środa, 22 grudnia 2021

Prawda, która nie mieści się w głowie.

Moi drodzy zapewne są wśród nas tacy, którzy kupowali bądź szukali domu do wynajęcia. Oczywiście wybierając ten wymarzony dla siebie, każdy z nas kieruje się wieloma kryteriami. Lokalizacja, metraż, odległość od miejsca pracy itd. Rzadko natomiast myślimy o tym, jaka jest jego historia. Jacy byli poprzedni mieszkańcy domu, który za chwilę będzie nasz i co przeżyli, mieszkając w nim. Tymczasem mury każdego domu przesiąknięte są wieloma ludzkimi emocjami i przeżyciami. I uwierzcie mi, że nie zawsze są to te pozytywne emocje. Niestety bywa bowiem tak, że domy są niemymi świadkami ludzkich tragedii i dramatów, a nawet powiernikami mrocznych, budzących grozę i strach tajemnic. I jestem pewna, że w wielu przypadkach, gdyby potencjalni ich nowi właściciele mieli świadomość, co tak naprawdę się w nich wydarzyło, nigdy nie zdecydowaliby się w nich zamieszkać, a już na pewno mocno zastanowiliby się przed podjęciem takiej decyzji.

Dziś właśnie za sprawą Sylwii Gillis i jej debiutanckiej książki „Dom obok”, z której recenzją do Was przychodzę, zostaniemy zabrani na spokojne łódzkie osiedle, którego jedną z mieszkanek jest niespełna czternastoletnia Julia. Niedawno do domu będącego w sąsiedztwie dziewczynki i jej rodziny wprowadziło się młode małżeństwo. Adrian i jego żona, bo to właśnie o nich mowa nie wiedzą jednak, że od teraz będą mieszkać w domu mordercy Andrzeja Kołtuna, który dopuścił się brutalnych zbrodni, pozbawiając życia dwie małe dziewczynki. Od tych tragicznych i wstrząsających wydarzeń minęło już trzydzieści lat. Sprawca został wykryty i ukarany najsurowszą i według tamtejszych władz adekwatną karą. Śmierć za śmierć. Mężczyzna został skazany na karę śmierci z natychmiastowym nakazem wykonania wyroku. To, co się wówczas stało, nie pozostało obojętnym dla nikogo z osób mieszkających na tym osiedlu, ale życie musi toczyć się dalej. Na pewno nikt z nich nie chce wracać do tak bolesnych wspomnień. I myślę, że skoro cała sprawa została zamknięta, nikt nigdy więcej nie poświęciłby jej uwagi, gdyby nie Julia. A właściwie projekt szkolny z języka polskiego, który jak zdecydowała uczennica, poświęcony będzie właśnie tamtejszym zbrodniom.

Musicie wiedzieć, że Julia jest córką policjanta i już wie, że w przyszłości chce pójść w ślady ojca. Już teraz wykazuje idealne   cechy niezbędne w zawodzie policjanta. To dziewczynka bardzo inteligentna, dociekliwa i bezpośrednia. Jeśli bardzo jej na czymś zależy i jest pewna swoich racji, uparcie o nie walczy. Nie wie jednak, że szkolne zadanie domowe zmusi ją do walki z dorosłymi, którzy niestety nie będą jej sprzymierzeńcami w dążeniu do niewiarygodnej prawdy. Nasza bohaterka odkrywa bowiem wiele nieścisłości i pytań, na które odpowiedzi są tylko przypuszczeniami dorosłych. Oczywiście nie zdradzę zbyt wiele, aby nie pozbawiać Was możliwości współprowadzenia śledztwa na własną rękę wspólnie z naszą bohaterką. Powiem tylko, że powinniście zdawać sobie sprawę, że grzebanie w przeszłości, a szczególnie w przeszłości tak mrocznej bywa bardzo niebezpieczne. Często bowiem budzi demony, które nie cofną się przed niczym, aby fakty nie ujrzały światła dziennego.

Na pewno zgodzicie się ze mną, że zawsze, kiedy słyszymy, na przykład w wiadomościach, że w niewielkiej społeczności doszło do wydarzeń, które skutkowały czyjąś śmiercią, bądź wyrządzeniem komuś krzywdy najczęściej od osób z najbliższego otoczenia sprawcy, pada stwierdzenie, że nigdy nic nie wskazywało na to, by mógł on zrobić coś tak strasznego. Przecież to zawsze był taki spokojny i porządny człowiek. Niestety, zapominamy o tym, że każdy z nas ma wiele twarzy i nie zawsze, a wręcz nigdy nie pokazuje światu zewnętrznemu tej prawdziwej. Ludzie, kiedy chcą coś zyskać, a jeszcze bardziej ukryć, potrafią być doskonałymi aktorami

Dociekliwość dziewczynki rzuciła nowe światło na wiele aspektów wydarzeń rozgrywających się w 1985 roku, ale także uświadomiła nam czytelnikom, że nigdy o żadnym człowieku nie możemy powiedzieć, że bardzo dobrze go znamy. Nawet jeśli jest naszym sąsiadem i widujemy go praktycznie każdego dnia. Wszyscy mamy swoje sekrety, tajemnice i przewinienia na koncie. Mocno wierzę w to, że nikt nie rodzi się zły z natury i skłonny do popełniania złych czynów. Często takimi, jakimi się staliśmy, ukształtowało nas samo życie. Na kartach tej bardzo emocjonalnej i emocjonującej od początku do końca książki jest to doskonale pokazane. Poza wątkiem samej zbrodni jest to bowiem także opowieść o miłości, przyjaźni, poświęceniu, stracie, samotności.

Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po ten świetny debiut autorki, którym już teraz mogę to powiedzieć podniosła sobie bardzo wysoko poprzeczkę dla przyszłych swoich książek, które mam ogromną nadzieję, już wkrótce trafią w ręce czytelników. Gdybym miała sklasyfikować tę książkę gatunkowo, powiedziałabym, że jest to kryminał oparty na płaszczyźnie szeroko rozbudowanej powieści obyczajowej. Macie moje słowo, że wszystko, o czym przeczytacie na długo zapadnie w waszej pamięci,  gdyż należy zaznaczyć, że punktem wyjścia dla powstania książki były autentyczne zabójstwa dwóch dziewczynek mające miejsce w Łodzi. Muszę przyznać, że ta świadomość sprawiła, iż książkę czytałam z ogromnym zaangażowaniem. Kibicowałam Julii w jej działaniach i przekręcając kolejne strony książki, wspólnie z nią analizowałam wszystko, co udało jej się odkryć.

Zdradzę Wam, że fabuła powieści została podzielona na dwie płaszczyzny czasowe. Jedna to czasy obecne, natomiast druga przenosi nas do roku 1985. Ten zabieg sprawia, że czytelnik ma możliwość bardzo dokładnego prześledzenia całej sprawy. Taki przeskok czasowy jest możliwy dzięki pamiętnikowi pisanemu przez jedną z ofiar Andrzeja Kołtuna. Dzięki tym zapiskom możemy także dostrzec wiele różnic pomiędzy tym, jak wyglądało życie kiedyś, a jak wygląda teraz. Chociażby w wychowaniu i sprawowaniu opieki rodzica nad dzieckiem.

Pani Sylwia oddała w nasze ręce wciągającą i zajmującą historię, od której nie sposób się oderwać. Ja zarwałam dla niej noc, a o trzeciej nad ranem pisałam do autorki wiadomość, że właśnie skończyłam czytać książkę i chyba teraz nie zasnę z nadmiaru emocji. Sylwia Gillis potrafi doskonale wciągnąć odbiorcę swojej książki w bieg toczących się wydarzeń, nieustannie podsycając jego ciekawość, a jednocześnie ciągle ujawniając nowe fakty, które burzą naszą koncepcję tego, gdzie szukać prawdy. I nawet jeśli czytając, pomyślicie, że wiecie już wszystko, to tak wam się tylko wydaje. Tutaj do ostatniej chwili nie możesz być niczego pewien. A kiedy już wszystko stanie się jasne, będziecie mocno zaskoczeni, a wręcz zszokowani i jedyne, co wówczas ciśnie się na usta to pytanie: „Jak to możliwe"? Takiego zakończenia nie można się było spodziewać.

Recenzja powstała we współpracy z autorką, za co bardzo dziękuję.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.