czwartek, 27 maja 2021

"Karol Wojtyła, zanim został papieżem" Wioletta Piasecka

K
ochani rodzice, wspaniali dziadkowie, ciocie i wujkowie, już za kilka dni będziemy obchodzić Dzień Dziecka. Zapewne każdemu z nas zależy na tym, aby w tym wyjątkowym dla dzieci dniu nasze skarby, dostały naprawdę wyjątkowe prezenty. Pamiętajmy jednak o tym, że miarą wyjątkowości takiego prezentu nigdy nie powinien być jego wymiar materialny, a to jak wpłynie on na rozwój najważniejszych wartości w życiu każdego człowieka, którymi w przyszłości będzie kierowała się nasza latorośl. Nie ulega bowiem wątpliwości, że to, co zaszczepimy  w dzieciach od najmłodszych lat, zbierze swoje owoce w ich dorosłym życiu. Dlatego niezmiernie ważne jest, abyśmy przedstawiali im godne naśladowania wzorce, z których będą mogli brać przykład. Jeśli zastanawiacie się, gdzie takowych wzorców szukać, to ja niezwłocznie spieszę Wam z pomocą. Na pewno zgodzicie się ze mną, że jedną z najważniejszych skarbnic takowych postaci są książki. My rodzice i opiekunowie staramy się zaszczepić w dzieciach miłość do książek właśnie między innymi dlatego, by poprzez dobór odpowiedniej lektury uczyły się one właściwego postępowania, empatii oraz rozwijały swoje umiejętności, a w późniejszym czasie pasje i zainteresowania. Nierzadko dzieci właśnie w książkach odnajdują swoich książkowych przyjaciół, którzy stają im się bardzo bliscy.

Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, która nie tylko będzie prezentem idealnym, w którym dziecko znajdzie swojego wspaniałego przyjaciela i który macie moje słowo zostanie z nim na zawsze, ale także dla Was samych, czas spędzony na wspólnej jej lekturze z synem, bądź córką będzie wyjątkowy. Mam oczywiście na myśli książkę autorstwa Wioletty Piaseckiej „Karol Wojtyła, zanim został papieżem”.

Jest to niezwykle piękna i poruszająca biografia już dziś błogosławionego Ojca świętego Jana Pawła II obejmująca czasy od momentu jego narodzin aż do chwili wyboru na papieża przedstawiona tak, aby dziecko, które weźmie książkę do ręki, na jej kartach odnalazło historię chłopca, z którym może się utożsamić. Karol Wojtyła, czy też Lolek, jak z czasem zwracali się do niego wszyscy wokół, był bowiem dzieckiem, takim jak my wszyscy. Miał swoje pasje i marzenia. Przeszedł naprawdę wiele. Nie raz zaznał smaku goryczy cierpienia, bólu największej straty, a także lęku, ponieważ przyszło mu żyć w naprawdę trudnych dla naszego kraju czasach. Jednak dzięki niezłomnemu fundamentowi, jakim była dla niego od najmłodszych lat rodzina i wiara, nigdy nie stracił radości życia. Emanował wręcz wewnętrznym światłem. Niezależnie, jak mocno doświadczał go los, zawsze niezmiennie najważniejszy był dla niego drugi człowiek. Pragnął nieść nadzieje innym. Nadzieję, której wówczas tak bardzo potrzebowali.

Podczas czytania książki pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy to piosenka Arki Noego „Każdy może świętym być”. Jest to bowiem opowieść o chłopcu, a potem młodym chłopaku, który miał wiele wizji własnej przyszłości. Poszukiwał w życiu własnej drogi, ale jak się okazało, Bóg miał na niego własny plan. O tym jednak przeczytajcie już wspólnie ze swoimi dziećmi.

Polecam Wam tę książkę z całego serca. Nie chcę, abyście odbierali ją w kategoriach religijnych. Owszem ja jestem osobą wierzącą i to właśnie między innymi Ojciec Święty jest moim autorytetem i ucieczką, w której pokładam ufność, kiedy życie doświadczy mnie zbyt mocno, ale ta książka jest dla wszystkich. Sięgnijcie po nią bez względu na to, czy jesteście wierzący, czy też nie. Mały Karol miał bowiem wpajane, że ludzi nigdy nie należy kategoryzować i dzielić na biednych i bogatych. Wszyscy jesteśmy równi. Ta myśl przyświecała mu przez cały pontyfikat. Był papieżem wszystkich ludzi.

Myślę, że o wartości tej książki nikogo z Was nie muszę przekonywać. Karol Wojtyła te najcenniejsze wartości jak miłość rodzinna, braterska, wdzięczność za wszystko, co w życiu mamy, oraz otwartość na drugiego człowieka wyniósł właśnie z domu rodzinnego, dlatego to na nas dorosłych leży ciężar odpowiedzialności, za to, abyśmy my również zakorzenili je w sercach naszych dzieci. Macie moje słowo, że tak książka na pewno Wam w tym pomoże.

Nie mogłabym również nie wspomnieć o pięknym wydaniu książki. Wszyscy doskonale wiemy, że dzieci są wzrokowcami i aby przykuć ich uwagę jeszcze zanim poznają historię opisaną w książce, niezbędne są piękne ilustracje. Tutaj znajdziecie ich dużo. Wszystkie w doskonały sposób odzwierciedlają opisywane wydarzenia, co dodatkowo pozwala dziecku jeszcze dokładniej je sobie wyobrazić i wizualizować. Jeśli trafiliście na moją recenzję na moim blogu Kocie czytanie lub na Facebooku, to teraz macie możliwość zobaczyć kilka z nich. Jeśli natomiast czytacie ją w innym zakątku internetu, gdzie nie miałam możliwości ich dołączyć, zapraszam serdecznie na bloga.





Na zakończenie powiem Wam jeszcze tylko, że nawet my dorośli, którzy wiemy o Karolu Wojtyle niemalże wszystko, znajdziemy w książce ciekawostki, o których ja przyznaję szczerze, wcześniej nie wiedziałam.
Możecie mi wierzyć, że czas spędzony z tą książką będzie wyjątkowy. Poczujecie, że czytacie historię wspaniałego chłopca, który na zawsze będzie waszym przyjacielem i nie opuści Was w potrzebie.

Za możliwość tej wspaniałej lektury serdecznie dziękuję Autorce. Książka ma swoje miejsce w moim sercu. Na pewno będę wracała do niej jeszcze wiele razy, a wkrótce przeczytam ją z moimi siostrzeńcami.

wtorek, 25 maja 2021

"Figurka z porcelany" Agata Bizuk



P
raktycznie na każdym spotkaniu autorskim z czytelnikami pisarze mówią nam, że pisanie daje im bardzo wiele przyjemności i satysfakcji. Oczywiście jest to naturalne, ponieważ w przeciwnym razie zapewne nie poświęcaliby temu, co robią ogromu swojego czasu i pracy. Jednak dziś spróbujemy przyjrzeć się niejako drugiej stronie medalu pracy twórczej autora. Nie zawsze bowiem jest ona tak łatwa, prosta i przyjemna, jakby to się mogło wydawać. Jak można się domyślać, wszystko zależne jest od tematu, którego w danej książce podejmuje się autor. Dlatego ja zawsze niezmiennie powtarzam Wam kochani, że jestem pełna podziwu i uznania dla tych z nich, którzy znajdują w sobie siłę, aby na kartach swoich książek zmierzyć się z naprawdę ciężkimi tematami, które niestety są często bardzo ponadczasowe i aktualne. Dzieją się gdzieś bardzo blisko nas i są opisem ludzkich dramatów rozgrywających się za zamkniętymi drzwiami domów pozornie idealnych rodzin. Nie dalej, jak wczoraj rozmawiałam na ten temat z moją znajomą, która stwierdziła, że przecież autorowi nikt nie narzuca, o czym ma pisać, więc po prostu niech nie podejmuje się tak ciężkich emocjonalnie tematów, a wówczas, problem radzenia sobie z trudnymi emocjami podczas pisania książki sam się rozwiąże. Owszem jest to bardzo proste rozwiązanie pójścia po linii najmniejszego oporu. Autorzy jednak doskonale wiedzą, że słowo ma wielką moc, która może stać się impulsem do zmian na lepsze dla wielu osób, które przeżywając piekło we własnym domu, nie dostrzegają dla siebie szansy na wyrwanie się z jego czeluści. Wszyscy oni mocno wierzą w to, że ich książka może pomóc, komuś odzyskać nadzieję i zobaczyć, że w swoim cierpieniu nie są sami. Ja również mocno w to wierzę i uważam, że takie książki są bardzo potrzebne, dlatego przychodzę do Was z recenzją najnowszej książki Agaty Bizuk „Figurka z porcelany”, która już teraz mogę powiedzieć była dla mnie lekturą niezwykle trudną, lecz bez wątpienia niezmiernie wartościową i niezwykle potrzebną.

Autorka opisując losy Igi, głównej bohaterki swojej książki zdecydowała się zerwać zasłonę milczenia wobec przemocy w rodzinie i jego wpływu na dorosłe życie dziecka dorastającego w toksycznym i patologicznym domu. Nie będę opisywała Wam koszmaru, jakim było dzieciństwo i okres dorastania dziewczyny, ponieważ chcę, abyście sami doświadczyli ciężaru krzywdy, bólu, upokorzenia i strachu, którymi naznaczona była jej codzienność. Powiem tylko, że Agata w bardzo przejmujący i bezkompromisowy sposób ukazała schemat życia rodziny, w której niepodzielną władzę sprawuje ten dla ludzi z zewnątrz idealny mąż i ojciec. Tylko nasza bohaterka wie, jak wiele masek pozorów musiały nosić ona i jej matka, aby prawda o tym, jakim potworem jest jej ojciec, nie ujrzała światła dziennego. W momencie, kiedy my czytelnicy stajemy się obserwatorami jej obecnego życia, czas spędzony z rodzicami jest przeszłością, która jednak nie poszła w niepamięć. Ciągle jest w niej żywa i niszczy ją na naszych oczach. Szansą na nowe lepsze życie miał być dla naszej bohaterki Piotr, już teraz jej były mąż, z którym małżeństwo niestety stało się jedynie przedłużeniem gehenny doznanej wcześniej od ojca, ale o tym przeczytajcie już sami, sięgając po książkę.

Ja natomiast chciałabym, abyśmy teraz postarali się wspólnie bardziej zrozumieć postępowanie i zachowania osób, które są ofiarami przemocy, po to, abyśmy przestali krytykować ich wybory i podejmowane decyzje. Łatwo jest bowiem ferować wyroki i mówić komuś, jak powinni żyć, samemu nigdy nawet przez chwilę nie będąc na ich miejscu. Spójrzmy zatem na życie ich oczami i rozpatrzmy kilka kwestii. Często, słyszymy stwierdzenie: „Nie rozumiem, jak można godzić się na takie życie i nie walczyć o siebie”. Otóż moi kochani można, jeśli tak, jak Iga nie zna się innego życia. Jeśli jest się przesiąkniętym przemocą. Kobieta od dziecka słyszała, że jest beznadziejna, głupia i do niczego się nie nadaje. I uwierzcie mi, że jeśli mówi to rodzic, a więc osoba najważniejsza w życiu dziecka, to takie słowa zostają w nim na zawsze, zaczyna w nie wierzyć. Co więcej, sam siebie również tak postrzega. Iga dorosła i w związku z Piotrem, który stał się najbliższą jej osobą, słyszy dokładnie to samo. Co za tym idzie siłą rzeczy winy za to, co dzieje się w jej małżeństwie dopatruje się w sobie. Zaczyna tłumaczyć swojego oprawcę, będąc przekonaną, że to ona znowu zrobiła coś, co sprowokowało jego agresywne zachowanie. Ponadto, co może się wydać paradoksalne i niezrozumiałe, musicie wiedzieć, że osoby, które latami doświadczają przemocy, doskonale znają schemat następujących po sobie wydarzeń, co daje im pewien rodzaj swego rodzaju kontroli w przewidywalności tego, co będzie się działo. Najpierw będzie bił i upokarzał, potem przepraszał i mówił, że nie wie, jak to się stało. Przecież ją kocha. Może nawet przyniesie kwiaty i tak do czasu następnego pretekstu, by uderzyć. Znany strach jest dla ofiar przemocy w ich odczuciu lepszy, niż najmniejsza nawet niepewność.

Po rozwodzie Iga nie chce mieć nic wspólnego z mężczyznami, ale los ma względem niej inne plany i stawia na jej drodze Adama. Nasza bohaterka próbuje ułożyć sobie życie na nowo, jednak doświadczenia z przeszłości nie pozwalają jej wierzyć w to, że Adam może ją naprawdę kochać. Stara się zasłużyć na jego miłość, próbując przysłowiowo go zagłaskać, ale gdy mężczyzna otwarcie mów o swoich uczuciach, do głosu na nowo dochodzą lęk i niepewność. Koniecznie przekonajcie się, czy kobiecie uda się uciszyć tkwiące w niej obawy i przyjąć ofiarowaną jej miłość.

W moim odczuciu „Figurka z porcelany” jest bardzo silną formą przekazu dla wszystkich, którzy w samotności czterech ścian własnego domu przeżywają piekło przemocy, w której autorka wyciąga do nich rękę i mówi: Nie jesteście sami, nie obawiajcie się i nie wstydźcie mówić o krzywdzie, która Was spotyka. Niestety z przykrością trzeba powiedzieć wprost, że temat przemocy jest ciągle w naszym społeczeństwie w dużej mierze pomijany i zamiatany pod dywan. Tymczasem trzeba mówić o nim jak najgłośniej i jak najczęściej. Ta książka mimo całego, ciężaru, jaki ze sobą niesie, nie pozostawia nas bez nadziei. Daje wiarę w to, że takie osoby mają szansę zaznać upragnionego spokoju i miłości. Nie da się zapomnieć, ale można to wszystko przepracować. Choć będzie to niełatwy i długotrwały proces, możliwe jest, że kiedyś spojrzymy w lustro i pokochamy osobę, w której oczy patrzymy.

Nie ulega wątpliwości, że takie książki, jak „Figurka z porcelany” są bardzo potrzebne, bo nawet jeśli trafi w ręce, chociażby jednej osoby, która utożsami się z przeżyciami Igi i dzięki niej znajdzie choćby najmniejszą szansę wydostania się z tego zaklętego kręgu przemocy, to było warto. Z pewnością dla Pani Agaty była to bardzo trudna do napisania książka, ale ja jako człowiek i czytelnik z całego serca dziękuję za to, że odważyła się ten trud podjąć. Macie moje słowo, poradziła sobie doskonale. Z całego serca polecam Wam tę książkę. Wierzę w to, że nawet jeśli jej tematyka bezpośrednio Was nie dotyczy, to po jej przeczytaniu będziecie uważniej rozglądać się wokół siebie, bo być może gdzieś blisko Was jest ktoś, komu możecie pomóc. Pamiętajcie ta idealna rodzina, którą każdego dnia widzicie i podziwiacie, może być tylko bez zarzutu odegraną grą pozorów dla świata zewnętrznego.

Recenzja powstała we współpracy z autorką, za co bardzo dziękuję.

poniedziałek, 24 maja 2021

Porzucona narzeczona Magdalena Krauze/ Konkurs patronacki.




W
itajcie kochani. Doskonale wiecie, że uwielbiam, kiedy mogę dzielić się z Wami książkami, które na zawsze znalazły swoje miejsce w moim sercu. Dziś właśnie dzięki wydawnictwu Jaguar i autorce Magdalenie Krauze mam taką możliwość. Wspólnie bowiem przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania są aż dwa egzemplarze książki "Porzucona narzeczona". Jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać mojej recenzji tej książki, to serdecznie zapraszam do nadrobienia zaległości, Mam nadzieję, że jeszcze bardziej zachęci Was ona do udziału w konkursie.

Jako że konkurs organizowany jest w ramach patronatu bloga Kocie czytanie, wziąć w nim udział można zależnie od własnej decyzji na blogu bądź na Facebooku pod specjalnie przeznaczonym do tego postem. Jednak zgłosić się można tylko raz w wybranym przez siebie miejscu.

NAGRODĄ W KONKURSIE JEST: Dwa egzemplarze książki Magdaleny Krauze "Porzucona narzeczona".

Aby wziąć udział, należy:
- Zapoznać się z regulaminem konkursu -> REGULAMIN.
- Odpowiedzieć na pytanie konkursowe.

PYTANIE KONKURSOWE:
Przekonaj mnie, że to właśnie w Twoje ręce powinna trafić "Porzucona narzeczona". Kreatywność będzie doceniona.

Zgłosić się do udziału w konkursie i odpowiedzieć na zadane w nim pytanie możesz się w jednym z dwóch przeznaczonych do tego celu miejsc. : na blogu pod tym postem, bądź na Facebooku pod postem konkursowym. Jednak zgłosić się można tylko raz. Wybór miejsca pozostawiam Twojej indywidualnej decyzji.


Informacje uzupełniające:
-Do wygrania są 2 egzemplarze książki Magdaleny Krauze "Porzucona narzeczona".
- Konkurs trwa - 24- 30.05. 2021.
- Sponsor nagrody- Wydawnictwo Jaguar.
- Koszt wysyłki pokrywa sponsor (tylko na terenie Polski)
- Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz bloga Kocie czytanie (osoby, które po zakończeniu konkursu przestaną obserwować blog, nie będą brane pod uwagę w kolejnych konkursach) oraz fanpage autorki/i wydawnictwa, jak również udostępnisz informację o tym konkursie na swoich socjal mediach.
- Dołączysz do grupy wielbicieli twórczości autorki Magdaleny Krauze-Zaczytani w książkach Magdaleny Krauze. Czekałam na Ciebie. Dołącz i Ty.


Wzór zgłoszenia
Zgłaszam się:
Moja odpowiedz na pytanie konkursowe:
Obserwuję jako:
Udostępniam: link
Adres e-mail: (w przypadku, kiedy nie podasz adresu e-mail, musisz śledzić wyniki konkursu, które zostaną ogłoszone w tym poście w ciągu dwóch tygodni od daty jego zakończenia).

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych tj. podanie mojego imienia i nazwiska w przypadku wygranej.

Ze swej strony chcę serdecznie podziękować wydawnictwu Jaguar za pomoc w organizacji konkursu, a wszystkim, którzy wezmą udział w zabawie, życzę powodzenia.






W to niedzielne popołudnie przychodzę do Was z rozwiązaniem konkursu z książką Magdaleny Krauze "Porzucona narzeczona", w którym do wygrania były dwa egzemplarze powieści. Dziękuję bardzo tym z Was, którzy wzięliście udział w zabawie. Konkurs cieszył się dużym powodzeniem, co mnie bardzo cieszy. Wybrać zwycięskie odpowiedzi nie było łatwo, ale się udało.

Obie zostały udzielone pod postem konkursowym na Facebooku. A są to:


oraz

Dziewczynom gratuluję i proszę o kontakt w wiadomości prywatnej, a Was zachęcam do wypatrywania kolejnych konkursów, które pojawią się już wkrótce.








środa, 19 maja 2021

"Nieskończone bicie serca" Alessio Paulo.

N
ajgorsze czego możemy doświadczyć to bezsilność wobec cierpienia osoby nam bliskiej. Jednymi z najgroźniejszych przeciwników, którzy zazwyczaj pojawią się w naszym życiu w najmniej spodziewanym przez nas momencie i przygniata nas najmocniej, jest choroba i śmierć. Wobec tych dwóch nieodłącznych elementów życia, których niestety każdy z nas prędzej, czy później będzie zmuszony poczuć gorzki smak, często jesteśmy bezradni. To one tutaj dyktują warunki i nie uznają kompromisów. Dziś jednak poruszymy bardzo ważny, a jednocześnie niezmiernie trudny temat, kiedy śmierć jednego człowieka, staje się szansą na nowe życie dla kilku innych ludzi. A mianowicie będziemy rozmawiać o transplantologii. Nie wiem, czy też Wy tak macie, ale zawsze, kiedy choruje, ktoś, kogo kocham, nie wystarcza mi zwyczajne bycie przy nim. Ja chcę działać, zrobić coś, aby ulżyć cierpieniu tej osoby i pomóc jej, jak najszybciej wrócić do zdrowia, by mogła na nowo cieszyć się życiem. W tym miejscu rodzi się jednak pytanie, gdzie jest granica, której nie przekroczylibyśmy, aby ratować życie naszych dzieci, wnucząt? Z tym pytaniem na pewno niejednokrotnie zmagają się krewni osób, dla których jedyną szansą na normalne życie, a często na życie w ogóle jest przeszczep organu. Tym razem chcę, abyśmy przyjrzeli się tej bez wątpienia bardzo złożonej kwestii w odniesieniu do najnowszej książki Alessio Paulo „Nieskończone bicie serca”, o której chcę Wam kilka słów opowiedzieć.

Historia opisana na kartach tej powieści nadaje dosłowny wymiar pięknej obietnicy, którą często, patrząc głęboko w oczy ukochanej osoby, składają sobie zakochani. Moje serce należy do ciebie. Będę z tobą na zawsze. Dla Ylenie słowa te stały się rzeczywistością, ponieważ jej ukochany Aleks, który zginął w wypadku samochodowym, jest jednocześnie dawcą, którego serce jej przeszczepiono. Jak się domyślacie, nie jest łatwo cieszyć się nową szansą dla siebie uzyskaną za tak wysoką cenę. Tak ogromna strata strasznie boli , ale nie można pozwolić, by tak bezcenny dar nie został odpowiednio doceniony i spożytkowany. Nastolatka stara się z pomocą przyjaciół zacząć normalnie żyć. Chce oderwać się od wspomnień, które bolą i przytłaczają. Ma nawet pewne plany z tym związane, ale przestają mieć one jakiekolwiek znaczenie w momencie, kiedy ku jej ogromnemu zaskoczeniu jej drogi splatają się z dziewczyną, która diametralnie  odmieni jej dotychczasową codzienność, a może nawet narazi je obie na ogromne niebezpieczeństwo. Georgia, bo tak właśnie jej na imię zdaje się wiedzieć o Ylenie i Aleksie bardzo dużo, podczas gdy sama Ylenie dopiero podczas pierwszego ich spotkania dowiaduje się, że dla nowo poznanej dziewczyny Aleks również nie jest obojętny. Mało tego, wszystko, co mówi, daje zupełnie inne spojrzenie na śmierć chłopaka i rodzi mnóstwo pytań oraz wątpliwości.
Wierzę, że jesteście ciekawi, co łączy całą trójkę, ale tego musicie dowiedzieć się już sami, czytając książkę.

Nie wiem, czy, wiecie, ale zarejestrowano wiele przypadków, kiedy osoby po przeszczepie informowały, że częścią ich nowego życia stały się wspomnienia przeżyć z życia osoby, którego organ im przeszczepiono. I tutaj dochodzimy do kolejnego wątku wplecionego w fabułę, jakim jest pamięć komórkowa. Nie będę Wam oczywiście opisywała tego zagadnienia zbyt dokładnie, abyście mogli poznać je w książce. Nadmienię tylko, że swego rodzaju zapis komórkowy dawcy gromadzi jego przeżycia, które jeśli są bolesne i trudne mogą bardzo utrudniać życie biorcy. W związku z tym dziewczyny, między którymi rodzi się wyjątkowa więź, decydują się na własną rękę przeprowadzić swego rodzaju śledztwo, które prowadzi je do miejsc pełnych okrucieństwa i bólu. Miejsc, gdzie nie ma żadnych skrupułów i granic moralnych. Tam żeruje się na ludzkiej biedzie i trudnej sytuacji życiowej.

W tym momencie wróćmy do pytania, które postawiłam we wstępie mojej recenzji. Gdzie jest granica, której nie przekroczymy, aby dać szansę na życie i zdrowie naszym najbliższym. Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, w jak trudnej sytuacji znajduje się światowa transplantologia. Niestety nadal stosunkowo niewielki procent osób decyduje się na przekazanie swoich organów do przeszczepu. Tymczasem tak wiele osób czeka na tę często jedyną szansę. Co za tym idzie, niestety bywa i tak, że ich zdesperowani bliscy, postawieni pod ścianą decydują się skorzystać z nielegalnej drogi pozyskania organu, co sprzyja rozwojowi podziemnego świata handlu narządami. Jeśli sięgniecie po tę książkę, zajrzycie za kulisy tego brutalnego procederu.

Jak widzicie, w książce odnajdziemy bardzo ważne i godne uwagi oraz refleksji wątki, które mogłyby zaowocować naprawdę wartościową książką, gdyby ich potencjał został wykorzystany. Niestety w moim odczuciu tak się nie stało. Autor poszedł bardziej w kierunku literatury młodzieżowej, tylko nieznacznie nakreślając wyżej wymienione przeze mnie tematy. Swoją uwagę skupił natomiast na grupie młodych ludzi, których połączyła przyjaźń. Mimo młodego wieku wiedzą już czym jest ból straty, ciężar śmierci, choroby. Lęk i strach. Mimo tych trudnych przeżyć chcą żyć dalej. To pragnienie życia jest w każdym z nich mocno namacalne. Dopiero wkraczają na ścieżki życia i ciągle starają się odkrywać siebie w wielu aspektach. Zarówno tych osobowościowych, jak i emocjonalnych, a także seksualnych. Eksperymentują i uczą się nazywać to, co czują i otwarcie o tym mówić. Odkrywają własne potrzeby i szukają własnej drogi także tej uczuciowej. Wszyscy są zupełnie różni, ale łączy ich radość życia.

Do mnie niestety tak historia nie do końca trafiła. Owszem bardzo ciekawiły mnie kwestie przeszczepu, pamięci komórkowej i handlu narządami, dlatego straszne żałuję, że zostały one potraktowane tak pobieżnie. Nie poczułam także praktycznie żadnych emocji, które przecież powinny być silne, kiedy poruszana jest tak ważna tematyka. Na okładce książki czytamy, że dziewczynom grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, jednak według mnie nie jest ono podczas czytania w żaden sposób odczuwalne. Naprawdę wielka szkoda.
Nie twierdzę jednak, że jest to zła książka. Po prostu jest ona adresowana do czytelnika nastoletniego, który z pewnością bardziej dostrzeże i doceni jej wartość.
Sami musicie zdecydować, czy jest to historia dla Was.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Muza, za co bardzo dziękuję.



piątek, 14 maja 2021

Bądźcie ostrożni, to co wydaje się idealne, bywa podejrzane.

I
leż to razy słyszymy, aby nie bać się zmian, bowiem są one naturalnym i potrzebnym wynikiem biegu życia. Jesteśmy przekonywani o tym, że są one początkiem czegoś nowego i dobrego, co gdzieś tam na nas czeka. Musimy się tylko na nie otworzyć. Dziś spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie ile w takim podejściu, jest prawdy i słuszności. Z drugiej bowiem strony mówi się, że lepsze jest wrogiem dobrego i należy uważać, o czym się marzy, bo jeszcze się spełni. Jestem ciekawa, po której stronie Wy byście się opowiedzieli. Jednak nie odpowiadajcie na to pytanie, zanim nie poznacie historii Alice, bohaterki najnowszej książki B. A. Paris „Terapeutka”, z którą do Was przychodzę. Śmiem przypuszczać, że kiedy poznacie ją nieco bliżej, wówczas Wasza odpowiedź może okazać się zupełnie inna, aniżeli ta, której udzielilibyście w tej chwili. 

Musicie wiedzieć, że nasza bohaterka ma za sobą bardzo trudne przeżycia. Tragedia, którą przeżyła i ogromna strata, jaką poniosła, sprawiły, że jej życie już nigdy nie będzie takie, jak dawniej. Ona sama również bardzo się zmieniła, a pewne aspekty przeszłości przerodziły się niemalże w jej obsesję. Na szczęście spotkała na swojej drodze człowieka, który rozumie jej ból i chce stworzyć z nią nową wspólną przyszłość. Dużym utrudnieniem dla związku jest dzieląca ich odległość. Dotychczas tworzyli tzw. weekendowy związek. W momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy towarzyszyć im na ich wspólnej drodze, para postanawia zamieszkać razem. Szczęście zdaje się im sprzyjać. Otrzymują niezwykle atrakcyjną ofertę kupna domu w ekskluzywnej dzielnicy zamkniętego osiedla. Marzenia wreszcie zaczynają się urzeczywistniać. Nie mogą uwierzyć, że stać ich na kupno domu, o jakim nigdy nawet nie śnili.

Alice stara się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Poznaje sąsiadów i chce zyskać ich akceptację w niewielkiej społeczności, której wspólnie z Leo stali się częścią. Co prawda mieszkańcy są dla niej mili, ale Alice wyczuwa dystans z ich strony. Szepty, które milkną, kiedy tylko ją dostrzegają, wkrótce znajdują swoje wyjaśnienie, lecz są jednocześnie początkiem koszmaru, który wywróci życie kobiety do góry nogami. Jej codzienność naznaczona będzie ogromnym strachem, niepewnością. A wszystko za sprawą przerażających sekretów, które skrywają ściany jej obecnego domu. Chce dociec prawdy, ale niestety nikt nie chce zdradzić zbyt wiele. Da się wyczuć panującą zmowę milczenia. Alice jednak nie ustaje w swoich staraniach. Co więcej, czuje się w pewien sposób związana z tytułową terapeutką, która była poprzednią właścicielką jej domu. Jaka więź połączyła obie kobiety? Tego już musicie dowiedzieć się sami, sięgając po książkę.

Nie wiem, czy też tak macie, ale zawsze kiedy, ktoś mi mówi, że coś jest idealne, bądź ekskluzywne podchodzę do tego określenia bardzo ostrożnie. Nie wierzę w ideały. Jeśli coś jawi się jako idealne, to zazwyczaj jest złudne i podejrzane. Musicie koniecznie sięgnąć po tę książkę i sami przekonać się, jak szokująca rzeczywistość ujrzy światło dzienne, kiedy tylko opadnie zasłona pozorów. Nie zdradzę oczywiście zbyt wiele, ale powiem tylko tyle, że tutaj nie można ufać nikomu, nawet samemu sobie.

„Terapeutka” to niespieszny, ale od początku do końca utrzymujący czytelnika w napięciu i poczuciu niepokoju thriller psychologiczny, który czyta się z rosnącym zaangażowaniem i ciekawością tego, co wydarzy się za chwilę. Co prawda nie doświadczycie tutaj dynamiki akcji i wydarzeń, ale według mnie, nie to było celem autorki. Pani Paris postawiła na złożone kreacje bohaterów i genialne dialogi z mnóstwem niedopowiedzeń, które dodatkowo podsycają ciekawość czytelnika i wzbudzają w nas zmysł dedukcji i chęć rozwiązania, zagadki, zanim zrobi to Ona sama. W bardzo szokujący, a zarazem przerażający sposób uświadomiła nam, że nigdy nie możemy, być pewni, kim są ludzie, których los postawi na naszej drodze. Nawet kiedy patrzą nam w oczy, nie znaczy to, że są szczerzy w tym, co mówią, ale czy my jesteśmy do końca szczerzy w stosunku do innych...? Z tym pytaniem Was zostawiam i gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję.

Jestem wielbicielką twórczości B.A. Paris i zawsze z niecierpliwością czekam na Jej kolejne książki. Choć w każdej z nich można zaobserwować pewne schematy, to jednak sam pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy. Nigdy nie poczułam się zawiedziona lekturą i tym razem również, nic podobnego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie, książka czyta się niemal sama, a ja wielokrotnie podczas lektury czułam wielką satysfakcję z tego, jak wielokrotnie autorce udało się mnie zaskoczyć, szczególnie zakończeniem historii.

Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić Was do spędzenia czasu z tą książką, bo możecie mi wierzyć, będzie to czas bardzo dobrze spożytkowany. Jej lektura dostarczy Wam nie tylko przyjemności czytania, ale co najważniejsze refleksji, które z pewnością skłonią Was do spojrzenia na środowisko, w którym żyjecie w zupełnie innym świetle. Mało tego, nieuniknione będą także przemyślenia dotyczące osób nam najbliższych, jak również własny rachunek sumienia.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.




czwartek, 13 maja 2021

"Figurka z porcelany" Agata Bizuk / Zapowiedź wydawnicza.

 


Kochani jednym z najczęstszych pytań, które czytelnik zadaje autorowi, jest to skąd czerpie inspirację do kreowania fabuły swoich książek. Autorzy najczęściej odpowiadają, że najlepszych inspiracji do tworzenia dostarcza im samo życie. Nie zawsze jednak są to jego blaski, a wręcz przeciwnie. Życie potrafi być bardzo trudnym przeciwnikiem i  mocno nas doświadczyć.  Ja sama jestem pełna podziwu i uznania dla twórców, którzy na kartach swoich utworów nie boją się sięgać po  trudne tematy. Choć z pewnością nie jest to łatwe, chcą być blisko ludzi i ich codziennego nierzadko bardzo trudnego życia.

Dziś przychodzę do Was, aby polecić Waszej uwadze jedną z takich właśnie książek autorstwa Agaty Bizuk "Figurka z porcelany", która swoją premierę będzie miała już 19 maja. 
Większość z Was na pewno wie, że nie potrafię pozostać obojętna wobec cierpienia  drugiego człowieka, tym bardziej, kiedy oprawcami są ci, którzy powinni nas kochać i chronić. Polecam Wam gorąco tę książkę, ponieważ dzięki niej zrozumiecie, że człowiek, który zaznał cierpienia, jest najlepszym aktorem na scenie życia, bo uśmiech na ustach, a w sercu ból to najtrudniejsza, że wszystkich życiowych ról. Przekonajcie się sami.

OPIS WYDAWCY - Wydawnictwo Dragon: 
Iga wyrwała się z toksycznego domu rodzinnego tylko po to, by trafić do piekła nieudanego małżeństwa. Po rozwodzie próbuje ułożyć sobie życie na nowo, zyskać samodzielność i upragniony spokój. Jest przekonana, że żaden mężczyzna nie jest jej już potrzebny do szczęścia. Los ma dla niej jednak inne plany…

Gdy na jej drodze niespodziewanie staje Adam, kobieta znów zaczyna się bać. Nie potrafi zaufać ani jemu, ani własnemu sercu. Nie wierzy, że ktokolwiek mógłby ją kochać – ją, kruchą i niedoskonałą jak figurka z porcelany.

Czy Iga pokona demony przeszłości i otworzy się na miłość? I czy kiedykolwiek będzie w stanie pokochać siebie?


SŁOWO O AUTORCE:

AGATA BIZUK- Autorka poczytnych powieści obyczajowych, m.in. "Narzeczonej second-handu", "Zielonej 13"i "Zapomnianej piosenki". Optymistka ze skłonnościami do marudzenia. Jak sama twierdzi- pisze, bo musi. Kocha ludzi i rollercoastery. Prywatnie mężatka, mama najfajniejszego faceta pod słońcem oraz właścicielka kota i psa.

Urodzona w Wałbrzychu, mieszka w Dublinie.


Już dziś gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę niezwykle wartościową książkę. Polecając Wam jej lekturę, chcę prosić Was, abyście nie pozostawali bierni wobec krzywdy, która dzieje się komuś być może bardzo blisko nas. Czasem bowiem wystarczy tylko jeden człowiek, by odmienić czyjeś życie na lepsze. A jeśli Wy sami odnajdziecie w tej historii, cząstkę siebie, to mocno wierzę w to, że będzie ona dla Was motywacją do tego, by zawalczyć o siebie i dać sobie szansę na szczęście, na które bez wątpienia zasługujecie.



Ja na pewno przeczytam tę książkę i będę mówić o niej dużo i głośno. A Wy?

niedziela, 9 maja 2021

"Porzucona narzeczona" Magdalena Krauze /Recenzja patronacka przedpremierowa.


M
oje drogie czytelniczki, jeśli jesteście mężatkami, to mam nadzieję, że za chwilę pomogę Wam przenieść się we wspomnieniach, do mocno w to wierzę, jednego z najpiękniejszych dni w Waszym życiu. Chciałabym bowiem, abyście zamknęły na chwilę oczy i przypomniały sobie dzień waszego ślubu. Poczujcie na nowo wszystkie towarzyszące Wam wówczas silne emocje szczęścia, ekscytacji i wzruszenia. A nawet jeśli ten wyjątkowy dzień jest jeszcze przed Wami, to na pewno już nie raz większość z Was w marzeniach tworzyła swoje piękne wizje tego wyjątkowego momentu.

Każda z nas pragnie tego dnia czuć się piękna i wspaniała przede wszystkim dla tego jedynego mężczyzny, któremu chcemy przysiąc przed Bogiem dozgonną miłość i wspólne życie na dobre i na złe. To właśnie w jego oczach idąc przed ołtarz w pięknej sukni, chcemy dostrzec miłość, podziw, szczęście i być może nawet łzę ocieraną ukradkiem. Jeśli wszystko, co sobie wymarzyłyście, urzeczywistniło się, to możecie uznać się za prawdziwe szczęściary. Pewnie teraz niektóre z Was myślą sobie: ” co też ona pisze, jakie szczęściary, przecież to, że każdy ślub powinien tak wyglądać, jest oczywiste i tu nie powinno się tej kwestii rozpatrywać w takiej kategorii”. Otóż już za chwilę przekonacie się, że wręcz przeciwnie. Gdyż takie postrzeganie bywa w pełni uzasadnione, ponieważ niestety zdarza się i tak, że z perspektyw spełnienia małżeńskiego, które roztaczaliśmy, patrząc w przyszłość z osobą, z którą chcemy związać się na zawsze, zostają tylko zgliszcza, bowiem los zdaje się mieć je za nic.

Nie zdziwiłoby mnie, gdybyście czytając to, o czym do tej pory Wam napisałam, odniosły wrażenie, że  zaraz opowiem Wam trudną historię swoich osobistych przeżyć. Nie martwcie się jednak, ponieważ owe refleksje  nie są w żaden sposób oparte o moje własne doświadczenia życiowe, a zrodziły się po lekturze najnowszej książki Magdaleny Krauze” „Porzucona narzeczona”, o której chcę Wam kilka słów opowiedzieć.

Na kartach książki poznajemy losy Zuzanny, tytułowej porzuconej narzeczonej. Dziewczyna przeżywa na jawie, największy koszmar, jaki może przyśnić się przyszłej pannie młodej. W dniu, kiedy ma powiedzieć sakramentalne "TAK", zamiast kościelnych dzwonów i dźwięków Marsza Mendelssohna słyszy sygnał nadejścia wiadomości SMS, której treść niszczy jej świat. Tylko trzy i aż trzy słowa: "Ślubu nie będzie", których nadawcą jest ten, z którym Zuza pragnęła się zestarzeć niszczą jej świat. Kamil, bo to o nim mowa nie wyjaśnia nic więcej i zapada się pod ziemię. Nasza bohaterka natomiast zmuszona jest przełknąć gorycz bólu, rozczarowania i upokorzenia. Jak możecie się domyślić, kobietą targają sprzeczne emocje, a w jej myśli uporczywie dominuje pytanie: „Jak sobie poradzi w obliczu tego, co ją spotkało?” Szczęściem w nieszczęściu okazują się dla niej kochająca mama i trójka oddanych przyjaciół. To oni starają się pokazać przyjaciółce, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Założę się, że teraz zastanawiacie się, co może być dobrego w tak dramatycznym obrocie sytuacji. Ja jednak nic więcej nie zdradzę. Aby się tego dowiedzieć, musicie sami sięgnąć po książkę, do czego już teraz serdecznie Was zachęcam. Powiem Wam tylko tyle, że dopiero spojrzenie na nasze życie z dystansu, oczami innych może pokazać nam, jak bardzo miłość potrafi zaślepić. 

Możecie mi wierzyć, że już poznając opisane na kartach książki do tego momentu wydarzenia, pomyślicie sobie, że autorka bardzo mocno doświadcza swoją bohaterkę. Jednak to, co dzieje się w jej życiu później, bardzo szybko uświadomi Wam, że wszystko, co przeżyła dotychczas Zuzanna, jest niczym w porównaniu do tego, co jeszcze ją czeka. Nie wie bowiem jeszcze, że życie po raz kolejny pokaże jej, jak mocno nieprzewidywalne i zaskakujące potrafi być. Co więcej, nie będzie jej szczędzić cierpienia i zada największy cios, jaki może stać się udziałem kobiety. Oczywiście nie mogę zdradzić zbyt wiele, ale uwierzcie mi, każda kobieta modli się, aby nigdy nie przeżywać niczego podobnego. Tym razem poczuje dojmujący strach, nie o siebie, a o to, co kocha najbardziej. Najgorsza jest ta niepewność jutra. Zuza jeszcze raz będzie musiała znaleźć w sobie siłę, aby się nie poddać i nie stracić nadziei. Jak nikt inny zasługuje na to, aby wreszcie być szczęśliwą, ale to szczęście nie będzie jej podane na tacy. Będzie musiała o nie zawalczyć. Czy wyjdzie z tej walki zwycięsko, musicie już sprawdzić sami?

„Porzucona narzeczona” to wzruszająca i życiowa historia, która trafi wprost do serca każdego, kto zdecyduje się ją przeczytać. Jak miało to miejsce w przypadku wszystkich poprzednich książek Magdaleny Krauze, fabuła tego tytułu również odzwierciedla realia prawdziwego życia, które może dziać się gdzieś obok nas, a nawet, co trzeba powiedzieć sobie wprost, niestety może być częścią życia nas samych, czego naprawdę nikomu nie życzę.

To wszystko sprawia, że podczas lektury książki odczuwamy emocjonalny rollercoaster. Choć czujemy potrzebę ochłonięcia od ich nadmiaru, to jednak chęć tego, aby jak najszybciej dowiedzieć się, jaki będzie koniec opowieści, którą przygotowała dla swoich czytelników autorka, jest tak duża, że nie sposób odłożyć książkę nawet na chwilę, zanim nie dotrzemy do jej ostatniego zdania. A i później, jeszcze długo nie możemy przestać o niej myśleć.

Nie obawiajcie się jednak, że poprzez trudne perypetie Zuzanny poczujecie się w jakikolwiek sposób przytłoczone. Nic podobnego nie będzie miało miejsca, ponieważ Pani Magdalena ma niezwykłą umiejętność równoważenia ciężkich emocji, genialną dawką humoru. Ja sama na zmianę śmiałam się i płakałam.

Jednak to jeszcze nie wszystkie mocne strony tej powieści, bowiem czym byłby nawet najbardziej trafiony pomysł na fabułę książki, gdyby nie została ona wzbogacona o dopracowane kreacje postaci jej bohaterów. A ci są tutaj bardzo wyraziści, ale jednocześnie zupełnie od siebie różni. Dzięki temu z łatwością możemy ich rozróżnić i wyrobić sobie o nich własne zdanie. Jedni wzbudzają naszą sympatię i trzymamy za nich kciuki, innych mamy ochotę udusić. Nie zmienia to jednak faktu, że wszyscy oni są tacy, jak my. Mają swoje marzenia i pragnienia. Podobnie, jak każdy z nas popełniają błędy, przeżywają swoje smutki i radości. A przede wszystkim chcą kochać i być kochani. Pragną po prostu być szczęśliwi.

Gdybym miała w jednym zdaniu spróbować określić, co w tej książce chciała przekazać i uświadomić swoim czytelniczkom Magdalena Krauze bez wahania powiedziałaby, że według mnie, autorka chciała nam przypomnieć, jak wielka siła tkwi w nas kobietach. Jak wiele jesteśmy w stanie znieść, nawet kiedy same myślimy, że już nie damy rady udźwignąć tego, co nas dotyka. To również obraz siły kobiecej przyjaźni. Tylko prawdziwa przyjaciółka kocha nas najbardziej na świecie, ale jednocześnie jest szczera do bólu. Tylko taka przyjaźń wskaże nam drogę do prawdziwego szczęścia, kiedy my nie będziemy umieć go dostrzec.

Cóż mogę napisać więcej. Przeczytajcie tę książkę, jest naprawdę świetna. Ja jestem nią oczarowana. Chciałabym jeszcze tak wiele Wam o niej napisać, ale chcę, abyście sami poznali jej wyjątkowość. Będzie to możliwe już 12.05.2021 roku, kiedy to książka będzie miała swoją premierę w wydawnictwie Jaguar. Czekam na tę chwilę ogromnie podekscytowana i przepełniona dumą, gdyż dzięki zaufaniu wydawnictwa i autorki, mój blog Kocie czytanie ma przyjemność objąć ją patronatem, za co bardzo dziękuję.

Na zakończenie powiem Wam jeszcze tylko, że gdybyście szukały prezentu na zbliżający się Dzień Matki, ta książka sprawdzi się idealnie. Nawet nie wiecie, jak bardzo trafiony będzie to prezent.






sobota, 8 maja 2021

"Słodki smak marzeń" Aneta Krasińska / Konkurs patronacki.


W
itajcie kochani. Doskonale wiecie, że uwielbiam, kiedy mogę dzielić się z Wami książkami, które na zawsze znalazły swoje miejsce w moim sercu. Dziś właśnie dzięki wydawnictwu Jaguar i autorce Anecie Krasińskiej mam taką możliwość. Wspólnie bowiem przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania są aż dwa egzemplarze książki "Słodki smak marzeń". Mam nadzieję, że się cieszycie, a udział w zabawie, do którego oczywiście gorąco Was zachęcam, sprawi, że przeniesiecie się, choć na chwilę w swój świat marzeń.

Jako że konkurs organizowany jest w ramach patronatu bloga Kocie czytanie, wziąć w nim udział można zależnie od własnej decyzji na blogu, bądź na Facebooku pod specjalnie przeznaczonym do tego postem. Jednak zgłosić się można tylko raz w wybranym przez siebie miejscu.


NAGRODĄ W KONKURSIE JEST: Dwa egzemplarze książki Anety Krasińskiej „Słodki smak marzeń”.

Aby wziąć udział, należy:
- Zapoznać się z regulaminem konkursu -> REGULAMIN.
- Odpowiedzieć na pytanie konkursowe.


PYTANIE KONKURSOWE:
Jakie myśli i skojarzenia przywodzi ci na myśl tytuł książki "Słodki smak marzeń"?

Zgłosić się do udziału w konkursie i odpowiedzieć na zadane w nim pytanie możesz się w jednym z dwóch przeznaczonych do tego celu miejsc. : na blogu pod tym postem, bądź na Facebooku pod postem konkursowym. Jednak zgłosić się można tylko raz. Wybór miejsca pozostawiam Twojej indywidualnej decyzji.


Informacje uzupełniające:
-Do wygrania są 2 egzemplarze książki Anety Krasińskiej „Słodki smak marzeń ".
- Konkurs trwa - 08 - 14.05. 2021.
- Sponsor nagrody- Wydawnictwo Jaguar.
- Koszt wysyłki pokrywa sponsor (tylko na terenie Polski)
- Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz bloga Kocie czytanie (osoby, które po zakończeniu konkursu przestaną obserwować blog, nie będą brane pod uwagę w kolejnych konkursach) oraz fanpage autorki/i wydawnictwa, jak również udostępnisz informację o tym konkursie na swoich socjal mediach.
- Dołączysz do grupy wielbicieli twórczości  autorki Anety Krasińskiej. Aneta Krasińska - spotkania przy literaturze.


Wzór zgłoszenia
Zgłaszam się.
Moja odpowiedz na pytanie konkursowe:
Obserwuję jako:
Udostępniam: link
Adres e-mail: (w przypadku, kiedy nie podasz adresu e-mail, musisz śledzić wyniki konkursu, które zostaną ogłoszone w tym poście w ciągu dwóch tygodni od daty jego zakończenia).

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych tj. podanie mojego imienia i nazwiska w przypadku wygranej.


Ze swej strony chcę serdecznie podziękować wydawnictwu Jaguar za pomoc w organizacji konkursu, a wszystkim, którzy wezmą udział w zabawie, życzę powodzenia.



Kochani niestety na blogu konkurs nie cieszył się Waszym zainteresowaniem. Szkoda, ale mam nadzieję, że kolejny, który dla Was szykuję, bardziej przypadnie Wam do gustu. Za to na Facebooku zgłosiło się dużo osób i to właśnie spośród odpowiedzi tam udzielonych wybrałam dwie zwyciężczynie.

A są to:

Katarzyna Dzięgielewska.

SŁODKI SMAK MARZEŃ KOCHANA KOJARZY MI SIĘ Z MARZENIAMI I PRAGNIENIAMI DO REALIZACJI.MOJE NAJWIĘKSZE I NAJWAŻNIEJSZE MARZENIE I PRAGNIENIE TO POCZUĆ Wrońcu NOGI, WSTAĆ Z WÓZKA I MÓC ZROBIĆ ZNÓW TEN PIERWSZY KROK PO 4 I PÓŁ ROKU CHOROBY🥰🍀🙏✊💪🧑‍🦽
Z MIŁĄ CHĘCIĄ BIORĘ UDZIAŁ, A EWENTUALNĄ WYGRANĄ PO PRZECZYTANIU PRZEZNACZĘ NA LICYTACJĘ NA MOJE LECZENIE I CODZIENNĄ REHABILITACJĘ, PONIEWAŻ JESTEM SPARALIŻOWANA OD PASA W DÓŁ, ALE BYŁAM ROŚLINKĄ CAŁKOWICIE SPARALIŻOWANĄ OD Szyi W DÓŁ😇🍀❤️🤗😘🙏✊💪👏🧑‍🦽

Sabina Justyna.

Gdyby marzenia miały jakiś smak, to byłyby one o smaku waniliowym lub czekoladowym ❤
Słodki smak marzeń kojarzy mi się z dzieciństwem, z wyjazdami do dziadków gdzie zajadałam się pysznościami pieczonymi przez babcię, zrywanymi w sadzie jabłkami, lodami, które dziadek kupował dzień wcześniej, wiedząc, że przyjadę. 😀
Kojarzy mi się też z momentami powrotu mamy z pracy, zawsze miała dla mnie coś dobrego ❤
Słodki smak marzeń to moje dzieciństwo, do którego mogę tylko wrócić pamięcią, powspominać wszystkie rarytasy, które wtedy zjadałam, 😀 teraz wszystko ma inny smak, bo nadeszła dorosłość ❤

Paniom bardzo dziękuję za udział w konkursie i proszę o kontakt z danymi do wysyłki nagrody, a Was wszystkich serdecznie pozdrawiam i życzę wielu zaczytanych chwil.: ).

wtorek, 4 maja 2021

Majówkowy e-bookowy zawrót głowy!


K
ochani niestety pogoda w majowy weekend nas nie rozpieszczała, dlatego na poprawę humoru kupiłam sobie kilkanaście książek w formie elektronicznej, które bardzo chciałam przeczytać.

Napiszcie, proszę, czy którąś z nich już znacie, a jeśli tak, to jakie są Wasze wrażenia po lekturze?

Jestem również ciekawa, czy w ostatnim czasie, Wy też kupiliście sobie jakieś nowe książki?

niedziela, 2 maja 2021

"Ślady. Psim tropem" Katarzyna Kielecka.

K
ochani na pewno znacie to uczucie podekscytowania, kiedy już za chwilę macie spotkać się z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Z jednej strony nie możecie doczekać się, aby wreszcie dowiedzieć się, co u nich słychać, a z drugiej strony towarzyszy Wam obawa, czy to, czego dowiecie się o ich obecnym życiu, jest tym, czego wy im życzycie. Wiadomo, że dla osób bliskich naszemu sercu chcemy, jak najlepiej, ale jednocześnie przecież doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że w życiu bywa różnie i często los ma za nic nasze dobre życzenia. Obawy przed tym, co zastaniemy, pukając do drzwi naszych przyjaciół, są o tym bardziej uzasadnione, kiedy doskonale wiemy, że dotychczas przeszli naprawdę wiele ciężkich chwil. Życie nigdy nie było dla nich zbyt łaskawe. A jak wiadomo, niestety historia lubi się powtarzać.

Zapewne, teraz zastanawiacie się, o losy kogo z moich przyjaciół tak mocno się obawiam i drżę z niepokoju. Nie martwcie się dłużej. Nie chodzi bowiem o nikogo z bliskich mi osób, którzy towarzyszą mi na mojej drodze życiowej w życiu realnym. Tym razem zapraszam Was serdecznie z wizytą do moich literackich przyjaciół, bohaterów cyklu „Sedno” autorstwa Katarzyny Kieleckiej- rodzeństwo Edytę i Wojtka Rawickich, których poznaliśmy niemal od dziecka w pierwszym i drugim tomie wspomnianego cyklu. Odpowiednio Sedno życia" i "Piętno dzieciństwa".

Dziś odwiedziłam ich już po raz trzeci, zagłębiając się w lekturę trzeciej odsłony cyklu zatytułowanej „Ślady. Psim tropem”. Niezwłocznie po zamknięciu książki, spieszę, aby opowiedzieć Wam, czy moja niepewność tego, co zastanę, stając się ponownie obserwatorem ich obecnego życia, okazała się uzasadniona, czy też niepotrzebnie się martwiłam.

Kiedy zaczęłam czytać książkę, odetchnęłam z ulgą. Nie ulega bowiem wątpliwości, że szczęście, na które bez wątpienia oboje zasługują, wreszcie się do nich uśmiechnęło. Zarówno Edyta, jak i Wojtek cieszą się pełnią życia rodzinnego u boku wspaniałych współmałżonków, wychowując cudowne dzieci. Miłość kwitnie, a obie rodziny pozostając w bardzo bliskiej relacji, są dla siebie wsparciem. Już z opisu widniejącego na rewersie książki możemy wywnioskować, że wydarzenia w niej opisane, tym razem w znaczącej mierze skupione będą na rodzinie Edyty. Kobieta spełnia się jako żona i matka, dzieląc życie z Jędrkiem. Ich każdy dzień kręci się wokół pracy zawodowej oraz opieki nad nad wyraz dojrzałym i rezolutnym dziewięcioletnim synem. Grześ, bo to o nim mowa, ma jeszcze jednego niezawodnego opiekuna, który nie odstępuje chłopca na krok. Wierny pies Kufa obdarzył dziecko wspaniała, oczywiście odwzajemnioną miłością. Patrząc na ten cudowny rodzinny obrazek, pomyślałam sobie, że właśnie takiego życia dla nich chciałam. Nie mogłabym wymarzyć lepszego.
Ku mojemu przerażeniu jednak bardzo szybko przekonałam się, że moja radość może okazać się przedwczesna. Musicie bowiem wiedzieć, że my czytelnicy od początku dostrzegamy zagrożenie dla  spokoju tej rodziny, z którego oni sami nie zdają sobie jeszcze sprawy. Niespodziewanie dla samego Jędrka pod jego domem pojawia się jego była żona. Mało tego, czego świadomy jest tylko czytelnik, każdy krok rodziny Blińskich jest śledzony przez dwóch podejrzanych mężczyzn, którzy na pewno nie chcą wpaść na kawę.

Między Edytą i jej mężem również zaczyna się źle dziać. Szczerość w związku, którą sobie obiecywali, staje pod bardzo dużym znakiem zapytania, kiedy Edyta wprost udowadnia mężowi, że ją okłamuje. Ona jednak również nie ma odwagi, aby podzielić się z nim swoimi obawami dotyczącymi jej zdrowia. To wszystko jest jednak tylko preludium do wydarzeń, które doprowadzą mężczyznę na skraj załamania. Nie wie jeszcze, że po powrocie z wyjazdu służbowego nie będą czekali na niego, jak to zawsze mieli w zwyczaju ukochana żona, wspaniały syn i oddany psi przyjaciel. W tajemniczych okolicznościach cała trójka znika bez śladu. Rozpoczyna się czas pełen niepewności i strachu, o to, co przyniosą kolejne godziny poszukiwań. Oczywiście, abyście mogli się tego dowiedzieć, musicie sięgnąć po książkę. Ja niczego więcej nie zdradzę, ponadto, że sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana i niebezpieczna. Kto za tym wszystkim stoi, a przede wszystkim, co chce osiągnąć, musicie sprawdzić już sami.

Muszę przyznać, że zupełnie nie spodziewałam się takiej odsłony twórczości Pani Katarzyny Kieleckiej, jaką poznajemy na kartach tego tytułu. Tym niemniej jest to zaskoczenie bardzo pozytywne, które dowodzi temu, że autorka wspaniale rozwija swój warsztat twórczy. Ci z Was, który znają twórczość pisarki, wiedzą, że dotychczas oddawała Ona w ręce swoich czytelników życiowe, poruszające i niestroniące od trudnych tematów historie, które chwytały nas za serce i skłaniały do refleksji. Tym razem jest dokładnie tak samo, jednak dodatkowo fabuła została wzbogacona o genialny trzymający nas w napięciu i wzbudzający mnóstwo emocji wątek thrillera.
Jeśli chodzi o mnie, to uwielbiam dokładnie takie połączenia gatunkowe. Uwierzcie mi, czytałam tę książkę na jednym wdechu z galopującym od rollercoastera przeżyć sercem.

Jest to książka dla każdego, bo jak wspomniałam, nowa odsłona twórczości Pani Kasi nie pozbawiła nas niczego, za co kochaliśmy Jej książki do tej pory. Nadal są życiowe, poruszające i okraszone dużą porcją humoru i charakterystycznego dla bohaterów tej serii ciętego języka. Jestem pewna, że wątek dreszczyku i grozy, który tutaj odnajdujemy, pozwoli autorce poszerzyć grono swoich czytelników, którzy właśnie czegoś takiego dla siebie szukają. Jak widzicie, nic nie tracimy, a wręcz przeciwnie wiele zyskujemy. A przecież na tym nam wszystkim zależy najbardziej.

Jednak nie tylko koleje losów głównych bohaterów zasługują na uwagę czytelnika. Nie mogłabym bowiem nie wspomnieć o postaci byłej żony Jędrka – Justyny. Ci, którzy znacie poprzednią część cyklu, doskonale wiecie, że ocenialiśmy ją bardzo surowo i jednoznacznie. Tymczasem teraz poznajemy jej historię o wiele dokładniej i możecie mi wierzyć, że na pewno będziecie bić się w piersi za to, że tak pochopnie ją oceniliście, a to, czego dowiecie się o jej życiu w przeszłości, wywoła ogromne wzruszenie i wyciśnie łzy. Jej perypetie to dowód na to, że nie należy oceniać człowieka zbyt pochopnie, zanim nie dowiemy się, przez co przeszedł. Przeszłość bowiem, bardzo często odciska na ludziach swoje piętno, a nasze osądy mogą okazać się nader krzywdzące.

Gorąco zachęcam Was do sięgnięcie po tę pozycję. Pani Katarzyna Kielecka wciąga nas w bardzo dynamicznie zmieniający się bieg wydarzeń, nie pozwalając nam odetchnąć ani na chwilę. Chcemy, jak najszybciej dotrzeć do końca i przekonać się, jaki finał będzie miała ta historia. Nie tracimy nadziei, że już za chwilę traumatyczne przeżycia Blińskich staną się przeszłością, o której dzięki miłości do siebie szybko zapomną, a w ich domu ponownie zagości spokój i szczęście. Pani Kasia jednak nie oszczędza swoich bohaterów, przez co, zamykając książkę, miałam wrażenie, że moje serce przestało bić i natychmiast chciałam sięgnąć po kolejną część zatytułowaną „Ślady. Rudy warkocz”, o której opowiem Wam już wkrótce.

Na zakończenie, mam dla Was wskazówki, jak należy czytać ten cykl, ponieważ często mnie o to pytacie. Jak pisałam, „Ślady. Psim tropem” i „Ślady. Rudy warkocz” są trzecią częścią cyklu „Sedno”, jednak jeśli nie poznaliście dwóch pierwszych, to nie ma przeszkód, byście te dwie części potraktowali jako dwa odrębne tomy powieści. Bez problemu odnajdziecie się w fabule z racji tego, że autorka wyjaśniła niezbędne wątki, nawiązując do minionych wydarzeń, Według mnie jednak korzystniejsze będzie przeczytanie wszystkich czterech tytułów w kolejności ich wydania. Wówczas będziecie mieli pełny obraz historii, co znacząco wpłynie na Wasz jej odbiór. Oczywiście z korzyścią dla czytelnika.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Szara godzina, za co bardzo dziękuję.