piątek, 30 grudnia 2022

DZIĘKUJĘ ZA SPĘDZONY ZE MNĄ MIJAJĄCY ROK!!! 🥂

K
ochani rok 2022 dobiega końca, dlatego chciałabym podziękować Wam za to, że chcieliście spędzić go wspólnie ze mną i blogiem Kocie czytanie. Był to rok, w którym przeczytałam naprawdę wiele bardzo dobrych książek. Takich, które mnie poruszyły, dały do myślenia oraz przypomniały, co w moim życiu powinno być najważniejsze.
 
Jednak dla mnie ważniejsi od książek jesteście Wy. Przez te 12 miesięcy okazaliście mi tyle ciepła, serdeczności i sympatii, że aż trudno mi wyrazić słowami swoją wdzięczność. Z całego serca dziękuję za to, że doceniacie mnie jako osobę oraz blogerkę, wspierając bardzo mocno moją internetową działalność w promowaniu czytelnictwa. 
 
Swoje serdeczne podziękowania kieruję także do wydawnictw i autorów, którzy obdarzając mnie ogromnym zaufaniem pozwolili, abym mogła przeczytać oraz opowiedzieć czytelnikom o tak wielu wspaniałych powieściach, które w mijającym roku trafiły w moje ręce.
 
Ogromnym zaszczytem była dla mnie możliwość patronowania wspaniałym książkom, na okładkach których znalazło się logo Kociego czytania. Za to wszystko serdecznie dziękuję.
 
Mam nadzieję, że przyszły rok również spędzimy wspólnie wyruszając w wiele czytelniczych podróży i doświadczając na kartach książek niezapomnianych emocji.
 
 
Życzę wam kochani aby ten rok był czasem spokoju, zdrowia, wzajemnej życzliwości i serdeczności człowieka dla człowieka. Niech każdy dzień Nowego roku wypełnia naszą codzienność nadzieją oraz wiarą w lepsze jutro. Bądźcie szczęśliwi i spełniajcie swoje marzenia. Dziękuję, że jesteście ze mną.❤️
 

 

 



 

wtorek, 27 grudnia 2022

"Dotyk twoich dłoni" Wioletta Piasecka

„Kiedyś, gdy byłam dzieckiem, myślałam, że miłość jest na zawsze. Każda bajka kończy się ślubem i słowami: " żyli długo i szczęśliwie”, a ja myślę, że ślub jest końcem bajki i początkiem realnego życia".

Cytat ten znajdziecie w najnowszej książce Wioletty Piaseckiej „Dotyk twoich dłoni”, z której recenzją dziś do was przychodzę. Zanim jednak opowiem wam o tej powieści,  zatrzymajmy się  nieco dłużej nad samym cytatem i dostrzeżmy jego głębię oraz tkwiącą w nim bardzo ważną życiową prawdę. W istocie to dopiero samo życie i wspólne przechodzenie małżonków przez trudy tego, co nas w nim czeka, jest prawdziwym sprawdzianem dla trwałości i siły uczuć między mężem i żoną. Łatwo bowiem jest być ze sobą, kiedy wszystko układa się po naszej myśli, a los nam sprzyja. Zupełnie inaczej wygląda to w sytuacji, kiedy związek zostanie wystawiony na ciężką i bolesną próbę. Wówczas albo wyjdziemy z niej zwycięsko, albo wręcz przeciwnie, wszystko, co dotychczas stanowiło o naszym szczęściu, zostanie mocno zachwiane, a być może rozpadnie się bezpowrotnie. Wiedzą o tym doskonale bohaterowie najmłodszego literackiego dziecka autorki Barbara i Mariusz Ulatowscy.

Oboje tworzą szczęśliwy związek. Są kochającym się małżeństwem. Wspólnie wychowują dwóch wspaniałych, bardzo rezolutnych synów. Pragną jednak jeszcze mieć córeczkę, o której marzeniami dzielą się ze światem. Ku ich ogromnej radości marzenie to nabiera coraz bardziej realnych kształtów, gdyż już od sześciu miesięcy Basia nosi pod sercem swoją upragnioną kruszynkę Zosię. Serce matki nie dało jednak kobiecie znaku, który choć przez chwilę mogłoby wzbudzić przeczucie, iż już wkrótce tę rodzinę dotknie jedna z najdotkliwszych postaci straty, jakiej można doświadczyć. Zosia odeszła na zawsze. Zniknęła nawet z pięknych snach swojej mamy, która do tej pory mogła ją tam właśnie zobaczyć. Już nigdy nic nie będzie takie samo. Zosia stała się małym aniołkiem, ale jej rodzina i bliscy muszą żyć dalej i poradzić sobie z tą straszną tragedią.

Autorka w bardzo obrazowy, a jednocześnie poruszający i mocno przejmujący sposób pokazała nam różne sposoby radzenia sobie z utratą nienarodzonego dziecka. Rodzina, która bardzo mocno się kocha i wspiera, traci grunt pod nogami. W poczuciu ogromnego bólu między Basią i Mariuszem tworzy się przepaść milczenia wypełniana jedynie wzajemnymi żalami, pretensjami i oskarżeniami. Kobieta nie kryje się ze swoją rozpaczą i przeżywaną żałobą, podczas gdy Mariusz swoje cierpienie przeżywa głęboko w sercu. Brak porozumienia i rozmowy prowadzi do rozpadu rodziny. W momencie, kiedy czara goryczy przelewa się, mężczyzna odchodzi do innej kobiety, porzucając żonę i dzieci.

Świadkami tego, jak bardzo tych dwoje szamocze się w swoich emocjach, nie mając siły, aby udźwignąć ciężar, jaki spadł na ich barki, są ich rodzice. W tym momencie muszę zwrócić uwagę na ich piękną postawę, którą się wykazują. Taką, która winna być dla nas wzorem tego, jak należy zachować się w obliczu podobnych zdarzeń, bo niestety, choć opisane perypetie bohaterów są tylko fikcją, to jednak wielu czytelników się z nimi utożsami. Wioletta Piasecka ubrała w słowa emocje i uczucia wielu matek, ojców, który niestety znają ten trudny temat z autopsji. Rodzice i teściowie Basi nie narzucają się, są niezwykle taktowni. Zawsze są obok, gotowi nieść pomoc i wsparcie, ale kiedy trzeba, potrafią też otwarcie powiedzieć co myślą, tym samym dając zainteresowanym do myślenia i wstrząsając nimi.

Nie mogłabym nie wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie psychologicznym, na który została zwrócona uwaga czytelników powieści. Mianowicie wpływ tak druzgocących doświadczeń życiowych na dzieci. Pogrążona w swoim cierpieniu Basia do pewnego momentu nie zdaje sobie sprawy z tego, że Julek i Sebastian również cierpią. Ich spokojny i bezpieczny świat chwieje się w posadach. Mama, którą bardzo kochają płacze, oddala się od nich, podczas gdy oni tak bardzo jej potrzebują. Tata już z nimi nie mieszka. Oni także czują się niekochani i porzuceni, a winy szukają w sobie.

Często my dorośli uważamy, że dzieci są zbyt małe, aby zrozumieć i odnaleźć się w tak trudnych przeżyciach dotykających ich rodzinę. Tymczasem one rozumieją, widzą i słyszą więcej, niż nam się wydaje. To właśnie my  dokładamy im trosk, nie będąc z nimi szczerzy i maskując prawdę. Wówczas dzieci zostają same ze swoimi emocjami i myślami, czując się samotne i odtrącone.

Wszystko wskazuje na to, że małżeństwa Basi i Mariusza nie da się już uratować. Padło za dużo gorzkich słów. Za wiele bolesnych ciosów zostało zadanych. Jednak nie wiedzą jeszcze, że to nie koniec tego, tego, co przygotował dla nich los. A to, co dla nich szykuje, będzie wstrząsające, ale jednocześnie da im szanse na nowo docenić to, co zawsze powinno być dla nich najważniejsze. Tylko od nich zależy, czy tę szansę wykorzystają. Musicie koniecznie sami przekonać się, czy między tą dwójką jest jeszcze miejsce na wybaczenie i skrycie ostatnich trzech ciężkich miesięcy ich życia za kurtyną zapomnienia.

Wioletta Piasecka podjęła się poruszenia na kartach swojej powieści bardzo trudnych tematów. Mamy tu bowiem stratę ciąży, żałobę, zdradę, samotność pragnienie bliskości, uczucia. Wszyscy zgodzimy się zapewne z tym, że są to kwestie bardzo delikatne i należy podejść do nich z dużym wyczuciem, taktem i wrażliwością. Już teraz mogę was zapewnić, że autorce udało się to doskonale. Opisane w książce wydarzenia, wybory i decyzje jej bohaterów nacechowane są wiarygodnością, co sprawia, że nie tylko mocno angażujemy się emocjonalnie we wszystko, o czym czytamy, ale też zadajemy sobie pytanie: Jak ja poradził/a bym sobie, gdyby spotkało coś tak traumatycznego? I choć oczywiście nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, to książka daje do myślenia. Bardzo cenną wartością dodaną do książki są wplecione w nią autentyczne wydarzenia, które miały miejsce na wyspie Phuket w Tajlandii w 2004 roku.

Nie mogę napisać, że jest to łatwa książka, którą czyta się lekko, prosto i przyjemnie, gdyż z uwagi na podjęte w niej problemy, jest to wręcz niemożliwe, ale jest to utwór niezwykle wartościowy i potrzebny społecznie. Książkę tę czyta się z ogromnym zaangażowaniem, czując w sercu całą gamę silnych emocji. Jestem pewna, że wielu jej czytelników pokusi się o ocenianie zachowań i postępowania Basi i Mateusza. Ja jednak jestem daleka od osądzania kogokolwiek w odniesieniu do tego, co ich spotkało, bowiem dopóki sami nie przeżyjemy czegoś podobnego, nigdy nie możemy ręczyć nawet za samych siebie.

Oczywiście gorąco zachęcam każdego do przeczytania tej wyjątkowej książki. „Dotyk twoich dłoni” poruszy wasze serca i zostanie w nich na zawsze. Wyciśnie łzy i nie pozwoli o sobie zapomnieć. Uświadomi, że życie to nie bajka, ale nawet jeśli boleśnie nas doświadcza, to jednocześnie właśnie w konfrontacji z tym, co trudne pozwala nam zrozumieć, co stanowi jego największą wartość.

[Materiał reklamowy] Autorka Wioletta Piasecka.

środa, 21 grudnia 2022

Tam, gdzie gwiazdka świeci najjaśniej Wioletta Piasecka.

 
Kilka dni temu ktoś zapytał mnie, jakie książki świąteczne lubię najbardziej. Zdradzę wam więc, że zawsze wybieram takie, które skupiają się na wartościach, do jakich ja i moi bliscy przykładamy w tym wyjątkowym dla nas czasie największe znaczenie. Dla nas święta Bożego Narodzenia są bardzo rodzinne. Zawsze staramy się być wtedy wszyscy razem i cieszyć się ze wspólnie spędzonych chwil, celebrując przekazywane nam z pokolenia na pokolenie rodzinne tradycje. Jednocześnie zależy mi na tym, aby świąteczna książka, po którą sięgam, skrywała w sobie dużo ciepła, które otuli mnie niczym mięciutki kocyk i pozwoli poczuć ten niepowtarzalny klimat. Uważam, że książka świąteczna powinna wlewać w nasze serca spokój wzruszać i poruszać, niosąc ukojenie i nadzieję.

Dziś przychodzę do was, aby opowiedzieć o książce „Tam, gdzie gwiazdka świeci najjaśniej” autorstwa jednej z moich ulubionych polskich pisarek Wioletty Piaseckiej, której książki bardzo sobie cenię, ale jednocześnie śledząc ogromny rozwój warsztatu pisarskiego Wioli, stawiam każdej kolejnej powieści, którą oddaje w ręce swoich czytelników coraz wyższą poprzeczkę moich oczekiwań. Jeśli jesteście ciekawi, czy temu tytułowi udało się im sprostać, zapraszam do lektury dalszej części recenzji.

Tym razem zostajemy zabrani do niewielkiej wioski Mizajne, w której poznajemy głównych bohaterów utworu - rodzinę Milewskich. To właśnie z nim spędzimy tegoroczne święta. Już od pierwszej chwili, kiedy stajemy się obserwatorami ich życia, widzimy, że wszyscy bardzo się kochają. Głowa rodziny Zygmunt Milewski i jego żona Krystyna pragną dla swoich córek Karoliny i Julii szczęśliwego życia takiego, jakie im udało się wspólnie stworzyć dla swoich dzieci, a seniorka babcia Aniela modli się o dobrych mężów dla ukochanych wnuczek.

Dziewczyny są bliźniaczkami, choć poza wyglądem nic na to nie wskazuje. Mają zupełnie różne charaktery, usposobienie a przede wszystkim całkowicie odmienne oczekiwania od życia.

Julia, kiedy ją poznajemy, wydaje się niepozorna i słaba. Wraca po studiach do domu rodzinnego na wieś i już tu zostaje. Nie oczekuje zbyt wiele. Satysfakcję daje jej praca w bibliotece. To właśnie tutaj w niewielkiej wiosce czuje się szczęśliwa i spełniona. To jest jej miejsce na ziemi, Jej zupełnym przeciwieństwem jest Karolina. Młoda kobieta emanuje pewnością siebie. Ciągnie ją do miejskiego życia, którego doświadcza, będąc na studiach w Olsztynie. Choć zdarzają się chwile, kiedy tęskni za rodziną to nie może zrozumieć, jak siostra może czerpać radość z życia wsiąknięta w wiejską społeczność, tym samym zamykając się na wielkie możliwości, jakie daje życie w mieście. Ją dłuższy pobyt w rodzinnych stronach wręcz dusi. Jest przekonana, że ma plan na własne życie. Oczarowana życiem w Olsztynie chce z tym miastem związać swoją przyszłość i żyć zupełnie inaczej, niż jej rodzice na wsi, z której udało jej się wyrwać. Obie siostry łączy jednak pragnienie miłości. Chcą kochać i być kochane.

Nasze bohaterki nie wiedzą jeszcze, że to właśnie miłość bardzo mocno zweryfikuje ich postawy i stanie się niejako sprawdzianem dla ich odwagi w walce o siebie i swoje marzenia. Koniecznie sięgnijcie po książkę i przekonajcie się, która z dziewczyn do końca będzie wierna samej sobie, swoim marzeniom i pragnieniom, a która zgodzi się, by marzenia kogoś innego stały się częścią jej życia.

Już teraz mogę szczerze przyznać, że „Tam, gdzie gwiazdka świeci najjaśniej” to ciepła, bardzo klimatyczna  i poruszająca, ale także zabawna powieść. Wspaniale wprowadzi nas w klimat świąt, a także jeszcze bardziej pozwoli nam dostrzec i docenić ich wartość oraz wyjątkowość. Jestem przekonana, że podobnie jak ja, wy również  mocno zżyjecie się z każdym z członków rodziny Milewskich. Mnie samej bardzo bliska była postać Julii, z którą mocno się utożsamiam. Ja również mieszkam na wsi i nie wyobrażam sobie związać swojej przyszłości z miastem. Kocham panujący tu spokój i ciszę. Jednak bardzo mocno trzymałam kciuki także za Karolinę w momencie, kiedy ta znalazła się na życiowym rozdrożu. Szczególnie za serce ujęła mnie  niezwykła więź łącząca obie siostry. Mimo że obie zupełnie inaczej widziały swoją przyszłość i chciały dla siebie zupełnie czegoś innego, to zawsze były powierniczkami wzajemnych sekretów. Jedna dla drugiej służyła wsparciem, dobrym słowem i pocieszeniem, kiedy było ono potrzebne.

Nie mogłabym również nie wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie stanowiącym niezmierną wartość tej książki. Otóż autorka w bardzo zajmującą, rodzinną i mocno wciągającą opowieść wplotła wspaniałe, ale niestety przez wielu już zapomniane tradycje świąteczne, które pochodzą z Polski wschodniej. Ściślej mówiąc, z Kresów. I jakież było moje miłe zaskoczenie, kiedy okazało się, że niektóre z nich do dziś są kultywowane w moim domu. Były jednak również takie, o których nigdy wcześniej nie słyszałam, więc bardzo się cieszę, że dzięki tej wspaniałej książce mogłam je poznać.

Kochani myślę, że już nikt z was nie ma wątpliwości, że książka spełniła wszystkie oczekiwania, jakie miałam wobec niej, przystępując do czytania. Macie moje słowo, że wleje ona w wasze serca dobroć i ciepło. Nie raz w oku zakręci się łza, ale również uśmiechniecie się przez łzy. Ja niemalże czułam się częścią tej rodziny i bardzo żałowałam, że tak szybko skończyłam czytać książkę. A przeczytałam ją w mgnieniu oka, zapominając o wszystkim, co dzieje się wokół. Możecie mi wierzyć, że tak samo będzie w waszym przypadku, więc nie zwlekajcie ani chwili dłużej i spędźcie święta tam, gdzie gwiazdka świeci najjaśniej.  

 [Materiał reklamowy] Autorka Wioletta Piasecka.

piątek, 16 grudnia 2022

Ciasteczka z dzieciństwa. Musisz ich spróbować./Rodzinna tradycja świąteczna.


Jest to post z cyklu tych, których miało nie być. Nie planowałam go w ogóle, ale kiedy na Facebooku pokazałam, w jaki sposób spędzałam dzisiejsze popołudnie, u wielu osób post ten wzbudził ciepłe wspomnienia z dzieciństwa. Mając to na uwadze, postanowiłam także i tutaj przekonać się, czy wasze skojarzenia również podążą w stronę ciepłych wspomnień z rodzinnego domu.

Otóż przez całe popołudnie wspólnie z rodzinką piekliśmy przepyszne ciasteczka,  których wypiekanie jest niejako naszą rodziną tradycją. Odkąd pamiętam, będąc dzieckiem, zawsze na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia mama piekła je, angażując mnie i moją siostrę do pomocy. Jestem ciekawa czy znacie te ciasteczka, a jeśli tak, to czy je lubicie? 



Jeśli również chcielibyście upiec  dla siebie i swoich bliskich takie pyszności, to zostawiam wam link do przepisu. Ja je uwielbiam i każdego roku z niecierpliwością czekam na moment, aż będę mogła ich skosztować.


Smacznego!🍪

środa, 14 grudnia 2022

To już ostatni raz./ Ciekawe propozycje na świąteczny książkowy prezent.



Odkąd mam wykupiony abonament na platformie Legimi, staram się ograniczać kupowanie książek papierowych. Mimo to zdarzają się chwile, kiedy miłość do tradycyjnej formy książki jest silniejsza od racjonalnych przesłanek przemawiających za tym, że powinnam się powstrzymać przed kupowaniem kolejnych powieści, bo przecież liczba tych, które czekają na przeczytanie w mojej domowej biblioteczce, jest bardzo duża i wówczas ulegam pokusie.

Dziś chciałabym podzielić się z wami moimi ostatnimi w tym roku zdobyczami książkowymi.

*Opisy książek pochodzą z portalu Lubimy czytać.

"Ślimoki" - Patrycja Żurek.

„Czterdzieści siedem metrów kwadratowych mieszkania i nasza rodzina. Plus duchy zmarłych dzieci…
…w sumie czternaście osób. Czasami miałam wrażenie, że ci, którzy odeszli, zajmują najwięcej miejsca, poupychani w kątach pomiędzy tymi, którym udało się przeżyć. Potrząsnęłam głową, odpychając widma przeszłości. Miałam nigdy do tego nie wracać, ale Piotr uruchomił wspomnienia.

Ślimoki to rodzina, w której najważniejszy jest ojciec. To on stanowi centrum Wszechświata zarówno żony, jak i dzieci. Zygmunt to niespełniony malarz, który swoje rozczarowania topi w alkoholu. Wódka sprawia, że mężczyzna niszczy życie wszystkich wokół, co dzieci odczuwają nawet w dorosłym życiu. Ich doświadczenia z domu rodzinnego ciągną się za nimi jak cień.
Czy któremukolwiek uda się uwolnić?

"Najgorszy dom"- Magdalena Majcher.

Prywatna detektyw Łucja Buchta jedzie do rodzinnego Namysłowa, żeby pomóc w poszukiwaniach zaginionej siostry. Nastolatka znikała już wcześniej, dlatego policja nie traktuje sprawy z należytą powagą. Łucja od początku wyczuwa, że nie wszyscy są z nią szczerzy, i szybko nabiera pewności, że tym razem wydarzyło się coś złego.

Przeciwnikiem Łucji w dotarciu do prawdy staną się jej trudny charakter i problemy w relacjach międzyludzkich. Jednak przede wszystkim będzie musiała zmierzyć się z panicznym lękiem, który wywołuje u niej sama myśl o powrocie do rodzinnego domu. Ale chociaż strach będzie jej głównym doradcą, zrobi wszystko, żeby odkryć, co tak naprawdę przydarzyło się Karolinie.

"Piastunka róż" - Katarzyna Michalak.

SĄ TAKIE WSPOMNIENIA, KTÓRE KRADNĄ ŻYCIE. JĄ URATOWAŁA RÓŻA.

Flora przestała wychodzić z pokoju, zdana na łaskę – czy raczej niełaskę – swojej siostry. Jedyną jej radością był rosnący tuż za oknem wątły krzaczek róży, który uparcie walczył o każdy promień słońca. Flora skazała się na samotność z własnej woli. Nic nie przerażało jej bardziej niż inni ludzie. Nie po tym, co przeżyła siedem lat temu...

CZASEM TRZEBA SIĘGNĄĆ PO KŁAMSTWO, ŻEBY KOMUŚ POMÓC. PODSTĘPEM MOŻNA KUPIĆ ŚMIERĆ. ALE MOŻNA TEŻ PODAROWAĆ NOWE ŻYCIE.

Gdyby nie szantaż siostry, Flora nigdy nie odważyłaby się odpowiedzieć na to ogłoszenie. A przecież pielęgnowanie różanego ogrodu, gdzieś przy zagubionym wśród nadmorskich lasów dworku, było jej marzeniem. Kochała róże bardziej niż cokolwiek na świecie, ale strach przed światem skuwał jej serce. Nie mogła się domyślić, że tam, w tym samym ogrodzie, swoje demony oswaja ktoś, kogo już kiedyś spotkała. I to w dniu, o którym ze wszystkich sił pragnęła zapomnieć…

CZY TO MOŻLIWE, ABY TE DWA ZRANIONE SERCA BYŁY DLA SIEBIE JEDYNYM RATUNKIEM?
CZY KTOŚ, KTO NIE WIE, JAK ŻYĆ, MOŻE NAUCZYĆ TEJ SZTUKI UKOCHANĄ OSOBĘ?


Być może to nic takiego. A jeśli się mylisz…?
Pewnej nocy Sharon Lemke wychodzi na podwórko, aby obejrzeć zaćmienie księżyca. U swoich sąsiadów zauważa coś dziwnego – małą dziewczynkę zmywającą naczynia.
Jednak to niemożliwe. Jej sąsiedzi nie mają tak małego dziecka. Nie mają też córki, tylko nastoletniego syna… A nawet jeżeli gościliby u siebie jakieś dziecko, to dlaczego miałoby zmywać w środku nocy?

Być może to nic takiego, jednak Sharon czuje, że coś jest nie w porządku…
Kiedy odwiedza ją osiemnastoletnia Niki, kobieta dzieli się z nią swoimi spostrzeżeniami i wątpliwościami. Dziewczyna zgadza się z Sharon, że wydarzenia w domu sąsiadów są niepokojące. Szczególnie jeśli dotyczą dziecka, któremu może coś grozić.

Kobiety postanawiają poinformować o swoich obserwacjach opiekę społeczną. Kiedy nie przynosi to żadnych skutków, Niki i Sharon biorą sprawy w swoje ręce. Rozpoczynają własne śledztwo.
Czy ich sąsiedzi są typową, szczęśliwą rodziną? A może w ich zachowaniu rzeczywiście jest coś niepokojącego? Czy dziewczynka naprawdę istnieje, czy była jedynie wytworem wybujałej wyobraźni Sharon?
„Sekret pełni księżyca” to trzymająca w napięciu i pełna emocji powieść, która sprawi, że zaczniesz się zastanawiać, co się dzieje u twoich sąsiadów…


Na mojej drodze stał słup wysokiego napięcia. Wspiąłem się na niego bez trudu. Spadłem po tym, jak złapałem przewody i poraził mnie prąd. Nic więcej nie pamiętam. Błysk. Karetka. Patrzę na moją czarną, spaloną rękę. Ciemność.
[…]
Ruszać mogę jedynie lekko głową w prawo i w lewo i wodzić wzrokiem po sali. „Z niego nic nie będzie” – słyszę głos kogoś z personelu”.

Tak wyglądało moje piekło. Postanowiłem jednak, że nie chcę w nim zostać. Chciałem żyć, spełniać marzenia, być szczęśliwy. Jestem konsekwentny, uparty i zawzięty. Odważny i ciekawy świata. Nie lubię rutyny. Realizuję marzenia, zdobywam „swoje szczyty”, podróżuję. Jestem samodzielny. Przełamuję tabu. Przede wszystkim jednak żyję tak, jak chcę. Niech moja historia zainspiruje Cię do osiągania niemożliwego!


Po pięciu latach pobytu w więzieniu Kenna Rowan wraca tam, gdzie wszystko się zaczęło.
Chce zmierzyć się z przeszłością i odzyskać córkę. Niestety, okazuje się, że mostów, które spaliła, nie da się odbudować. Bez względu na to, jak ciężko pracuje, wciąż są ludzie, którzy wykluczają ją z życia jej dziecka.
Jedyną osobą, która nie skreśliła Kenny, jest Ledger Ward, właściciel lokalnego baru. Między nimi rodzi się nić porozumienia, a potem fascynacja. Jednak romans wiąże się ryzykiem – relacja z Ledgerem może zadecydować o przyszłości Kenny i jej córki.
Kenna będzie musiała odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chce przeciwstawić się uczuciu i osiągnąć swój cel…

„Reminders of him” to odważna i głęboka opowieść o stracie i nadziei, żalu i przebaczeniu. Dzięki tej historii przekonacie się, że miłość leczy nawet największe rany.

Hoover stworzyła wielowymiarową historię o smutku i odkupieniu win. To opowieść o ludziach, którzy walczą tak samo zaciekle, jak mocno kochają. Fani autorki nie będą zawiedzeni”.
Publishers Weekly.


Kogo łatwiej będzie okłamać, męża czy policję? Ile kłamstw ujdzie jej na sucho?

Sąsiad Rikke zostaje znaleziony martwy, a ją przesłuchuje policja. Czy siedząc obok własnego męża, powinna przyznać, że zdradzała go z sąsiadem? A jeśli nie, to jak ma wyjaśnić policji skomplikowaną relację z ofiarą? Jak długo uda się ukrywać romans przed sąsiadami, mężem i córką, gdy śledztwo się rozpędzi? I czy nikt się nie domyśli, że śmierć kochanka przyniosła jej ulgę?
Rikke wie, że policja w końcu dotrze do rozmów telefonicznych, e-maili i wiadomości, które wymieniała z sąsiadem. Proponuje więc policjantom układ: chce sama powiedzieć mężowi o romansie, zanim zrobią to inni. Dlatego w zamian za kilka dni zwłoki w śledztwie zdradzi funkcjonariuszom wszystkie szczegóły romansu.
Lecz zanim Rikke zdobędzie się na odwagę, by wyznać mężowi prawdę, dociera do niej mrożąca krew w żyłach wiadomość. Sąsiad został zabity przez kogoś, kto mieszka w ich małym budynku.
Thriller o sekretach, kłamstwach, zdradach i morderstwie autorki bestsellerowej „Psychoterapeutki”.



Najnowsza książka autorki bestsellerowych thrillerów Stażystka, Obserwatorka i Służąca, które sprzedały się w blisko 100 000 egzemplarzy!
KIEDY ONA ZASYPIA, KTOŚ ODWIEDZA JĄ I POWOLI NISZCZY JEJ ŻYCIE.

Weronika Krzycka cierpi na narkolepsję. Każdego dnia musi zrobić sobie dwie godzinne drzemki, żeby normalnie funkcjonować. Nie zdaje sobie sprawy, że kiedy zasypia, ktoś wchodzi do jej domu. Ktoś, kto ma na jej punkcie niebezpieczną obsesję.
Krzycką zaczyna prześladować nieuzasadniony lęk. Pewnego dnia, tuż po przebudzeniu, widzi coś, co wywraca jej życie do góry nogami. Na podłodze w salonie leży martwy człowiek.
Rozpoczyna się drobiazgowe policyjne śledztwo. Weronika stara się pozbierać, ale sprawa zagadkowej śmierci nie daje jej spokoju. Nie wie, że to dopiero początek koszmaru.
Porywający, klaustrofobiczny thriller z ważnymi tematami w tle. Nie oderwiesz się od lektury, dopóki nie poznasz zakończenia! Czekam na więcej! Marcel Moss


Co zrobisz z siedemnastoma milionami?
Lexi i Jake Greenwoodowie są małżeństwem od prawie dwudziestu lat. Od piętnastu
przyjaźnią się z Heathcote’ami i Pearsonami. Ich dzieci chodzą razem do szkoły i również bardzo się lubią. Obrazek uzupełnia tradycja: cotygodniowe nadawanie kuponu Lotto, zawsze z tymi samymi liczbami.
Wszystko się zmienia, kiedy dwa małżeństwa zrywają pakt, ale Lexi mimo to nadaje kupon. I wygrywa ponad siedemnaście milionów funtów…
Sprawy się komplikują, zaczyna się awantura, w którą zaangażowana zostaje lokalna prasa oraz prawnicy. Po pieniądze sięgają ci, którzy nie powinni mieć do nich dostępu.
Nagle piętnaście lat przyjaźni nic nie znaczy w obliczu tak wielkiej kwoty.
Niektórzy zrobią naprawdę wiele, aby położyć ręce na wygranej…


Zafascynuje, uzależni, oszuka.
Oszust z tindera nie jest jedyny – oto prawdziwa historia, która zaszokuje cię tak samo, jak dokument Netflix.

A zaczęło się jak w bajce. Spotkali się przypadkiem i od razu między nimi zaiskrzyło. Zaprosił ją do ekscytującego, pełnego przepychu świata, a ona była tak zakochana, że ignorowała wszystkie znaki ostrzegawcze. I żyliby długo i szczęśliwie, ale wkrótce okazało się, że w łóżku nie leży wymarzony książę, ale prawdziwy i groźny psychopata.
W którym momencie Carolyn straciła czujność? Czy w ogóle mogła ustrzec się przed tym związkiem? Była wykształcona, zamożna, niezależna i wcale nie szukała miłości.
Nawet nie zauważyła, kiedy została zmanipulowana przez Marka. Odcięła się od przyjaciół i rodziny, zadłużyła na ogromne kwoty i na każdym kroku była kontrolowana. A wszystko to z miłości do psychopaty.

To prawdziwa historia Carolyn Woods, którą wykorzystał mężczyzna podający się za kogoś innego i poszukiwany przez Interpol. To ostrzeżenie, że każda z nas może paść ofiarą manipulacji. Zobacz, co możesz zrobić, by tego uniknąć.
Na jej miejscu możesz znaleźć się również ty.


*Źródło zdjęcia: Internet- autor nieznany.

To by było na tyle, jeśli chodzi o moje najnowsze nabytki książkowe. Jak widzicie, czytający kotek zabrał się już za poznawanie historii, które skrywają karty każdej z wymienionych książek. Tymczasem, ja jestem bardzo ciekawa, który z tytułów najbardziej was zaciekawił i który chcielibyście przeczytać, bądź podarować komuś jako świąteczny prezent. A może już którąś z książek czytaliście? Jeśli tak, to koniecznie podzielcie się ze mną w komentarzach swoimi odczuciami.

Klikając w tytuły  książek zostaniecie przeniesieni  na stronę Empiku, gdzie możecie kupić każdą z nich.



czwartek, 8 grudnia 2022

"Brakujący obrazek" Anna Ziobro



W
mojej rodzinie ja i moja siostra byłyśmy wychowywane w przeświadczeniu, że nasi rodzice to również nasi przyjaciele. Ich rolą było dbanie o nasze dobro, poczucie bezpieczeństwa i decydowanie o rzeczach, w których my jako dzieci nie mogłyśmy decydować za siebie. Zawsze jednak powtarzali nam, że niezależnie od tego, co się w naszym życiu wydarzy, zawsze możemy do nich przyjść i o wszystkim z nimi porozmawiać. Dzięki temu obie wiedziałyśmy, że zarówno mama, jak i tata liczą się z naszym zdaniem, zawsze nas wysłuchają i są gotowi wspierać w najtrudniejszej nawet sytuacji, mając na uwadze to, co myślimy i czujemy. Życzyłabym sobie, aby każde dziecko było wychowywane w takiej właśnie rodzinie, ale niestety wiem, że nie zawsze wygląda to tak dobrze, choć to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami domów wielu rodzin często na zewnątrz skrywane jest za kurtyną pozorów.

Dziś chciałabym porozmawiać z wami o nadużywaniu władzy rodzicielskiej w poczuciu źle pojętego czynienia dobra, które zamienia dzieciństwo w koszmar. A co za tym idzie, w perspektywie czasowej mocno odciska swoje piętno na życiu dorosłego już człowieka. Swoje rozważanie i przemyślenia opierać będę na historii, którą skrywają karty przeczytanej przeze mnie w ostatnim czasie książki Anny Ziobro „Brakujący obrazek”, o której chcę wam opowiedzieć kilka słów.

Mówi się, że wspomnienia są czymś najpiękniejszym, co każdy z nas powinien pielęgnować w swoim sercu, bo to jedyny aspekt naszego życia, którego nikt nam nie może zabrać. Jednak Ola, główna bohaterka powieści oddałaby wiele, aby większość jej wspomnień z przeszłości można było  wymazać, albo przynajmniej zamknąć w najgłębszych zakamarkach swojej świadomości i nigdy do nich nie wracać. Dziś jest dorosłą kobietą wychowującą nastoletnią córkę. Czuje się spełniona i wszystko wskazuje na to, że mogłaby powiedzieć, że jest szczęśliwa. Mogłaby, ale to szczęście nie jest pełne, gdyż tłumi je ogromna tęsknota za najbliższą jej sercu osobą, a także przekonane, że to właśnie ją Ola zawiodła najbardziej. Natalia, bo to o niej mowa jest rodzoną siostrą Oli, z którą ta nie widziała się już kilkanaście lat.

To właśnie za przyczyną nawracających myśli o młodszej siostrze wspólne z Olą my czytelnicy wracamy do bolesnych i traumatycznych przeżyć z domu rodzinnego obu dziewczyn, w którym niepodzielną władzę sprawował ich despotyczny ojciec. Mężczyzna był osobą o dwóch twarzach. Dla mieszkańców społeczności, której rodzina Radomskich była częścią, jawił się jako szanowany stróż prawa miejskiej policji. Wzorowy mąż i ojciec, którego każdej niedzieli wspólnie z żoną i córkami można było spotkać w kościele zajmującego jedną z pierwszych ławek. Tymczasem tylko Ola, Natalia i ich matka znały jego prawdziwe oblicze tyrana, który wychowywał córki twardą ręką, a swoje racje zaznaczał przemocą fizyczną i psychiczną, mając za nic emocje i uczucia swoich dzieci. Bicie i upokarzanie było częścią ich codzienności. A dostać można było dosłownie za wszystko. Dziewczyny nigdy nie były dość dobre, aby zadowolić ojca. Życie w ciągłym strachu, niepewności dnia kolejnego uwarunkowanej nastrojami ojca nauczyło Natalię i Aleksandrę, że tak naprawdę mają tylko siebie, gdyż na to, że w ich obronie stanie zastraszona matka nie mogły liczyć. To właśnie osiemnastoletnia wówczas Ola była dla swojej siostry jedyną osobą, która koiła jej ból, niepokój oraz  dawała jej dużo ciepłych uczuć. Była jej pocieszeniem i wsparciem.

Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy nastoletnia Ola zaszła w ciążę. Rozwścieczony ojciec wyrzucił ją z domu, a Natalia pozostała sama w swojej niedoli, żyjąc w poczuciu żalu wobec siostry. Ola musiała zacząć wszystko od nowa, a dorosłe życie, które zbyt wcześnie wyciągnęło rękę do niej i ojca jej dziecka naprawdę wiele ją kosztowało, o czym przekonacie się sami, czytając książkę, do czego serdecznie was zachęcam.

Dziś Ola ma już 34 lata i wspólnie z córką Mają przygotowuje się do nadchodzących świąt Bożego Narodzenia. Nie wie jednak jeszcze, że los właśnie w tę Wigilię da jej szansę na spełnienie jej największego marzenia. Bo oto przypadek sprawia, że najważniejszym gościem przy  wigilijnym stole ma być Natalia. Koniecznie musicie przekonać się, czy zerwane rodzinne więzy przetrwały lata rozłąki, niewypowiedzianego żalu. A także, czy to spotkanie pomoże siostrom uporać się z demonami przeszłości, które przez cały czas niczym imadło ściskają serca obu kobiet. Ja nic więcej wam nie zdradzę, ponadto, że może być to naprawdę bardzo trudne, gdyż Natalia nadal nie potrafi wyciszyć traumatycznych przeżyć z dzieciństwa.

„Brakujący obrazek” to bardzo przejmująca, boleśnie prawdziwa i niezwykle potrzebna społecznie książka, w której autorka uświadamia nam, że ulegając magi świąt, nie możemy zapominać o tym, iż wszystko to, o czym czytamy w książce to nie tylko wymyślona na potrzeby powieści fikcja literacka. Bo takie rzeczy niestety dzieją się gdzieś obok nas. A nam nie wolno odwracać oczu od  ofiar przemocy domowej i udając, że tego nie dostrzegamy. Nie możemy być obojętnym na ludzką krzywdę. Warto pomagać nie tylko w święta. Ania dzięki swojej książce daje również czytelnikom nadzieję na lepsze jutro, które, dopóki żyjemy, zawsze jest możliwe, nawet jeśli my sami nie możemy jej dostrzec w mroku otaczającym nasze życie. Niemalże namacalnie możemy poczuć także wyjątkowość siły miłości rodzeństwa i moc więzi je łączących, których nie jest w stanie zniszczyć najdłuższa nawet rozłąka, czy najtrudniejsze życiowe doświadczenia. To, co bez wątpienia warto podkreślić to fakt, iż dzięki lekturze tego wyjątkowego tytułu wszyscy, którzy zdecydują się po niego sięgnąć, otrzymają bardzo wartościową lekcję. Otóż przykro przyznać, że coraz częściej czas przeżywania świąt Bożego Narodzenia sprowadzamy do rzeczy namacalnych, czyli choinki, prezentów, czy pierniczków, zapominając o tym, co powinno stanowić dla nas największą wartość tych wyjątkowych chwil.  Ich głębia tkwi bowiem w chęci pojednania i wybaczenia sobie i innym. Jest to czas refleksji i uporządkowania wszystkiego, co ciąży naszej duszy, po to byśmy mogli dać sobie jeszcze jedną szansę na szczęście.

Gorąco polecam wam przeczytać „Brakujący obrazek". Jest to książka, która trafia wprost do naszych serc, a jej niestety trudna ponadczasowość na pewno sprawi, że wiele osób, które po nią sięgną, utożsami się z przeżyciami jej bohaterek i znajdzie w ich losach cząstkę siebie. W takim przypadku powieść ta może mieć dla tych osób wymiar terapeutyczny, stając się impulsem do skonfrontowania się z emocjami, które być może od lat je niszczą. Od przeszłości nie da się uciec, gdyż jest ona częścią nas, ale można ją przepracować i znaleźć wyjście z najbardziej wydawałoby się beznadziejnej sytuacji.

Na zakończenie chciałabym podziękować autorce za trud podjęcia się napisania tak ciężkiej tematycznie książki. Na pewno nie było to łatwe, czego my czytelnicy także doświadczamy. Autentyczność dziejących się na kartach książki wydarzeń, a także kreacji jej bohaterów sprawia, że lektura wzbudza w nas całą gamę silnych targających nami emocji. Wzrusza, chwyta za serce i wyciska łzy. Jestem przekonana, że nikt wobec tej książki nie pozostanie obojętnym. Co więcej, nie unikniemy przeniesienia własnych przemyśleń po jej lekturze na płaszczyznę swojego życia. Ja jeszcze długo o niej nie zapomnę i na pewno do niej wrócę. Chciałabym bardzo, aby „Brakujący obrazek” trafił do jak najszerszego grona odbiorców, gdyż jestem pewna, że może komuś pomóc i nawet jeśli miałaby być to tylko jedna osoba, to i tak warto mówić o tej książce dużo i głośno. Jeżeli jeszcze nie poznaliście kolei losów Oli i Natalii sięgnijcie po tę piękną zimową opowieść, która skradnie wasze serca właśnie teraz.

czwartek, 1 grudnia 2022

"Anioł mi ciebie dał" Maria Resterna

W życiu nic nie jest nam dane na zawsze. Czas bardzo szybko płynie i wszystko przemija. Wydaje się to oczywiste, a jednak nie wszyscy jesteśmy gotowi na to, aby dostrzec tę smutną prawdę w życiu codziennym. Na pewno każdy rodzic zgodzi się ze mną, że fakt nieubłaganego upływu czasu najmocniej dociera do nas, kiedy patrzymy na nasze dzieci. One dorastają, opuszczają dom rodzinny. Budują swoje nowe dorosłe życie, a my pewnego dnia patrząc w lustro, widzimy zupełnie inną osobę, niż tę, którą byliśmy, wydawałoby się jeszcze tak niedawno. Dziś chciałabym porozmawiać z wami o starości, która, jak zapewne wszyscy się zgodzimy, nie udała się Panu Bogu. Starość jest bardzo dyskretna. Ona się nie narzuca. Do każdego z nas przychodzi niepostrzeżenie, dając niepozorne znaki swojej obecności. Pojedyncze początkowo bagatelizowane zmarszczki, pierwszy siwy włos. Nagle jednak jest jej w naszym życiu coraz więcej. Przytłacza coraz mocniej, kładąc na nasze barki ciężar, którego chcielibyśmy pozbyć się, chociażby na chwilę i jeszcze raz poczuć to utracone poczucie lekkości i wolności charakterystyczne dla ludzi młodych.

Zapewne teraz wielu z was zastanawia się, skąd zrodziła się we mnie potrzeba podjęcia tak trudnego tematu, od którego przecież większość z nas pragnie uciec i zepchnąć go w jak najdalsze zakamarki naszej świadomości. Otóż starość to proces powolny, ale nieuchronny i nawet jeśli teraz jesteśmy młodzi, to warto myśleć o tym, co kiedyś nastąpi. A impulsem do zatrzymanie się w biegu codzienności i głębszej refleksji, którą chciałam się z wami podzielić, stała się dla mnie książka Marii Resterna „Anioł mi ciebie dał”, o której chcę wam opowiedzieć kilka słów.

Przystępując do lektury książki, przenosimy się do owładniętego magicznym klimatem nadchodzących świąt Bożego Narodzenia Bytomia, którego mieszkanką jest sześćdziesięcioletnia Anna Sokołowska, główna bohaterka powieści. Kobieta bardzo czeka na ten wyjątkowy czas w roku, który jak zawsze będzie mogła spędzić z ukochaną córką Mają. Dziewczyna wyfrunęła z domowego gniazda na studia do Poznania i tam z grupą przyjaciół u boku układa sobie życie. Dla Ani każda chwila spędzona z Mają jest bezcenna nie tylko ze względu na rodzicielską więź, ale także nabiera szczególnego znaczenia w obliczu choroby, z którą się zmaga. Nasza bohaterka ma guza mózgu. Choroba w połączeniu z wiekiem odebrała jej młodość i siły. Co więcej, ciało przestaje jej słuchać. Jedyną nadzieją dla niej jest specjalistyczny zabieg. Nie wie jeszcze jednak o tym, że tym razem los ma  wobec niej zupełnie inne plany, a tajemniczy ktoś, odegra w tym planie bardzo znaczącą rolę, ale o tym musicie przeczytać już sami, do czego serdecznie was zachęcam.

Tymczasem zajrzyjmy na chwilę do Poznania. Tam bliscy sobie przyjaciele zmagają się z wieloma rozterkami uczuciowymi. Tegoroczne święta będą dla nich przełomowym momentem, który wreszcie niejako wymusi na nich konieczność zajrzenia w głąb własnych serc i odpowiedzenia sobie na pytanie: „Co tak naprawdę czuję, czego chcę i czy postępuję zgodnie ze swoimi uczuciami”? Autorka stawiając przed swoimi bohaterami tak ważne pytania uświadamia nam, że niestety łatwo jest pomylić miłość z przyjaźnią. Często bowiem wchodzimy w związek mając na uwadze to, że po prostu jest nam ze sobą dobrze i wierząc, że miłość przyjdzie z czasem. Jednak, kiedy do głosu dochodzi codzienne życie okazuje się, że zaczynamy żyć obok siebie, a nie ze sobą. Zaczynamy się mijać, a zamiast gorącej miłości w związku pojawia się chłód obojętności. Musicie koniecznie sięgnąć po książkę i przekonać się, czy ci młodzi znajdą w sobie odwagę, by zawalczyć o prawdziwą miłość i swoje szczęście.

Wróćmy jednak jeszcze do samej Anny. Kobieta jak wszyscy starsi i schorowani ludzie marzy o tym, aby jeszcze raz poczuć tę pełnię sił, witalność i sprawność własnego ciała. By było ono takim, jakim było  za czasów młodości. Chciałaby jeszcze raz czerpać ze wszystkiego, co życie ofiaruje młodym. Teraz na pewno pomyślicie sobie z żalem, że każdy by tak chciał, ale przecież nie jest to możliwe. A może jednak? Przecież magia świąt działa cuda.

Ja już nic więcej nie zdradzę ponadto, że w pierwszej chwili, kiedy już przekonałam się, w jaki sposób Maria pokierowała losem Anny poczułam smutek, ze względu na to, że jak się przekonacie czytając książkę, wydarzenia, o których w niej przeczytamy nie mają najmniejszych szans spełnić się w realnym świecie, choć oddałabym wiele, by było inaczej. Nie omieszkałam napisać o tym autorce uznając, że takie nierealne rozwiązanie, po które sięgnęła kreując losy Anny pozbawiają nadziei na lepsze jutro, której przecież poszukujemy w książkach. Rozmowa ta naprawdę wiele mi dała i pozwoliła spojrzeć na historię, którą skrywają karty książki w zupełnie innym świetle, a tym samym docenić jej wyjątkowość i wartość. Otóż za zgodą autorki mogę wam zdradzić, że inspiracją do napisania książki „Anioł mi ciebie dał” stały się ciężkie przeżycia zdrowotne osoby bliskiej sercu Marii. Jak wiadomo dobro osób nam bliskich jest zawsze dla nas wartością nadrzędną i jesteśmy w stanie zrobić wszystko, aby w jakikolwiek sposób im pomóc. Autorka mając świadomość tego, że z punktu medycznego sama nie może nic zrobić, postanowiła przywrócić tej osobie radość życia i dać drugą szansę, chociażby na kartach książki. Bo przecież w książkach wszystko jest możliwe. Uważam, że to piękny gest i jestem nim głęboko poruszona.

Gorąco zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł. Pozwólcie zaistnieć magii świąt. Nie zapominajmy jednak o tym, że na uwagę zasługują również skłaniające do przemyśleń i refleksji życiowe tematy. Mamy tutaj bardzo obrazowo opisany sposób radzenia sobie ze swoimi słabościami i ułomnościami w kontekście starości i choroby, które mocno trafiają do świadomości czytelnika i nie pozwalają mu pozostać na nie obojętnym. Jesteśmy także obserwatorami przyjaźń, która zostaje postawiona na szali w walce o miłość. Książkę czyta się lekko z poczuciem przywiązania emocjonalnego z jej bohaterami. Mnie stali się oni bardzo bliscy i za każdego trzymałam mocno kciuki, chcąc, by wszyscy, odnaleźli swoją drogę do osobistego szczęścia.

Jestem pewna, że każdy odbierze tę książkę inaczej, ale ja proszę was o jedno. Kiedy zaczniecie ją czytać, otwórzcie na nią swoje serca. Wówczas poczujecie jej wyjątkowość.

[Materiał reklamowy] Autorka Maria Resterna.