czwartek, 30 grudnia 2021

Szczęśliwego Nowego Roku Kochani!!! 🥂


 
Życzę Wam moi kochani, abyście w ten Nowy Rok weszli z radością w sercu. Aby nigdy nie odstępowała Was nadzieja na lepsze jutro i wiara w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Życzę także wszechogarniającej miłości zarówno od ludzi jak i do ludzi. Aby otaczały Was osoby, które będą dla Was motorem do działania.

Lepszego od minionego i gorszego od przyszłego, takiego życzę Wam roku 2022. Do tego spokojnego i zdrowego, tak, abyście mogli cieszyć się z każdego dnia powszedniego.









środa, 22 grudnia 2021

Prawda, która nie mieści się w głowie.

Moi drodzy zapewne są wśród nas tacy, którzy kupowali bądź szukali domu do wynajęcia. Oczywiście wybierając ten wymarzony dla siebie, każdy z nas kieruje się wieloma kryteriami. Lokalizacja, metraż, odległość od miejsca pracy itd. Rzadko natomiast myślimy o tym, jaka jest jego historia. Jacy byli poprzedni mieszkańcy domu, który za chwilę będzie nasz i co przeżyli, mieszkając w nim. Tymczasem mury każdego domu przesiąknięte są wieloma ludzkimi emocjami i przeżyciami. I uwierzcie mi, że nie zawsze są to te pozytywne emocje. Niestety bywa bowiem tak, że domy są niemymi świadkami ludzkich tragedii i dramatów, a nawet powiernikami mrocznych, budzących grozę i strach tajemnic. I jestem pewna, że w wielu przypadkach, gdyby potencjalni ich nowi właściciele mieli świadomość, co tak naprawdę się w nich wydarzyło, nigdy nie zdecydowaliby się w nich zamieszkać, a już na pewno mocno zastanowiliby się przed podjęciem takiej decyzji.

Dziś właśnie za sprawą Sylwii Gillis i jej debiutanckiej książki „Dom obok”, z której recenzją do Was przychodzę, zostaniemy zabrani na spokojne łódzkie osiedle, którego jedną z mieszkanek jest niespełna czternastoletnia Julia. Niedawno do domu będącego w sąsiedztwie dziewczynki i jej rodziny wprowadziło się młode małżeństwo. Adrian i jego żona, bo to właśnie o nich mowa nie wiedzą jednak, że od teraz będą mieszkać w domu mordercy Andrzeja Kołtuna, który dopuścił się brutalnych zbrodni, pozbawiając życia dwie małe dziewczynki. Od tych tragicznych i wstrząsających wydarzeń minęło już trzydzieści lat. Sprawca został wykryty i ukarany najsurowszą i według tamtejszych władz adekwatną karą. Śmierć za śmierć. Mężczyzna został skazany na karę śmierci z natychmiastowym nakazem wykonania wyroku. To, co się wówczas stało, nie pozostało obojętnym dla nikogo z osób mieszkających na tym osiedlu, ale życie musi toczyć się dalej. Na pewno nikt z nich nie chce wracać do tak bolesnych wspomnień. I myślę, że skoro cała sprawa została zamknięta, nikt nigdy więcej nie poświęciłby jej uwagi, gdyby nie Julia. A właściwie projekt szkolny z języka polskiego, który jak zdecydowała uczennica, poświęcony będzie właśnie tamtejszym zbrodniom.

Musicie wiedzieć, że Julia jest córką policjanta i już wie, że w przyszłości chce pójść w ślady ojca. Już teraz wykazuje idealne   cechy niezbędne w zawodzie policjanta. To dziewczynka bardzo inteligentna, dociekliwa i bezpośrednia. Jeśli bardzo jej na czymś zależy i jest pewna swoich racji, uparcie o nie walczy. Nie wie jednak, że szkolne zadanie domowe zmusi ją do walki z dorosłymi, którzy niestety nie będą jej sprzymierzeńcami w dążeniu do niewiarygodnej prawdy. Nasza bohaterka odkrywa bowiem wiele nieścisłości i pytań, na które odpowiedzi są tylko przypuszczeniami dorosłych. Oczywiście nie zdradzę zbyt wiele, aby nie pozbawiać Was możliwości współprowadzenia śledztwa na własną rękę wspólnie z naszą bohaterką. Powiem tylko, że powinniście zdawać sobie sprawę, że grzebanie w przeszłości, a szczególnie w przeszłości tak mrocznej bywa bardzo niebezpieczne. Często bowiem budzi demony, które nie cofną się przed niczym, aby fakty nie ujrzały światła dziennego.

Na pewno zgodzicie się ze mną, że zawsze, kiedy słyszymy, na przykład w wiadomościach, że w niewielkiej społeczności doszło do wydarzeń, które skutkowały czyjąś śmiercią, bądź wyrządzeniem komuś krzywdy najczęściej od osób z najbliższego otoczenia sprawcy, pada stwierdzenie, że nigdy nic nie wskazywało na to, by mógł on zrobić coś tak strasznego. Przecież to zawsze był taki spokojny i porządny człowiek. Niestety, zapominamy o tym, że każdy z nas ma wiele twarzy i nie zawsze, a wręcz nigdy nie pokazuje światu zewnętrznemu tej prawdziwej. Ludzie, kiedy chcą coś zyskać, a jeszcze bardziej ukryć, potrafią być doskonałymi aktorami

Dociekliwość dziewczynki rzuciła nowe światło na wiele aspektów wydarzeń rozgrywających się w 1985 roku, ale także uświadomiła nam czytelnikom, że nigdy o żadnym człowieku nie możemy powiedzieć, że bardzo dobrze go znamy. Nawet jeśli jest naszym sąsiadem i widujemy go praktycznie każdego dnia. Wszyscy mamy swoje sekrety, tajemnice i przewinienia na koncie. Mocno wierzę w to, że nikt nie rodzi się zły z natury i skłonny do popełniania złych czynów. Często takimi, jakimi się staliśmy, ukształtowało nas samo życie. Na kartach tej bardzo emocjonalnej i emocjonującej od początku do końca książki jest to doskonale pokazane. Poza wątkiem samej zbrodni jest to bowiem także opowieść o miłości, przyjaźni, poświęceniu, stracie, samotności.

Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po ten świetny debiut autorki, którym już teraz mogę to powiedzieć podniosła sobie bardzo wysoko poprzeczkę dla przyszłych swoich książek, które mam ogromną nadzieję, już wkrótce trafią w ręce czytelników. Gdybym miała sklasyfikować tę książkę gatunkowo, powiedziałabym, że jest to kryminał oparty na płaszczyźnie szeroko rozbudowanej powieści obyczajowej. Macie moje słowo, że wszystko, o czym przeczytacie na długo zapadnie w waszej pamięci,  gdyż należy zaznaczyć, że punktem wyjścia dla powstania książki były autentyczne zabójstwa dwóch dziewczynek mające miejsce w Łodzi. Muszę przyznać, że ta świadomość sprawiła, iż książkę czytałam z ogromnym zaangażowaniem. Kibicowałam Julii w jej działaniach i przekręcając kolejne strony książki, wspólnie z nią analizowałam wszystko, co udało jej się odkryć.

Zdradzę Wam, że fabuła powieści została podzielona na dwie płaszczyzny czasowe. Jedna to czasy obecne, natomiast druga przenosi nas do roku 1985. Ten zabieg sprawia, że czytelnik ma możliwość bardzo dokładnego prześledzenia całej sprawy. Taki przeskok czasowy jest możliwy dzięki pamiętnikowi pisanemu przez jedną z ofiar Andrzeja Kołtuna. Dzięki tym zapiskom możemy także dostrzec wiele różnic pomiędzy tym, jak wyglądało życie kiedyś, a jak wygląda teraz. Chociażby w wychowaniu i sprawowaniu opieki rodzica nad dzieckiem.

Pani Sylwia oddała w nasze ręce wciągającą i zajmującą historię, od której nie sposób się oderwać. Ja zarwałam dla niej noc, a o trzeciej nad ranem pisałam do autorki wiadomość, że właśnie skończyłam czytać książkę i chyba teraz nie zasnę z nadmiaru emocji. Sylwia Gillis potrafi doskonale wciągnąć odbiorcę swojej książki w bieg toczących się wydarzeń, nieustannie podsycając jego ciekawość, a jednocześnie ciągle ujawniając nowe fakty, które burzą naszą koncepcję tego, gdzie szukać prawdy. I nawet jeśli czytając, pomyślicie, że wiecie już wszystko, to tak wam się tylko wydaje. Tutaj do ostatniej chwili nie możesz być niczego pewien. A kiedy już wszystko stanie się jasne, będziecie mocno zaskoczeni, a wręcz zszokowani i jedyne, co wówczas ciśnie się na usta to pytanie: „Jak to możliwe"? Takiego zakończenia nie można się było spodziewać.

Recenzja powstała we współpracy z autorką, za co bardzo dziękuję.




niedziela, 19 grudnia 2021

Świąteczne Q&A 2021.



K
ochani nie wiem jak wy, ale ja bardzo lubię dowiadywać się czegoś nowego i ciekawego o osobach, których działalność internetową śledzę i lubię. Idąc tym tropem, na blogu Okiem marzycielki natrafiłam na bardzo fajne świąteczne Q&A. Pomyślałam, że będzie fajnie, jeśli będziecie mogli dowiedzieć się o mnie czegoś nowego właśnie w kontekście Świąt Bożego Narodzenia i również postanowiłam odpowiedzieć na tych kilka świątecznych pytań. Autorce bloga dziękuję za inspirację, a was zapraszam do czytania, a także odpowiedzenia na nie w komentarzach, bądź w swoich social mediach.

1. Czy odliczasz dni do Świąt?

Z reguły dni do świąt nie odliczam, ale mniej więcej na dwa tygodnie przed świętami robię sobie listę zadań do wykonania na każdy dzień. Tym samym odhaczając sukcesywnie te już wykonane, niejako wiąże się to pośrednio z odliczaniem czasu do świąt.

2. Kiedy zaczynasz przygotowania do Bożego Narodzenia?

Już trochę odpowiedziałam na to pytanie przed chwilą. Nie lubię rozpoczynać przygotowań do świąt zbyt wcześnie, ponieważ dla mnie wówczas ten czas, kiedy rzeczywiście one nadchodzą, traci nieco ze swojej magicznej atmosfery. Nie słucham świątecznych piosenek i nie oglądam świątecznych filmów już w listopadzie. Przygotowania typu świąteczne porządki, mycie okien itp. u mnie zaczynają się mniej więcej na dwa tygodnie przed wigilią. A świąteczne dekorowanie domu, gotowanie i wypieki to już w ostatnim przedświątecznym tygodniu. Tak więc właśnie w najbliższych dniach czeka mnie jeszcze dużo pracy, ale lubię to.

3.  Co lubisz robić podczas przerwy świątecznej?

Podczas przerwy świątecznej bardzo lubię otaczać się ludźmi bliskimi mojemu sercu. Uwielbiam długie rozmowy przy świątecznym stole z rodziną, kiedy wspominamy minione święta i tych, których niestety już z nami nie ma. Mam to szczęście, że mieszka z nami moja kochana babcia i to ona właśnie opowiada nam, jak wyglądały święta w jej rodzinnym domu. Mogłabym słuchać tych opowieści bez końca. Poza tym uwielbiam patrzeć na radość moich siostrzeńców, którzy biegają wokół świątecznego stołu, cieszą się z prezentów od Świętego Mikołaja. Ich szczęście i beztroska napełnia moje serce wzruszeniem i poczuciem spokoju.

Wieczorem natomiast, bardzo lubię oglądać oświetlenia domów, którymi każdego roku mieszkańcy mojej miejscowości ozdabiają swoje posesje. A kiedy już wszyscy zasypiają i cały dom wypełnia świąteczna cisza, ja robię sobie świąteczną herbatkę, zapalam świąteczne świecidełka w pokoju, odpalam świecę zapachową i zaczynam czytać książkę, albo oglądać świąteczny film.

4. Wolisz Wigilię czy Pierwszy Dzień Świąt?

Zdecydowanie wolę Wigilię. Jest to wyjątkowy czas pięknych emocji i wzruszeń, kiedy nie raz łezka w oku się zakręci. Dzielenia się opłatkiem i życzeń, które zawsze składamy sobie od serca. Nigdy nie są to standardowe i powtarzalne formułki. Każdy w mojej rodzinie składa je tak, aby były one niejako personalizowane dla ich adresata. No i te pyszne wigilijne potrawy, które nigdy nie smakują tak dobrze, jak na wigilijnej wieczerzy. Choć pierwszy dzień świąt też bardzo lubię, ponieważ tego dnia moja kochana babcia ma urodziny.

5. Wypatrujesz pierwszej gwiazdki?

Nie wypatruję pierwszej gwiazdki. Teraz kiedy obie z siostrą jesteśmy już dorosłe, czas zasiadania do wigilijnej kolacji weryfikuje życie. Z racji tego, że mąż mojej siostry chce ze swoją rodziną spędzić wigilię także z rodzicami w domu rodzinnym i potrzebują czasu, aby dotrzeć na miejsce, musimy rozpocząć naszą kolację tak, żeby mogli bez pośpiechu i bezpiecznie dojechać do miejsca docelowego.

6. Chodzisz co roku na pasterkę?

Z przyczyn ode mnie niezależnych nie chodzę na pasterkę, ale zawsze oglądam jej transmisję w telewizji.

7. Jakie prezenty lubisz dostawać?

Na pewno nikogo z was nie zaskoczę, kiedy napiszę, że książki. Choć moja rodzina i znajomi zawsze obawiają się, że kupią mi takie, które już mam, albo czytałam. Uwielbiam też kubki, które kolekcjonuję. Jeśli natomiast chodzi o inne prezenty, to lubię te z kategorii "użytkowe i praktyczne". Takie, z których będę korzystała na co dzień i które ułatwią, bądź umilą mi życie. 

8. Ubierasz się odświętnie czy spędzasz święta w pidżamie?

W wieczór wigilijny ubieram się odświętnie, ale pozostałe dni świąt spędzam w wygodnych ubraniach. Nieodłączny element mojej świątecznej stylizacji to grube świąteczne skarpety.

9. Jak wygląda Twój pokój podczas okresu świątecznego?

Staram się, aby każdego roku mój pokój wyglądał inaczej. W tym roku będę miała małą zieloną świecącą choinkę oprószoną sztucznym śniegiem stojącą na stoliku (dużą i prawdziwą ubieramy w salonie). W oknie będzie święciła się duża gwiazda dająca ciepłe klimatyczne światło. Natomiast ściany pokoju oświetlał będzie projektor płatków śniegu, dzięki czemu będę miała wrażenie, że cały czas pada śnieg, który uwielbiam w święta. Oczywiście będą też świece zapachowe o zapachu, kawy, goździków, cynamonu, pomarańczy.

10. Jak wygląda Boże Narodzenie w Twoim domu?

Myślę, że Boże Narodzenie w moim domu jest bardzo zbliżone do waszych. Przed podzieleniem się opłatkiem jedna osoba z rodziny czyta fragment Pisma Świętego z narodzin Pana Jezusa. Następnie śpiewamy kolędę, a mój tata podaje wszystkim opłatek, którym się dzielimy. Po czym zasiadamy do świątecznej kolacji. Potem są rozmowy i wspomnienia. Aż wreszcie przychodzi Święty Mikołaj, za którego zawsze przebiera się mój szwagier. Jest dużo śmiechu i każdy z nas cieszy się tymi wyjątkowymi chwilami, kiedy czas wreszcie zwalnia. Teraz w okresie pandemii, kiedy nie możemy spotykać się ze wszystkimi krewnymi, łączymy się na kamerce internetowej z rodziną siostry rodzonej mojej mamy, a mojej kochanej chrzestnej.

11. Czy masz jakieś wesołe wspomnienia świąteczne? Jakie?

Tak sobie myślę nad tym pytaniem i przypomniała mi się sytuacja z dzieciństwa. Moja rodzona siostra, będąc dzieckiem, bała się Mikołaja. Podczas jednych ze świąt, aby uniknąć spotkania z nim, schowała się w wąską przestrzeń pomiędzy szafką na telewizor a wersalką i utknęła. Dziadek musiał się mocno postarać, żeby ją uwolnić. Na szczęście się udało.

12. Co najbardziej lubisz w świętach?

Święta lubię za tę niezwykłą i niepowtarzalną atmosferę, której nie da się poczuć w żadne inne święta w ciągu całego roku. Za to, że wreszcie nie musimy się nigdzie spieszyć i pobyć wspólne z tymi, których kochany. Za piękną choinkę i piękne dekoracje świąteczne. Za pyszne jedzenie, zapach choinki i cytrusów unoszący się w powietrzu.

13. Czego nie lubisz w świętach?

Jedyne czego nie lubię w świętach, to uczucie przejedzenia. Wszystkie potrawy i dania świąteczne są tak pyszne, że trudno się powstrzymać i chce się wszystkiego spróbować. A to z kolei często skutkuje uczuciem przesytu.

14. Masz jakieś świąteczne tradycje?

Sianko pod świątecznym białym obrusem, czytanie Pisma Świętego podczas kolacji wigilijnej. Mieszkam na wsi i sianko, które umieszczamy pod świąteczny obrus, po wieczerzy trafia do paszy, którą zjadają gospodarskie zwierzęta. Oczywiście pieczenie pierniczków, maślanych ciasteczek, dekorowanie domu.

15. Jaką będziesz miała choinkę w tym roku?

Każdy w swoim pokoju będzie miał małą sztuczną choinkę oraz stroik z żywego świerku. Będziemy też mieć jedną dużą żywą choinkę. Może jeszcze dziś uda nam się ją ubrać.

16. Jaki kolor lampek choinkowych lubisz?

Ja najbardziej lubię białe, bez żadnych efektów migających, które bardzo męczą moje oczy. Właśnie takie będą w moim pokoju. Na głównej choince będą migające kolorowe.

17. Wolisz dawać czy dostawać prezenty?

Nie ukrywam, że lubię dostawać prezenty. Kto tego nie lubi? Jednak zdecydowanie wolę obdarowywać prezentami i patrzeć na radość osób nimi obdarowanych.

18. Jeśli miałabyś w tym roku dać prezent jednej osobie to, kto by to był?

Podarowałabym jeden wspólny prezent moim rodzicom. Dzieci nie mam, a rodziców ma się tylko jednych. Bardzo ich kocham.

19. Jaki jest najfajniejszy prezent jaki, kiedykolwiek dostałaś?

Uważam, że nie liczy się rodzaj prezentu, a sam gest i chęć jego podarowania płynąca z serca. Cieszy mnie każda nawet najmniejsza rzecz, którą dostanę i każdy prezent jest dla mnie tak samo ważny. Nie umiem wskazać jednego konkretnego.

20. Posiadasz kalendarz adwentowy?

Jako dziecko każdego roku miałam kalendarz adwentowy z czekoladkami. Teraz już nie mam, ale kupuję je dla moich siostrzeńców. Choć nie koniecznie ze słodyczami. W tym roku otwierają taki z Psiego patrolu.

21.  Co byś chciała dostać w tym roku?

Z materialnych rzeczy niczego tak naprawdę nie potrzebuję. Chcę, aby wróciła normalność i spokój. Pragnę, żeby nikt z nas nie musiał każdego dnia bać się o bezpieczeństwo, zdrowie i życie swoje i swoich najbliższych.

22. Czy kiedykolwiek zbudowałaś dom z piernika?

Nie, nigdy nie zrobiłam domu z piernika, ale myślę, że przy moim braku zdolności manualnych, to nawet lepiej. 😂 😂 

23. Gdybyś mogła wybrać, gdzie spędziłabyś święta?

Nie wyobrażam sobie spędzać Bożego Narodzenia gdziekolwiek indziej niż w zaciszu domowym z najbliższymi. Według mnie to właśnie w tym tkwi ich piękno. To bardzo ciepłe i rodzinne święta.

I to już wszystkie pytania. Mam nadzieję, że moje odpowiedzi Wam się podobały i dowiedzieliście się czegoś o mnie czegoś nowego. Jeszcze raz zachęcam was do udzielenia własnych odpowiedzi na wszystkie pytania. Jestem ich bardzo ciekawa.




poniedziałek, 13 grudnia 2021

Ta, która zawiniła Jane Corre

K
ażdy z nas ma swoje tajemnice. Oczywiście mają one bardzo różnorodny wymiar. Jedne są błahe skrywane ze wstydu, inne natomiast mogą wpłynąć na resztę naszego życia. Zastanówmy się zatem dlaczego bywają sytuacje i zdarzenia, z których czynimy sekret. Chcemy je ukryć przed innymi, a nawet nie potrafimy podzielić się nimi ze swoimi najbliższymi. Powodów może być naprawdę bardzo wiele. Poczynając od wspomnianego już wcześniej wstydu, a kończąc na próbie odcięcia się od tego, co się wydarzyło i zaczęcia wszystkiego od początku, a nawet strachu. Nierzadko zdarza się bowiem, że mamy za sobą trudną przeszłość, która odcisnęła na nas swoje piętno i nawet jeśli udało nam się zbudować nowe lepsze życie, to przez cały czas boimy się, że to, z czym mierzymy się bardzo często przez całe życie we wspomnieniach, ujrzy światło dzienne i zniszczy wszystko, co udało nam się osiągnąć. 

W takim poczuciu lęku żyła główna bohaterka książki Jane Corry „Ta, która zawiniła”, z której recenzją do Was przychodzę. Ellie, bo to o niej właśnie mowa jest szczęśliwą matką i babcią zakochaną bez pamięci w swoim wnuku. Niestety nie może powiedzieć, że jest szczęśliwą żoną. A to dlatego, że jej mąż ma na koncie liczne zdrady, a jego obietnice zerwania relacji pozamałżeńskich kończą się tylko na słowach bez pokrycia. Roger jest świetnym manipulantem i wykorzystuje tę umiejętność perfekcyjnie od początku trwania ich małżeństwa. Nasza bohaterka przez cały ten czas godziła się na takie życie, mimo że bardzo cierpiała. A wszystko dla dobra dzieci i rodziny, którą tworzyli. Dziś, kiedy my czytelnicy, przystępując do lektury powieści, wkraczamy w jej życie, kobieta za radą terapeutki postanawia dać kolejną szansę ich związkowi. Tym razem dla dobra wnuka, któremu nie chce niszczyć rodziny. Ponadto teraz to Josh jest jej oczkiem w głowie i wszystko inne traci na znaczeniu. Pewnego dnia, choć nic początkowo na to nie wskazuje, jedna chwila zamienia jej życie w koszmar, a raczej uśpione dotychczas demony przeszłości budzą się i wyciągają ku niej swoje mroczne macki. Kolejna kłótnia i krótka chwila, kiedy straciła chłopca z oczu, sprawiła, że przeżywa swego rodzaju deja vu. Czyżby historia miała się powtórzyć? Czy znowu ona jest wszystkiemu winna?

Tak oto otwiera się Puszka Pandory skrywająca smutne i trudne życie dziewczynki, która zbyt wcześnie straciła matkę. Dziecka, które pozostając pod opieką kochającego ojca, nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo już wkrótce zmieni się jej życie. A wszystko przez nową żonę taty, który, choć kocha swoją córkę, żeniąc się ponownie jest rozdarty pomiędzy dzieckiem a nową małżonką. Macocha zmienia się w tę, którą znamy z bajek dla dzieci, kiedy sama zachodzi w ciąże. Przyjście na świat małego Michaela napełnia radością serce jego siostry, ale jednocześnie bardzo szybko staje się początkiem bolesnych przeżyć, które - jak się przekonacie - poznając tę historię, poniosą za sobą tragiczne konsekwencje. Macocha uprzykrza pasierbicy niemalże każdą chwilę jej codzienności. Traktuje ją jak służącą. To na nią zrzuca obowiązek opiekowania się bratem, a za wszystko, co dzieje się złego malcowi obwinia wyłącznie Ellie. Jest doskonałą aktorką perfekcyjnie odgrywającą rolę zatroskanej matki, która obawia się o bezpieczeństwo malca, któremu starsza siostra może zrobić krzywdę. Przeciąga na swoją stronę męża i tak Ellie trafia do szpitala psychiatrycznego. Jednak to dopiero początek jej niełatwego życia, bo kiedy wydaje się, że udało jej się wyjść na prostą, dochodzi do tragicznego wypadku. To był błąd, który wszyscy nazwali zabójstwem, a zawiniła znowu ona.

Teraz gdy straciła z oczu wnuka, obawia się, że historia zatoczyła koło. Musicie koniecznie przeczytać tę książkę i przekonać się, do czego może posunąć się kobieta, która doświadczyła tak traumatycznej przeszłości, która nieustannie żyła, będąc wpędzaną w poczucie winy. Doświadczając poczucia samotności i będąc upokarzaną już jako dziecko a także później przez męża, któremu poświęciła całe życie. Musimy zdawać sobie sprawę, że każda trauma, której doświadczamy, zostawia w nas trwały ślad. I nawet jeśli przepracujemy to, co nas spotkało ze specjalistami, to i tak nigdy nie uda nam się wymazać tych zdarzeń z pamięci. Uczymy się z nimi żyć, ale one w każdej chwili w najmniej spodziewanym momencie mogą odżyć na nowo, budząc w nas silne emocje. Autorka poprzez kreację postaci i doświadczeń głównej bohaterki bardzo obrazowo i wyraziście przedstawiła nam obraz życia z Zespołem Stresu Pourazowego występującego u osób, które przeżyły tragiczne wydarzenia najczęściej zagrażające życiu ich, bądź osób trzecich lub były świadkami takich zdarzeń.

Jednak to nie wszystko, o czym przeczytamy w książce. Na jej kartach poznamy bowiem także Jo. Młodą bezdomną kobietę, która - jak sama mówi - ciągle jest w drodze. Nie ma dachu nad głową, a jej domem jest ulica. Nigdy nie wie, co przyniesie jej kolejny dzień. Nie ma pewności czy będzie miała co jeść i gdzie spać kolejnej nocy. Jej drogi splatają się z innymi bezdomnymi, a za każdym z nich kryje się historia, tego, co uczyniło ich życie takim, a nie innym. Jednak w środowisku bezdomnych nikt nie chce za wiele o sobie mówić. Im mniej inni o tobie wiedzą, tym lepiej dla ciebie. Dzięki tej książce możemy poznać ten niedostępny dla „zwykłego śmiertelnika” świat ludzi bezdomnych. I uwierzcie mi, że po zajrzeniu za jego kulisy zostaniecie skłonieni do głębokich przemyśleń i już z pewnością inaczej spojrzycie na bezdomnego, którego spotkacie, idąc ulicą.
Muszę przyznać, że początkowo poznając ten wątek książki, zastanawiałam się, co może on wnosić do całości fabuły. Przecież życie obu kobiet dzieli ogromna życiowa przepaść, ale z biegiem następujących po sobie zwrotów akcji zrozumiałam, że tak naprawdę łączy je więcej, aniżeli moglibyśmy przypuszczać. O tym jednak musicie przekonać się sami.

Ta, która zawiniła” to bardzo wciągający i angażujący czytelnika thriller psychologiczny, który czyta się z poczuciem więzi łączącej nas z jej bohaterką. Z racji tego, że mamy możliwość przekonać się, jak trudne było jej dzieciństwo, niemalże od początku staje nam się bardzo bliska. Wiemy doskonale jak bardzo po tym, co przeżyła i jakiej tragedii doświadczyła, potrzebuje czuć się kochana i bezpieczna. Jednocześnie czujemy się rozdarci pomiędzy wyborami i decyzjami, które podejmuje, będąc świadomą romansów męża. Z jednej strony nie możemy zrozumieć, jak to jest możliwe, że nie podejmie drastycznych kroków i nie rozstanie się z nim, ale z drugiej wiemy, jak dla osoby, której rozbito rodzinę w tak młodym wieku, ważne jest, aby ta, którą stworzyła przetrwała. Ellie nie chce, aby najpierw jej dzieci, a potem wnuk poczuły to, co kiedyś czuła ona. Dlatego poświęca siebie, tłumi swoje emocje. Pytanie, jak długo będzie w stanie to robić i co stanie się, kiedy któregoś dnia tama tłamszonych emocji pęknie?

Jak widzicie, Jane Corry oddała w nasze ręce wielowątkową opowieść, której wątki perfekcyjnie się splatając, tworzą zajmującą historię ze świetnie wykreowanymi i bardzo złożonymi portretami psychologicznymi jej bohaterów. Co warto zaznaczyć, na uwagę zasługują także kreacje postaci drugoplanowych, które wspaniale dopełniają całość fabuły. Serdecznie zachęcam was, abyście spędzili czas z tą książką. Choć możecie odnieść wrażenie, że czytając ją, zaznacie smutku, cierpienia i goryczy, to możecie mi wierzyć, że znajdziecie w niej także pięknie ukazaną rodzinną miłość. A nawet jeśli poczujecie gorycz smutku i ciężar doświadczeń Ellie i Jo to nawet lepiej, gdyż wtedy nie unikniecie cennych i wartościowych przemyśleń. Nie obawiajcie się jednak, ponieważ mimo niełatwej tematyki poruszanej w książce, dzięki swobodnemu językowi, którym posługuje się autorka, a także przystępnemu stylowi pisania, czyta ją się niezwykle szybko i płynnie. Ja jednak uważam, że sekret tkwi w niezwykłej umiejętności autorki do skupienia uwagi i wzbudzenia ciekawości czytelnika. Od tej książki nie sposób się oderwać. Jej się nie czyta, ją się pochłania.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.

poniedziałek, 6 grudnia 2021

Konkurs Mikołajkowy. / Opowiedz Mikołajowi o swojej pasji.




Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek kochani. Mam nadzieję, że byliście grzeczni i Mikołaj obdarował Was prezentami. Muszę przyznać, że ja jestem z nim w dobrej komitywie, dlatego postarałam się, aby zostawił coś również dla przyjaciół bloga Kocie czytanie. Jako że jest was bardzo dużo, a Mikołaj może obdarować tylko jedną osobę, poprosił mnie o zorganizowanie mikołajkowego konkursu. Zapraszam serdecznie do udziału. Będzie to idealny prezent dla młodych czytelników, ale także dla Was samych.

Swój udział w konkursie można zgłaszać zarówno na blogu, jak i Facebooku. Zgłaszamy się tylko raz w wybranym przez siebie miejscu.

NAGRODĄ W KONKURSIE JEST: Jeden egzemplarz książki Marka Marcinowskiego "Podróże Julki i Krzysia. Zamki Polski Południowej.

Aby wziąć udział, należy:
- Zapoznać się z regulaminem konkursu -> REGULAMIN.
- Odpowiedzieć na pytanie konkursowe.

PYTANIE KONKURSOWE:

Mikołaj zdradził mi, że jego pasją są zamki. Lubi je zwiedzać i poznawać ich historię. Właśnie dlatego, chce oddać w Wasze ręce nagrodę konkursową, dzięki której ma nadzieję, zarazi Was swoją pasją. Ma jednak do Was pytanie:

Jakie są wasze zainteresowania, pasje, hobby?

Zgłosić się do udziału w konkursie i odpowiedzieć na zadane w nim pytanie możesz się w jednym z dwóch przeznaczonych do tego celu miejsc. : na blogu pod tym postem, bądź na Facebooku pod postem konkursowym. Jednak zgłosić się można tylko raz. Wybór miejsca pozostawiam Twojej indywidualnej decyzji.


Informacje uzupełniające:
-Do wygrania 1 egzemplarz książki Marka Marcinowskiego "Podróże Julki i Krzysia". Zamki Polski Południowej".
- Konkurs trwa - 06 -13.12.2021
- Sponsor nagrody- Autor Marek Marcinowski
- Koszt wysyłki pokrywa sponsor (tylko na terenie Polski)
- Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz bloga Kocie czytanie (osoby, które po zakończeniu konkursu przestaną obserwować blog, nie będą brane pod uwagę w kolejnych konkursach) oraz fanpage autora, jak również udostępnisz informację o tym konkursie na swoich socjal mediach.

Wzór zgłoszenia
Zgłaszam się:
Moja odpowiedz na pytanie konkursowe:
Obserwuję jako:
Udostępniam: link
Adres e-mail: (w przypadku, kiedy nie podasz adresu e-mail, musisz śledzić wyniki konkursu, które zostaną ogłoszone w tym poście w ciągu dwóch tygodni od daty jego zakończenia).


Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych tj. podanie mojego imienia i nazwiska w przypadku wygranej.


Ze swej strony chcę serdecznie podziękować wydawnictwu Jaguar za pomoc w organizacji konkursu, a wszystkim, którzy wezmą udział w zabawie, życzę powodzenia



Wszystkim osobom biorącym udział w konkursie serdecznie dziękuję, a zwyciężczyni, która udzieliła odpowiedzi na pytanie konkursowe na Facebooku, gratuluję i proszę o kontakt w wiadomości prywatnej. 

piątek, 3 grudnia 2021

"Topieliska" Ewa Przydryga

N
ie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale w moim odczuciu wszystko, co złe i czego skutki zostawiają swoje piętno na naszym życiu na bardzo długi czas, a nierzadko na zawsze dzieje się nagle i zupełnie niespodziewanie. Najczęściej nic nie wskazuje na to, że wkrótce wydarzy się coś, co sprawi, że już nigdy nic nie będzie takie samo. Nikt z nas bowiem nie myśli o tym, że wystarczy jedna chwila, abyśmy stracili wszystko to, co dotychczas było dla nas wyznacznikiem szczęścia i od teraz pogrążyli się we wszechogarniającej nas pustce, którą wypełni mrok, niepewność i tysiące pytań bez odpowiedzi. A już na pewno tragedii, która spotka jej rodzinę, nie spodziewała się główna bohaterka książki Ewy Przydrygi „Topieliska”, o której chcę wam opowiedzieć kilka słów.

 Pola jest szczęśliwą żoną i matką. Wiedzie ustabilizowane, spokojne życie, które nie wyróżnia się niczym szczególnym od tych, jakie wszyscy znamy. Zimowy poranek, kiedy my czytelnicy wkraczamy w jej życie, miał być taki, jak każdy inny. Tata małego Jasia zabiera chłopca do przychodni na umówioną już wcześniej wizytę, a mama wraca do łóżka złapać jeszcze trochę snu, przed powrotem swoich chłopaków do domu, gdyż tego dnia nie czuje się najlepiej. Spokojny sen przerywa jednak telefon, po którym w serce kobiety wdziera się lęk i obawa o to, co mogło się wydarzyć. Okazuje się bowiem, że Kuba nie dotarł z synem do przychodni. Pola wiedziona impulsem postanawia udać się tam osobiście, mając nadzieję, że szybko wszystko się wyjaśni. Warunki na drodze nie są łatwe, więc o nieszczęście nie trudno, czego potwierdzeniem jest fakt, że po drodze Pola jest świadkiem akcji ratunkowej, w której z rzeki wyławiany jest samochód z rozbitą przednią szybą. Niestety nasza bohaterka rozpoznaje w nim nissana męża. Jego ciało zostaje wyłowione kilka dni później. Dziecka nie odnaleziono. Policyjne dochodzenie wskazuje na nieszczęśliwy wypadek. Serce matki jednak nie traci nadziei. Ciągle tli się w nim nadzieja, że być może jej synek żyje. Pola decyduje się przeprowadzić własne śledztwo.

To, co podczas niego odkrywa burzy jej obraz postrzegania męża. Oboje obiecywali sobie bezwzględną szczerość wobec siebie, a tymczasem, prawdziwe oblicze mężczyzny, z którym dzieliła wspólne życie, jest dla niej zupełnie obce. Mnożą się tajemnice, mroczne sekrety, a na jaw wychodzą przerażające fakty. A wszystko to spowija zimne ramię śmierci, które, jak się przekonacie, dosięgło tę rodzinę już nie raz.

Wszyscy doskonale wiemy, że każde traumatyczne zdarzenie nie pozostaje bez wpływu na człowieka, który go doświadcza. Jak zatem poradzić sobie z czymś, co nas niszczy i od czego chcielibyśmy uciec, a najlepiej zapomnieć o tym na zawsze? Czy to, jest możliwe i do czego jesteśmy zdolni, aby odzyskać utracone życie? Na te i wiele innych szokujących pytań odnajdziecie wstrząsające odpowiedzi na kartach powieści.

Jest jednak coś, o czym wszyscy, którzy znają już twórczość Ewy Przydrygi doskonale wiedzą, a o czym nie wolno nam zapomnieć podczas czytania „Topielisk”. Mianowicie, jest to autorka, w której książkach nie ma miejsca na nic, co przewidywalne i oczywiste. Kiedy zaczynamy je czytać, powinniśmy spodziewać się niespodziewanego. Tak też jest i tym razem. Zostajemy wciągnięci w psychodeliczny klimat thrillera pełnego zagadek, który zwiedzie na manowce nasz umysł i realne postrzeganie rozgrywających się na jego kartach wydarzeń. Oczywiście będziecie ulegali przeświadczeniu, że udało wam się odnaleźć drugie dno tego, co dzieje się niemalże na waszych oczach, ale Pani Ewa właśnie tego chce. Zwodzi nas, gra na naszych emocjach, by za chwile ujawnić kolejny element tej przerażającej układanki zbudowanej z cierpienia, krzywdy i straty. Nie bez powodu napisałam, że ulegamy wrażeniu, iż bieg następujących po sobie wydarzeń rozgrywa się na naszych oczach.

 Ja poznając fabułę tej książki, poczułam się dosłownie wessana w najgorszy koszmar, z którego chciałam się, jak najszybciej obudzić, a jednocześnie nie mogłam się oderwać od czytania, chcąc wreszcie dowiedzieć się, co jest tu prawdą, a co tylko na prawdziwe ma wyglądać. Pani Ewa ma niezwykłą umiejętność oddziaływania nie tylko na emocje, ale także na wyobraźnię swoich czytelników. Wszystko, o czym czytałam, wizualizowało się niczym film klatka po klatce w mojej głowie, co dodatkowo potęgowało moje napięcie, a także odczucie niepokoju, a jednocześnie zagubienia. Tak zagubienia, bo w pewnym momencie nie wiedziałam, komu mogę zaufać, a to dlatego, że kreacje postaci wszystkich bohaterów książki są tak złożone, iż każdy może mieć wiele twarzy, ale o tym już musicie przekonać się sami.

Chciałabym zdradzić wam o wiele więcej na temat tego, co czeka Was, jeśli zdecydujecie się sięgnąć po ten tytuł, do czego serdecznie zachęcam, ale nie zrobię tego, gdyż, jeśli cokolwiek więcej zdradzę, pozbawię jej przyszłych czytelników tej podsycającej ciekawość niewiadomej, która przerazi i zszokuje, kiedy przekręcą kolejną stronę książki. Zależy mi na tym, abyście podobnie jak ja czytali tę książkę w pełni zaangażowani w lekturę, z duszą na ramieniu, ale i z przecież nigdy nieutraconą wiarą, że jeszcze wszystko ma szansę dobrze się skończyć.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Muza, za co bardzo dziękuję.