niedziela, 17 marca 2024

"Zranione serca" Urszula Gajdowska.

Dzielimy życie z bliskimi nam osobami i żyjemy w przeświadczeniu, że bardzo dobrze je znamy i wiemy o nich niemalże wszystko. Tymczasem, często ku naszemu zaskoczeniu okazuje się, że owo przeświadczenie bywa bardzo złudne i mylące, gdyż jedyną prawdą jest to, że każdą osobę, nawet tę nam najbliższą poznajemy na tyle, na ile ona sama nam na to pozwoli. Zapominamy bowiem o tym, że poznać kogoś to nie znaczy, dostrzec tylko to, co na co dzień widoczne dla ludzkich oczu, ale zajrzeć znacznie głębiej. Wysłuchać historii życia tej osoby, ponieważ wtedy możemy zdać sobie sprawę, że jej powierzchowność, prezentowana wszystkim wokół każdego dnia, jest tylko maską pozorów, noszoną przez całe życie w imię wyższego dobra. Maską, za którą skrywane są bolesne przeżycia, trudne doświadczenia, niespełnione marzenia, utracone szanse na szczęście i prawdziwą miłość. Do tych oraz, jak za chwilę się przekonacie wielu innych bardzo życiowych i niezwykle wartościowych przemyśleń, skłania swoich czytelników Urszula Gajdowska dzięki swojej najnowszej książce „Zranione serca”, o której chcę wam teraz pokrótce opowiedzieć.

Już w pierwszych słowach mojej recenzji mogę was zapewnić, że jest to niezwykle prawdziwa w swojej wymowie, a przez to mocno chwytająca za serce powieść historyczna, która angażuje nas w bieg toczących się na jej kartach wydarzeń od pierwszej do ostatniej strony. Przystępując do lektury, zostajemy przeniesieni na Podlasie 1869 roku, a więc czasy po powstaniu styczniowym, kiedy mimo utraconych majątków i carskich prześladowań ludzie nie tracą nadziei na odzyskanie przez Polskę niepodległości.

Wspólnie z główną bohaterką najmłodszego literackiego dziecka autorki Luizą Lubieniecką, trafiamy do posiadłości jej dziadków. Młoda kobieta w majątku baronostwa spędzi wakacje i przerwę w pracy nauczycielki w warszawskiej pensji dla dziewcząt. Ten czas, o czym nasza bohaterka jeszcze nie wie, wpłynie znacząco na sposób postrzegania osób, które kocha i ich życia, a także zupełnie odmieni jej własne życie. Zrozumie bowiem, że prawda o człowieku i jego, życiu najczęściej schowana jest głęboko w sercu, a przekona się o tym, odkrywając sekrety i tajemnice swojej rodziny, a ściślej rzecz ujmując nestorki rodu babci Liwi, która chcąc ustrzec wnuczkę przed nieświadomym powieleniem jej błędów z przeszłości, odkrywa przed nią bardzo bolesną historię swojego życia u boku bezwzględnego męża. Teraz już wie, że decyzje i wybory, których dokonujemy w życiu, znacząco wpływają na naszą przyszłość i jeśli wybierzemy źle, możemy ściągnąć na nasze barki krzyż, który będziemy dźwigać latami, a nie rzadko nawet przez całe życie. A ponadto, piętno naszej decyzji może odcisnąć się dotkliwie na życiu innych, niczemu niezawinionych osób.

Sama Luiza być może nigdy nie poznałaby tych mocno przejmujących kolei losów życia małżeńskiego swojej krewnej, gdyby nie pewna noc, kiedy to zastaje swoją babcię czytającą list, na który kapią jej łzy. Mało tego posłańcem, który dostarczył list kobiecie, okazuje się hrabia Edwin Horodyński, członek sąsiadującego z dworem Lubienieckich, aczkolwiek od lat zwaśnionego z nimi dworu Horodyńskich właśnie. Pod wpływem tej sceny Luiza postanawia znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania i obawy. Co stoi za konfliktem, który poróżnił oba rody, jak również, czy ona sama może czuć się bezpieczna, przebywając blisko Edwina Horodyńskiego, który ze względu na swoje uwielbienie do płci pięknej nie cieszy się zbyt dobrą opinią? Jeśli i wy jesteście ciekawi odpowiedzi na te pytania, a jestem przekonana, że tak właśnie jest, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Ja niczego więcej nie zdradzę ponadto, że Urszula Gajdowska podjęła się poruszenia naprawdę trudnych tematów, które poruszą każdego, kto spędzi czas z tą wspaniałą książką. Przeczytamy tu o przemocy, zazdrości poświęceniu dla dobra innych, samotności, tęsknocie za prawdziwą miłością i pragnieniem nigdy niezaznanego szczęścia, ale także o stracie, śmierci i największym cierpieniu, jakiego może doświadczyć kobieta i matka. To, co dodatkowo mocno ujęło mnie za serce to uwaga, jaką autorka poświęca problemom zdrowotnym osób starszych, takim jak demencja starcza i opiece nad nimi.

Zapewne domyślacie się już, że podczas czytania tej książki w sercu każdego z nas zrodzi się bardzo wiele silnych emocji, a nawet wyciśnie ona łzy z naszych oczu. Stanie się tak za sprawą dojmującego autentyzmu wszystkiego, o czym czytamy, jak również ponadczasowości podjętych w niej tematów, Doskonale wiedziała o tym również Ula, dlatego, aby pozwolić swoim czytelnikom odetchnąć i ochłonąć zrównoważyła całość, wplatając w kreowaną przez siebie opowieść wątek romansu opartego na swego rodzaju grze oplecionej w konwenanse, w której nie brakuje humoru sytuacyjnego. Wydawać, by się mogło, że jest to powieść typowo kobieca. Myślę jednak, że z uwagi na bardzo ciekawy wątek w pewnej mierze zagadki kryminalnej, która może rzucić zupełnie nowe światło na tragiczne zdarzenia mające swój początek jeszcze w powstaniu, a której rozwiązania podjął się duet idealny, mężczyźni również doskonale odnajdą się w tej historii.

Nie są to jednak jeszcze wszystkie atuty tej książki. Jak przystało na powieść historyczną, autorka wspaniale oddała klimat i realia tamtych czasów, a także wzbogaciła ją o bardzo istotne fakty historyczne, jak również ciekawostki dotyczące wiejskich obyczajów. Oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o wspaniałej kreacji bohaterów powieści, zarówno tych pierwszoplanowych, jak i drugoplanowych. W parze z wielowątkowością powieści idą również jej wielowymiarowi bohaterowie. Tak jak samo życie nigdy nie jest tylko czarne albo tylko białe, tak samo oni są barwni i niejednoznaczni. Natomiast ich postawy, zachowania i decyzje wzbudzają w nas czytelnikach często skrajnie różne odczucia. Przy czym samej autorce udało się uniknąć ich oceniania i tego samego uczy nas. Pamiętajmy o tym, że nie mamy prawa nikogo oceniać, ponieważ nigdy nie założymy tych samych butów, w których ten ktoś kroczy przez życie.

Myślę, że już wiecie, iż warto przeczytać „Zranione serca”, ale niech wybrzmi to, że ja z całego serca każdemu tę książkę polecam. Możecie mi wierzyć, że pochłonie was ona  bez reszty i odłożycie ją na półkę z poczuciem wielkiej satysfakcji czytelniczej. Jeszcze długo po skończonej lekturze  będziecie o niej myśleć w odniesieniu do własnego życia, by wreszcie zrozumieć, że wszystko, co nas spotyka ma swój początek i koniec w miłości.

[Materiał reklamowy] Autorka Urszula Gajdowska, Wydawnictwo Szara Godzina.

środa, 13 marca 2024

"Dama w kapeluszu" Anna Stryjewska / recenzja premierowa

Witam was moi kochani w wyjątkowym dla mnie, wielbicielki dobrej książki, jak i z pewnością również dla szerokiego grona pozostałych czytelników dniu. A ten dzień bez wątpienia czyni wyjątkowym dzisiejsza uroczysta premiera najnowszej książki Anny Stryjewskiej „Dama w kapeluszu”, którą świętujemy wspólnie z autorką oraz wydawnictwem Skarpa Warszawska, które wspaniale zaopiekowało się najmłodszym literackim dzieckiem Ani. Nie da się zaprzeczyć, że dzień premiery jest najlepszym momentem, aby opowiedzieć wam nieco więcej o historii, którą skrywają karty powieści, co też z wielką radością i przyjemnością uczynię. Posłuchajcie zatem.

Tym razem akcja powieści osadzona została w dwudziestoleciu międzywojennym i w przeważającej części dzieje się w Łodzi, która jak wiemy, jest bardzo bliska sercu Ani. Zanim jednak przeniesiemy się do tego miasta, najpierw rozpoczynając lekturę książki, trafiamy do niewielkiej wioski pod Rzgowem, gdzie wspólnie z rodziną mieszka jej główna bohaterka, młodziutka Apolonia Marchew. Już z chwilą rozpoczęcia lektury książki silne emocje chwytają nas za serce, bo oto stajemy się obserwatorami bardzo poruszającej sceny, w której dziewczyna zmuszona jest uciekać z domu z zaledwie kilkoma groszami przy duszy otrzymanymi od matki zatroskanej o bezpieczeństwo córki. I tak zaczynamy towarzyszyć Poli w trudnej drodze w nieznane, ku niepewnej przyszłości.

Jak wiadomo, Łódź tamtego okresu w historii Polski to miasto niezwykle różnorodne, stanowiące zlepek czterech kultur, a także, o czym przeczytamy w książce miejsce wielu zmian kulturowych i artystycznych. To właśnie wtedy zaczęły powstawać kabarety i teatry. Wówczas organizowano wystawy obrazów. Nie da się jednak nie wspomnieć, iż tamtejsza Łódź to miejsce wielu kontrastów, co wspaniale udało się autorce ukazać w książce. Nie tylko tych wewnętrznych wynikających z różnic i odmienność między życiem ówczesnej bohemy a tym, jakie wiedli ludzie nisko urodzonych, o których nasza Pola przekona się z czasem, ale także tych będących niemalże przepaścią pomiędzy wsią a miastem, które dla dziewczyny, jawi się jako wielki świat pełen luksusu i przepychu.

Dzięki temu, że pisarka tak wspaniale oddała klimat i atmosferę tamtejszej epoki, my czytelnicy czujemy się częścią owych realiów, a sama Pola i jej los staje nam się bardzo bliska. Wspólnie z nią przemierzamy ulice miasta. Dziewczyna wynajmuje maleńki pokój w jego części zamieszkałej przez biedną część społeczeństwa. Teraz w niewielkiej przestrzeń, którą dzieli z czwórką współlokatorów, którzy podobnie jak ona sama wiedzą czym jest i jak smakuje bieda, staraa się przetrwać w tej trudnej dla nich codzienności. Oczywiście nie chcę zdradzać zbyt wiele, abyście sami mogli odkrywać tę niezwykle życiową i zajmującą opowieść. Napiszę tylko, iż relacje międzyludzkie mające w tej powieści swój początek właśnie dzięki spotkaniu się w tej życiowej niedoli piątki wyrazistych postaci mają dla czytanej przez nas historii duże znaczenie. Dowodzą temu, że na to, jak potoczy się nasze życie, bardzo często istotny wpływ mają osoby, które spotykamy na jego drodze, o czym sama Apolonia jeszcze niejednokrotnie się przekona.

Nie będzie natomiast spojlerem, jeśli napiszę, że  początki życia w nowym i zupełnie nieznanym dotychczas Poli środowisku nie były dla niej łatwe. Na szczęście mimo młodego wieku była ona osobą bardzo dojrzałą, pracowitą, odpowiedzialną i zdeterminowaną. Te wszystkie przymioty sprawiły, że udaje jej się znaleźć pracę w pracowni kapeluszy, w której klientkami są wytworne damy. Bardzo szybko okazuje się, że umiejętności zdobyte w domu rodzinnym przydają się naszej Poli i już wkrótce tworzone przez nią kapelusze zdobią głowy dam. W tym miejscu chciałabym zwrócić waszą uwagę właśnie na kapelusz. Jak również tytułową damę w kapeluszu. Otóż, kiedy bierzemy książkę do rąk i czytamy jej tytuł, z pewnością żywimy przekonanie, że to właśnie owa dama będzie główną jej bohaterką, Tymczasem autorka mocno nas zaskakuje i tak się nie dzieje. Jednak musicie wiedzieć, że dama w kapeluszu pojawia się w życiu Poli kilkakrotnie i za każdym razem mocno je odmienia. Sam kapelusz będący wówczas symbolem statusu społecznego, kobiecości i elegancji w życiu Poli odegra również znaczącą rolę.

Jeśli sięgniecie po ten tytuł, do czego oczywiście gorąco każdego zachęcam i namawiam, zapewniam was, że wszystko, o czym przeczytacie, zostawi trwały ślad w waszych sercach. Wyrazisty autentyzm kolei losów nie tylko Apolonii, ale także jej przyjaciół na dobre i na złe wywoła w czytelniku poruszenie, jak również refleksję nad przewrotnością losu. Tego, który niespodziewanie może odmienić nasze życie na lepsze, ale również tego, który czasem bardzo boleśnie uczy nas, aby doceniać to, co mamy i cieszyć się tym, gdyż w każdej chwili możemy to wszystko stracić, o czym świadczy zaskakujące, a wręcz szokujące zakończenia, z którym zostawia nas autorka, a uwierzcie mi takich niespodziewanych zwrotów, akcji w całości fabuły czeka na nas co najmniej kilka, ale o tym musicie przekonać się już sami.

W ostatnich słowach mojej recenzji chcę serdecznie pogratulować Tobie Aniu kolejnej wspaniałej powieści w twoim dorobku twórczym, a wydawnictwo Skarpa Warszawska nieśmiało, aczkolwiek bardzo serdecznie prosić o kontynuację, perypetii Poli, gdyż otwarte zakończenie „Damy w kapeluszu” wręcz się o nią prosi.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska]

wtorek, 12 marca 2024

" Dama w kapeluszu" Anna Stryjewska / Fragment przedpremierowy/ Spotkanie online



J
uż tylko jeden dzień dzieli nas od premiery najnowszej książki Anny Stryjewskiej "Dama w Kapeluszu" wydanej pod opieką wydawnictwa Skarpa Warszawska. Jest to niezwykle klimatyczna i życiowa powieść, w której autorka przenosi swoich czytelników do Łodzi okresu dwudziestolecia międzywojennego. Tętniącego życiem miasta stanowiącego wówczas zlepek wielu narodowości i kultur. Kontrastów biedy i bogactwa. Miasta nadziei, ale także trudów życia i niepewnej przyszłości. Już niebawem opowiem wam o historii, którą skrywają karty tego tytułu nieco więcej, a tymczasem zachęcam do przeczytania fragmentu przedpremierowego, który mam nadzieję, podsyci waszą ciekawość i zachęci do sięgnięcia po książkę. Ja jestem już po lekturze i na ten moment uchylając rąbka tajemnicy, napiszę tylko jedno słowo WSPANIAŁA!


Uśmiechnął się delikatnie. Coraz bardziej podobała mu się Apolonia. Wiedziała, czego chce, jednocześnie nie była natarczywa jak niektóre kobiety, które w swoim życiu spotykał.

Tylnymi drzwiami wyszli na zaplecze, gdzie mieściła się skromna pracownia z jednym niedużym oknem. Pomieszczenie było mało nasłonecznione, posiadało niewielki stół, na którym leżały wielkie nożyce i szablony. Pola dostrzegła obok nóż do krojenia, maszynę do szycia i przybory do kreślenia. Na drugim stole leżały kawałki filcu, aksamitu i tektury. Panował tu spory bałagan, w dodatku, w porównaniu z wyposażeniem u pani Miry, było bardzo ubogo.

– Najpierw muszę tu posprzątać, uporządkować rzeczy, a potem koniecznie stworzyć nowy model. O ile się pan Ksawery zgodzi. Te, które pan posiada w sklepie – zatrzymała się, nie chcąc urazić właściciela pracowni – z całym szacunkiem… – chrząknęła wymownie – są już dawno niemodne.

Spojrzała na mężczyznę, który uśmiechnął się tylko z przekąsem, chwycił końcówkę wąsa i okręcił wokół palca.

– Niemodne? – powtórzył. – A co pani zdaniem jest modne?

Szyk i prostota! – wypaliła. – Teraz kobiety stawiają na funkcjonalność i wygodę! Duże kapelusze noszą stare dewotki!


A już dziś o 19:00 na Facebookowym profilu Autorzy książek w obiektywie odbędzie się spotkanie autorskie online, podczas którego Anna Stryjewska opowie nam o swoim najmłodszym literackim dziecku. Gorąco zachęcamy  do dołączenia do wydarzenia.


https://www.facebook.com/events/367089656146154/?acontext=%7B%22event_action_history%22%3A[]%7D 

Serdecznie zapraszamy.


[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Skarpa Warszawska.




niedziela, 10 marca 2024

" Wiele do stracenia. Cienie przeszłości" Marek Marcinowski / Zapowiedź patronacka



M
am dla was moi kochani wspaniałe wieści. Już 16 kwietnia 2024 roku swoją premierę będzie miała książka Marka MarcinowskiegoWiele do stracenia. Cienie przeszłości". Jest to bardzo wyczekiwana przeze mnie kontynuacja wspaniałej powieści „Wiele do stracenia". A to nie koniec dobrych informacji, gdyż blog Kocie czytanie z wielką radością i przyjemnością objął ten tytuł swoim patronatem medialnym. Wkrótce opowiem nieco więcej o tym, co tym razem przygotował dla nas autor, a tymczasem rąbka tajemnicy uchyli wydawnictwo Anatta.

OPIS OKŁADKOWY:

Andrew Freshet, ścigany przez cienie przeszłości nowojorski finansista, próbuje odnaleźć się w chaosie własnego życia. Po krótkiej bezczynności powraca do bezwzględnego świata wielkich pieniędzy. Kto okaże się sojusznikiem, a kto wrogiem? Czy uda mu się zwyciężyć w partii biznesowych szachów, gdzie najmniejszy błąd może kosztować fortunę?

RECENZJE OKŁADKOWE:

„Świat grubych ryb i rekinów biznesu, codzienność, w którą zostało wpisane ryzyko oraz ważne decyzje. Te, od których może zależeć życiowy sukces albo spektakularna porażka. Nieczyste zagrywki, tajemnice i pieniądze, wokół których obraca się prawie wszystko. Autor zabiera Czytelnika w surową rzeczywistość dyktowaną przez wyrachowanych graczy i ich negocjacyjne sztuczki. Kiedy oddech wroga wciąż czuć na plecach, niczego nie można być pewnym. Czy w takim świecie jest miejsce na miłość, sentymenty i czysto ludzkie gesty? Polecam. Niezapomniana przygoda”.

Weronika Tomala, pisarka, twórczyni strony ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com

„Tę książkę czyta się z wielką przyjemnością i pewną zachłannością. Świat wielkiego biznesu spotyka się z intrygą, a nierozwiązane problemy przeszłości odbijają się czkawką. W całej tej przygodzie przeplatają się zarówno wątki słodkie, jak i okrutne. Zręcznie wplecione treści skłaniają czytelnika do przemyśleń, pokazując, jak ważne jest planowanie w przód, aby efektami naszych wyborów móc się cieszyć, a nie martwić. W końcu to, o co nie dbamy, obraca się przeciwko nam”.

Grażyna Mendrych, certyfikowany europejski doradca finansowy i inwestorka obracająca się w świecie wielkich pieniędzy. Reprezentantka funduszy inwestycyjnych i emerytalnych na walnych zgromadzeniach. Prywatnie siatkarka.

[Materiał reklamowy] Autor Marek Marcinowski.



czwartek, 7 marca 2024

" Czerwony pamiętnik" Ewelina Klimko

B
ardzo cieszy mnie fakt, że nasz polski rynek wydawniczy rośnie w siłę. Moje serce czytelniczki raduje się ogromnie, kiedy mam możliwość sięgnąć po książkę debiutującego autora. Za każdym razem jest to dla mnie swego rodzaju podróż w nieznane, w którą chętnie się wybieram i której jestem bardzo ciekawa. Dziś chciałabym w taką podróż zabrać również was, gdyż w ostatnim czasie dzięki uprzejmości wydawnictwa Dragon miałam wielką przyjemność spędzić wyjątkowy czas na lekturze pierwszej w dorobku twórczym Eweliny Klimko powieści „Czerwony pamiętnik” i już teraz muszę przyznać, że było to dla mnie niezapomniane przeżycie czytelnicze.

Zanim jednak opowiem nieco więcej o książce, chciałabym podzielić się z wami tym, czego możemy dowiedzieć się od samej autorki, chociażby na spotkaniach autorskich, a co mnie mocno ujęło za serce i sprawiło, że zupełnie inaczej odebrałam wszystko to, o czym przeczytamy na kartach tego tytułu. Otóż tytułowy czerwony pamiętnik istnieje naprawdę i jest wyjątkową pamiątką po nieżyjącej już babci pisarki, który to otrzymała po jej śmierci. Marzeniem babci było napisanie książki o swoim życiu, którego niestety nie zdążyła spełnić. Za to wnuczka postanowiła zrobić to za nią. I tak oto, między innymi na podstawie zapisków z owego pamiętnika powstała ta niezwykle klimatyczna i emocjonalna powieść. Nie bez powodu napisałam, że powstała ona nie tylko na podstawie wspomnianych zapisków, gdyż część z opisanych przez Ewelinę w książce wydarzeń jest fikcją literacką obrazującą życie babci Michaliny takim, jakim chciałaby je widzieć jako jej wnuczka.

Przejdźmy już zatem do samej fabuły utworu, która została podzielona na dwie płaszczyzny czasowe. Pierwszą z nich stanowi współczesność, w której poznajemy Emilię. Młodą kobietę, która wspólnie z przyjacielem prowadzi pracownię dzieł sztuki oraz galerię. Ponadto fascynują ją stare przedwojenne domy i przedmioty, którym nadaje nowe życie. Postanawia odrestaurować starą biblioteczkę babci, w której znajduje schowek skrywający jej osobisty pamiętnik. My czytelnicy wspólnie z kobietą przenosimy się do czasów drugiej wojny światowej, a także czasów powojennych, w których wspólnie z Emilią poznajemy trudy życia młodziutkiej dziewczyny w czasach wojennej zawieruchy i niepewności jutra, które nigdy może nie nadejść. Poznając koleje jej losów, doświadczamy bardzo wielu silnych emocji. Nie tylko tych trudnych wynikających z czasów, w jakich przyszło jej żyć. Strach, zwątpienie, brak sił do walki, ale także tych pięknych jak miłość, determinacja, nadzieja.

Ten pamiętnik miał sprawić, że Emilia pozna lepiej swoją babcię i rzeczywiście tak się stało. Czytając tę książkę, uświadamiamy sobie, jak niewiele wiemy o naszych bliskich. Historia Michaliny przypomina nam, aby doceniać i dostrzegać to, co mamy. Często bowiem żyjemy owładnięci tęsknotą, ułudą, mrzonką, nie dostrzegając wartości tego, co mamy obok siebie. Również doświadczenie życiowe tej kobiety uczy nas, abyśmy nie oceniali zbyt pochopnie innych ludzi. Życie bowiem nierzadko wymusza na nich zakładanie masek, które uniemożliwiają im bycie do końca sobą, a tym samym postępowanie w zgodzie z samym sobą.

To jednak jeszcze nie ostatnia życiowa lekcja, którą dostaniemy, sięgając po tę książkę. Jej lektura uświadomi nam również, że przeszłość naszych krewnych, nigdy nie jest wyłącznie  ich przeszłością, gdyż jak sami się przekonacie, w tej opowieści przeplata się ona z teraźniejszością i dopełnia przeznaczenia.

„Dziewczyna popatrzyła na siebie i wydawało jej się, że jest starsza niż w rzeczywistości. Dostrzegła w sobie pewną nieuchwytną zmianę, jakby przeżycia babci na nią wpłynęły. Zdawała sobie sprawę, że doświadczenia przodków kształtują potomnych, i można odziedziczyć pamięć wydarzeń, które rozgrywały się na wiele lat przed ich urodzeniem. Teraz miała okazję przekonać się o tym na własnej skórze”.

„Czerwony pamiętnik” to piękna i niezwykle klimatyczna powieść fabularyzowana z solidnie dopracowanym tłem historycznym, która poruszy każdego, kto zechce poświęcić jej swój czas, do czego gorąco zachęcam. Jestem przekonana, że dotknie ona najczulszych strun waszych serc i dusz. Nie mogłabym nie wspomnieć także o tym, że jest to również książka o książkach. Książkach, które są naszym dziedzictwem i które w tej powieści, a także w historii naszego kraju odegrały bardzo ważną rolę. Każdy znajdzie w tej historii coś dla siebie. Bo choć mogłoby się, wydawać, że jest ona adresowana do kobiet, to mężczyźni również na pewno będą zadowoleni, oddając się jej lekturze. Satysfakcję czytelniczą zapewnią nam nie tylko wciągająca historia i tło historyczne, ale także zajmująca zagadka kryminalna, którą wspólnie z bohaterami próbujemy rozwikłać. Na uwagę i uznanie zasługuje również plastyczny, wręcz malujący przed naszymi oczami słowem piękne obrazy język, jak również ciekawe kreacje bohaterów, którzy są mocno niejednoznaczni.

Te wszystkie aspekty sprawiają, iż bez wahania mogę napisać, że debiut literacki okazał się bardzo udany, co bez wątpienia czyni Ewelinę Klimko bardzo obiecującą autorką. Oddała w nasze ręce książkę, która od początku budzi naszą ciekawość i zainteresowanie Tak zostaje aż do ostatnich stron, a samo zakończenie zaskakuje. Kochana serdecznie Ci gratuluję i z niecierpliwością, czekam na to, co teraz dla nas przygotujesz. Jestem pewna, że babcia patrzy na Ciebie z góry i jest dumna.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Dragon