piątek, 31 października 2025

"Szuflada z motylami" Monika Michalik

Każda opowieść jest jak starannie wytyczona mapa, prowadząca nas przez nieznane lądy ludzkiej psychiki i skomplikowanych życiowych ścieżek. Kiedy bierzemy do ręki nową książkę, zgadzamy się na rolę podróżnika, który porzuca znany azyl, by wyruszyć w głąb cudzych doświadczeń, poszukując uniwersalnych punktów zaczepienia. Lektura staje się schronieniem, miejscem, gdzie możemy bezpiecznie mierzyć się z najtrudniejszymi pytaniami o odporność ducha, potrzebę wolności i odwagę, by mimo ran z przeszłości, odnaleźć w sobie siłę na nowy początek. Dziś otworzymy drzwi do świata historii opisanej na kartach książki Moniki Michalik "Szuflada z motylami". Zanim jednak to zrobimy, warto pamiętać, że najcenniejsze w każdej literackiej podróży są te odkrycia, które pozwalają nam inaczej spojrzeć na nasze własne drogi. Życie, niczym misterny motyli wzór, potrafi nas zaskoczyć nagłymi zawirowaniami, które nierzadko wpychają nas w cień. W chwilach kryzysu, gdy przeszłość zdaje się przygniatać, a przyszłość jawi się jako mglista niewiadoma, często szukamy bezpiecznej przystani – miejsca, w którym powietrze pachnie dzieciństwem i nadzieją. Ostatecznie jednak to w nas samych, w odwadze do zmierzenia się z bólem i gotowości do ponownego rozpostarcia skrzydeł, tkwi klucz do uwolnienia i do prawdziwej, wewnętrznej przemiany. ​Taka podróż ku wolności i odrodzeniu stanowi sedno tej powieści, która w poruszający sposób ukazuje, że nawet po największej burzy można odnaleźć w sobie siłę, by na nowo nauczyć się latać. Nie zwlekając już ani chwili dłużej, sprawdźmy zatem, co czeka na nas w sercu książki.

Poznajcie Kingę, kobietę, która udręczona latami przemocy domowej i nękana przez byłego męża, postanawia całkowicie zniknąć. Ucieka do ukrytego w leśnej głuszy, pełnego wspomnień domu po babci, gdzie powietrze pachnie dzieciństwem i spokojem. Czy w sielskim otoczeniu, sadząc ogród, który ma przyciągnąć motyle, Kinga zdoła zaleczyć rany i odnaleźć drogę do samej siebie? Nadzieja pojawia się wraz z Mikołajem, przyjacielem z dawnych lat, który również skrywa bolesne blizny. Ich relacja, delikatna jak skrzydło motyla, musi zmierzyć się z przeszłością Kingi, która nie zamierza jej tak łatwo opuścić. Czy dwoje poranionych ludzi odważy się na nowo „nauczyć latać” i uwierzyć w miłość? Ta powieść to subtelna, ale mocna opowieść o potrzebie wolności, kobiecej sile i walce o prawo do szczęścia.

Kobieta, wyczerpana walką i poczuciem beznadziei, podejmuje decyzję o ucieczce i odosobnieniu. Wyjeżdża do domu po babci, położonego w ustronnej, sielskiej scenerii, gdzie czas płynie inaczej, a otaczające lasy i cisza stają się pierwszymi sojusznikami w procesie terapii i uzdrawiania. To tutaj, w otoczeniu natury, rozpoczyna się jej powolne odnajdywanie siebie. Sam dom i wiejskie otoczenie wprowadzają ważny wątek terapeutyczny – ucieczkę od toksycznego świata i powrót do korzeni i spokoju dzieciństwa.

​Kluczowym, metaforycznym i tytułowym wątkiem jest szuflada z motylami. Przypadkowo odnaleziona na strychu skrzynia skrywa pamiątki po babci Kingi – siatkę na motyle i wyblakłe zapiski o marzeniu stworzenia ogrodu pełnego kolorowych skrzydeł. Ta szuflada staje się dla Kingi bramą do wspomnień i katalizatorem przemiany. Motyw spełniania marzeń babci – sadzenie kwiatów, tworzenie ogrodu – symbolizuje nie tylko hołd i tęsknotę, ale przede wszystkim jej własne odradzanie się. Ogród, który Kinga tworzy, jest dosłownym i symbolicznym odbiciem jej wewnętrznego świata: z chaosu i pustki rodzi się piękno, nadzieja i siła. Motyl staje się zaś dominującym symbolem przemiany, lekkości, wolności i ulotnego piękna, a Kinga, niczym gąsienica, wychodzi z cienia, by na nowo nauczyć się latać.

Mikołaj, również dźwiga na sobie brzemię przeszłości i ciche blizny, co stanowi wątek pokrewieństwa dusz i wzajemnego uzdrawiania. Ich relacja jest delikatna, pełna nieśmiałości i ostrożności, budowana powoli, w cieniu obaw i lęków Kingi. Stopniowe odzyskiwanie zdolności do zaufania i wiary w miłość jest głęboko wzruszającym motywem, który podkreśla, że na prawdziwe uczucie i szczęście nigdy nie jest za późno, nawet dla dwojga "poranionych ludzi". To nie jest porywczy romans; to delikatny taniec dwojga poranionych dusz, które w sobie nawzajem odnajdują bezpieczną przystań. Czy dwoje ludzi, którzy tak wiele stracili, ma prawo do szczęścia? Michalik bada tę kwestię z psychologiczną głębią, pokazując, że miłość nie zawsze przychodzi z hukiem – czasem pojawia się szeptem, jak motyl siadający na otwartej dłoni. "Szuflada z motylami” to więcej niż tylko historia – to głęboka, poetycka refleksja nad procesem gojenia, odnajdywania własnej wartości i odzyskiwania skrzydeł, symbolicznie ujętych w tytule. To życiowa mądrość, ukryta w prozie, która dotyka najczulszych strun ludzkiej wrażliwości.

Książka jest piękną opowieścią o metamorfozie, która dokonuje się w życiu Kingi w ciszy i spokoju wiejskiego domu. Jej podróż nie jest szybką ucieczką, lecz powolnym, metodycznym procesem odnajdywania siebie. Przeprowadzka do domu po babci, ukrytego wśród lasów, jest symboliczna – to powrót do korzeni, do autentyczności. W tym odosobnieniu Kinga zaczyna na nowo budować swój świat, najpierw dosłownie – sadząc i pielęgnując babciny ogród, a jednocześnie metaforycznie – pielęgnując własne, zranione serce. Ogród staje się obrazem jej duszy: chaotyczny i zaniedbany na początku, z czasem, dzięki cierpliwości i miłości, przemienia się w kwitnące miejsce, przyciągające motyle. Jest to dowód na to, że piękno i życie mogą powrócić, nawet na najbardziej jałową glebę.

Głęboka mądrość tej książki skupia się na leczeniu ran przeszłości. Relacja Kingi z byłym mężem to echo traumy, która nie kończy się wraz z rozwodem, lecz wymaga od bohaterki determinacji i siły, by całkowicie odciąć się od tego, co ją niszczyło. Monika Michalik z niezwykłą delikatnością ukazuje, że wolność nie jest stanem zewnętrznym, lecz wewnętrzną decyzją. To odwaga, by dać sobie szansę na nowy początek – mimo blizn i lęku, który wciąż szepcze do ucha. Tytuł ten to zatem hymn na cześć siły kobiecej – nie tej głośnej i agresywnej, lecz cichej, wytrwałej i zdolnej do odrodzenia. To przypomnienie, że nawet gdy życie wydaje się zbyt ciężkie, wystarczy jedno wspomnienie, jedna iskra dawnej radości, by odnaleźć drogę do siebie. Ta książka to piękny, życiowy drogowskaz dla każdego, kto uważa, że zasługuje na drugą szansę i że wciąż jest w stanie posadzić swój własny, kwitnący ogród.

Ta historia to jednak nie tylko opowiada o odnajdywaniu siebie po traumie, ale także o transformacyjnej mocy wybaczania. Wybaczanie, często błędnie postrzegane jako akt dla drugiej osoby, jest w rzeczywistości darem ofiarowanym samemu sobie. Jest to proces, który pozwala bohaterce Kindze zamknąć bolesny rozdział przeszłości i symbolicznie odłożyć na bok ciężar, który latami nosiła na swoich barkach. Uwolnienie się od żalu i urazy jest kluczem do otwarcia nowej, czystej księgi życia, w której można na nowo pisać historię o wolności, spokoju i nadziei. To akt świadomego wyboru przyszłości ponad uwięzieniem w przeszłości.

Zagłębiając się w tę niezwykle wartościową historię, w moim sercu i duszy zrodził się wachlarz emocji. Od początkowej empatii dla trudnej sytuacji Kingi, po stopniowo narastającą nadzieję i ulgę, kiedy bohaterka zaczyna odnajdywać siebie. Były także momenty smutku i złości, w obliczu niesprawiedliwości, jakiej doświadcza Kinga, ale też wzruszenie i radość z jej małych zwycięstw i postępów. Lektura dała mi możliwość pochylić się nad kwestiami siły wewnętrznej, odwagi do zmiany życia oraz wartości prawdziwej przyjaźni i miłości. To lektura, która pozostawiła po sobie głęboki rezonans emocjonalny i skłoniła mnie do zastanowienia nad własnymi wartościami i życiowymi drogami. "Szuflada z motylami" to również przepiękna opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości. Kinga, odizolowana w leśnym domku, ma wreszcie okazję zmierzyć się ze swoimi demonami i odkryć, kim jest poza rolą ofiary. To historia o odradzaniu się do nowego życia, o sile natury, która pomaga zabliźnić rany, oraz o tym, jak ważne jest pozwolenie sobie na miłość i szczęście. Myślę, że wielu czytelników odnajdzie w tej książce cząstkę siebie i mnóstwo inspiracji.

Powieść ta wyróżnia się delikatnym, introspektywnym stylem i lirycznym językiem, który skutecznie kontrastuje z tematyką traumy. Autorka stosuje prozę intymną, pełną refleksji Kingi i subtelnych metafor (zwłaszcza motywu ogrodu i motyli), które nadają opowieści poetycki wymiar i symbolicznie odzwierciedlają proces odrodzenia. Kompozycja książki jest celowo niespieszna i medytacyjna, odzwierciedlając potrzebę czasu i ciszy, by bohaterka uleczyła rany po przemocy. Tempo akcji jest wolne, skupione na drobnych, codziennych czynnościach i powolnym budowaniu zaufania w relacji z Mikołajem. Kluczowym punktem zwrotnym jest ucieczka Kingi do domu babci, który staje się azylem i ramą kompozycyjną dla jej wewnętrznej transformacji, motywowanej symbolicznym pragnieniem stworzenia ogrodu. ​Emocjonalny wydźwięk powieści jest głęboko poruszający i pełen nadziei. Autorka z autentyzmem oddaje lęk i niską samoocenę Kingi, budząc empatię, ale jednocześnie prowadzi do afirmatywnego przesłania o kobiecej sile i odwadze do odzyskania wolności. Książka staje się w rezultacie wzruszającym hymnem na cześć dojrzałej miłości i wiary w możliwość nowego, szczęśliwego życia, mimo cichych blizn przeszłości.

Jeśli cenicie sobie powieści obyczajowe, które są emocjonalnie bogate, unikają patosu i skupiają się na autentycznym procesie dochodzenia do siebie, „Szuflada z motylami” oferuje to wszystko. To powieść o kobiecej sile, potrzebie wolności i fundamentalnej wierze w to, że na każdym etapie życia szczęście nigdy nie jest za późno. Dajcie się porwać tej historii – jest równie krucha i piękna, jak motyle, które Kinga pragnie przyciągnąć do swojego ogrodu i swojego serca. To książka dla każdego, kto szuka pokrzepienia, nadziei i inspiracji do odnalezienia wewnętrznej siły. To wzruszająca do łez opowieść dla osób, które w życiu doświadczyły cierpienia, poczucia osamotnienia czy przemocy, a teraz stają przed wyzwaniem odbudowania swojego świata. Jestem przekonany, że historia Kingi, jej droga od lęku do odzyskania siebie i marzeń, stanie się dla nich niczym balsam, udowadniając, że mimo bolesnych blizn zawsze można na nowo nauczyć się latać. Najmłodsze literackie dziecko Moniki Michalik polecam również miłośnikom literatury obyczajowej z głębokim przesłaniem psychologicznym, ceniącym subtelne opisy natury oraz relacji międzyludzkich. To mądra opowieść o tym, jak pamięć o miłości bliskich (babci) i wsparcie nowych, nieoczekiwanych uczuć (Mikołaj) mogą dać odwagę, by w małym, symbolicznym ogrodzie dla motyli zasadzić na nowo całe swoje życie. Tytułowa szuflada pełna wspomnień przypomina, że prawdziwe skarby, których potrzebujemy do szczęścia, często są ukryte głęboko w nas samych i w naszych korzeniach.

[Materiał reklamowy] Wydawnictwo Videograf.


wtorek, 28 października 2025

"Synowie jednego ojca" Konrad Makarewicz


Z głębi ludzkiego serca, z najskrytszych zakamarków pamięci, wyłaniają się historie, które na zawsze zmieniają nasze postrzeganie świata. Powieść Konrada Makarewicza "Synowie jednego ojca" to właśnie taka historia — bolesna i zarazem piękna opowieść o tym, jak głębokie rany potrafią na nowo zdefiniować miłość i braterstwo. To nie jest książka, którą czyta się obojętnie. Ona wibruje emocjami, zmusza do wstrzymania oddechu i każe zadawać pytania, na które odpowiedź wydaje się niemal niemożliwa. Makarewicz z mistrzowską precyzją maluje portret dziedzictwa, które jest zarówno przekleństwem, jak i siłą napędową, ukazując, jak przeszłość nieustannie pulsuje w nas niczym żywa rana. Ta książka to poruszający lament, ale i hymn o nadziei na odkupienie. To opowieść o tym, że nawet w największym mroku można odnaleźć promień światła, a najgłębsze rany mogą stać się źródłem niewyczerpanej siły.

Fabuła książki koncentruje się na losach dwóch braci Krzysztofa i Przemka, których połączyły więzy krwi, a rozdzieliły traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa. Dorastali w domu, gdzie przemoc, alkoholizm i brak miłości były codziennością, a ojciec był źródłem strachu, a nie oparciem. Ojciec, którego miłość była tylko krzykiem, a dotyk – ciosem. Krzysztof i Przemek, choć spleceni krwią, są niczym dwie odnogi tej samej rzeki, płynący w przeciwnych kierunkach. Ich dusze, niczym zniszczone przez burzę drzewa, wciąż noszą ślady przemocy i alkoholizmu, które zasiały w nich ziarna strachu i poczucia winy. To uniwersalny wątek – o tym, jak trudne początki rzeźbią dorosłość, jak cień przeszłości kładzie się na przyszłości, i jak ból, choć niewidoczny, staje się częścią naszej skóry. Jeden z braci, niczym ptak uwięziony w klatce zrywa się do lotu. Krzysztof ucieka w świat wielkomiejskiego blichtru i korporacyjnej iluzji, gdzie w garniturze i maskach próbuje zapomnieć o brudnej chacie i krzywdzie. To wątek o ucieczce, która nigdy nie jest pełnym wyzwoleniem, bo wspomnienia mają skrzydła, które wciąż wracają. Drugi, Przemek, zostaje, by niczym korzeń, próbować trzymać się ziemi, w nadziei, że tam, gdzie cierpiał, znajdzie sens. Ich losy to metafora ludzkiego dążenia do odnalezienia własnej tożsamości – czy należy uciekać od bólu, czy go przepracować?

A jednak, ponad zawiłościami życia, unosi się nić braterskiej więzi, cienka, lecz silna. Ich relacja to taniec dwóch ran – jednej, która krwawiła, i drugiej, która stwardniała w skorupę. Wątek ten to esencja nadziei, która rozkwita tam, gdzie wydawało się, że wszystko już umarło. Powieść pokazuje, że prawdziwe pojednanie nie polega na zapomnieniu, ale na przyjęciu bólu i zrozumieniu. Jest to proces, który wymaga odwagi i siły, i w tym przypadku, to jedyna droga do prawdziwego ocalenia. W tym wątku tkwi przesłanie, że choć przeszłości nie da się zmienić, można zmienić sposób, w jaki ją nosimy.

Czytając tę książkę, mamy wrażenie, że przeglądamy się w lustrze, w którym odbija się nasza rzeczywistość. Autor, niczym malarz, ukazuje kontrast między wiejską biedą a miejskim przepychem. Widzimy, jak w jednym świecie ludzie zmagają się z codziennością, a w drugim – z presją sukcesu i fałszem relacji. Wątek ten pyta, co jest gorsze – pusty portfel czy pusta dusza? To opowieść o maskach, które nosimy, aby ukryć nasze prawdziwe ja, i o tym, że pod każdą maską kryje się człowiek, który pragnie tylko jednego – być kochanym i zrozumianym. Powieść ta, niczym poemat pisany łzami i nadzieją, ukazuje, że w sercu każdego z nas, niezależnie od ścieżki, jaką wybraliśmy, wciąż tli się ogień, który czeka na to, by zostać rozpalony. To opowieść o miłości, która, choć zraniona, wciąż ma moc uzdrawiania.

Konrad Makarewicz uświadamia nam jednak, że nie ma uzdrowienia bez przebaczenia, nie tylko innym, ale przede wszystkim samemu sobie. W mistrzowski sposób ukazuje złożony i wielowarstwowy aspekt przebaczenia właśnie, który stanowi serce tej poruszającej historii. Przebaczenie u Makarewicza nie jest prostym, jednorazowym aktem, lecz długim i bolesnym procesem, który wymaga od bohaterów ogromnej siły, empatii i konfrontacji z własnymi słabościami. Powieść pokazuje, że prawdziwe przebaczenie jest możliwe tylko wtedy, gdy obie strony są gotowe do zmierzenia się z przeszłością. Głównym motorem narracji jest skomplikowana relacja między braćmi, która została zniszczona przez kłamstwa, zazdrość i niezrozumienie. Początkowo, zranienie jest tak głębokie, że wydaje się niemożliwe do uleczenia. Autor nie idealizuje tego procesu – przedstawia wahania, chwile słabości i powroty do nienawiści, co czyni postacie niezwykle wiarygodnymi. Przebaczenie w ich przypadku nie jest zapomnieniem, lecz świadomą decyzją o odrzuceniu ciężaru gniewu i żalu, co pozwala im na nowo zdefiniować swoje życie i odnaleźć spokój.

Autor podkreśla również uniwersalny wymiar przebaczenia, ukazując, że jest ono kluczem do pojednania nie tylko między jednostkami, ale także w szerszym kontekście społecznym. Poprzez losy braci autor stawia pytania o naturę winy, odpowiedzialności i możliwości odkupienia. To głębokie studium psychologiczne, w którym przebaczenie staje się ostatecznym dowodem na siłę ludzkiego ducha i triumf miłości nad nienawiścią.

W nasze ręce trafia książka, która wciąga od pierwszej strony, nie tylko swoją intrygującą fabułą, ale również głębią poruszanych tematów. To lektura, która pozostawia trwały ślad w umyśle i sercu, skłaniając do refleksji nad tym, co w życiu naprawdę istotne. Autor z niezwykłym wyczuciem maluje obraz trudnej relacji, ukazując złożoność więzów rodzinnych, w których miłość splata się z rozczarowaniem, a wzajemne zrozumienie z poczuciem obcości. Pisarz posługuje się pięknym, plastycznym językiem, który sprawia, że każda scena nabiera życia. Opisy są tak sugestywne, że czytelnik czuje się, jakby był świadkiem wydarzeń, a dialogi – pełne autentyzmu i emocji – pozwalają dogłębnie poznać psychikę bohaterów. Postacie są wielowymiarowe, niejednoznaczne, popełniają błędy i podejmują trudne decyzje, co czyni je niezwykle ludzkimi i bliskimi. Ta wzruszająca historia to uniwersalna opowieść o tęsknocie za bliskością i potrzebie przebaczenia. Ta książka to głębokie studium psychologiczne, które bada mechanizmy pamięci, wpływ przeszłości na teraźniejszość.

Pod szarym welonem codzienności, gdzie krople deszczu stukają o szyby, a szept wiatru opowiada o niespełnionych nadziejach, kryje się opowieść. Opowieść, która nie jest tylko zbiorem słów, lecz żywą tkanką utkaną z emocji, wyborów i przeznaczenia. W tej tkaninie, w "Synach jednego ojca", bije serce historii tak prawdziwej, że odnajdziecie w niej echa własnych zmagań, lęków i triumfów. Niech wasze dłonie nie zawahają się przed dotknięciem kartek, które są niczym kamienie milowe na drodze ludzkiego losu. Ta powieść to nie tylko zawiłe relacje rodzinne to pieśń o miłości, która potrafi być zarówno ukojeniem, jak i ostrzem, to lament nad stratą, który uczy, jak dźwigać ciężar wspomnień. Tutaj, w labiryncie losów braci, każdy zakręt ujawnia nową prawdę o tym, jak cienka jest granica między nienawiścią a przebaczeniem, między obietnicą a zdradą.

Sięgnijcie po tę książkę, a przekonacie się, że słowa mają moc nie tylko opisania świata, ale i jego tworzenia. Pozwólcie, by jej bohaterowie stali się waszymi towarzyszami na czas podróży w głąb ludzkiego serca, gdzie każdy skrawek mroku oświetlany jest promykiem nadziei. Otwórzcie ją, a znajdziecie w niej echo własnych pytań, odpowiedzi, które nie zawsze są proste, ale zawsze są szczere. "Synowie jednego ojca" to symfonia emocji, które z pewnością będą rezonować w waszych sercach jeszcze bardzo długo po odłożeniu książki na półkę. To portret rodziny, w której miłość i zdrada, wierność i zazdrość tworzą skomplikowany wzór, przypominający, że najgłębsze rany zadają ci, którzy są nam najbliżsi. Lektura ta, niczym starożytna tragedia, uczy nas pokory wobec sił, na które nie mamy wpływu, a które kształtują nasze życie. Pozostaje z nami, zmuszając do refleksji nad tym, co naprawdę znaczy być synem, bratem i człowiekiem.

[Zakup własny].

piątek, 24 października 2025

"Helena" Urszula Gajdowska/ Cykl Córki hrabiny

Książki bywają mostami przerzuconymi nad rzeką czasu, a seria Córki hrabiny jest z pewnością takim przejściem do epoki szeptanych sekretów i niespokojnych serc. W prozie Urszuli Gajdowskiej historia i romans splatają się jak nici w starodawnym gobelinie, ujawniając oblicza kobiet, które ośmieliły się sięgnąć po własny los. Dziś stajemy u progu lektury "Heleny" – trzeciego i ostatniego tomu trylogii. Zanim jednak pozwolimy, by wiatr przygody porwał nas na nieznane szlaki, zastanówmy się, jaką pieśń o odwadze, dziedzictwie i miłości wyśpiewuje finał tej wciągającej opowieści.

Zostajemy rzuceni w sam środek burzliwej przygody u boku najmłodszej z sióstr Modlińskich. Dotąd postrzegana jako najspokojniejsza i najbardziej chroniona, Helena nieoczekiwanie odkrywa w sobie determinację godną swych sióstr. Wszystko zaczyna się od enigmatycznego, zaszyfrowanego listu od madame Moreau – impulsu, który każe Helenie porzucić bezpieczny dworek i ruszyć śladem starożytnej mapy. Stawką jest odnalezienie zaginionego skarbu Złotej Ordy, a podróż wiedzie z Polski aż na egzotyczny Krym. U jej boku, oprócz brata i bratowej, pojawia się intrygujący i niebezpieczny Hubert Fleming – awanturnik, hazardzista i kłamca, który podstępnie podszywa się pod swojego brata bliźniaka, swatanego z Heleną. To właśnie ten człowiek o wątpliwej reputacji staje się katalizatorem zmian w życiu Heleny. Ich wyprawa to jazda bez trzymanki: zapomniane szlaki konne, podejrzane karczmy, morskie sztormy, starcia z krwiożerczymi piratami i bezwzględnymi przemytnikami. Co gorsza, Hubert włóczy za sobą nie tylko kłopoty, ale i przeklęty naszyjnik legendarnej królowej Tamar, który jest kluczem do mrocznych sekretów i źródłem śmiertelnego niebezpieczeństwa. Czy Helena odkryje maskaradę Huberta, zanim będzie za późno? Czy zdoła wyjść cało z opresji i poznać prawdę o dziedzictwie swojej rodziny? Ta powieść to mistrzowskie połączenie romansu historycznego i przygodowej intrygi, w której namiętność i śmiertelne ryzyko splatają się w niezapomniany finał.

Równolegle rozwija się intensywny wątek romantyczny, pełen namiętności i ryzyka. Uosobieniem chaosu i magnetycznego pociągu jest postać Huberta Fleminga, awanturnika i hazardzisty, który celowo podszywa się pod swojego brata bliźniaka, Horacego, swatana z Heleną. To kłamstwo tworzy główny motyw relacyjny, stawiając pod znakiem zapytania autentyczność uczuć i intencji. Helena, początkowo najspokojniejsza z sióstr, przechodzi głęboką przemianę, odkrywając w sobie siłę i odwagę w obliczu niebezpieczeństwa, a jej skomplikowana relacja z Hubertem stanowi oś dramatu emocjonalnego, w którym zdrada i zaufanie toczą nieustanną walkę. Motyw maskarady Huberta i jego nieczyste intencje w połączeniu z narastającą namiętnością do Heleny, stają się źródłem największego napięcia, a rozwikłanie tożsamości Huberta i jego prawdziwego celu jest jednym z kluczowych punktów kulminacyjnych.

W tle wielkiej przygody i romansu pobrzmiewa motyw odkrywania siebie i wyzwalania potencjału. Helena, dotąd pozostająca w cieniu bardziej stanowczych sióstr, musi udowodnić swoją wartość i determinację. Jej podróż jest nie tylko fizycznym dążeniem do skarbu, ale też wewnętrzną odyseją, która pozwala jej zrzucić wizerunek nieśmiałej panny i objawić prawdziwe, silne oblicze. Powieść, zamykając trylogię, stanowi finalne studium siły kobiecej w obliczu konwenansów i historycznych zawirowań, a cała akcja toczy się na tle barwnie nakreślonych realiów historycznych (rok 1835) i egzotycznych lokacji, co wzbogaca tekst o elementy historyczno-przygodowe.

To, co wyróżnia "Helenę" spośród typowych romansów historycznych, to mistrzowskie wplecenie elementów przygodowych z nutą mistyki i nadprzyrodzonej grozy. Urszula Gajdowska nie poprzestaje na XIX-wiecznych intrygach i romansach, ale sięga głębiej – do mrocznej przeszłości i potężnych sił, które wciąż kształtują teraźniejszość. W tle poszukiwań starożytnej mapy kryje się bowiem cień pradawnej klątwy pustynnej wiedźmy, która strzeże sekretów Złotej Ordy. Ten magiczny element dodaje stawce zupełnie nowego wymiaru. Bohaterowie muszą mierzyć się nie tylko ze szpiegami, przemytnikami i piratami, ale i z fatum, które zdaje się kierować ich krokami. Najbardziej intrygującym macguffinem jest tu jednak przeklęty naszyjnik legendarnej królowej Tamar, który wpada w ręce Huberta Fleminga. Ten z pozoru nieistotny artefakt staje się katalizatorem kłopotów, przyciągając do bohaterów niebezpieczeństwo i wzmacniając mroczne siły. Obecność klątwy i magicznego talizmanu wprowadza do romansowej przygody element ryzyka i tajemnicy, podnosząc ciśnienie akcji i sprawiając, że walka Heleny o odnalezienie prawdy i przeznaczenia nabiera niemal epickiego wymiaru. Czy nasi bohaterowie zdołają przechytrzyć nie tylko ludzi, ale i przeznaczenie? To pytanie trzyma w napięciu do ostatniej strony.

Motywem wiodącym dla rozwoju postaci jest przemiana Heleny. Początkowo najmniej zdeterminowana i odważna spośród sióstr, w obliczu zagrożenia i wymogów drogi odkrywa w sobie wewnętrzną siłę i odwagę. Jej podróż to inicjacja, dzięki której staje się pełnoprawną bohaterką, zdolną walczyć o swoje przeznaczenie i miłość. W chaosie i niebezpieczeństwie odnajduje swój spokój, a nieśmiałość ustępuje miejsca determinacji. ​„Helena” to zatem płynne połączenie romansu historycznego i powieści awanturniczej, gdzie arystokratyczne konwenanse kruszeją pod naporem walki o miłość, skarb i uwolnienie się od klątwy przeszłości.

Powieść ta jest prawdziwym wirującym kalejdoskopem emocji, wciągającym czytelnika od pierwszej strony. Przede wszystkim budzi ekscytację i nieustanne napięcie dzięki dynamicznej akcji, zagadkom starożytnej mapy, piratom i intrygom szpiegów – niemal czuje się wiatr na Morzu Czarnym i tajemnicę Krymu.

Głęboko wzrusza i inspiruje metamorfoza Heleny – z delikatnej, nieśmiałej dziewczyny w świadomą swej wartości, silną kobietę, która bez wahania walczy o bliskich i dziedzictwo. To skłania do refleksji nad ukrytą siłą drzemiącą w każdym.

​Relacja Heleny z Hubertem Flamingiem, wywołuje gorące emocje, chemię i fascynację. Równocześnie zmusza do zastanowienia, czy miłość może zrehabilitować kłamcę i hazardzistę, oraz czy pozory mylą. Cytat, że „Człowiek nie jest tym, kim był wczoraj, ale tym, kim chce być jutro”, jest kluczem do przemyśleń o drugiej szansie i sile woli.

Wątek zaginionych artefaktów i legend Złotej Ordy pobudza fascynację historią, przygodą w stylu Indiany Jonesa i skarbami przeszłości, jednocześnie wciągając w mroczny świat intryg, zdrad i manipulacji.

Mimo niebezpieczeństw, w książce obecny jest humor i urok słownych potyczek, co zapewnia chwile wytchnienia i satysfakcji z obcowania z barwną opowieścią.

"Helena" to majstersztyk, który z gracją łączy romans historyczny z rasowym thrillerem przygodowym, oferując satysfakcjonujący i emocjonalnie bogaty finał całego cyklu. Jeśli kochacie silne kobiece postacie, zagadki historyczne i namiętność w egzotycznej scenerii, ta książka udowodni Wam, że prawdziwa odwaga często skrywa się pod najbardziej zwiewnym woalem. To historia o walce o dziedzictwo i odnalezieniu własnej, nieoczekiwanej siły. Choć kończy historię hrabianek, pozostawia czytelnika z satysfakcją i lekkim żalem, że przygoda już się skończyła.

[Materiał reklamowy] Autorka Urszula Gajdowska.


poniedziałek, 20 października 2025

"Eliza" Cykl "Córki hrabiny" Urszula Gajdowska

W świecie, gdzie historia splata się z legendą, a odwaga mierzy się z przeznaczeniem, pojawia się Eliza – bohaterka, która wykracza poza ramy epoki. Urszula Gajdowska, mistrzyni słowa, zaprasza nas w podróż do XIX-wiecznej Polski i na Litwę, gdzie w cieniu szlacheckich dworów i tajemniczych puszcz rodzi się opowieść o poszukiwaniu, miłości i walce z własnymi słabościami. „Eliza” to nie tylko drugi tom sagi „Córki hrabiny”, to przede wszystkim literackie arcydzieło, które hipnotyzuje od pierwszej strony, obiecując czytelnikowi niezapomniane emocje i przygody. Zapomnijcie na chwilę o sztywnych gorsetach i lekcjach etykiety. Wiosna 1835 roku wcale nie jest nudna! Książka "Eliza" to brawurowe zaproszenie do świata, w którym delikatne dłonie arystokratki zaciskają się na mapie pełnej sekretów, a zmysłowe intrygi splatają się z pradawną klątwą. To lektura, która rzuca wyzwanie – czy jesteście gotowi zamienić wygodny salon na niebezpieczną wędrówkę przez dzikie stepy Krymu i litewskie puszcze?

Eliza, córka hrabiny Modlińskiej, to postać nietuzinkowa, która zdecydowanie odbiega od standardów arystokratycznego świata. Zamiast haftów i konwenansów, jej pasją są zioła, stare księgi i samotne wędrówki po lesie. Kiedy dramatyczne wydarzenia zagrażają jej siostrom i rodzinnemu dziedzictwu, Eliza nie pozostaje obojętna. Wyrusza w pełną niebezpieczeństw podróż śladami tajemniczego Tatara Tarasa, aby odnaleźć fragment legendarnej mapy i poznać sekret swojego ojca. Zaginione artefakty, pradawna klątwa pustynnej wiedźmy i strażnicy Złotej Ordy – to wszystko splata się w skomplikowaną sieć intryg, rozciągającą się od krymskich stepów po litewskie puszcze. Eliza musi zaufać tajemniczemu mężczyźnie, z którym łączy ją przepowiednia, a także stawić czoła wrogom, nieoczekiwanej namiętności i rytuałowi, który może odmienić bieg historii. To tutaj, w bezkresie natury i w obliczu ścigających ich strażników Złotej Ordy oraz klątwy pustynnej wiedźmy, rozkwita nieoczekiwana namiętność. Związek Elizy i Tarasa to tygiel sprzecznych emocji, zaufania i walki z przeznaczeniem, który sprawi, że zapomnicie o wszystkim, co macie do zrobienia, póki nie poznacie ich losu.

Gajdowska maluje portret kobiety, która odrzuca ciasne ramy arystokratycznej etykiety. Eliza jest postacią niepokorną, a jej zamiłowanie do ziół i starych ksiąg to zaledwie fasada dla głębszej, wrodzonej mocy. Nie jest to ckliwa panienka z dworku, lecz bohaterka z krwi i kości, gotowa stanąć do walki o siostry i rodowe dziedzictwo. Jej charakter – cięty język i gotowość do samoobrony – sprawia, że jest ucieleśnieniem kobiecego buntu, a jej magiczne zdolności stanowią fascynujący pomost między codziennością a mrocznymi sekretami przeszłości.

Autorka zręcznie buduje intrygę wokół tajemniczej mapy i sekretnej księgi, które prowadzą bohaterkę w odległe, egzotyczne rejony Krymu. Powieść nabiera tempa i intensywności, przeobrażając się w pełnokrwistą przygodę. Czytelnik z zapartym tchem śledzi wędrówkę przez niegościnne krajobrazy, pełną pojedynków, pułapek i nieprzewidywalnych zwrotów akcji. Wątek historyczny stanowi solidne tło dla eskapady, choć to dynamika poszukiwania i elementy fantastyczne są siłą napędową narracji.

Niezwykle wciągający jest wątek romantyczny pomiędzy Elizą a Tarasem, tatarskim potomkiem strażników. Jest to relacja od pierwszych stron naznaczona brakiem zaufania i intrygą – Eliza intuicyjnie czuje, że mężczyzna skrywa sekrety. Jednakże to właśnie ta początkowa nieufność staje się fundamentem dla rosnącego, pełnego chemii namiętnego uczucia. Autorka doskonale oddaje wewnętrzne rozterki bohaterki, targanej rozsądkiem i silnym, magnetycznym pociągiem.

Warto podkreślić płynne wplecenie elementów fantastycznych – od klątwy po tajemnicze znamiona i wrodzone moce Elizy. W rękach Gajdowskiej motywy te stają się organiczną częścią sagi, wzbogacając jej mitologię i nadając jej oryginalny, słowiańsko-orientalny koloryt.

W "Elizie" na tle historycznych wydarzeń rozgrywa się pasjonująca opowieść o miłości, odwadze i poszukiwaniu własnej tożsamości. Główna bohaterka, Eliza, to postać niezwykle złożona i intrygująca. Jej determinacja, siła charakteru i umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach budzą podziw i sympatię czytelnika. Fabuła jest pełna zwrotów akcji, a każdy rozdział odkrywa nowe tajemnice i wyzwania, które Eliza musi pokonać. Gajdowska z niezwykłą precyzją oddaje realia epoki, a jej bogaty język i plastyczne opisy pozwalają w pełni zanurzyć się w świecie przedstawionym. "Eliza" to książka, która porusza, wzrusza i inspiruje. To opowieść o sile kobiecości, o walce o marzenia i o tym, że nawet w najtrudniejszych chwilach warto wierzyć w miłość i nadzieję. Polecam tę książkę wszystkim, którzy cenią sobie literaturę z głębią, a także tym, którzy szukają wciągającej historii z romansem w tle.

Ta powieść to obietnica literackiej uczty, która nie tylko wciąga wartką akcją, ale także oferuje czytelnikom bogactwo emocji, głębokich przemyśleń i frapujących refleksji. Lektura tej powieści to prawdziwa podróż przez skomplikowany świat wewnętrzny bohaterów i burzliwe realia historyczne. Czytelnicy zanurzą się w kalejdoskop intensywnych uczuć, które towarzyszą Elizie w jej niebezpiecznej misji. Od pierwszych stron towarzyszy nam świadomość, że stawką jest nie tylko rodowe dziedzictwo, ale i życie sióstr Modlińskich. Poszukiwanie tajemniczej mapy i zaginionych artefaktów wiodące przez stepy Krymu i litewskie puszcze generuje nieustający dreszcz emocji – od pościgów i śmiertelnych pojedynków, po lęk przed pradawną klątwą. Kluczowym elementem jest relacja Elizy z tajemniczym Tatarem Tarasem. Czytelnicy będą świadkami, jak rodzi się między nimi żar uczucia, które musi stawić czoła nieufności i przepowiedni. Ta skomplikowana miłość dostarczy wzruszeń i sprawi, że z zapartym tchem będziemy śledzić, czy Eliza zdoła zaufać mężczyźnie, z którym łączy ją przeznaczenie. Choć Eliza na pozór wydaje się delikatna, jej wewnętrzna siła i determinacja w walce o najbliższych i rodzinny sekret inspirują. Czytelnicy poczują dumę z jej odwagi, kiedy stawia czoła wrogom, przekraczając ramy arystokratycznych konwenansów Lektura "Elizy" skłania do głębszej refleksji nad uniwersalnymi tematami. Walka o tożsamość wbrew konwenansom: Eliza to postać, która nie pasuje do arystokratycznego świata haftów i salonów. Jej zamiłowanie do ziół, starych ksiąg i wędrówek jest świadectwem poszukiwania własnej drogi. Czytelnik zastanowi się, jak wielką cenę płaci się za wierność sobie i rezygnację z narzuconej roli społecznej.

Centralnym motywem jest obciążenie, jakie niosą ze sobą sekrety przeszłości i dziedzictwo ojca. Powieść prowokuje do myślenia o tym, jak dawne wybory i nierozwiązane sprawy przodków wpływają na losy kolejnych pokoleń. Wplecenie elementów magii, pradawnych rytuałów i zielarskiej wiedzy stawia pytania o naturę wierzeń i tego, co jest racjonalne, a co nadprzyrodzone. Czytelnicy będą mieli okazję rozważyć, jak duży wpływ na historyczne wydarzenia miały dawne klątwy i przepowiednie. Urszula Gajdowska zręcznie osadza osobistą historię w szerokim, XIX-wiecznym kontekście, co wzbogaca lekturę o historyczną refleksję. Realizm historyczny XIX wieku: Akcja osadzona w niespokojnych czasach po powstaniu listopadowym w Polsce i na Litwie uświadamia czytelnikowi, jak niebezpieczne były realia życia szlachty pod zaborami. Intrygi rosyjskich szpiegów i walka o majątek i polskość stanowią dramatyczne tło dla osobistych zmagań bohaterki. Eliza, ze swoją umiejętnością obrony, ostrym językiem i magicznymi zdolnościami, jest prekursorką nowoczesnych kobiet – inteligentnych, aktywnych i samodzielnie kształtujących swój los. Czytelnik zastanowi się nad ewolucją roli kobiety i podziwiać będzie bohaterkę, która odważnie chwyta za miecz zamiast za igłę.

"Eliza" to zatem książka, która satysfakcjonuje zarówno miłośników szybkich zwrotów akcji i romansu, jak i tych, którzy w literaturze szukają głębszego zanurzenia w historię i refleksji nad siłą charakteru, przeznaczeniem i walką o własną tożsamość. To porywająca opowieść, która z pewnością na długo pozostanie w pamięci. W nasze ręce trafia książka zajmująca od pierwszej do ostatniej strony. Urszula Gajdowska pisze literackim językiem, który hipnotyzuje i przenosi czytelnika do świata, w którym historia miesza się z legendą. To idealna propozycja dla miłośników sagi rodzinnej i romansu historycznego, którzy oczekują od lektury silnej bohaterki oraz wątku fantastycznego, który intryguje, a nie dominuje. Eliza jest dowodem na to, że prawdziwa siła nie tkwi w rodowym tytule, lecz w odwadze podążania za własnym przeznaczeniem. Gorąco polecam.

[Materiał reklamowy] Autorka Urszula Gajdowska

piątek, 17 października 2025

"Zima w Nałęczowie" Aneta Krasińska - Zapowiedz recenzencka/ Fragment



Gromadzicie już książki zimowe i świąteczne, a może jakaś tego rodzaju lektura już rozgrzewa wasze wieczory? Ja polecam najnowszą książkę Anety Krasińskiej "Zima w Nałęczowie", wydaną zaledwie kilka dni temu 15.10.2025 przez wydawnictwo Skarpa Warszawska. Wkrótce ją przeczytam i dla was zrecenzuję, a tymczasem, zostawiam opis wydawcy oraz na zachętę krótki fragment powieści.

TYTUŁ TEN OTWIERA CYKL CZTERY PORY ROKU.

ZIMOWA OPOWIEŚĆ O NIEOCZEKIWANYCH PORYWACH SERC DAJĄCYCH NADZIEJĘ NA LEPSZE JUTRO!

Pośpiech towarzyszący Lidce Adamiak tak w życiu prywatnym, jak i zawodowym poskutkował dramatycznym odkryciem, po którym zaczęła się zastanawiać, czym jest miłość. W jednej chwili jej uporządkowane i zaplanowane życie w stolicy legło w gruzach. Tylko dzięki trosce i wsparciu przyjaciółki kobieta nie popada w obłęd i za jej namową wyjeżdża do Nałęczowa, by nabrać dystansu do wydarzeń i móc spokojnie zasiąść do wieczerzy wigilijnej.

Zarówno sam Nałęczów, jak i jego mieszkańcy zdumiewają Lidkę od pierwszych chwil pobytu w kurorcie, jednak z każdym dniem coraz bardziej jej się tu podoba. A gdy odkrywa drogocenną biżuterię, rozpoczyna poszukiwania prawowitego właściciela. Dzięki temu, choć na chwilę zapomina o własnych kłopotach i skupia się na poznaniu historii przedwojennego Nałęczowa i pewnego kuracjusza.

Tym razem Aneta Krasińska przenosi swoich czytelników do otulonego śnieżnym puchem i pachnącego przyprawą do piernika Nałęczowa, w którym przeszłość i współczesność wzajemnie się przenikają, a skutki miłości i nienawiści mają wpływ na to, co tu i teraz.

A TERAZ ZAJRZYJMY DO ŚRODKA KSIĄŻKI.

Zima w Nałęczowie”

Widząc zbliżającą się parę kuracjuszy widywanych na zabiegach w łazienkach, chwycił Wandę za łokieć i poprowadził w stronę jej domu. Wolał nie dawać podstaw do plotek, ale nie zamierzał przemilczeć dziwacznej informacji. Kiedy więc tylko dostatecznie oddalili cię od centrum uzdrowiska i wyszli na trakt prowadzący do gospodarstwa rodzinnego Bednarczyków, Jeremi zatrzymał się i z marsowym czołem spojrzał na ukochaną.

– Wyjaśnisz mi to wszystko? – zapytał, starając się zapanować nad rosnącym zniecierpliwieniem.

– Łucja była na policji – zaczęła powoli.

– I co z tego?

– Podobno zgłosiła kradzież broszki.

Przez chwilę usiłował pojąć słowa Bednarczykówny.

– I co to ma wspólnego z nami? – dociekał, nie znajdując wyjaśnienia kobiecych obaw.

– Bo ta skradziona broszka jest w kształcie pawia i ponoć otrzymała ją od ciebie.

– Co?! – Nachylił się nad Wandą, jakby nie dosłyszał. – Nigdy nie podarowałem jej żadnej broszki! To jakieś brednie! Przecież broszka jest u ciebie. Prawda?

– Tak mi się wydawało.

– Kompletnie nie pojmuję, o co w tym wszystkim chodzi. To musi być jakaś pomyłka albo kłamstwo szyte grubymi nićmi. Nic mnie nie łączy z Łucją, więc nie traćmy czasu na domysły. Idź się przebrać, żebyśmy mogli pójść na kolację.

– Ale…

– Zaczekam tu na ciebie i sprawdź, czy masz broszkę, a najlepiej przypnij ją do sukienki, żeby wszyscy widzieli, że to ty ją posiadasz.

– Nie wiem, czy to dobry pomysł.

– Co w nim złego? To twoja broszka, a Łucja plecie jakieś farmazony. – Musnął wargami jej czoło i uśmiechnął się, chcąc ją uspokoić. – Wandziu, wszystko będzie dobrze. Nie zaprzątaj sobie głowy jakimiś domysłami.

Mina Bednarczykówny dowodziła braku przekonania co do słów kochanka, ale jego ponaglenia nie pozostawiły jej wyboru. Minęła wysoką lipę rosnącą na skraju parceli i bez słowa podążyła do siebie.


Czy ktoś z Was również planuję otulić się jej ciepłem w długie wieczory? Dajcie znać w komentarzach.