Na wieść o tym, że nasza siostra, kuzynka, czy koleżanka właśnie urodziła dziecko i została świeżo upieczoną mamą, spieszymy z gratulacjami. Rozpływamy się nad tym, jak wielkiego szczęścia właśnie dane jej jest doświadczać. Bez wątpienia jest to prawda, ale dziś spojrzymy na to ogromne przeżycie, jakim są narodziny dziecka z zupełnie innej strony. Nie możemy bowiem zapomnieć, że dla wielu kobiet tak znacząca zmiana w ich życiu, mimo wielkiej miłości, jaką darzą swoje maleństwo, może okazać się przytłaczająca. W rezultacie taki stan rzeczy może doprowadzić do depresji poporodowej. Przekonała się o tym bohaterka najnowszej książki Klaudii Muniak „Nie ufam już nikomu”, z której recenzją dziś do Was przychodzę.
Iga od kilku tygodni jest mamą małego Joachima. Początki tak ważnego etapu w jej życiu nie są jednak łatwe. Wie, że teraz to głównie ona jest odpowiedzialna za to, aby chłopiec był bezpieczny i aby niczego mu nie brakowało. To zadanie okazuje się dla kobiety ponad jej siły. Obolała po ciężkim porodzie z trudem znosi czas połogu. Sytuacji nie ułatwia fakt, że nasza bohaterka cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, czyli nerwicę natręctw.
Iga ma świadomość, że gdyby nie pomoc matki i obecność kochającego męża sama nie byłaby w stanie podołać wszystkim obowiązkom, jakie nakłada na nią bycie matką. Ma jednak nadzieję, że stan, w którym się znajduje, jest tylko przejściowy i wkrótce odejdzie w zapomnienie, Rozpoczęła bowiem przerwane na czas ciąży leczenie lekami antydepresyjnymi, a ponadto regularnie spotyka się ze swoją psychoterapeutką. Mało tego, wielu pacjentów zmagających się z problemami służby zdrowia mogłoby jej pozazdrościć, gdyż jest jedną z pierwszych osób, która ma możliwość testować innowacyjną metodę leczenia za pomocą wczepionego pacjentowi czipu. Zdalnie programowany, perfekcyjnie kontroluje dawki i czas podawanych leków. Co prawda metoda ta jest nowatorska, ale Iga ufa jej działaniu, ponieważ będąc naukowcem, jest również jej współtwórcą. Przy tak kompleksowym leczeniu można mieć nadzieję, że poprawa samopoczucia mamy Joachima to tylko kwestia czasu. Tymczasem ku jej zaskoczeniu, ona czuje się coraz gorzej. Przerażona i bezsilna zaczyna doświadczać bardzo realistycznych i przerażających halucynacji, w których stanowi zagrożenie dla swojego dziecka. Granica między rzeczywistością a obłędem, w który stopniowo popada, zaczyna mocno się zacierać. Co więcej, bardzo szybko do halucynacji dołączają zaniki pamięci, których Iga nie potrafi racjonalnie wyjaśnić. Zagubiona i przestraszona musi, jak najszybciej zrozumieć, co się wokół niej dzieje, gdyż w momencie, kiedy widzi siniaki na ciele syna, zdaje sobie sprawę, że tu nie chodzi tylko o nią, a o jego bezpieczeństwo. Czy to możliwe, aby to właśnie ona byłą dla niego największym zagrożeniem? O tym musicie przekonać się już sami, sięgając po książkę, do czego oczywiście serdecznie zachęcam.
„Nie ufam już nikomu” to wciągający thriller medyczny, w którym poza wspomnianym wątkiem medycznym, do którego jeszcze za chwilę wrócimy, autorka poruszyła także kilka innych bardzo ważnych i życiowych aspektów. Jeśli coś na ich płaszczyźnie się nie układa, mogą sprawić, że przestaniemy ufać nie tylko sobie, ale wszystkim wokół, Nawet jeśli są to osoby nam bliskie.
To na co warto zwrócić uwagę w pierwszej kolejności to relacje Igi z matką. Choć kobieta twierdzi, że chce dla córki jak najlepiej, to sama Iga mówi otwarcie, że choć kocha swoją matkę, to ta zawsze robiła wszystko tak, by było dobrze, ale tylko jej samej. Córka nigdy nie zasłużyła na uznanie w oczach rodzicielki. Bez względu na to, co w życiu robiła, zawsze było to za mało, aby zadowolić kobietę. Jak się przekonacie podczas lektury książki, w życiu Igi zdarzył się jeden moment, jeden zły wybór, który dość mocno zaważył na tym, że teraz musi ona zmagać się z piętnem przeszłości tylko dlatego, że nadopiekuńcza matka zdecydowała schować ją pod kloszem swoich wpływów. Czy teraz kobiecie na pewno zależy na dobru córki? A może chce, żeby znowu było tak, jak ona to sobie zaplanowała. Tego oczywiście dowiecie się, czytając książkę.
Kolejny ważny aspekt mający znaczący wpływ na życie Igi to jej relacje z mężem. O nim samym nie dowiadujemy się zbyt wiele poza tym, że jest kochającym i czułym mężem. Ciężko pracuje nad udoskonalaniem ich wspólnego projektu nad czipem. Jest oddany żonie. Jednak w momencie, kiedy ona przechodzi przez wszystko, o czym czytamy na kartach książki, małżeństwo Igi i Natana przeżywa swego rodzaju kryzys. Małżonkowie oddalają się od siebie. Dochodzi równe do pewnego rodzaju incydentów z udziałem mężczyzny, które sprawiają, że kobieta zaczyna postrzegać go w zupełnie innym świetle. To wszystko pozwala jej mieć wątpliwości co do tego, czy mężowi w istocie zależy tylko na jej dobru.
No i wreszcie dochodzimy do wątku przyjaźni głównej bohaterki z Martą. Marta to typ przyjaciółki lojalnej, zawsze gotowej służyć wsparciem i dobrym słowem, ale nie wszystko złoto, co się świeci, a dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Nie zdradzę nic więcej. Jeśli chcecie wiedzieć, co mam na myśli, pisząc te słowa, nie pozostaje Wam nic innego, jak tylko przystąpić niezwłocznie do poznawania tej historii.
Możecie mi wierzyć, że poznając od podszewki wszystko, z czym zmaga się Iga i w jakiej atmosferze lęku, strachu i niepewności toczy się jej codzienność, odczujecie niemalże namacalnie, co znaczy przestać ufać nie tylko innym, ale przede wszystkim samemu sobie. Autorka dołożyła wszelkich starań, aby czytelnik poczuł wszystko to, co czuje Iga i udało jej się to rewelacyjnie. Momentami nie wiemy, co jest prawdą, a co tylko efektem halucynacji bohaterki. Sprawia to, że trwamy w ogromnym napięciu o bezpieczeństwo bezbronnego dziecka.
Co prawda, żaden z bohaterów nie zyskał mojej sympatii, ale jestem pełna uznania dla autorki odnośnie do solidnego przygotowania się pod względem oddania istoty zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych.
Bardzo ciekawy okazał się także aspekt zastąpienia regularnych wizyt w gabinecie lekarskim urządzeniem, które mogłoby monitorować nasz stan zdrowia i adekwatnie do sytuacji zdrowotnej, w jakiej się obecnie znajdujemy podawać nam dożylnie odpowiednie dawki leków. Wydaje się to idealną alternatywą dla długich terminów oczekiwania na wizytę u specjalisty i przesiadywania wielu godzin w przychodni, czy szpitalu. Ale czy to naprawdę bezpieczne? Iga już to wie, teraz wasza kolej.
„Nie ufam już nikomu” to bardzo dobry thriller, który czyta się z rosnącą ciekawością i zainteresowaniem odnośnie tego, co może wydarzyć się za chwilę. Mimo że, nie nie mamy tu spektakularnych zwrotów akcji, to podskórny niepokój nie opuszcza nas do samego końca. Mimo początkowego wrażenia, że akcja się lekko dłuży, książka wciągnęła mnie tak mocno, że nie mogłam się od niej oderwać, przez cały czas próbując wydedukować i przewidzieć jeszcze zanim zdradzi to Pani Klaudia, jaki będzie koniec tej historii. Niestety nie udało mi się to, czemu się nie dziwię, bo finał bardzo mnie zaskoczył, a to właśnie lubię.
Jeśli szukacie bardzo dobrze napisanej książki, która dostarczy Wam wielu emocji, a której bohaterowie nie raz swoim postępowaniem wzbudzą w Was szereg różnorodnych odczuć, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Ciekawa fabuła, w którą wplecione zostały ważne i bardzo realistyczne wątki skłoni Was do refleksji i przemyśleń. To opowieść o chorobie, relacjach rodzinnych, błędach przeszłości, macierzyństwie oraz innowacyjnych technologiach medycznych. Widać, że Pani Klaudia Muniak włożyła w napisanie swojego najnowszego dziecka bardzo dużo pracy, co w połączeniu z niezwykle przystępnym językiem i swobodnym stylem pisania, którym się posługuje, zapewnia nam kilka godzin zupełnego oderwania od codziennych zajęć. Dlatego z pewnością warto po niego sięgnąć i się zaczytać.
Recenzja powstała we współpracy z księgarnią Tania książka, za co bardzo dziękuję.
Zachęcam Was również do zapoznania się z całą ofertą thrillerów przygotowanych dla nas przez księgarnię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przed pozostawieniem komentarza pod postem, zapoznaj się, proszę z polityką prywatności bloga, której szczegółowe informacje znajdziesz w zakładce Polityka prywatności bloga Kocie czytanie i wyraź zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych.
Pozostawiając komentarz, akceptujesz politykę prywatności bloga, a tym samym wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych.
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony po sobie ślad. Proszę o kulturę wypowiedzi i podpisywanie się.