https://www.facebook.com/share/159BhZYthz/
Życzę wam miłego weekendu i uciekam. Lećcie oglądać biżuterię. Będzie mi miło, jeśli powiecie Paulinie, że jesteście ode mnie 😘
https://www.facebook.com/share/159BhZYthz/
Życzę wam miłego weekendu i uciekam. Lećcie oglądać biżuterię. Będzie mi miło, jeśli powiecie Paulinie, że jesteście ode mnie 😘
Pozwoliłam sobie przytoczyć te piękne słowa nie bez powodu, gdyż dziś przychodzę do was kochani z recenzją wyjątkowej książki, której geneza, doskonale oddaje i odzwierciedla prawdę z owych słów płynącą. A mam na myśli debiutancką powieść Iwony Feldmann „Rozdzieleni”, której autorka, ku uciesze nas czytelników zdecydowała się dać drugie życie, dzięki czemu niedawno świętowaliśmy premierę nowego jej wydania. Przyznam szczerze, że nie miałam okazji poznać opisanej na kartach książki historii w pierwszej jej odsłonie i jest to także początek mojej czytelniczej przygody z twórczością tej pisarki. I już teraz mogę otwarcie powiedzieć, że to swego rodzaju spotkanie literackie okazało się niezwykłe, z pewnością niezapomniane i pełne zaskoczeń. A pierwszym zaskoczeniem jest dla mnie niecodzienne połączenie gatunków literackich, które możecie mi wierzyć, tworzą mocno emocjonalną, poruszającą, ale także gorącą i elektryzującą nas opowieść, od której nie sposób się oderwać. W ręce każdego, kto zechce spędzić czas z „Rozdzielonymi”, do czego serdecznie zachęcam, trafi bowiem romans, z elementami erotyku, jak również, z czym nie spotykamy się zbyt często wątkami historycznymi. A chcąc jeszcze bardziej podsycić ciekawość, tych z was, którzy teraz czytacie moją recenzję, zdradzę, że warstwę historyczną powieści tworzą autentyczne przeżycia rodziny pisarki, które stały się impulsem do tego, aby ulec potrzebie serca i opisując je, ustrzec od zapomnienia.
Zacznijmy jednak od początku. Wraz z przystąpieniem do lektury książki przenosimy się do roku 1905 i poznajemy młodziutką siedemnastoletnią Anielę, za którą ktoś inny napisał początek nowego etapu w jej życiu. Na nieszczęście tej pięknej dziewczyny o bezkresnych niebieskich oczach, przyszło jej żyć w brutalnym i bezdusznym świecie, w którym kobiety nie miały głosu. To mężczyźni decydowali o ich losie. Nie pytali o zdanie, nie dawali wyboru. Za nią zdecydował ojciec, oddając ją bogatemu chłopu. Taki stan rzeczy spotkał się z gwałtownym sprzeciwem dwóch braci Anieli. Zdarzenie to zerwało więzi rodzinne, a decyzja dziewczyny, którą poznacie, czytając książkę, będąca jednocześnie aktem wielkiego poświęcenia na rzecz rodziców i braci, rozdzieliła rodzeństwo, któremu już nigdy niedane było się spotkać. Żyją jednak ich potomkowie. A wśród nich 90-letni nestor rodu potomków braci Anieli - John, który mając w pamięci pewną, uwierzcie mi chwytającą nas za serce, do dziś niewypełnioną obietnicę postanawia odnaleźć zaginioną część rodziny. Co, o czym musicie przekonać się sami, wywoła niezłą burzę i wiele zawirowań w dotychczas stabilnym i uporządkowanym życiu dwójki młodych ludzi.
Naprzeciw siebie stają bowiem Anna, która nieco wbrew sobie zgodnie z wolą swojej babci, dumnej wojowniczki Wiktorii towarzyszy jej w niespodziewanej dla całej rodziny podróży, która jest niejako odpowiedzią na zaskakujące wszystkich zaproszenie z okazji urodzin Johna. Kobieta jest architektem o artystycznej duszy, której największą pasją jest malarstwo. Jest niezależna, a na taki model życia długo pracowała. Konsekwentnie, z godną podziwu determinacją walczy o siebie i swoje marzenia, w których pragnie odnieść sukces jako malarka. Nie wie jednak jeszcze, że już niebawem jej świat straci swoją stabilność, a ona sama znajdzie się na życiowym rozdrożu, który będzie wymagał dokonania niełatwych wyborów i podjęcia decyzji, które mogą wywrócić jej świat do góry nogami.
A to wszystko za sprawą Jamesa, wnuka Johna, który nie przyjmuje swoich odnalezionych krewnych z otwartymi ramionami. Jest prawnikiem i pilnuje rodzinnych interesów. Nowo poznanej rodzinie zarzuca interesowność i chęć zagarnięcia nie swoich pieniędzy. Za nadrzędny cel obiera sobie, jak najszybsze pozbycie się z ich życia gości seniora. Wszystko zmienia się, gdy ten zawsze stanowczy, zimny, a momentami nawet oschły mężczyzna poznaje naszą Annę. Jak się możecie domyślać, tutaj rozpoczyna się wspomniany wątek romansowy, który obrazuje pełną sprzeczności walkę pomiędzy pragnieniami i namiętnością zakazanego uczucia a racjonalnym wyborem rozsądku.
To, co musi zostać tu powiedziane i zaznaczone, to fakt, że od momentu rozpoczęcia się wątków osadzonych we współczesności, które z kolei są wyłącznie fikcją literacką, akcja toczących się w książce wydarzeń dzieje się dwutorowo. Za sprawą retrospekcji cały czas towarzyszymy Anieli i jej rodzinie, by móc poznawać ich mocno przejmujące i wywołujące ogromne wzruszenie koleje losów. Ja nie byłam w stanie powstrzymać łez. Wszystko to, co dzieje się na płaszczyźnie historycznej fabuły książki skłania nas do głębokich przemyśleń dotyczących tego, jak jedna decyzja może zaważyć na życiu wielu pokoleń rodziny. W moim odczuciu w głównej mierze to właśnie wątki historyczne czynią tę powieść wyjątkową, wspaniale ją wzbogacając.
„Rozdzieleni” to mądra i refleksyjna opowieść o istocie poszukiwania własnych korzeni, własnej tożsamości, a także różnych obliczach miłości. Zarówno tej rodzinnej, w której to właśnie rodzina jest największą siłą, jak i tej między kobietą a mężczyzną. Namiętnej i gorącej, która, albo da nam szczęście i spełnienie, albo nas zniszczy. Często jednak, aby docenić wartość rodziny, musimy, coś w życiu przeżyć. To bagaż życiowych doświadczeń jest determinantem systematyzującym naszą piramidę życiowych wartości i priorytetów. Wie o tym doskonale John, którego pokochałam całym sercem. Jeśli tylko sięgniecie po książkę i zechcecie go poznać, to zapewne przyznacie mi rację, że James jest wielkim szczęściarzem, mając takiego wspaniałego dziadka. Dziadka, który prowadząc z nim bardzo ciekawe dyskusje bez podawania gotowych odpowiedzi, zmusza go do ważnych refleksji, z których my, czytający książkę również możemy, a nawet powinniśmy czerpać. Moją sympatię wzbudziła również postać Anny, której postawa i determinacja może być inspiracją godną naśladowania dla nas kobiet. Kobiet z pasją, które poza stabilnym życiem zawodowym mają również pasję i marzenia, do których realizacji uparcie dążą. Natomiast wielkie słowa uznania dla autorki należą się za kreację postaci Jamesa, który wzbudza w czytelniku mocno mieszane uczucia. Mimo to jest to postać tak bardzo wielowymiarowa i niejednoznaczna, że jego osoba jest dla nas zagadką. A gdzieś tam z tyłu głowy coś szepcze nam, że ten mężczyzna jeszcze nie powiedział nam o sobie wszystkiego.
Tutaj naprawdę wiele się dzieje, a niespodziewane zwroty akcji w połączeniu z dynamiką ich następowania czynią tę książę nieodkładalną. Czytamy ją z ogromnym zaangażowaniem, któremu towarzyszy szeroki wachlarz silnych emocji. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Zarówno miłośnicy powieści historycznych, jak również romansu i erotyku. Jednak zdecydowanie jest to propozycja książkowa dla dorosłego czytelnika. Nie tylko ze względu na sceny erotyczne, które, choć nie są mocno wyraziste, pobudzają zmysły i wyobraźnię, ale także ze względu na to, że aby dostrzec i docenić głębię i wartość tego wszystkiego, czym podzieliła się z nami autorka, przedstawiając perypetie rodzinne, do tej powieści trzeba dorosnąć emocjonalnie i wiedzieć, jak trudne, złożone i nieprzewidywalne bywa życie.
Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić was moi drodzy do przeczytania tego tytułu. Naprawdę warto. Iwona Feldmann włożyła w niego całe serce, co zdecydowanie czuje się podczas czytania. A także ogrom pracy, co zaowocowało tym, że ta piękna historia została zamknięta w równie pięknej oprawie graficznej, która przyciąga wzrok czytelnika i sprawia, iż nie da się przejść obok niej obojętnie. A kiedy już zaczniecie ją czytać, wciągnie was bez reszty i niepostrzeżenie dla siebie samych dotrzecie do ostatniego zdania zapisanego na jej kartach. Samo zakończenie sprawi natychmiast, że będziecie chcieli niezwłocznie sięgnąć po kontynuację. Bo ta książka jest tak samo zaskakująca, jak zaskakujące jest życie.
[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Krople czasu
Teraz kiedy rozpoczynamy lekturę „Córki Racheli” mamy już rok 1943, a do tamtego pamiętnego spotkania, kiedy wytworna i bogata dama w kapeluszu, która już niejednokrotnie wpływała na życie Apolonii, powierza jej swoją córkę, Pola wraca we wspomnieniach, gdyż wszelki ślad po kobiecie zaginął. Dziewczynka jest Żydówką, co w obliczu terroru panującego we wcielonej do Rzeszy Łodzi, w której w przeważającej części została osadzona fabuła książki, staje się śmiertelnym zagrożeniem nie tylko dla Ady, bo tak właśnie jej na imię, ale dla każdego, kto podejmie się tak karygodnego w oczach okupanta czynu, jakim jest ukrywanie żydowskiego dziecka. Śmiało można powiedzieć, że wszystko, o czym przeczytamy na kartach tej, co już teraz mogę wam zdradzić chwytającej za serce opowieści, jest zapisem okrutnych i nieludzkich działań niemieckich zmierzających do likwidacji wszelkich przejawów polskości, a także wprowadzeniu szeroko zakrojonych ograniczeń mających, najbardziej jak, to tylko możliwe utrudnić życie zarówno Polakom, jak i Żydom, którzy stali się ofiarami okrucieństwa nazistowskiego holokaustu. Pisarka dołożyła wszelkich starań, aby w mocno realistyczny i przemawiający do świadomości czytelnika sposób przedstawić realia tych trudnych i niepewnych czasów, a także ukazać wpływ wojennej rzeczywistości na ludzkie życie. I uwierzcie mi, z tym zapewne niełatwym zadaniem, poradziła sobie doskonale.
Oczywiście tło historyczne, odsłaniające najczarniejsze karty historii wzbogacone zostało o angażującą i wciągającą każdego, kto zechce spędzić czas z tą książką warstwę obyczajową, która jest pięknym świadectwem tego, że nawet najbardziej dotkliwe prześladowania w wielu ludziach żyjących w tych przerażających czasach nie były w stanie zabić przejawów człowieczeństwa. Dla Poli, która poświęciła swoje życie, by ratować to biedne, niczemu niewinne dziecko, jego bezpieczeństwo stało się priorytetem, za który być może przyjdzie jej zapłacić najwyższą cenę. To książka, która mimo trudnej tematyki daje nadzieję na lepszą przyszłość, jaka nigdy nie zgasła w sercu Poli, którą podtrzymuje również u swojej podopiecznej. A nadziei nigdy nie zabrakło, gdyż jak się przekonacie czytając książkę, choć w kontekście strachu, wszechobecnego reżimu i niepewnej przyszłości jutra, zapewne zabrzmi to wręcz niedorzecznie, to bez wątpienia można powiedzieć, że Pola jest wielką szczęściarą. A to dlatego, że ma blisko siebie przyjaciół, którym może ufać bezgranicznie. A zaufanie w czasach, kiedy nigdy do końca nie można było być pewnym, kto jest przyjacielem i przy kim można było czuć się bezpiecznym, było jedną z największych wartości.
Bo to jest także powieść o wyjątkowej wieloletniej przyjaźni grupy przyjaciół, którzy są dla siebie, jak rodzina. Wiele już wspólnie przeżyli i razem przeszli przez wiele nieszczęść. Teraz są dla siebie wsparciem i siłą, która nie pozwala się poddać, kiedy przychodzi niemoc i zwątpienie. To przykład przyjaźni gotowej do największej ofiarności, by pomóc sobie wzajemnie i być dla siebie największym oparciem. W książce odnajdziemy wiele życiowej mądrości, która ma ponadczasowy wymiar i skłoni nas do głębokich refleksji także na płaszczyźnie obecnego życia. Bo choć czasy i okoliczności, w których żyjemy się zmieniają to pewne wartości pozostają niezmienne. A jedną z nich jest fakt, że człowiek bez drugiego człowieka nie jest w stanie przetrwać, kiedy przychodzą naprawdę trudne czasy. A obok przyjaźni nieustannie płonie iskierka nadziei i optymizmu, która pozwala wierzyć w rychłe zakończenie wojny. A z optymizmem w przyszłość pozwala patrzeć między innymi miłość, która rodzi się w sercach naszych bohaterów mimo wszelkich przeciwności losu. To właśnie miłość dodaje odwagi i determinacji do tego, aby snuć plany u boku ukochanej osoby i wierzyć, że na polskim niebie zaświeci jeszcze słońce.
To, co warto zaznaczyć i na co warto zwrócić uwagę podczas czytania książki to wspaniale ukazane w niej różnorodne postawy ludzi, które są dla nas cenną płaszczyzną do przemyśleń. Jestem przekonana, że będą w książce takie postacie, które w pierwszej chwili wielu z was oceni bardzo surowo. Zanim jednak kogokolwiek poddamy takiej ocenie, pamiętajmy o kilku ważnych aspektach. Po pierwsze nigdy nie wiemy, jak sami zachowalibyśmy się będąc w tak trudnym położeniu, gdzie stawką jest nasze życie. Pamiętajmy, że człowiek czujący zagrożenie zrobi wszystko, by przetrwać i ujść z życiem. Ponadto w książce pada bardzo ważne i prawdziwe stwierdzenie, iż to nie ludzie są źli, a system, który wmawia im swoje idee. W tym przypadku ideę czystości rasy. A co za tym idzie autorka przypomina nam, że tak, jak w każdym narodzie nie wszyscy jesteśmy dobrzy i nie wszyscy jesteśmy źli, tak samo w niemieckim były też jednostki, które były dobre. Ludzie którzy, mimo że należeli do narodu okupanta, wykazywali wobec nas Polaków, czy też narodu żydowskiego chęć niesienia pomocy.
Jak widzicie, mimo że Łódź nie ucierpiała podczas wojny architektonicznie, to jej mieszkańcom było wówczas naprawdę ciężko. Jednak zostawmy na chwilę to miasto, gdyż jak wspomniałam na wstępie recenzji, jest również moment w biegu wydarzeń, opisany w książce, kiedy przenosimy się w inne miejsce. Otóż wstrząsająca sytuacja, która nawiasem mówiąc, sprawia, że serce czytelnika zamiera na dłuższą chwilę jest niejako następstwem tego, że przenosimy się na wieś, a tym samym możemy przyjrzeć się, jak wojna była odczuwana właśnie tam. O tym jednak musicie przeczytać już sami.
„Córka Racheli” to bardzo emocjonalna powieść historyczna ukazująca mocno autentyczny i przejmujący obraz życia ludzi będących pionkami w nieludzkiej grze o władze i wyższość tych, dla których życie ludzkie nie ma żadnej wartości. To także zapadająca głęboko w serce historia pokazująca to, jak wojna niespodziewanie plącze ludzkie losy. Jak bardzo duży wpływ na nasze życie mają osoby, które spotykamy, sytuacje, w których się znajdujemy, czy też decyzje, jakie podejmujemy. To jedna z tych książek, w którą autorka włożyła nie tylko ogrom pracy merytorycznej, ale także całe serce. Dzięki temu my również sercem ją odbieramy. Jej bohaterowie stają nam się niezwykle bliscy. Drżymy o ich bezpieczeństwo, ale też cieszymy się ich radością, której źródłem jest wyjątkowa przyjaźń i piękna miłość, dająca, choć chwilowe ukojenie i spokój, który okupacja, ból i strach im zabrała. O tej książce chce się pisać bez końca, ale jednocześnie ma się świadomość, że niezależnie tego, co o niej napiszemy, nie uda nam się w pełni ukazać jej ogromnej wartości. Ją trzeba po prostu przeczytać, aby niemalże na własnej skórze poczuć to wszystko, o czym pisze i co chce nam przekazać Anna Stryjewska. Ta powieść zostawia nas z pięknym ponadczasowym przesłaniem, którego istotę stanowi wartość obecności drugiego człowieka, kiedy zawładnie nami niepewność i zwątpienie. Przez wszystko, co trudne łatwiej jest przejść, jeśli mamy w swoim życiu życzliwe nam osoby, które będą ciągnęły nas w górę, kiedy nam samym jest zbyt ciężko przejść przez próby, na jakie wystawia nas życie.
Książka ta wzruszyła mnie do łez i wzbudziła ogromną wdzięczność dla ludzi, którzy tworzyli bolesną historię ludzkich wyrzeczeń, dramatów, rozpaczy, lęku i poświęceń. Którzy musieli przejść przez piekło, abyśmy my mogli żyć tak, jak żyjemy. Nasza przeszłość nas kształtuje, dlatego powinniśmy czytać takie książki, jak właśnie ta powieść, abyśmy mogli wyciągnąć cenną lekcję z kart historii i ustrzec się powielania błędów, wzbudzających nasze obawy, że niestety historia może się powtórzyć.
[Materiał reklamowy] Autorka Anna Stryjewska
https://www.facebook.com/share/1KCMX31N9x/
Gdyby ktoś z was chciał złożyć swoje zamówienie u Ewy, gorąco polecam i zachęcam. Do każdego zamówienia Ewa podchodzi bardzo indywidualnie, dzięki czemu możemy zgłaszać swoje propozycje wzorów. Nadmienię tylko, że nie jest to współpraca reklamowa. Wszystkie te rzeczy kupiłam sama. A polecam je wam, gdyż lubię wspierać ludzi z pasją, którzy z sercem podchodzą do tego, co robią.
(Zakup własny)