piątek, 4 lipca 2025

"Dom przy brzozie" Katarzyna Przybysz

W cieniu rozłożystej brzozy, gdzie liście szumią szeptem dawnych wspomnień, a korzenie splatają się z tajemnicami przeszłości, Katarzyna Przybysz tka kolejną opowieść o losach, które poruszają serce do głębi. „Dom przy brzozie” to nie tylko kontynuacja „Werandy pachnącej jaśminem”, to przede wszystkim podróż w głąb ludzkiej duszy, gdzie każdy krok naznaczony jest śladem emocji, a każdy oddech niesie zapach nadziei i tęsknoty. Czy Marta i Jagoda odnajdą wreszcie upragniony spokój w nowym azylu? Jakie sekrety skrywa milczący Miłosz, którego spojrzenie zdaje się przenikać najgłębsze zakamarki serca? Pozwól się porwać tej poetyckiej prozie, gdzie słowa malują obrazy, a cisza krzyczy głośniej niż najmocniejsze wyznania. Przeczytaj recenzję, by przekonać się, czy warto otworzyć drzwi do tego domu, w którym każdy kąt kryje w sobie fragment ludzkiego losu, a każda strona jest jak dotyk ciepłego wiatru, który niesie ukojenie i zrozumienie.

Główna bohaterka, Marta, zdaje się wieść idealne życie u boku doktora Miłosza. Wspólnie tworzą kochającą rodzinę zastępczą dla dwunastoletniej Jagody, a zakup pięknego domu w Konstancinie wydaje się dopełniać ich szczęście. Jednak pozory bywają zwodnicze. Niespodziewanie Marta odkrywa, że jej mąż skrywa głęboką tajemnicę, której za wszelką cenę nie chce wyjawić. Ta niewypowiedziana prawda staje się rysą na krysztale ich pozornie idealnego związku, budząc w Marcie niepokój i potrzebę ucieczki. Ucieczka do malowniczej osady Zielna, nad rzeką Narwią, staje się początkiem nowej drogi. Tam, w otoczeniu natury, bohaterka spotyka tajemniczego weterynarza Marcela, właściciela domu pod lasem. Czy jego pojawienie się w życiu Marty to tylko przypadek, czy może element większej układanki? Przybysz umiejętnie prowadzi czytelnika przez labirynt pytań i niedomówień, stopniowo odsłaniając kolejne warstwy fabuły i serwując zaskakujące zwroty akcji. Co więcej, w życie Jagody wkracza Łukasz, były narzeczony jej zmarłej matki, Anny, co jeszcze bardziej komplikuje sieć rodzinnych zależności i tajemnic. Autorka stworzyła mocno wciągającą i niezwykle angażującą narrację, splatając ze sobą nader życiowy wątki miłości, zaufania, zdrady i poszukiwania prawdy, a więc takie, które jak się przekonacie, sięgając po książkę, do czego już teraz serdecznie zachęcam, rezonują niemalże z każdym czytelnikiem.

Opowiadając o tej książce, warto wspomnieć, że Katarzyna Przybysz z mistrzostwem operuje konstrukcją powieści, przeplatając wątki z przeszłości z teraźniejszością, co pozwala na pełniejsze zrozumienie motywacji bohaterów. Narracja jest płynna, a autorka zręcznie buduje napięcie, utrzymując czytelnika w nieustannym zaciekawieniu. Postacie są niezwykle wyraziste i autentyczne. Marta, zmagająca się z własnymi lękami i poszukująca prawdy, jest postacią, z którą łatwo się utożsamić. Jej wewnętrzna walka i ewolucja są przedstawione w sposób wiarygodny i poruszający. Miłosz, z jego tajemnicą, intryguje i zmusza do zastanowienia się nad tym, jak daleko jesteśmy w stanie posunąć się dla bliskich. Marcel, tajemniczy i intrygujący, wnosi do życia Marty świeżość i nadzieję, choć jego przeszłość również owiana jest aurą sekretu. Szczególnie poruszający jest wątek Jagody i tematyka rodzin zastępczych. Autorka z niezwykłą wrażliwością ukazuje wyzwania i radości związane z opieką nad dzieckiem z przeszłością, podkreślając wagę cierpliwości, miłości i zrozumienia. Relacje między bohaterami są skomplikowane i wielowymiarowe, co sprawia, że „Dom przy brzozie” to powieść daleka od prostych rozwiązań.

Powieść ta zaprasza nas do poznania poruszającej opowieści, której głębię zrozumie tylko ten, kto otworzy na nią swe serce. Bo to nie tylko opowieść o tajemnicach, ale przede wszystkim o ogromnej wadze szczerej rozmowy w związku. Autorka skłania do refleksji nad tym, jak wiele szkody mogą wyrządzić niedomówienia i sekrety, nawet te ukrywane w dobrej wierze. Czy sekrety Miłosza i Marcela doprowadzą Martę do odkrycia prawdy o sobie i swoich relacjach? „Dom przy brzozie” to powieść, która udowadnia, że w życiu nie ma nic cenniejszego niż chwile dane nam przez los – te radosne i te trudne, bo każda z nich kształtuje naszą drogę. Przybysz podkreśla, że prawda, nawet bolesna, jest fundamentem prawdziwej bliskości i zaufania. Jej powieść jest zaproszeniem do zastanowienia się nad własnymi relacjami, nad tym, czy potrafimy być szczerzy z bliskimi i z samymi sobą. To również opowieść o tym, jak ważne jest wybaczenie – zarówno sobie, jak i innym – oraz o tym, że nawet po trudnych doświadczeniach, zawsze jest nadzieja na nowy początek.

Czytanie „Domu przy brzozie” to prawdziwa przyjemność. A to dlatego, że wszystko, o czym czytamy, emanuje ujmującym klimatem – melancholijnym, ale jednocześnie pełnym nadziei i poetyckiej wrażliwości. Autorka z pieczołowitością opisuje otoczenie, zwłaszcza malowniczą osadę Zielna, która staje się dla Marty przestrzenią do ukojenia i odnalezienia siebie. Opisy natury są sugestywne i zmysłowe, budują atmosferę sprzyjającą refleksji. Styl pisania autorki jest lekki, a jednocześnie głęboki i poetycki. Katarzyna Przybysz posługuje się pięknym językiem, pełnym metafor i subtelnych obserwacji. Nie ma tu miejsca na zbędne słowa; każde zdanie ma swoje znaczenie i wnosi coś do całości. Ta precyzja i elegancja języka sprawiają, że od książki nie sposób się oderwać.

"Dom przy brzozie” Katarzyny Przybysz to poruszająca i głęboka powieść, która na długo pozostaje w pamięci. To nie tylko wciągająca historia pełna tajemnic i emocji, ale także książka, która skłania do refleksji nad tym, co w życiu naprawdę istotne. Jeśli szukacie lektury, która porwie Waszą duszę i wzbogaci Wasze wnętrze, „Dom przy brzozie” jest idealnym wyborem. Dajcie się ponieść tej historii i odkryjcie, jak ważne są prawda, zaufanie i miłość w obliczu życiowych wyzwań. To jedna z tych książek, które po prostu trzeba przeczytać.

[Materiał reklamowy] Autorka Katarzyna Przybysz

wtorek, 1 lipca 2025

"Romantyczna katastrofa" Urszula Gajdowska

Jako czytelniczka często sięgam po książki poruszające trudne, emocjonalnie obciążające tematy. Dlatego od czasu do czasu potrzebuję odskoczni, czegoś lżejszego, co pozwoli mi się zrelaksować. Nie chcę jednak, by była to tylko pusta rozrywka. Szukam książek, które łączą w sobie humor i wartościowe przesłanie. Taką lekturą jest właśnie „Romantyczna katastrofa” Urszuli Gajdowskiej. Ta powieść zapewnia zarówno rozrywkę, jak i porusza ważne tematy w lekki i przystępny sposób. Jeśli więc i wy czujecie, że taki rodzaj powieści będzie odpowiedzią na wasze obecne potrzeby czytelnicze, to zapraszam serdecznie do lektury dalszej części recenzji.

Autorka oddała w nasze ręce wciągającą od pierwszych stron komedię romantyczną z elementami powieści obyczajowej, która opowiada o losach Agaty – pisarki po czterdziestce, borykającej się z problemami małżeńskimi. Jej mąż Waldemar od dawna ją zdradza, a Agata, choć wybacza mu kolejne zdrady, czuje się zagubiona i nie potrafi podjąć decyzji o rozstaniu. Gdy rodzice proszą ją, by wraz z dziećmi (nastolatkami Gabrysią i Konradem) przyjechała na wakacje do rodzinnego majątku na podlaskiej wsi, Agata z nadzieją na uporządkowanie swojego życia i ucieczkę od codziennych problemów, decyduje się na ten wyjazd. W dworku spotyka się z czterema pokoleniami: dystyngowaną babcią arystokratką, szaloną ciotką zielarką, nastoletnimi dziećmi odkrywającymi uroki wsi oraz niesfornymi zwierzakami. W tym rodzinnym zamieszaniu serce Agaty zaczyna bić mocniej do Pawła, jej dawnej, młodzieńczej miłości. Jednocześnie jej córka Gabrysia również doświadcza pierwszego zauroczenia, poznając przystojnego, choć irytującego Kaspiana. Książka jest pełna zaskakujących pomyłek, zabawnych dialogów i zwariowanych sytuacji. Porusza tematy drugich szans, relacji rodzinnych, odpuszczania strachu i życia w zgodzie z samym sobą. „Romantyczna katastrofa” to ciepła i mądra historia, która pokazuje, że na miłość i szczęście nigdy nie jest za późno, a prawdziwe życie zaczyna się wtedy, gdy odrzucamy pozory i otwieramy się na to, co szykuje nam los.

To przykład powieści, która ze względu na wspomniane wcześniej życiowe aspekty rezonują z niemal każdym czytelnikiem. To właśnie dzięki nim jej historia wykracza poza ramy typowego romansu, stając się głęboką refleksją nad ludzkimi relacjami i poszukiwaniem sensu. Jednym z kluczowych aspektów jest skomplikowana natura miłości i jej transformacji. Gajdowska z niezwykłą wrażliwością ukazuje, że miłość to nie tylko sielankowy początek, ale także trudna droga pełna wyzwań, rozczarowań i konieczności ciągłego kompromisu. Bohaterowie mierzą się z ideałami kontra rzeczywistością, co zmusza do zastanowienia się nad tym, czym jest prawdziwe uczucie i jak ewoluuje ono pod wpływem życiowych doświadczeń. Czytelnik z łatwością odnajdzie w ich zmaganiach własne pytania o trwałość i definicję miłości.

Kolejnym niezwykle ważnym wątkiem jest poszukiwanie tożsamości i sensu życia, szczególnie w obliczu kryzysu. Postaci Gajdowskiej często stoją na rozdrożach, zmagając się z niezrealizowanymi marzeniami, błędnymi wyborami czy po prostu brakiem kierunku. Autorka subtelnie sugeruje, że prawdziwa katastrofa nie zawsze ma wymiar zewnętrzny – często rozgrywa się wewnątrz nas samych, zmuszając do przewartościowania dotychczasowych priorytetów. To właśnie w tych momentach słabości i zagubienia rodzi się szansa na odnalezienie własnej ścieżki i zrozumienie, co naprawdę jest dla nas ważne. Gajdowska porusza także kwestię radzenia sobie z rozczarowaniami i stratami. Życie jest pełne niespełnionych nadziei i bolesnych pożegnań. Powieść pokazuje, jak bohaterowie próbują podnieść się po upadkach, zmierzyć się z konsekwencjami swoich decyzji i znaleźć w sobie siłę do pójścia dalej. Ten wątek jest szczególnie poruszający, ponieważ dotyka uniwersalnego doświadczenia ludzkiego cierpienia i procesów gojenia ran.

„Romantyczna katastrofa” to zatem nie tylko opowieść o uczuciach, ale przede wszystkim o dojrzewaniu i akceptacji złożoności życia. Urszula Gajdowska, poprzez realistyczne portrety psychologiczne i wnikliwą obserwację międzyludzkich relacji, tworzy tekst, który zapada w pamięć i zmusza do głębszej refleksji nad własnym życiem, wyborami i poszukiwaniem szczęścia – nawet w obliczu tytułowej „katastrofy”.

Pisarka porusza niezwykle istotny temat wpływu otoczenia i doświadczeń na kształtowanie naszej tożsamości, a także mechanizmu obronnego, jakim jest zakładanie masek. Autorka celnie zauważa, że wszystko, co przeżywamy – ludzie, wydarzenia, otaczające nas zasady – w pewien sposób nas kształtuje i „lepi”. Te zewnętrzne wpływy, choć często nieświadome, stają się matrycą, na podstawie której budujemy swoje postawy, wartości i sposób postrzegania świata. Gajdowska podkreśla, że te same doświadczenia, które nas kształtują, bywają również przyczyną zakładania przez nas masek. Lęk przed oceną, strach przed niezrozumieniem, a także głęboko zakorzenione zasady i oczekiwania społeczne sprawiają, że ukrywamy swoje prawdziwe „ja”. Przywdziewamy fasady, które mają nas chronić, ale jednocześnie odgradzają nas od autentycznego przeżywania życia. Boimy się pokazać wrażliwość, błędy czy niepopularne opinie, co prowadzi do życia w ciągłym napięciu i niezgodzie ze sobą. Kluczowe przesłanie książki Gajdowskiej jest takie, że pełnię życia możemy osiągnąć tylko wtedy, gdy znajdziemy w sobie odwagę, by zrzucić te maski. Autorka uświadamia nam, że dopiero pozbywając się strachu przed cudzą opinią i wpojonymi dogmatami, jesteśmy w stanie zacząć smakować życie w jego prawdziwej, nieskrępowanej formie. To akt odwagi, który pozwala nam na:

* Autentyczność: Bycie sobą bez lęku i udawania.

* Prawdziwe relacje: Budowanie głębokich, szczerych więzi opartych na wzajemnym zrozumieniu, a nie na wyobrażeniach.

* Wolność: Odzyskanie kontroli nad własnym życiem i decyzjami, niezależnie od presji zewnętrznej.

* Pełnię doświadczeń: Otwarcie się na wszystkie aspekty życia, zarówno te przyjemne, jak i te trudne, bez uciekania się w iluzje. Urszula Gajdowska przypomina nam, że prawdziwe życie zaczyna się tam, gdzie kończymy udawać.

Myślę, że już wiecie, iż jest to tytuł, po który warto sięgnąć. Nie mogłabym jednak nie wspomnieć o kilku wartościach niejako dodanych do książki, które bez wątpienia bardzo ją wzbogacają:

*Akcja dzieje się na malowniczym Podlasiu, co dodaje powieści uroku i autentyczności. Pojawiają się też zwierzęta, takie jak konie czy koty, co może być dodatkowym atutem dla miłośników zwierząt.

* W powieści pojawiają się fragmenty piosenek, a na końcu książki znajdziemy nawet playlistę stworzoną przez autorkę, co jest ciekawym i angażującym elementem.

* Co bardzo ważne to fakt, że książka pisana jest dużym drukiem, co na pewno ułatwi lektur osobom starszym, a także słabowidzącym.

W dobie idealizowanych, cukierkowych romansów, „Romantyczna katastrofa" Urszuli działa jak zimny prysznic – i to w najlepszym możliwym sensie. Autorka z premedytacją dekonstruuje gatunek, by pokazać nam brutalną, ale zarazem wyzwalającą prawdę o miłości. Czy to książka dla romantyków? Owszem, ale tylko tych, którzy są gotowi zdemaskować iluzje i spojrzeć miłości prosto w oczy, nawet jeśli są one podbite od kolejnej „katastrofy”. Bo czyż nie w chaosie często rodzi się prawdziwa historia?

[Materiał reklamowy] Autorka Urszula Gajdowska

piątek, 27 czerwca 2025

"Echa prawdy" Aneta Krasińska - Cykl W cieniu PRL-u

W literaturze podobnie jak w życiu bywają historie, które domagają się domknięcia, rozwikłania ostatnich wątków, by wybrzmieć w pełni. Taka właśnie jest powieść „Echa prawdy” Anety Krasińskiej, będąca wyczekiwanym, trzecim i zarazem zamykającym tomem cyklu „W cieniu PRL-u”. Czytelnicy, którzy śledzili losy bohaterów od pierwszych stron tej serii, z pewnością z niecierpliwością sięgną po tę książkę, by odkryć, jak autorka połączy wszystkie nici skomplikowanych relacji i rodzinnych sekretów, narastających przez lata w specyficznym, często opresyjnym klimacie Polski Ludowej. Krasińska, znana ze swojej wnikliwości psychologicznej i umiejętności kreślenia wielowymiarowych postaci, po raz kolejny zabiera nas w podróż w głąb ludzkiej pamięci, gdzie echa przeszłości nie milkną, lecz intensyfikują się, domagając się rozliczenia. W „Echach prawdy” autorka mierzy się z ciężarem konsekwencji decyzji podjętych w minionych dekadach, pokazując, jak dziedzictwo PRL-u wciąż wpływa na teraźniejszość i kształtuje losy kolejnych pokoleń. Czy ta finalna część cyklu dostarczy satysfakcjonujących odpowiedzi i pozwoli bohaterom, a wraz z nimi czytelnikom, zamknąć ten ważny rozdział? Przekonajmy się, jak wybrzmią ostatnie akordy tej opowieści.

Powieść przenosi czytelników w lata po obaleniu komunizmu w Polsce, a dokładniej akcja rozpoczyna się od roku 2005. Mimo upływu lat, wydarzenia z czasów PRL-u nadal mają ogromny wpływ na teraźniejszość i na życie bohaterów. Główna bohaterka, Aniela Szwarc, z którą czytelnicy mieli okazję zapoznać się w poprzednich tomach („Szepty sekretów” i Pomruki kłamstw”), w „Echach prawdy” przechodzi na zasłużoną emeryturę. Opuszcza Sochaczew i przenosi się do Warszawy, by tam odnaleźć spokój i poświęcić się rodzinie – dzieciom i wnukom. Jednak, jak się okazuje, emerytura nie jest wcale czasem beztroskiego odpoczynku. Początkowo widzimy ją jako kobietę pragnącą spokoju i poświęcenia się rodzinie, zwłaszcza wnukom. Jednak jej wewnętrzna potrzeba pomagania innym i silne poczucie obowiązku sprawiają, że nie potrafi całkowicie porzucić zawodu. To powrót do aktywności, mimo upływu lat, odbija się na jej zdrowiu, co Krasińska ukazuje z dużą empatią.

Książka kieruje uwagę na rozliczanie się z przeszłością i wyjaśnianie rodzinnych tajemnic, które ciągnęły się przez lata. W tym tomie ujawnione zostają sekrety i kłamstwa, które miały wpływ na losy bohaterów. Pojawia się także wątek zaginionych w czasie II wojny światowej obrazów Fałata i śledztwa dotyczącego ich odzyskania, co dodaje powieści historycznego wymiaru. Aniela będzie musiała stawić czoła nie tylko nierozwiązanym sprawom z przeszłości, ale także nowym wyzwaniom, w tym problemom zdrowotnym. Jej poczynania zaprowadzą ją nawet na komendę policji, gdzie będzie musiała udowodnić swoją niewinność. W powieści autorka porusza również tematykę wpływu przemian społeczno-politycznych na życie jednostki, rynek pracy po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, opiekę medyczną, a także uniwersalne wartości takie jak rodzina, przyjaźń, miłość i walka o marzenia.

"Echa prawdy" to wzruszająca i pełna realizmu historia o poszukiwaniu prawdy, trudnych wyborach, życiowych zmianach, chorobie, dawno utraconej miłości i walce o marzenia. Jest to udane zwieńczenie trylogii, które zadowala czytelników, wyjaśniając wszystkie niedomówienia i dając satysfakcjonujące zakończenie. Książka jest polecana miłośnikom literatury obyczajowej z historycznym tłem, ceniącym autentyczność przekazu.

Jeśli zastanawiacie się, czy warto sięgnąć po tytuł, to z całą pewnością mogę powiedzieć, że tak. Jest to książka, która oferuje znacznie więcej niż tylko zakończenie historii – to prawdziwa literacka uczta dla miłośników sag rodzinnych, historii i głębokiej psychologii postaci.

Oto kilka kluczowych powodów, dla których powinniście ją przeczytać:

* Wspomniane już przeze mnie zakończenie pełne satysfakcji: Jako ostatni tom cyklu, „Echa prawdy” domyka wszystkie wątki, rozwiązując tajemnice i rozjaśniając losy bohaterów, które śledziłaś przez poprzednie części. Pozwala to na pełne zrozumienie i pożegnanie się z ich światem w satysfakcjonujący sposób.

* Głębia historyczna i obyczajowa: Aneta Krasińska ma niezwykły talent do wplatania historii w życie swoich postaci. Książka nie tylko opowiada o indywidualnych losach, ale też o szerokim tle epoki PRL-u, jej wpływie na społeczeństwo, codzienne życie, wybory i dramaty. To doskonała okazja, by lepiej zrozumieć tamte czasy.

* Rozwój postaci: Przez cały cykl bohaterowie ewoluują, mierząc się z trudnościami, dokonując wyborów i ponosząc ich konsekwencje. „Echa prawdy” pokazują kulminację tych przemian, pozwalając zobaczyć, jak ich doświadczenia ukształtowały ich ostatecznie.

* Wciągająca fabuła i emocje: Krasińska potrafi budować napięcie i prowadzić narrację w taki sposób, że trudno oderwać się od lektury. Nie brakuje w niej wzruszeń, dramatów, ale też nadziei i miłości. Przygotuj się na szeroki wachlarz emocji.

*Wątek dawno utraconej miłości dodaje powieści romantycznej nuty, jednocześnie podkreślając, że walka o marzenia i szczęście nie kończy się wraz z wiekiem. Krasińska unika idealizowania postaci, przedstawiając je z całym bagażem doświadczeń, wad i zalet, co sprawia, że są one wiarygodne i bliskie czytelnikowi.

* Uniwersalne przesłanie: Pomimo osadzenia w konkretnym czasie historycznym, książka porusza uniwersalne tematy takie jak prawda, przebaczenie, miłość, zdrada, lojalność i poszukiwanie własnego miejsca w świecie. To sprawia, że historia jest aktualna i rezonuje z czytelnikiem niezależnie od epoki.

* Styl autorki: Aneta Krasińska posługuje się językiem jasnym, przystępnym i pozbawionym zbędnych ozdobników. Jej styl jest płynny i wciągający, co sprawia, że lektura należy do przyjemnych i angażujących. Autorka z dużą wrażliwością opisuje emocje i wewnętrzne przeżycia bohaterów, co pozwala czytelnikowi głęboko wczuć się w ich położenie. Sceny są malownicze i pełne detali, co tworzy sugestywny obraz Polski po przemianach ustrojowych. Krasińska umiejętnie buduje napięcie, zwłaszcza w wątkach kryminalnych i związanych z rozwiązywaniem rodzinnych tajemnic, utrzymując czytelnika w niepewności aż do ostatnich stron.

Jeśli czytaliście poprzednie tomy cyklu, „Echa prawdy” to pozycja obowiązkowa, która pozwoli Wam zakończyć tę literacką podróż. Jeśli dopiero zastanawiasz się nad rozpoczęciem cyklu „W cieniu PRL-u”, to wiedz, że jego zakończenie jest tego warte. To książka, która zmusza do refleksji nad własnym życiem, przeszłością i tym, jak kształtuje ona naszą teraźniejszość. To wartościowa lektura dla każdego, kto ceni sobie głębokie historie z ludzkim obliczem.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska

wtorek, 24 czerwca 2025

"Dom Róży" Anna Stryjewska

Nowa powieść Anny Stryjewskiej, „Dom Róży”, to literacka perełka, która porusza najgłębsze struny ludzkiej duszy. Ta niezwykła historia, utkane z autentycznych doświadczeń i przemyśleń, staje się dla czytelnika niczym lustro – odbiciem naszych własnych lęków, nadziei i pragnień. To zaproszenie do intymnej podróży w głąb siebie, gdzie fikcja przeplata się z rzeczywistością, a każda strona zdaje się szeptać: "To mógłbyś być ty”. „Dom Róży” to nie tylko opowieść o życiu, ale przede wszystkim o jego odkrywaniu, o odwadze bycia sobą i o tym, jak ważne jest, aby w chaosie codzienności odnaleźć swój własny, prawdziwy dom.

Ta powieści jest niczym delikatna, lecz niezwykle wytrzymała tkanina – każdy jej splot to hołd dla niezwykłej siły ducha i skomplikowanych losów. To dzieło nie tylko porywa czytelnika w wir wydarzeń, ale stanowi również głębokie wyrazy podziwu i podziękowania dla cioci autorki. Jej życie, naznaczone wyjątkowymi wyzwaniami i triumfami, stało się natchnieniem i pierwowzorem dla fabularnych kolei losu głównej bohaterki z kart „Domu Róży” - Rozalii, nadając powieści wzruszający wymiar autentyczności i osobistego zaangażowania. Stryjewska z niezwykłą wrażliwością przenosi nas do świata, gdzie pamięć i dziedzictwo rodzinne splatają się z fikcją literacką, tworząc niezapomniany portret kobiecej siły.

Zanim jednak skupimy się na książce, warto jest wspomnieć, że tę, co już teraz mogę zdradzić, niezwykle poruszającą i chwytającą za serca opowieść, którą skrywają jej karty tworzą dwie linie czasowe. To sprawia, że czytelnik ma możliwość poznania pełnego obrazu życia kobiety, jak się przekonacie wyjątkowej, która mogłaby być wzorem dla wielu z nas.

W teraźniejszości poznajemy Rozalię jako dojrzałą kobietę, która zrezygnowana i rozczarowana postawą najbliższych (szczególnie córki), postanawia zerwać z dotychczasowym życiem. Rozalia, po latach poświęceń i goniącej za pracą i pieniędzmi, by zapewnić rodzinie lepszy byt, w końcu mówi "dość". Przeprowadza się do upragnionego domu na wsi, nazywanego „Domem Róży”. Kobieta walczy o niezależność i życie na własnych zasadach. Decyzja o przeprowadzce na wieś jest dla niej aktem buntu i próbą odnalezienia wewnętrznego spokoju. Jednak ten "azyl" nie jest wolny od wyzwań. Dom, choć wymarzony, jest stary i wymaga pracy, a przede wszystkim, Rozalia musi zmierzyć się z presją córki, która próbuje namówić ją do sprzedaży domu i zamieszkania u niej. Teraźniejszość pokazuje jej walkę o utrzymanie tej nowo odzyskanej wolności i udowodnienie sobie i innym, że ma prawo do szczęścia na własnych warunkach.

Natomiast drugi tor fabularny przenosi czytelnika do młodości Rozalii, przypadającej na lata 70. i 80. XX wieku. Poznajemy Różę jako młodą kobietę, która wychodzi z biedy, jest pełna marzeń i ambicji. Ten okres ukazuje jej pierwsze miłości, rozbudzone nadzieje, ale także trudne wybory i decyzje, które zaważyły na całym jej późniejszym życiu. Anna Stryjewska maluje obraz Polski tamtych lat – czasu kryzysu, kolejek po żywność, ale także okresu, w którym wielu ludzi, podobnie jak Róża, podejmowało odważne kroki, by poprawić swój byt. Śledzimy jej walkę o lepsze jutro, jej przedsiębiorczość oraz zmagania z trudnościami społecznymi i rodzinnymi. Oba plany czasowe przeplatają się, tworząc pełny portret Rozalii. Zrozumienie jej przeszłości – motywacji, wyzwań i podjętych decyzji – pozwala czytelnikowi lepiej pojąć jej obecne dążenia i walkę o niezależność. Powieść bada, jak dawne doświadczenia ukształtowały jej charakter i determinację, by w końcu zawalczyć o siebie.

Pisarka oddała w nasze ręce głęboko emocjonalną i refleksyjną historię, która porusza szereg istotnych życiowych aspektów. Decyzja Rozalii o radykalnych zmianach w swoim życiu i postawieniu wszystkiego na jedną kartę staje się punktem wyjścia do walki o prawo do bycia sobą, niezależnie od oczekiwań otoczenia. Książka podkreśla, że warto walczyć o swoje szczęście i o to, by żyć w zgodzie z własnymi przekonaniami, nawet jeśli wiąże się to z bólem i poświęceniami.

🌹Powieść wnikliwie analizuje również skomplikowane więzi rodzinne. Szczególnie uwypuklony jest konflikt w relacji matka – córka. Ten wątek ukazuje zderzenie różnych perspektyw i wartości, a także trudności w akceptacji wyborów bliskich. Stryjewska pokazuje, że miłość i szczęście w rodzinie mogą być obciążone również zazdrością, brakiem zaufania czy problemami, takimi jak alkoholizm.

🌹Jak wspomniałam już wcześniej, akcja „Domu Róży” rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Ten motyw ukazuje wpływ przeszłości na teraźniejszość i podkreśla, jak doświadczenia z młodości odbijają się na wyborach i postawach w dorosłym życiu.

🌹Ta powieść dowodzi również odwiecznej prawdzie, iż każdy człowiek potrzebuje mieć swoje własne miejsca na ziemi. Dom na wsi staje się dla Rozalii nie tylko fizycznym miejscem, ale przede wszystkim symbolem azylu, marzenia i alternatywnej rzeczywistości. Początkowo ucieka ona w to miejsce w poszukiwaniu spokoju, jednak szybko okazuje się, że zmiana otoczenia nie gwarantuje natychmiastowej zmiany wewnętrznej. Wieś, ze swoim rytmem natury i prostotą, zmusza bohaterkę do konfrontacji z samą sobą i z tym, przed czym próbowała uciec. To motyw, który podkreśla, że prawdziwy spokój trzeba odnaleźć w sobie, a nie tylko w otoczeniu.

Co bardzo ważne i w czym wiele kobiet z pewnością odnajdzie swoją wewnętrzną siłę do walki o lepszą przyszłość, to to, że ta książka jest hołdem dla siły i determinacji kobiet. Róża jest ukazana jako bohaterka, która mimo wielu przeciwności losu i życiowych zakrętów nigdy się nie poddaje. Jej postawa jest dowodem na to, że kobiety potrafią walczyć o swoje, nawet gdy wymaga to ogromnego wysiłku i odwagi do kwestionowania społecznych oczekiwań. „Dom Róży” to opowieść o zmaganiach kobiet ze światem, o ich wewnętrznej energii, która pcha je do działania.

Najmłodsza literackie dziecko autorki skłania do głębokich refleksji nad sensem życia, szczęściem i dojrzałością. Autorka unika moralizatorstwa, stawiając pytania o cenę bycia sobą. O to, czy kobieta musi wybierać między rodziną a własnym szczęściem, oraz czy dojrzałość oznacza pogodzenie się ze stratami, czy raczej umiejętność ich transformacji. To pełna emocji opowieść, która zmusza do zastanowienia się nad własnymi wyborami i wartościami, a także nad złożonością międzyludzkich relacji.

To taka książka, która nikogo nie pozostawi wobec siebie obojętnym. A co więcej, dostarczy cały wachlarz różnorakich emocji, które pozostaną w nas na długo po odłożeniu jej na półkę. Od wzruszenia, poprzez smutek, kiedy czytamy o stracie, chorobie, samotności czy niezrozumienia. Pojawia się także złość wobec niesprawiedliwości, z jaką borykają się bohaterowie. Jednakże, obok tych trudniejszych uczuć, pojawia się również nadzieja – nadzieja na lepsze jutro, na odnalezienie szczęścia i sensu życia, nawet w obliczu przeciwności. Powieść skłania do przemyśleń o złożoności miłości – zarówno tej romantycznej, jak i rodzinnej. Autorka zmusza do refleksji nad siłą przebaczenia i pojednania, a także nad tym, jak ważne jest, aby zrozumieć drugiego człowieka. Autorka przypomina nam także o ulotności życia i znaczeniu czasu. Lektura "Domu Róży" bez wątpienia jest doskonałą okazją do tego, aby zatrzymać się w biegu codzienności i nauczyć doceniać każdą chwilę życia i ludzi, którzy nas otaczają. Książka ta może być inspiracją do przewartościowania własnego życia i zastanowienia się nad priorytetami.

Nie sposób nie wspomnieć również o pięknie języka Anny Stryjewskiej. Jej proza jest subtelna i niezwykle melodyjna. Każde zdanie jest starannie dopracowane, a słowa wybrane z niezwykłą precyzją, tworząc malownicze obrazy i wzbudzając głębokie emocje. To styl, który otula czytelnika, sprawiając, że lektura staje się prawdziwą przyjemnością. Stryjewska potrafi operować metaforą i symboliką, wzbogacając znaczenie tekstu i nadając mu głębię, która wykracza poza dosłowne słowa.

To nie jest książka, którą można po prostu „przeczytać” i zapomnieć. To doświadczenie – literackie, emocjonalne i intelektualne. To powieść, która zachwyca intrygującą fabułą, zapadającymi w pamięć postaciami, ważnymi tematami i przepięknym językiem. Jeśli szukacie lektury, która wciągnie Was bez reszty, wzruszy, skłoni do refleksji i pozostawi niezatarte wrażenie, to „Dom Róży” jest pozycją obowiązkową. Dajcie się porwać tej niezwykłej historii – obiecuję, że nie pożałujecie.

Anna Stryjewska podarowała nam nie tylko piękną historię, ale przede wszystkim źródło nadziei i otuchy. To książka, która z pewnością stanie się wsparciem i siłą dla wielu z nas w chwilach życiowego zwątpienia. Współczesny świat często poddaje nas próbom, a codzienne wyzwania mogą sprawić, że poczujemy się zagubieni. Właśnie wtedy, gdy grunt usunie się nam spod stóp, wrócimy do „Domu Róży”, aby jeszcze raz na jej kartach odszukać piękne przesłanie, które dla nas skrywa. Na szczęście i miłość nigdy nie jest za późno „Dom Róży” to literacka przystań, w której każdy znajdzie cząstkę siebie i inspirację do walki o lepsze jutro.

Powieść pełna subtelności i głębokich emocji pokazuje, że życie, pomimo swoich zawiłości, zawsze oferuje szansę na nowy początek. Bohaterowie „Domu Róży” stają przed trudnymi wyborami, doświadczają rozczarowań, ale jednocześnie odkrywają w sobie siłę do przezwyciężania przeciwności. To właśnie ta niezłomna wiara w pozytywne zakończenie, wbrew wszelkim przeciwnościom losu, czyni tę książkę tak wyjątkową i wartościową. Rozalia swoim życiem pokazuje, że prawdziwe szczęście i głębokie uczucie mogą pojawić się w najbardziej nieoczekiwanych momentach życia, niezależnie od wieku czy wcześniejszych doświadczeń. To przesłanie, które rezonuje w sercach czytelników, dodając im odwagi do poszukiwania własnej drogi i otwierania się na nowe możliwości. Ta powieść to dowód na to, że warto marzyć i nigdy nie tracić nadziei.

PATRONAT MEDIALNY BLOGA KOCIE CZYTANIE

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Szara Godzina.

piątek, 20 czerwca 2025

"Chcę dla Ciebie jak najlepiej" Jakub Bączykowski

Gdy zgiełk codzienności cichnie, a my szukamy ukojenia w historiach, które rezonują z naszą duszą, w nasze ręce trafiają książki niezwykłe. Taką właśnie pozycją jest „Chcę dla ciebie jak najlepiej” Jakuba Bączykowskiego – dzieło, które od pierwszych stron zaprasza do głębokiej refleksji nad istotą bliskości, odpowiedzialności i bezwarunkowej miłości. To nie tylko zbiór słów, to zaproszenie do podróży w głąb samego siebie i relacji, które kształtują nasze życie. Bączykowski, z właściwą sobie empatią i przenikliwością, dotyka najdelikatniejszych strun ludzkiego doświadczenia, tworząc opowieść, która z pewnością zostawi trwały ślad w sercach czytelników. Przygotujcie się na lekturę, która poruszy, zainspiruje i być może, zmieni Wasze postrzeganie tego, co naprawdę znaczy „chcieć dla kogoś jak najlepiej”.

Zanim jednak skupimy się na samej książce warto, abyśmy zwrócili uwagę na wymowę jej tytułu. Mówiąc, "chcę dla ciebie jak najlepiej", czy na pewno zawsze chodzi nam o drugą osobę? A może, nieświadomie, kierujemy się własnym dobrem, lękami i potrzebami? Czasem, chcąc chronić kogoś bliskiego, tak naprawdę projektujemy na niego swoje obawy i oczekiwania. Wtedy to "dobro" staje się ciężarem, a relacja – polem walki o kontrolę. Warto się nad tym zastanowić, by nasze intencje były czyste, a miłość – prawdziwie bezinteresowna. Mówiąc 'chcę dla ciebie jak najlepiej', powinniśmy upewnić się, że to ty jesteś w centrum moich działań, a nie ja sam i moje własne potrzeby. To ty masz prawo do własnych wyborów i błędów, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam. Pamiętajmy, że prawdziwa miłość to akceptacja i wsparcie, nawet jeśli twoja droga różni się od mojej.

Jakub Bączykowski na kartach swojej najnowszej powieści podjął się analizy, a także zobrazowania tego niezwykle trudnego tematu na płaszczyźnie wydawałoby się najpiękniejszej relacji, jaką jest ta pomiędzy matką a dzieckiem. Zajrzyjmy zatem do książki. Główna bohaterka, Łucja, jako dziewiętnastolatka zachodzi w nieplanowaną ciążę. W latach 70. XX wieku, gdy pozamałżeńska ciąża była tematem tabu, jej matka zmusza ją do opuszczenia rodzinnej miejscowości i przeprowadzki do Poznania. Tam, porzucona przez ojca dziecka, Łucja całą swoją energię i miłość poświęca wychowaniu syna, Maksa. Początkowo jej poświęcenie budzi podziw, jednak z czasem bliskość zamienia się w pułapkę.

Łucja, bez przepracowania  własnych ran i problemów, powiela wzorce swojej matki, tyle że w odwróconej formie – zamiast chłodu, prezentuje nadopiekuńczość. Jej intencje są dobre, chce dla Maksa jak najlepiej, ale nieświadomie zaczyna go dusić swoją "miłością" i ograniczać jego wolność. Książka pokazuje, jak nawet najlepsze intencje mogą krzywdzić, gdy są podszyte egoizmem i brakiem przestrzeni dla drugiej osoby.

To jedna z tych książek, która nie pozostawia czytelnika obojętnym. To wnikliwa i poruszająca opowieść o toksycznej miłości, manipulacji i trudnych relacjach rodzinnych. Autor z chirurgiczną precyzją rozkłada na czynniki pierwsze mechanizmy, które pozwalają na długotrwałe utrzymywanie się takich relacji, odsłaniając ich destrukcyjny wpływ na ofiarę.

W "Chcę dla ciebie jak najlepiej" Jakub Bączykowski nie tylko snuje opowieść, ale zaprasza czytelnika do intymnej podróży w głąb skomplikowanych relacji międzyludzkich. To nie jest powieść, która jedynie przedstawia fakty; to raczej misternie utkany gobelin emocji, gdzie każda nić – każda interakcja, każde niewypowiedziane słowo, każde spojrzenie – ma swoje znaczenie. Autor z niezwykłą wrażliwością i precyzją analizuje dynamikę więzi rodzinnych, przyjacielskich i romantycznych, ukazując zarówno ich piękno, jak i bolesne pęknięcia. Pisarz zręcznie porusza się po cienkiej granicy między tym, co wypowiedziane, a tym, co ukryte, zmuszając nas do refleksji nad prawdziwymi intencjami i konsekwencjami naszych działań.

To, co wyróżnia tę powieść, to jej niezwykła głębia psychologiczna. Bohaterowie wykreowani przez autora nie są płaskimi postaciami; to istoty z krwi i kości, pełne sprzeczności, lęków i pragnień. Bączykowski pozwala nam zajrzeć w ich wewnętrzny świat, zrozumieć motywacje, które kierują ich decyzjami, i współczuć im w ich zmaganiach. Są oni wielowymiarowi, naznaczeni swoimi historiami, marzeniami i błędami. Ich dialogi są naturalne i pełne emocji, a ich wzajemne interakcje oddają całe spektrum ludzkich doświadczeń. Dzięki temu "Chcę dla ciebie jak najlepiej" staje się lustrem, w którym możemy dostrzec fragmenty własnych doświadczeń i emocji. Powieść porusza uniwersalne tematy, takie jak poszukiwanie miłości, radzenie sobie ze stratą, trudności w komunikacji i dążenie do samoakceptacji. Przy czym autor nie oferuje łatwych rozwiązań ani prostych morałów, lecz skłania do zastanowienia się nad złożonością ludzkiego losu i odwiecznym dylematem: jak, mimo wszystko, dążyć do bycia "jak najlepiej" dla innych, a jednocześnie dla samego siebie.

W moim odczuciu bardzo istotnym aspektem, który znacząco wpływa na odbiór książki przez czytelnika jest język, którym posługuje się autor. Jest on jednocześnie delikatny i precyzyjny, pełen trafnych obserwacji i subtelnych metafor. Jego proza płynie gładko, wciągając czytelnika w wir emocji, a jednocześnie zmusza do zatrzymania się i przetrawienia poszczególnych fragmentów. Dialogi brzmią autentycznie, oddając niuanse codziennych rozmów, a jednocześnie niosą w sobie głębsze znaczenie. To właśnie ten dopracowany styl sprawia, że lektura staje się prawdziwą przyjemnością i pozwala na pełne zanurzenie się w świat przedstawiony. "Chcę dla ciebie jak najlepiej" to dowód na to, że prawdziwa literatura potrafi nie tylko zapewnić przyjemność czytelniczą, ale przede wszystkim poruszać i skłaniać do refleksji.

Bączkowski nie boi się poruszać kwestii, które często są zamiatane pod dywan w codziennych rozmowach. Może to dotyczyć problemów zdrowia psychicznego, trudnych relacji rodzinnych, presji społecznej, czy poszukiwania własnej tożsamości w świecie pełnym oczekiwań. Dzięki temu czytelnik, który zmaga się z podobnymi wyzwaniami, znajdzie w książce echo swoich doświadczeń, co samo w sobie jest formą wsparcia i normalizacji. Świadomość, że nie jest się samemu z danym problemem, może być pierwszym krokiem do poszukania pomocy lub podjęcia działań zmieniających sytuację. Ta powieść to nie tylko kolejna książka, ale ważny głos w dyskusji o kondycji współczesnego człowieka. Jej siła tkwi w zdolności do poruszania trudnych tematów w sposób, który jest zarówno angażujący, jak i skłaniający do głębokiej refleksji, oferując czytelnikom przestrzeń do zrozumienia siebie i świata wokół nich. Może to być powieść, która wielu osobom otworzy oczy na ich własne potrzeby i wskaże drogę do lepszego, bardziej świadomego życia.

Wszystko, o czym przeczytamy na kartach najmłodszego literackiego dziecka pisarza skupia się na skomplikowanej relacji między matką, Łucją, a jej synem, Maksem na przestrzeni lat. Od dzieciństwa aż po dorosłość. Jest to głęboka analiza dynamiki rodzinnej, w której matczyna miłość, choć pozornie bezinteresowna, staje się źródłem manipulacji i kontroli.

Centralnym punktem fabuły jest toksyczna zależność emocjonalna, która łączy Łucję i Maksa. Łucja, pragnąc "jak najlepiej" dla swojego syna, nieświadomie (lub świadomie) dusi jego indywidualność i próbuje kierować jego życiem, nawet w dorosłości. Maks, zmagający się z własnymi ambicjami i pragnieniami, odczuwa ciężar tych oczekiwań, co prowadzi do wewnętrznego rozdarcia i frustracji.

Wątki fabularne i motywy

* Matczyna kontrola i synowska uległość: Powieść eksploruje, jak Łucja, używając argumentu bezwarunkowej miłości, wpływa na decyzje Maksa, od wyboru ścieżki zawodowej, przez związki, aż po codzienne życie. Maks, choć próbuje się buntować, często ulega presji matki, co prowadzi do poczucia uwięzienia i niezadowolenia.

* Szukanie niezależności: Kluczowym wątkiem jest próba Maksa wyrwania się spod dominacji matki i zbudowania własnego, autonomicznego życia. Wiąże się to z bolesnymi konfrontacjami i koniecznością ustalenia granic, co jest trudne dla obu stron.

* Manipulacja emocjonalna: Powieść ukazuje subtelne, a czasem bardziej jawne formy manipulacji emocjonalnej stosowane przez Łucję, takie jak wzbudzanie poczucia winy, gra na litości czy wywoływanie lęku przed odrzuceniem.

* Miłość a wolność: "Chcę dla ciebie jak najlepiej" stawia pytanie o granice miłości rodzicielskiej i o to, czy prawdziwa miłość może istnieć bez poszanowania wolności i indywidualności drugiej osoby.

Powieść Jakuba Bączkowskiego to poruszająca opowieść o trudnej miłości, która zamiast budować, często niszczy, oraz o długiej i wyboistej drodze do odnalezienia własnej tożsamości w cieniu dominującej relacji.

To jedna z tych książek, która nie pozostawia czytelnika obojętnym. To wnikliwa i poruszająca opowieść o toksycznej miłości, manipulacji i trudnych relacjach rodzinnych. Autor z precyzją chirurgiczną rozkłada na czynniki pierwsze mechanizmy, które pozwalają na długotrwałe utrzymywanie się takich relacji, odsłaniając ich destrukcyjny wpływ na ofiarę.

Wraz z rozwojem fabuły pisarz stawia przed swoim czytelnikom pytanie: "Czy można kochać "za bardzo"? Pytanie to staje się szczególnie palące w kontekście relacji rodzicielskiej, gdzie często pojawiają się komunikaty typu "mamy tylko siebie", "dziecko i rodzic to jedność" czy "zawsze będę przy tobie". Powieść  "Chcę dla ciebie jak najlepiej" doskonale ilustruje, jak pozornie bezinteresowna miłość może stać się toksycznym obciążeniem, prowadząc do zniszczenia autonomii i szczęścia dziecka.

W przedstawionych frazach, mimo ich pozornie ciepłego wydźwięku, kryje się podstępny mechanizm uzależnienia i zacierania granic.

"Mamy tylko siebie": To zdanie, wypowiadane często w trudnych sytuacjach życiowych, może budować w dziecku poczucie wyłączności i odpowiedzialności za emocje rodzica. Dziecko, czując się jedynym oparciem, rezygnuje z własnych potrzeb i rozwoju, by zaspokoić oczekiwania opiekuna. W powieści Bączykowskiego matka karmiła syna takimi właśnie komunikatami, co doprowadziło do jego emocjonalnego uwięzienia.

"Dziecko i rodzic to jedność": Ta idea, choć w pewnym sensie symbolizuje głęboką więź, w praktyce może oznaczać brak rozróżnienia między potrzebami i tożsamością obu stron. Rodzic, który traktuje dziecko jako przedłużenie siebie, nie pozwala mu na rozwinięcie własnej, niezależnej osobowości. Granice stają się płynne, a dziecko nie uczy się samodzielności.

"Zawsze będę przy tobie": Chociaż obietnica wsparcia jest niezwykle ważna, w nadmiernej formie może prowadzić do nadopiekuńczości i zahamowania procesu usamodzielniania się. Dziecko, które nigdy nie musi stawiać czoła wyzwaniom samodzielnie, nie rozwija odporności psychicznej i umiejętności radzenia sobie w życiu.

W "Chcę dla ciebie jak najlepiej" Bączykowski pokazuje, że miłość staje się toksyczna, gdy przestaje być wsparciem, a zaczyna być kontrolą. Matka bohatera, pod pretekstem troski, nieświadomie, ale konsekwentnie, tłamsi jego indywidualność. Jej pragnienie "jak najlepiej" dla syna, zamiast go uszczęśliwiać, prowadzi do jego lęków braku niezależności i niemożności realizacji własnych pragnień. To nie jest miłość, która dodaje skrzydeł, lecz ta, która podcina je u samych korzeni.

Zatem, odpowiadając na pytanie – tak, można kochać za bardzo, gdy ta miłość staje się formą egoizmu, projekcji niespełnionych ambicji rodzica, lub lęku przed samotnością. Prawdziwa miłość rodzicielska, choć głęboka i bezwarunkowa, powinna prowadzić do usamodzielnienia dziecka i jego autonomicznego, szczęśliwego życia, a nie do tworzenia "jedności", która dusi. Powieść Jakuba Bączykowskiego jest przestrogą przed konsekwencjami takiego właśnie "zbyt wiele".

Sięgając po "Chcę dla Ciebie jak najlepiej", inwestujecie w lekturę, która nie tylko wciągnie was w fascynującą fabułę, ale przede wszystkim wzbogaci wasze wnętrze. To powieść, która zostaje z czytelnikiem na długo po skończeniu ostatniej strony, skłaniając do przemyśleń i otwierając nowe perspektywy. Jakub Bączkowski stworzył dzieło, które porusza, uczy i inspiruje do bycia lepszym człowiekiem – zarówno dla siebie, jak i dla innych. Nie zwlekajcie! Zanurzcie się w świat "Chcę dla Ciebie jak najlepiej" i dajcie się porwać tej niezwykłej historii, która z pewnością okaże się jedną z najważniejszych literackich podróży tego roku.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo W.A.B.

Inna powieść autora, którą również gorąco polecam:

" Zadzwoń, jak dojedziesz"