Moi drodzy często pytacie mnie, jakie książki najbardziej lubię i po jakie najczęściej sięgam. Moja odpowiedź od zawsze jest niezmienna. Ogromnie cenię sobie twórczość autorów, którzy w swoich utworach są blisko ludzi i ich problemów. Jeśli fabuła czytanej przeze mnie książki oparta jest na życiowych i autentycznych problemach, z którymi ja sama w pewien sposób mogę się utożsamić, a tym samym wynieść z niej wiele cennych wartości na płaszczyznę swojego prywatnego życia, wówczas towarzyszy mi to wspaniałe poczucie czasu spożytkowanego na naprawdę wartościowej lekturze. Takie książki chcę promować i Wam polecać.
Piszę o tym nie bez powodu, ponieważ właśnie dziś chcę opowiedzieć Wam o książce „Słodki smak marzeń”, w której autorce Anecie Krasińskiej, o czym przekonacie się za chwilę, doskonale udało się wyjść naprzeciw moim czytelniczym oczekiwaniom. Jeśli mieliście już okazję choć trochę poznać twórczość Pani Anety, to wiecie, że nie boi się ona trudnych tematów, czemu daje wyraz na kartach swoich książek. Tak jest i tym razem, ale o tym przeczytacie w dalszej części mojej recenzji.
Zanim jednak opowiem Wam o samej książce, najpierw, jak to mam często w zwyczaju pokuszę się o chwilę osobistych życiowych rozważań. Przykro to przyznać, ale w dzisiejszych czasach, kiedy dążymy do coraz lepszego komfortu życia, chcąc ciągle podnosić poziom swojego statusu materialnego, żyjemy na kredyt. W pogoni za pieniądzem stajemy się niewolnikami życia zawodowego i powierzanych nam obowiązków. Niestety w tym ciągłym biegu bez wytchnienia bardzo łatwo się zatracić i zatrzeć granicę zdrowego podejścia do pracy. Jest to tyle niebezpieczne, że pewnego dnia możemy obudzić się z poczuciem, iż coś nas w tym życiu ominęło. Ono przecieka nam przez palce, a my nie mamy czasu na to, co w życiu najważniejsze.
Przekonała się o tym główna bohaterka powieści Laura. Jest to młoda kobieta pochodząca z niewielkiej wsi pod Przemyślem, która wyjechała na studia do Warszawy i niejako zachłysnęła się tym miastem. To właśnie z tym miejscem wiąże swoją przyszłość. W momencie, kiedy my czytelnicy wkraczamy do jej codziennego życia, dowiadujemy się, że dziewczyna pracuje w agencji reklamowej. Bardzo szybko poznajemy kulisy ciężkiej pracy w korporacji. Tu liczy się tylko jak najszybsze wykonywanie kolejnych zleceń, a życie prywatne pracowników nie ma znaczenia. Szefową Laury jest kobieta o silnym charakterze, dlatego wszyscy pracują pod presją czasu. Laura nie narzeka, bo wie, że ma do spłacenia kredyt za mieszkanie. Szefowa natomiast zna korporacyjne sztuczki i wie, że obietnicą premii można zmotywować do pracy każdego. Nasza bohaterka ma na szczęście dwójkę przyjaciół, którzy są częścią zespołu, któremu Laura przewodniczy. To oni dbają o to, by po ciężkiej pracy znalazła chwilę, aby choć trochę odreagować napięcie, które siłą rzeczy jest stałym elementem ich każdego dnia.
Laura nie wie jeszcze, że pewien służbowy wyjazd w góry i niefortunne zdarzenie będzie początkiem wielu zmian, które szykuje dla niej los. W dość niebezpiecznych okolicznościach poznaje Igora. Mężczyzna jest ratownikiem górskim. Na początku jest on dość tajemniczą postacią i nie dowiadujemy się o nim zbyt wiele, ale ma to swój cel, o czym musicie przeczytać już sami. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale pozwolę sobie uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić Wam, że Igor już wkrótce, ku zaskoczeniu samej Laury pojawi się w jej życiu w zupełnie innej odsłonie. Jak się możecie domyślać, między naszą dwójką pojawia się uczucie. Niestety czasami miłość nie wystarcza, aby być szczęśliwym i spełniać marzenia. W głowie Laury rodzi się pytanie. „Dlaczego taki mężczyzna, jak Igor, który ma wszelkie możliwości, aby wieść szczęśliwe życie u boku każdej kobiety, jaką sobie wybierze, zaszył się w górach i niejako skazał na samotność”?
Ja oczywiście niczego Wam nie zdradzę, ale nie martwcie się, odpowiedź na to pytanie czeka na Was na kartach książki.
Powiem Wam tylko tyle, każdy z nas ma jakąś przeszłość, a tej, która stała się udziałem Igora, nie życzyłabym nawet największemu wrogowi. Kiedy czytałam sceny opisujące to, przez co przeszedł, płakałam jak dziecko. Uwierzcie mi, nie dziwię się, że zdecydował się uciec przed światem.
Aneta Krasińska zostawia nam jednak w swojej książce piękne przesłanie, aby mimo przeciwności losu, nie bać się sięgać po marzenia i wyciągać po nie rękę. Nie zamykajmy się na szczęście i miłość. Dajmy sobie kolejną szansę, bo:
„Marzenia najlepiej smakują, jeśli można je z kimś dzielić”.
Jeśli jednak spodziewacie się, że teraz naszych bohaterów czeka tylko sielanka to, nic bardziej mylnego. Jak wspomniałam wcześniej historia, którą oddała w nasze ręce Aneta Krasińska to, samo życie, a jak wiemy, ono bywa okrutne. To, w jaki sposób zakończyła się książka, sprawiło, że moje serce na chwilę przestało bić. I macie moje słowo, w Waszym przypadku na pewno też tak będzie.
Takie zakończenie trudno mi autorce wybaczyć. Na szczęście już jesienią ukaże się druga część historii, której ja już nie mogę się doczekać.
To jeszcze nie wszystko, o czym przeczytamy w książce. Jak mogliśmy usłyszeć na wielu spotkaniach autorskich, Pani Aneta kocha góry. Ich piękno i miłość, jaką je darzy, została wspaniale ukazana właśnie w tej książce. Dostaliśmy tu jednak także bardzo ważną lekcję, aby do gór i wypraw górskich podchodzić z respektem, rozwagą i dużą ostrożnością. W przeciwnym razie możemy naszą lekkomyślność przypłacić zdrowiem, a nawet życiem narażając przy tym bezpieczeństwo innych.
„Słodki smak marzeń” to książka bardzo prawdziwa, której bohaterem mógłby być każdy z nas. Co prawda bohaterami powieści są młodzi ludzie, ale wiek tutaj nie ma większego znaczenia. Problem pracoholizmu dotyka nas wszystkich. Nawet jeśli nie chcemy lepszego życia dla siebie, to pragniemy go dla swoich dzieci, chcemy im pomóc finansowo. Pieniędzy nigdy dość, a życie mamy tylko jedno. Mocno wierzę w to, że ta książka da nam wszystkim wiele do myślenia i pomoże przywrócić mu odpowiednią hierarchię wartości. Całym sercem polecam Wam przeczytanie tej książki. Możecie mi wierzyć, że wzbudzi w Was silne emocje i nie pozwoli Wam się od siebie oderwać. Poza autentyzmem, przekazywanymi wartościami, życiowymi refleksjami i emocjami bezsprzecznym atutem tej książki są kreacje jej bohaterów. Każdy z nich jest inny, lecz wszyscy są bardzo wyraziści. Wszyscy mają nam coś uświadomić i coś pokazać. Jednych lubimy, inni kradną nasze serca i mocno im kibicujemy, a jeszcze inni wzbudzają w nas złość.
To wszystko w połączeniu z bardzo i lekkim stylem pisania oraz językiem, którym posługuje się autorka, sprawia, że całość czyta się niezwykle przyjemnie i szybko z nieustannie rosnącą ciekawością następujących po sobie wydarzeń.
Mogłabym jeszcze bardzo długo w samych superlatywach pisać o atutach powieści i przekonywać Was, że koniecznie musicie ją przeczytać, ale uważam, że o tym co dobre nie trzeba dużo mówić, ponieważ samo się obroni.
Nie pozostaje mi zatem nic więcej, jak serdecznie podziękować Autorce i wydawnictwu Jaguar za ogromny zaszczyt i przyjemność patronowania tak wartościowej książce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.