sobota, 30 lipca 2022

"To jeszcze nie koniec" Egan Hughes.

W
szyscy wiemy, że miłość jest ślepa, ale często jest również naiwna. Spotykając na swojej drodze osobę, która nas zauroczy i skradnie nasze serce, stajemy się bardzo podatni na jej wpływ. Wierzymy w każde jej słowo i roztaczane przed nami wizje pięknego wspólnego życia. Dajemy się ponieść uczuciom, a racjonalne myślenie i rozsądek przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Oczarowani nie zdajemy sobie sprawy, że wówczas bardzo łatwo możemy stać się marionetką w rękach tej osoby i ofiarą jej manipulacji, której konsekwencje mogą nas bardzo wiele kosztować. Przekonała się o tym główna bohaterka powieści Egan Hughes „To jeszcze nie koniec”, którą dziś będę dla was recenzowała. 

Mia, bo to o niej mowa, dziś już wie, że jeżeli coś jest zbyt piękne, rzadko bywa prawdziwe. Kiedy będąc młodą dziewczyną, poznała starszego od siebie mężczyznę, ten bardzo jej imponował. Podejściem do życia, sposobem bycia oraz głową do tego, jak zarabiać dobre pieniądze. Rob obiecywał jej piękną wspólną przyszłość i sprawiał, że czuła się wyjątkowa. Za zasłoną pięknych słów metodycznie pozbawiał jej wszystkiego, co kochała i co stanowiło jej własną życiową przestrzeń. Przekonywał, że mając siebie, nie potrzebują niczego więcej, aby być szczęśliwymi. Nadszedł jednak dzień, kiedy brutalnie dotarło do niej, że żyła w iluzji stworzonej na potrzeby celów, które Rob bardzo starannie ukrywał. Mało tego, zrozumiała, że musi  jak najszybciej od niego odejść, gdyż w przeciwnym razie grozi jej niebezpieczeństwo.

W momencie, kiedy my czytelnicy wkraczamy w życie kobiety, ona tworzy szczęśliwy związek z innym mężczyzną, wierząc w to, że jej traumatyczne przeżycia z byłym mężem są już tylko trudnymi wspomnieniami toksycznego związku, o których chce zapomnieć i nigdy więcej do nich nie wracać. Nagła wizyta policji i szokująca informacja o jego śmierci sprawia jednak, że koszmar powraca, a z trudem odzyskany spokój zostaje być może bezpowrotnie zburzony. Eksmałżonek został zamordowany, a ona automatycznie staje się podejrzaną. Bardzo szybko okazuje się, że nie tylko ona miała motyw, by zabić. Wiele osób pałało żądzą zemsty na ofierze zbrodni i pragnęło jego śmierci. W tej sprawie jest wiele prawd i tylko jedna jest tą prawdziwą. Mia wie jednak, że ma pewien sekret, którego musi strzec przed wszystkimi, ale teraz już nie może być pewna, czy jest jedyną osobą, która zna jej tajemnicę. Jeśli ktoś wykorzysta ją przeciwko niej, to jeszcze nie będzie koniec jej traumy.

Na kartach książki poznajemy historię, która uświadamia nam, że nasza łatwowierność w sprawach uczuć może być idealnym sposobem dla nieuczciwych łowców samotnych serc, aby omamić kobietę i czerpać dla siebie korzyści z tej reżyserowanej miłości. Zakochana kobieta niepostrzeżenie dla samej siebie połyka zarzucony na nią haczyk i staje się więźniem zamkniętym w pułapce. Najmniejszy nawet przejaw sprzeciwu, kończy się agresją. Oprawca sprowokowany pokazuje swoje prawdziwe oblicze, a my dopiero wtedy konfrontujemy się z rzeczywistością, czując się oszukane. Zranione uczucia rodzą nienawiść i pragnienie odwetu. A to z kolei może doprowadzić do tragedii.

„To jeszcze nie koniec” to thriller psychologiczny skonstruowany tak, aby czytelnik do końca nie wiedział kto jest mordercą, a kto tylko ofiarą bezwzględnej intrygi. Nie wiadomo komu ufać, a kto jest tylko bardzo dobrym aktorem. Całość przedstawionych wydarzeń została podzielona na dwie płaszczyzny czasowe. Przed i po dokonanej zbrodni. Dzięki temu mamy możliwość uczestniczyć w policyjnym dochodzeniu i sami wytropić mordercę mając szeroki pogląd na wydarzenia z przeszłości. Kłamstwa i czyny, których dopuścił się Rob.  W toku prowadzonego policyjnego śledztwa przekonać się, do czego jest zdolna skrzywdzona osoba doprowadzona do ostateczności. Z uwagi na to, że osób zranionych i wykorzystanych przez zamordowanego mężczyznę było co najmniej kilka, powieść jest wielowątkowa. Wątki te jednak łączą się idealnie serwując nam świetne zakończenie.

I teraz na pewno Was zaskoczę, gdyż nie jestem do końca usatysfakcjonowana z lektury tego tytułu, jeśli miałabym wszystko o czym przeczytałam rozpatrywać w kategorii thrillera. Według mnie ta książka została niewłaściwie sklasyfikowana. W moim odczuciu jest to powieść obyczajowa z elementami dramatu i wątkiem kryminalnym. Gdyby tak właśnie została mi przedstawiona, to wówczas moja ocena tej książki byłaby o wiele wyższa. Niemniej jednak uważam, że warto po nią sięgnąć i samemu spróbować poukładać te mocno złożone i pomieszane koleje wielu bohaterów, o różnorodnej osobowości. Wszyscy oni są dowodem na to, że pozory mogą mylić i dopiero przy bliższym poznaniu człowiek może zyskać, bądź stracić w oczach innych, co też z pewnością odczujecie w kontekście tego, czego dowiecie się o każdym z nich. Była to lekka lektura, którą czytało się ciekawie i dość szybko, choć długie opisy bywały nużące. Jednak nie jest to książka, która na długo zostaje w pamięci. Na pewno lepiej zostanie ona odebrana przez osoby, które nie czytają zbyt wielu thrillerów. Natomiast ci z was, którzy tak jak ja są wielbicielami tego gatunku, mogą poczuć się zawiedzeni. To jak, skusicie się?

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.






środa, 20 lipca 2022

"Moja droga I..." Anna Bałuta

K
ażdy z nas pragnie miłości i akceptacji, ale niestety często wbrew temu, czego pragniemy, wzbraniamy się przed daniem sobie prawa do tego, by kochać i być kochanym. Najczęściej podłożem tego rodzaju wewnętrznych rozterek jest walka serca z rozumem wynikająca z sytuacji życiowej, w jakiej się znajdujemy. Ja jako osoba niepełnosprawna doskonale znam ten problem z autopsji. Wiele razy zastanawiałam się nad tym, czy powinnam się z kimkolwiek wiązać, mając świadomość własnych ograniczeń i problemów zdrowotnych. Zawsze wtedy nachodziły mnie obawy, czy nie będę dla kogoś ciężarem i przysłowiową kulą u nogi. Dziś jednak nie będziemy mówić o mnie, a pójdziemy o krok dalej. Za sprawą Anny Bałuty i jej książki „Moja Droga I...”, o której chcę wam opowiedzieć. Po raz kolejny zapukamy do drzwi mieszkania Ilony Malczyńskiej. Wspaniałej córki, matki i przyjaciółki, którą mieliśmy okazję poznać w poprzedniej książce autorki „Listy do Emki”.

Przystępując do lektury tej części, byłam bardzo ciekawa, co słychać u Ilony, a jednocześnie pełna obaw, jak sobie radzi. Musicie bowiem wiedzieć, że Ilona jest osobą chorującą na wirusa WZW C (choroba zakaźna wywołana przez wirusa wątroby typu C (HCV). Wirus ten, jest nazywany cichym zabójcą, ponieważ latami nie daje żadnych objawów, skutkuje niewydolnością wątroby, co z kolei prowadzi do marskości wątroby, a nawet raka wielokomórkowego i czeka na zakwalifikowanie jej na specjalistyczną terapię wówczas będącą dopiero w fazie badań medycznych.

Zapewne wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że stając w obliczu tak poważnej diagnozy lekarskiej, każdy zareaguje zupełnie inaczej. Jedni zamkną się w sobie i będą izolować od świata, a drudzy mimo odczuwanego strachu wezmą się za przysłowiowe bary z trudnym przeciwnikiem i będą walczyć o siebie i swoje zdrowie. Ku mojej ogromnej uldze nasza bohaterka należy do tej drugiej grupy chorujących. Jest bardzo zdyscyplinowaną pacjentką i robi wszystko, aby wygnać dziada, jak mówi o wirusie. Jest aktywna zawodowo i otwarta na ludzi. Swoje emocje przelewa na papier. Trzeba przyznać, że na pewno nie radziłaby sobie tak dzielnie, gdyby nie obecność wspaniałych osób wokół niej. Zawsze może liczyć na wsparcie i pomoc kochającej rodziny i oddanych przyjaciół. Jednak jest coś, czego oni wszyscy nie są w stanie jej dać, a czego najzwyczajniej w świecie bardzo potrzebuje. Miłość i bliskość fizyczna jest naturalną potrzebą każdego z nas. Ilona doskonale o tym wie, lecz już przez tak długi czas żyje pod dyktando choroby, że nie potrafi otworzyć się na to, co daje jej los zdominowana przez lęki dotyczące zarażenia osoby, której pozwoli się do siebie zbliżyć. Skrzywdzenia jej i zniszczenia jej życia. Musicie koniecznie przeczytać tę książkę po to, aby kibicować Ilonie i przekonać się, czy da sobie szansę na szczęście, na które z pewnością zasługuje.

Śmiało mogę powiedzieć, że oddając tę książkę w nasze ręce, autorka miała bardzo ważną misję, której przyświecało kilka bardzo istotnych celów. Po pierwsze, aby odrzeć temat wirusa HCV z zasłony milczenia i tabu, jakim został on okryty. Niestety świadomość społeczna na temat tej choroby ciągle jest bardzo znikoma. Wiele osób nie wie nawet, z czym ona się wiąże. Ponadto osoby na nią chorujące wstydzą się o niej mówić, aby nie czuć się gorszymi. Tymczasem musicie wiedzieć, że obecnie wirus ten jest w pełni wyleczalny, a osoby chore nie stanowią dla innych żadnego zagrożenia. Musimy jednak się badać, aby odpowiednio wcześnie wirus został wykryty.

Nie myślcie jednak, że „Moja droga I”, to książka, w której odnajdą się tylko osoby chore. Wręcz przeciwnie. Dziadem dla każdego z nas może być naprawdę wiele różnych przeciwności, z którymi zmagamy się w naszym życiu każdego dnia. Co za tym idzie, na pewno znaczna część osób, które po nią sięgną, odnajdzie w historii, którą skrywają jej karty cząstkę siebie, a sama główna bohaterka stanie nam się bardzo bliska. Jednocześnie jej postawa w chorobie i wiara w wyzdrowienie doda nam siły i motywacji, aby nigdy się nie poddawać. Doda pewności siebie i zrodzi przekonanie, że nie ma takiego dziada, którego nie da się pokonać. Często siedzi on tylko w naszej głowie i to, od poukładania sobie wszystkiego powinniśmy zacząć.

A wracając do kwestii unikania związków i skazywania się na samotność, to owszem obawy są czymś naturalnym, ale pamiętajmy, że nie wolno nam decydować za kogoś. Po naszej stronie leży tylko to, żeby być szczerym z drugą osobą odnośnie do tego, jak wygląda nasze życie, a to ona sama powinna podjąć decyzję czy akceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy i czy chce wspólnie z nami to życie dzielić.

Już w momencie czytania „Listów do Emki” czułam, że Ania podniosła sobie bardzo wysoko poprzeczkę, ponieważ tamta książka jest świetna i byłam świadoma tego, iż pisząc kontynuację losów Ilony, na pewno dużym wyzwaniem będzie sprawić, aby ta książka była tak samo dobra, a może nawet jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki. Jednak macie moje słowo, że autorka poradziła sobie z tym wyzwaniem doskonale. Tym razem otrzymaliśmy równie wciągającą i życiową opowieść nie tylko o chorobie, ale także o wyjątkowych relacjach rodzinnych, przyjaźni i miłości w różnych jej obliczach. Mogę wam również zdradzić, że dla postaci drugoplanowych życie szykuje wiele zaskakujących zmian.

Chciałabym zatrzymać się jednak nieco dłużej na relacji łączącej Ilonę z córką Emilką, ponieważ jest to piękny przykład świadomego rodzicielstwa. Rodzicielstwa, w którym matka jest nie tylko matką, ale i przyjaciółką. Pozwala swojemu wkraczającemu w dorosłe życie dziecku podejmować własne decyzje i dokonywać własnych wyborów, a jednocześnie, jest zawsze obok, kiedy jej córka tego potrzebuje. Życzyłabym każdemu rodzicowi, aby tak właśnie budował relacje ze swoimi dziećmi.

Drodzy czytelnicy, gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po ten tytuł. Tych z was, którzy czytaliście pierwszą część, na pewno nie muszę przekonywać, że naprawdę warto. Natomiast tym z Was, którzy jeszcze nie mieliście okazji poznać Ilony i stać się niemalże częścią jej życia powiem, że to nawet lepiej dla was, gdyż nie będziecie musieli z niecierpliwością czekać na to, co będzie dalej. Spędzicie wyjątkowy czas z niezwykle potrzebną społecznie książką, która nie pozwoli wam na odłożenie jej nawet na chwilę, zanim nie dotrzecie do ostatniego jej zdania. Będziecie czytać z ogromną nadzieją na to, że i dla Ilony los wreszcie okaże się łaskawy. W tej książce naprawdę dużo się dzieje, a wszystko, o czym czytamy, dostarcza nam wiele emocji i daje czas na refleksje i przemyślenia także własnego życia. Tym razem Ania zdecydowała się na zmianę formy, w jakiej opisze wszystko to, co obecnie dzieje się w życiu głównej bohaterki. W przypadku „Listów do Emki” była to forma epistolarna. Teraz natomiast jest to powieść obyczajowa wzbogacona o ciekawe opisy na przykład pogody, będącej niejako odzwierciedleniem tego, co Ilona czuje czy też pewnej fontanny, która ma dla kobiety bardzo symboliczny wymiar.

Jestem niezmiernie wdzięczna autorce za to, że zdecydowała się napisać tę ogromnie wartościową i potrzebną społecznie książkę. Chciałabym, aby trafiła ona do jak najszerszego grona odbiorców. Uważam, że należy mówić o niej dużo i głośno, dlatego nie zatrzymuję was dłużej, żebyście mogli niezwłocznie zabrać się za jej czytanie.

Recenzja powstała we współpracy z autorką, za co bardzo dziękuję.

niedziela, 17 lipca 2022

Książkoholik pyta książkoholika.

 


Kochani dzisiaj będzie krótko i konkretnie. 😊 Wiele razy zadajecie mi mnóstwo różnych i bardzo ciekawych pytań na temat mojego książkowego życia, upodobań literackich oraz  kwestii około książkowych.

Dlaczego wpadłam na pomysł, abyście pod tym postem zadawali mi pytania właśnie takiego rodzaju, na które później bardzo chętnie odpowiem w oddzielnym poście.

Na zadawanie pytań macie dokładnie tydzień, czyli do przyszłej niedzieli. Przyznam szczerze, że trochę się boję, o co zapytacie.  MAX 3 PYTANIA. 

Pytania możecie zadawać również na  Facebooku.


https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid07on1FANpvUT39niTd6BTPJSwAQNVXD8vK5EG6N8PpvoJXWbt6nbjo6NNZJ37KngJl&id=100052520093487

środa, 13 lipca 2022

Jestem gadżeciarą.



Ci z was, którzy dobrze mnie znają wiedzą, że jestem ogromną gadżeciarą, jeśli chodzi o akcesoria czytelnicze. Kiedy tylko zobaczę coś ciekawego w tej kategorii, od razu chciałabym to mieć. Czasami muszę na to poczekać, a czasem moje marzenia spełniają się bardzo szybko. I tak stało się tym razem. Zainspirowana testami czytnika marki PocketBook InkPadLite 9,7 cala wykonanymi przez Kasię, autorkę bloga Książkowe wieczory u Katji poczułam, że jest to czytnik idealny dla mnie i bardzo chciałabym, aby trafił w moje ręce. Nawet nie przypuszczałam, że stanie się to tak szybko, ale o to jest. Od dziś stałam się jego właścicielką, z czego niezmiernie się cieszę.



Już teraz mogę powiedzieć, że zgadzam się z Kasią odnośnie do tego, że jest bardzo lekki mimo dużej rozdzielczości ekranu, która zdecydowanie poprawia komfort czytania. Dodatkowo jestem pod ogromnym wrażeniem szybkości i płynności jego działania. Coś więcej na pewno powiem wam o nim za jakiś czas. A teraz uciekam czytać.

A może ktoś z was korzysta już z tego modelu czytnika i mógłby podzielić się ze mną swoimi wrażeniami z jego użytkowania? Jestem bardzo ciekawa waszej opinii.

Chcę zaznaczyć, że to nie jest żadna współpraca. Czytnik jest prezentem, a został zakupiony na Allegro.



Dodatkowo dokupiłam do niego etui z możliwością podstawki i obrotu o 360 stopni.






Gdybyście mieli jakiekolwiek pytania, piszcie w komentarzach. Postaram się odpowiedzieć najlepiej, jak potrafię.

sobota, 9 lipca 2022

Albański Motyl - Anna Stryjewska./ Konkurs Patronacki.




W
itajcie kochani. Doskonale wiecie, że uwielbiam, kiedy mogę dzielić się z Wami książkami, które na zawsze znalazły swoje miejsce w moim sercu. Dziś właśnie dzięki wydawnictwu Szara Godzina i autorce Annie Stryjewskiej mam taką możliwość. Wspólnie bowiem przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania jest jeden egzemplarz książki "Albański Motyl", z autografem i dedykacją autorki. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać mojej recenzji tej książki, to serdecznie zapraszam do nadrobienia zaległości, Mam nadzieję, że jeszcze bardziej zachęci Was ona do udziału w konkursie.

Jako że konkurs organizowany jest w ramach patronatu bloga Kocie czytanie, wziąć w nim udział można zależnie od własnej decyzji na blogu bądź na Facebooku pod specjalnie przeznaczonym do tego postem. Jednak zgłosić się można tylko raz w wybranym przez siebie miejscu.

NAGRODĄ W KONKURSIE JEST: Jeden egzemplarz książki "Albański Motyl z autografem i dedykacją autorki.

Aby wziąć udział, należy:
- Zapoznać się z regulaminem konkursu -> REGULAMIN.
- Wykonać zadanie konkursowe.

ZADANIE KONKURSOWE:
Przekonaj mnie, że to właśnie Ty powinnaś/ powinieneś wygrać Albańskiego motyla.

Zgłosić się do udziału w konkursie i wykonać zadanie konkursowe możesz się w jednym z dwóch przeznaczonych do tego celu miejsc. : - na blogu pod tym postem, bądź na Facebooku pod postem konkursowym. Jednak zgłosić się można tylko raz. Wybór miejsca pozostawiam Twojej indywidualnej decyzji.


Informacje uzupełniające:
-Do wygrania 1 egzemplarz książki Anny Stryjewskiej "Albański motyl "z autografem i dedykacją autorki.
- Konkurs trwa - 9- 16.07. 2022.
- Sponsor nagrody- Autorka Anna Stryjewska.
- Koszt wysyłki pokrywa sponsor (tylko na terenie Polski)
- Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz bloga Kocie czytanie (osoby, które po zakończeniu konkursu przestaną obserwować blog, nie będą brane pod uwagę w kolejnych konkursach) oraz fanpage autorki/i wydawnictwa, jak również udostępnisz informację o tym konkursie na swoich socjal mediach.

Wzór zgłoszenia
Zgłaszam się:
Moja odpowiedz na zadanie konkursowe:
Obserwuję jako:
Udostępniam: link
Adres e-mail: (w przypadku, kiedy nie podasz adresu e-mail, musisz śledzić wyniki konkursu, które zostaną ogłoszone w tym poście w ciągu dwóch tygodni od daty jego zakończenia).

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych tj. podanie mojego imienia i nazwiska w przypadku wygranej.

Ze swej strony chcę serdecznie podziękować autorce Annie Stryjewskiej za pomoc w organizacji konkursu, a wszystkim, którzy wezmą udział w zabawie, życzę powodzenia.

WYNIKI KONKURSU. 

Kochani nadszedł czas, aby ogłosić wyniki konkursu, który odbył się zarówno tutaj, jak i na Facebooku z książką 
Albański motyl Anna Stryjewska Autor. Przyznam, że wybór jednej osoby nagrodzonej  był bardzo trudny, dlatego poprosiłam o pomoc autorkę i dzięki uprzejmości Ani, będzie przyznana nagroda dodatkowa.
Gratuluję i proszę o kontakt w wiadomości prywatnej. 😊 Dziękuję wszystkim za udział. 💕



wtorek, 5 lipca 2022

"Niezapomniany walc" Wioletta Piasecka / Recenzja



N
am kobietom niemalże od zawsze wpajane są wzorce wzorowej żony, wspaniałej matki i idealnej pani domu. To nam przypisuje się rolę strażniczki domowego ogniska, która powinna dbać o to, aby w jej rodzinie, będącej przecież najważniejszą wartością w życiu panował spokój i harmonia. Jest to bardzo piękna wizja. Szkoda tylko, że tak wielu z nas, w momencie, kiedy jesteśmy młode i wkraczamy na nową drogę życia, nikt nie uświadamia, że ma ona szansę stać się rzeczywistością tylko wówczas, jeżeli nasze małżeństwo opierać się będzie na partnerstwie, miłości i szacunku. My same bowiem, będąc zakochane, nie myślimy o tym, że to zauroczenie, pod którego wpływem teraz jesteśmy, kiedyś minie i dopiero codzienna proza życia będzie prawdziwym weryfikatorem wartości uczuć i więzi łączących nas z naszą drugą połówką. A kiedy wreszcie zdajemy sobie z tego sprawę, to wówczas do głosu dochodzi przekonanie, że przecież tak żyła nasza matka i podobnie, jak ona powinnyśmy poświęcić się dla dobra tego wszystkiego, co budowałyśmy przez wiele lat małżeństwa.

Nie od dziś wiadomo, że kobiety są silne i mogą wiele znieść, ale, jak każdy człowiek, mają swoje granice. Niestety, nie każda z nas ma w sobie wystarczająco dużo siły i odwagi, aby wyraźnie je wyznaczyć. Jeśli zastanawiacie się, co może być impulsem do tego, aby powiedzieć dość, to zapraszam was serdecznie do poznania historii Kaliny, głównej bohaterki powieści Wioletty Piaseckiej „Niezapomniany Walc”, z której recenzją do was przychodzę.

Kalina jest mężatką z dwudziestoletnim stażem małżeńskim. Kiedy spojrzycie na jej życie, stając z boku, w pierwszej chwili możecie odnieść wrażenie, że ma wszystko, czego mogłoby chcieć wiele z nas. Piękny dom, męża, który właśnie odnosi zawodowy sukces i dorastającego syna tuż po maturze. Jednak, jeśli zapukacie do drzwi domu rodziny Kamińskich, do czego już teraz serdecznie was zachęcam i zostaniecie z nimi na dłużej, to bardzo szybko przekonacie się, że brakuje w nim tego, co najważniejsze, a co powinno stanowić fundament każdego związku i rodziny - szacunku i miłości.

Dwaj najważniejsi w życiu naszej bohaterki mężczyźni mąż Wojtek i syn Kamil traktują ją jak służącą na rozkazach: ugotuj, przynieś, podaj, posprzątaj, wypierz i nie narzekaj. W zamian za jej oddanie i poświęcenie odpłacają jej pogardą i zapewnieniem, że tylko do tego najlepiej się nadaje. Wojtek nie docenia starań żony, która dwoi się i troi, aby w domu panował porządek, rośliny były wypielęgnowane, a on mógł przyjść do domu i odpocząć po pracy, do czego swoje prawo niejednokrotnie podkreśla. Kobieta już się nie skarży. Kiedyś nie wyobrażała sobie bycia kurą domową, ale teraz kiedy dobiega czterdziestki, ceni sobie swoją stabilizację życiową. Bywają jednak chwile, kiedy tęskni za swoimi niespełnionymi marzeniami, a serce wypełnia pragnienie bycia kochaną i pożądaną. Musicie bowiem wiedzieć, że Kalina doskonale wie, czym jest samotność we dwoje i życie obok siebie w związku. I pewnie trwałaby w nim jeszcze wiele długich lat, znajdując usprawiedliwienie dlatego, że jest popychadłem dla tych, którzy powinni ją wspierać i być wdzięczni za to, co dla nich robi, gdyby nie pewne wydarzenia, które przelały czarę goryczy i spowodowały, że Kalina poczuła potrzebę ucieczki, zdystansowania się i przemyślenia swojego życia na nowo.

Tak oto trafiamy wspólnie z nią do Grecji. Sięgając po książkę mamy możliwość patrzenia na ten kraj oczami samej autorki, która prowadzi nas uliczkami, które sama przemierzyła i pozwala poczuć niezwykły klimat tego miejsca, w którym podobnie, jak Kalina się zakochała. My czytelnicy, udając się w tę spontaniczną podróż w nieznane z kobietą o zranionym sercu i duszy przepełnionej cierpieniem, widzimy, jak trudno jest jej toczyć wewnętrzną walkę między tym, czego chce, a powtarzanym przez całe życie „musisz” i „powinnaś”. Wiele sprzecznych myśli i emocji kłębi się w jej głowie, ale także niespodziewanie dla niej samej, niepostrzeżenie odkrywa siebie na nowo. Odradza się w niej artystyczna dusza, którą dawno temu porzuciła, ulegając prośbom rodziny, zamiast już wtedy zawalczyć o siebie.

Kalina nie wie, jednak jeszcze, że chwilowa odskocznia od całego brudu, w jaki zamieniło się jej życie, a który zostawiła, zamykając za sobą drzwi rodzinnego domu, to nie wszystko, co przygotował dla niej los. On chce ofiarować jej o wiele więcej w osobie przystojnego Greka, który pragnie uczynić ją szczęśliwą. Nie myślcie jednak, że jest to tylko zwykły płytki romans. Zdecydowanie niesie on za sobą o wiele ważniejsze wartości. To właśnie ten mężczyzna pozwolił Kalinie odzyskać poczucie własnej wartości, wlał w jej serce utraconą już po pierwszych dwóch latach małżeństwa z Wojtkiem wiarę w siebie. Pozwolił jeszcze raz poczuć, jak to jest być kochaną i zdobywaną każdego dnia na nowo i przede wszystkim dodał odwagi, aby wreszcie żyła według własnoręcznie napisanego scenariusza na własne życie, a nie pozwalała, by ktoś inny pisał go za nią. Teraz już wie, że tylko od niej zależą wybory, których dokona. Tylko czy zdoła postawić wszystko na jedną kartę i podjąć decyzje: Rodzina, która już wiele razy ją zawiodła, czy obietnica miłości, która nada nowe znaczenie pojęciu szczęścia? Odpowiedzi na to bardzo ważne pytanie musicie poszukać już sami, bo ja oczywiście nic wam nie zdradzę.

„Niezapomniany walc” to bardzo wartościowa książka, której bohaterką może i na pewno jest wiele kobiet. Oddając się jej lekturze, odnajdziemy liczne sytuacje z życia rodzinnego Kaliny, które sprawią, że poczujemy, iż odzwierciedlają one dokładnie nasze życie. Dlatego chcę, abyście po nią sięgnęły i uczyły się na błędach naszej bohaterki. Macie bowiem czas, aby coś zmienić i wreszcie pomyśleć tylko o sobie.

Wioletta Piasecka oddała w nasze ręce książkę, która idealnie sprawdzi się jako wakacyjna lektura, ale co najważniejsze zostawiała dla nas kobiet kilka życiowych rad, jak kobieta kobiecie. Przestrzega nas przed tym, abyśmy nie zatracały siebie dla rodziny. Mimo że, jest ona dla nas bardzo ważna, to musimy zostawić sobie miejsce i przestrzeń tylko dla siebie. Po to, by móc się spełniać i realizować własne plany i marzenia. A rodzina, jeśli naprawdę nas ceni, winna nas w tym wszystkim wspierać.

Nie martwcie się, jednak jeśli podczas czytania książki dojdziecie do smutnych wniosków, że co dzień przeżywacie życie, jakiemu poświęciła się Kalina, bowiem czytając dalej, odkryjecie kolejną bardzo cenną lekcję, która mocno w to wierzę, da wam kochane kobietki mentalnego kopa, do tego, aby być otwartym na to, co ofiaruje nam życie. Dopóki żyjemy, na nic nie jest za późno. Życie potrafi nas bowiem pozytywnie zaskoczyć, nie tylko wtedy, kiedy mamy lat dwadzieścia i wierzymy w to, że świat należy do nas, ale w każdym wieku. My musimy tylko dać sobie szansę, bo tak naprawdę wszelkie ograniczenia siedzą tylko w naszej głowie.

Zdradzę wam, że Kalina jest artystką. Kocha rysunek i taniec. Jednak w jej obecnym życiu są to już tylko wspomnienia. Dziś wraca w nich do zatańczonego tylko raz w życiu walca do piosenki z filmu „Noce i dnie”. Jego słowa idealnie odzwierciedlają prawdę, którą skrywają karty książki.

"Nasz dom, nasz ląd zniknie gdzieś, odpłynie w dal biała wieś, będziemy snem, zorzą zórz, morskim dnem i gwiazdą".

Nasze życie upływa i przeminie, zanim się spostrzeżemy, dlatego nie warto czekać.

Na zakończenie chcę przestrzec was kochane przed nadmierną wiarą w kobiecą przyjaźń. Kalina dotkliwie przekonała się, jak bardzo może okazać się ona fałszywa. Możecie mi wierzyć, nielojalność w przyjaźni, wychodzi na jaw, w takich obliczach, których nigdy byście się nie spodziewali i zadaje cios z zaskoczenia, bez skrupułów.

Myślę, że nikogo z was nie muszę przekonywać, że warto sięgnąć po „Niezapomniany walc”. Macie moje słowo, że nie będziecie mogli się od tej książki oderwać. Dostarczy wam ona całą gamę emocji od współczucia poprzez złość, aż do ekscytacji, zachwytu i niepewności dotyczącej wewnętrznych rozterek i ostatecznych decyzji głównej bohaterki. Dzięki temu, że wszystkie jej przeżycia są bardzo autentyczne, będziecie trzymać mocno kciuki za jej szczęście i siłę, bo naprawdę do samego końca będzie musiała przyjąć na siebie wile ciosów. No i zawitacie do pięknej Grecji. Do miasta miłości Rodos. Nie zatrzymuję was już dłużej, ale zostawiam myśl, która nich będzie myślą przewodnią dla każdego z nas na całe życie.

„Nigdy nie rezygnuj ze swoich marzeń. Nie ma nic w tym złego, że chcesz od życia czegoś więcej”.

Recenzja powstała we współpracy z Autorką i wydawnictwem Szara Godzina, za co bardzo dziękuję.