papierowego wydania książki. Ja je kocham i ubóstwiam, ale od czasu, kiedy mój dom coraz bardziej wyraźnie daje mi do zrozumienia, że nie jest z gumy, i miejsca w nim nie przybywa wraz ze wzrostem liczby trafiających do mnie książek, postanowiłam, że to ja będę elastyczna i znajdę złoty środek. Tak oto, coraz częściej zacieśniam więzi z moim czytnikiem i sięgam po książki w wersji papierowej. Wszak, to treść, a nie forma podania jest najważniejsza. Oczywiście nie zrezygnuję zupełnie z książek tradycyjnych, ale będę częściej łaskawym okiem spoglądała także na e-booki.

Mówię wam o tym, ponieważ właśnie dziś chciałabym pokazać Wam, jakie tytuły w przeciągu kilku ostatnich dni trafiły  na moją wirtualną półeczkę czytelniczą.

Tak więc zaczynajmy:
1. Za ścianą ciszy - Anna Ziobro - Wydawnictwo Dragon.
2. Wiemy, że pamiętasz -  Tove Alsterdal - Wydawnictwo  Sonia Draga.
3. W cieniu terapeutki. Zazdrość. - Anna Krystaszek- Wydawnictwo Muza.
4.Światło, które nigdy nie gaśnie - Magdalena Majcher - Wydawnictwo Pascal.
5. Światło, które rozjaśnia Mrok - Magdalena Majcher - Wydawnictwo Pascal.
6. Obca Kobieta - Magdalena Majcher - Wydawnictwo W.A.B.
7. Sen na pogodne dni - Anna H. Niemczynow - Wydawnictwo Luna.
8. Terapia - Klaudia Muniak - Wydawnictwo Kobiece.
9. Nie ten mąż - Kathryn Croft, Wydawnictwo Słowne (dawniej Burda Media Polska).
10.Nie moja matka - Miranda Smith -Wydawnictwo Filia.
11 Jedno małe poświęcenie -  Hilary  Davitson - Wydawnictwo Muza. 

Kochani napiszcie, proszę w komentarzach, czy czytaliście już którąś z zakupionych przeze mnie książek. Jeśli tak, to będzie mi bardzo miło, jeżeli podzielicie się ze mną wrażeniami po lekturze. A może, po którąś z tych dopiero planujecie sięgnąć?

Ja już wkrótce zrecenzuję dla was każdą z powyższych książek, ale mam dylemat, od której zacząć. Być może, któryś z tytułów interesuje was szczególnie i chcielibyście, abym napisała o nim kilka słów w pierwszej kolejności?

piątek, 5 listopada 2021

"Podróże Julki i Krzysia. Zamki Polski Południowej. Marek Marcinowski./ Recenzja patronacka przedpremierowa.

N
ie od dziś wiadomo, że dzieci są jak gąbka. Ich młode umysły chłoną otaczający je świat najmocniej w czasie dzieciństwa i lat wczesnoszkolnych. To właśnie wtedy są najbardziej podatne na przyswajanie wiedzy i doświadczanie wszystkiego, co je otacza. Dlatego nam, ich rodzicom i opiekunom powinno zależeć na tym, aby odciągnąć je od telefonów i komputerów. Dać inspirację do tego, by chciały spędzić czas aktywnie. Wiem jednak, że nie jest to łatwe. Trudno bowiem znaleźć równie ciekawe alternatywy dla czasu spędzonego w sieci, czy przed telewizorem. Dla nikogo z Was zapewne nie będzie zaskoczeniem, że dla mnie nie ma i zapewne nie będzie lepszego sposobu na pobudzenie ciekawości dziecka niż książka. I nie chodzi mi wcale o samo czytanie. Zwrócenie uwagi naszej latorośli na wartościową i ciekawą książkę może pociągnąć za sobą wiele fantastycznych przeżyć i przygód, które my dorośli możemy przeżywać wspólnie z synem, czy córką. Mało tego, wszystko, o czym w danej książce przeczytamy, możemy niejako odzwierciedlić w naszej rzeczywistości, co jak za chwilę się przekonacie, skutkować będzie wspaniałą zabawą i nauką niepostrzeżenie dla naszych dzieciaczków.

Jako ciocię dwóch wspaniałych chłopców bardzo cieszy mnie fakt, że wachlarz wartościowej literatury dziecięcej pojawiającej się na polskim rynku wydawniczym jest coraz szerszy. Zdecydowanie mamy w czym wybierać, a jednym z naszych rodzimych autorów, który dla mnie jest prekursorem godnych uznania i polecenia książek dla dzieci, jest Pan Marek Marcinowski. Zawsze, bez wahania to właśnie Jego książki wybieram, ponieważ fantastycznie łączy w nich to, co przyjemne z tym, co pożyteczne dla młodego czytelnika. Na moim blogu prezentowałam Wam już dwie cudowne książeczki Kosmoliski i Ekoliski, dzięki którym uświadamia najmłodszym, jak ważne jest dbanie o środowisko i zabiera w niesamowitą wyprawę w kosmos. Patrząc na entuzjazm i radość, jaką moi siostrzeńcy mają za każdym razem, kiedy sięgają po obie z nich (bo musicie wiedzieć, że czytane były już wielokrotnie) utwierdzam się w przekonaniu, że sięgnięcie po nie było świetną decyzją.

Karolek, Jaś i oczywiście ja z niecierpliwością czekaliśmy na kolejną książkę spod pióra Pana Marka, bardzo ciekawi, co tym razem dla nas przygotuje. I właśnie dziś jest ten dzień, kiedy przychodzę do Was, aby zaprezentować Wam „Podróże Julki i Krzysia. Zamki Polski Południowej”, która to książka już wkrótce 28.11.2021. będzie mogła wzbogacić biblioteczkę Waszych dzieci. Dla mnie ta premiera będzie szczególna, gdyż mój blog ma ogromny zaszczyt i przyjemność znaleźć się w zacnym gronie patronatów medialnych książki. Ogromnie mnie to cieszy, bo,  za chwilę przekonacie się, jak wiele wartościowych i niesamowicie ciekawych informacji na temat jak wskazuje sam tytuł „Zamków Polski Południowej znajdziecie na jej stronach. Takie książki chcę promować i polecać.

A zatem drogie dzieci, kochani rodzice, ciocie, babcie i wujkowie wspólnie z Julką i Krzysiem bohaterami książki, a także ich rodzicami, wyruszymy w niezapomnianą podróż szlakiem najpiękniejszych zamków, które bez wątpienia są perełkami architektonicznymi. Wyposażeni w mapę i niczym nieograniczoną wyobraźnię zwiedzimy ich sekretne przejścia, ukryte tunele, a także poznamy fascynujące legendy, które wiążą się z każdym z nich. Czasem poznając je, możecie poczuć dreszczyk niepewności tego, co może Was spotkać podczas zwiedzania ich komnat, ale to jeszcze bardziej spotęguje Waszą ciekawość. Nasi bohaterowie zabiorą nas ze sobą m.in. do zamku w Mosznej, Ojcowie, Bolkowie Nidzicy, Łańcucie  i wielu innych. Poznacie ich historię opowiedzianą w bardzo zajmujący sposób, ale także odkryjecie mnóstwo zaskakujących ciekawostek. Nie wiem, czy wiecie, ale obecnie właściciele zamków dają ich zwiedzającym możliwość spędzenia nocy w wynajętym pokoju. Zdradzę Wam, że Julka i Krzyś mieli okazję nocować w zamku, a wy moi drodzy koniecznie musicie przeczytać książkę i przekonać się, jak taka noc w zamku wygląda. Drogie dzieci, na pewno każdy z was choć raz marzył o tym, aby chociaż raz,  przez chwilę stać się księżniczką, bądź rycerzem. Powiem Wam w sekrecie, że Julce i Krzysiowi się to udało. Jeśli jesteście ciekawi, a wierzę, że tak, jak to możliwe, zachęcam Was serdecznie do spędzenia czasu z tą książką. To, o czym Wam teraz napisałam, to zaledwie niewielka część z tego, co czeka na Was na jej kartach. Czytajcie ją jednak bardzo uważnie, ponieważ na końcu książkowej podróży zostały przygotowane dla Was pytania dotyczące tego, o czym w niej przeczytacie, jak również kreatywne zadania, które możecie wykonywać całą rodziną, spędzając wspólnie czas.

Mam nadzieję, że udało mi się przekonać Was o wartości tej książki i będziecie chcieli zainteresować nią dzieci. Jestem przekonana, że jej przeczytanie poskutkuje tym, iż dziecko będzie chciało, podobnie jak Julka i Krzyś stać się małym podróżnikiem i wybrać się na wycieczkę, aby na własne oczy zobaczyć zamki poznane w książce. Pamiętajmy również o tym, że tak zdobyta wiedza na pewno zaprocentuje w przyszłości na lekcjach historii. Pasją autora są zamki i to się czuje. Dzieli się on nią z dziećmi, ale chce przemawiać do nich nie tylko słowem, ale także za pomocą pięknych ilustracji, które wzbogacają książkę.






Na zakończenie od siebie dodam jeszcze, że jeśli zastanawiacie się nad wyborem prezentu na zbliżające się Mikołajki, to już właśnie go znaleźliście. Wszystkie trzy książeczki możecie kupić w atrakcyjnej cenie.


Recenzja powstała we współpracy z autorem, za co bardzo dziękuję.

wtorek, 2 listopada 2021

Zagłosuj na Kocie czytanie w rankingu Opowiem Ci 2021.



Kochani przyjaciele i sympatycy bloga Kocie czytanie, właśnie wystartowała kolejna edycja konkursu Opowiem ci, do którego nominowane są osoby, które swoją działalnością w internecie promują czytelnictwo. Ku mojej ogromnej radości mój blog Kocie czytanie również otrzymał nominację w kategorii „Blog literacki". Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że bez Was nie istnieję, dlatego przychodzę do Was z wielką prośbą o głos na Kocie czytanie. Głosować można do 31 grudnia 2021 roku.

Aby głos był ważny, należy:

1. Kliknij ten  link:

2. Na liście nominowanych blogów odnajdź blog Kocie czytanie i zaznacz swój wybór,



3. Zjedź na sam dół strony i  wpisz swoje imię oraz mail, a następnie naciśnij "Wyślij". 
Jeśli wszystko poszło dobrze, po chwili wyświetli się dla Ciebie słowo "Dziękuję!"







Możliwe jest oddanie jednego głosu z jednego adresu e-mail. Jeśli posiadasz kilka e-maili, to z każdego z nich możesz oddać swój głos. Im więcej, tym lepiej.

Będzie mi miło, jeśli udostępnisz moją prośbę o głos na Kocie czytanie wśród jak najszerszego grona twoich znajomych, rodziny i przyjaciół.  

*Grafika główna autorstwa organizatorki konkursu.

Już teraz z całego serca dziękuję.