Moi kochani zapraszam Was na wycieczkę do Łodzi. Ci z Was, którzy mieszkają w tym mieście, bądź też mieli okazję je zwiedzać, na pewno zgodzą się ze mną, że jest w nim wiele pięknych i godnych uwagi miejsc. Tym razem jednak za sprawą książki Anny Stryjewskiej „Chłopiec z ulicy wschodniej” chcę zabrać Was w literacką podróż do jednej z dzielnic Łodzi, która wydaje się zapomnianą przez Boga i ludzi.
Tytułowa ulica Wschodnia to miejsce, gdzie w starej kamienicy dorastał główny bohater powieści Gabryś Konecki. Niestety jego dzieciństwo nigdy nie było beztroskie. Zdecydowanie można określić je, jako bezwzględną szkołę przetrwania. Ulica Wschodnia i jej mieszkańcy to swego rodzaju odrębna społeczność, która nie cieszy się dobrą opinią. Pijaństwo, rozboje i przemoc stanowią tu niemalże codzienność. Dla chłopca każdy dzień naznaczony jest strachem i cierpieniem, a to wszystko przez ojca, który pije i bije. Alkoholizm Heńka Koneckiego niszczy życie dziecka i jego matki. Mężczyzna staje się dla swojej rodziny oprawcą, który obwinia żonę i syna za swoją życiową nieudolność. A powodem do wyładowania swoich frustracji może być dosłownie wszystko. Mimo że bliscy mężczyzny chodzą wokół niego na paluszkach, to nigdy nie mogą być pewni, czy dziś jest szansa na odrobinę spokoju, ponieważ wszystko uzależnione jest od nastroju domowego tyrana. Gabryś, aby uciec z piekła, w jakim przyszło mu żyć, ucieka w marzenia o dalekich podróżach.
„[…] czy w pewnym momencie na wszystko jest już za późno? Niczego nie można już zmienić?".
Autorka w swojej książce bardzo dokładnie przedstawiła mechanizm zachowań zarówno osoby uzależnionej, jak i osób współuzależnionych będących jednocześnie ofiarami przemocy psychicznej i fizycznej.
Mamy możliwość przyjrzenia się tej trudnej sytuacji w dwóch aspektach. Na przykładzie matki Gabrysia - Ireny Koneckiej, widzimy, jak bardzo mimo cierpień i upokorzeń ze strony męża stara się ukryć przed innymi ludźmi to, co dzieje się w jej domu. Chce, aby ludzie postrzegali jej męża, jako wspaniałego małżonka i ojca.
Z drugiej strony dostrzegamy to, jak, bardzo trwanie we wspólnej niedoli kształtuje relację matki z synem. Tylko ich miłość pozwala im przetrwać tę gehennę. Dla Gabrysia to właśnie mama jest siłą do tego, by się nie poddać i wierzyć w lepszą przyszłość. Jednocześnie moglibyśmy zarzucić kobiecie, nadmierną bierność i uległość przedkładaną nad dobro dziecka, ale pamiętajmy, że z perspektywy ofiary przemocy domowej postrzeganie i motywy takiego, a nie innego jej postępowania wyglądają zupełnie inaczej.
Choć życie chłopca jest trudne i bolesne, to jednak nie jest ono pozbawione również nadziei i pięknych chwil, które dziś będąc już dorosłym mężczyzną, wspomina z ciepłem w sercu. Dzięki przyjaciółce Emilii oraz jednej bardzo miłej staruszce jego życie stało się lepsze. Jeszcze wtedy nie zdawał sobie jednak sprawy, że pewnego dnia ta starsza pani odmieni je już na zawsze. Mimo młodego wieku w sercu wówczas nastolatka był ktoś jeszcze, z kim los rozdzielił go niespodziewanie, lecz mimo to ta wyjątkowa osoba ciągle zajmuje w nim szczególnie miejsce. Pomimo minionych lat marzy o tym, by jeszcze kiedyś ją spotkać. Tylko, czy jego marzenia i pragnienia jeszcze kiedyś się spełnią, czy jednak na wszystko jest już za późno? O tym, musicie przekonać się sami.
Jak wspomniałam wcześniej, poznając ulicę Wschodnią i to, co się w tej dzielnicy dzieje ma się nieodparte wrażenie, że Bóg odwrócił oczy od tych ludzi. Chciałoby się powiedzieć: „Boże widzisz i nie grzmisz”. Jednak autorka wprowadziła w fabule wyjątkowy wątek nadprzyrodzony, który doskonale udowadnia, że Bóg nigdy nie zapomina o najsłabszych i bezbronnych. To dzięki temu niezwykłemu połączeniu tego, co boleśnie realne z tym, co wspaniałe, piękne, magiczne, a zarazem niepojęte Gabrysiowi udawało się przetrwać nawet najcięższe chwile i najdotkliwsze razy od życia.
„Chłopiec z ulicy Wschodniej” to niezwykle prawdziwa i trudna historia, która bez wątpienia bardzo mocno obciąży czytelnika emocjonalnie. To bolesna opowieść o cierpieniu i krzywdzie. Czytając, nie możemy przestać myśleć o tym, że przecież na świecie jest wiele rodzin w podobnej sytuacji, w której najbardziej cierpią bezbronne dzieci. Tak wiele z nich, nie miało szczęścia zaznać ciepła i bezpieczeństwa w rodzinie. Proszę, rozejrzyjmy się wokół siebie, być może gdzieś blisko nas jest właśnie taki mały Gabryś, dla którego nasza pomoc i wsparcie może okazać się jedyną, bezcenną bezpieczną przystanią.
Nie chce jednak, abyście myśleli, że karty powieści przesiąknięte są jedynie smutkiem i poczuciem beznadziei, wręcz przeciwnie znajdziemy tu również obraz wyjątkowych więzi, które połączyły zupełnie obcych sobie ludzi, piękną przyjaźń, wiarę w marzenia i lepszą przyszłość, a także miłość.
Mam nadzieję, że sięgniecie po tę niezwykle wartościową książkę, która uwierzcie mi, zostanie z wami na długo i nie pozwoli o sobie zapomnieć. Jednak tym razem, choć zdecydowanie polecam ją waszej uwadze, z uwagi na trudną tematykę, wiem, że nie każdy może być gotowy, na to, aby po nią sięgnąć, dlatego pozostawiam decyzję o lekturze do indywidualnego przemyślenia.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Szara godzina, za co bardzo dziękuję.