piątek, 24 kwietnia 2020

Podobieństw między dwojgiem ludzi szukaj zawsze w ich wnętrzu.


Mówi się, że życie jest piękne i rzeczywiście tak jest. Jeśli jednak jesteś młodą osobą, dla której od dziecka miało ono do zaoferowania tylko gorycz cierpienia i ból odrzucenia, to niestety w pewnym momencie zaczynasz zamykać się na nie i na wszystko, co ze sobą niesie. Jeśli rani i krzywdzi ktoś, kto powinien cię chronić i dawać poczucie bezpieczeństwa, boisz się ponownie zaufać. Za fasadą pozorów widocznych dla ludzkich oczu skrywasz własne pragnienia i marzenia. Nie chcesz, by ktoś znalazł drogę do twojego serca, bo wtedy staniesz się bezbronna.

Tak właśnie czuje się główna bohaterka najnowszej powieści Anny Dąbrowskiej „Odlecimy stąd”, z której recenzją dziś do Was przychodzę. Delfina jest nastolatką, jednak w żaden sposób ani wyglądem, ani zachowaniem nie przypomina innych dziewcząt w swoim wieku. Jestem pewna, że kiedy poznalibyśmy ją w życiu realnym, w pierwszej chwili uznalibyśmy ją za dość osobliwą postać. Dziewczyna stroni od ludzi. Jej świat stanowi nauka, praca w warsztacie samochodowym dziadka oraz muzyka, która wypełnia pustkę, jaką pozostawili po sobie ci, dla których okazała się mniej ważna od osób, dla których ją porzucili. Dziewczyna mimo swojego młodego wieku jest bardzo dojrzała, co bez wątpienia wynika z faktu, że niestety ukształtowało ją cierpienie. Porzucona przez matkę ma na świecie już tylko dziadka i to on jest dla niej najważniejszy. Nasza bohaterka w obawie przed ponownym zranieniem boi się otworzyć na innych ludzi, dlatego skrywa swoją prawdziwą twarz za maską chłopczycy. Jest przekonana, że po doświadczeniach z przeszłości nie potrafi już kochać i nigdy się nie zakocha, ale jak wiadomo, uczucia to ta sfera naszego, życia, nad którą my nie mamy najmniejszej władzy. Tak samo, jak mocno potrafią krzywdzić, tak niespodziewanie się pojawiają. A sercu nie da się rozkazywać.

„Od ludzi małomównych nie wymaga się wielu słów. Czego zatem wymagać od dwojga osób, które mają swoje lęki i tajemnice? Na szczerą rozmowę nie mogą liczyć, bo nie potrafią wydobyć z ust więcej niż parę słów… Coś jednak musi ich łączyć, skoro chcą wciąż trwać przy sobie.”

Delfina nie wie jeszcze, że ten tajemniczy mężczyzna o pięknych oczach, które przyciągnęły jej uwagę, już niebawem bardzo mocno odmieni jej życie. Jakub to były wokalista rockowy, który tak jak może zrobić wrażenie na kobiecie, potrafi również być totalnym dupkiem. Irytujący, chamski i zmienny, jak kierunek chorągiewki powiewającej na wietrze. Wydawać by się mogło, że tę dwójkę różni absolutnie wszystko, jednak mimo to wbrew sobie Delfina, zaczyna czuć, że Kuba sprawił, iż jej serce zaczęło szybciej bić, a oddech przyspieszać zawsze, kiedy On jest blisko. Jakub to czuje i sam również zaczyna walczyć  ze sobą.

„Obiecaj, że nigdy się we mnie nie zakochasz. Nie chce cię zranić".

Zapewne nie będzie dla Was zaskoczeniem, że łatwiej jest to naszym bohaterom powiedzieć niż zrobić. Choć trudno im wyrazić słowami, co czują i czego pragną, to panująca między nimi cisza mówi o wiele więcej niż setki wypowiedzianych słów. To właśnie muzyka i gra na gitarze, której uczy Delfinę Jakub, pokazuje wszystko, to, co kryje się na dnie ich zranionych dusz. To dźwięki i słowa muzyki, która płynie wprost z serca, otwierają ich wzajemnie na siebie.

Kiedy Jakub decyduje się kawałek po kawałku pokazać dziewczynie, która staje się dla niego, kimś wyjątkowym całą prawdę o sobie, niestety okazuje się, że wszystko to, z czym do tej pory w samotności zmaga się każdego dnia, jest bardzo bolesne i trudne. Teraz mężczyzna stoi na rozdrożu dróg i musi dokonać wielu ważnych wyborów oraz znaleźć w sobie siłę, aby nie tylko walczyć o siebie, ale również o kogoś, kto od zawsze jest najważniejszą w jego życiu osobą, a teraz jest zupełnie bezbronna i potrzebuje go bardziej, niż kiedykolwiek inny. On także ma za sobą trudną przeszłość, którą trzeba wreszcie uporządkować, by móc budować przyszłość. Czy jednak w tej przyszłości znajdzie się miejsce dla Delfiny, a może jej zostaną tylko wspomnienia i kolejna rana na sercu oraz nadzieja, że ona także, jak wszystkie wcześniejsze, kiedyś się zabliźni i przestanie tak bardzo boleć?
O tym musicie przekonać się już sami.

Kochani gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po „Odlecimy stąd”. Anna Dąbrowska słowem porusza najgłębiej skrywane emocje i uczucia czytelnika. Sprawia, że piękno opisanej na kartach powieści historii niemalże nas wypełnia. To jedna z tych książek, podczas lektury której jej subtelność gra na naszych emocjach niczym najpiękniejsze melodie grane na strunach gitary. Wystarczy lekkie muśnięcie strun, a budzą się słowa ukryte w dźwięku. Tej książki się nie czyta, ją się chłonie całą sobą. Po jej przeczytaniu poczułam, że potrzebuję dłuższej chwili, aby uspokoić swoje myśli i uczucia i właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że po mojej twarzy płyną łzy. Aniu, dziękuję za te piękne i niezapomniane kilka godzin spędzone z Twoją książką. Nigdy jej nie zapomnę i na pewno jeszcze wielokrotnie do niej wrócę.

Jak widzicie, autorka tym razem postawiła na emocje i uczucia, ale nie jest to jedyny aspekt, na który zwróciła naszą uwagę. W książce znajdziemy bowiem również wątek relacji dziadka wychowującego nastoletnią wnuczkę. Uwielbiam Pana Janusza. Jest dla Delfiny nie tylko dziadkiem, ale również przyjacielem. Martwi się o nią, ale w żaden sposób nie neguje jej decyzji i wyborów. Ufa jej i chce, by była szczęśliwa.

Ponadto przeczytamy tu również o zmaganiu się z depresją, z którą boryka się tak wielu z nas, niestety często w samotności. Perypetie Delfiny i Jakuba to trudna droga przez życie, ale jednocześnie, to piękny przykład tego, jak wiele mogą dać sobie wzajemnie zupełnie różni, pochodzący z odległych światów ludzie. Ich historia, to także dowód na to, jak bardzo te różnice mogą okazać się pozorne. Nie wolno nam bowiem zapomnieć, że często prawdziwych podobieństw między ludźmi należy szukać w tym, co niewidoczne dla oczu.

To wszystko i o wiele więcej czeka na Was podane w najlepszym wydaniu i formie, więc koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Dajcie się ponieść i nie brońcie się przed nieuniknioną falą głębokich przeżyć, której z pewnością doświadczycie. Książkę czyta się jednym tchem i nie sposób się od niej, oderwać. Ja jednak  zachęcam do tego, abyście czytali ją niespiesznie, dając sobie czas na jej przeżywanie.

Na zakończenie przyznam Wam się szczerze, że ciągle towarzyszy mi poczucie, iż nie napisałam o tej książce wszystkiego, co chciałabym Wam na jej temat przekazać. Czasami bowiem w nasze ręce trafiają takie książki, po przeczytaniu których mamy poczucie, że czegokolwiek na ich temat nie powiemy, to i tak będzie za mało, aby wyrazić, pod jak wielkim ich wrażeniem jesteśmy. I tak właśnie czuję ja, opowiadając Wam o tej pozycji.

„Odlecimy stąd” to jedna z najlepszych książek, jaką miałam przyjemność czytać w tym roku i mam ogromną nadzieję, że to przekona Was ostatecznie do tego, żebyście i Wy zechcieli ją przeczytać.

Recenzja powstała we współpracy z portalem Papierowe motyle, za co bardzo dziękuję. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.