Zanim jednak skupię się na samej książce, chciałabym, żebyśmy zwrócili uwagę na jej okładkę. Jestem bowiem przekonana, że patrząc na tę iście wiosenną jej odsłonę, my czytelnicy nie spodziewaliśmy się, że decydując się na jej przeczytanie, zostaniemy skonfrontowani z tak trudną tematyką. Już teraz jednak chcę uspokoić każdego, kto czyta tę recenzję i myśli sobie, że nie jest w stanie podołać emocjonalnie jej lekturze. Bez obaw, opisana na kartach książki opowieść w żaden sposób nie przytłacza, a wzrusza czytelnika i porusza najczulsze zakamarki jego serca i duszy. Poza silnym ładunkiem emocjonalnym powieść ta skrywa w sobie ogromną życiową mądrość, a śmierć nie jest w niej jedynym poruszanym problemem. Przeczytamy również o tym, jak ważną rolę w naszym życiu odgrywają relacje międzyludzkie, a jednocześnie jak łatwo je zniszczyć, kiedy zabraknie w nich szczerej rozmowy, w której będziemy otwarci na to, co czują i czego chcą osoby nam bliskie.
No ale nie uprzedzajmy biegu opisanych w książce wydarzeń i zacznijmy od początku. Decydując się na spędzenie czasu z tą niezwykle życiową i refleksyjną powieścią, stajemy się częścią życia Sabiny, a dołączamy do niego na ostatniej prostej jej ziemskiej drogi. Starsza kobieta ma tego świadomość, a zapomnieć o tym nie pozwala choroba i samotność, dwie nieodłączne towarzyszki jej starości. Już sam początek tej wciągającej i zajmującej opowieści chwyta czytelnika za serce, gdyż wspólnie z bohaterką wsiadamy do taksówki i odbywamy ostatni dla niej sentymentalny kurs po Przemyślu. Kierowcą taksówki jest Artur, mężczyzna, który nie wie jeszcze, że spotkanie z tą kobietą, która jak twierdzi, spakowała swoje całe życie do jednej walizki, a jej obecnym domem będzie teraz hospicjum, odmieni jego życie. Do tego jednak wrócimy za chwilę.
Zapewne zgodzicie się ze mną, że czymś bardzo częstym i oczywiście zupełnie naturalnym u osób starszych jest fakt, iż wracają oni do swoich wspomnień, które skrywają bagaż ich życiowych przeżyć, doświadczeń, jak również podjętych wyborów i decyzji. Do przeszłości wraca również Sabina, a zastosowany przez autorkę zabieg retrospekcji sprawia, że cofamy się w czasie do lat 60. i 90., gdzie szybko przekonujemy się, że tak naprawdę nigdy nie miała łatwego życia. Już jako dziecko zaznała bolesnej straty, a będąc zakochaną młodą kobietą, przekonała się, że piękne obietnice i roztaczane przez męża wizje ich wspaniałej przyszłości rozpłynęły się niczym bańka mydlana. Los nie szczędził jej trudów codzienności. Jej szczęściem był syn, który kochał matkę, jednak pewien rodzinny sekret, a także uprzedzenia, a nawet nienawiść rozdzieliły tę dwójkę. Dziś nasza seniorka pragnie już tylko jednego, by spotkać się ze swoją wnuczką i wreszcie stanąć w prawdzie, do której prowadzić może tylko szczera rozmowa. Czy wnuczka i babcia zdążą się spotkać i czy dojdzie do upragnionego pojednania? Tego już musicie dowiedzieć się sami, czytając książkę, do czego oczywiście z całego serca wszystkich zachęcam.
Teraz natomiast wróćmy do Artura i jego rodziny. Mężczyzna jest kochającym mężem i ojcem. Jednak od dłuższego czasu w solidnym fundamencie, na którym wspólnie z żoną Elizą zbudowali swój związek i rodzinę, pojawiają się pęknięcia. Nie znaczy to, że już się nie kochają. Po prostu gdzieś się pogubili i zapomnieli o tym, że żadna relacja, nawet ta nam najbliższa nie jest nam dana na zawsze i jeśli nie będziemy jej pielęgnować i o nią dbać zacznie słabnąć. A podłożem wszystkiego staje się po raz kolejny brak rozmowy i tajemnice, których w tej rodzinie podobnie, jak w życiu Sabiny również nie brakuje. Sytuacji nie ułatwiają także problemy z nastoletnią córką, która buduje wokół siebie mur, odgradzając się od rodziców. Chciałoby się powiedzieć, że to normalne, typowe zachowania zbuntowanej nastolatki. Nie bądźcie, jednak zbyt pewni w ferowanych osądach, bo może się okazać, że bardzo się mylicie.
Jak wspomniałam już wcześniej, Sabina odmieni życie Artura, ale też jego żony. Musicie jednak wiedzieć, że małżeństwo to również ubogaci ostanie policzone dni kobiety. Pomogą sobie wzajemnie, a wyjątkowa relacja, a nawet więź, która zrodziła się między nimi niemalże na naszych oczach, sprawia, że dochodzimy do bardzo ważnych przemyśleń, do których skłania nas Ania. To nie długość relacji świadczy o jej wartości, a to, co w tę relację wnosimy. Los połączył ich drogi na zaledwie dwa miesiące, a uwierzcie mi dali sobie wzajemnie naprawdę wiele.
W zasadzie w tym miejscu mogłabym zakończyć swoją recenzję, gdyż jestem przekonana, że już wiecie, że warto i chcecie przeczytać „Ostatnią tajemnicę”, ale nie mogłabym nie zwrócić waszej uwagi na jeszcze jeden ogromnie ważny aspekt tej książki. Mianowicie fakt, iż autorka w sposób mocno poruszający zadała kłam sposobowi, w jaki postrzegamy hospicja. Większości z nas kojarzą się one z umieralnią i poniekąd tak, jest, gdyż często dla osób, które są ich podopiecznymi, pobyt tutaj jest biletem w jedną stronę, lecz Anna Ziobro pięknie ociepliła wizerunek tego miejsca, uświadamiając nam, że tworzą je ludzie, którzy wciąż żyją i mogą wiele dobrego wnieść. Personel i wolontariusze stają się im bardzo bliscy i niestety często bywa, że mają tylko ich i to oni towarzyszą im w momencie ostatniego tchnienia, trzymając ich za rękę. I jeśli myślicie, że taka śmierć przecież w gruncie rzeczy obcych ludzi może tak zwyczajnie spłynąć bez emocji dla pracownika, czy wolontariusza, to ta książka pokaże wam, że jest to niemożliwe.
„Ostatnia tajemnica” to bez wątpienia powieść trudna, ale piękna, po przeczytaniu której na pewno wszystko, co w niej przeczytaliście, będziecie przenosić na płaszczyznę własnego życia, waszych stosunków i relacji nie tylko rodzinnych. I to świadczy o niezaprzeczalnej wartości tego tytułu. Bo każdy, kto przeczyta tę książkę, ma jeszcze czas, aby naprawić to, co zostało zniszczone, docenić wartość szczerości i rozmowy. Bo dopóki żyjemy, zawsze jest szansa na to, by powiedzieć „PRZEPRASZAM” i „WYBACZAM”. Tylko wtedy będziemy mogli spać spokojnie, pewni, że w godzinie naszej śmierci przy naszym łóżku stać będzie krewny, a nie obca osoba.
Znam twórczość Anny Ziobro i wiem, nie boi się trudnych tematów i jak sama mówi, nigdy nie gwarantuje szczęśliwych zakończeń. Macie natomiast moje słowo, że gwarantowane są silne emocje podczas czytania jej książek, wynikające z autentyczności zarówno kreacji samej fabuły, jak i jej bohaterów. Tutaj w przeciwieństwie do poprzednich literackich dzieci pisarki mamy ich dość duże nagromadzenie, ale każdy, kogo poznajemy na kartach książki, nie pojawia się w niej bez powodu. Wszyscy odgrywają bardzo ważną rolę i tworzą historię, od której czytelnik nie może się oderwać i o której z pewnością nigdy nie zapomni. Muszę również docenić fakt, że autorka po raz pierwszy w tej powieści cofnęła nas w tak daleką przeszłość i doskonale oddała realia i klimat tamtych czasów. Mało tego dziejące się wydarzenia dzielone są na trzy miejsca akcji, to jednak zupełnie nie utrudniło nam lektury, gdyż przenosimy się między nimi bardzo płynnie. Cóż więcej mogę napisać. Uwielbiam powieści Anny Ziobro. Dla mnie są one pewnikiem wspaniałych chwil z książką i takie właśnie zapewniła mi „Ostatnia tajemnica”.
[Zakup własny].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.