poniedziałek, 28 lutego 2022

Zapowiedz wydawnicza: "Przyjaciółka" Iwona Mejza.





W
itajcie kochani. Mam dla Was świetną wiadomość. Wśród marcowych nowości Wydawnictwa Dragon pojawia się pierwszy tom obyczajowej serii Iwony Mejzy: Miasteczko Anielin. 9 marca na półki księgarń trafi Przyjaciółka, której akcja dzieje się w małym miasteczku. Książkę polecają z okładki takie Pisarki jak Wioletta Piasecka, Iwona Banach, czy Ewa Formella.

Opis wydawcy:


Marta zamieszkała w Anielinie z rodzicami i małą Polą cztery lata temu.
Chcieli zacząć wszystko od nowa. O tym, co się wydarzyło przedtem,
nie rozmawiają. Ten niewypowiedziany żal wciąż zatruwa im życie i wszyscy
czują, że przed nimi jeszcze długa droga do prawdziwego przebaczenia.
Tymczasem w Anielinie zaczyna się lato. W księgarni braci Pruskich
i pizzerii U Romano robi się coraz większy ruch, kioskarka Felicja swoim
zwyczajem zbiera plotki, a Agata, właścicielka sklepu, martwi się, jak zwiąże
koniec z końcem. Marta, czekając na powrót rodziców z wakacji, zajmuje się Polą
i Złotouchym, kotem przybłędą. Senna atmosfera miasteczka zostaje zakłócona,
gdy do ogrodu Marty zakrada się obcy mężczyzna, a ją samą zaczynają
nawiedzać natrętne wspomnienia o dawnej przyjaciółce…
Jakie tajemnice skrywa rodzina Wójcickich?
Czy Marta i Pola odnajdą w Anielinie swoje miejsce na ziemi?


W moim odczuciu jest to bardzo ciekawa zapowiedź. Niezmiernie się cieszę, że już wkrótce będę mogła opowiedzieć wam nieco więcej o historii, którą skrywają karty tej książki. Jednak już teraz jestem ciekawa, czy wspólne ze mną czekacie na jej premierę?

poniedziałek, 21 lutego 2022

"Czas gniewu" Anna Sakowicz

L
iteratura wojenna okresu drugiej wojny światowej jest tą, którą bardzo sobie cenię, i po którą sięgam zawsze z niezwykłym szacunkiem i uznaniem dla tych, którzy przeżyli te trudne czasy. I  po dziś dzień w ich pamięci wracają straszne wspomnienia przepełnione cierpieniem oraz strachem o los i życie swoje lub swoich bliskich. Zawsze z ciekawością słuchałam trudnych opowieści moich pradziadków na temat piekła tamtych czasów. Nie chcę jednak przyswajać tylko suchych historycznych faktów. Zależy mi na tym, aby niejako przeżywać te dramatyczne czasy historii, postrzegając je oczami osób, dla których są one niestety częścią ich życia. Taką możliwość dają nam oczywiście książki i właśnie teraz chcę wam o jednej z nich opowiedzieć. „Czas gniewu” autorstwa Anny Sakowicz, bo to tę powieść będę dla was recenzowała. Jest ona drugą częścią zajmującej i mocno angażującej czytelnika Sagi Jaśminowej, której bohaterów Antoniego Jaśmińskiego i jego rodzinę poznaliśmy już w pierwszej części sagi „Czas grzechu”.

Przyznam szczerze, że podczas lektury poprzedniej części niemalże od pierwszych jej stron rodzina ta stała mi się bardzo bliska i pragnęłam, aby los oszczędził bolesnych doświadczeń zarówno samemu Antoniemu, jak i jego córkom. Niestety spotykając ich ponownie na kartach „Czasu gniewu”, szybko przekonałam się, że moje życzenia się nie spełniły. W Gdańsku słychać pierwsze przejawy rozpoczynającej się wojennej burzy. Obecna rzeczywistość jego mieszkańców ulega diametralnie zmianie, będąc osnutą poczuciem strachu i niepewności tego, co przyniesie przyszłość, a nawet kolejne godziny toczących się w kraju wydarzeń. To kobiety muszą teraz walczyć o przetrwanie, drżąc o życie swoich mężów, braci i synów powołanych do walki na froncie. Nie będę zdradzała wam zbyt wiele, ale musicie wiedzieć, że ta rodzina pozna, czym jest ciężar śmierci, ból po stracie, czy też niepokój trawiący serce i duszę, kiedy osoby nam bliskie zostaną rozdzielone na wiele lat, a może i na zawsze, podczas gdy ci, którzy zostają w rodzinnym domu, nie wiedzą, co się z nimi dzieje. Wszyscy doskonale wiemy, że wojna wiązała się z licznymi wysiedleniami Polaków i Żydów. Autorka w bardzo prawdziwy, a co za tym idzie, przejmujący sposób ukazała losy takich osób skazanych na bezlitosne traktowanie przez oprawców. W fabule książki odnajdziemy kilka wątków, których wyznacznikiem są ówczesne koleje losów i miejsca pobytu ich bohaterów. I tak mamy Gdańsk i niełatwe życie Antoniego oraz Stasi, jej córki Izy i siostry Julii. Życie Kasi w Warszawie, jak również towarzyszymy synowi Antoniego oraz jego zięciowi w walce o życie. Każda z tych odsłon jest bardzo prawdziwa i silnie emocjonalnie wpływa na przeżycia czytelnika. W moim odczuciu to, co najbardziej trudne, to przedstawiony przez Panią Anię obraz życia obozowego więźniów. Ich cierpienie i upokorzenie ze strony prześladowców. Nie sposób nie uronić łzy lub poczuć serca bijącego w przyspieszonym rytmie podczas uświadamiania sobie autentyczności wszystkiego, o czym czytamy na kartach powieści. Bo choć jej fabuła jest fikcją literacką, to jednak została ona oparta na licznych materiałach źródłowych, a także opowieściach realnych świadków historii.

Będąc obserwatorami tego, jak pozostała w Gdańsku część rodziny Jaśmińskich próbuje odnaleźć się w nowych realiach życia, widzimy zarówno gasnącą w ich oczach nadzieję, bezsilność, jak i smutek, ale także świadomość tego, że to pełne kłód rzucanych im pod nogi życie, musi toczyć się dalej. Julia i Iza pracują i chcą, choć w ten sposób uciec od koszmarów dnia codziennego. Bardzo istotnym aspektem poruszanym w odniesieniu do postaci Izy jest poszukiwanie własnej tożsamości. Pytanie „Kim jestem?” nieustannie towarzyszy dziewczynie. O tym jednak musicie przeczytać już sami.

Bieg wydarzeń opisanych w książce nie dotyczy jednak tylko czasów samej wojny, ale także okresu powojennego. Jesteśmy świadkami tego, jak sam Gdańsk i Polska próbują odbudować się z gruzów, które ścielą obecnie ścieżki ich życia. Ludzie przepełnieni są gniewem i żądzą zemsty. Domagają się sprawiedliwości. Jednocześnie pragną stabilizacji, spokoju i powrotu do utraconej normalności. Tylko, czy po tym, co przeszli taka dawna normalność jest jeszcze możliwa? Mogę wam zdradzić, że niektórym z bohaterów uda się wrócić do domu, ale niestety przeżyte traumy i dramaty uczyniły z nich zupełnie inne osoby, niż te, jakimi byli dawniej. Każdy z nich ma swoje tajemnice i przerażające wspomnienia przeżyć, do których nie chce wracać. Mijający czas zmienił także ich uczucia i emocje. Sprawdźcie koniecznie, czy da się na nowo wskrzesić żar miłości. Przekonajcie się, jak to wszystko wpłynie na ich teraźniejszość i życie rodzinne.

Już wiem, że saga ta nigdy nie opuści mojego serca i umysłu. Takich książek nie da się zapomnieć. Już podczas czytania pierwszej części byłam mocno poruszona, ale to „Czas gniewu” zdecydowanie mocniej mną wstrząsnął i wycisnął ze mnie morze łez. Decydując się na sięgnięcie po te książki, musicie być przygotowani na bardzo trudną emocjonalnie historię, ale jednocześnie piękną i trafiającą wprost do serca osoby ją czytającej. Taką, od której mimo ciężaru tematyki nie da się oderwać. Tutaj miłość przeplata się ze śmiercią, a marzenia z rodzinnymi tajemnicami. Oczywiście gorąco zachęcam Was do spędzenia czasu z tą powieścią. Na pewno po skończonej lekturze będziecie czuli, że przeczytaliście naprawdę wyjątkową książkę. Ja jestem bardzo ciekawa, co dla swoich bohaterów Pani Ania przygotowała w trzeciej i zarazem ostatniej części sagi. Zanim jednak zacznę ją czytać, potrzebuję chwili na to, aby ochłonąć i uspokoić emocje po tym, czego wspólnie z nimi doświadczyłam do tej pory.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Poradnia K, za co bardzo dziękuję.




wtorek, 15 lutego 2022

TAG: Moje blogowe sekrety.



N
ie wiem, czy też tak macie, ale ja bardzo lubię czytać na blogach odpowiedzi ich twórców na różnego rodzaju TAGi. Myślę, że to miła odmiana dla ich sympatyków. Nie tylko mogą przeczytać coś innego, niż treści, które zazwyczaj odnajdują na stronach swoich ulubionych blogerów, ale przede wszystkim dowiedzieć się o nich czegoś więcej prywatnie, albo tak, jak będzie miało to miejsce dziś, zajrzeć za kulisy naszej działalności w internecie i dowiedzieć się, jak wygląda ona od strony technicznej, zanim osoby czytające nasze posty mogą zobaczyć ich finalny efekt. Nie przedłużając, dziś zdradzę wam kilka moich blogowych sekretów zainspirowana tagiem  wykonanym przez autorkę bloga Okiem marzycielki. Zaczynajmy.


1. Ile czasu prowadzisz bloga i jak często publikujesz posty?

10 października ubiegłego roku mój blog obchodził swoje czwarte urodziny. Natomiast jeśli chodzi o częstotliwość publikowania na nim postów, to jest z tym bardzo różnie. Staram się, aby coś nowego pojawiało się dwa razy w tygodniu, choć jak wiadomo, nie zawsze chcieć znaczy móc, ponieważ nie samym blogiem żyje człowiek i to właśnie życie wiele weryfikuje. Ostatnio posty pojawiają się raz w tygodniu, ale nie czuję się z tym źle. Przyznam się wam szczerze, że kiedyś ulegałam presji, że posty muszą pojawiać się z większą częstotliwością i nie wpływało to dobrze na mnie i moje blogowanie, ale o tym za chwilę.

2. Ile razy dziennie zaglądasz na bloga i czy robisz to w pierwszej kolejności?

Na bloga zaglądam dwa razy dziennie. Rano w pierwszej kolejności wchodzę na listę obserwowanych przeze mnie blogów, aby je odwiedzić i zostawić komentarze pod nowymi postami, które opublikowali ich autorzy. Wieczorem staram się znaleźć chwilkę, żeby po odpowiadać na wasze komentarze, które zostawiacie pod moimi postami. Korzystając z okazji, chcę za wszystkie serdeczne podziękować, bo jest ich coraz więcej. Inaczej wygląda to w dni, kiedy przygotowuję nowe posty. Wtedy rezygnuję z wieczornego odpowiadania na wasze komentarze i nadrabiam zaległości kolejnego dnia.

3. Czy twoja rodzina i znajomi wiedzą, że prowadzisz bloga?

Kiedy zaczęłam prowadzić bloga, o jego istnieniu wiedziało naprawdę niewielu moich znajomych. Co do rodziny, to tylko ta najbliższa miała taką wiedzę. Wszystko zmieniło się od momentu, kiedy zdecydowałam się założyć konto na Facebooku (tak, mam go od niedawna) i połączyć prywatne treści z tymi blogowymi. Teraz wiedzą już wszyscy i bardzo mnie wspierają. Podoba im się to, w jaki sposób piszę o książkach i namawiają mnie na napisane swojej własnej (kto wie, może kiedyś dam się namówić), za co bardzo każdemu z osobna dziękuję.





4. Posty, jakiego typu interesują Cię u innych blogerek?

Jako że sama prowadzę bloga o książkach i czego nie ukrywam, od książek jestem uzależniona, to siłą rzeczy te blogi najbardziej lubię i najchętniej odwiedzam. Uwielbiam, kiedy blogerzy książkowi dzielą się swoimi zdobyczami książkowymi. Lubię czytać ich podsumowania miesiąca. No i oczywiście recenzje książek, dzięki którym moja lista tytóów, które chcę przeczytać, ciągle się wydłuża. Fajnie jest również przeczytać recenzję książki, której lekturę mam już za sobą i porównać swoje odczucia po jej przeczytaniu. Zaglądam też na blogi kosmetyczne. Jestem kobietą i lubię kupować sobie polecane i wysoko oceniane na blogach kosmetyki.


5. Czy zazdrościsz czasem blogerkom?

W żadnym razie nie jest to zazdrość, a zdecydowanie podziw i uznanie. Wiem, jak dużego nakładu pracy wymaga przygotowanie posta, tak aby mógł on zostać upubliczniony. W skali roku jest to naprawdę wiele godzin, więc cieszą mnie małe i duże osiągnięcia blogerów. Najbardziej podziwiam talent do robienia zdjęć i tworzenia pięknych grafik. Niektórzy blogerzy książkowi tworzą też wspaniałe trailery filmowe do książek, a to jest już wyższa szkoła jazdy.

6. Czy zdarzyło Ci się kupić jakąś książkę tylko po to, by móc ją zrecenzować na swoim blogu?

Na szczęście nie mam takich skłonności. Nie ulegam przeświadczeniu, że w danym czasie, jakaś książka jest popularna i większość blogerów o niej pisze, to ja też powinnam ją przeczytać i zrecenzować u siebie. Kupuję tylko te książki, po które sama naprawdę mam ochotę sięgnąć.

7.  Czy pod wpływem blogów książkowych kupujesz więcej książek, a co za tym idzie, wydajesz więcej pieniędzy?

Oczywiście, że tak. Czytając recenzje na innych blogach, bardzo często czuję się zachęcona do sięgnięcia po książkę, którą recenzują i tym samym trafia ona na listę tych, które chcę przeczytać. Na szczęście, jeśli chodzi o koszty ich zakupu, to w skali roku nie są one, aż tak duże, ponieważ od dłuższego czasu sięgam po te w wersji elektronicznej i mogę skorzystać z wykupienia stałego abonamentu, który zapewnia mi możliwość czytania bez limitu. W wersji papierowej kupuję tylko te, które wywołają we mnie szczególne wrażenie i chcę je mieć w swojej biblioteczce fizycznie.

8. Co blogowanie zmieniło w Twoim życiu?

Dzięki blogowaniu poznałam bardzo wielu wspaniałych ludzi. Prawdą jest, że książki łączą ludzi. Zaczęło się od wzajemnego odwiedzania swoich blogów, a dziś nasze wirtualne relacje w wielu przypadkach przerodziły się w przyjaźnie. Ponadto wasz pozytywny odbiór tego, co robię w moich skromnych blogowych progach sprawił, że mam większą pewność siebie, a także wzrosła moja wiara w to, że robię coś dobrze i to się innym podoba.

9. Skąd czerpiesz pomysły na nowe posty?

Inspiracją do tworzenia nowych postów jest dla mnie moja miłość do książek. Uwielbiam czytać i chcę dzielić się z wami moimi wrażeniami po lekturze tych po które sięgam. O książkach mogłabym mówić godzinami, więc cieszę się, że mam takie swoje miejsce, gdzie mogę przelać swoje emocje odnośnie do danej książki, a mało tego, wszystko to, co napiszę, przeczytają osoby, które tak jak ja kochają czytać. Oczywiście taką inspiracją są także inne blogi, czego dzisiejszy post jest przykładem.







10. Czy miałaś kiedyś kryzys w prowadzeniu bloga tak, że chciałaś go usunąć?

Oj tak, niezliczoną ilość razy. Szczególnie na początku mojego blogowania, kiedy narzuciłam na siebie dużą presję tego, że muszę publikować często, aby zostać zauważoną w internecie. Mocno się spinałam emocjonalnie, co powodowało stres i bardzo szybko poczucie zmęczenia i zniechęcenia. To, co miało być przyjemnością i odskocznią od codzienności, zaczęło działać na mnie destrukcyjnie. Na szczęście mam do dziś obok siebie dobrą duszyczkę, która nie tylko mi pomaga, ale tak jak wtedy mówi wprost, kiedy przeginam i chcę przedobrzyć. Za to jej bardzo dziękuję. Teraz kiedy odpuściłam i piszę tylko, kiedy mogę i dlatego, że chcę, a nie dlatego, że powinien pojawić się post na blogu, takich kryzysów już nie mam.

11. Masz jakieś rady dla początkujących blogerek?

Decydując się na prowadzenie bloga, zróbcie to przede wszystkim dla siebie, a nie po to, by zaistnieć. Nie oczekujcie od razu zbyt wiele. Nie podchodźcie do tworzenia bloga na zasadzie, muszę, a chcę. Nie stawiajcie sobie zbyt wysokiej poprzeczki, ale we wszystko, co publikujecie na blogu, wkładajcie serce i rzetelną pracę. Nie idźcie na ilość, a na jakość publikowanych postów. Wtedy na pewno zostaniecie docenieni i zyskacie swoje grono wiernych czytelników. Ważne jest też, abyście odwiedzali inne blogi i doceniali pracę ich twórców tak samo, jak chcielibyście, by oni doceniali waszą.

12. Kto robi Ci zdjęcia na bloga?

Jeśli chodzi o zdjęcia, to w większości robię je sama, choć zdarza się, że dostaję je od autora danej książki, bądź od zaprzyjaźnionej blogerki, która akurat ma w swojej biblioteczce daną książkę. Natomiast jeśli chodzi o grafiki lub trailery do książek pojawiające się na Kocim czytaniu, to ich autorami są moje zaprzyjaźnione anioły, które od początku bardzo mnie wspierają. A jest ich kilka. (Kochani z całego serca wam za wszystko dziękuję. Wy wiecie, że to o was piszę).

13. Co najbardziej denerwuje Cię w blogach na innych blogach?

Kiedy zaczynałam swoją przygodę z blogowaniem na mojej liście obserwowanych blogów były blogi, które z różnych względów po jakimś czasie ich odwiedzania zaczęły mnie denerwować. Teraz lista ta została skrupulatnie uaktualniona i zostały na niej te, które odwiedzam z przyjemnością. Za to muszę napisać o jednym rodzaju komentarzy, który mnie bardzo irytuje. Nie znoszę, kiedy ktoś pod recenzją książki pisze: „Już sam tytuł intryguje. Pozdrawiam i zapraszam do siebie". Osoba, która go zostawi, może być pewna, że  wiem, że nie przeczytała nawet fragmentu recenzji i na pewno nie odwiedzę jej bloga. Szanujmy wzajemnie swoją pracę i czas na nią poświęcony.






14. Ile zajmuje Ci przygotowanie posta?

Kompletne przygotowanie posta zajmuje mi od dwóch do trzech godzin. Zależy to od kilku czynników. Paradoksalnie w dużej mierze od książki, o której chcę Wam opowiedzieć. Czasami bowiem po przeczytaniu danego tytułu, chcę wam tak dużo przekazać, że słowa same uciekają spod palców klawiszy klawiatury i mogłabym o niej pisać bez końca. Innym razem jest zupełnie odwrotnie. Przeczytałam książkę, zasiadam do komputera, patrzę na migający kursor i zupełnie nie wiem, co o niej napisać. Kiedy już powstanie tekst, trzeba jeszcze zrobić jego korektę, utworzyć posta na blogu i dodać zdjęcie. No, a potem opublikować go na swoich pozostałych social mediach i jak to ma miejsce w moim przypadku na wielu grupach czytelniczych.

15. Jak przerabiasz zdjęcia? Czy nadal uważasz swoje fotografie za amatorskie?

Te dwa pytania zostały zadane odrębnie, ale ja postanowiłam je połączyć, gdyż w moim przypadku odpowiedzi na nie są ze sobą ściśle powiązane. Jestem totalną amatorką w robieniu zdjęć. Przerabia mi je moja przyjaciółka i czasem aż się dziwię, jak z moich tragicznych zdjęć udaje jej się zrobić tak fajne przeróbki. Chociaż coraz częściej zdarza się, że kiedy wyślę jej zdjęcie do przerobienia, twierdzi, że jest ładne i nie trzeba nic z nim robić. Może jeszcze da się uratować mój antytalent fotograficzny.

I tak oto dotarliśmy do końca. Napiszcie, proszę, czy lubicie czytać tagi na blogach i czy ten wam się podobał? Zachęcam was również, abyście sami wykonali go w swoim zakątku internetowej przestrzeni.

czwartek, 10 lutego 2022

"Przyjdę, gdy zaśniesz" Agnieszka Lingas - Łoniewska



K
iedy świat wali się nam na głowę i życie doświadcza nas zbyt mocno, stajemy się słabi i bezbronni. Potrzebujemy mieć blisko siebie kogoś, kto wyciągnie do nas pomocną dłoń. Wesprze, doda sił i da nadzieję na lepsze jutro, właśnie wtedy, gdy my sami pogrążeni w swoim bólu nie potrafimy jej dostrzec. Wówczas jesteśmy również bardziej ufni, a przy tym mniej ostrożni. Piszę o tym ku przestrodze nas wszystkich, ponieważ niestety wśród nas są ludzie, którzy tylko czekają na odpowiedni moment, aby dla sobie tylko znanych celów wykorzystać naszą trudną sytuację życiową i nie najlepszy stan psychiczny. Być może mijamy ich każdego dnia na ulicy, nie zdając sobie sprawy z tego, że ten miły i ujmujący człowiek, któremu właśnie powiedzieliśmy „dzień dobry”, jest potworem w ludzkiej skórze, który jeśli tylko przykujemy jego uwagę i zainteresowanie może stać się dla nas śmiertelnym zagrożeniem. Jak się za chwilę przekonacie, nasze cierpienie dla takich osób jest najbardziej podatnym gruntem do tego, aby rozpocząć swój chory plan klarujący się w ich spaczonych umysłach.

Na szczęście nie będę Wam dziś opowiadać o tego rodzaju zdarzeniach na podstawie wydarzeń mających miejsce w rzeczywistości, a jedynie będących fikcją literacką w powieści Agnieszki Lingas – Łoniewskiej „Przyjdę, gdy zaśniesz”, z której recenzją do was przychodzę. 

Bohaterką książki jest Iga. Młoda studentka, na którą w momencie, kiedy my czytelnicy wkraczamy w jej życie, spada  ogromny ciężar tragedii rodzinnej, a zarazem odpowiedzialności za bliską sobie osobę. Macocha naszej bohaterki ginie w wypadku samochodowym. Ta druzgocąca wiadomość staje się dopełnieniem końca jakichkolwiek relacji rodzinnych, które już od dawna nie były najlepsze. Dziewczyna znalazła się w  naprawdę trudnej sytuacji. Ojciec żyje gdzieś obok, uciekając w alkohol, a ona w pojedynkę musi radzić sobie z nastoletnim przyrodnim bratem, którego zachowanie sprawia, że ręce opadają. Chłopak jest w tym wieku, w którym na nic zdają się tłumaczenia, prośby i błagania. Buntuje się przeciwko wszystkiemu i zupełnie nic do niego nie trafia. To, co się dzieje, w połączeniu ze studiami sprawia, że Idze zaczyna brakować sił, by móc przejść przez to, co ją spotkało.

Wtedy pojawia się On. Mężczyzna, który zdaje się być odpowiedzią na niewypowiedziane do losu prośby młodej kobiety. Szczepan staje na jej drodze życiowej przez przypadek i jest zawsze, kiedy ona go potrzebuje. To on sprawia, że Iga odzyskuje spokój, przez co bardzo szybko obdarza go zaufaniem. Jemu właśnie o to chodziło, bo zaufanie jest najbardziej niebezpieczną bronią. Kiedy już je zdobędziesz, masz nad ludźmi władzę, a oni nie mając o tym pojęcia, stają się marionetkami w twoich rękach. Od tego momentu wiele się zmienia i to wcale nie na lepsze. Oczywiście nie zdradzę nic więcej, abyście sami doświadczali niemalże na własnej skórze tego, co czuje dziewczyna. Niech wystarczające dla was na ten moment będzie to, że po spokoju nie ma już śladu, a na jego miejscu pojawia się strach, niepewność i poczucie winy.

Autorka oddała w nasze ręce przerażającą w swoim wymiarze historię, która staje się nad wyraz straszna, kiedy uświadomimy sobie jej autentyczny wymiar przekazu. Zostaliśmy bowiem postawieni twarzą w twarz z socjopatą. Na kartach powieści poznajemy perfekcyjnie wykreowaną postać osoby cierpiącej na tego rodzaju zaburzenia. Dane nam jest niemalże zajrzeć do jego umysłu i przekonać się, co kryje się za maską pozorów zakładaną przez niego każdego dnia. Socjopata jest niczym genialny aktor na scenie, który perfekcyjnie odgrywa swoją rolę, do której jak się okazuje często przygotowuje się nawet latami. Mało tego jest niczym lalkarz sterujący swoją ofiarą pociągający za sznurki, którymi w tym przypadku są jej emocje. Jej, bo on nie czuje nic. Wszystko, co pokazuje na zewnątrz jest wyuczone i wyćwiczone. Zapomnijcie o przypadku, taka osoba ma wszystko zaplanowane i wszystko kontroluje. Jeśli znajdziemy się już w jej pułapce, to możemy być pewni tylko jednego. Z pewnością nie stało się to bez powodu.
W takim razie, w tym miejscu rodzi się pytanie, dlaczego właśnie Iga została schwytana w macki przemocy psychicznej? Przecież to tak dobra osoba, która nigdy nie zrobiła nikomu nic złego. A może tylko ona tak o sobie myśli? O tym jednak musicie  przekonać się już sami.

„Przyjdę, gdy zaśniesz” to mocno angażujący nas thriller, który czytamy z rosnącą ciekawością tego, co wydarzy się za chwilę. A możecie mi wierzyć, że dzieje się naprawdę wiele. Agnieszka w dojmujący sposób ukazuje nam dwa oblicza przemocy, przy czym przekonujemy się, że wcale nie ta fizyczna bywa tą najbardziej dotkliwą. O wiele bardziej niebezpieczne jest to, co zakamuflowane i niewidoczne dla oczu.

Przemoc i manipulacja to, jednak nie wszystko, o czym przeczytacie sięgając po ten tytuł. Kolejną równie ważną kwestią jest problem tego, co dzieje się z młodym człowiekiem pozbawionym uwagi i zainteresowania rodziców. Brat Igi, Sławek dorastał w domu, w którym, choć żyło się pod jednym dachem, to jednak każdy żył obok siebie. Rodzice zaabsorbowani sobą, nie poświęcają nastolatkowi czasu. Teraz Iga ma duży problem z wywołaniem na niego wpływu.

Jak widzicie jest to bardzo dobra książka, która na pewno wciągnie was w bieg następujących po sobie wydarzeń. Będziecie czytać ją z ogromną ciekawością i zaangażowaniem. To jedna z tych książek, której nie sposób odłożyć, zanim nie dotrzemy do ostatniej strony, ale nie mogę napisać, że była to historia, której odkrywanie wzbudziło we mnie strach ściskający za gardło. Owszem odczuwałam niepokój, ale nie był on aż tak nasilony, jak się spodziewałam. Natomiast należy podkreślić, że największa jej wartość tkwi w wymiarze społecznym podjętego tematu. Z przykrością muszę stwierdzić, że wiele osób utożsami się z przeżyciami i uczuciami Igi. Poczuje jej lęk, zagubienie, niezrozumienie tego, co dzieje się w ich związku. Macie moje słowo, że te wszystkie aspekty sprawią, że czas spędzony na lekturze tej powieści będzie pełen refleksji i przemyśleń, jeszcze na długo po odłożeniu jej na półkę.
Takie książki warto czytać i o nich rozmawiać, do czego serdecznie was zachęcam.

Recenzja powstała we współpracy z portalem Czytajmy polskich autorów, za co bardzo dziękuję.






niedziela, 6 lutego 2022

Nowości w mojej elektronicznej biblioteczce 2.



Witam was moi kochani w ten ponury weekend. Mam nadzieję, że za oknem macie lepszą pogodę niż ja. U mnie jest szaro, co przyznam szczerze, wpływa na mnie przygnębiająco. Na szczęście dobry nastrój zawsze przywracają mi nowe książki pojawiające się w moim domu, Tym razem jednak nie są to książki tradycyjne, a te, które zasiliły moją wirtualną biblioteczkę na czytniku. Już kiedyś taki post się u mnie pojawił i cieszył się waszym dużym zainteresowaniem, dlatego teraz też postanowiłam pokazać wam, co dla siebie wybrałam.

1. Dwie części cyklu Kolory szczęścia autorstwa Anny Karpińskiej. Wydawnictwo Prószyński i s-ka.

2. "Estrogen" Klaudia Muniak, Alicja Sinicka, Magda Stachula. Wydawnictwo Luna.

3." Zło kryje się w mroku" Charlie Donlea,  Cykl Rory Moore/Lane Phillips. (tom 1) Wydawnictwo Filia.

3. "Małe zbrodnie" Magdalena Majcher. Wydawnictwo W.A.B.

4. "Pomóż mi"  Sarah A. Denzil. Wydawnictwo Filia, Mroczna strona.

5." Defekt" Olga Kruk. Wydawnictwo Filia, Mroczna Strona.

6. "Idealne życie Molly" Valerie Keogh.  Wydawnictwo Muza.


Wszystkie te e-booki kupiłam poprzez stronę upolujebooka.pl, dzięki której mam możliwość porównania sobie cen danego tytułu we wszystkich miejscach, w których jest on dostępny i wybrania dla siebie najkorzystniejszej oferty.

Napiszcie, proszę w komentarzach, czy któraś z książek Was zainteresowała? A może, już którąś z nich czytaliście? Ciekawi mnie również, czy znacie i korzystacie ze strony upolujebooka.pl? Ja ze swej strony serdecznie ją Wam polecam.

Życzę wam wszystkim miłego dnia.