Wraz z rozpoczęciem lektury powieści przenosimy się do Kanady 1988 roku i trafiamy na stację paliw w Zapkios. Stacja, jak i wszystkie okoliczne miejscowości została sparaliżowana przez szalejącą zamieć, odcinając jej pracowników od reszty świata. Właśnie nastała pora nocnej zmiany, którą pełnić będzie Callie wspólnie ze swoim współpracownikiem Griffinem. Młoda kobieta nie pała entuzjazmem na myśl o swoim towarzystwie podczas tej zmiany, gdyż nigdy nie żywiła do swojego kolegi z pracy zbytniej sympatii. Mężczyzna jest upośledzony umysłowo, przez co porozumienie się z nim oraz współżycie społeczne jest mocno utrudnione. Dziewczyna ma jednak nadzieję, że z uwagi na tragiczne warunki pogodowe, nikt nie przyjedzie na stację i będzie to tylko nudny dyżur. Ku jej zaskoczeniu jednak na stacji pojawiają się mężczyźni, którzy potrzebują pomocy. Nasza bohaterka oczywiście udziela schronienia przybyszom. Nie wie jeszcze, że właśnie rozpoczął się największy koszmar w jej życiu, a ona będzie musiała walczyć o przetrwanie. Zdradzę wam, że książka rozpoczyna się swego rodzaju wycinkiem prasowym informującym czytelników, że na stacji zginęły cztery osoby. Nie wiadomo jednak, kto i dlaczego zabił.
Każdy, kto zdecyduje się sięgnąć po tę powieść, do czego już teraz serdecznie wszystkich zachęcam, od pierwszych jej stron zostanie wciągnięty niezwykle emocjonującą trzymającą swojego czytelnika w nieustannie rosnącym napięciu historię. Nasza bohaterka bardzo szybko zdaje sobie sprawę, że chcąc pomóc, sprowadziła na siebie i Griffina śmiertelne niebezpieczeństwo, a śnieżyca stała się dla nich pułapką. Fabuła pochłonęła mnie bez reszty i nie mogłam oderwać się od czytania książki. Strach i niepewność tego, co wydarzy się za chwilę, wypełniły każdą komórkę mojego ciała. Nawet przez moment nie przypuszczałam, że to, co najbardziej przerażające i szokujące, a jednocześnie mocno chwytające za serce dopiero przede mną.
A to za sprawą podzielenia opisanych w książce wydarzeń na dwie perspektywy czasowe. Tym razem przenosimy się w czasie do roku 1969 i obserwujemy piekło pacjentów szpitala psychiatrycznego Riverview. To właśnie tutaj stosuje się nieludzkie metody leczenia. Osoby, które tu trafiają, cierpią i choć przebywają wśród ludzi, są pozostawione samym sobie. Oczywiście nie będę zdradzała zbyt wiele, gdyż to bardzo ważne, abyście sami niemalże na własnej skórze poczuli okrucieństwo, ból i bezsilność, jakiej doświadczali podopieczni tej placówki. Zapewniam was, że to, o czym przeczytacie, poruszy nawet najtwardsze serce, a tych silnych przeżyć, dopełni fakt, że ten szpital naprawdę istniał i działał. Autorka w mocno przejmujący sposób skonfrontowała nas z tamtejszymi realiami początków leczenia psychiatrycznego. Jesteśmy mocno przejęci tragedią, którą przeżywali ci ludzie i ich rodziny. Zastanawiamy się także, czy po tak traumatycznych przeżyciach i doświadczeniach da się zbudować normalne i szczęśliwe życie? Odpowiedź na to i wiele innych pytań, intrygujących zagadek i niewyjaśnionych tajemnic oczywiście czeka na was na kartach książki, więc niezwłocznie spędźcie swój wolny czas z tą wstrząsającą, niepokojącą, ale jednocześnie mocno zajmującą opowieścią.
Jak się zapewne domyślacie, obie płaszczyzny czasowe zastosowane w książce w pewnym momencie zazębiają się ze sobą i uwierzcie mi, tworzą zaskakującą, nieoczywistą całość, która jeszcze długo po odłożeniu książki na półkę siedzi w naszej głowie. Skłania nas do trudnych refleksji i przemyśleń. Zanim zaczniecie czytać „Zamieć” zarezerwujcie sobie dużo wolnego czasu, gdyż na pewno odetnie was ona od otaczającej rzeczywistości. Klimat tej powieści jest tak mocno wyrazisty i odczuwalny, że nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że czytając ją, czułam przejmujące zimno na ciele. To z kolei sprawiało, że miałam wrażenie, iż jestem częścią wszystkiego, o czym czytam i wspólnie z Callie robię wszystko, co w mojej mocy, by przeżyć. Przy czym, obie czujemy się bardzo osamotnione w tej walce, nie wiedząc, czy jest jeszcze, ktoś, komu możemy zaufać. A mogę wam zdradzić, że tutaj do końca nie można być niczego pewnym. Nie wszystko jest takie, jakim wydaje się na początku, więc nie ufaj nawet samemu sobie.
Karolina Wójciak oddała w nasze ręce nieprzewidywalną, dopracowaną w każdym calu historię, która na pewno wywoła silne emocje. Nie tylko, ze względu na zagadkę kryminalną, ale także, a może przede wszystkim ze względu na jej bardzo życiowy i boleśnie prawdziwy wymiar. Uświadamia nam, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko jest konsekwencją czegoś. Bagaż życiowych doświadczeń i przeżyć budujący naszą przeszłość, bez wątpienia wpływa na naszą teraźniejszość. A tym samym na nasze wybory, decyzje i podejmowane działania. Autorka nie pozostawia nas jednak bez nadziei, zostawiając z bardzo ważną myślą. Nigdy nie trać nadziei na lepsze jutro. Nie każdy z nas miał szansę na dobry życiowy start, ale jeśli tylko będziemy chcieli i się postaramy, mamy szansę na piękną przyszłość. Z tą pozytywną myślą was zostawiam i życzę zaczytanego weekendu. Mam nadzieję, że spędzicie go na lekturze „Zamieci”.
[Zakup własny].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.