czwartek, 27 kwietnia 2023

"Klątwa włoskiego orzecha" Stefan Górawski

Autor zdjęcia Krzysztof Chmielarski

Podobnie jak Zbigniew Wodecki *lubię wracać tam, gdzie byłam już. Jeśli o mnie chodzi, słowa tej zapewne większości z was znanej piosenki mają odniesienie nie tylko do miejsc, czy wspomnień, ale także do książek i ich bohaterów. Jeśli mam możliwość sięgnąć po kontynuację książki, w której poprzedniej części rozstałam się z postaciami, które w pewien sposób mnie, jako czytelniczce stały się bliskie. Ich dalsze losy nie tylko mnie ciekawią, ale też leżą mi na sercu, to bardzo chętnie po nią sięgam. Chcę dowiedzieć się, jak życie, a ściślej rzecz ujmując, sam autor pokieruje ścieżkami ich losów. Mówię wam o tym nie bez powodu, gdyż dziś chcę wspólnie z wami wrócić do niewielkiej turystycznej miejscowości Jemierzyce, w której Stefan Górawski osadził miejsce akcji swojego kryminalno – obyczajowego cyklu Komisarz Ireneusz Waróg. Cykl ten bardzo mocno mnie wciągnął i zaangażował czytelniczo. W tę książkową podróż wybrałam się już po raz trzeci, gdyż właśnie o trzeciej jego części zatytułowanej „Klątwa włoskiego orzecha” chcę wam teraz opowiedzieć kilka słów.

Głównego bohatera i jego bliskich mogliśmy poznać już w poprzednich odsłonach cyklu „Sekret włoskiego orzecha” oraz „W cieniu włoskiego orzecha”, jednak jeśli trafiłaś/trafiłeś na tę recenzję bez ich znajomości, to pokrótce wspomnę, że Ireneusz Waróg, bo to właśnie on jest wspomnianym głównym bohaterem, to emerytowany stróż prawa, który po nieudanym małżeństwie i rozwodzie stara się rozpocząć życie na nowo. Jego bezpieczną przystanią miały stać się właśnie Jemierzyce. I pewnie tak by się stało, bo los postawił na jego drodze wspaniałą kobietę. Kochająca i oddana Ireneuszowi Irenka jest mieszkanką tutejszej wioski. Ma za sobą również niełatwą przeszłość i teraz jedyne czego pragnie to spokój u boku Irka, ale... No właśnie, ale Irek nie może mentalnie przejść w zasłużony stan zawodowego spoczynku, gdy dowiaduje się o niewyjaśnionych sprawach kryminalnych, które miały miejsce w wiosce i sam postanawia dociec prawdy. To, co odkrywa, otwiera puszkę pandory i generuje kolejne tragiczne wydarzenia, w których ofiarami padają także niewinni, a w niebezpieczeństwie jest nie tylko sam Ireneusz, ale także osoby mu najbliższe. O tym jednak przeczytajcie sami.

Autor przyzwyczaił nas do tego, że każdą z części rozpoczynał sielsko i anielsko, by dopiero w późniejszych rozdziałach pozbawić nas złudzeń, że Jemierzyce to taka spokojna wioska. Tym razem bieg rozgrywających się na kartach „Klątwy włoskiego orzecha" wydarzeń rozpoczyna bardzo tragiczne zdarzenie, które przelewa czarę goryczy w życiu naszego bohatera. Zawsze postrzegany przez wszystkich jako twardy i spokojny człowiek, Ireneusz staje się apatyczny, szuka ucieczki w samotność, traci chęć do życia i działania. Choć rzeczywisty stan tego, co się z nim dzieje temu przeczy, on  wmawia sobie, że sam sobie poradzi. Tymczasem Irenka widzi, że jej małżonek potrzebuje fachowej pomocy. Gdyby nie determinacja i stanowczość kobiety podyktowana miłością mogłoby dojść do kolejnej tragedii. Irek trafia do szpitala i potwierdzają się przypuszczenia jego małżonki. Zostaje przyjęty na oddział z rozpoznaniem depresji. My czytelnicy towarzyszymy mu w całym procesie terapeutycznym i staraniach o odzyskanie dawnego siebie.

Niestety mężczyzna nie może w pełni skupić się na tym, aby spokojnie zadbać o swoje zdrowie psychiczne, gdyż ktoś ewidentnie chce, aby poniósł odpowiedzialność za nie swoje winy odnośnie do zdarzeń opisanych w pierwszej scenie tej części historii. Wszystko jednoznacznie wskazuje na niego, jako winnego. Nawet wymiar sprawiedliwości nie daje wiary jego niewinności. W takiej sytuacji, po raz kolejny będzie musiał wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o oczyszczenie się z wszelkich podejrzeń. Nie będzie to jednak łatwe, gdyż jest wiele osób w tej hermetycznie zamkniętej społeczności, które na małżeństwo Warógów patrzy z niechęcią, a wręcz wrogością. Ireneusz jest w ciągłym niebezpieczeństwie. Ktoś bardzo dosadnie pokazuje, że jego obecność we wsi, a nawet na świecie jest mu bardzo nie na rękę. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Jeśli Irek nie odkryje, kto i dlaczego chce mu zaszkodzić, wówczas sam trafi za kratki.
Koniecznie musicie poznać całą prawdę, która na pewno was zaskoczy.

Podczas rozmowy ze znajomą na temat „Klątwy włoskiego orzecha” wyraziła ona zdziwienie, dlaczego autor połączył postać głównego bohatera z problemem depresji. Przecież policjant kojarzony jest z twardym facetem, silnym psychicznie, a tu nagle depresja. Moi kochani ja uważam, że pisarz zrobił bardzo dobrze, sprawiając, że depresja wyciągnęła swoje macki po Ireneusza. Zadał w ten sposób kłam przeświadczeniu, że jest to choroba ludzi słabych i uświadomił czytelnikom, że może ona dotknąć każdego. Jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas ma określoną wytrzymałość na ciosy zadawane nam przez życie. Przygniatani przez traumatyczne doświadczenia życiowe popadamy w poczucie winy, marazm i otępienie. W takiej sytuacji niezbędne jest wsparcie i miłość, tych, którzy nas kochają i chcą dla nas jak najlepiej, a także pomoc specjalistów, którzy pomogą nam przepracować wszystko, co nas dręczy, budzi niepokój i niszczy wewnętrznie, abyśmy mogli na nowo odzyskać chęć do życia. Nie bójmy się o tę pomoc prosić.

Mogę was zapewnić, że Stefan Górawski nie daje ani chwili wytchnienia swoim bohaterom. Do samego końca rzuca im kłody pod nogi, a ujawniona w tej opowieści prawda nigdy nie jest oczywista. Zarówno czytelnik, jak i sam Ireneusz już nie raz przekonali się, że tu nikomu nie można ufać, gdyż pozory mogą mylić. Bądźcie czujni.

Bardzo żałuję, że to już koniec. Dla mnie był to jeden z najlepszych cykli kryminalno – obyczajowych, jakie miałam okazję czytać, dlatego rozstaję się z nim z żalem. Na pewno jednak kiedyś jeszcze do niego wrócę.

*Fragment tekstu piosenki Zbigniewa Wodeckiego "Lubię wracać tam, gdzie byłem".

[Materiał reklamowy] Autor Stefan Górawski

wtorek, 25 kwietnia 2023

"Taką sobie ciebie wymarzyłem" - Magdalena Krauze./ Zapowiedź wydawnicza.

Każdego miłośnika książek nic nie cieszy bardziej, niż świadomość, że już niebawem jedna z jego ulubionych autorek, której wszystkie wydane dotychczas książki przeczytał i uwielbia, odda w ręce czytelników swoje kolejne literackie dziecko. Równie wspaniała jest możliwość podzielenia się tą rewelacyjną informacją z innymi książkoholikami. Tak moi drodzy już 26 kwietnia 2023 roku nakładem wydawnictwa Mięta ukaże się najnowsza książka autorki świetnych powieści obyczajowych, której książki czytam i promuję z ogromną przyjemnością Magdaleny Krauze  "Taką sobie ciebie wymarzyłem". Zobaczcie, co tym razem autorka dla nas przygotowała.


 

 

OPIS WYDAWCY 

 Do czego posunie się toksyczna kobieta i jakie skrywa tajemnice?

 Aleksander wiele przeszedł w swoim życiu. Właśnie rozstał się z Moniką, która jak się okazało, nigdy go nie kochała. Pewnego dnia do drzwi mężczyzny puka jej siostra wraz z kilkuletnim chłopcem. To spotkanie, choć zupełnie niezaplanowane i można by rzec, przypadkowe, przerodzi się w cudowną relację Alka i Poli.Jednak co zrobi Monika, kiedy dowie się, że siostra podbiła serce jej byłego?

 

Jednak to nie koniec dobrych wieści, gdyż ci z was, którzy nie mogą się doczekać dnia oficjalnej premiery książki i chcieliby przeczytać ją jak najszybciej, mają taką możliwość, decydując się na format e-book, bądź audio dostępny na platformie Legimi lub już dziś zamawiając swój egzemplarz w przedsprzedaży.

https://wydawnictwomieta.pl/produkt/taka-sobie-ciebie-wymarzylem/?fbclid=IwAR20BxH3U-sdnA9F6e7Q4ngtVTLucsK6REH7Xiv40KVgxaE1nDl7bYSEVTU 

Mam nadzieję, że dołączycie do mnie i będziemy czytać tę książkę razem, by po lekturze móc dzielić się swoimi wrażeniami. Ja już się bardzo cieszę, ponieważ właśnie przed chwilą odebrałam wiadomość, że Pan kurier dokłada wszelkich starań, abym jak najszybciej mogła oddać się przyjemności czytania.

[ Materiał reklamowy] Wydawnictwo Mięta.



 

"Przyjdzie pogoda na ślub" Wioletta Piasecka. / Patronat medialny

N
iestety tak to już w życiu jest, że wszystko, co dobre szybko się kończy. Często zdecydowanie za szybko. Nikt z nas nie lubi pożegnań, są one bardzo trudne i towarzyszą im silne emocje. Ciężko nam rozstać się z bliskimi nam osobami, które, choć być może tylko na krótko pojawiły się w naszym życiu, to jednak stały się bardzo ważną jego częścią. Pisząc teraz te słowa mam łzy w oczach, ponieważ właśnie odłożyłam na półkę najnowszą powieść Wioletty Piaseckiej „Przyjdzie pogoda na ślub”, a więc trzecią i niestety ostatnią część serii „Pogodna”, która skradła serca wielu czytelników. Tym samym z ogromnym żalem rozstałam się z moimi trzema wspaniałymi literackimi przyjaciółkami: Zuzanną, Magdą i Joanną. Teraz wielu z was, czytając moje słowa, może pomyśleć, że przesadzam, bo przecież to tylko fikcyjne postacie literackie, żyjące w wyobraźni autorki. Otóż nie jest to do końca prawda. Owszem nie spotkamy tych dziewczyn w realnym życiu, ale macie moje słowo, że każda kobieta, która sięgnie po tę trylogię i pozna koleje losów każdej z nich, na pewno w pewien sposób się z nimi utożsami i z pewnością znajdzie w tej historii cząstkę siebie, o czym mam nadzieje przekonacie się, czytając dalszą część mojej recenzji. 

Zanim jednak skupię się na książce zamykającej tę serię, zacznijmy od początku. Warto bowiem zaznaczyć, że zarówno w powieści „Przyjdzie pogoda na ślub”, jak i całej trylogii autorka chce nam pokazać siłę tkwiącą w przyjaźni. Jeśli jest ona szczera i prawdziwa, to naprawdę może pomóc nam przetrwać nawet największe zawirowania w naszym życiu. Podobnie jak kwiat, o którego dbamy, pięknie rozkwita, tak samo przyjaźń odpowiednio pielęgnowana może stać się tą na całe życie i sprawić, że niezależnie od tego, jak wiele razy w życiu upadniemy, zawsze będą obok nas przyjaciele, którzy pomogą nam wstać i pociągną nas ku górze.

Taka właśnie piękna i niezwykła więź łączy nasze bohaterki, które my czytelnicy poznaliśmy w pierwszej części serii Przyjdzie pogoda na miłość” w momencie, kiedy wkraczały one na drogę dorosłego życia. Każda z nich miała swoje plany, marzenia i pragnienia. Jak my wszyscy, będąc młodymi, dziewczyny miały wówczas poczucie, że świat stoi przed nimi otworem. Chciały cieszyć się życiem, realizować siebie, kochać i być kochane. Niestety bardzo boleśnie przekonały się, że marzenia nie zawsze spełniają się tak, jakbyśmy tego chcieli. Co więcej, nasze wizje życia z racji młodego wieku widzianego przez różowe okulary w zderzeniu z rzeczywistością okazują się mocno wyidealizowane i nieprawdziwe. Życie potrafi zadać bolesny cios w najmniej spodziewanym przez nas momencie.  Ci zaś, których kochamy i w których pokładamy ufność i wiarę w lepszą przyszłość, zawodzą i krzywdzą nas kiedy najbardziej ich potrzebujemy. Z autopsji wiedzą, że nawet kiedy przychodzi do nas pogoda na miłość, to nie zawsze idzie ona w parze z pogodą na szczęście. Te dziewczyny, a dziś młode kobiety przeszły naprawdę bardzo wiele. Wiedzą czym jest ciężka choroba, odrzucenie, zawiedzione uczucia, ludzkie oszczerstwa. O tym jednak musicie przeczytać już sami, sięgając także po kontynuację trylogii „Przyjdzie pogoda na szczęście”.

Teraz  11 października swoją premierę nakładem wydawnictwa Szara Godzina premierę miała finalna część serii, my czytelnicy, którym tak bardzo mocno na sercu leży dobro każdej z kobiet mamy wielką nadzieję, że wreszcie zaznają szczęścia, na które bez wątpienia zasługują. Pragniemy, by odzyskały spokój i mogły odetchnąć z ulgą. Czy tak się stanie, oczywiście nie zdradzę? Powiem tylko, że Wioletta Piasecka ciągle ich nie oszczędza. Choć dotarcie do upragnionej życiowej przystani jest naprawdę blisko, to jednak jest jeszcze jedna bardzo trudna, o ile nie najtrudniejsza przeszkoda, z którą będą musiały się zmierzyć. Demony przeszłości, to one nie pozwalają o sobie zapomnieć. No ale, tak właśnie wygląda prawdziwe życie. Nie da się zaprzeczyć, że każde trudne, bolesne, a niekiedy traumatyczne przeżycie odciska na człowieku swoje piętno. Przeszłość jest nieodłączną częścią nas samych i dopóki się z nią nie rozliczymy, będzie niszczyła nas i wszystko, na czym nam zależy. Od niej nie da się uciec i nadszedł czas, aby nasze bohaterki stawiły jej czoła. Tylko wtedy będą miały szansę wyzbyć się wszelkich obaw i lęków, które towarzyszą im od samego początku powieści. Tylko tak na nowo będą mogły uwierzyć w siebie i w to, że dla każdej z nich przyjdzie pogoda na piękne szczęśliwe życie.

Na kartach tej książki poprzez przeżycia tych młodych kobiet stajemy w obliczu wielu różnorodnych problemów, decyzji i wyborów, z którymi na pewno wielu z nas zmaga się na płaszczyźnie własnego życia. Ci z nas którzy podobnie, jak Joanna mają za sobą trudne dzieciństwo, doskonale wiedzą czym jest walka o miłość i uwagę tych, którzy powinni być przy nas zawsze, kiedy cierpimy, wspierać nas i kochać, bezwarunkowo. Jeśli tego zabrakło, to nic dziwnego, że w dorosłym życiu nie potrafimy uwierzyć w to, że ktoś może nas tak po prostu pokochać miłością szczerą i prawdziwą. Wszyscy także wiemy, czym jest choroba i jak mocno może zachwiać pewnością siebie osoby chorującej. Szczególnie kobiety, którą tak, jak miało to miejsce w przypadku Magdy, nowotwór pozbawił atutów kobiecości. No i któż z nas nie popełnił w życiu błędów młodości i przez to nie popadł w mniejsze bądź większe problemy w pogoni za marzeniami. Zuzannie przyszło zapłacić za nie bardzo wysoką cenę. Od tego czasu, każdego dnia musi o siebie walczyć.

Wioletta Piasecka jest autorką, która w swoich książkach pokazuje, że nie boi się sięgać po trudne tematy. Zawsze jest blisko ludzi i ich problemów, dzięki czemu czytelnicy tak chętnie sięgają po jej twórczość. Tak też jest i tym razem. Przeczytamy bowiem o miłości, rodzinie, chorobie wybaczaniu. Mimo wagi podjętych problemów nigdy jednak nie pozbawia nas nadziei. W jej powieściach czuć optymizm, ciepło, serdeczność. Wszystko, o czym czytamy, otula nas, przynosi ukojenie i wzrusza. A co równie ważne dla wielu którzy zechcą sięgnąć po książkę „Przyjdzie pogoda na ślub”, w co mocno wierzę, stanie się ona motywacją i doda odwagi do tego, aby oczyścić swoje życie z przeżyć, które je zatruwają, zamknąć za sobą drzwi, za którymi kryje się przeszłość, na którą już teraz nie mamy wpływu i dać sobie szansę na to, aby zacząć wszystko od nowa. Póki żyjemy, nigdy nie jest na to za późno.

Z całego serca zachęcam was do sięgnięcia po najnowsze literackie dziecko Wioli. Jestem przekonana, że pochłonie was bez reszty i nie pozwoli wam na przerwanie jego lektury choćby na chwilę. A i na pewno niejednokrotnie zaskoczy zwrotem akcji dziejących się wydarzeń. Myślę, że teraz już znajdziecie zrozumienie dla mojego, żalu i łez wynikających z konieczności rozstania się z Joanną, Magdą, Zuzanną i ich bliskimi. Wszak nie da się tak zwyczajnie bez emocji rozstać  z kimś, kto stał dla nas ważny i bliski sercu. Pocieszam się jednak tym, że nie jest to rozstanie bezpowrotne, gdyż jestem pewna, że jeszcze nie raz do tej serii wrócę.

Na zakończenie, chciałabym serdecznie podziękować autorce oraz wydawnictwu Szara Godzina za zaufanie i możliwość objęcia książki patronatem, co jest dla mnie ogromnym zaszczytem i wyróżnieniem.




poniedziałek, 17 kwietnia 2023

"W cieniu włoskiego orzecha" Stefan Górawski

 Autor zdjęcia Krzysztof Chmielarski

Nie bez przyczyny mówi się, że lepiej mieć wielu przyjaciół, niż jednego wroga. Problem ten staje się o wiele bardziej złożony i niebezpieczny, kiedy negatywne emocje kogoś w stosunku do nas przeradzają się w obsesję, a rosną w siłę podsycane niepohamowanym pragnieniem zemsty. Osoba owładnięta tym destrukcyjnym uczuciem staje się nieprzewidywalna, a tym samym bardzo niebezpieczna. Nie cofnie się bowiem przed niczym, aby osiągnąć swój cel i dokonać odwetu. Już wkrótce przekona się o tym na własnej skórze, choć jeszcze o tym nie wie emerytowany policjant Komisarz Ireneusz Waróg, którego poznaliśmy w pierwszej części cyklu Komisarz Ireneusz Waróg Sekret włoskiego orzecha” autorstwa Stefana Górawskiego. Nie chcąc spojlerować fabuły pierwszej części tym z was, którzy jeszcze jej nie czytali, powiem tylko, że nasz bohater jest mężczyzną po przejściach, który świeżo po rozwodzie chcąc odpocząć i cieszyć się przejściem na emeryturę przyjeżdża na zasłużone wakacje do niewielkiej miejscowości Jemierzyce. Pobyt ten nie ma jednak zbyt wiele wspólnego z prawdziwym wypoczynkiem, gdyż zawodowe nawyki nie pozwalają mu przejść obojętnie obok dwóch niewyjaśnionych spraw kryminalnych, które koniec końców udaje mu się doprowadzić do końca. Wydawać by się mogło, że teraz już w życiu Ireneusza zagości spokój i będzie on mógł cieszyć się miłością rodzącą się między nim a jedną z mieszkanek wioski, Ireną. Miałam nadzieję, że autor pozwoli Irkowi wreszcie odetchnąć i czerpać radość z nowego lepszego życia u boku ukochanej. Kiedy przystąpiłam do lektury drugiej części wspomnianego cyklu zatytułowanej „W cieniu włoskiego orzecha”, na początku wszystko wskazywało na to, że moje nadzieje się spełniły.

W pierwszych rozdziałach książki możemy ulec wrażeniu sielankowego życia pary. Mężczyzna będący pod wpływem gorącego uczucia czuje się niczym nastolatek z motylami w brzuchu. Powoli zaczyna czuć się częścią tej małej społeczności, a jego wybranka serca robi wszystko, aby jej dom zaczął traktować również jako swój. Życie biegnie niespiesznie. Jest jednak coś, co od czasu do czasu zasiewa niepokój w sercach Ireny i Ireneusza. Są to, wrogie, a wręcz nienawistne spojrzenia kierowane w ich stronę przy każdej nadarzającej się okazji przez kogoś, kto od momentu rozwiązania zagadki dwóch zbrodni i ujawnienia ich sprawcy stał się największym wrogiem Ireneusza. Naszego bohatera nie jest łatwo zastraszyć i stara się też uspokoić Irenkę. Sprawa komplikuje się jednak o wiele bardziej, kiedy dochodzi do zdarzeń zagrażających bezpieczeństwu, a nawet życiu nie tylko jego, ale także kogoś bliskiego jego sercu. Łatwo się domyślić, że w obliczu takiego zagrożenia były policjant nie może pozostać obojętnym. Prowadzone przez miejscową policję dochodzenie nie przynosi większych rezultatów, więc Irek w myśl zasady „umiesz liczyć, licz na siebie” postanawia przeprowadzić własne śledztwo.

Oczywiście nie zdradzę Wam dokąd ono doprowadzi, powiem tylko, że okaże się ono siecią wielu powiązań, a w momencie, kiedy nadejdzie kulminacyjny moment, gry chorego umysłu pragnącego zasmakować zemsty, nam czytelnikom na kilka chwil dosłownie zatrzyma się serce pełne strachu, o to, co wydarzy się za chwilę. O tym jednak musicie przeczytać już sami, sięgając po książkę, do czego gorąco zachęcam.

Wątek kryminalny nie stanowi jednak całej osi, na której opiera się fabuła książki. Mamy w niej również szeroko rozbudowaną warstwę obyczajową opisującą próbę połączenia dwóch światów kobiety po przejściach i mężczyzny z przeszłością w jedno. Nie jest to łatwe, ponieważ sama była żona Ireneusza tego nie ułatwia, a i dzieci, choć są prawie dorosłe to nieustannie pokazują że prawie robi wielką różnicę nie mogąc pogodzić się z rozpadem małżeństwa rodziców. Koniecznie przeczytajcie książkę i przekonajcie się, czy Irkowi uda się na nowo uporządkować swoje życie osobiste i poukładać je tak, by on sam i wszyscy, których kocha mogli cieszyć się szczęśliwym życiem.

Książkę oczywiście gorąco polecam. Jest to życiowa i bardzo autentyczna historia, o ludziach takich, jak my wszyscy. Bardzo prawdopodobne jest, że gdzieś obok nas żyją ludzie, którzy borykają się z podobnymi problemami, jakie mają bohaterowie cyklu. Rozpad rodziny, niełatwa przeszłość nieumiejętność pogodzenia się z prawdą o kimś, kogo kochamy, która prowadzi na skraj przepaści obłędu. Ale także potrzeba kochania i bycia kochanym, próba ułożenia sobie życia na nowo i dania szansy na przeżycie czegoś pięknego. Czyż to nie jest samo życie. Bohaterowie tutaj nie są kryształowi i bez skazy, ale któż z nas jest. To sprawia, że są autentyczni i wyraziści. Ja z wielką przyjemnością sięgnęłam po tę, jak również poprzednią część cyklu. Przyznaję, że dałam się zwieść tej wręcz leniwej atmosferze pierwszej części książki, by potem przypomnieć sobie, że Stefan Górawski nie jest autorem, który głaszcze bohaterów swoich książek po głowach. Wręcz przeciwnie, zapewnia im wiele nieoczekiwanych zwrotów w życiu i mocno doświadcza. To wszystko w połączeniu z przystępnym stylem pisania autora oraz barwnym językiem, którym się posługuje, sprawia, że książkę czyta się z dużym zaangażowaniem i ciekawością tego, co wydarzy się za chwilę. Na uwagę zasługują również dwa inne atuty książki. Pierwsza to fakt, że pisarz świetnie oddał klimat zamkniętej społeczności, w której wszyscy się dobrze znają, ale nie chcą zbyt wiele o sobie wzajemnie zdradzać. A może tylko wydaje im się, że dużo o sobie wiedzą? Sprawdźcie sami. Natomiast drugi aspekt to zauważalne w książce walory turystyczne miejscowości oraz epizody historyczne, co warto docenić.

Mam nadzieję, że zaciekawiłam was tą historią i sami będziecie chcieli również ją poznać. Ja już się cieszę, że na mojej półce czeka część trzecia, za której czytanie niezwłocznie się zabieram.


[Materiał reklamowy] Autor Stefan Górawski

sobota, 15 kwietnia 2023

"W krainie dinozaurów" Marek Marcinowski/ Recenzja przedpremierowa/ Patronat medialny


Drogi czytelniku, droga czytelniczko, jeśli czytasz tego posta, a jesteś rodzicem, opiekunem, ciocią wujkiem, babcią, bądź dziadkiem, to koniecznie zaproś do wspólnego jego przeczytania swoją latorośl. Dziś bowiem chcę opowiedzieć o książce, którą z myślą o dzieciach napisał Marek Marcinowski. Jestem przekonana, że książeczka „W krainie dinozaurów” zachwyci każdego małego czytelnika. Już sama jej okładka mocno przykuje jego uwagę, a gdy zaczniemy ją czytać, jest jeszcze lepiej.

Wspólnie z jej bohaterami, rodzeństwem Zuzią i Wojtusiem dziecko zostaje zabrane w fascynującą i pełną wrażeń podróż w czasie do ery, kiedy na Ziemi żyły dinozaury. Jak to możliwe? W bajkach wszystko jest możliwe, a wyobraźnia dzieci nie zna granic. W jaki sposób nasi mali bohaterowie cofnęli się w czasie o wiele milionów lat wstecz, musicie przekonać się sami, ale zdradzę wam, że podczas swojej niezapomnianej przygody spotkali wiele okazów tych niezwykłych zwierząt, o których jeszcze kilka godzin wcześniej opowiadał przewodnik podczas wycieczki do muzeum paleontologicznego. Dzięki uważnemu słuchaniu teraz bez problemu mogą zidentyfikować, każdego napotkanego dinozaura, a także podzielić się informacjami na ich temat z każdym z was, jeśli tylko sięgniecie po tę rewelacyjną książkę.

Autor w bardzo przystępny i ciekawy sposób przekazuje dziecku wartościową wiedzę, a jednocześnie pobudza jego wyobraźnie i zaangażowanie w lekturę książki. Jak miało to miejsce w przypadku poprzednich książek autora dla dzieci, również i tym razem zadbał o to, aby pobudzić jego kreatywność i skupić uwagę. A to dlatego, że kiedy już czytelnicza przygoda dobiegnie końca, na dziecko czeka zestaw pytań, odnoszących się do tego, o czym właśnie przeczytało oraz zadania praktyczne, które może wykonać samodzielnie, albo poprosić o pomoc dorosłego, co sprzyja spędzaniu miłego wspólnego czasu. Co więcej, na pewno po przeczytaniu książki całą rodzinką będziecie chcieli wybrać się do muzeum paleontologicznego.

Macie moje słowo, wasze dzieci będą oczarowane i zafascynowane wyprawą do „Krainy dinozaurów". Do gorącego polecenia książki dołączają się moi dwaj siostrzeńcy Jaś i Karolek. Jako ciocia, dbam o to, aby sięgali po wartościową dziecięcą lekturę, dlatego bardzo cieszę się, że mój blog Kocie czytanie ma przyjemność patronować medialnie właśnie tej wspaniałej książeczce, od której chłopcy nie mogą się oderwać. Nie dziwię się temu jednak zupełnie. No bo jak odłożyć na półkę tak pięknie wydaną i ilustrowaną książkę. Zobaczcie sami.

 


 

 

Premiera książki odbędzie się 17.04.2023 roku, ale kupić ją możecie już dziś.

https://www.motyleksiazkowe.pl/literatura-dziecieca/63156-w-krainie-dinozaurow-9788367534086.html?search_query=marcinowski&results=10

 
Książka dedykowana jest dzieciom w przedziale wiekowym 4 - 10 lat.

Kto się skusi?


[Materiał reklamowy] Autor Marek Marcinowski

czwartek, 13 kwietnia 2023

"W Krainie dinozaurów" Marek Marcinowski / Zapowiedź patronacka


Gdybym miała wskazać pisarza, który w moim odczuciu jest prekursorem literatury dziecięcej, bez wahania wskazałabym Marka Marcinowskiego, którego każda kolejna książka pisana z myślą o najmłodszych czytelnikach okazuje się prawdziwą perełką. Wydawać by się mogło, że napisane książki dla dzieci nie może być trudne, ale ja uważam, że jest to nie lada wyzwanie, gdyż dzieci są najbardziej wymagającymi czytelnikami, a jednocześnie najsurowszymi krytykami. Autor musi naprawdę się postarać, aby sprostać ich oczekiwaniom. Przyciągnąć ich uwagę i utrzymać ją od początku do końca, rozbudzić ciekawość, a jednocześnie przemycić wartościowe treści, bo przecież właśnie w takie książki my rodzice i opiekunowie naszych milusińskich chcemy wzbogacać ich biblioteczkę.

Jako ciocia dwóch chłopców mogę zapewnić was moi drodzy, że dzieci kochają książeczki Marka Marcinowskiego i z niecierpliwością wyczekują dnia, kiedy na rynku wydawniczym pojawi się nowa. Dlatego też na pewno ucieszy je wiadomość, że już 17 kwietnia 2023 roku autor zabierze je w pełną przygód i emocji podróż w czasie, w którą będą mogli wyruszyć wspólnie z bohaterami książki „W krainie dinozaurów". A blog Kocie czytanie obejmując tę książkę swoim patronatem medialnym, postara się, aby wieść o tej niezwykłej książeczce, dotarła do wielu małych odkrywców. Już dziś możecie dowiedzieć się o niej nieco więcej. Zapraszam i zachęcam do czytania w imieniu własnym, autora, a także wydawnictwa Anatta.



 
OPIS KSIĄŻKI - Fascynująca, przepięknie ilustrowana opowieść o pradawnym świecie dinozaurów. Mały odkrywca wraz z Zuzią i Wojtusiem podąży śladami długoszyich diplodoków, zwinnych welociraptorów, podwodnych plezjozaurów, a także odkryje, co łączy smoka z Lisowic z naszym niemalże swojskim smokiem wawelskim. Książeczka pobudzi wyobraźnię, a także poszerzy wiedzę dziecka, zabierając je w niezwykłą podróż do ery mezozoicznej.

Na końcu niespodzianka: znajdziecie tam quiz i pomysły na wspólną zabawę. Pozycja obowiązkowa dla małych miłośników prehistorii i nie tylko.

 Książka dedykowana jest dla dzieci od 4 do 10 lat.

Niebawem opowiem wam o książce bardziej obszernie, a już teraz jestem ciekawa, kto z was czeka wspólnie ze mną na jej premierę?

 [Materiał reklamowy] Autor Marek Marcinowski

poniedziałek, 10 kwietnia 2023

"Ona" - Hanka V. Mody

Autor zdjęcia Julita Dubowska Fotografia


Nasze społeczeństwo ma to do siebie, że postrzegamy świat jako czarno biały. Nie dostrzegamy, a może bardziej nie chcemy dostrzec wszystkich innych jego odcieni i barw pomiędzy. Co za tym idzie, narzucamy innym, jak mają żyć, a nawet kogo kochać. Dziś chciałabym, abyśmy skupili się właśnie na miłości. Powszechnie przyjęte „normy społeczne” chcą usilnie ograniczyć to piękne uczucie, nadając mu płeć, czy też wiek. Tymczasem miłość nie zna granic, jest bezpłciowa i nie mają dla niej znaczenia liczby w metryce urodzenia. Mnie samej bardzo zależy na tym, abyśmy stawali się bardziej tolerancyjni i otwarci na to, że można kochać inaczej, dlatego cieszę się, że mogę dziś opowiedzieć wam, o książce Hanki V. Mody „Ona”, która mam wielką nadzieję podobnie jak mnie da wielu z was do myślenia. Skłoni do tego, aby po prostu żyć i pozwolić żyć innym tak, jak sami tego chcą.

Przystępując do lektury książki, poznajemy Agatę i jej męża Krzysztofa. Niespełna czterdziestoletnia kobieta wiedzie spokojne i ustabilizowane życie. Kocha swojego męża i ma poczucie, że żyje tak, jak chce. Spokój zapewnia jej kontrola nad wszystkim, co dzieje się w jej codzienności. Nie wie jeszcze, że już wkrótce pozna kogoś, kto mocno namiesza w jej uporządkowanym świecie i pokaże, że może doświadczyć o wiele więcej, jeśli tylko zacznie żyć tu i teraz. Bez analizowania wszystkiego, co w danej chwili przeżywa i zastanawiania się nad tym, co będzie później. Milena, bo to o niej mowa powinna być tą, wobec której Agata żywi najgorsze uczucia, a to dlatego, że jest kochanką męża jej najlepszej przyjaciółki Anny, z którym Krzysztofa łączy wieloletnia przyjaźń i wspólna praca. I owszem z biegiem czasu Agata czuje wobec tej młodej dziewczyny silne emocje, jednak są one zupełnie różne od tych, których moglibyśmy się spodziewać. Świeżość i młodość, którą emanuje Milena, fascynuje Agatę. Niemalże jesteśmy świadkami tego, jak między kobietami rodzi się namiętność i pożądanie. Choć obie pragną swojej bliskości, a kiedy są razem, pragną już nigdy nie wracać do codzienności, to jednak Agata nie może myśleć tylko o sobie. Na szali z tym, co czuje do swojej kochanki, znajduje się odpowiedzialność, lojalność wobec przyjaciółki, a także wyrzuty sumienia wobec męża. Koniecznie sięgnijcie po książkę i sami przekonajcie się, na którą stronę owa szala się przechyli. Jakich decyzji i wyborów dokona Agata.

Sama Agata jest kobietą bardzo zagubioną. To wszystko, co dzieje się wokół niej sprawia, że na nowo poznaje siebie, a także poszukuje własnej tożsamości. Jednak poszukiwanie to nie będzie mogło zakończyć się sukcesem, jeżeli nie znajdzie w sobie odwagi, aby odwrócić się do skrywających się przez wiele lat za jej plecami cieni przeszłości i spojrzeć im prosto w oczy. Paradoksalnie to właśnie pojawienie się Mileny sprawiło, że wyszły one na światło dzienne. Konfrontacja z nimi nie będzie dla niej łatwa, gdyż wówczas straciła kogoś dla siebie bardzo ważnego, a sama po dziś dzień żyje w poczuciu winy. Jeśli tylko przepracuje tę traumę, będzie mogła pogodzić się z samą sobą. O tym jednak musicie przeczytać już sami, sięgając po książkę, do czego już teraz gorąco was zachęcam.

„Ona” to bardzo wielowymiarowa powieść, czego dowodem jest już sam tytuł. Bo kim jest ta Ona? W pierwszej chwili możemy pomyśleć, że jest to Agata, która jest główną bohaterką książki, ale mogę wam zdradzić, że owych onych jest w tej książce o wiele więcej, bo mamy tutaj: ona przyjaciółka, ona osoba z przeszłości, ona żona, ona matka, ona kochanka i ona kobieta. Na tym jednak nie koniec aspektów wielowymiarowości tej książki. Autorka bowiem poza kwestią odmienności seksualnej, czy hedonizmu porusza także problem choroby, wpływu bolesnych doświadczeń na nasze życie, depresja, samobójstwo. Jak widzicie, jest to powieść erotyczna z mocno rozbudowaną płaszczyzną psychologiczną.

Możecie być pewni, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, ale trzeba zaznaczyć, że jest to książka dla dorosłych, gdyż jest w niej dużo seksualności, cielesności i wyrazistych scen erotycznych. Jednakże żaden dorosły czytelnik nie zostanie wobec tej książki obojętny i przeczyta ją z ogromną i z każdą mijającą stroną rosnącą ciekawością, ostatecznie wielokrotnie stawiając się na miejscu Agaty i zadając sobie pytanie: Jak ja zachowałbym się będąc nią i zapewne nie raz posuwając się do niezbyt pochlebnego oceniania jej postaci i postępowania, ale pamiętajcie, za każdym człowiekiem stoi jego historia i dopóki nie poznamy jej od początku do końca, nie wolno nam nikogo oceniać. Przyznam się, że podczas czytania miałam kilkakrotnie takie momenty, że chciałam powiedzieć Agacie, jakie decyzje ma podjąć i w którym kierunku podążyć, ale za chwile nachodziła mnie myśl, że nie mam takiego prawa, tak samo, jak nikt nie może decydować za mnie o moim życiu.

Dla mnie jednym z bardzo ważnych wyznaczników tego typu książek są emocje oraz autentyzm tego, o czym czytam. I tutaj wszystko to dostałam, a nawet o wiele więcej. Jestem przekonana, że osoby o odmiennej orientacji seksualnej odnajdą w tej powieści siebie samych, a będą i tacy, dla których to wewnętrzne miotanie się Agaty i jej rozterki staną się bardzo bliskie. Jednocześnie czytając tę książkę, poczują się akceptowani i zrozumiani, co jest nam wszystkim bardzo potrzebne. Nie zabrakło tu również elementów zaskoczenia. Nawet jeśli czytelnik myśli, że wie, jakimi torami podąży fabuła, to bardzo szybko przekona się, że tak mu się tylko wydaje. Autorka prowadzi swoich bohaterów nieoczywistymi ścieżkami i tutaj nie da się niczego przewidzieć. A samo zakończenie sprawiło, że szczęka mi opadła. Nie zdradzę jednak nic więcej, więc nie zwlekajcie dłużej z lekturą książki.

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Hanki V. Mody i okazało się ono bardzo udane i satysfakcjonujące. Cieszę się i dziękuję autorce za to, że podjęła się napisania tak wartościowej powieści, gdyż może ona pomóc wielu osobom odnaleźć siebie i żyć w zgodzie z własnymi pragnieniami i potrzebami. A nam wszystkim mam nadzieję, uświadomi, że każdy człowiek jest inny i ma do tego prawo, a dla tej odmienności również jest miejsce w naszym społeczeństwie.

[Materiał reklamowy] Autorka Hanka V. Mody.

Książka

piątek, 7 kwietnia 2023

Niech wielkanocne życzenia mają wielką moc spełnienia.


Drodzy sympatycy bloga Kocie czytanie, kochana rodzinko wspaniali przyjaciele i znajomi, na zbliżające się święta Wielkiej Nocy pragnę złożyć Wam płynące z głębi serca życzenia. Niech mają one wielką moc spełnienia.