poniedziałek, 17 lutego 2025

"Szepty Sekretów" Aneta Krasińska - Zapowiedź wydawnicza +Fragment powieści



Nie ma nic lepszego, jak wejść w nowy tydzień z dobrymi wieściami. Ja mam to szczęście, że mogę przekazać wam naprawdę fantastyczną informację. Wiadomość ta szczególnie ucieszy wielbicieli twórczości autorki Anety Krasińskiej, jak również wszystkich z was, którzy lubicie sięgać po powieści historyczne. Bo oto już 26 lutego 2025. nakładem wydawnictwa Skarpa Warszawska na nasz rynek wydawniczy trafi pierwsza część trylogii W cieniu PRL-u "Szepty sekretów". Zobaczcie, jak ciekawie i zachęcająco brzmi już sam opis wydawniczy książki.


OPIS WYDAWNICZY:

PRL-owska rzeczywistość pełna paradoksów, niesprawiedliwości i strachu chwyta w swe macki młodą studentkę medycyny – Anielę Szwarc, która realizuje marzenie zmarłego ojca i planuje rozpoczęcie praktyki w stołecznym szpitalu. Zamiast koneksji na pierwszym miejscu stawia naukę, wierząc, że to dzięki wiedzy i umiejętnościom otrzyma interesującą posadę na oddziale chirurgicznym. Nie ma jednak pojęcia, że pogmatwane losy rodziców sięgające czasów II wojny światowej zaważą na jej życiu. Choć studentka nie pamięta wydarzeń z czasów wojny i powstania, to z uwagą przysłuchuje się opowieściom babki Kornelii, z których wyłaniają się niezrozumiałe dla niej wątki i rodzinne tajemnice. Matka unika bolesnych wspomnień, budując wokół siebie mur, którego Aniela w żaden sposób nie potrafi zburzyć.





Jednak to nie koniec niespodzianek na dziś kochani, gdyż wspólnie z autorką postanowiłyśmy uchylić wam  rąbka tajemnicy i przygotowałyśmy dla was fragment z kart jej najnowszego literackiego dziecka.


– O mały włos i karpia by nie było na święta – obwieściła Kornelia, stawiając na stole półmisek z wysmażoną na złocisto rybą w panierce. – Anielka? Idziesz? – Spojrzała w stronę kuchni, po czym kontynuowała: – Weronka wygrała karpia na loterii zorganizowanej w jej
zakładzie, ale ktoś się pomylił i wydał za dużo zwycięskich losów.
– Toż to bałagan wszędzie – skwitowała Ira i usadowiła się na wersalce, zamiast na jednym z twardych stołków ustawionych po bokach stolika.
– A żebyś wiedziała, jak te baby zaczęły się wykłócać, prawda? – W tym miejscu Rusinkowa spojrzała na córkę. Ta powoli skinęła głową na znak potwierdzenia, ale sama nie zamierzała się włączać do rozmowy.
Już raz tę historię opowiedziała, a teraz ledwie jej majaczyła we wspomnieniach sprzed dwóch dni. Niekiedy miała wrażenie, że wydarzenia się zacierają albo nieoczekiwanie się ze sobą łączą, tworząc zupełnie nowy rys. Czasami więc nie wiedziała, co jest prawdą, a co wymysłem jej poranionego umysłu. To dodatkowo ją frustrowało. Przyłapana na nieświadomej konfabulacji, zamykała się w sobie i jeszcze bardziej odsuwała się od znajomych z pracy czy sąsiadów.
– Teraz to o kostkę masła każdy każdemu skacze do oczu… – zauważyła Irena z wyrzutem w głosie. – W czasie wojny ludzie lepiej się do siebie odnosili niż teraz. Kto mógł, to pomagał sąsiadom i dalszym czy bliższym krewnym, a i obcego nie zostawił w potrzebie… – Zamyśliła się.
– Tu też prawie wojna o te karpie wybuchła – ciągnęła Rusinkowa, oblizując palce po tłuszczu osiadłym na talerzu z rybą. – Bić się chciały, aż wzywały milicję.
– A co milicji do karpi?
– Ano właśnie. Milicjanci pomlaskali. Pocmokali i zarządzili zarekwirowanie obiektu kłótni.
– Zabrali ryby? – Irena złapała się za głowę, ale zaraz potem spojrzała na stół z półmiskiem, na którym spoczywał parujący karp.
– A skąd. – Rusinkowa machnęła pomarszczoną dłonią i uśmiechnęła się szelmowsko, odsłaniając braki w dolnym uzębieniu. – Baby zaraz się pogodziły i dogadały między sobą, że podzielą się rybami. Nam przypadł łeb i przednia część karpia, więc jeszcze zupy rybnej nagotowałam na jutro – wyjaśniała z dumą.

EMOCJONUJĄCA POWIEŚĆ UKAZUJĄCA WALKĘ O MARZENIA W ŚWIECIE, W KTÓRYM NIE MA ZASAD, A KAŻDY DZIEŃ POTRAFI BOLEŚNIE ROZCZAROWAĆ.


Do lektury powieści gorąco zachęcają Blog Kocie czytanie, Autorka oraz Wydawnictwo Skarpa Warszawska.

Dacie się skusić?

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska.





środa, 12 lutego 2025

"Toskański ślub" Marta Jednachowska

Każdy z nas, kto czyta książki i w miarę systematycznie śledzi nasz rodzimy rynek wydawniczy, wie doskonale, że rozwija się on bardzo prężnie. Fakt ten oczywiście nas czytelników bardzo cieszy, ale również zapewne zgodzicie się ze mną, że jednocześnie często stawia przed nami nie lada wyzwanie zdecydowania o tym, które z szerokiej oferty nieustannie prezentowanych nam nowości książkowych wybrać dla siebie. Nie ulega wątpliwości, że każdy miłośnik książek, chciałby przeczytać je wszystkie, ale oczywiście wiemy, że jest to niemożliwe. Jednak są takie świeżynki, nad których lekturą nie zastanawiamy się ani chwili, ponieważ z jakiś tylko sobie znanych powodów, już od momentu ich zapowiedzi bardzo chcemy je przeczytać. Nie piszę Wam moi drodzy tego wszystkiego bez powodu, a to dlatego, że właśnie teraz będę opowiadać wam o książce, która była na mojej liście tych obowiązkowych do przeczytania. A mam na myśli powieść Marty Jednachowskiej „Toskański Ślub”, która swoją premierę miała zaledwie kilka dni temu tj.7.02.2025. pod opieką wydawnictwa Novae Res. Na pewno część z was wie, że autorka ma już w swoim dorobku twórczym dwie powieści napisane we wspaniałym duecie z Jolantą Kosowską. „Toskański ślub” natomiast jest pierwszą samodzielną książką pisarki. Mając to na uwadze, do lektury przystąpiłam z ogromną ciekawością, chcąc dowiedzieć się, jak autorka poradziła sobie z tym nowym dla siebie wyzwaniem, a także, co dla nas przygotowała. I już teraz mogę bez wahania napisać, że książka ta okazała się dla mnie i jestem pewna, że nie tylko dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem, o czym opowiem w dalszej części recenzji.

Z chwilą, kiedy sięgamy po książkę, do czego każdego, kto czyta moją recenzję, gorąco zachęcam, wspólnie z jedną z jej bohaterek Ewą wylatujemy do Toskanii. To właśnie w tym magicznym miejscu przyjaciółka kobiety - Monika chce wyjść za mąż za swojego ukochanego Lukasa. I teraz moglibyśmy pomyśleć sobie, że na pewno będzie to wymarzony, wręcz bajkowy ślub. Nic bardziej mylnego, bowiem, choć książka została sklasyfikowana jako romans, to jednak z gatunkiem tym ma niewiele wspólnego. I tutaj dochodzimy do pierwszego z wielu, jak się przekonacie czekających nas zaskoczeń. Mianowicie nie jest to typowa obyczajówka, jakiej moglibyśmy się spodziewać. Owszem, w książce znajdziemy elementy obyczajowe, lecz niezwykle wciągającą i angażującą nas od pierwszych stron historię tworzą wydarzenia wręcz kryminalne. W tym miejscu rodzi się pytanie, co też kryminalnego może wydarzyć się na ślubie? Otóż życie bywa nieprzewidywalne i nawet tak piękne z założenia przeżycie, jakim jest zawarcie związku małżeńskiego, może okazać się męczarnią.

Wszystkie pary młode chcą, aby ten jeden z najważniejszych dni w ich życiu był wyjątkowy, niesamowity, niepowtarzalny i niezapomniany. Tego także pragną nasi narzeczeni. I jednego możecie być pewni, tego, co przeżyją przez pięć dni wycieczki do Włoch, nigdy nie zapomną, choć bez wątpienia oboje zapragną wymazać ten czas z pamięci. Wszystko, co dotyczy tego ślubu, już od momentu jego planowania nie układało się po myśli młodych, bo choć to oni i ich wizja ślubu powinna być najważniejsza, to niestety niesnaski i toksyczne relacje rodzinne odzierają czas przygotowań z wyjątkowej otoczki i generują niepotrzebny stres, od którego Toskania staje się swego rodzaju ucieczką. Plan B zakłada zaproszenie świadków i najbliższych przyjaciół Moniki i Lukasa. I tak też się staje. W tej kameralnej i zapowiadającej się bardzo romantycznie uroczystości zaślubin uczestniczyć mają świadkowie i dwójka przyjaciół. Niestety czar romantyzmu pryska w momencie, kiedy najstraszniejszy koszmar, który mogliby wyśnić przyszli małżonkowie, staje się jawą. Nie zjawia się organizator ślubu, który inkasując dużą sumę pieniędzy, miał zadbać o to, aby wszystko odbyło się tak, jak wymarzyli to sobie młodzi. Wszelkie próby nawiązania kontaktu, kończą się niepowodzeniem, a wszelki ślad po nim zaginął. A to zaledwie wierzchołek problemów i przeciwności, z którymi będą musieli się zmierzyć. Chciałabym tak wiele napisać, ale pozostawię was w swego rodzaju zawieszeniu, aby skupić się na kilkorgu bohaterach książki.

Ich zestawienie i różnorodność zarówno pod względem osobowości, mentalności, jak i charakterów kusi czytelnika, by zadać sobie pytanie: czy kiedykolwiek możemy z całą stanowczością powiedzieć, że naprawdę znamy drugiego człowieka? Czy nawet jeśli, uważamy kogoś za przyjaciela, bądź bliska naszemu sercu osobą możemy być pewni, że osoby te są wobec nas do końca szczere i nie mają przed nami tajemnic? Odpowiedź nasuwa się sama, a wszystko, o czym przeczytamy w książce, doskonale pokazuje, że każdy ma swoje mniejsze i większe sekrety i tajemnice. Nasi bohaterowie mają ich naprawdę wiele, co przyczynia się do intrygujących, ale także budzących obawy i niepewność zwrotów akcji. Tutaj nikomu nie można ufać i niczego nie da się przewidzieć. Na pewno będziecie chcieli dowiedzieć się, co tutaj tak naprawdę się dzieje i rozwikłać zagadkę nagłych zdarzeń, których nic wcześniej nie zapowiadało, jeszcze zanim autorka ukaże nam całą prawdę. Ja też próbowałam, ale nieskutecznie, ponieważ ta książka jest nieprzewidywalna. Owszem będą momenty, w których poczujecie, że znacie całą prawdę, ale bardzo szybko okaże się, że tkwicie w mroku domysłów i przypuszczeń, które w żadnej mierze do owej prawdy was nie przybliżają. A prawda jest naprawdę szokująca. Taka, która wpłynie na życie wielu osób.

Nie mogłabym nie wspomnieć, o jeszcze jednym ważnym aspekcie historii, do której poznania zaprasza nas Marta Jednachowska. Otóż zdradzę wam, że goście pary młodej zostali zaproszeni na ich ślub bez swoich partnerów, co początkowo spotyka się z ich niezadowoleniem. Początkowo to w tym przypadku słowo klucz, gdyż choć oni sami jeszcze o tym nie wiedzą, to ta rozłąka, da niektórym z nich możliwość spojrzenia na swój związek z zupełnie innej perspektywy, i pokuszenia się o przemyślenia, czy na pewno chcą w nim trwać.

Jak widzicie, tutaj naprawdę dużo się dzieje, co sprawia, że czytania tej książki nie da się przerwać, dopóki nie dotrzemy do ostatniego jej zdania. To świetny materiał na film. Mamy tu kłamstwa, tajemnice, intrygi, które ktoś o wielu twarzach bardzo stara się ukryć. A także wątek psychologiczny, który daje do myślenia i skłania do refleksji. A niemym świadkiem tych dynamicznie rozgrywających się wydarzeń, mających swoje drugie dno jest piękna, ale również nieco mroczna Toskania. Jestem przekonana, że ta książka pochłonie was bez reszty, a jej wspaniałym uzupełnieniem będą włoskie ciekawostki, opowieści i legendy.

Brawo Pani Marto, jestem pod ogromnym wrażeniem Pani samodzielnego debiutu. Poprzeczka została podniesiona naprawdę wysoko. Ja z niecierpliwością czekam na kolejną książkę autorki, a Wy moi kochani, jeśli jeszcze nie czytaliście „Toskańskiego ślubu”, nie zwlekajcie ani chwili dłużej. Naprawdę warto!

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Novae Res.

czwartek, 6 lutego 2025

"Niepokorne" Sylwia Markiewicz / Zapowiedź recenzencka



Gdybym miała wskazać kilka polskich autorek, które należą do grona moich ulubionych pisarek, po których książki zawsze sięgam z niekłamaną przyjemnością i ogromną ciekawością, to bez wątpienia znalazłaby się wśród nich Sylwia Markiewicz. Jako kobieta,  sięgając po jej twórczość, często przeglądam się w niej niczym w tafli lustra. A to dlatego, że jak sama Sylwia przyznaje, pisze o kobietach i dla kobiet. To sprawia, że z każdej książki, która wychodzi spod jej palców, śmigających po klawiaturze komputera, możemy wynieść wiele dla siebie, a nawet odnaleźć w nich cząstkę własnych przeżyć i emocji, gdyż scenariusz do nich napisało uważnie  przez nią obserwowane życie.

Domyślacie się zapewne, że ten, mam nadzieję ciekawy wstęp, nie został napisany przeze mnie bez powodu. Pisząc go, chciałam powiedzieć wam, że jeśli chcecie przeczytać coś naprawdę wartościowego, życiowego, emocjonalnego i zapadającego w pamięć warto wybrać powieści Sylwii. Wszystkie są rewelacyjne, ale dziś chciałabym waszą uwagę skierować szczególnie na najnowsze literackie dziecko pisarki „Niepokorne”, która to powieść pod opiekuńczymi skrzydłami wydawnictwa Pascal swoją premierę miała 29 stycznia 2025.

Ja już niebawem będę czytała i recenzowała dla was ten tytuł w ramach trwającej akcji #karnawałzsylwiąmarkiewicz. Będzie mi bardzo miło, jeśli wy również dołączycie do mnie i wspólne zagłębimy się w tej wspaniałej lekturze. Naprawdę warto, o czym świadczy bardzo zachęcający opis wydawniczy.


Dlaczego trzy kobiety w sylwestra rzucają wszystko i uciekają od bliskich?

Aneta co roku przygotowuje noworoczny obiad dla kilkunastu osób. Jednak tym razem czuje, że obowiązki zawodowe i rodzinne ją przerastają. Zostawia dzieci z mężem i jedzie do siostry.

Milena wyjeżdża na sylwestra do rodziców, gdzie kilka dni wcześniej zawiozła syna. W końcu ma odwagę odejść od impulsywnego partnera, który ją tłamsi i jej nie szanuje. Ma dość toksycznego związku.

Justyna sama utrzymuje rodzinę – młodszą siostrę i rodziców alkoholików. Gdy brakuje pieniędzy nawet na najpotrzebniejsze rzeczy, zdesperowana dziewczyna posuwa się do kradzieży.

Losy Anety, Mileny i Justyny splatają się ze sobą, kiedy wszystkie trzy wsiadają do tego samego przedziału. Nieplanowany postój pociągu jest szansą, żeby bliżej się poznać. Co wyniknie z tego spotkania?

Opowieść o kobietach, które chcą podążać za swoimi marzeniami wbrew oczekiwaniom innych.


Zostawiam też grafiki od autorki i wydawcy.







Zatem nie traćmy czasu i czytajmy wspólnie „Niepokorne". Do lektury zachęcają Autorka, Wydawnictwo Pascal oraz blog Kocie czytanie.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Pascal.

niedziela, 2 lutego 2025

"Wyspa Luzu" Jolanta Kosowska/ Recenzja przedpremierowa


*Zapewne wszyscy słyszeliśmy o mostach miłości, na które przychodzą zakochane pary, aby wierząc w nierozerwalną siłę swojej miłości na ich balustradzie zawiesić kłódkę ze swoimi imionami i wyrzucić kluczyk do wody. Tym symbolicznym aktem uczuć chcą powiedzieć sobie wzajemnie: „Nic nas nie rozłączy, na zawsze razem”. Musicie przyznać, że jest to piękny i romantyczny gest, ale czy zastanawialiście się kiedyś jak wiele z tych miłości zweryfikowało życie i ile z tych osób chciałoby teraz tę zawieszoną kiedyś kłódkę zdjąć? Bo to „na zawsze” bardzo często ma jednak swoją datę ważności. Bardzo krótką datę ważności. Boleśnie przekonali się o tym bohaterowie najnowszej powieści Jolanty Kosowskiej „Wyspa Luzu”, której oficjalną premierę wydawnictwo Zaczytani wyznaczyło na dzień 5.02.2025., a o której ja opowiem wam już dziś.

Natalię i Michała połączyło studenckie gorące uczucie. Pełne pierwszych uniesień i namiętności. Oni również mieli swoją kłódkę. Chcieli spędzić ze sobą życie i połączyć je w jedno przed ołtarzem. Niestety nie przetrwali próby przejścia wspólnie przez pierwszą życiową burzę, która pięć lat temu wstrząsnęła ich życiem. Odwołany ślub oraz siła spekulacji i niszczącej mocy plotek na temat tego, co się wówczas stało dla Natalii była ciosem, który powalił ją na kolana. Nie było przy niej Michała. On okazał się podatną na wpływ kogoś, dla kogo nie liczą się ludzkie uczucia, a jedynie bilans własnych zysków i strat marionetką. Na szczęście nie została w swoim świecie, który wówczas jej się zawalił sama. Bezcenne wsparcie i pomoc ofiarował Natalii Rafał. Chłopak doskonale wiedział, że ludzie karmią się sensacją i emocjami innych osób, gdyż boją się własnych. Dlatego, by zakończyć szepty za plecami dziewczyny i zamknąć usta tym, którzy, choć nie znają prawdy, wiedzą lepiej, zaproponował naszej bohaterce niecodzienny układ. Oboje mieli postarać się, by wszyscy uwierzyli w pięknie opakowane kłamstwo. Bo jak możemy przeczytać w książce pięknie opakowane kłamstwo staje się bardziej wiarygodne, niż prawda. Czy plan zadziałał? O tym musicie przekonać się już sami, czytając książkę, do czego serdecznie każdego z was zachęcam. W tej relacji, która mogła być piękna zabrakło wyjścia poza swoje rozżalenie i złość, po to, by zdobyć się na szczerą rozmowę.

Wszyscy wiemy, że kiedy los, a raczej ktoś doświadczy nas zbyt mocno, najlepszym sposobem na to, aby poczuć upragnioną ulgę, jest odcięcie się od tego, co nas rani i podjęcie starań o zbudowanie swojego życia na nowo. Tego właśnie wtedy chciała dla siebie Natalia. Odcięcie przeszłości grubą kreską wymagało od niej trudnych decyzji. A jedną z nich był wyjazd do Grecji, który jednocześnie stał się spełnieniem jednego z marzeń wówczas młodej kobiety.

Świat się nie zatrzymał, a życie pognało dalej. Mijający czas zmienia ludzi. Michał nie jest już chłopakiem, który zatracając się w poczuciu krzywdy stał się beznadziejnym dupkiem. Nie chce wracać do wspomnień i rozpamiętywać przeszłości. Tym bardziej jego samego zaskakuje własny udział w zjeździe absolwentów, na którym spotykamy go po pięciu latach od skończenia studiów. Nie wie jeszcze, że dawne emocje i uczucia odrodzą się w nim na nowo, a prawda, którą pozna po rozmowie z Rafałem uświadomi mu, że to nie on ma prawo czuć się skrzywdzony, bo to on skrzywdził. Wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju, więc postanawia udać się do Grecji, by odnaleźć dawną dziewczynę, dla której ten kraj stał się nowym miejscem na ziemi.

Jolanta Kosowska pozwalając nam towarzyszyć Michałowi zabiera nas na wyspę Kos i sprawia, że chłoniemy ją wszystkimi zmysłami. Niemalże na naszych oczach tworzy słowem piękne krajobrazy niezwykłych miejsc, ale również mocno sugestywnie opisuje smaki i zapachy wyspy. Przede wszystkim jednak na kartach swojego najnowszego dziecka autorka w ciekawy i dający do myślenia każdemu z nas sposób zapoznaje nas z kulturą i mentalnością Greków, która niejako opiera się na dwóch głównych filarach greckiej filozofii. Czerpiąc z niej my Europejczycy moglibyśmy uczynić swoje życie lepszym, doceniając w nim przede wszystkim siebie, bo to my jesteśmy w nim najważniejsi.

Michał jest przykładem postawy, myślenia i zachowania typowego Europejczyka. Naszej codzienności towarzyszy ciągły pośpiech, co generuje nieustanny stres, czemu nasz bohater daje wyraz już pierwszego dnia swojego pobytu na wyspie, kiedy ewidentnie pech go nie opuszcza. Mamy także skłonności do życia przeszłością i zadręczania się nią. To sprawia, że szarpiąc się z życiem nie potrafimy dostrzec tego, co w nim najważniejsze: miłość, przyjaźń, drugi człowiek. Tymczasem to właśnie mądrość Greków pokazuje nam, co jest kluczem do zbudowania siebie na nowo. Tylko spokój i dystans do świata, ludzi, a głównie do samych siebie pozwoli nam we właściwy sposób uporządkować przeszłość. Uporządkować tak, by nie rozpamiętywać jej, a umieć podzielić tworzące ją wydarzenia na te, które są nieodwracalne, przez co nie możemy ich zmienić i należy je tylko zaakceptować oraz te, które można zmienić, przy czym tym z kolei należy im się dobrze przyjrzeć, by właściwie ocenić, czy są one warte tego, aby je naprawiać. Musicie przyznać, że w tej filozofii kryje się wielka mądrość. Tylko jeśli uda nam się wcielić ją w życie, będziemy mogli żyć pełnią szczęścia, ciesząc się tym, co piękne tu i teraz. Jak się możecie domyślać, Natalia i Michał spotkają się, a w nas, którzy zagłębimy się w lekturze tej pięknej, mądrej i autentycznej w swojej wymowie powieści zrodzi się ciekawość i pytanie, czy dwójka naszych bohaterów uzna, że ich wspólna przeszłość jest warta naprawienia? Ja już znam odpowiedz na to pytanie, ale oczywiście nic nie zdradzę, więc musicie sami się o tym przekonać.

„Wyspa luzu” to piękna książka, która pokazuje samo życie z różnych jego perspektyw. Czytając ją doświadczycie miłości w różnych jej wymiarach. Zarówno tej młodzieńczej pełnej ufności, jak i nadziei, która będąc zbyt małą i niedojrzałą potrafi dotkliwie zranić i zawieść. Jak również tej dojrzałej, która umie już rozróżnić głębię uczucia, od wyłącznie pożądania i potrzeb ciała. Przekonacie się także jak druzgocące w skutkach są toksyczne relacje, pod których wpływem, ktoś próbuje napisać za nas scenariusz naszego życia. Ta historia uświadomi nam także, jak duży wpływ na nas i nasze życie mają osoby, które w nim spotykamy. Jedni potrafią nas zniszczyć, inni natomiast stają się naszym ratunkiem, pomocą i największym wsparciem. Jeśli spędzicie czas na lekturze tego tytułu, bez wątpienia przyczyni się on do istotnych zmian w życiu każdego z nas, gdyż zrozumiecie, że wszystko, co nas spotyka i jest dla nas trudne ujrzymy w zupełnie innym świetle, jeśli nie będziemy ulegać silnym emocjom, a zamiast tego weźmiemy trzy głębokie wdechy, policzymy do dziesięciu i wyluzujemy. Bo czasem trzeba zwolnić, by życie nabrało tempa. Niby takie proste i oczywiste, a niestety nie wielu z nas to potrafi.

* Z uwagi na sceny erotyczne występujące w książce, jest ona adresowana dla czytelnika 16+

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Zaczytani

środa, 29 stycznia 2025

"Wyspa Luzu" Jolanta Kosowska/ "Toskański ślub" Marta Jednachowska - Zapowiedzi recenzenckie


Kochani zbliżają się premiery dwóch wspaniałych powieści, które trafią do nas otoczone opieką wydawniczą. Pierwszą z nich „Wyspa Luzu” Jolanty Kosowskiej będziemy mogli cieszyć się już 05.02.2025. Grupa Zaczytani. Natomiast dwa dni później 7.02.2025., zagłębimy się w lekturze pierwszej samodzielnej  książki Marty Jednachowskiej „Teksański ślub” wspólnie z wydawnictwem Nova Res. Oba te tytuły będę dla was recenzowała i z wielką przyjemnością opowiem o nich już niebawem. Tymczasem zapoznajcie się, proszę z bardzo obiecującymi ich opisami przygotowanymi przez wydawcę.



Czasem, by życie nabrało tempa, trzeba... zwolnić

Michał, absolwent prawa, który nigdy nie podjął pracy w zawodzie, prowadzi audycje radiowe poświęcone podróżom. Od ukończenia przez niego studiów minęło pięć lat – dziś już nic go nie łączy z dawnymi przyjaciółmi ani z byłą dziewczyną, Natalią, która kiedyś go zraniła. Mimo to decyduje się wziąć udział w zjeździe absolwentów. Tam odkrywa, że wszystko, co słyszał o Natalii... było kłamstwem. Uświadamia sobie, że to on skrzywdził swoją dziewczynę.

Wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju, dlatego postanawia wyruszyć na Kos, gdzie teraz mieszka Natalia, aby przeprosić ją za błędy przeszłości. Jednocześnie planuje stworzyć cykl reportaży o tej wyspie. Nie spodziewa się jednak, że Grecja, mimo swoich zapachów, widoków i słodkiego rytmu życia siga, siga, tak mocno nadepnie mu na odcisk – ani że popchnie go z powrotem w ramiona dawnej miłości.

Natalia i Michał są dziś zupełnie innymi ludźmi niż pięć lat temu. Ale na słonecznej wyspie, gdzie czas płynie wolniej, a mieszkańcom nie brakuje luzu, może wydarzyć się wszystko...







Wesele po włosku, czyli miłość, sekrety i… intrygi

Najpiękniejszy dzień w życiu czy koszmar, który wydaje się nie mieć końca? A co, jeśli jedno nagle przeradza się w drugie?
Monika oraz Lukas planują kameralny ślub w Toskanii. Niczego nie pragną bardziej niż ucieczki od toksycznych krewnych i zawarcia małżeństwa podczas romantycznej ceremonii w gronie najbliższych przyjaciół. Jednak po dotarciu na miejsce staje się jasne, że nic nie pójdzie tak, jak to sobie wymarzyli.
Organizator ślubu znika bez śladu wraz z zainkasowanym wynagrodzeniem, za to niespodziewanie pojawiają się matka i siostra Moniki – osoby, z którymi łączą ją dość chłodne relacje. Komuś ewidentnie zależy na tym, by zaprzepaścić plany zakochanych. Pytanie tylko, jak daleko się posunie, aby osiągnąć swój cel?


Zachęcam was moi drodzy, abyście również poznali historie, które skrywają karty obu książek. Ja jestem ich bardzo ciekawa.