sobota, 6 lipca 2024

"Silna. To nie była twoja wina" Sylwia Markiewicz



Moje kochane kobiety, bo to do was w głównej mierze chcę się teraz zwrócić. Dziś porozmawiamy sobie o nas kobietach i o sile, która w nas tkwi, a z której my same być może jeszcze nie zdajemy sobie sprawy. A przyczynkiem do podjęcia tak ważnego tematu stanie się najnowsza książka Sylwii Markiewicz „Silna. To nie była twoja wina”, o której chcę wam opowiedzieć kilka słów. Zanim jednak skupimy się na samej historii, chcę zaznaczyć, że zarówno dla samej autorki, jak i dla nas wielbicieli jej twórczości jest to powieść nieco inna, niż te, które poznaliśmy dotychczas. Ci z was, którzy czytają książki Sylwii doskonale wiedzą, że pisze ona powieści, w których jest blisko głównie kobiet i ich problemów. I tutaj się to nie zmieniło, bo najnowsze jej literackie dziecko traktuje o kobietach i do nich w przeważającej części jest adresowane, ale tym razem autorka podjęła się, jak sama przyznaje niełatwego dla niej emocjonalnie wyzwania wplecenia wstrząsającego i przerażającego wątku historycznego.

Przejdźmy zatem do samej fabuły książki, która, co mogę wam zdradzić, została spleciona z kolei losów kilku niezwykle silnych wspaniałych kobiet o zupełne odmiennych bagażach życiowych doświadczeń i przeżyciach, ale wszystkie je łączy pragnienie bycia szczęśliwym i znalezienia własnej przestrzeni na to, aby to szczęście miało szansę zaistnieć. I tutaj rodzi się pytanie: Kim tak właściwie jest ta silna kobieta? Otóż poprzez kreacje codzienności swoich bohaterek, która jak się przekonacie, czytając książkę, może być i w wielu przypadkach na pewno jest częścią życia nas samych. Pisarka uświadamia nam, że kobieta silna to ta, która pomimo przeciwności losu, których możecie mi wierzyć, w życiu naszych bohaterek nie brakuje, ciągle walczy o to, co jest dla niej w danym momencie najważniejsze. Nie zawsze wychodzi z tej walki zwycięsko, ale podnosi się z mentalnego upadku i niezrażona próbuje iść do przodu. Przy czym Sylwia uczula nas, abyśmy nie ulegały skłonności porównywania swoich problemów z tymi, jakie mają inni, do czego my kobiety niestety mamy tendencję. A to z kolei prowadzi do bagatelizowania naszych problemów, co jest bardzo złe i krzywdzące. Dla każdej z nas najważniejsze jest to, co czujemy i jak się czujemy z tym, co dzieje się w naszym życiu tu i teraz. Każda kobieta jest silna, tylko trzeba czasu, aby tę siłę w sobie odnalazła, a być może jej się nauczyła.

Abyśmy mogli zrozumieć i docenić ogromną wartość oraz znaczenie tego niezwykle wartościowego przekazu, który mocno wybrzmiewa z kart tej bardzo mądrej, życiowej i bez wątpienia skłaniającej do głębokich przemyśleń historii musicie poznać postacie i przeżycia jej bohaterek. To, co bardzo znamienne i symboliczne w kontekście wspomnianego przekazu, to fakt, że nie ma ona jednej głównej bohaterki. Wszystkie one, niezależnie od tego, z czym się zmagają, są tak samo ważne.

Pierwszą z nich Adelę poznajemy za sprawą wspomnianego już wcześniej przeze mnie wątku historycznego. Za sprawą jej syna i wnuka, który już po śmierci matki, mając świadomość, że być może jemu samemu również tego ziemskiego życia już dużo nie zostało, chce poznać swoje korzenie, a także zamknąć pewien etap życia, w którym matka pod koniec wojny podzieliła okrutny los wielu kobiet, które doznały niewyobrażalnego okrucieństwa ze strony żołnierzy Armii Czerwonej, która przecież miała tych ludzi chronić. Tutaj muszę zatrzymać się na chwilę, gdyż ten wątek jest bardzo trudny emocjonalnie. Dla Sylwii należą się wielkie słowa podziękowania, za to, że znalazła w sobie siłę, aby opisać te druzgocące i wstrząsające wydarzenia, a tym samym ocalić je od zapomnienia. Bo to wszystko naprawdę się działo i nie wolno nam tego przemilczeć i zapomnieć, a niestety osób, które żyły w tych trudnych czasach jest coraz mniej. Drugą bohaterką, która tworzy tę mocno wciągającą i angażującą czytelnika opowieść jest Katarzyna. Jej rodzinę dotknęła ogromna tragedia. Traumatyczne przeżycia odcisnęły piętno na wszystkich, a ją uczyniły samotną matką. Jej serce wypełnia niepokój o syna, który po ośmiu latach odbywania kary pozbawienia wolności ma wrócić do domu. Kobiecie coraz częściej doskwiera samotność. W tej poruszającej i trafiającej wprost do naszego serca książce poznajemy także Bożenę. Ona wie, jakim koszmarem jest dzielić życie z tyranem, dla którego nic poza alkoholem nie ma znaczenia. Ona dla męża jest wyłącznie tą, na której wyładowuje swoją agresję, stosując przemoc fizyczną i psychiczną. To właśnie ta postać stała mi się najbliższa, gdyż muszę przyznać, że czytając o tym, jak wygląda jej życie, przez cały czas przed oczami miałam obraz bardzo bliskiej mi osoby, której wiele lat życia było dosłowną kopią tego, co przeżywała Bożenka. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że takie osoby muszą mieć wielką siłę, aby przez takie piekło przejść. Zdaję sobie też sprawę, że znajdą się czytelnicy, którzy będą krytykować tę bohaterkę, oceniać i twierdzić, że oni nie mogliby tak żyć. Zanim ktokolwiek odważy się na taki krok, niech pamięta, że tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono. Ponadto to, co widzimy, jest tylko powierzchownością sytuacji, a tam istota trwania w takim związku tkwi znacznie głębiej i składa się na nią wiele czynników. No i mamy wreszcie Aldonę. Młodą kobietę, która dość wcześnie została mamą dwóch wspaniałych dziewczynek i dotychczas poświęcała się ich wychowaniu. Teraz czuje, że gdzieś w tym wszystkim zatraciła siebie i chciałaby poza życiem rodzinnym zrobić coś z myślą o spełnieniu własnych marzeń i ambicji. Chce wrócić do pracy, ale niestety nie spotyka się to z aprobatą rodziny. Nie może liczyć na wsparcie najbliższych, a co więcej to oni właśnie wpędzają ją w poczucie winy i wzbudzają wyrzuty sumienia. Sprawdźcie koniecznie, czy Aldonie starczy siły, odwagi i determinacji do tego, aby się nie poddać i zawalczyć o siebie.

Jak widzicie „Silna. To nie była twoja wina” to powieść wielowątkowa, a każdy z poruszanych w niej aspektów porusza problemy bardzo ludzkie i nad wyraz prawdziwe. Szeroki ich wachlarz sprawi, że wiele czytelniczek utożsami się z tym, o czym w książce przeczyta, ale to jeszcze nie wszystko, z czym przyjdzie nam się zmierzyć i co wzbudzi nasze refleksje. A to dlatego, że autorka naprawdę nie oszczędza swoich bohaterów i to nie tylko tych pierwszoplanowych, ale również drugoplanowych. Oczywiście nie będę pisała o wszystkich, ale pozwolę sobie wspomnieć, że w książce spotykamy również męskich bohaterów, a przeżycia jednego z nich pozwalają nam spojrzeć, na wydawałoby się jednoznaczną sytuację, z zupełnie innej strony. Młody chłopak popełnił przestępstwo, które zniszczyło komuś życie. Chciałby cofnąć czas, ale oczywiście nie ma takiej możliwości. Zapewne, kiedy słyszymy o kimś takim, myślimy o nim jak najgorzej, mając na uwadze cierpienie, jakie przeżywają bliscy jego ofiary. Sylwia Markiewicz pozwala nam spojrzeć na tę tragedię z dużo szerszej perspektywy i pokazuje, że przecież winny to również, czyjś syn, brat, być może mąż, ojciec. Co się z tym wiąże, jego rodzina również cierpi i ponosi wielką stratę, bo przecież winny musi ponieść karę. W książce pada stwierdzenie, że winny nie znaczy zły. Musicie przeczytać książkę, do czego s każdego, kto czyta tę recenzję, gorąco zachęcam i przekonać się, czy wy sami zgodzicie się z tym stwierdzeniem.

W kontekście tak wielu trudnych kwestii bardzo ważnym aspektem powieści jest także tak bardzo potrzebne wybaczenie. Trudne przeżycia często rodzą w nas złość, żal, poczucie osamotnienia. Dopóki nie znajdziemy w sobie siły, aby wybaczyć przede wszystkim sobie, a także innym, nie będziemy mogli pójść dalej i dać wszystkim, którym to wybaczenie zdejmie ciężar dźwigany na barkach szansy na to, by mogli zacząć nowe lepsze życie. Oczywiście nie znaczy to, abyśmy wymazali to, co się wydarzyło z pamięci, bo jest to niemożliwe, ale postarajmy się nie wracać ciągle do tego, co trudne i nie wbijać zawinionym przysłowiowej szpilki.

Aby to wszystko przetrwać, niezbędne jest również wsparcie, o które prosić nie jest wstydem. W powieści również doświadczamy jego pięknego oblicza. Takiego, które jak to, często w życiu bywa, dostajemy od osób zupełnie nam obcych, z którymi relacje z czasem przeradzają się w piękną przyjaźń. Taką, która pozwala nam spojrzeć na nasz problem z dystansem i dostrzec możliwości poradzenia sobie z nim, których my sami z uwagi na emocjonalne do niego podejście nie umieliśmy zobaczyć.

Ten tytuł to jedna z tych książek, którą powinien przeczytać każdy i macie moje słowo, że nikogo, kto zechce spędzić z nią swój czas, nie pozostawi wobec siebie obojętnym. Z uwagi na jej wielowątkowość, każdy znajdzie w niej coś dla siebie i na co innego zwróci uwagę. Zapewniam was jednak, że Sylwia poradziła sobie doskonale ze spleceniem ich ze sobą w tak bardzo ciekawy sposób, że od lektury nie można się oderwać. Wątki przenikają się bardzo płynnie, co sprawia, że czytelnik w pełni oddaje się przyjemności czytania, z ogromną ciekawością śledząc to, co jeszcze wydarzy się u bohaterów. A tych jest tu dość dużo, ale każdy ma w całości fabuły swoje miejsce, swoje zadanie i nie został stworzony przez autorkę bez potrzeby. To, co warto zaznaczyć to, fakt, że mimo iż tematycznie nie jest to łatwa książka, to w żaden sposób nie przytłacza. Znalazło się w niej również miejsce na miłość. Miłość dojrzałą i niespodziewaną. Powieść sama w sobie na pewno będzie wsparciem dla każdego, kto ją przeczyta. Doda sił i uświadomi, że nawet w najtrudniejszym momencie swojego życia nie jesteśmy sami. Trzeba tylko wyjść do ludzi i nie zamykać się ze swoim problemem. To naprawdę może pomóc. Myślę, że nie muszę już nikogo przekonywać, że warto po książkę sięgnąć. Ja bez wahania mogę powiedzieć, że nigdy jej nie zapomnę i niezwłocznie trafia na listę najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku.

[Materiał reklamowy] Autorka Sylwia Markiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.