piątek, 31 stycznia 2020

To ty decydujesz, co będzie dalej i kogo zatrzymasz u swego boku.

Kochani dziś porozmawiamy o miłości. Każdy z nas jej pragnie i potrzebuje. Jednak tym razem, chciałabym, abyśmy przez chwilę porozmawiali o tym, jakim niebezpiecznym narzędziem manipulacji może stać się to piękne uczucie. Dzieje się tak wówczas, kiedy dając się ponieść porywom serca i marzeniom o idealnym związku, nagle zaczynamy kochać zbyt mocno, nie zdając sobie sprawy z tego, że w ten sposób zatracamy siebie. A jeśli przestaniemy myśleć o sobie, tak naprawdę nigdy nie będziemy szczęśliwi.

Jako psycholog wielokrotnie miałam okazję spotkać na swojej drodze kobiety, które ze łzami w oczach opowiadały, jak wiele wycierpiały przez człowieka, którego w momencie, kiedy pojawił się on na ich drodze, uważały za najlepsze, co mogło je spotkać. 

„Kochany, czarujący, opiekuńczy, czuły. Czego można chcieć więcej? Rodzina go uwielbiała, a ja czułam się tak, jakbym złapała Pana Boga za nogi. Ale kiedy mijały kolejne miesiące, nagle świat widziany przez różowe okulary zaczął tracić swoje barwy. Dni zaczęły się wypełniać szarością i strachem. Książę zamienił się w potwora, a ja nie potrafię wyrwać się z tego toksycznego związku. Co robić? Proszę mi pomóc”. - Takie właśnie słowa padają wówczas najczęściej.

Do tego, aby poruszyć ten bardzo trudy, ale niestety ciągle często spotykany w związkach problem skłoniła mnie debiutancka powieść Justyny Dziury „Sammer”, z której recenzją dziś do Was przychodzę.

Zanim jednak opowiem Wam o samej książce, już na samym wstępie muszę zaznaczyć, że konfrontując historię, którą odnajdziemy na kartach książki, ze wspomnianym wcześniej moim doświadczeniem zawodowym z pełnym przekonaniem mogę zapewnić Was, że jest to książka niezwykle prawdziwa, o czym przekonacie się już za chwilę. Muszę przyznać, że z ogromną ulgą przyjęłam zapewnienie autorki, że to wszystko, o czym czytamy w książce, jest wyłącznie fikcją literacką, bo bez tej informacji można by mieć obawy, iż opisane w niej perypetie głównej bohaterki, są inspirowane autentycznymi wydarzeniami. Choć czy na pewno jest to do końca fikcyjna opowieść? O tym, przeczytacie w dalszej części recenzji.

A teraz poznajcie Sammer, młodą, atrakcyjną dziewczynę, która mimo swojego młodego wieku bardzo dotkliwie przekonała się, jak wysoką cenę trzeba zapłacić za marzenia o tym, by kochać i być kochanym. W momencie, kiedy my czytelnicy wkraczamy w życie dziewczyny, mamy możliwość obserwować, jak wiele wysiłku kosztuje ją powrót do pełni życia, które straciła przez kogoś, kto miał być jego treścią i sensem już na zawsze.
A miało być tak pięknie. Kiedy nasza bohaterka poznała swojego byłego już dziś chłopaka Damona, czuła się kochana i szczęśliwa. I uwierzcie mi, nie ma się czemu dziwić, ponieważ o takim mężczyźnie marzy każda kobieta. Atrakcyjny, ustabilizowany życiowo mężczyzna, który sprawia, że czujemy się piękne i wyjątkowe. Jednym słowem ideał. Niestety, takie rzeczy zdarzają się tylko w bajkach, a ludzie idealni nie istnieją. Naszą bohaterkę z pięknego snu na jawie, brutalnie budzi pierwszy wymierzony policzek, a potem jest już tylko gorzej, Oczywiście nie będę zdradzała Wam szczegółów, aby nie pozbawiać Was możliwości poczucia na własnej skórze tego, czym dzieli się z nami Summer.

Powiem, tylko że autorce doskonale udało się odzwierciedlić schemat przemocy i uzależnienia od siebie drugiej osoby. Na początku bowiem słyszymy:
-„Kochanie nie wiem, jak to się stało, to był impuls. Wybacz, to się więcej nie powtórzy." Jednak zawsze się powtarza, po czym padają słowa: ”To wszystko przez to, że tak bardzo cię kocham i boję się, że cię stracę. Zawsze, kiedy dostrzegam takie niebezpieczeństwo, tracę rozum”.
I wtedy za to, że ponownie zostałyśmy pobite i upokorzone, obwiniamy siebie. W naszej głowie rodzą się myśli: ” Być może czymś go sprowokowałam. Być może zachowałam się niewłaściwie i to go rozzłościło”.
Jednak moje drogie prawda jest taka, że jeśli ktoś raz uderzył, na pewno zrobi to znowu.
Następnym krokiem jest zastraszanie,”. Jesteś nikim. Nigdy się ode mnie nie uwolnisz. Jeśli spróbujesz odejść, zniszczę cię i twoich bliskich”.

Zastraszone kobiety boją się walczyć o siebie. Ważne jest, aby w tym trudnym procesie rozpoczęcia życia na nowo miały wokół siebie ludzi, którzy pomogą im  uwierzyć w siebie i odzyskać wiarę w to, że mogą i mają prawo zaznać prawdziwej miłości, u boku kogoś, kto będzie je szanował, kochał i dawał poczucie bezpieczeństwa.

Sammer po tak trudnych przeżyciach bardzo trudno jest zaufać komukolwiek. Na szczęście powrót przyjaciela z dzieciństwa pozwala jej na nowo czerpać radość z każdej spędzonej wspólnie chwili. On i rodzice Sammer pozwalają jej mieć nadzieje na nowy start.

„Nikt nie może przestać walczyć o swoje życie. Ludzie pojawiają się i odchodzą, ale to ty decydujesz, co będzie dalej i kogo zatrzymasz u swego boku”.

Jednak, o czym zapewne nie raz przekonał się każdy z nas, teoria i zapewnienia, że  teraz już wszystko będzie dobrze często nie idą w parze z tym, jak w rzeczywistości toczy się nasze życie. Tak też dzieje się i tym razem, ponieważ Damon nie pozwala swojej byłej dziewczynie o sobie zapomnieć. Chce, aby dała im jeszcze jedną szansę.
Czego jeszcze możemy się po tym człowieku spodziewać oraz czy uda mu się dopiąć swego? Odpowiedzi na te pytania czekają na Was oczywiście na kartach książki.

Pamiętacie, jak przed chwilą poddałam w delikatną wątpliwość fakt, że wydarzenia, na których opiera się fabuła powieści, są fikcją literacką? Oczywiście nie wątpię w zapewnienie Justyny, ale o ile nie jest to historia Jej związku, o tyle jest to głos w imieniu wielu kobiet, które latami tkwią w związkach, w których są upokarzane, poniżane, maltretowane fizycznie i psychicznie. Często w obawie przed zemstą cierpią w milczeniu, bojąc się prosić o pomoc.
Jestem pewna, że niestety wiele kobiet znajdzie w tej książce cząstkę siebie, ale jednocześnie mocno wierzę w to, że jej lektura będzie impulsem do tego, aby przerwać ten zaklęty krąg przemocy i uwierzyć w to, że choć nie będzie to łatwe, to jednak da się z niego wydostać.

Cóż mogę więcej powiedzieć. Aż trudno uwierzyć, że „Summer” jest debiutem literackim. To naprawdę bardzo emocjonalna, życiowa i prawdziwa historia, która spotyka młodą kobietę taką jak Ty, czy ja. Realizm zarówno wydarzeń, jak i kreacji bohaterów sprawia, że książkę czyta się z ogromnym przejęciem, a bohaterowie wzbudzają w nas cały wachlarz odczuć. Sama nienawidzę Damona. Za to bardzo mocno trzymałam kciuki za Sammer, która może budzić w czytelnikach skrajne emocje, ale nie oceniajmy jej zbyt pochopnie. Wszak nigdy nie możemy, być pewne, jak my same zachowałybyśmy się, będąc na jej miejscu.

Nie mogłabym nie wspomnieć o samej konstrukcji książki. Została ona podzielona na krótkie rozdziały, które opisują to, jak wygląda życie bohaterki już rok po zakończeniu koszmaru, przez który przeszła oraz na te, które opisują zdarzenia mające miejsce od momentu poznania Damona, aż do momentu zakończenia ich związku.
Bezsprzecznym atutem książki jest fakt, że pomimo iż porusza ona temat, z którym na pewno nie było się autorce łatwo zmierzyć, dzięki lekkości pióra i przystępnemu językowi, którym się posługuje, poradziła sobie z tym tematem doskonale. Książka porusza, ale w żaden sposób nie przytłacza. Widać, że Justyna włożyła w jej napisanie nie tylko dużo pracy i zaangażowania, ale przede wszystkim serce i emocje, a przecież te wszystkie czynniki połączone w jedną całość dają przepis na wspaniałą książkę, od której nie sposób się oderwać. A „Summer” taka właśnie jest.

Justynko, serdecznie Ci gratuluję i dziękuję, że znalazłaś w sobie siłę, aby podjąć się poruszenia w swojej książce tak ciężkiego, ale niezmiernie ważnego tematu, o którym trzeba mówić głośno.
Z niecierpliwością czekam na kolejną Twoją książkę, a Was moi kochani z całego serca zachęcam do sięgnięcia po książkę. Życzę nam wszystkim, coraz więcej tak świetnych debiutów.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem WasPos, za co bardzo dziękuję.

wtorek, 28 stycznia 2020

"Zmuszona,by zabić" Rachel Abbott / Recenzja przedpremierowa.

Zawsze, kiedy czytam w prasie, bądź słyszę w mediach doniesienia o tym, że ktoś zabił bliską sobie osobę męża, żonę lub innego członka rodziny, zastanawiam się nie tyle nad tym, jak można kogoś pozbawić życia, ile co takiego musiało się wydarzyć, aby pchnąć sprawcę morderstwa do tak strasznego czynu wobec osoby, z którą przecież dzielił życie i którą kochał?

Oczywiście przyczyn takiej tragedii może być bardzo wiele i często dochodzi do nich w rodzinach, w których nigdy nie podejrzewalibyśmy, że może dziać się coś złego. Przekonała się o tym jedna z bohaterek najnowszej książki Rachel Abbott „Zmuszona, by zabić” sierżant Stephanie King, kiedy w środku nocy zostaje wezwana do domu uznanego fotografa Marka i jego narzeczonej Evie. Kiedy dociera na miejsce, w sypialni pary zastaje wstrząsającą scenę. Martwego mężczyznę i przytuloną do niego Evie, która otwarcie przyznaje „Zabiłam go”.
Co takiego się stało, przecież takiego życia, jakie wiedzie ta rodzina, mogłoby pozazdrościć im wielu?

„Niezależnie od tego, jak blisko kogoś żyjemy, nigdy tak naprawdę nie wiemy do końca, co ma w sercu”.

W tym miejscu musimy cofnąć się trzy lata wstecz, ponieważ właśnie wtedy śmierć zagościła w tym domu po raz pierwszy. Wówczas bowiem Mark przeżył tragiczną śmierć swojej żony Mii, która zginęła, jak wszystko na to wówczas wskazywało wskutek nieszczęśliwego wypadku, do którego doszło w domu podczas nieobecności Marka. Zrozpaczony mężczyzna przeżył silne załamanie. Wycofał się z życia i pracy zawodowej. Nikt nie potrafił mu pomóc. Nawet rodzona siostra, z którą łączy go dość specyficzna, ale bardzo silna więź, czuła się bezsilna wobec ogromu cierpienia brata. To właśnie pojawienie się Evie w życiu Marka na nowo nadało mu sens. Miłość do kobiety i ich córki sprawiła, że odzyskał utraconą radość i szczęście. Patrząc na tę rodzinę, jesteśmy pod wrażeniem troski, którą Mark otacza swoją kobietę. Jednak niemalże od pierwszych stron powieści czytelnik wyczuwa dziwną i napiętą atmosferę panującą w domu. Dodatkowo coraz częściej na ciele Evie pojawiają się różnego rodzaju obrażenia, do których dziwnym trafem dochodzi zawsze tuż przed wyjazdem narzeczonego w podróż służbową. Zapewne dostrzegacie tu pewną zbieżność z okolicznościami śmierci żony Marka? Czyżby ten kochający i wspaniały mężczyzna potrafił tak dobrze grać i pod maską pozorów skrywał oblicze bezwzględnego tyrana? O tym, musicie przekonać się sami.

„Chodzi o to, że to nie jest pierwszy wypadek, jakiego doznała, prawda? Zawsze dochodzi do nich, kiedy Mark wyjeżdża. Tak jak wtedy, kiedy oblała się wrzątkiem. Powiedziała, że kichnęła w momencie nalewania wody do kubka i wtedy się poparzyła, ale widziałam pod bandażem, że to coś więcej niż zwykłe ochlapanie”.

Jestem przekonana, że teraz Ci z Was, którzy nie mieli jeszcze okazji poznać twórczości Rachel Abbott, są pewni, że już wszystko wiedzą, bo przecież tu wszystko jest oczywiste. Jednak wielbiciele pióra autorki doskonale wiedzą, że są to tylko pozory, którym nie powinniśmy dać się zwieść, ponieważ autorka celowo zwodzi nas na manowce i robi nam mętlik w głowie. Podrzucane nam mylne tropy okraszone dużą dawką nieustającego napięcia mają nas zdezorientować, by za chwilę zaskoczyć i wbić w fotel, a jednocześnie sprawić, że nie będziemy mogli oderwać się od książki. Tak też właśnie się dzieje. Każdy nowo odkryty wątek tej historii rodzi w nas mnóstwo pytań i rozważań, także natury moralnej.

Pierwsze z nich i najważniejsze to, w którym momencie człowiek staje się mordercą. Czy dzieje się to, w momencie, kiedy zadamy swojej ofierze pierwszy cios, czy już w momencie, kiedy zakiełkuje w nas taka myśl?

W książce mamy również poruszony bardzo istotny problem tego, jak ogromną niszczącą siłą może stać się pielęgnowana przez lata żądza zemsty i bólu mającego swój początek nawet w odległej przeszłości.

„Każda rana, każda pęknięta kość, każda sekunda bólu podsyca ogień zemsty”

No i wreszcie dochodzimy do trzeciego aspektu, a mianowicie miłości między rodzeństwem, która może zaślepiać i popychać do przerażających czynów.

„Zmuszona, by zabić” to fenomenalny wielowymiarowy thriller psychologiczny z genialnie wykreowaną fabułą i jej wyrazistymi bohaterami o złożonych osobowościach. Żadna z postaci, która jest częścią poznawanej przez nas historii, nie jest kryształowa. Każda ma wiele za uszami i przyczynia się w mniejszym lub większym stopniu do wstrząsających wydarzeń, o których tu czytamy. Ta opowieść to dowód na to, że na tragedię jednego człowieka często składa się wiele czynów, których dopuszczają się ludzie, których nigdy byśmy nawet nie śmieli podejrzewać o niecne zamiary.

Książka, którą autorka oddała w nasze ręce, przyprawi Was o szybkie bicie serca, galopujący puls i niedowierzanie. Będziecie czuć się zszokowani i osłupiali. Nie będziecie mogli dać wiary w to, jaki finał będzie miała ta historia, przy czym do samego końca nie będziecie mogli być niczego pewni. Nic dodać, nic ująć - Rachel Abbott, którą kocham i uwielbiam w pełnej krasie. Mistrzyni nieoczywistych rozwiązań, moralnych rozważań i trzymających w napięciu mrocznych klimatów, których źródło znajduje się w ludzkiej psychice.

Oczywiste jest, że gorąco polecam Wam ten tytuł i ostrzegam, książki tej autorki uzależniają i nigdy nie pozwalają o sobie zapomnieć.

PREMIERA KSIĄŻKI JUŻ 29.01.2020 roku.

Recenzja powstała we współpracy z portalem Duże Ka, za co bardzo dziękuję.


  

sobota, 25 stycznia 2020

Kulturalnie przy kawie. vol.3


Moi kochani, jako że w minionym roku bardzo dobrze przyjęliście zapoczątkowany przeze mnie na blogu cykl „Kulturalnie przy kawie”, w którym we współpracy z redakcją Niezależnego Kwartalnika Literacko-Artystycznego „Post Scriptum” prezentowałam Wam kolejne jego numery, które mogliście przeczytać na swoich urządzeniach mobilnych, w tym roku postanowiłam cykl ten kontynuować, mając nadzieję, że nadal będziecie nim zainteresowani.

Dziś przychodzę do Was z trzecim numerem, co prawda świątecznym, ale przecież okres świąteczny trwa do 2 lutego, także mam nadzieję, że chętnie po niego sięgniecie i znajdziecie coś ciekawego dla siebie. 

Wystarczy, że klikniecie tutaj i pobierzecie pismo.

Jako ciekawostkę zdradzę Wam, że w numerze tym znajdziecie dwa bardzo ciekawe opowiadania autorstwa Piotra Jastrzębskiego, autora książki „Z dna”, którą miałam przyjemność recenzować na blogu.

Jeśli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać poprzednich numerów, serdecznie zapraszam tutaj.

Koniecznie napiszcie mi w komentarzach, co myślicie o grudniowej odsłonie pisma i który artykułów najbardziej Was zainteresował?

wtorek, 21 stycznia 2020

Sekrety nigdy nie umierają.

Nie jestem rodzicem, ale na pewno zgodzicie się ze mną, że świadomość tego, że ukochane dziecko, to, które kocha się najbardziej na świecie i dla którego pragnie się wspaniałego życia, stacza się, dosłownie sięgając dna, jest jednym z największych rodzajów cierpienia, jakiego rodzice mogą doświadczyć. Oczywiście w tej sytuacji większość rodziców zrobi wszystko, aby wyciągnąć dziecko z bagna, w którym się znalazło, ale niestety nie jest to łatwe zadanie, gdyż dla syna, bądź córki w takiej sytuacji to nie rodzic i jego prośby są już autorytetem, a często wpływ środowiska, w którym się znajduje, osób trzecich, które mają silny wpływ na nasze dziecko, jak również często używki takie jak alkohol lub narkotyki. Co w takiej sytuacji ma zrobić bezsilny rodzic?

W obliczu tak trudnej sytuacji znalazł się główny bohater najnowszej książki jednego z moich ulubionych zagranicznych pisarzy, na którego kolejne dzieła zawsze czekam z ogromną niecierpliwością Harlana Cobena O krok za daleko Simon Greene.

Mężczyzna odchodzi od zmysłów, ponieważ od miesięcy szuka swojej zaginionej córki Paige. W jego głowie kłębi się tysiące pytań bez odpowiedzi. Co takiego wspólnie z żoną Ingrid zrobili albo czego nie zrobili, że dziewczyna uciekła? Przecież miała tylko się uczyć i być szczęśliwa.

Pewnego dnia wreszcie ojcu Paige udaje się trafić na jej ślad. Odnajduje ją w Central Parku grającą na swojej gitarze w miejscu, gdzie ludzie uzależnieni od narkotyków grają za pieniądze, by zdobyć środki na kolejną działkę. Po raz kolejny musi zmierzyć się z faktem, że jego córka jest ćpunką. Postanawia, że zrobi wszystko, aby zabrać ją do domu, ale na drodze staje mu Aron, chłopak, przez którego dziewczyna stała się tym, kim widzi ją obecnie. Zrozpaczony ojciec po chwili zdaje sobie sprawę, że znów stracił swoje dziecko, gdyż i tym razem udaje jej się uciec. Simon, wierząc w to, że teraz, kiedy raz udało mu się odnaleźć córkę, na pewno uda mu się to ponownie, zdeterminowany postanawia nie ustawać w poszukiwaniach. Niestety sprawy się komplikują, ponieważ wkrótce dochodzi do brutalnego morderstwa Arona, a dziewczyny nadal nigdzie nie ma. Mało tego, ktoś strzela do żony Simona i podczas gdy ona walczy o życie, on sam musi odnaleźć córkę, by poznać, odpowiedz na najważniejsze w tej chwili pytanie: czy to ona zabiła? Więcej nic Wam nie zdradzę, poza tym, że podczas całej akcji powieści wyjdą na jaw, bardzo druzgocące sekrety, które mogą zniszczyć wszystko, co było budowane przez całe życie.
Ile jesteśmy w stanie poświęcić w imię prawdy? Czy nasz bohater odważy się posunąć o krok za daleko? O tym musicie już przekonać się sami.

Książki Harlana Cobena są jednymi z tych, które rozpoznasz już po kilku stronach rozpoczętej lektury. W każdej z nich można dostrzec swego rodzaju charakterystyczny dla Jego twórczości niezmienny szkielet powieści, w którym zmieniana jest tylko sama istota fabuły i jej wątki. Zawsze bowiem mamy wątek zaginięcia, tajemnicy oraz wplecionych w całość historii pozornie niepowiązanych ze sobą wątków, które we finalnej części książki genialnie się ze sobą łączą, tworząc zaskakujące zakończenie.

Tak też było i tym razem. Autor oczywiście nie pozwolił, abyśmy domyślili się prawdy (przynajmniej mnie się to nie udało) podrzucając nam mylne tropy, które również są bardzo ciekawe. Mamy tu bowiem wątek sekty, sekretów przeszłości, tajemnic, które nigdy miały nie ujrzeć światła dziennego. A kiedy już jesteśmy przekonani, że wiemy wszystko i niczym więcej nie możemy zostać zaskoczeni, nagle nie możemy dać wiary temu, co przeczytaliśmy w końcowych rozdziałach i z wielkim „Ale jak to?” nie możemy uwierzyć w to, co właśnie się stało.

Mimo że jak wspomniałam wcześniej, jeśli mamy za sobą lekturę już kilku  książek tego autora, to mniej więcej możemy się dopatrzyć pewnych schematów, mnie one zupełnie nie przeszkadzają. Autor posiada bowiem niezwykłą umiejętność przyciągania uwagi czytelnika i angażowania go bez reszty w wydarzenia rozgrywające się na kartach książki. Kiedy już zaczniemy czytać, nie jesteśmy w stanie przerwać, niecierpliwie spiesząc ku rozwiązaniu zagadki i uzyskaniu odpowiedzi na nurtujące nas pytania.

Bezsprzecznym atutem tej książki są również wspaniałe, wyraziste i mocno charakterystyczne kreacje bohaterów. Tu nie ma nikogo, kto stanowiłby zbędne tło dla czytanej historii. Każdy bohater ma swoją wyznaczoną rolę, która, choć na początku może wydawać nam się mało istotna, w efekcie okazuje się równie ważna, jak postacie pierwszoplanowe.

Gdybym miała porównać do czegoś nie tylko tę książkę, ale ogólnie całą twórczość Harlana Cobena bez wątpienia byłaby to wieloelementowa układanka puzzli, którą układasz, na początku myśląc, przecież tu nic do siebie nie pasuje”, ale im dalej wkraczasz w to mroczne środowisko uzależnienia, przemocy, zbrodni i tajemnic, z coraz bardziej rosnącymi emocjami chcesz dopasować do siebie wszystkie elementy, by wreszcie na koniec nie dowierzać temu, co zobaczysz.

Myślę, że nie będę Was dłużej przekonywała do sięgnięcia po tę książkę. Jeśli lubicie hipnotyzujące, wciągające thrillery z wartką akcją pełną napięcia, których się nie czyta, a wręcz się je pochłania, to koniecznie musicie sięgnąć po ten tytuł. Jeśli jeszcze nie znacie pióra tego autora, gwarantuję, że satysfakcja po przeczytaniu tej książki będzie jeszcze większa.
Jako wielbicielka twórczości autor polecam całym sercem.

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Albatros, za co bardzo dziękuję.


piątek, 17 stycznia 2020

Nie pozwól się zniszczyć.

Zapewne zgodzicie się ze mną, że książki mogą i niejednokrotnie stają się motywacją do wielu zmian w naszym życiu. Często bowiem w historiach, o których czytamy na ich kartach, odnajdujemy cząstkę siebie i własnych życiowych przeżyć. Takie książki cenię sobie najbardziej i po takie sięgam najczęściej. Dziś przychodzę do Was z recenzją niezwykle wartościowej i poruszającej pozycji autorstwa Niny Nirali „Oblicza księżyca, która,jestem tego pewna doda sił wielu kobietom. A dlaczego? O tym już za chwilę.

„My kobiety, mamy w genach pragnienie uszczęśliwiania wszystkich wokoło. To jest silniejsze od nas. Instynkt żony i matki każe nam się podporządkować... Czasami już samo pragnienie bycia kochaną staje się toksyczne".
Mówi się, że my kobiety jesteśmy strażniczkami domowego ogniska. I według mnie coś w tym jest. Bo czyż większość z nas nie pragnie założenia szczęśliwej, kochającej się rodziny, w której będziemy mogły kochać i dbać o naszych bliskich ciesząc się ich szczęściem. Jest to, jak najbardziej naturalne pragnienie pod warunkiem, że w darzeniu do zapewnienia szczęścia swojej rodzinie nie zapominamy również o sobie, swoich potrzebach i pragnieniach.

Przekonała się o tym bardzo boleśnie główna bohaterka powieści Ranya Patel. Młoda kobieta jest Hinduską pochodzącą z bogatej rodziny prawniczej. Mimo że rodzice pozostawiają córce na wiele swobody odnośnie do wykształcenia i innych aspektów życia, w których inne młode Hinduski swobody tej nie mają, to jednak zgodnie z tamtejszymi zwyczajami Ranya wstępuje w aranżowany związek małżeński. Nie jest to dla niej jednak problemem, ponieważ mężczyznę, z którym ma dzielić życie, od dawna darzyła skrywanym uczuciem. Wierzy, że wspólnie z Mohitem, bo to o nim mowa będą wiedli szczęśliwe życie pełne miłości, której ona tak bardzo pragnie. Niestety tuż po zakończeniu ceremonii ślubnej i przekroczeniu progu domu małżonka zrzuca on maskę, za którą przez cały czas skrywał swoje prawdziwe oblicze i staje się bezdusznym tyranem. Przemoc psychiczna i fizyczna z jego strony staje się codziennością naszej bohaterki. Bardzo szybko przestaje ona mieć nadzieję, że cokolwiek jeszcze może się zmienić w jej życiu. Zastraszona, poniżana i upokarzana godzi się na życie w piekle za zamkniętymi drzwiami własnego domu, poświęcając się dla dobra innych. Kiedy czuje, że już dłużej nie zniesie tyranii kata, z którym żyje pod jednym dachem, pragnie śmierci, w której widzi jedyny dla siebie ratunek. Jednak jak się przekonacie, los postanawia dać jej szansę zawalczenia o siebie i upragnioną wolność.  To, co dzieje się później niech zostanie tajemnicą do momentu, aż sami sięgniecie po książkę. Powiem tylko, że od tej chwili na zawsze umiera Ranya, a świat poznaje niezwykle piękną, pewną siebie kobietę, która, aby móc w pełni cieszyć się nowym życiem, chce, aby sprawiedliwości stało się zadość. Ale jak to, w życiu bywa, zemsta zawsze zbiera swoje ofiary także w niewinnych. Jaka tym razem będzie jej cena? Przekonajcie się sami.

„Oblicza księżyca” to książka, pod której jestem ogromnym wrażeniem. Perypetie głównej bohaterki z jednej strony są bardzo wstrząsające i poruszające, z drugiej zaś mogą wydawać się nierealne. Jednak według mnie istotą całej tej historii, jest to, aby pokazać, że nie należy bać się walczyć o swoje prawo do szczęścia i poszanowania godności. Nikt nie ma prawa traktować nas przedmiotowo, jako narzędzia do zaspokajania swoich potrzeb i chorych rządź. Autorka chce również pokazać nam, że jeśli tylko znajdziemy w sobie determinację, siłę i odwagę na pewno znajdą się ludzie, którzy nam pomogą rozpocząć nowe lepsze życie i uwierzyć w siebie.
Nasza bohaterka spotkała na swojej drodze wielu wspaniałych ludzi, którzy pomogli jej na nowo uwierzyć we własną wartość, odzyskać godność, a przede wszystkim poznać piękno prawdziwego uczucia i  odkryć w sobie zatraconą w toksycznym związku kobiecość i wewnętrzną siłę.
„...należy kochać, jednak kiedy kochamy innych ludzi, nie możemy rezygnować z nas samych, przestać siebie kochać i szanować...”
To, co jest w tej książce niezwykłe to, dziejąca się niemalże na naszych oczach przemiana głównej bohaterki. Miała ona to ogromne szczęście poznać wspaniałą kobietę, która nie tylko dała jej możliwość rozpoczęcia zupełnie nowego życia, ale przede wszystkim pokazała, jak wyegzekwować od mężczyzn, aby nas szanowali i doceniali. Sprawiła także, że ujrzeliśmy szarą myszkę przeistaczającą się w pumę, która bierze życie we własne ręce.

Moi kochani już od pierwszych zdań tej książki widać, że autorka włożyła w jej napisanie mnóstwo pracy i serca. Podjęcie się tak trudnego tematu, jakim jest przemoc domowa, nienawiść, upokorzenie, poniżenie i upodlenie z rąk tego, który powinien nas kochać, szanować i zapewnić nam bezpieczeństwo na pewno nie było łatwe, więc tym bardziej jestem wdzięczna Ninie Nirali za cały trud, przypuszczam, że głównie emocjonalny, który włożyła w napisanie tej książki. Chcę wierzyć i wierzę mocno w to, że każda kobieta, która zdecyduje się poznać tę opowieść, a również jest ofiarą przemocy domowej, dzięki tej lekturze zobaczy światełko w tunelu beznadziei i rozpaczy, a co za tym idzie, odważy się poprosić o pomoc. Na końcu książki odnajdziemy dane kontaktowe do instytucji, które takowej pomocy nam udzielą.

„Oblicza księżyca” to książka, którą czyta się z ogromnym przejęciem i zaangażowaniem. Lektura dostarcza nam mnóstwa silnych emocji, które nie pozwalają  pozostać obojętnym na brutalność, której doświadczyła bohaterka. Na pewno nie jest to książka, którą da radę przeczytać każdy. Zdecydowanie na tego typu książkę trzeba się odpowiednio przygotować i mieć świadomość tego, że po jej przeczytaniu jeszcze przez długi czas będą towarzyszyć nam bardzo silne emocje. Nie zmienia to jednak faktu, że z całego serca polecam Wam tę wspaniałą opowieść o miłości, nienawiści i pragnieniu wolności.

Recenzja powstała we współpracy z Autorką, za co bardzo dziękuję.

poniedziałek, 13 stycznia 2020

Konkurs z "Powódź" Pawła Fleszara.


Witajcie kochani. Dziś mam dla Was niespodziankę. Kilka dni temu recenzowałam dla Was książkę „Powódź” Pawła Fleszara. W komentarzach pod recenzją wykazaliście bardzo duże zainteresowanie tą książką, dlatego wspólnie z wydawcą przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania jest jeden egzemplarz książki z autografem, bądź dedykacją autora według życzenia zwycięzcy.

NAGRODĄ W KONKURSIE JEST: Jeden egzemplarz książki Pawła Fleszara "Powódź" z dedykacją, bądź autografem autora / bez wpisu -  zgodnie z życzeniem zwycięzcy.

Aby wziąć udział, należy:
- Zapoznać się z regulaminem konkursu -> REGULAMIN.
- Odpowiedzieć na pytanie konkursowe.

PYTANIE KONKURSOWE:
Czy w Twoim życiu zdarzyła się sytuacja, kiedy myślałaś/ myślałeś, że znasz swojego przyjaciela, bądź przyjaciółkę bardzo dobrze, lecz z czasem dowiedziałaś/eś się o nim czegoś, co bardzo mocno uświadomiło Ci, jak bardzo się myliłaś/eś?

Informacje uzupełniające:
-Do wygrania jest 1 egzemplarz książki Pawła Fleszara „Powódź”
- Konkurs trwa - 13- 20.01.2020.
- Sponsor nagrody — Księży Młyn Dom Wydawniczy.
- Koszt wysyłki pokrywa sponsor (tylko na terenie Polski)
- Pod uwagę będą brane tylko zgłoszenia zostawione w komentarzach pod tym postem.
- Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz bloga Kocie czytanie (osoby, które po zakończeniu konkursu przestaną obserwować blog, nie będą brane pod uwagę w kolejnych konkursach) oraz fanpage autora/i wydawnictwa, jak również udostępnisz informację o tym konkursie na swoich socjal mediach.

Wzór zgłoszenia konkursowego:
Zgłaszam się.
Odpowiedz na pytanie konkursowe:
Wybieram książkę: Książkę z autografem autora/ dedykacją imienną proszę podać imię osoby, której ma być dedykowana książka/ bez wpisu.
Obserwuję jako:
Udostępniam: link
Adres e-mail: (w przypadku, kiedy nie podasz adresu e-mail, musisz śledzić wyniki konkursu, które zostaną ogłoszone w tym poście w ciągu dwóch tygodni od daty jego zakończenia).

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych tj. podanie mojego imienia i nazwiska w przypadku wygranej.

Ze swej strony gorąco zachęcam Was do udziału w konkursie i życzę wszystkim powodzenia.

***

Zwyciężczynią konkursu zostaje
ANETA IWANIUK.
Serdecznie gratuluję i proszę o kontakt w celu przekazania adresu do wysyłki nagrody, a wszystkim pozostałym uczestnikom serdecznie dziękuję za udział w konkursie. 😊 

czwartek, 9 stycznia 2020

Intryga jakich mało.

Moi drodzy, zawsze, kiedy autor zwraca się do mnie z propozycją zarekomendowania jego książki, jest to dla mnie bardzo duże wyróżnienie. Jednak przyznam szczerze, że rzadko wychodzę poza swoją strefę komfortu czytelniczego i dlatego nie zdarza mi się często podejmować współprac, jeśli oferowana mi do lektury książka reprezentuje gatunek literacki, po który nie sięgam zbyt często. Jednak, jak to w życiu bywa, od każdej reguły są wyjątki. W moim przypadku owym wyjątkiem jest sytuacja, kiedy twórca potrafi tak opowiedzieć mi o książce, abym poczuła się nią zaintrygowana i chciała odstąpić od wcześniej wspomnianej zasady.

Tak właśnie było w przypadku książki Pawła Fleszara „Powódź”, z której recenzją dziś do Was przychodzę. Zaledwie trzy słowa, które Pan Paweł napisał w wiadomości do mnie: „Kryminał z oryginalnym tematem”, sprawiły, że poczułam, iż koniecznie muszę poznać historię, którą skrywają karty tej książki. Biorąc pod uwagę to, jak wiele książek jest obecnie wydawanych, zdaję sobie sprawę, że autorom jest coraz trudniej uniknąć schematów w swoich książkach, więc mimo że nie zaczytuję się w kryminałach, musiałam koniecznie przekonać się, co jest tym oryginalnym tematem „Powodzi”.

Aura za oknem mi sprzyjała, ponieważ w momencie, kiedy rozpoczęłam lekturę tego tytułu,  padał deszcz, było szaro i ponuro. Pewne teraz myślicie, że jestem szalona, pisząc, że taka pogoda może czemukolwiek sprzyjać. Otóż jak się za chwilę przekonacie, pogoda pod psem sprawiła, że jeszcze mocniej poczułam klimat wydarzeń, o których czytamy w powieści, bo oto zostajemy przeniesieni do Krakowa, któremu zagraża powódź. Deszcz pada nieustannie, a prognozy nadal są niepokojące. Władze robią wszystko, aby zapobiec najgorszemu, a wśród mieszkańców miasta panuje atmosfera napięcia i lęku.
Pewnego dnia w takich właśnie okolicznościach skacząc z dziewiątego piętra Krakowskiego wieżowca, popełnia samobójstwo czterdziestoletni Jakub. Wydaje się, że wszystko w tej sprawie jest jasne, ale jest ktoś, ktoś, kto nie może uwierzyć w to, co się stało i postanawia na własną rękę przeprowadzić śledztwo w tej sprawie. Osobą tą jest przyjaciel Kuby z dzieciństwa Krzysiek. Mężczyźni jednak od wielu lat nie utrzymywali ze sobą kontaktu, czego przyczyny również nie są tak oczywiste, jak moglibyśmy przypuszczać, ale o tym przeczytajcie już sami.
Punktem zaczepienia w dążeniu do prawdy dla Krisa staje się pozostawiony przez samobójcę pożegnalny list napisany na odwrocie zdjęcia pięknej kobiety i jedno zdanie, które zwraca szczególną uwagę mężczyzny:

„Zły człowiek zabrał Zuzę i odtąd moje życie straciło sens”.

Kris jest przekonany, że zna swojego przyjaciela na tyle dobrze, że nie wierzy, aby mógł on popełnić samobójstwo, więc chcę dowiedzieć się, kim jest tajemnicza Zuza, mając nadzieję, że kobieta pomoże mu w rozwiązaniu zagadki. Nie jest to jednak łatwe, gdyż nikt nie zna kobiety ze zdjęcia. Nasz bohater nie zostaje jednak bez pomocy, ponieważ w całą sprawę mocno angażuje się dwójka przypadkowo poznanych nastolatków.
Oczywiście nie zdradzę Wam, do jakich odkryć prowadzi to śledztwo, ale powiem tylko tyle, że tu właśnie czytelnik dostrzega ową oryginalność tematu, o którym zapewniał nas autor. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z podjętym w fabule książki problemem. Jestem szczerze zaskoczona rozwojem wypadków i szokującą prawdą, która ujrzała światło dzienne.
Oczywiście zachęcam Was, abyście sami poznali to szokujące zakończenie śledztwa, bo ode mnie niczego więcej się nie dowiecie.

Jak widzicie, fabuła książki rodzi w czytelniku wiele pytań takich jak: Co skłoniło Jakuba do tak drastycznego kroku, jakim jest samobójstwo? Kim jest Zuza i dlaczego słuch o niej zaginął? Jak również, dlaczego Kuba i Kris przez tak wiele lat nie utrzymywali ze sobą kontaktu? Aby jeszcze bardziej zachęcić Was do sięgnięcia po książkę, zostawię dla Was kolejny intrygujący kąsek, a jednocześnie refleksję do przemyślenia. W trakcie prowadzonego prywatnego dochodzenia Krisa naszła bardzo ważna i życiowa refleksja.

Nigdy nie możesz być pewnym, że kogokolwiek znasz do końca, bowiem twarz, którą ktoś Ci pokazuje, może nie być jego prawdziwą twarzą, a tylko tą, którą ktoś chce, abyś Ty zobaczył.

Nie mogę również nie wspomnieć o konstrukcji i stylu całej książki. Prosty i przystępny styl pisania oraz język, którym posługuje się autor, sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko. Ciekawym pomysłem jest również przedstawienie pewnych wycinków z gazet, które początkowo mogą wydawać się nie mieć związku z tym, o czym czytamy, ale jak się okazuje na koniec podobnie, jak w kostce Rubika nagle wszystko zaczyna wskakiwać na właściwe miejsce, tworząc ciekawą, spójną całość.

Nie możemy również pominąć kreacji bohaterów, którzy przecież zawsze w pierwszej kolejności zwracają uwagę nas czytelników. Trzeba przyznać, że każda z postaci tej powieści jest dość charakterystyczna i przewrotna czego przykładem jest sam Kris.
Mężczyzna jest byłym wojskowym, ale gdy patrzymy na jego osobę, nic na to nie wskazuje. Kiepsko strzela, ma nadciśnienie i początki nadwagi.
Dwójka nastolatków reprezentująca zupełnie inne od Krisa spojrzenie na świat, a tym samym na sprawę samobójstwa Jakuba. No i oczywiście sam Jakub. Jaki był naprawdę?

„Powódź” to historia ukazująca mroczne strony wydarzeń dziejących się w nieznanych „zwykłym ludziom” kręgach. Mamy tu morderstwo, szokujące, budzące grozę filmy znalezione w telefonie Jakuba i wiele innych trzymających nas w napięciu zdarzeń. Jestem przekonana, że w tej książce każdy znajdzie coś dla siebie, gdyż poza rzeczywiście oryginalnym tematem stanowiącym główny wątek tej historii znajdziemy tu również dużą dawkę humoru oraz poczujemy wyjątkowy klimat Krakowa, a także charakterystyczne dla tego rejonu i miasta smaki.

Ze swej strony polecam Wam „Powódź”, jako lekturę na wieczór po ciężkim dniu pracy w towarzystwie kieliszka dobrego wina. Zapewniam Was, że będzie to wieczór bardzo udany, a Wy sami poczujecie ten niezwykły pełen napięcia i oczekiwania na finał tej misternie skonstruowanej intrygi nastrój.

Zostawiam Wam również fragment powieści. https://www.km.com.pl/upload_pdf/Powodz.pdf

Recenzja powstała we współpracy z Autorem, za co bardzo dziękuję.

niedziela, 5 stycznia 2020

Kiedy cierpisz na Syndrom DDA.

Moi drodzy dziś porozmawiamy o tym, jaki wpływ na życie dorosłych dzieci alkoholików ma fakt dorastania w rodzinie, gdzie alkohol był stałym elementem ich dzieciństwa. Już na wstępie zaznaczyć należy, że często w tak dysfunkcyjnej rodzinie alkohol to nie jedyny jej problem. Nierzadko bowiem osoba uzależniona dopuszcza się również aktów przemocy fizycznej i psychicznej wobec swoich najbliższych. A niestety dzieci bardzo mocno przeżywają tego rodzaju sytuacje, a co za tym idzie, nie pozostają one bez wpływu na ich późniejsze, już samodzielne życie. I tak oto wyróżnić możemy trzy podstawowe z możliwych scenariuszy tego, jak może wyglądać życie takiej osoby.

Pierwszym i najbardziej optymistycznym wariantem jest to, że osoba taka mając w pamięci piekło, przez jakie przeszła ona i jej bliscy znajdzie w sobie siłę i zrobi wszystko, aby nie wpaść w macki nałogu i stworzy szczęśliwą rodzinę. Trudna przeszłość stanie się motywacją w darzeniu do lepszego życia.

Druga możliwość jest niestety taka, że mimo traumy, przez jaką przeszliśmy, również będziemy zaglądać do kieliszka coraz częściej, znajdując usprawiedliwienie w potrzebie zapomnienia i uciszenia wspomnień z przeszłości. W rezultacie jest to bardzo prosta droga do tego, abyśmy również popadli w alkoholizm.

I wreszcie trzeci przejaw syndromu DDA to sytuacja, w której mimo tego, że jesteśmy już dorośli ciągle w głębi nas mieszka to skrzywdzone dziecko z przeszłości, które potrzebuje miłości i uwagi, której nie doświadczyliśmy w dzieciństwie. Chcemy zbudować szczęśliwą rodzinę, ale nie mamy w sobie siły, aby o to szczęście walczyć. Tkwiące w nas poczucie strachu, krzywdy i lęku nie pozwala nam uwierzyć, że mamy prawo być szczęśliwi. Żyjąc w takim przeświadczeniu, stajemy się słabi i zalęknieni, a tym samym możemy stać się ofiarą dla kogoś, kto tę naszą słabość wykorzysta i uczyni z naszego życia piekło.

Piszę o tym, ponieważ dziś chcę opowiedzieć Wam o książce Magdaleny Kozioł „Egzotyczny ptak”, której główna bohaterka Lena jest właśnie osobą z przypadłością syndromu DDA. Przez całe życie patrzyła na to, jak wiele znosiła jej matka, nie mając siły, aby przeciwstawić się mężowi alkoholikowi, a i ona sama również doznała bardzo wiele krzywdy z jego strony. Dla siebie i swojej rodziny pragnęła lepszego życia. Szansą na spełnienie tego marzenia miał być Grzegorz, wysoki rangą wojskowy. Niestety po ślubie bardzo szybko kobieta przekonuje się, że to małżeństwo jest przedłużeniem jej gehenny. Grzegorz pomimo tego, że jest wojskowym i winien wykazywać się szlachetnością i dobrym wychowaniem dla żony okazuje się katem. Zamyka ją w klatce własnych chorych oczekiwań i wymagań. Upokarza, znęca się fizycznie i psychicznie, wmawiając kobiecie, że jest nikim i bez niego sobie nie poradzi. Wręcz zaszczuta przez tyranię małżonka Lena swoje pocieszenie znajduje w osobie swojej córeczki Marysi. To dla niej chce zawalczyć o lepsze życie. Chce, aby dziewczynka dorastała w bezpiecznym domu otoczona ciepłem i miłością. Czy znajdzie w sobie odwagę, by przeciwstawić się Grzegorzowi i wyrwać się z tego zaklętego kręgu przemocy? Aby się tego dowiedzieć, musicie sami sięgnąć po książkę, bo ja oczywiście nie zdradzę Wam ani słowa więcej. Powiem tylko tyle, że jest to książka inna niż wszystkie.

I w tym miejscu rodzi się pytanie, w czym tkwi jej wyjątkowość? Wielu z Was zapewne czytało książki o podobnej tematyce, ale wyjątkowość tej historii tkwi w tytułowym „Egzotycznym ptaku”, który, jak pisze autorka, tkwi w każdym z nas, ale nie każdy jest w stanie go dostrzec.
Lena jest osobą głęboko wierzącą i wspierana mocą aniołów wkrótce przekona się, że tuż za rogiem czekają na nią zmiany, jeśli tylko się na nie otworzy. W książce odnajdziemy wiele wątków, które w pewnym momencie w zaskakujący sposób łączą się ze sobą, tworząc bardzo emocjonalną i poruszającą historię, od której nie sposób się oderwać. Ale o tym musicie już przekonać się sami.

Tytuł ten jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Magdaleny Kozioł, ale już teraz wiem, że bardzo szybki będę chciała sięgnąć po kolejne Jej książki, gdyż w tej historii odnalazłam wszystko to, czego szukam i co cenię w książkach. Ważny życiowy temat, autentyczne i wyraziste kreacje bohaterów, emocje, refleksje. To wszystko z bardzo wciągającym stylem pisania, którym posługuje się Pani Magdalena, sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i z ogromnym zaangażowaniem. Jestem pewna, że jeśli na lekturę tej książki zdecyduje się osoba pochodząca z rodziny dotkniętej chorobą alkoholową, bądź taka, dla której małżeństwo jest pasmem codziennych udręk i zniewag, może stać się ona dla niej swego rodzaju impulsem do zmian i tchnieniem wiary w lepsze jutro. Nikt nie powie Ci, że będzie łatwo, ale nigdy nie wolno nam tracić nadziei.

Ponadto warto, aby tę książkę przeczytały także osoby, których opisany w książce problem nie dotyczy. A to dlatego, że jak pokazuje historia Leny, w całym procesie dążenia do odzyskania pełni upragnionej wolności bardzo ważni są ludzie, których osoby te spotykają na swojej drodze. Ważne, więc jest, żebyśmy jeśli kiedykolwiek spotkamy kogoś w podobnej sytuacji, wiedzieli jak jej pomóc.

„Egzotyczny ptak” to historia, w której nienawiść i przemoc splatają się z miłością, wiarą, nadzieją i chorobą. Aby wyzwolić się z macek demonów przeszłości, trzeba zdobyć się na wybaczenie. Czy Wy potrafilibyście wybaczyć?

Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem WasPos, za co bardzo dziękuję.

środa, 1 stycznia 2020

Najlepsze książki 2019 roku. 📚 🏆


Moi drodzy witam Was w pierwszym dniu roku 2020. Po tytule posta na pewno już wiecie, z czym dziś do Was podchodzę. Jednak zanim przejdę do rzeczy, chcę życzyć zarówno Wam, jak i sobie samej wspaniałego czytelniczego roku, bogatego w wyjątkowe książki, które nie tylko umilą nam czas, ale przede wszystkim dostarczą mnóstwa refleksji, wzruszeń i emocji zapadając głęboko w pamięć i serce. A tym samym niejednokrotnie pozwolą zajrzeć w głąb siebie, przypominając nam, co w życiu jest najważniejsze. Życzę Wam również, aby w tym roku problem braku czasu na lekturę nikogo z Was nie dotyczył. 

To tyle tytułem wstępu, a teraz przejdźmy do meritum. Tak już w życiu jest, że koniec roku i początek kolejnego, to czas, w którym dokonujemy wszelkiego rodzaju podsumowań. Ja tymczasem, trochę przekornie nie pokuszę się o dzielenie się statystykami. Statystyki to tylko liczby, a przecież nie ważna jest ilość przeczytanych książek, a ich jakość. Dlatego podzielę się z Wami najlepszymi przeczytanymi przeze mnie książkami minionego roku. Aby ułatwić Wam odnalezienie się w tym zestawieniu, zdecydowałam się  podzielić wybrane książki  na trzy kategorie. Nie było łatwo, ale się udało. 

Nie przedłużając, zapraszam na moje subiektywne zestawienie.

* Klikając w tytuł książki, zostaniecie przeniesieni do mojej recenzji książki. 

**Klikając w imię i nazwisko autora książki, zostaniecie przeniesieni na jego profil na Facebooku, jeśli było to możliwe.


Oczywiście zaczniemy od książek, którym Kocie czytanie miało zaszczyt i ogromną przyjemność patronować w minionym roku. Z każdego patronatu jestem niezwykle dumna i z całego serca, każdemu z Was je polecam. Wszystkie te historie mają w sobie coś wyjątkowego.


Moi kochani z całego serca polecam Wam ten naprawdę bardzo dobry debiut. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że moim pierwszym blogowym patronatem okazała się tak świetna książka. Jestem pewna, że jeśli tylko Angelika będzie chciała dalej pisać i się rozwijać, na co ogromnie liczę, to przed nią roztacza się wspaniała twórcza przyszłość. Z pewnością usłyszymy o niej jeszcze nie raz.
Ja już nie mogę doczekać się Jej kolejnych książek, a Wam jeszcze raz polecam lekturę „Naucz się beze mnie żyć". Lekkość i swoboda języka, którym posługuje się autorka, sprawi, że książkę tę przeczytacie w mgnieniu oka, a realizm podjętych tematów po przeczytaniu książki skłoni was do przemyśleń z uśmiechem na ustach, ale i z łezką w oku.


Uwikłani. Tom 2” to książka, która dostarczy Wam wielu refleksji i zapewni całą gamę uczuć i emocji. Od smutku, rozpaczy, zwątpienia, lęku i niepewności poprzez złość, aż do radości i nadziei. Gorąco Wam polecam ten tytuł z uwagi na to, że jest to książka, która z pewnością trafi do Waszych serc. Wobec tego, co skrywają jej karty, nie da się pozostać obojętnym. U mnie nie obyło się bez łez, a wszystko przez zakończenie, które rozerwało mi serce. 



Drodzy czytelnicy, jeśli zdecydujecie się sięgnąć po „Zagubionych”, do czego z całego serca Was zachęcam, w Wasze ręce trafi bardzo życiowa i wciągająca historia, której nie będziecie w stanie odłożyć nawet na moment przed przeczytaniem jej do końca. Tytuł książki idealnie odzwierciedla to, jak czują się jej bohaterowie w momencie, kiedy los splata ich drogi życia. Możecie mi wierzyć, że lektura "Zagubionych" dostarczy Wam mnóstwa emocji i daleko idących refleksji. Życie nie zawsze jest piękne i wspaniałe, ale nigdy nie należy tracić nadziei na lepsze jutro, bo ono potrafi pisać naprawdę nieprzewidywalne scenariusze. Głęboko wierzę w to, że nad wyraz autentyczne przedstawienie wątku uzależnienia przyczyni się do tego, iż osoby będące ofiarą przemocy dostrzegą dla siebie światełko w mroku bezsilności i beznadziei. Za tą nadzieję właśnie chcę podziękować autorce w imieniu tych wszystkich osób, dla których „Zagubieni” staną się motywacją. Przywrócą wiarę w to, że nigdy nie jest za późno na dobre zmiany. 

W pełni usatysfakcjonowani będą również wielbiciele romansów. Piękno i subtelność, podsycana żarem namiętności to słowa, które doskonale charakteryzują miłość głównych bohaterów. Czytasz książkę i zapominasz o całym świecie wokół ciebie, a mało tego, nieustannie masz wrażenie, że jesteś częścią tej opowieści. Kibicujesz tej miłości, zaciskając mocno kciuki za jej szczęśliwe zakończenie. W wyobraźni widzisz wszystko, to o czym czytasz. A kiedy kończysz czytać ostatnie zdanie, orientujesz się, że twoja twarz jest mokra od łez wzruszenia i chcesz zacząć czytać jeszcze raz. 

Tak właśnie było w moim przypadku. Właśnie takie książki, przypominają mi, dlaczego kocham czytać.


Czekałam na Ciebie” to wspaniały debiut literacki, który wciąga od pierwszej strony i tak już zostaje do samego końca. Historia, którą Magdalena Krauze oddała w ręce swoich czytelniczek, ujmuje swoją autentycznością. Ta historia mogłaby być historią każdej z nas. Wszystko to, o czym czytamy, wzbudza wiele emocji: smutek, wzruszenie, ale również nie zabraknie niepohamowanych salw śmiechu. 

Nie można też pominąć bez słowa wspaniałej nad wyraz prawdziwej i wyrazistej kreacji bohaterów. Nie są oni w żaden sposób wyidealizowani. Jak każdy z nas mają swoje wady i zalety. Popełniają błędy. Cieszą się i płaczą. Jedni wzbudzają naszą sympatię, a innych mamy ochotę udusić. Nic dodać, nic ująć - samo życie. 

To wszystko w połączeniu z lekkim i bardzo przystępnym stylem pisania, którym posługuje się autorka, sprawia, że książkę czyta się w mgnieniu oka i żałuje się, że tak szybko się skończyła, a potem jeszcze bardzo długo nie można przestać o niej myśleć. 

Zdecydowanie widać, że autorka włożyła w napisanie tej historii nie tylko całe serce, ale również ogrom pracy, co zaowocowało wspaniałą, pełną humoru, ale i cennych wartości książką, która pozwoli Wam się odprężyć i oderwać od trudów codziennego życia. 

Gorąco zachęcam Was moi drodzy do tego, abyście Wy również przeczytali tę książkę.
Życzyłabym nam wszystkim, coraz więcej tak dobrych debiutów. 



„Zaufaj mi jeszcze raz” to bardzo ciepła, mądra i życiowa książka z pięknym i ważnym przesłaniem, z której każdy czytelnik wyniesie dla siebie wiele cennych wartości. To jedna z tych książek, o których myśli się jeszcze długo po jej przeczytaniu i nie zapomina nigdy, bo to, o czym czytamy, trafia wprost do naszego serca. Otula nas swoim ciepłem, wzrusza, porusza, ale i bawi.

Jestem przekonana, że podczas jej czytania, nie raz odczujecie, że jesteście niemalże naocznymi świadkami tego wszystkiego, o czym czytacie, a to za sprawą niezwykłej autentyczności, z jaką została wykreowana ta opowieść. Każdy jej bohater staje Wam się bliski (no może prawie każdy) i zyskuje Waszą sympatię. No i oczywiście przez cały czas trzymacie kciuki za miłość głównych bohaterów. 

Nie mogłabym również nie wspomnieć o tym, że sposób przedstawienie kilku uroków Karpacza, a przede wszystkim niezwykłej legendy o jednym z jego miejsc, które ma zagwarantować trwałość i wzajemność uczuć, a więc wszystko to, czego pragnie każdy z nas, sprawiło, że bardzo chcę odwiedzić to miasto i udać się do tego niezwykłego miejsca z moją drugą połówką. Ale, co to za miejsce przekonajcie się już sami. 

Gwarantuję Wam, że kiedy już weźmiecie książkę do ręki, zapomnicie o całym bożym świecie. Wciągające perypetie bohaterów, w połączeniu z lekkim piórem autorki sprawią, że nie będziecie mogli się od niej oderwać. Jeśli szukacie książki, z którą spędzicie wyjątkowy jesienny wieczór, to trafiliście idealnie. 

„Zaufaj mi jeszcze raz” to połączenie przyjemności z refleksją i prawdziwym życiem. Po skończonej lekturze, poczucie wartościowo spędzonego, wspaniale czasu gwarantowane. 
Czytajcie i przekonajcie się, czy czar miłości jeszcze raz da o sobie znać. 


Gdybyście zapytali mnie, dlaczego zdecydowałam się patronować książce „Rabih znaczy wiosna” bez wahania odpowiedziałabym Wam moi kochani, że uwielbiam książki, które łączą w sobie przyjemne z pożytecznym i to właśnie w tej książce otrzymałam.
Weronika Tomala oddała w nasze rękę subtelną i nad wyraz prawdziwą historię miłości rodzącej się z przyjaźni, a jednocześnie podjęła wspaniałą próbę pokazania nam, że nie mamy prawa dzielić świata na lepszych i gorszych. Na równych i równiejszych. Pamiętajmy o jednym, w momencie, kiedy pojawiamy się na tym świecie, nie mamy możliwości decydowania o tym, czy urodzimy się Polakiem, czy Saudyjczykiem. Nie mamy też prawa wyboru koloru skóry ani rodziny, w jakiej żyjemy, czy też tego, czy urodzimy się pełnosprawni, bądź niepełnosprawni. Nie karaicie nas więc za to, na co nie mamy wpływu.

To bardzo wartościowa książka, którą z całego serca Wam polecam. Moja osoba jest doskonałym dowodem na to, że mogłaby to być historia każdego z nas. Jej uniwersalność i niestety ponadczasowość mam nadzieje da każdemu jej czytelnikowi, wiele do myślenia. Autorka podjęła się naprawdę ważnego i z pewnością niełatwego zadania wykreowania historii o najważniejszych w życiu każdego człowieka aspektach: przyjaźni, miłości, błędach, które przecież popełnia w życiu każdy, a które często mają ogromny wpływ na jego całokształt, tolerancji, potrzebie akceptacji. Nie zabraknie tu również trudnych wyborów i jeszcze trudniejszych decyzji.



Dla tych z Was którzy w miarę regularnie odwiedzacie mnie w tym moim małym kawałku internetu, nie jest zapewne tajemnicą, że bardzo często prezentuję Wam na blogu twórczość polskich autorów. W związku z tym poza patronatami chcę również przedstawić Wam inne tytuły, które skradły moje czytelnicze serce.




Maharani” to niezwykle emocjonalna, piękna, ale jednocześnie smutna historia o miłości, która nigdy nie powinna się narodzić, pięknej przyjaźni oraz poświęceniu w imię przeznaczenia i poczucia obowiązku wobec kraju, który pokłada w swojej władczyni, ufność i nadzieje na pokój. To historia walki o wolność i bezpieczeństwo kraju, okupionej śmiercią niewinnych ludzi i rozlewem krwi. Bezwzględny wróg nie zna litości. 

Moi drodzy, jeśli szukacie książki o pięknej zakazanej miłości z historią w tle, ta książka jest dla Was idealna. Ja sama nie potrafiłam się od niej oderwać. Autorka ma wyjątkowy dar malowania słowem niezwykłych obrazów opisywanej przez siebie historii, które bardzo mocno przemawiają do wyobraźni czytelnika. Czytając, niemalże przed oczami widzimy zarówno namiętne sceny miłości, jak i pole bitwy stojące w ogniu, usłane ciałami walczących żołnierzy, gdzie przelana krew wsiąka w ziemię. 

Podczas lektury, miałam bardzo wyraziste poczucie, że jestem niemalże uczestnikiem wszystkich rozgrywających się na kartach powieści wydarzeń. Doskonała kreacja bohaterów i ich autentyczność, a także różnorodność sprawiła, że każda z postaci wzbudzała we mnie skrajnie różne emocje. Jedni stali mi się bliscy, innych miałam ochotę unicestwić. 

Nie obyło się także bez wzruszeń i łez, które spowodowało przede wszystkim zakończenie, którego zupełnie się nie spodziewałam, a które mocno mną wstrząsnęło. 


Jej portret” to bardzo życiowa i prawdziwa historia pełna ludzkich dramatów i niespodziewanych zwrotów akcji. To wciągająca opowieść o ludziach takich jak my, którzy w życiu bardzo mocno się pogubili i teraz na nowo muszą odnaleźć drogę ku sobie i temu, co kiedyś połączyło ich serca i duszę wytyczając im wspólną drogę życia. To poruszająca i mocno chwytająca za serce historia kobiety, której świat legł w gruzach, a teraz bardzo chce, by los dał jeszcze jedną szansę na to, aby odzyskać to, co utracone. Czy jednak na to już nie będzie za późno? Koniecznie sprawdźcie to sami.

Kochani musicie przeczytać tę książkę. Zapewniam Was, że jej lektura pochłonie Was bez reszty, a historia, którą poznacie, trafi głęboko do waszych serc i dusz serwując wam mocno wstrząśnięty koktajl emocjonalny. Od tej książki nie da się oderwać, a nawet jeśli odłożycie ją na chwilę, nie będziecie potrafili przestać o niej myśleć. To wyjątkowa powieść o miłości, wybaczaniu i odkrywaniu siebie na nowo. A samo zakończenie na pewno Was zaskoczy i wzruszy. W moim przypadku łezka w oku się zakręciła.



To bardzo ciekawa i złożona historia, w której znajdziemy nie tylko elementy powieści obyczajowej, ale także powieści psychologicznej i kryminału. Doskonale wykreowane portrety psychologiczne bohaterów, pozwalają czytelnikowi niemalże zajrzeć do ich wnętrza i poczuć to, co oni sami czują nie tylko w kontekście niezrozumienia przez otaczający ich świat, ale także tego, co dzieje się z nimi, kiedy zdają sobie sprawę, że między nimi dzieje się coś wyjątkowego, czego zawsze się bali, a co sprawia, że życie staje się lepsze. Autorka w doskonały sposób niespiesznie ujawnia kolejne elementy układanki, które tworzą bardzo realistyczną i poruszającą opowieść, która mam nadzieje uświadomi nam, że ten, kto wydaje nam się inny od nas samych, jest także człowiekiem i może ofiarować drugiemu człowiekowi od siebie bardzo wiele. Wystarczy tylko, że zadamy sobie trochę trudu, aby zechcieć, tę osobę poznać i zbliżyć się do niej, a nie z góry oceniać i skreślać..Gorąco zachęcam Was do tego, żebyście sięgnęli po najnowsze twórcze dziecko Pani Agnieszki Olejnik. Gwarantuję Wam, że lektura pochłonie Was już od pierwszych stron, nie pozwalając Wam odłożyć książki, dopóki nie przeczytacie całej. A w połączeniu z bardzo lekkim stylem pisania, którym posługuje się autorka, nastąpi to dosłownie w mgnieniu oka.

Agnieszka Olejnik oddaje w nasze ręce chwytającą za serce opowieść o miłości dwojga ludzi, którzy choć różni, są tacy sami, a to, co ich połączyło, to samotność. Będziecie myśleć o tej książce jeszcze na długo po jej przeczytaniu.


„Chłopiec z ulicy Wschodniej” to niezwykle prawdziwa i trudna historia, która bez wątpienia bardzo mocno obciąży czytelnika emocjonalnie. To bolesna opowieść o cierpieniu i krzywdzie. Czytając, nie możemy przestać myśleć o tym, że przecież na świecie jest wiele rodzin w podobnej sytuacji, w której najbardziej cierpią bezbronne dzieci. Tak wiele z nich, nie miało szczęścia zaznać ciepła i bezpieczeństwa w rodzinie. Proszę, rozejrzyjmy się wokół siebie, być może gdzieś blisko nas jest właśnie taki mały Gabryś, dla którego nasza pomoc i wsparcie może okazać się jedyną, bezcenną bezpieczną przystanią. Nie chce jednak, abyście myśleli, że karty powieści przesiąknięte są jedynie smutkiem i poczuciem beznadziei, wręcz przeciwnie znajdziemy tu również obraz wyjątkowych więzi, które połączyły zupełnie obcych sobie ludzi, piękną przyjaźń, wiarę w marzenia i lepszą przyszłość, a także miłość. 
Mam nadzieję, że sięgniecie po tę niezwykle wartościową książkę, która uwierzcie mi, zostanie z wami na długo i nie pozwoli o sobie zapomnieć. 


To na wskroś prawdziwa historia, ukazująca przemilczane cienie zbyt wczesnego macierzyństwa.

Chodź opisane w książce wydarzenia są fikcją literacką, to jednak jestem przekonana, że perypetie Marleny są głosem wielu młodych dziewczyn, które w wielu młodych dziewczyn, które wychowując samotnie swoje dzieci, każdego dnia walczą ze sobą o to aby się nie poddać, nieustannie czując, że są złymi matkami, które mogą skrzywdzić swoje maleństwo.

Choć kochają swoje dzieci, to jednak często pragną uciec i zostawić wszystko za sobą.

To niezwykle emocjonalna książka, która nie pozwala o sobie zapomnieć na długo po przeczytaniu ostatniej strony. Daje do myślenia, wstrząsa czytelnikiem, a także trafia w głąb jego serca.

Ja na pewno do niej wrócę, a Wam oczywiście, gorąco ją polecam.


Z całego serca polecić Wam lekturę „Inkuba”. Na pewno ze względu na swoje gabaryty nie jest to książka, którą da się pochłonąć w jeden wieczór, ale z pewnością czas z nią spędzony będzie bardzo emocjonalny. Jestem pewna, że czytając, będziecie bali się spojrzeć za siebie, ale w ostatecznym rozrachunku ciekawość zwycięży. Na zakończenie mam dla Was ciekawostkę dotyczącą książki, która być może sprawi, że sami będziecie chcieli podążyć tropem opisanej w książce historii. 
Otóż inspiracją dla powstania „Inkuba” stała się, jak sam autor podkreśla rzekomo prawdziwa historia, która została mu opowiedziana. Mamy tu również odniesienie do rodzimych legend.


To historia o miłości rodzącej się na przekór bezwzględnej mocy śmierci i zniszczenia. To świadectwo tego, że nigdy nie jest za późno, by uzyskać przebaczenie i czynić dobro, nawet jeśli wymaga to od nas największego ryzyka i poświęceń. Każdy z nas zasługuje na drugą szansę, jeśli tylko szczerze pragnie się zmienić. 

Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę niezwykle piękną refleksyjną powieść pisaną emocjami, które przepełniają czytelnika od początku do końca. Autor ma niezwykły dar sprawiania, że podczas poznawania całej historii, czujemy się niemalże jej częścią. A to wszystko dzięki bardzo mocno rozbudowanym stadium psychiki bohaterów. Mamy wręcz możliwość zajrzeć w ich myśli i dowiedzieć się tego, czego im samym w obawie przed zgubą i straceniem nie wolno ujawnić nikomu.
Gwarantuje Wam moi kochani, że po zamknięciu książki, długo nie opuszczą Was nie tylko emocje, ale przede wszystkim wdzięczność za to, jak dziś wygląda Wasze życie. 
Po przeczytaniu tej książki docenicie jego wartość. 


Moi kochani tytuł ten to emocjonalny rollercoaster, który wciąga od początku do końca. Nie da się od tej książki oderwać, a to za sprawą trzymającej w napięciu akcji i zaskakującym jej zwrotom. Od pierwszego zdania widać, że autorka włożyła w napisanie tej historii nie tylko całe serce i ogrom zaangażowania, ale również mnóstwo pracy. To, o czym czytamy między stronami „Nigdy nie wygrasz” zostało dopracowane w każdym, nawet najmniejszym detalu, dzięki czemu książkę czyta się dosłownie w mgnieniu oka. Nie znaczy to jednak, że po skończonej lekturze równie szybko się o niej zapomina. O nie. Wszystko to, o czym przeczytałam w publikacji i czego doświadczyłam podczas czytania, mocno wwierciło się w moją głowę i nie pozwalało o sobie zapomnieć. Nadal nie mogę się emocjonalnie z tą książką pożegnać. Nachodzi mnie mnóstwo refleksji i przemyśleń. I wiecie co, jednego jestem pewna. Po przeczytaniu „Nigdy nie wygrasz” już nigdy nie będziecie nawet marzyć o wygranej i bogactwie. Wierzę w to, że każdy z nas ceni o wiele ważniejsze wartości w życiu. 



Kiedy sięgniecie po „Chłopaka, którego nie było” bez reszty zagłębicie się w bardzo piękną i poruszającą historię dwójki ludzi, którzy naprawdę wiele w życiu przeszli. To, o czym przeczytacie, zapewne w pewnym stopniu wyda Wam się odrealnione, jednak kiedy dotrzecie do końca lektury i odłożycie książkę na półkę, zrozumiecie, że jest ona bardziej realna, niż mogliście przypuszczać. I to właśnie ta dojmująca świadomość, która dotarła do mnie wraz z przeczytaniem ostatniej strony, nie pozwala mi wyciszyć natłoku emocji, które nadal pozostają we mnie bardzo silne i jestem pewna, że pozostanie tak jeszcze bardzo długo. 

Jestem przekonana, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie. Mamy tu bowiem coś dla romantyków: miłość, przeznaczenie, jak i dla osób, które szukają w książkach czegoś więcej niż wątek miłosny, choroba, brak wsparcia i akceptacji w rodzinie, trudna przeszłość, marzenia, nadzieje. 



Natalia Murawska na kartach książki „Wszystkie nuty życia” przedstawiła bardzo przejmującą i chwytającą za serce historię, nie tylko w aspekcie tego, co przeżywają jej bohaterowie, ale również, a może przede wszystkim ze względu na dojmujące przeświadczenie tkwiącego w niej realizmu, który przez cały czas czytania książki nie opuszcza czytelnika. To, o czym czytamy może, a co więcej wydarza się na pewno w realnym życiu. To może spotkać każdego z nas. 

Kiedy czytałam tę książkę, napisałam na Instagramie „Czytam i płaczę” i tak właśnie było. Dziś, kiedy piszę te słowa, minęło już trochę czasu, lecz moje emocje nadal pozostają bardzo silne i wiem, że nie miną zbyt szybko, a „Wszystkie nuty życia” zostaną ze mną na zawsze i na pewno będę do tego tytułu wracała jeszcze nie raz. 


Nie zamykam się jednak tylko na książki naszych rodzimych twórców i chętnie sięgam również po literaturę zagraniczną. W roku 2019 w tej kategorii także znalazło się kilka przeczytanych przeze mnie tytułów, które według mnie zasługują na uwagę i wyróżnienie. Oto one:





Gdybym miała w kilku zdaniach napisać, o czym jest książka „Pozostały po niej sekrety”, bez wahania odpowiedziałabym, że jest to opowieść o dwójce młodych, cierpiących ludzi, których historie, choć różne, to jednak są do siebie bardzo podobne. Zarówno Meggie, jak i Keith czują się zagubieni i samotni. Pragną akceptacji i zrozumienia. Oboje muszą nauczyć się żyć na nowo i wyjść do ludzi, ale, aby było to możliwe, koniecznie jest wybaczenie. Nie tylko innym, lecz przede wszystkim samemu sobie. 

Z całego serca zachęcam Was do poznania tej niezwykle wartościowej książki, która zapewniam Was, trafi wprost do Waszych serc, ale przede wszystkim mam nadzieję, będzie pretekstem do bardzo ciekawej dyskusji, w której pomogą Wam pytania pozostawione przez autorkę na końcu książki. Właśnie z uwagi na możliwość dzielenia się własnymi odczuciami po lekturze pragnę zwrócić uwagę na ten tytuł nie tylko pojedynczego czytelnika, ale również grup dyskusyjnych o tematyce książkowej, czy klubów książki. 

„Zostały po niej sekrety”, to książka, od której nie można się oderwać i która bardzo długo nie pozwala o sobie zapomnieć. Porusza wiele istotnych tematów także natury moralnej, a tym samym daje mocno do myślenia. 

Jej istotnym atutem poza życiową i trudną tematyką są autentyczni, bohaterowie, którzy w swej prawdziwości podobnie, jak my wszyscy popełniają błędy, za które często muszą płacić bardzo wysoką cenę do końca życia, ale również pragną odnaleźć swoje miejsce na ziemi, gdzie będą czuli się kochani i akceptowani. 

2. „Walcząc z ciszą”- Aly Martinez oraz pozostałe części cyklu. 

To niezwykle emocjonalna i poruszająca historia chłopaka wielkiego sercem i duszą, który dostał od życia grad niespodziewanych ciosów, co skutkowało tym, że teraz, choć, jak my wszyscy pragnie kochać i być kochanym, obawia się zaangażowania w prawdziwe życie zdjęty strachem przed utratą tego, co kocha i bez czego nie wyobraża sobie siebie samego. Jak się przekonacie, czytając książkę, nadejdzie moment, kiedy będzie zmuszony przestać myśleć o tym, co dla niego dobre i opuszczając swoją strefę komfortu wziąć się z życiem za bary, po to, by chronić najbliższe swemu sercu osoby, a łatwo nie będzie, bo coraz bardziej w swoje macki chwyta go świat ciszy. Jak sobie poradzi? A może przegra niczym bokser w swojej walce życia? Zachęcam Was gorąco, abyście sięgnęli po książkę i podobnie, jak ja nieustannie mocno go dopingowali. 

Autorka poprzez historię opisaną w książce uświadamia nam, że tak naprawdę o kształcie naszego życia nie decyduje nasz status społeczny, czy środowisko, z jakiego się wywodzimy. Niezależnie od tego, jak trudny jest nasz życiowy start, możemy osiągnąć wszystko, bo najważniejsze jest to, jakimi ludźmi jesteśmy, ludzie, których los stawia na naszej drodze, ciężka praca i determinacja. Czasami jeden człowiek, jego oddanie, miłość i wiara w nas może odmienić nasze życie na zawsze. 



3. „Więcej niż pocałunek” - Helen Hoang.

Nie wiem, czy wiecie, ale książka ta otrzymała wiele bardzo ważnych nagród i wyróżnień literackich. Po jej lekturze zapewniam Was, że są to nagrody w pełni zasłużone, gdyż autorce udało się połączyć w tej historii przyjemne z bardzo pożytecznym. Czytelnik otrzymuje bowiem ciekawą poruszającą i wciągającą opowieść miłosną z subtelnie przedstawionymi scenami erotycznymi, w których odnajdujemy nie tylko pożądanie i aspekt seksualny, ale przede wszystkim uczucia, odkrywanie prawdziwej radości, przyjemności i pasji we wzajemnym poznawaniu siebie, akceptacji i zrozumieniu. A do tego wszystkiego Helen Hoang w bardzo przystępny i obrazowy sposób, opierając się na własnych przeżyciach, pokazuje nam, jak wygląda życie osoby z autyzmem w odniesieniu do jego intymnej sfery, a także uświadamia nam, że osoba taka również ma prawo kochać i być kochana. Wystarczy tylko pamiętać, że podobnie, jak w każdym innym związku niezbędne są kompromis, zrozumienie i czas. 

4 „Wkręceni” - Steve Cavenagh. 

Tytuł książki doskonale odzwierciedla to, co robi z czytelnikiem autor i jak czujemy się my sami, przekręcając z zapartym tchem kolejne jej strony. Przez cały czas podrzucane nam są mylne tropy za chwilę odrobina prawdy. Jednak my jej nie poznamy, aż sam autor nam na to nie pozwoli, bowiem wkręca nas genialnie. Serwując ciągle zwroty akcji i rosnące napięcie nawet przez moment nie jesteśmy w stanie sami się czegokolwiek domyślić. 

Gdybym miała w jednym zdaniu opisać to, co skrywają karty tego thrillera, powiedziałabym, że jest to fenomenalny, a zarazem oryginalny majstersztyk swego gatunku, który zrobi Wam sieczkę z mózgu i podniesie ciśnienie, ale mimo to, a może właśnie dlatego od pierwszej do ostatniej strony nie będziecie mogli się od niego oderwać.


Sięgając po „Życie za wszelką cenę”, musicie przygotować się na nie łatwą i bardzo emocjonalną lekturę, o życiu z chorobą, która po cichu, ale konsekwentnie i bardzo szybko zabiera choremu wszystko, co kochał i kim był. Daje trudną lekcję pokory, ale nigdy nie daje drugiej szansy. Możesz wydłużyć czas walki z nią, ale nigdy nie będziesz zwycięzcą. I tak stajemy przed kolejnym trudnym pytaniem, które nie jest pozostawione w tej książce bez odpowiedzi. 
W momencie, kiedy mięśnie, oddech i głos Richarda zanikają, oboje z Kariną stają przed trudną próbą i niełatwym pytaniem: 
Czy o życie należy walczyć za wszelką cenę? 


Ta książka to genialny thriller psychologiczny, który zaczyna się mocnym akcentem, a potem z każdą kolejną stroną zostajemy wciągnięci w „Coraz większy mrok" nie tylko rodzinnych tragedii, sekretów i tajemnic, ale przede wszystkim mrok ludzkiej psychiki, który może zniszczyć wszystko, co wartościowe i piękne. To niesamowity rollercoaster emocji, które rosną wraz z rozwojem fabuły, a my czekamy tylko na kulminacyjny punkt, kiedy ta bomba wreszcie wybuchnie i nasze oczekiwania zostają sowicie wynagrodzone, bo samo zakończenie dosłownie rozwala system. Nie twierdzę, że w książce pewnych rzeczy nie można się domyślić. Oczywiście, że można, ale zakończenia na pewno nie jesteście w stanie przewidzieć. 


„Nie mam więcej pytań” to świetny thriller psychologiczny, który dosłownie pochłania nas bez reszty, nie pozwalając, aby napięcie towarzyszące nam podczas lektury opadło choćby na chwilę. Jednak to zakończenie zaskakuje nas najbardziej. Jest naprawdę nieprzewidywalne, ale i bardzo smutne i nie chodzi mi już tylko o samą śmierć bezbronnego dziecka. 

Dla mnie samej dramatu całej tej historii dodał jej niezwykły autentyzm. Wielokrotnie miałam wrażenie, że stałam się naocznym światkiem tragedii rozgrywającej się gdzieś bardzo blisko mnie. Jestem przekonana, że wszystko to, o czym przeczytacie na kartach tego tytułu, mocno wstrząśnie każdym rodzicem i niezwykle uczuli na to, czy pozwolić, aby ktoś inny zajął się naszymi dziećmi. Bo to, co jest straszne, to fakt, że to, co spotkało bohaterów książki, niestety mogłoby spotkać, każdą inną rodzinę także w życiu realnym. 

Zachęcam Was gorąco do tego, abyście sięgnęli po „Nie mam więcej pytań” i stając się częścią ławy przysięgłych w procesie o prawdę,przekonali się, czy wydacie sprawiedliwy wyrok jeszcze zanim jego treść ujawni sama autorka. 

Jak widzicie, mój czytelniczy rok obfitował w naprawdę wiele bardzo dobrych książek. Oczywiście powyższe zestawienie nie obejmuje wszystkich przeczytanych przeze mnie w roku 2019 książek, które chciałabym Wam polecić. Było ich o wiele więcej, ale zaprezentowane tu tytuły to taka wisienka na torcie. Po więcej inspiracji czytelniczych zapraszam na bloga. 

Zestawienia najgorszych książek roku nie będę robiła, ponieważ na bardzo złe książki naprawdę w tym roku nie trafiłam. Oczywiście zdarzały się słabsze pozycje książkowe, ale nie aż tak słabe, by trafić na czarną listę. 

A jakie są Wasze najlepsze książki roku? Podzielcie się ze mną tytułami w komentarzach. A może któraś z wymienionych przeze mnie jest również waszą ulubioną książką roku? 

Jeśli jesteście ciekawi, jakie książki trafiły na moją listę najlepszych w roku 2018, to zapraszam Was TUTAJ.

Na zakończenie chcę podziękować Wam za cały miniony wspólny czytelniczy rok i oczywiście serdecznie zapraszam w gościnę w moich skromnych blogowych progach przez cały kolejny rok. 

BARDZO WAM DZIĘKUJĘ KOCHANI. ♥️

Czytający Kotek.